Córka faraona
10 kwietnia 2019
21 min
Było spokojne, sobotnie popołudnie, czytałem ciekawą powieść, gdy wtem odezwał się mój smartfon.
– Hallo! Przy telefonie Patrycja… Nie wiem, czy mnie sobie przypominasz, czy mnie kojarzysz? – Poznałam cię przed dwoma tygodniami na konferencji w Cubbyhole.
– Ależ tak, pamiętam cię bardzo dobrze. To ty właśnie, w trakcie ostatniego, pożegnalnego spotkania oświadczyłaś, że chciałabyś kochać się z kilkoma mężczyznami jednocześnie. Szkoda, że musiałem wtedy nagle wyjechać.
– Tak to ja! Wiesz, dzwonię, bo zauważyłam, iż materiały z konferencji zostały opublikowane w witrynie Internetowej. Przeczytałam tam, że w trakcie ostatniego referatu Geneviève wspomniała o rytuale Hieros Gamos. To mnie bardzo interesuje, więcej… to mnie kręci. Czy to jest zagadnienie, które jest ci znane bliżej?
– Chyba dobrze trafiłaś, bo ja także sądzę, że jest to tajemnicza, niewyjaśniona sprawa. Istnieją co najmniej dwa znamienite wytwory kulturowe, w których jest mowa o Hieros Gamos. Jest to film Stanleya Kubricka z 1999 roku pod tytułem „Oczy szeroko zamknięte” oraz powieść Dana Browna pod tytułem „Kod Leonarda da Vinci”.
– Szukam kogoś, kto byłby zainteresowany próbami odtwarzania tego rytuału, przez zwykłych śmiertelników, tak aby byli w stanie wejść w taki trans i mieć seans boskiego seksu tu i teraz, wtedy, kiedy chcą. Pomyślałam sobie, że mogłabym zapytać właśnie ciebie czy interesuje cię podjęcie takich prób.
– To jest ambitne zamierzenie. Większość kontaktów seksualnych jest banalna, a tobie chodzi o to, aby umieć wspiąć się na wyżyny. Trzeba by intensywnie myśleć i mieć trafne pomysły.
– Po sformułowaniu podstaw teoretycznych niezbędne są praktyczne próby. Czy pomożesz mi?
– Zgoda. Proponuję doskonalenie pomysłu przez uzupełnienia, przesyłane SMS-mi lub mailami.
– Zaczynam więc. Kiedy według ciebie seks będzie magiczny? – odezwała się Patrycja.
– Trudno byłoby mówić o magicznym seksie, gdyby nie był on podniecający.
– Zgoda, powinien być podniecający. Jednocześnie w odróżnieniu od zwykłego pieprzenia się, musi byś mistyczny, powinien ponosić na duchu, uskrzydlać, zachwycać, przenosić w zaświaty – odparła Patrycja.
– Najtrudniej jednak jest sprawić, aby sytuacja, okoliczności wywoływały podniecenie.
– Sprawdźmy wpierw, co bezsprzecznie podnieca! – stwierdziła Patrycja.
– Można dokonać szybkiego przeglądu filmów pornograficznych. Po dłuższym oglądaniu większość tych filmów nuży. Potem, już tylko szczególne cechy postaci, ulubione rysy twarzy kształtu bioder lub przyrodzenia oddziałują ekscytująco – odparłem.
– Jak sprawdzać oglądalność, hm… czytelnictwo tekstów, to okazuje się, że niezwykłe wzięcie mają teksty poświęcone fenomenowi incest. Na drugim miejscu są opowieści o nękaniu, poniżaniu, zemście.
– Musimy zaproponować, chyba jakąś mieszankę, gdyż nie wzniesiemy się ponadto co naturalne i ludzkie. Jeśli kazirodztwo podnieca, to zastanówmy się jak je włączyć, aby jednak mogło być czasami elementem naszego przepisu – podsunąłem pomysł.
– Musiałabym być córką faraona – odparła Patrycja.
– A może masz jednak siostrę bliźniaczkę?
– Siostrę mam, ale nie jest bliźniaczką. Sugerujesz, że przeleciałbyś nas obie?
– Niekoniecznie. Zapamiętajmy jednak pierwsze pozytywne ustalenia. Na początku seansu trzeba będzie zahipnotyzować cię, dać ci jakąś miksturę lub innym sposobem przemienić twoją osobowość, tak abyś odnosiła wrażenie, że jesteś córką faraona. Prócz tego proponuję, aby zaprosić jednak, na nasze spotkanie, twoją siostrę.
