Nasza pani - historyczka, która zwie się zgrabnie - Marta
29 października 2021
Nasza pani - historyczka,
która zwie się zgrabnie - Marta,
elegancka - tu spódniczka,
tu szpileczki, grzechu warta!
kiedy sunie korytarzem,
patrzym na nią się na chama,
wszyscy o niej zgodnie marzym,
wszyscy zgodni - wielka dama!
wszyscy zgodni - Ech! paradna!
zakrzykujem wszyscy chórem
Boże! Jaka ona zgrabna!
Każdy za nią stanie murem.
Elegantka! - nie igraszki
jak się ona nosi z lekka
zawsze piękne fatałaszki
i naszyjnik, bransoletka.
W klasie słychać jeno ciszę
każdy chciałby widzieć wiencyj
jak biodrami zakołysze,
jak kuperkiem zgrabnie kręci.
Kiedy stoi przy tablicy,
Widok to, jak miód - malina
gdy w opiętej swej spódnicy,
jakże słodko się wypina.
Urokliwy obraz macie:
gdy tłumaczy coś uczniowi
i na jego ławki blacie
swój tyłeczek usadowi!
I to zwykle tak się zdarza
czy to może jaka swada?
że na ławce tego Kazia
profesorka się przysiada.
Gdy tłumaczy traktat z Jałty
lub omawia nam Łużyce
my patrzymy na jej kształty
wzrokiem pożeramy cyce
No bo kształtne te puchary
Kształtne i nader obfite
podziwiamy ją bez miary
miłujemy tę kobitę!
Wiele zwykle nam radochy
przychodzi, gdy się pytamy
czy rajstopy? czy pończochy
zdobią nogi naszej damy?
A te nogi - wprost bajeczne!
długie prosto aż do ziemi
chcielim wiedzieć by koniecznie
co tam jest, pomiędzy niemi...
Co tam skrywa ta spódnica?
naszej pięknej Amazonki
bo na pewno historyca
ma na dole tam - koronki!
Zapytacie - skąd to wiemy?
A, lubimy tak pownikać
i przy biurku se lukniemy
w dekolt, aż tam do stanika
A w dekolcie, tam gdzie brosza
Jak tylko pochylić głowę
są miseczki biustonosza
piękne, cudnie koronkowe!
zatem to u profesorki
tak wnosimy solidarnie
majtki muszą być we wzorki!
ale jakie? - któż to zgadnie?
Nieraz to zachodzim w głowę:
Ech, podstępem historyczkę
podejść, by jakim sposobem,
by jej zajrzeć pod spódniczkę!
Krzyknął Jasio - a ja mogę
tylko proszę, bez głupawki!
spuścić prosto na podłogę
długopisa z mojej ławki!
Nie wiem - chwil potrzeba ile?
Lecz dla Marty - tej niebogi
szybko na dół się nachylę
i jej zajrzę między nogi!
Chłopcy biegiem już na przerwie
gonią do sprytnego Jana,
gadaj szybko - bo oberwiesz!
Zobaczyłeś choć kolana?
Jasio rzecze - ot maruda!
Zajrzałem nauczycielce!
Ma cudownie zgrabne uda!
I... pończochy boskie wielce!
Gadaj, kuźwa! Gadaj świrze,
zaglądnąłeś w tej babeczki
kieckę, jeszcze, jeszcze wyżej
Zobaczyłeś jej majteczki?
Chłopak tylko zęby szczerzy,
Inny na to: a ja wątpię!
Jan go beszta: ech szulerzy
Ma majtusie, małe, skąpe!
A do tego, się dziwuję!
oj, przebrała Marta miarkę!
ten materiał prześwituje,
widać prawie całą szparkę!
Tośmy się zaznajmili,
ale gdyby wierzyć plotkom
wiecie o tym moi mili
zwą ją niewydymką-cnotką!
Wszak ma świetną reputację.
Panna skromna i cnotliwa.
lecz są może inne racje.
może to jest zwykła dziwa!
Chyba ona tak nie pości,
choć podobno nie ma chłopa,
ale może u niej gości,
takich chłopów cała kopa?
- Ejże hola, co wy wiecie?
Może nasza historyca,
Najzupełniej to to przecie,
jeszcze nadal jest - dziewica!
- Myślę ja o profesorce,
która wielce jest kusząca,
że zbłąkała się w jej norce,
pałka niejednego brzdąca!
