Znajoma nieznajoma
23 stycznia 2020
15 min
- NIE NO, JA JUŻ TAK DŁUŻEJ NIE WYTRZYMAM, KURWA JEGO MAĆ! - krzyknąłem, wstając z łóżka. Mój członek, jeszcze przed chwilą twardy i
nabrzmiały, tracił swoją posturę w tempie wykładniczym.
- Myślałam, że chcesz się ze mną kochać - odpowiedziała.
Wziąłem kilka głębokich oddechów, powstrzymując się od wypowiedzenia nieprzemyślanych słów.
- Dobrze myślałaś, tyle że nie mam zamiaru robić tego na odpierdol tak, jak ty.
- Że co!?
- Bije od ciebie ZERO zaangażowania - wyrzuciłem. - Nie dość, że nie wykazujesz absolutnie ŻADNEJ inicjatywy, to jeszcze skutecznie negujesz,
cokolwiek ja zaproponuję.
- Chyba trochę prze...
- Nie mów mi kurwa, że przesadzam! Mam ochotę wylizać cipkę swojej żony, a ta jeszcze marudzi!
- Wyrażaj się!
- Ja się, kurwa, wyrażam!
- Jesteś wulgarny.
- Cipka, kutas, chuj, pieprzyć, rżnąć...
- Przestań!
- ... ciągnąć, pierdolić, wchodzić ...
- Co robisz!? - krzyknęła ze łzami w oczach.
- Nazywam rzeczy po imieniu! Nie potrafisz nawet powiedzieć, co chcesz, żebym z Tobą zrobił. Czy ja jestem jakimś jebanym jasnowidzem?
Nastała absolutna cisza. Łzy swobodnie spływały po policzkach mojej żony. Zdecydowanie przegiąłem i miałem tego świadomość. Ale ile można dusić
w sobie emocje?
- Przepraszam Cię - powiedziałem spokojnym głosem.
- Masz za co. Jak ty się zachowujesz? Wiedziałeś, co brałeś, gdy się ze mną żeniłeś.
- Zgrabna wymówka dla kompletnej ignorancji. Rozumiem, że pojęcie rozwoju jest Ci obce?
- Nie przypominam sobie, żebym cokolwiek, kiedykolwiek Ci obiecywała w tej kwestii - odrzekła chłodno, uznając że jest to argument nie do podważenia.
Już miałem dać sobie spokój, rezygnując z dalszej, bezcelowej wymiany zdań, gdy nagle mnie olśniło.
- Tak Ci się wydaje? - zapytałem. Sądząc po wyrazie jej twarzy, mój uśmiech zasiał w niej pewną dozę niepewności. - Poczekaj tu na mnie chwilę.
Poszedłem do drugiego pokoju, kierując się w stronę biurka. Wysunąłem dolną szufladę i zacząłem szperać po jej dnie. Znalazłem dokładnie to, czego szukałem. Otworzyłem cienką książeczkę zatytułowaną "Dla męża kupony, od gorącej żony". Prezent z okazji walentynek, sprzed paru dobrych lat. Ciekawe, gdzie to kupiła? - pomyślałem, śmiejąc się w duchu. Nie mogłem sobie przecież wyobrazić, jak przekracza próg sex shopu - a na
pewno nie na trzeźwo.
Swego czasu uznałem ten podarek za totalną głupotę. Nie miałem zamiaru jej do niczego przymuszać, a karnety we wspomnianej książeczce zawierały kilka smaczków, do których moja żona z całą pewnością nie byłaby zdolna. Zastanawiałem się, czy w ogóle zaglądała do środka.
Na przykład karnet na "Lody z mlecznym nadzieniem" uprawnia obdarowanego do "doświadczenia oralnej rozkoszy z wybuchowym finałem w ustach swojej pani".
W ciągu 13 lat spędzonych razem zdążyłem się przyzwyczaić, że samo zaaplikowanie mojego kutasa do ust wymaga od niej ogromnego wyrzeczenia, a co dopiero choćby myśl o mlecznym nadzieniu.