– No właśnie… Bron, jesteś potomkiem przybyszy z kosmosu, więc zapewne masz odpowiednią wiedzę, aby przygotować taką miksturę.
– Hm… Prócz substancji narkotycznych, przydałaby się aparatura przenosząca nasze dusze w czasie i przestrzeni. Mówiliśmy o tym na konferencji. Mam prototyp urządzenie dokonującego transferu osób w czasie. To byłby jednak eksperymenty „tylko dla ryzykantów”.
– Jestem ryzykantką. Sugerowałam też nagrodę. Będziesz mnie miał. Nie pożałujesz!
– To mnie przekonuje! Postaram się. Transmiter i mikstura będą gotowe już jutro. Zapraszam cię do siebie, wraz z twoją siostrą, na jutro, na godzinę dwudziestą. Wyślę ci za chwilę dane o moim adresie, abyś mogła wstawić do GPS-u.
– Zaciekawiłeś mnie! Przeniesiesz mnie w czasy faraonów? Postaram się namówić moją siostrę. Do zobaczenia więc!
* * *
Nazajutrz punktualnie o dwudziestej usłyszałem dzwonek do moich drzwi. Gdy otworzyłem, oniemiałem. Dziewczyny był przepiękne. Ucieszyłem się, że odwiedzają mnie dzisiaj takie kobiety.
Pamiętałem sylwetkę Patrycji z czasów konferencji, ale dzisiaj wyglądała wyzywająco. Pod jej płaszczem dojrzałem, czarną, krótką, obcisłą sukienkę i dobrane ciemnoszare pończochy. Była w szpilkach. Na szyi miała złotą kolię.
Okazało się, że jej siostra jest młodziutką dziewczyną. Dałbym jej dwadzieścia dwa lat. Jest bardzo podobna do swojej siostry. Blondynka, wyostrzone, sympatyczne rysy twarzy. Podobnie się nosi, jakkolwiek jej sukienka była w kolorze intensywnej czerwieni, a na szyi zawiązała pstrokaty, fantazyjny szalik. Gdy usiadła na foteliku, jej obcisła i kusa sukienka podwinęła się tak, iż mogłem podziwiać jej szczupłe uda. Patrycja dostrzegła od razu, iż jej siostra wywarła na mnie ogromne wrażenie. Odezwała się bezczelnie.
– Co? Podoba ci się Rea? Ona mnie też rajcuje. Ktoś powiedział, że moja młodsza siostra jest jeszcze bardziej w typie „skinny” niż ja! Lubisz takie szczupłe dziewczyny?
– Fascynują mnie właśnie takie! Siadajcie!
Na stoliku naprzeciwko kanapy i fotelików stały przygotowane już trzy szklanki i karafka z miksturą. Płyn wyglądał tajemniczo. Był opalizujący i pobłyskiwał pomarańczowym odcieniem. Lojalnie ostrzegłem zaproszone dziewczyny, że mikstura modyfikuje nieco, na czas podróży w czasie, właściwości kobiecego ciała w zakresie odczuć zmysłowych.
Zaproszone dziewczyny zwróciły od razu uwagę na nietypowy sprzęt, ustawiony w salonie.
– Do czego służą te trzy duże ekrany? Co oznaczają te zmieniające się wykresy na monitorze twojego komputera.
– Tak jak wspomniałem. To jest prototyp urządzenie przenoszącego małe obiektów w niezbyt odległej czasoprzestrzeni. Genialna technologia, jakkolwiek niebezpieczna, bo nieprzetestowana.
* * *
W Tebach, u stóp gigantycznej ściany skalnej w Deir el-Bahari, na polecenie władczyni Egiptu, faraon Hatszepsut wybudowano najwspanialszą wówczas budowlę, zwaną ”Świątynią Milionów Lat".
Hatszepsut była najstarszą córką Totmesa I i królowej Ahmes, siostry Amenhotepa I oraz przyrodnią siostrą Totmesa II. Władczyni poślubiła swojego przyrodniego brata. Ze związku Totmesa II i Hatszepsut narodziły się dwie córki: Neferure i Meritre. Hatszepsut wykreowała Neferure na księcia krwi, rozpowszechniając jej wizerunek jako męskiego potomka. Po wstąpieniu na tron przekazała jej swój tytuł Boskiej Małżonki Amona. Matka przygotowywała ją do objęcia władzy jako jej następczyni – jako faraon. Niestety Neferure zmarła w młodym wieku w tajemniczych okolicznościach.
