#25
29 czerwca 2018
No więc... Wczoraj, po tych dwudziestu jeden latach nędznej egzystencji na Ziemi, nadszedł ten piękny wieczór - w zasadzie noc - gdy dane mi było przeżyć orgazm pochwowy. Niemal trzy godziny gorącej, namiętnej masturbacji ulubionym wibratorem zaowocowały tym dogłębnym orgazmem. Jest zupełnie inny niż łechtaczkowy. Zupełnie, jakbym na chwilę zapadała się w siebie, a później jak narodziny. No po prostu genialne. Do tej pory doprowadzałam się tylko do łechtaczkowego, ale za każdym razem obiecałam sobie - muszę spróbować tego drugiego. I za następnym razem, jak już wpadałam w rytm, podniecenie mnie pochłaniało, miałam zbyt słabą silną wolę by zwolnić i poświęcić więcej czasu na pieszczoty punktu G. Po wszystkim byłam tak rozanielona, że trzymało mnie do dzisiejszego południa! Muszę spróbować jeszcze raz! W sumie... Już noc... ;)
PS. Polecam każdej kobiecie, dziewczynie, by dogłębnie poznała swoje ciało, wsłuchała się w jego potrzeby i przeżyła taką eksplozję, jak ja wczoraj!
Komentarze (1)
Jacek · Autor · 30 marca 2020
Gratulacje i trzymam kciuki za kolejne doznania.
Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?