Zuza i my (I). Preludium

14 lutego 2018

10 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

Trzy osoby, poszukujące emocji.

Małżeństwo z dziesięcioletnim stażem i dziewczyna dziesięć lat młodsza.

Rozpoczynają grę w odkrywanie siebie i swoich fantazji.

Preludium

Płomień kominka objął większe polana i drewno zaczęło trzaskać. Czułem na twarzy żar paleniska.

– Wszystko gotowe – oznajmiłem. – Będzie ciepło i przytulnie.

– Czy robimy coś z łóżkiem? – spytała żona. – W sensie czy rozkładamy pościel?

– Koniecznie trzeba rozłożyć – zadecydowałem. – Będzie luźniejsza atmosfera... Poza tym, ten widok będzie kierować nasze myśli we właściwym kierunku.

Odpowiedziała mi pobłażliwym uśmiechem. Po chwili oboje ścieliliśmy łoże.

Pierworodny syn i córka przebywali u dziadków. Otworzyliśmy nową, luksusową pościel, którą dostaliśmy od nich parę miesięcy temu, jako prezent na dziesięciolecie małżeństwa.

* * *

Spotkaliśmy się z Zuzą dwa razy.

Pierwszy raz byłem sam. Żona nie wiedziała nic.

– Cześć Zuziu! – zadzwoniłem spod ratusza. – Jestem niedaleko od twojej pracy. Może miałabyś możliwość, aby zrobić sobie chwilę przerwy?

– Teraz? – w jej głosie usłyszałem zaskoczenie.

– Przepraszam, że tak spontanicznie, ale po prostu, pozałatwiałem już sprawy – wyjaśniłem. – Mam wolne i pomyślałem, że może uda się nam spotkać?

– Gdzie? – spytała.

– Czekam na Starym Rynku w kawiarni [...] – powiedziałem.

– Za pół godziny będę mieć okienko, bo klient zrezygnował ze spotkania – rzekła. – Gdy będę wychodzić z biura, zadzwonię do ciebie.

* * *

Jeszcze na początku lata Kinga wpadła na pomysł, aby umówić się na seks z inną parą. Mieliśmy kochać się obok siebie. Później ustaliliśmy, że jeśli spodobamy się sobie nawzajem jako pary, to być może pozwolimy sobie na pieszczoty z wymianą partnerów.

Stworzyliśmy profil na portalu randkowym. Jednak szukanie okazało się trudniejsze, niż początkowo zakładaliśmy. Pisali głównie mężczyźni single. Czasami oferowali na dokładkę prostytutkę lub koleżankę. Nie ufałem im i ich koleżanki wrzucałem do jednego worka z prostytutkami.

– Co oni sobie myślą? – pytałem Kingę. – Że nie stać mnie? Bo nie mam nic do kobiet z branży, ale wiesz... Przecież nie wymienię ciebie, mojego słodkiego kotka, na jakąś zblazowaną kurwę, dla której będę tylko kolejnym klientem!

Przez wakacje nie udało się zorganizować żadnego spotkania. Pierwsza para, z którą mieliśmy się widzieć, nie stawiła się. Druga była sympatyczna, jednak zabrakło chemii. Nastawiło mnie to sceptycznie. Przestałem szukać i co parę dni przeglądałem tylko nowe wiadomości.

Zuzka pojawiła się w grudniu, jak igła, która sama wyskoczyła ze stogu siana. Jak prezent na mikołajki!

„Podobacie mi się” – napisała. – „Jestem jak Wy z Poznania. Spotykacie się z ludźmi czy tylko piszecie?”

Dziesięć lat ode mnie młodsza. Brunetka. Długie, kręcone włosy. Brązowe oczy. Przejrzałem jej zdjęcia i szczególnie zainteresowało mnie jedno, na którym była związana. Ręce i nogi złączone ze sobą na plecach. Bardzo mnie to zaintrygowało, że daje się tak traktować.

„Przykro mi...” – odpisałem z żalem. – „Umawiamy się tylko z parami. Chociaż dla Ciebie chętnie zrobiłbym wyjątek...”

Wymieniliśmy się numerami telefonu.

* * *

Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek komórki. Dzwoniła Zuzka i chwilę później dostrzegliśmy się. Jej twarz rozpromienił uśmiech.

„Pewny krok, figura Marilyn Monroe... Spodobałem się jej!” – myślałem z zadowoleniem. – „Lepiej niech patrzy pod nogi, bo złamie obcas na dziurze.”