Składałam władczyni Dolnego i Górnego Egiptu częste, aczkolwiek niespodziewane dla niej wizyty. Przedstawiam się tutaj imieniem Bernike. Na ogół przybywałam do pałacu wraz ze swoją siostrą, która prosiła, aby używano jej prawdziwego imienia.
Stopniowo poznałam stan ducha królowej. Hatszepsut nie pogodziła się ze śmiercią swojej pierworodnej córki Neferure i zniknięciem Meritre, drugiej córki, którą spłodziła ze swoim zaufanym budowniczym pałaców Senenmutem. Nie dziwiło mnie, więc zbytnio, że gdy przybywałam do pałacu, królowa myliła mnie ze zmarłą Neferure i kontynuowała takie oddziaływania wychowawcze, jaką sobie zamierzyła. Władczyni, pogrążona w żalu za zmarłą córką, starała się nie dociekać, dlaczego ja, jej dziwne wcielenie, rodzaj sobowtóra pojawiam się w pałacu sporadycznie.
Gdy przybywałam do pałacu, zazwyczaj siadaliśmy na najwyższym tarasie, skąd rozpościerał się wspaniały widok na dolinę Nilu. Podobał mi się sposób ubierania pięknej królowej. Nosiła, luźne, przewiewne białe tuniki, przewiązane złotym sznurem. Gdy siadała, odsłaniały się, w rozcięciach tuniki jej kształtne uda i podudzia. Na stołach zawsze pojawiały się owoce i dzbany czerwonego wina.
Odpowiadało mi, że Hatszepsut, znana ze swojego niebywałego temperamentu, chce mi przekazać między innymi zamiłowanie do uciech cielesnych. Zdawało się, że Boska Władczyni, chce mnie nauczyć wszystkiego, za czym sama przepada.
Zaczęła od nakłaniania mnie do przedziwnej intymności z nią samą. Podkreśliła, że lubi, aby używać jej imienia koronacyjnego Maatkare. Stwierdziła, że podoba się jej moje imię Bernike. Maatkare chciała mnie posiąść, pozyskać, zniewolić, uzależnić. Jej starania, w trakcie kilku kolejnych moich wizyt w pałacu były konsekwentne.
Opowiem wam dzisiaj o tych pierwszych moich wizytach w ”Świątyni Milionów Lat".
Na tarasie królowa, racząc mnie mocnym winem, długo wspominała ważne wydarzenia swojego życia. Gdy słońce już zachodziło, zabierała mnie do swojej komnaty. Słudzy dbali tam o szczególny nastrój. Na harfie i bębenkach odtwarzano stymulujący rytm. Czasami królowa nakazywała im ciche śpiewy.
Już w trakcie pierwszej wizyty Maatkare, wyjaśniła mi, iż delektuje się moim wyrazem twarzy. Już wkrótce okazało się jednak, iż chodzi jej o wpatrywanie się w moją twarz wtedy, gdy zaczynała mnie pieścić. Żądała, abym zwolna rozbierała się do naga. Później nakazywała mi, rozchylić uda i się dotykać. Zawsze po dłuższej chwili, Maatkare także rozbierała się do naga. Wtedy rozpoczynało się misterium, a właściwie orgia. Królowa prosiła, hm… właściwie żądała, aby delikatnie lizać i ssać jej piersi. Później chciała coraz więcej. Muszę przyznać jednak, że oddawała mi wszystkie pieszczoty. Za wszystko, co jej robiłam, odwdzięczała się tym samym. Także utrzymywała uda szeroko rozwarte, co mnie mocno podnieca.
Muszę przyznać, że polubiłam zapach i smak jej ciała. Tak… nie tylko zapach, ale także smak, gdyż jej ulubioną zabawą było, aby siadać mi na twarzy i ujeżdżać mnie. Jej pussy stawała się wtedy wilgotna, potem mokra, a potem jej sok obficie wlewał mi się do ust. Delektowałam się tym, gdyż jej sok działał na mnie narkotycznie. Im dłużej to trwało, tym bardziej byłam odurzona. Zwiększało to moje doznania. Im bardziej byłam upojona, tym większą przyjemność sprawiał mi jej dotyk, jej palce, które wkładała mi do pochwy, do pupy. Maatkare była mistrzynią w drażnieniu palcami mojego kobiecego wnętrza. Doprowadzała mnie w ten sposób na skraj.
Hatszepsut, jak się okazało, była jednak przebiegła i perwersyjna. Po zachwytach nad moim ciałem musiała to doprawić zwielokrotnioną orgią.