Albo to: "Zakazane drzwi" czyli karnet na "wieczór odkrywania miłości analnej".
Bez komentarza.
Przewracając kartki, natknąłem się jednak na coś interesującego. "Seks z nieznajomą" mówił napis na szczycie kuponu.
Czytałem dalej.
"Darczyńca zobowiązuje się zainscenizować fantazję, w której obdarowany uprawia seks z nieznajomą, a następnie nigdy więcej już jej nie spotyka. Sposób zorganizowania i urzeczywistnienia fantazji zależy tylko i wyłącznie od wyobraźni partnerki".
Idealnie. Niech choć raz ruszy głową i coś wymyśli - powiedziałem sam do siebie. Zabrałem książeczkę i wróciłem do sypialni.
- Zdaje się, że coś mi jednak obiecałaś - rzekłem, pokazując jej okładkę.
- Co to jest? - spytała, po czym zauważając, co trzymam w ręku, dodała: - Daj spokój, to już jest dawno nieaktualne.
- Nie widzę tu nigdzie daty ważności, a ty?
Szarpnęła za książeczkę i dokładnie ją przewertowała, szukając rozpaczliwie punktu zaczepienia. Zbladła. Żadnej daty oczywiście nie było.
- Tak więc zamierzam skorzystać z prezentu otrzymanego od Ciebie, a ty będziesz współpracować. W końcu sama się do tego zobowiązałaś, wręczając mi go.
Zabrałem książeczkę z powrotem i przekartkowałem do interesującego mnie miejsca. Powoli wyrwałem kartkę i - patrząc się nieprzerwanie w wystraszone oczy mej małżonki - podałem jej kupon.
Zaczęła czytać. Gdy skończyła, odczuła wyraźną ulgę. Chyba spodziewała się czegoś znacznie gorszego z mojej strony.
- Nie myśl, że Ci się upiekło. Jeśli sądzisz, że odbębnisz ten kupon i dam Ci spokój, to się mylisz. Oczekuję, że z pełnym zaangażowaniem podejdziesz do tego zadania. Daję Ci na to tydzień. Jeśli się na Tobie zawiodę, następnym razem nie będziesz miała tak lekko - odrzekłem chłodno.
- Nie wiesz co wymyślić? Kombinuj! Wygoogluj, poczytaj erotykę, obejrzyj porno. Tak, wiem że to wszystko jest Ci obce, ale czas najwyższy, żebyś zabrała się za swój rozwój seksualny - podsumowałem monolog.
- Dobra - powiedziała po chwili nad wyraz spokojnie. - Zrobię to dla Ciebie. Skoro powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Ale nie myśl, że jestem twoją dziwką i spełnię każde twoje chore życzenie. Mam swoje uczucia i jeśli masz coś do mnie, to porozmawiaj ze mną z szacunkiem, a nie w sposób, jaki dzisiaj zaprezentowałeś.
Cisza.
- Śpisz dzisiaj na kanapie - dodała.
***
Dźwięk wibracji przerwał moją pracę. Oderwałem wzrok od monitora i spojrzałem na telefon:
- Kochanie, przepraszam. Masz rację. Przespałam się z wszystkim tym, co od Ciebie wczoraj usłyszałam i dotarło to do mnie. Miałeś prawo wybuchnąć. Nie mam żadnego argumentu na swoje usprawiedliwienie. Chyba potrzebowałam takiej terapii szokowej. Zdecydowanie powinniśmy częściej rozmawiać o swoich potrzebach i dbać o nasze życie erotyczne. Postaram się nadrobić zaległości. Obiecuję, że się na mnie nie zawiedziesz.
Kocham Cię.
Uśmiechnąłem się.
- Ja Ciebie też bardzo kocham - odpisałem.
