Inspirowane Y., czyli nie lubię wiersza wolnego. Bo nie.
1 stycznia 2020
poddaję się wzbierającej namiętności,
brnąc ku ostatecznej granicy.
Nie ma dla mnie odwrotu.
Ani litości.
Dłonią rozchylam ud krągłości,
wnikam odważnie pomiędzy nie.
Pląsam palcami po parkiecie intymności.
Tak chcę!
Pulsująca pożądaniem,
rozpalona i śliska, cała drżę.
Doprowadzona pod krawędź szaleństwa,
balansuję niebezpiecznie.
Nie poddam się.
Już nie!
Najlżejszy dotyk odbieram niczym
ostre smagnięcie biczem.
Z pasji i namiętności splecionym,
w ekstatycznej rękojeści złączonym.
Rozchlapując dokoła gęstniejące pragnienie.
Podnietę.
Uniesienie.
Nadchodzi spełnienie.
Satysfakcja.
Szczytowanie!
Nieubłaganie.
Komentarze (3)
Indragor · 3 stycznia 2020
Halo?! Jest tu kto w tym dziale poezji? Nikogo? Cholera, znowu sam będę robił…
Można napisać „czuła, że dochodzi, że zaraz będzie szczytować”, a można wierszem, przyoblekając przy okazji w uczucia i emocje.
„Pląsam palcami po parkiecie intymności”.
Super! 🙂
Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?
Agnessa Novvak · 4 stycznia 2020
Dziękuję @Indragorze za kolejne komplementy, lecz radzę uważać, bo w końcu wpadnę przez nie w samozachwyt i co wtedy będzie? 😀
Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?
· 21 kwietnia 2020
Podobało mi się! Jest trochę romantycznie i trochę pieprznie.
A przy okazji, ja odniosłem wrażenie, że podmiot liryczny przeżywa to wszystko sam/a. W niczym to nie zmienia wiersza, ale wzbudziło moją ciekawość :-)
Tak trzymać :-)
Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?