Maatkare klaskała wtedy w dłonie. Natychmiast zjawiała się jej zaufana służka Sitre. Szeptem, na ucho królowa wydawała jej wtedy szczegółowe dyspozycje. W zależności od jej poleceń, po chwili zjawiało się dwóch lub trzech mężczyzn. Byli to niewolnicy. Czasami byli to czarni mężczyźni. Królowa lubowała się w dyrygowaniu dalszym rozwojem akcji. To ona mówiła, którego mężczyznę chce najpierw i który mężczyzna ma zająć się mną.
W końcu zrozumiałem, na czym jej najbardziej zależało! Maatkare ubóstwiała, widok, dźwięki, odgłosy pochodzące od dwóch par kochających się na jednym łożu.
Hatszepsut nie wiedziała jednak długo, że moje ciało ma szczególne właściwości. W końcu jednak jej powiedziałam! Uświadomiłam jej, że moja wilgotność w pochwie ma właściwości drażniące, co zwiększa przyjemność dla mężczyzn. Ponadto uchyliłam rąbka tajemnicy dotyczącej następstw tego, gdy mężczyzna się we mnie spuści i zostawi spermę w mojej pochwie. Powiedziałam jej, że mój płyn wchodzi wtedy w reakcję chemiczną ze spermą, powodując wytwarzanie substancji odurzającej, tak iż po chwili mężczyzna jest, jak na haju – albo odwrotnie… zgodnie z moją wolą może zacznie cierpieć, albo nawet zginąć.
Królowa zrozumiała wtedy wreszcie, dlaczego po spotkaniach ze mną, wezwani mężczyźni zachowują się tak dziwnie. Maatkare bardzo pozazdrościła mi tych umiejętności.
Potężna władczyni rzeczywiście ma mi czego zazdrościć. Każda kobieta chciałaby mieć taką cielesność. To nie jest jednak moja zasługa. To Bron przy każdej teletransmisji użycza mi tych dodatkowych możliwości cielesnych, które poznał wśród znanych mu kobiet, które przybyły kiedyś z kosmosu. Mówił mi wielokrotnie, że powinnam przeczytać wszystkie teksty towarzyszące relacji z konferencji, na której go poznałam, to dowiem się na ten temat więcej. Nie znalazłam na to jeszcze czasu, ale teksty te też wam polecam.
Dzisiaj Maatkare powiedziała mi, że w związku z właściwościami mojego ciała bardzo mnie do czegoś potrzebuje. Wysłuchałam jej opowieści. Przejmująco mówiła o swoim pomyśle. Obiecałam spełnić jej szczególne życzenie w trakcie następnej mojej wizyty, gdy przybędę tu do ”Świątyni Milionów Lat”, wraz z moją siostrą Reą.
* * *
Byłam w radosnym nastroju, gdy pojawiłam się ponownie, wraz z moją siostrą Reą w pałacu w Tebach. Maatkare dolewała nam wina do kielichów bezustannie. Byłam już na niezłym rauszu, gdy władczyni znowu zaczęła dyrygować. Klasnęła w dłonie kilkukrotnie i zawołała: Tutmozis wejdź! Po czym odezwała się do mnie:
– Poznasz teraz młodego, przystojnego mężczyznę. Moi dworzanie sądzą, że od piętnastu lat sprawuje on rządy nad krainami Egiptu wraz ze mną. Tak nie jest! To ja jestem władczynią. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że on jest prawowitym następcą tronu całego Górnego i Dolnego Egiptu. Być może, kiedyś będzie faraonem Totmesem III. Przed laty on wkradł się w łaski księżniczki Neferure i zaręczył się z nią. Wiesz już, że od jej śmierci żyję w rozpaczy. Mało tego, po jej śmierci Totmes zawrócił w głowie także mojej drugiej ukochanej córce Meritre. Jak wiesz ona, któregoś dnia znikła. Nikt nie wie, gdzie się podziała. Totmes nie przejął się tym wcale. Szybko znalazł sobie stałą kochankę Satiah. Chcę jednak, aby on teraz zakochał się w tobie. Zrób coś takiego, aby on oszalał na twoim punkcie. Powiem ci później, dlaczego mi na tym zależy. Czy masz jakiś pomysł, aby on zadurzył się w tobie od razu już dzisiaj.
– Spróbuję, po prostu musi być mu dobrze i trzeba mu czymś zaimponować.
– Działaj więc!
– Dobrze, ale nie przeszkadzaj mi i daj mi całkowicie wolną rękę!
Maatkare nie przypuszcza, że gdy wracam do siebie, do swoich czasów uzupełniam wiedzę
o jej rodzinie i życiu. Wiedziałam więc o Tutmozisie i ich zatargu znacznie więcej.