***
Przez ostatnie dni moja żona była jakby nieobecna. Wyczuwałem w tym jednak coś bardzo pozytywnego. Miałem wrażenie, jakby bardzo ambitnie podeszła do swojego zadania i chciała każdy szczegół dopiąć na ostatni guzik. Nie myliłem się. Popijając kawę podczas przerwy w pracy, kieszeń moich spodni zatrzęsła się. Wyjąłem telefon i otworzyłem wiadomość.
- Zrobisz dokładnie wszystko to, o co Cię poproszę, a nie pożałujesz - brzmiał pierwszy wers długiego tekstu.
Czytałem dalej.
- Gdy wrócisz z pracy, przygotujesz się. Wyciszysz telefon i zostawisz go w salonie - nie będzie Ci potrzebny. Zamek od drzwi wejściowych pozostawisz otwarty. Weźmiesz prysznic i pójdziesz do sypialni. Wyjmiesz naszą skrzynkę z akcesoriami, otworzysz ją i pozostawisz przed łóżkiem. Założysz słuchawki i włączysz muzykę na tyle głośno, by nie słyszeć otoczenia. Oczy zasłonisz opaską, a następnie rozbierzesz się i położysz na plecach. "Nieznajoma" pojawi się około 16:00, więc MUSISZ wyrobić się wcześniej. Nie będziemy się już dzisiaj kontaktować.
Potwierdź tylko otrzymanie tej wiadomości.
- Przyjąłem - odpisałem krótko, starając się ukryć nabrzmiałe krocze przed współpracownikami.
***
Wróciłem do domu, najszybciej jak mogłem. Zegar wskazywał 15:15. Wyciągnąłem wyciszony całkowicie telefon i odłożyłem go na ławę. Uruchomiłem komputer i z niecierpliwością czekałem, aż załaduje się system operacyjny.
Czułem narastające podniecenie.
Zaskoczyła mnie bezpośredniość mojej żony - zupełnie nie w jej stylu. Te wszystkie detale, o których pisała, sprawiały że nie mogłem doczekać się tego, co miało nastąpić za nieco ponad pół godziny.
System się załadował. Zacząłem skanować foldery z muzyką, większość nie nadawała się do łóżka, ale na szczęście zdarzyło mi się pobrać zawczasu kilka zmysłowych, rytmicznych składanek. Jak to się mówi - Just in case.
Podłączyłem odtwarzacz mp3 i zgrałem pospiesznie utwory. Popatrzyłem na zegarek - 15:35.
Kurwa! - pomyślałem i ruszyłem do sypialni, rzucając odtwarzacz wraz ze słuchawkami na łóżko, a następnie popędziłem prosto do łazienki.
Błyskawicznie pozbyłem się zbędnych ubrań i odkręciłem kurek od prysznica. Chłodne, orzeźwiające strumienie wody spadły wprost na moją rozgrzaną głowę.
Teraz z pewnością nie zasnę - pomyślałem, a następnie dokładnie wyszorowałem każdy centymetr ciała. Wyszedłem, o mały włos nie poślizgnąwszy się na mokrej podłodze i chwyciłem ręcznik. Osuszywszy się całkowicie, skierowałem się z powrotem do sypialni.
Zegar wskazywał 15:52.
Nie tracąc czasu wyciągnąłem z szafki nocnej średniej wielkości kuferek i otworzyłem go. Moim oczom ukazał się znany mi widok przedmiotów pierwszej pomocy, takich jak prezerwatywy, lubrykanty, wstęgi i wszystko inne co w sypialni przydać się może. Otwarty kuferek położyłem nieopodal łóżka, zabierając z niego opaskę na oczy.
Położyłem się na łóżku, założyłem słuchawki i nacisnąłem przycisk w kształcie trójkąta na MP3-ce. Chwyciłem opaskę i założyłem ją, szczelnie zasłaniając oczy.
Ogarnęła mnie ciemność. Leżąc na wznak, nagi, pozbawiony zmysłów wzroku i słuchu, czekałem w narastającym podnieceniu.