No ciekawe, co do Marty,
ilu dżentelmenów śmiało,
w ten kuperek jej zadarty
energicznie zajechało.
Kazio krzyczy - to do bani!
co za durne wasze psoty!
jak tak można naszej pani,
kwestionować - nie ma cnoty.
Jasio: czyście się naćpali?
dla mnie - głupia do podpucha:
- co do tej ponętnej lali,
regularnie ją ktoś dmucha!
- Ale niezła tu zagwozdka.
Jak tu sprawdzić? - rzecze dziatwa
- czy ta nasza pani cnotka?
Czy ta historyczka łatwa?
Jaś przypomni - Do Krakowa,
na wycieczkę jedziem jużci
Tam sprawdzimy czy gotowa
jest się profesorka puścić!
Musi to być akcja składna,
Mój ty Jasiu, mój ty drogi.
żeby profesorka ładna,
rozłożyła tobie nogi...
Szepnę ja wam coś na uszka,
moje wy gamonie tępe.
by wpuściła mnie do łóżka
trza posłużyć się podstępem.
Kazio krzyknął - z ciebie chama
kawał, mówię tobie, Janek,
Jak możliwe by cna dama,
dała sobie ukraść wianek!
- Posłuchajcie, już ma głowa,
że to już pierwszego rana,
Marta zacna, kryształowa
będzie dobrze przedmuchana.
Nadszedł dzień wycieczki wreszcie
Profesorka uczniów wzywa
- Chłopcy, tylko się pospieszcie!
Oni cicho: - Ale dziwa!
Patrzą jak ich historyczka,
aż im w ustach więźnie słowo,
pierwszy raz - minispódniczka!
elegancka wyjątkowo.
Zaś na nogach cudne szpile.
na kosmicznych wręcz obcasach.
centymetrów mają ile?
Kazio mówi - Ale klasa!
Jaś dodaje: - Ech, powabnie!
U tej dżagi, nie ma wiochy!
nóżki zdobią wcale zgrabnie,
ze szwem, wspaniałe - pończochy.
I dodaje - taka dama,
na mój prosty, chłopski guścik
Prowokuje, kusi sama,
pewnie po to - by się puścić!
Kazio krzyczy - to niewiasta,
tak porządna, to pomyłka!
Jasio: - jedzie tam do miasta
by nadstawić chłopom tyłka!
Jasio - marna to pociecha
przecież dobrze widzim z dali
jak ta Marta się uśmiecha
do kierowcy się migdali!
Adaś: Robert zwie się
ten kierowca - niezły typek
jako fama w szkole niesie,
to ten typek ją wyrypie!
Straszny z niego Casanova,
i do tego - bardzo młody
Marta przed nim nóg nie chowa
i korzysta z darów mody,
patrzcie: w kiecce to wycięcie
znajcie naszą ancymonkę!
pokazuje mu zacięcie
widać pończochy koronkę!
Dziwię się ja tym widokiem
Kazio mówi - ale z wami
widzę - jako mruga okiem
i łopocze tak rzęsami
Adaś patrzy na kolegę,
i się śmieje głośno z Jana
przegrasz, przez tego lebiegę
profesorka będzie brana.
Jasio nigdy nie odpuszcza:
nie wierzcie w tego barana,
jeśli Marta tak się puszcza
będzie przez mnie zdymana.
Gdy zjechali już do celu
dawnej stolicy - Krakowa,
to zaczęli od Wawelu,
grupa zwarta i gotowa.
Potem wycieczka na wieży,
i po schodkach wszyscy włażą,
patrzcie jako profesorka bieży
za nią Robert, Jasio, Kazio...
Idą w krok za historyczką,
jakaś wrogość między nimi,
patrzą wprost za jej spódniczką,
a to wszak - spódniczka mini.
Taka między nimi gierka,
każdego lico ponure.
ale każden dziarsko zerka
rozdziawiając gębę, w górę.
Robert myśli - Olaboga!
Taki widok - wielce rzadki.
cudna ta w pończoszce noga.
ależ zgrabne te pośladki!
Szepnął hardo: Ech, chłopaki!
spojrzał na nich jakoś dzice!
podniecony już żem taki,
jak tak patrzę pod spódnicę!
Powiem sobie żem do bani,
i że ze mnie mizerota
gdy przepuszczę takiej pani
gdy ją dziś nie wyłomotam!