Tutmozis był synem prostej chłopki, konkubiny swego ojca, z okolic Teb. We wczesnym dzieciństwie chłopca wzięli na wychowanie kapłani Amona i zajęli się jego edukacją. Po śmierci Totmesa II, kapłani, chcąc zapobiec małżeństwu Hatszepsut z Senenmutem, wpadli na pomysł, aby to on był jej małżonkiem. Miał wówczas 15 lat. Współwładca był niedoświadczonym młodzieńcem. Nie umiał rozeznać się w intrygach pałacowych. W tych warunkach pozycja Hatszepsut rosła. Tutmozis nie miał prawa wtrącania się do rządów królowej. Pozostawiono mu jednak swobodę w sprawach towarzyskich.
Wiedziałam więc już jak działać. Tutmo miał energię, talent i temperament. Postanowiłam zaszczepić w nim zadatki na potężnego władcę. Jego temperament seksualny, który przejawił się w uwodzeniu obydwóch córek władczyni i jego zuchwałych przygodach z Satiah postanowiłam także wykorzystać. Wymyśliłam sobie, że to on powinien stać się potężnym władcą, który podbije wszystkie okoliczne kraje, a w całym jego imperium powinny zapanować te same rozwiązłe obyczaje, jakie zastałam w pałacu i ”Świątyni Milionów Lat". Wiedziałam więc jakie ambicje wzbudzać w Totmesie.
W takcie mojej rozmowy z Maatkare Tutmosis bacznie mi się przypatrywał. Uśmiechał się do mnie przyjaźnie. Zapewne podobałam mu się bardzo. Sądzę, iż dostrzegał, że jestem podobna do Neferure, która jak już to ustaliłam, także była szczupła i wygadana. Zwolna coś drgnęło i zaczęło iskrzyć między mną a tym mężczyzną. Zapewne uwzględnił on przyzwolenie ze strony królowej, gdyż nagle powiedział:
– Bernike chodź ze mną do naszych ogrodów. Jest już wieczór, ale mamy dzisiaj pełnię księżyca. Nawet stąd słychać ten ekscytujący dźwięk cykad.
– Posłucham cię. Pójdę z tobą!
Z górnego tarasu jest przejście do ogrodów pałacu. W świetle księżyca można było szybko zorientować się, że byliśmy tu sami. Atrakcyjny, młody Egipcjanin wykazał się zapałem. Widziałam, że chce mnie posiąść. Znalazł wkrótce miejsce wyłożone gładkimi kamieniami. Odezwał się do mnie stanowczym głosem:
– Wiem, że tego chcesz. Oddaj mi się. Połóż się i rozchyl uda.
Odparłam:
– Nie, wolę pójść do twoich komnat. Wiem, że jest tam twoja dziewczyna Satiah. Ulegnę ci, ale wolę zrobić to w jej obecności.
– Dlaczego tak?
– Poznałam już trochę wasze tutejsze zwyczaje. Podoba mi się wasza swoboda. Jestem przekonana, że Satiah się ucieszy. Zdziwi się, gdy zobaczy, z kim przyszedłeś, ale szybko się dostosuje.
– To prawda, ona uwielbiała, gdy przyprowadzałem Neferure… no, a potem Meritre…
– Przypuszczam, wiem, że pieprzyliście się wtedy w trójkę. Opowiedz mi… kogo
wolałeś przyprowadzać Neferure, czy jej siostrę?
– Neferure była bezwstydna, wyuzdana, a Satiah jest takimi kobietami zafascynowana.
– Dlaczego tak jej to odpowiadało?
– Delektowała się obserwowaniem. Ubóstwiała patrzeć, jak wchodzę w ciało córki królowej. Głęboko to przeżywała. Wpatrywała się wtedy w jej oczy. Głaskała ją i całowała. Neferure była filigranowa, szczupła, wrażliwa jak kłębek nerwów. Zresztą chodź… wejdźmy do naszej komnaty. Sama przekonasz się, jak to się dzieje.
Pomieszczenia zajmowane przez Tutmozisa i Satiah były przytulne. Podłogę wyścielał miękki, purpurowy dywan sprowadzony zapewne z Asyrii. Z okien także można było patrzeć tu hen… w dal... aż po brzegi Nilu.
Dziewczyna Tutmozisa przyjęła mnie przyjaźnie. Nic ją nie dziwiło. Była w moim typie. Uśmiechała się filuternie.
– Wiesz Satiah, chcę się pieprzyć z twoim mężczyzną i z tobą! Co ty na to?