Skupiłem się na własnym oddechu, powoli i głęboko nabierając, a następnie wypuszczając powietrze.
Niecierpliwiłem się.
Nie wiedziałem, ile minut już minęło, czy "nieznajoma" weszła już do mieszkania, czy nie.
W pewnym momencie poczułem zmianę. Moje nozdrza uraczył zapach mieszanki grejpfrutu, wódki i czegoś, co w pierwszej chwili przypominało woń pizzy, ulatniając się po chwili i wyostrzając pozostałe dwa aromaty. Nie lubię takich ostrych perfum. Ten zapach jednak wprowadzał coś nowego do tej sypialni i jeszcze bardziej rozpalał moje zmysły.
Po dłuższej chwili oczekiwania wreszcie poczułem dotyk. Opuszki palców delikatnie przesunęły się po mojej klatce piersiowej. Przeszedł mnie dreszcz. Druga dłoń dołączyła do zabawy, bardziej stanowczo masując uda. Czułem się jak danie główne, które aż kusi, by być spróbowane.
Nagle pieszczota ustała i przez parędziesiąt sekund leżałem jak płonąca kłoda, nie wiedząc, co mnie czeka.
Ręka nieznajomej ponownie rozpoczęła wędrówkę po mojej klacie, tym razem z większą siłą, wbijając delikatnie paznokcie w skórę. Palce przesunęły się na ramię, a następnie powolnym ruchem sunęły wzdłuż ręki.
Nieznajoma chwyciła moją dłoń i przysunęła do siebie. Poczułem, jak bezwładne palce dotykają jej kolana, a następnie są kierowane w górę.
Wyczuwałem gęsią skórkę. Wyglądało na to, że nie tylko mnie podniecała zaistniała sytuacja. Ciepło ciała, wzdłuż którego prowadziła mnie ręka nieznajomej, zaczęło nagle gwałtownie rosnąć. Droczyła się ze mną. Przeciągnęła moją dłoń po swoim nagim łonie, bym poczuł wilgoć rozpalonej cipki, po czym pozwoliła mi musnąć cienki, wyczuwalny zarost w kształcie paska.
Nowa fryzurka, specjalnie dla mnie - pomyślałem.
To była jednak ostatnia rzecz, którą dane mi było dotknąć. Nieznajoma pewnie chwyciła obie moje ręce i stanowczym ruchem przesunęła mi je nad głowę, przywiązując jedwabną wstęgą do zagłówka. Przywiązany, byłem teraz zdany na łaskę mojej kochanki. Mój twardy jak skała kutas sterczał, jakby odpłynęła do niego cała krew z mojego ciała.
Oddychaj - pomyślałem - tylko to jesteś w stanie zrobić.
Podczas brania kolejnego, głębokiego oddechu, poczułem jak nieznajoma rozsiada się wygodnie na moim podbrzuszu, zahaczając mimowolnie pośladkami o sterczącego przyjaciela. Ciężar jej ciała przesunął się w kierunku mojej twarzy i po raz kolejny poczułem dłonie na klatce piersiowej. Tym razem były to mocne, zdecydowane ruchy, przesuwające się po całej górnej części ciała.
Tak więc byłem masowany przez napaloną, nagą kobietę, która mogła zrobić ze mną absolutnie wszystko.
Gdy jej rozgrzane dłonie ugniatały moje spięte ramiona, poczułem jak jej sterczące sutki, raz po raz, muskają moją klatę. Luźne kosmyki jej pachnących włosów błąkały się po mojej twarzy. W jednej chwili większa ich ilość przetoczyła się przez moje czoło i poczułem, jak jej usta łapczywie dosysają się do moich warg, a mój język doświadcza gorzkiego smaku szminki. To wszystko w rytmie "Sexual healing", lecącego w
słuchawkach oplatających szczelnie moje uszy.