Jasio: zaczną się wyścigi
do tej naszej historyczki,
tylko pierwszy, ten w try migi,
się dostanie do jej piczki.
Awieczorem - ktoś już puka
cichuteńko w Marty drzwiczki
a to właśnie Jasia sztuka,
dostać się do historyczki.
- Proszę pani, mam depresję.
dokuczają mi koledzy,
ciągle wywierają presję,
chcę skorzystać z pani wiedzy.
Marta była już w szlafroczku,
lecz jak zawsze, bardzo miła,
Janek zaś - tak krok po kroczku,
wygrał, no bo go wpuściła.
Jasio prawi chuje-muje.
ale mocno wodzi wzrokiem
bo materiał prześwituje
widać cyce pod szlafrokiem!
Jasio wzrokiem swym pomyka
Widzi: biustonosz - cieniutki
Pod koronką zaś stanika
Się wyraźnie prężą sutki!
Jasio, chociaż nie Wymoczek
To nieśmiale cicho bąka:
- Jaki piękny ten Szlafroczek
Jak powabna ta koronka!
Historyczka się uśmiecha
I łopocza znów rzęsami.
Myśli – widać żem nie Decha
Mówi – Jasiu, ty nie mamisz?
Gdy się pręży, niczym łania
Fantastyczna ta Kobieta
Spod szlafroczka się wyłania
Pończoch koronki manszeta.
Jasio myśli – o mój Boże!
Nie uniknie się pokusy.
Tego zdzierżyć się nie może,
Ten szlafroczek taki kusy!
Jasio ima się podstępu:
- Może pani mnie przytulić?
„Ech! Uzyskać cień dostępu,
Do kuszących tych półkuli!”
Już mówiłem o mych lękach…
- może sorka mnie nie zgani…
Że tak wielka ma udręka.
Czy przytuli Jasia pani?
I wyznaniem owym Janka
Historyczka – poruszona,
I od razu, jak kochanka,
Rozwiera swoje ramiona.
Jasio w nie natychmiast wpada,
Chociaż nie jest mu wygodnie,
Gdyż się budzi pewna szpada,
Która mu wypełnia spodnie.
Chociaż niby to się mażąc,
Nie przejęty tym w ogóle.
Wjeżdża mocno swoją twarzą
W jej pokaźne dwie półkule.
Jasio ma nietęgą minę,
Kiedy pani Marty dłonie
Szorują jego czuprynę,
Opiekuńczo gładzą skronie.
Wtedy to szybciutko wnika
Jasia nosek, chociaż mały,
W głąb ślicznego jej stanika,
Prosto między jej bimbały.
Już się snują w jego głowie,
Myśli – co przywodzą dreszcze,
Kiedy wjeżdża w cudny rowek,
Między cyce, myśli – jeszcze!
Dobrze czuje Marty ciało,
Takie jędrne, ciepłe takie.
Ale jemu ciągle mało.
„Nie obejdę ja się smakiem!”
Myśli – nie za bardzo fikam?
Choć omal nie łapie czkawki.
Wsuwa się głębiej stanika.
Sięga nieomal brodawki.
Myśli Jasio – nie na żarty,
Jakie ruchy zrobić? Które?
Czas by dobrać się do Marty.
I całuje panny skórę.
Protestuje historyca:
- Janku! Stop! Janku! Poniechaj!
„Widno panią bierze chcica!”
- myśli Jaś – „bo nie ucieka!”
I używa Jaś języka,
Myśli sobie: „Droga krótka!”
Wsuwa się głębiej stanika
I językiem sięga sutka!
Marta krzyczy: - Olaboga!
Nie rozumiem twego gustu.
Jasiu, to nie tędy droga!
Janku, wypad z mego biustu!
Jasio myśli: - Twego biusta!
Nie zasłaniaj tutaj Bogiem.
Wnet dosięgną go me usta
Ssanie będzie bardzo srogie!
Próżne szlochy historyczki,
Próżne jej do niebios modły,
Już jej ostro ślini cycki
Rozpalony Jasio podły.
Nie ma przerwy w tej udręce
Bo już Jasio rozpalony
Do roboty włącza ręce
Tęgo maca jej balony
Marta błaga, Marta prosi,
Jasio tylko okiem łypie.
piersi srodze jej tarmosi,
podskubuje, nawet szczypie!