– Wrzasnęłabym, że się nie zgadzam, ale ty mi się podobasz. Chcę cię mieć.
Byłam coraz bardziej podniecona, gdyż przeczuwałam, że ta para upaja się wyrafinowanym seksem. Wkrótce wszyscy troje rozebraliśmy się do naga. Położyliśmy się na czystych posłaniach, rozłożonych na niskim, szerokim łożu. Długo patrzyliśmy na siebie w milczeniu, uśmiechając się do siebie. Satiah była piękną, kształtną kobietą. Jej czarne włosy chwilami zasłaniały jej twarz. To ona zainicjowała zabawę. Rozchyliła uda i zaczęła się dotykać. Wodziła palcami wzdłuż płatków sromu. Palce wkładała sobie głęboko. Powiedziała do mnie:
– Zrób to samo! Chcę widzieć, jak dojdziesz tu u nas pierwszy raz… potem będą następne… postaram się, abyś szczytowała dzisiaj wiele razy.
Byłam posłuszna. Dałam z siebie wszystko. Uda rozchyliłam szeroko i masowałam sobie łechtaczkę i całą moją kobiecość. Wsuwałam palce nie tylko do cipki, pochwy, ale także do pupy. Jęczałam przy tym zmysłowo, gdyż wiedziałam, że podnieca to też kobiety, o ile są nastawione biseksualnie.
Satiah z premedytacją narzucała scenariusz, który stawał się coraz bardziej urozmaicony. Jej sposób na wieczorny seans towarzyski przewidywał przede wszystkim specyficzne przerwy, okresy wyciszenia, kiedy to piękna Egipcjanka nakazywała zmysłową kontemplację, kładąc głowę na moim podbrzuszu lub na biodrach swojego kochanka nucąc przedziwną melodię, którą zapamiętam do końca życia. Ciche nucenie kończyła bezczelnymi rozkazami, które sprawiały, że byłam coraz bardziej mokra. Odbierałam także jej ekscytującą woń jej ciała.
Wykonywałam każde jej polecenie. Jej mężczyzna także podporządkował się jej zachciankom. W myśl kolejnego jej pomysłu na potęgowanie ekstazy nakazała stanowczo:
– Tutmo rozchyl jej uda, ssij jej wargi i liż ją… powiedz, czy jej skoki z pochwy są pikantne?
– Ona ma na imię Berenike – odparł mężczyzna.
– Ładne imię! Berenike… on już wie, jak smakujesz… teraz ja chcę to samo. Usiądź mi na twarzy… jesteś już wystarczająco mokra, abym coś z tego dostała wprost do ust.
Widok tych dwojga tak mnie podniecił, że nie było żadnym problemem dla mnie, abym wypełniła moim sokiem usta pięknej Egipcjanki. Więcej nawet! Satiah była mistrzynią! Ssała moją łechtaczkę w tak przedziwny sposób, że przechodziły mnie dreszcze. Szczytowałam przy tym już drugi raz tego wieczoru. Dziewczyna trafnie przewidziała, że chyba przeżyję to dzisiaj wiele razy. Prawdę mówiąc, przepadam za takim stanem, gdy wpadam w tę otchłań raz za razem.
Rozgorączkowany umysł kochanki faraona podsuwał jej kolejne pomysły. Kazała mi klęknąć i wpatrywać się w oczy mężczyzny. Powiedziała: obserwuj jego twarz, patrz na te otwarte usta i poszerzone źrenice wtedy, gdy trzymam rękę na jego kroczu. On to uwielbia. Zawsze mnie o to prosi. Ma wtedy szczegółowe życzenia. Po dłuższym pokazie subtelnej przemiany duszy kochanka, Satiah usiadła na posłaniu i odezwała się głośno:
– Nie mogę się doczekać, kiedy on w ciebie wejdzie. Chcę widzieć, jak kutas mojego ukochanego mężczyzny rozchyla płatki twojego kobiecego kwiatu, jaki masz między nogami. Zaczynajcie! Proszę, wrzesz przy tym głośno, bo zapewne potrafisz tak.
Muszę przyznać, że gdy Egipcjanin zaczął mnie ujeżdżać, poczułam się świetnie. Leżałam na wznak, a Satiah pieściła dłońmi moje piersi i całowała mnie w usta. Podobałam jej się, gdyż powiedziała: jesteś giętka, pięknie rozchylasz uda, potrafisz ułożyć je płasko na posłaniu i rozbrajająco mruczysz coś pod nosem za każdym wepchnięciem. Tutmo chyba jest szczęśliwy.