Zuzka: W moją stronę parzył przystojny, uśmiechnięty blondyn, ogolony i w marynarce. Nie wyglądał na poważnego męża i ojca, bardziej na zadziornego młodzieńca. Tak, spodobał mi się. Martwiłam się, że będzie niższy i drobniejszy, ale na żywo wyglądał jak facet. Sięgałam mu trochę ponad ramiona mimo butów na obcasie. Rozbawił mnie pytaniem: „Jak wrażenia?”. Odpowiedziałam jedynie uśmiechem.

Wybrałem już stolik, za załomem ściany. Był oddzielony od reszty i dawał trochę prywatności.

Oboje zamówiliśmy kawę. Ja czarną, a Zuzka latte macchiato. Początkowo rozmawialiśmy o pogodzie, później co słychać.

– Umawiałaś się już z jakimiś parami na seks? – zapytałem wprost. – Czy to będzie twój pierwszy raz?

– Nigdy jeszcze tego nie robiłam – przyznała Zuzka. – Wiem, jestem trochę nienormalna, ale bardzo mnie to podnieca, że masz żonę i że jest śliczna.

Dowiedziałem się, że Zuzka rozstała się pod koniec lata. Mężczyzna, którego uważała za swego księcia, wybrał inną i czuła się głęboko zraniona. Postanowiła przez kilka miesięcy nie angażować się uczuciowo. Jej kolejny partner miał status kochanka bez wyłączności.

„Zuza nie wygląda na wyrachowaną dziewczynę, która chce kogoś skrzywdzić.”

– A umówiłaś się z kimś ostatnio na randkę – spytałem – w celu stworzenia związku?

– Tak – potwierdziła. – Ostatnio z chłopakiem 4 lata starszym. Niestety na pierwszym spotkaniu miałam wrażenie, że mówi tekstami ze skryptu. A jak coś do niego mówiłam ja, to czułam że mnie nie słucha, tylko zastanawia się nad dalszą strategią rozmowy. I denerwował mnie jeszcze tym, że naruszał moją przestrzeń osobistą. Widzieliśmy się jeszcze drugi raz, ale po tym spotkaniu miałam już pewność, że to nie to.

„Musi odreagować” – uznałem. – „Woli się zabawić, niż brnąć na siłę w poważny związek.”

Rozbawiła mnie stwierdzeniem o naruszaniu przestrzeni, bo sam robiłem to samo. Dotknąłem jej uda, patrząc w oczy, z uśmiechem łobuza. Nie protestowała. Na jej twarzy pojawiła się euforia, przełamana rumieńcem.

– Niemożliwe – powiedziałem. – Jestem z tobą niecałą godzinę, a zaszedłem dalej niż ten biedny chłopaczyna.

– Przyznaję że tak – zachichotała.

– Pomyślałem właśnie – poczułem rosnące podniecenie – że uprawialiśmy wirtualny seks przez WhatsApp. I że widziałaś na ekranie swojego telefonu mojego penisa. Wysłałaś mi zdjęcia, jak robisz loda!

Lekko się zawstydziła.

– Fakt – zgodziła się. – Nie jesteśmy sobie do końca obcy.

– Jak na ciebie działam w realu? – zapytałem z próżności.

Wiedziałem że jest podniecona seksualnie. Miała przyśpieszony oddech i trochę rozmyte spojrzenie.

– Jest dobrze – stwierdziła.

– A może chciałabyś sprawdzić – zniżyłem głos – co słychać u mnie?

Widziałem, jak bierze głęboki oddech.

– Tutaj? – spytała.

– Nikt nie patrzy – rzekłem, rozglądając się. – Chyba że jakieś kamery. Ale nie pod stołem.

Miałem spodnie z suwakiem i łatwo je rozpięła. Od dłuższego czasu moje spodnie rozpinała jedynie żona. Nie miałem bielizny. Kiedy poczułem nieśmiały dotyk Zuzki, poczułem przypływ adrenaliny.

„Lepiej, aby Kinga o tym nie wiedziała” – myślałem. – „To będzie takie perwersyjne... Dziś wieczorem, jak będzie robić mi loda, będę rozkoszować się swoją słodką tajemnicą.”

– Mam nadzieję, że spełnia pokładane nadzieje – rzekłem, jakby było to oczywiste.

– Jest niezły – potwierdziła z uznaniem. – Jaki gotowy!

– To twoja zasługa – podsumowałem. – Ale pytam czy rozmiar zadowalający?

– Może być – zaśmiała się.

Pożegnaliśmy się całując, oczywiście z ciekawości.