Myśli Jasio – przecież Marta
Gada, lecz nie chce uciekać.
Wcale ona nie uparta,
Pewnie by ją dupczyć – czeka!
Myśli – skoro taka cicha
Toż to dla mnie niezła gratka
I na łóżko ją popycha
I już kuca przy jej majtkach.
A te stringi są z siateczki,
Cieniusieńkie, koronkowe.
Widać zarys jej bruzdeczki,
Można dla niej stracić głowę.
I w tej głowie, cóż to, trudno,
Uporczywie myśl się wciska,
Zrobić wszystko by tę cudną
szparkę ujrzeć, ujrzeć z bliska!
I pytanie – jaka ona?
Myśl się mu tu taka szasta.
Jest starannie wygolona.
A ciekawe czy jest ciasna?
- Nie, o Janku, tam nie można!
Protestuje historyczka
- Ależ pani jest ostrożna!
I… wnet obnażona cipka!
Majtki rwą się pod szarpnięciem,
Przecie takie cienkie, drobne
Jaś majstruje już z zapięciem
Już rozpina swoje spodnie.
- Nie… nie - prosi uczycielka
calusia rozdygotana,
szansa jednak jest niewielka
namiętnego wstrzymać Jana
Ruchy Jasia tak są żwawe
widzi dobrze uczycielka
tęgą i wielką buławę,
z przerażeniem na nią zerka.
Jasio myśli - “to rozpusta”
lecz nie wróci rzeki kijem
niech koniecznie w piękne usta
moim ptaszkiem ja się wbiję.
Choć się historyczka wzbrania
i uchyla przed nim głowę,
nie uniknie dzisiaj ssania,
twarde berło już gotowe.
i chwyciwszy jej włosiska
pociągnowszy potem z deczka
już się tęgo kuśka wciska
w pełne, krwiste jej usteczka.
Cóż że Marta go odpycha,
gdy Jaś tylko mruży oko,
wciska ostro się do pycha
i się wdziera tam głęboko.
Krztusi nasza się dziewczynka,
widok iście to uroczy,
rozmazana cała szminka,
a Jaś dalej człona tłoczy!
Rozpalony tak szalenie,
nie dość że potwornie hasa,
wnet wydaje polecenie:
- Niechże pani ssie kutasa!
Jeśli nie - to ja to gardło
wnet gruntownie zakorkuję
i zacisnę jak imadło
moim twardym, wielkim chujem!
Cóż ma czynić profesorka
gdy znajduje się w tym stanie
mając w krtani tego korka
musi zgodzić się na ssanie.
Historyczka na kolanach
postarawszy się porządnie
bierze w usta swego pana,
łyka, cmoka oraz ciągnie.
Jasio myśli: - co za wary!
Ależ bym je chętnie gnoił,
godne istnej obciągary
która smokta, ssie i doi.
Gdy to działo się, tymczasem
okazało się - przechwałka
to nie była, gdy kutasem
Jaś się chwalił - rosła pałka!
Jaś zawoła: - pani - dość!
już żem gotów ruszyć w bój,
teraz dam ci, pani w kość,
patrz jak pręży się mój chuj!
Przerażona już kobita,
myśli - mogę tylko sarkać,
natrze wkrótce wielka pyta,
zagrożona moja szparka.
Historyczka, prosi: - Janie,
oszczędź mą niewieścią cześć!
Lecz Jan, gdy mu kuśka stanie,
ma tę babską wartość gdzieś.
Marta błaga: - Jasiu drogi!
Lecz Jasiowi nie drgnie oko.
- Pani Marto. Rozłóż nogi.
Rozłóż dobrze je, szeroko.
Biedna Marta jeno chlipie
Myśląc - w mojej głowie pucha!
Gnojek zaraz mnie wyrypie!
Hultaj zaraz mnie przedmucha!
Więc bez historyczki woli
Jasio pewnie Martę chwyta,
sprawnie na nią się gramoli,
dziarsko sterczy twarda pyta.
- Jasiu, takk to się nie godzi!
Przeciem twa nauczycielka!
Jasio na to: - Nic nie szkodzi.
Ma ochota na cię wielka!
Wszak nie broni się belferka,
protestuje tylko zaś,
widno chce dać, kusicielka
- myśli rezolutny Jaś.
