E-randka
11 marca 2021
Do wniosku doszła takiego,
Że jej mąż jest już do bani,
Z nim nie zazna nic nowego.
Bo te same robią rzeczy
Co od lat razem robili.
Choć nikt temu nie zaprzeczy,
Że szczęśliwi dotąd byli.
Coś ją nagle odmieniło,
Może filmik w Internecie?
Serce mocniej jej zabiło,
O czym mówię? Chyba wiecie.
Zapragnęła więc przygody,
Takiej co w necie widziała,
By ją bzykał chłopak młody,
Od tej chwili bardzo chciała.
Przed tabletem wieczorami,
Bo już z mężem nie sypiała,
Na policzkach z wypiekami
Ogłoszenia przeglądała.
Lecz nie było w ogłoszeniach
Co ją interesowało,
To co było w jej marzeniach,
Jeszcze się nie ukazało.
Gdy po dłuższym czasie nagle
Ogłoszenie przeczytała,
Jakby dmuchnął jej wiatr w żagle,
Dłużej czekać już nie chciała.
Z ogłoszenia wynikało,
Że to nie był chłopak młody.
Lecz rozgrzane w środku ciało
Wymagało już ochłody.
Szybko więc odpowiedziała,
Choć pseudonim miał niestety.
Przecież nawet go nie znała,
Lecz ważniejsze dla kobiety
Było to, że miał ochotę,
A takich było niewielu.
Choć straciła dawno cnotę,
Chciał się spotkać z nią w hotelu.
Ona mu się opisała.
On to zrobił też o sobie.
Potem się zdecydowała,
- Jestem pewna - Z nim to zrobię.
Parę rzeczy ustalili,
Co i kiedy? W jakim celu.
Na koniec się umówili,
W jakim zrobią to hotelu.
Ona o to go prosiła,
Aby robił z nią te rzeczy.
Których z mężem nie robiła.
Tylko niech się zabezpieczy.
On nie będzie się odzywał.
Takie jedno miał życzenie.
Ale za to obiecywał,
Spełnić każde jej marzenie.
Kiedy dzień ten w końcu nadszedł,
Wciąż chodziła rozmarzona.
Nie wiedziała, gdzie mąż wyszedł.
Taka była podniecona.
Głową była już w hotelu.
W, którym będzie to robiła.
Bo w wiadomym przecież celu,
Właśnie tam się umówiła.
Lecz, gdy już przed drzwiami stała
Do pokoju, gdzie miał czekać.
To przez chwilę się wahała,
Wchodzić tam, czy też uciekać.
Z jednej strony bardzo chciała,
Przeżyć chwile uniesienia,
Lecz się z drugiej strony bała,
Bo coś miała do stracenia.
W myślach miała męża swego,
I to co razem przeżyli.
Bo nie zrobił jej nic złego,
Żeby dożyć takiej chwili.
Dobry zawsze był i czuły,
I ją kochał, więc dlaczego?
Ich relacje się popsuły,
Sama nie rozumie tego.
Kiedy nad tym rozmyślała,
To wilgotna się zrobiła.
Przez co się zdecydowała
I drzwi śmiało otworzyła.
Wnętrze było zaciemnione,
Kiedy w środku już stanęła.
Serce biło jak szalone,
Lecz za sobą drzwi zamknęła.
Co się teraz tu wydarzy?
To pytanie w głowie miała.
Choć nie widząc jego twarzy,
To do łóżka się zbliżała.
Gdzie on właśnie na nią czekał,
Rozebrany chyba cały?
Że tak będzie jej przyrzekał,
Chociaż bardzo był nieśmiały.
Potem znak dał ruchem ręki,
By się przed nim rozebrała.
Więc po chwili bez sukienki,
A w bieliźnie tylko stała.
On chciał by ją też zrzuciła,
Lecz przez moment się wahała.
Gdy się jednak odważyła,
Już po chwili jej nie miała.
Wszystko się w niej gotowało,
Oczywiście z podniecenia,
Więc podeszła dość nieśmiało,
Żeby spełnić swe marzenia.
Gdy zupełnie się zbliżyła,
Już wiedziała, że chce tego.
I się śmiało położyła,
Na pościeli obok niego.
Wtedy zaczął ją dotykać,
Choć zmysłowo, lecz nieśmiało.
Gdy jej dreszcz zaczął przenikać
Z podniecenia całe ciało,
To otwierać się zaczęła,
Na to co tu przeżyć chciała.
Więc do ucha mu szepnęła
Na co już ochotę miała.
Wziął się zatem do roboty,
Za jej cudne piersi obie,
Bo by zaczął swe pieszczoty
Od nich, zażyczyła sobie.
Lecz po chwili zmiany chciała,
Bo ochotę czuła wielką,
By się inną częścią ciała
Zajął, czyli jej muszelką.
Bo już tak wilgotna była,
Że się soki wylewały.
By je zlizał poprosiła,
A następnie wszedł w nią cały.
Lecz mu jeszcze przypomniała,
Jedną z najważniejszych rzeczy,
To, na co się umawiała,
Czyli, że się zabezpieczy.