Byłam już ponownie blisko krawędzi, gdy przypomniałam sobie na szczęście, po co ja znalazłam się tu w Tebach. Przecież w trakcie namiętnego bzykania się jest szansa, aby sączyć coś do umysłu mężczyzny.
– Tutmozis nie przestawaj! Dobrze mi jest, ale muszę ci powiedzieć coś ważnego.
– Za chwilkę… bo czuję teraz niewiarygodną przyjemność. Mój fiut mnie piecze, odczuwam dziwne mrowienie wzdłuż kręgosłupa i jestem oszołomiony. Czegoś takiego jeszcze nie przeżywałem. Bernike, zostań tu z nami na zawsze. Satiah się zgodzi… ojej, teraz dochodzę…
– Nie, nie wolno ci teraz… bo potem umysł ci też klapnie.
– Co chciałaś powiedzieć ? Mów więc teraz… ale chyba pozwolisz mi potem zobaczyć znowu twoje błądzące ku górze oczy?
– Także wolę się pieprzyć niż gadać, więc będę się streszczać. – Wiesz, ja przybyłam z przyszłości. Mogę ci więc zdradzić pewną tajemnicę, która cię dotyczy.
– Umiesz przewidywać przyszłość? – zapytał Tutmozis.
– Gorzej ja ją znam! Słuchaj więc. Dam ci za chwilę ogromny podarek. Przeżyjesz taką przyjemność jak nikt tutaj w całym waszym Egipcie. Nie będzie to jednak za darmo. Wyznaczę ci zadanie. Wkrótce obejmiesz tron. Musisz jednak sprawić, aby Egipt za twojego panowania stał się mocarstwem. Twoim zadaniem jest utworzyć ogromne imperium. Pokonasz koalicję książąt syryjskich. Rozgromisz ich w bitwie pod Megiddo. Potem zdobędziesz Tyr, Bablos i Kadesz. Twoje państwo będzie obejmować nie tylko Palestynę, Syrię, tereny nad Eufratem, ale i także też Sudan i Libię. Jeśli chcesz utrzymać władzę na długo… radzę ci, nie zabijaj pokonanych książąt. Niech będą raczej twoimi namiestnikami.
– Czy ty jesteś jakąś wyrocznią? Kim jesteś?
– Powiedziałam już. Ja odwiedzam cię, przybywając z przyszłości. Tutmo, koniec gadania. Rżnij mnie teraz, bo znowu teraz bardzo chcę! – odparła Bernike.
Młody Egipcjanin, nie wiedział, co go czeka. Zaczął mnie posuwać gwałtownie. Jego kochanka położyła się na brzuchu, wzdłuż naszych ciał i patrzała mi w oczy. Uśmiechała się przyjaźnie. Doceniałam jej pogodę ducha. Powiedziała, dość nieoczekiwanie do swojego ukochanego mężczyzny:
– Spuść się już w nią, bo tak mi się wydaje, że ona już bardzo na to czeka, ona się już męczy
i chce swojego ulubionego sposobu spełnienia. Przypuszczam, że ona bardzo lubi czuć w sobie tą gorącą maź.
Za niedługo, poczułam w pochwie szybkie, niemal konwulsyjne ruchy i w chwilę później gorący płyn. No tak, ponownie nastąpiła ta reakcja, którą zapewniała modyfikacje mojego ciała, dokonywana przez Brona przy pomocy jego mikstury, przy każdej teletransmisji.
Nie tylko mężczyzna wpadł więc teraz w ekstatyczny stan, ale ja także.
Przez dłuższy czas byliśmy nieobecni, w dziwnym transie, powodowanym przez kilkunastominutowy, przedłużający się i nawracający orgazm. Nasze ciała były gorejące, a każde miejsce było tak wrażliwe jak wnętrze moich ust. Gdy powracała mi już pełna świadomość, nadal odczuwałam w sobie twardego, nabrzmiałego kutasa mężczyzny, który wypełniał mnie całkowicie. W rozepchniętej pochwie odczuwałam niewysłowioną przyjemność. Mój kochanek przenikliwie jęczał, jego drżące ciała długo nie mogło się uspokoić.
Satiah odnotowała to nasze niezwykłe zachowanie. Ponieważ na jej twarzy dostrzegłam cienie zazdrości, odezwałam się do niej przyjaźnie:
– Nie bój się, nie zabiorę ci twojego mężczyzny. Jestem tu u was tylko gościem. Ciesz się zresztą razem z nim, bo będziesz żoną najpotężniejszego faraona Egiptu.
– Mam to w nosie! Ja chcę mieć też taki orgazm jak wy!