Po czym prosto, bez wahania
w stronę szparki się kieruje
“wnet poczuje moja łania”
Jak w nią wjadę tęgim chujem!
Już odczuła Marta czuba
Wnet, w jej sednie kobiecości
pojawi się pałka gruba,
tam solidnie się umości.
Lamentuje historyczka,
przecie wcale to nie mała,
ale wielka, śliska tyczka
ostro w piczkę jej wjechała.
Woła - och, woła – ach,
widzę ja tu buzdygana,
który wzbudza we mnie strach,
będę srodze wyryćkana!
Jego pędu ja nie zgaszę
a gdy widzę - nie do wiary,
jakiż to potężny ptaszek,
ogromniaste te rozmiary!
Wkrótce ja przez tego pana,
Boże! Szczęście, gdy nie skonam,
będę wściekle rozepchana
i obłędnie zchędożona.
Jasio silnie wszystko czuje,
wilgoć soków, żar kobiety,
jak cipeczka jej pusuje.
- Znakomite to, o rety!
Obejmuje ciasno członka
pochwa, niemal ekstatycznie
więc ten wcale się nie błąka
lecz posuwa ją rytmicznie.
Jego ruch w niej tak miarowy,
jako kowalskiego miecha
iście godna Casanovy,
tak w jej piczę ostro wjechał!
Janek wpycha swego węża,
ostro zwiększając działanie,
mocno pchnięcia swe natęża.
Marta krzyczy: - ech, mój panie!
Jasiu, słodki mój podlotku!
Wiedz, że nie chcę być mamusia!
Więc ty nie kończ we mnie w środku,
bo zmajstrujesz mi dzidziusia!
Jednak Jasio kocha figle.
Myśli: czemu by nie zruchać
historyczki takoż śmigle,
co by jej przyprawić brzucha?!
Nie zważając na sumienie,
Jasiek bywa zawsze szybki,
i obfite wprost strumienie
wpompowuje wnet do cipki.
Gdy tę akcję rozgrywano
Jasia z pokoju koledzy,
byli obok, tuż za ścianą
No i właśnie Adaś biedzi:
- Gdzie się podział Janek - pyta,
Czy być może tak uparty,
i bezwstydny ten łachmyta
że zawędrował do Marty!
Adaś krzyczy wtem: - Uwaga!
Chyba słyszę coś za ścianą!
Odgłos ten się ciągle wzmaga!
słyszę… co? Pannę dymaną?!
Co tam słychać? Co za strachy?
Ależ to wyraźnie - jęki!
Jakieś takie: “ochy”, “achy”!
To na pewno głos panienki!
Kazio rzecze: - To androny...
Ale... jakaś panna krzyczy: - “nie”
Na co Adaś rozpalony:
Widno ją ktoś ostro rżnie!
Słychać dobrze łóżka trzaski,
razem z tym kobiece jęki,
także jakby ciała plaski
I odgłosy - jakby męki!
Więc natychmiast się udają,
Pod swej profesorki drzwi
A tam - kogo– spotykają?
Aż się rychło stają źli.
Bo znajdują tego pana
To kierowca, Robert, który,
Dzierży kwiaty i szampana
Ewidentnie na konkury!
- No to dobrze, wejdźmy razem.
Pokój jednak jest otwarty!
No i Robert, Adaś z Kaziem,
Wparowują wraz do Marty.
Jakiż szok to, niespodzianka!
Wszyscy są wstrząśnięci wielce,
Widzą rozanielonego Janka
Na nagiej nauczycielce!
Która jęczy, która szlocha,
Patrzą się na historycę
Widzą dobrze – goła psiocha!
Widzą całkiem gołe cyce!
Cóż zrobili ci panowie?
Tutaj trochę się podrażnię.
Cóż… niech wam podpowie…
Uruchomcie wyobraźnię!
Komentarze (3)
Mjishi · 6 listopada 2021
Zajebiste 😀
Choć nieco konfundujące są znaki. Czasem myślnik, czasem cudzysłów, a czasem ich brak przy wypowiedziach, lub myślach. Wydaje mi się, że najprościej byłoby z nich w ogóle zrezygnować, zachowując formę.
Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?
historyczka · 7 listopada 2021
Dziękuję za komplement i uwagi! Będę miała na uwadze 🙂
Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?
Maggy · Autor · 15 listopada 2021
Poprosimy o kolejną część 🙂
Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?