* * *

Całą drogę gdy wracałem do domu, miałem w głowie minę Zuzki, kiedy wzięła mój penis w dłoń i jej zakazany dotyk.

„Żadne z nas nie miało oporów...” – myślałem. – „Co sprawiło, że oboje czuliśmy się tak swobodnie? Nie hamował nas wstyd przed sobą, tylko przed otoczeniem... No i jeszcze nasze założenia co do spotkania...”

Zadzwoniłem do niej.

– Jak się czujesz po spotkaniu, Zuziu? – zapytałem. – Już wróciłaś do pracy?

– Jeszcze nie – oznajmiła. – Dopiero jadę. Byłam na moment w domu.

– Po co? – zdziwiłem się.

– Musiałam majtki zmienić, bo mi przemokły – wyznała. – Bałam się, że jak tego nie zrobię, to dostanę zapalenia pęcherza.

– Oj – jęknąłem. – Aż mi staje na tę wiadomość... To znak, że działamy na siebie i muszę teraz szybko rozmawiać z żoną.

– Rozmawiaj, jak najszybciej – zgodziła się.

– Zadzwoniłem – celowo usprawiedliwiałem się – bo jest spora szansa, że Kinga będzie chętna. Bardzo ekscytuje mnie już nawet myślenie o tym, co może się zdarzyć.

* * *

Za drugim razem spotkaliśmy się już we czwórkę, bo oprócz Zuzki była jeszcze nasza czteroletnia córka. Szybko znalazła sobie towarzystwo innych dzieci i przez większość czasu nie zaprzątała nam głowy.

Było wyjątkowo kulturalnie. Niewiele rozmawialiśmy o seksie. Zapewniliśmy się, że jesteśmy zdrowi. Byliśmy zaskoczeni, że sprawy potoczyły się aż tak szybko.

Restauracja oferowała dosyć kameralne warunki, dlatego pod koniec posiłku pozwoliłem sobie na dotykanie nóg obu pań pod stołem. Obserwowałem ich reakcje. Były lekko skrępowane, ale też podekscytowane.

W drodze powrotnej żywo dyskutowaliśmy z żoną. Wytknęła mi, że Zuza jest sama, a umawialiśmy się wcześniej na parę. Przekonywałem ją, że łatwiej znaleźć jedną osobę, którą zaakceptujemy oboje. Zarzucała mi też, że spotkałem się najpierw sam. Broniłem się, mówiąc że chciałem sprawdzić czy Zuza ma odpowiednią energię, aby nie zniechęcać jej kolejnym rozczarowaniem.

Pokłóciliśmy się.

* * *

Następnego dnia Kinga zadzwoniła do mnie wracając z pracy.

– Może jestem nienormalna – zaczęła mówić – ale chciałabym zrobić ci prezent... I przy okazji też sama sprawdzić jak to jest.

– Jesteś wspaniała – ucieszyłem się. – Nawet nie wiesz jak się cieszę, dziękuję ci, kochanie!

– Jestem teraz w drogerii – oznajmiła. – Chcę kupić prezerwatywy. Tylko się zastanawiam, wziąć opakowanie trzy sztuki czy dziesięć?

Niezwykle podniecające wydało mi się jej pytanie. Wręcz czułem, jak mój członek nabrzmiewa.

– Chyba trzy wystarczą? – spytałem.

– Nie wiem – zastanawiała się Kinga. – Sam oceń.

– Loda pewnie będziecie mi robić bez... – myślałem głośno. – Będziecie? Weź trzy sztuki. Dziesięć to chyba przesada!

Później, kiedy zakończyliśmy rozmowę, żałowałem swojego skąpstwa.

„Może trzy będzie za mało...” – martwiłem się. – „Trzeba było powiedzieć dziesięć sztuk. Kiedyś oglądałem amatorski film porno. Chłopak posuwał dwie dziewczyny i za każdym razem, jak zmieniał pochwę, to zmieniał też gumę. W trakcie zużył chyba ponad pięć gumek... A scena miała pewnie mniej niż pół godziny.”

* * *

Zuzka zaparkowała na podjeździe do garażu. Czerwone BMW Z4 kabriolet, z czarnym płóciennym dachem. Wysiadła z samochodu jeszcze zanim zdążyłem otworzyć jej drzwi. Przystanęła onieśmielona przy swoim śmiałym aucie. Wyglądała elegancko i kobieco. Kremowy płaszcz do połowy uda, ciemne rajstopy i botki na obcasie.

„Jakby szła na randkę do teatru” – myślałem. – „Podoba mi się.”