– Chciałabym to mieć właśnie z tobą, ale wiesz, muszę zapytać wpierw Brona, jak to zrobić
z kobietą.
– Kto to jest Bron?
– On jest w innym punkcie czasoprzestrzeni, ale on chyba może cię zobaczyć. Jestem przekonana, że jeśli pozwolisz mu, aby patrzał na ciebie wtedy, gdy pomału rozbierasz się i drażnisz, to on postara się coś dla Ciebie zrobić. Wtedy znowu was odwiedzę. Jeśli zaprosicie wtedy także moją siostrę, to przybędziemy w dwójkę. To ci się na pewno spodoba!
* * *
Gdy wróciliśmy z Reą do siebie, a właściwie na chwilę, gościnnie do mieszkania Brona, wymieniliśmy i uporządkowaliśmy nasze informacje. Rea opowiedziała nam, co się działo w pałacu, gdy wyszłam wieczorną porą, przy pełni księżyca do ogrodów ”Świątyni Milionów Lat".
Rea została wtedy w komnacie królewskiej z Maatkare. Wkrótce dołączy do nich Senenmut. Królowa i jej znamienity kochanek uznali za rzeczywisty fakt ich podświadomą iluzję, że jest z nimi Meritre. Oboje po prostu bardzo chcieli, aby moja siostra była wcieleniem Meritre.
Rea jest młodą dziewczyną, ma dopiero dwadzieścia dwa lata, ale jakoś nie dziwiły ją obyczaje ludzi z pałacu. Bez zażenowania opisała nam orgię, jaka odbyła się tego wieczoru. Maatkare z lubością obserwował igraszki z jej kochankiem. Nie wystarczyło jej jednak przeżywanie tej sytuacji. Zaprosiła, jak to często u niej bywa, jeszcze dwóch młodych mężczyzn o imionach Narmer i Chafre. Przyprowadziła ich Sitre, odzywając się do nich z wielkim szacunkiem, jakkolwiek po imieniu. Zapewne byli to książęta krwi. Maatkare nakazała im, aby zaspokoili po kolei jej żądze, po czym zapytała moją siostrę czy też życzy sobie zabawy z nimi. Podobno atmosfera w komnacie królewskiej była wtedy tak zmysłowa, iż Rea natychmiast uwiodła Chafre. Miała potem znaczne kłopoty, aby się od niego uwolnić, gdyż w trakcie stosunku ów mężczyzna, jak się nam wydaje, także doświadczył niezwykłych właściwości kobiet wysyłanych przez Brona w odległe czasy. Podobno Chafre błagał ją, aby zabrała go ze sobą.
Rea jest mi posłuszna. Z jej relacji wynika, że przekonała wtedy tam wszystkich czworo, aby zrobili co można, aby zachować pamięć po obyczajach pałacu królewskiego w Tebach. Długo tłumaczyłam mojej siostrze, że nasza misja w czasach Nowego Państwa na tysiąc pięćset lat przed exodusem narodu wybranego z Egiptu była ważna dla historii świata.
Część misji wykonałam sama, gdyż w trakcie zmysłowego wieczoru wzbudziłam w umyśle Tutmozisa zamiar i energię, aby postarał się być wielkim władcą. Totmes III nienawidził jednak Hatszepsut. On zamierzał zniszczyć wszystkie pamiątki, zapisy i wizerunki dotyczące królowej i jej życia – a przecież tak rozbudzonej zmysłowości i umiłowania seksu nie było już potem w historii naszej planety.
Maatkare z kolei, gdyby tylko mogła, to uśmierciłaby Tutmozisa. Moja siostra Rea ostrzegła jednak ważne na dworze królowej osoby, aby zadbały o zachowanie legendy o jej życiu. Miała już księcia Chafre w garści. Oddała mu się w taki sposób, iż w ciągu jednego wieczoru uzależnił się on niej całkowicie.
To dzięki naszym zmaganiom, dlatego waśnie mamy współcześnie na świecie dwie opcje seksualności. Co prawda, któraś z nich czasami bierze górę. Nie zawsze jest jednak tak ponuro, jak bywało to w średniowieczu.
Odnieśliśmy ponadto korzyści osobiste. Ja i moja siostra uświadamiamy sobie, już dość wyraziście, na czym polega magiczny seks, który otwiera tunel w zaświaty.
Bron twierdzi, że jeszcze kilka takich podróży i będzie to wyjaśnione dogłębnie. Należy mu się nagroda. Rea też mu się odwdzięczy. Odwiedzimy go kiedyś znowu razem.
Jak Ci się podobało?