Gdy to zrobił, w tamtej chwili,
Czując blisko ciała swoje,
Tak się wtedy podniecili,
Sobą wzajemnie oboje
Że zaczęli się całować,
Potem nabrali ochoty,
By się w sobie rozsmakować
I rozpocząć znów pieszczoty.
Ona członka mu pieściła,
Jak na filmach oglądała.
Najpierw w usta go włożyła,
Potem delikatnie ssała.
On językiem swym ruszając,
Zajmował się jej muszelką.
I do wnętrza go wsuwając,
Dawał jej przyjemność wielką.
Gdy swe ciała już rozgrzali,
Lecz nie chcieli wcale kończyć.
To pieszczoty swe przerwali,
By już z sobą się połączyć.
Ich zabawa długo trwała,
Bo pozycje wciąż zmieniali.
Robił wszystko czego chciała,
Aż się całkiem wyczerpali.
Ona wtedy już odważnie,
Przytuliła się do niego.
I z uśmiechem, lecz poważne,
Powiedziała coś takiego.
- Z mężem było mi cudownie,
- Lecz się z czasem wypaliło.
- Z tobą czułam się podobnie,
- Jak mi z nim po ślubie było.
- I bym chciała czuć to jeszcze,
- Bo mi się to podobało,
- Jak orgazmów czułam dreszcze,
- Co targały moje ciało.
- Lecz jest złe co z Tobą robię,
- Bo zdradziłam męża swego.
- Nie zasłużył niczym sobie,
- By mu robić coś takiego.
- Więc przepraszam przyjacielu,
- Bo choć mi cudownie było,
- Co się stało w tym hotelu,
- Dla mnie właśnie się skończyło.
- Bo dziś sobie przypomniałam,
- Chwile, które z mężem byłam.
- I to teraz zrozumiałam,
- Jak go z Tobą dziś skrzywdziłam.
- Teraz Ci coś powiem szczerze,
- Kocham go i już żałuję.
- I, że on mnie kocha, wierzę,
- I wybaczyć mi spróbuje.
- To co dzisiaj tu się stało,
- Puści kiedyś w zapomnienie.
- Że mi głupiej się zachciało,
- Spełnić z Tobą swe marzenie.
Nic nie robiąc sobie z tego,
On ją nagle wziął w ramiona.
Jakby to była dla niego,
Nie kochanka, tylko żona.
A po chwili usłyszała,
Na co nie była gotowa.
Głos, którego barwę znała,
I znajomo brzmiące słowa.
- Kocham cię! Żono kochana!
- Jest mi przykro niesłychanie,
- Że zamiast młodszego pana,
- Ja przyszedłem na spotkanie.
- Lecz nie mogłem na to przystać,
- By mieć rogi przyprawione.
- I musiałem wykorzystać,
- Bez skrupułów własną żonę.
- Nie żałuję jednak tego,
- Co tu z Tobą dziś przeżyłem.
- Bo to było coś pięknego,
- O czym nawet nie marzyłem.
- Znowu sobie przypomniałem,
- Jak cudownie wtedy było,
- Gdy się w Tobie zakochałem,
- Czy to jednak się skończyło?
- Ja tak nie uważam wcale,
- Dowód na to dziś dostałaś.
- Bo ja czułem doskonale,
- Gdy się ze mną zabawiałaś,
- Że możliwe jest to jeszcze,
- Byśmy znowu się kochali,
- Czując podniecenia dreszcze,
- Jakbyśmy się ledwo znali.
- Tylko trzeba, byśmy chcieli,
- Znów rozpalić ogień w sobie.
- I utrzymać go pragnęli,
- W każdej wspólnej życia dobie.
Ona słysząc takie słowa,
W wielkim szoku powiedziała:
- Na to jestem już gotowa,
- I oddaję Ci się cała.
Ale wciąż nie rozumiała,
Chociaż była napaloną,
Jego ciała nie poznała?
Przecież była jego żoną?
Ale tak się podniecała,
Że rozsądek swój straciła.
Gdy to w końcu zrozumiała,
O coś męża poprosiła.
- Takie jedno mam pytanie,
- Które teraz mnie nurtuje.
- Proszę, powiedz mi kochanie,
- Skąd wiedziałeś co ja knuję?
On uśmiechnął się pod nosem,
I powiedział – chcesz kochanie
- Mieć kontrolę nad swym losem,
- Zapamiętaj to przesłanie.
- Pamiętałaś – mój Ty kwiecie,
- By się zabezpieczyć w łóżku,
- O tym samym, lecz w tablecie,
- Zapomniałaś już kwiatuszku.
-A to bardzo ważne żono,
- Czy to duzi, czy to mali,
- Dla nich hasła wymyślono,
- By je wszyscy stosowali.
- Choć żałować nie będziemy,
- Że Ty nie zrobiłaś tego.
- Dzięki Tobie spróbujemy,
- Zacząć razem coś nowego.
Ona, gdy to usłyszała,
Zamyśliła się przez chwilę.
Potem już się uśmiechała,
Czując w brzuchu znów motyle.
Patrząc w jego oczy śmiało,
Spokojnie go zapytała,
- Powiedz mi, co by się stało?
- Gdybym haseł używała?
Komentarze (0)
brak komentarzy