Zuzka: Widok Tomka ucieszył mnie. Całą drogę jechałam z myślą: „Za chwilę wejdę do cudzego domu i będę uprawiać tam seks z małżeństwem!”. Poczułam się odrobinę pewniej w tej szalonej sytuacji.

Przywitaliśmy się i weszliśmy do nas. W wiatrołapie zdjąłem z niej płaszcz. Miała na sobie czarną mini i bluzkę z głębokim dekoltem.

– Proszę wejdź w butach – powiedziałem, otwierając jej drzwi.

Zuzka: Znalazłam się w stylowym living roomie. Panował lekki półmrok. Na barku stała zabawna czerwona lampka, przywodząca skojarzenie z burdelem. Pośrodku łóżko, dość duże, z jasną satynową pościelą. W rogu pokoju żywa choinka, z czerwonymi i srebrnymi bombkami, w których odbijały się zapalone lampki i płomienie kominka. Na ławie świece, poczęstunek i prezerwatywy.

– Kingi nie ma? – spytała Zuzka.

– Wkrótce przyjedzie – zażartowałem.

Weszła parę sekund później.

Zuzka: Kinga wyglądała ślicznie w czerwonej, dopasowanej sukience, która podkreślała jej filigranową figurę. Wysoka, szczupła brunetka, o tajemniczym wyrazie twarzy, elegancka i seksowna. Przez moment zastanawiałam się, czy się dobrze ubrałam.

Dziewczyny usiadły na łóżku. Żona po stronie poduszek, Zuzka w nogach. Zaczęły od rozmowy, co słychać.

Wsunąłem się pod kołdrę, w ubraniu. Pod jej przykryciem ściągnąłem z siebie spodnie.

Panie próbowały dalej rozmawiać, jakby nigdy nic. Widziałem, że trudno jest im powstrzymać się od obracania w moją stronę. Sytuacja wyraźnie bawiła je.

– Długo będziecie jeszcze rozmawiać? – wtrąciłem się.

– Chcesz tak od razu? – zapytała Kinga.

– A ty kiedy chcesz? – Wzruszyłem ramionami. – Później możemy pogadać.

Zuzka: Prowadziłyśmy kulturalną pogawędkę przy herbacie. Kiedy Tomek zsunął spodnie pod kołdrą, zakłóciło to konwersację. Alkohol mógłby pomóc, lecz wszyscy byli trzeźwi. Chciało mi się śmiać, choć nadal byłam spięta. Kinga spojrzała na męża z czułością i wsunęła rękę pod kołdrę, sprawdzając czy rzeczywiście jest nagi. Zaczęła pieścić go ręką, zupełnie jakby mnie tam nie było.

Po dobrych paru chwilach przypomnieli sobie o mnie. Tomek zaproponował, aby mnie rozebrać. Wziął się do roboty i po chwili jako jedyna siedziałam naga. Dopiero wtedy sam zdjął koszulę i rozpiął Kindze suwak z tyłu sukienki.

Kazał nam podejść do siebie, wskazując środek łóżka przed sobą. Gdyby tego nie zrobił, chyba cały czas siedziałabym w rogu. Kiedy uklękłyśmy naprzeciw niego, najpierw wsadził dłoń między nogi swojej żony, patrząc jej w oczy. Drugą ręką dotknął mojej cipki.

„Kontrola jakości” – pomyślałam.

Dziewczyny zaczęły całować mnie w usta, po szyi i torsie.


(c) Piotr Walewski-Sawicki

Zuza i my. Relacja emocjonalna i sensoryczna

Pełna treść: http://www.walewskisawicki.pl/zuza-i-my.html

12,241
9.8/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.8/10 (53 głosy oddane)

Komentarze (5)

Kasia · 14 lutego 2018

0
0
Nie mogę doczekać się dalszej części. Zapowiada się super.
Czy historia ta wydarzyła się naprawdę?? bo takie odnoszę wrażenie :-)

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

@WalewskiSawicki · Autor · 14 lutego 2018

+1
0
Nie wymyślam scenariuszy, bo nie czuję takiej potrzeby. Wolę historie, które pisze życie.
Pozdrawiam

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Mała Mi · 14 lutego 2018

0
0
To bujne masz życie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

@WalewskiSawicki · Autor · 14 lutego 2018 ·

+1
0
Mała Mi: Opowiadam nie tylko swoje historie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

milmil · 15 lutego 2018

0
0
Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej. Czekam cierpliwie, choć przyznam, że będę zaglądać z nadzieją, że będę mogła poznać ciąg dalszy tej historii.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.