Pocałunek był ognisty, szaleńczy, jakby każde z nas dorwało się do źródła wody na pustyni po wielu dniach suszy. Jej piersi dociskały się do mnie coraz mocniej, a brak słuchu oraz wzroku sprawiał, że wszystko wydawało się inne - większe, słodsze, atrakcyjniejsze. Wyobraźnia podsuwała mi przeróżne obrazy z seksowną nieznajomą w roli głównej. Nie to, żeby moja żona nie była atrakcyjna; przeciwnie, jest wspaniałą, seksowną kobietą, ale te wszystkie odczucia, których właśnie doświadczałem, wyolbrzymiały wszystko do granic wytrzymałości.
Nieznajoma oderwała się od moich ust, przesuwając się bliżej mnie. W jednej chwili poczułem mokrą ścieżkę jej soków, prowadzącą od podbrzusza do wysokości pępka, jak i cudowną pierś, którą dosłownie wcisnęła w moje otwarte spragnione usta. Mój język rozpoczął krążenie po jej brodawce, z naprzemiennym ssaniem sterczącego sutka.
Czułem, że to lubi.
Ocierała się o mnie jak kotka, powiększając mokrą plamę na moim brzuchu.
Chciałem już ją mieć. Zerżnąć w tej chwili, by jej jęki przebiły się przez muzykę, uwalniając mnie od tej słodkiej tortury.
Jakby czytając w moich myślach, wstała i sięgnęła gdzieś w kierunku kuferka zostawionego na podłodze. Poczułem jak chwyta nasadę penisa i zdecydowanym ruchem wprowadza go głęboko w swoje wilgotne usta.
To zdecydowanie nie jest nasza standardowa pieszczota przed stosunkiem. Jej wargi wspięły się aż do żołędzi, język zatoczył dwa kółka wokół, po czym znowu wzięła go głęboko do ust. Myślałem, że odlecę. Trzeciej próby nie było, bowiem gdy tylko wypuściła mnie na zewnątrz, poczułem jak jej zwinne palce ześlizgują się wzdłuż sztywnego pala, płynnie zakładając prezerwatywę.
A więc nie chce ryzykować - pomyślałem. Może i dobrze. Żona nie stosowała tabletek, a sądząc po ciśnieniu, jakie wewnątrz siebie czułem, po tej akcji doczekalibyśmy się trojaczków. Z drugiej strony fantazja fantazją, ale seks bez zabezpieczenia z nieznajomą to nie jest najrozsądniejszy pomysł. W myślach dodałem mojej żonie parę punktów za realizm.
Poczułem jak jej nogi ponownie znajdują się po obu stronach mojego ciała. Dość wysoko. Moje usta zahaczyły o podbrzusze nieznajomej. Złożyłem pocałunek. Jej ciało zaczęło przesuwać się w dół, a ja składałem pocałunki coraz wyżej. Dossałem się ponownie na ułamek chwili do wspaniałych, sprężystych piersi. Tym razem język podrażnił drugi sutek. Zadrżała. Kiedy zacząłem całować i lizać szyję, jej pośladki dały znać o sobie,
pocierając zdecydowanie ukrwionego członka. Ponownie dotarłem do jej ust i kiedy złączyliśmy się w pełnym żądzy pocałunku, moja kochanka jednym pewnym ruchem nadziała się na twardego kutasa.
Jej ciasne wnętrze zapulsowało z rozkoszy i oplotło mnie bardzo dokładnie. Poczułem jej niekontrolowany wydech na swoim policzku, połączony z wibracją w okolicach ust.
Jęk pozbawiony fonii potrafi być nieziemsko seksowny. Nieznajoma oderwała się od moich ust, oparła na mnie ręce i rozpoczęła galop, nabierając powoli prędkości. Jej cipka coraz szybciej i swawolniej poczynała sobie na żylastym kutasie. Brakowało mi klaszczących dźwięki jej tyłka obijającego się o moje uda. Wyobrażałem sobie jej nieobecną twarz zatraconą w rozkoszy. Przez zamknięte oczy widziałem, jak patrzy prosto na mnie, delektując się władzą nade mną.
Po paru minutach szaleńczego galopu jej ciało wygięło się w tył. Przestała się na mnie opierać, jednak jedna dłoń sunęła po moim ciele coraz to niżej, w kierunku miejsca akcji.
Nie chciało mi się wierzyć, że zaczęła pieścić swoją łechtaczkę - to by była nowość.
Raz po raz, czułem jak opuszki jej palców, odbijają się od wbijającego się w nią kutasa, lecz nie mogłem niczego zobaczyć. Sama myśl o masturbującej się kochance doprowadziła mnie jednak na skraj rozkoszy. Jej skoki na mnie stały się bardziej równe, głębsze jakby była na autostradzie do spełnienia. Jej stłumione jęki zdały się to potwierdzać.
Jęki.
Piosenka się przełączyła. Wystarczyła sekunda.
O KURWAAAAAAAAOOOH! - wyrwało się z moich ust, kiedy krzyk szczytującej kochanki, połączony z pulsującym wnętrzem cipki, wyzwolił we mnie erupcję. Cała energia mojego ciała skupiła się w moim podbrzuszu, doprowadzając mnie do orgazmu, przyprawiającego o ból głowy. Pokłady spermy zalewały gorące wnętrze nieznajomej i tylko ultracienka warstwa lateksu, dzieliła mnie dzisiaj niewątpliwie od ojcostwa.
Rozpalone, spocone ciało opadło na mnie, a chłodne od intensywnego oddechu usta złączyły się z moimi. Pocałunek trwał w najlepsze, jakby miało nie być jutra, a krew nie opuszczała mojego przyrodzenia, utrzymując potężną erekcję na niezmiennym poziomie.
Było mi mało.
I nie tylko mi.
Moja bogini wstała i obróciła się. Jej uda otarły się o moje ręce, ciągle przywiązane do łóżka tuż nad głową.
Poczułem zapach lateksu, soków, potu. Ta mieszanka była dla mnie tak kusząca i zarazem dziewicza, że nie minęła sekunda, nim moje usta przyssały się do soczystego owocu.
Jej ciało zadrżało. Zatraciła się w przyjemności, lekko ujeżdżając moją twarz, ale pozwalając mi swobodnie działać.
Nagle przechyliła się do przodu i poczułem dłonie zsuwające nabrzmiałą od nasienia prezerwatywę.
Nie wierzyłem w to, co się dzieje.
Zdążyłem tylko jęknąć, kiedy jej usta oplotły i pochłonęły ciągle jeszcze mokrego kutasa. "Wejść jak w masło" nabrało dla mnie nowego znaczenia.
Przeszedł mnie dreszcz.
Odwdzięczyłem się jej stanowczym ruchem języka, wyczuwając pod nim nabrzmiałą łechtaczkę. Zamruczała, wibracjami ust przyprawiając mnie o kolejne dreszcze.
Zacząłem droczyć się z nią, wykonując rytmiczne liźnięcia w totalnie losowych zakamarkach gorącej cipki. Dosłownie rytmiczne.
W odtwarzaczu zaczęło lecieć właśnie "Closer", a rytm tej piosenki działa jak narkotyk. Nieznajoma dostosowała się rytmem pieszczot do mnie.
Wybornie. Ssanie kutasa zsynchronizowane z muzyką dostarczało mi właśnie kosmicznych doznań. Poczułem jak jedna dłoń masuje mi uda, a druga rozpoczyna zabawę z jądrami.
A więc tak pogrywasz - powiedziałem w myślach.
Skupiłem całą swoją uwagę na łechtaczce, ssąc ją i liżąc naprzemiennie, pod różnym kątem. Nasze wzajemne jęki, chodź niesłyszane przeze mnie, dostarczały kolejnych porcji rozkosznych wibracji. Tego było już zdecydowanie za wiele.
- Kurwa, zaraz dojdę - wydusiłem z siebie, nie mogąc już skupić się na pieszczeniu jej soczystej cipki.
Nie mogłem uwierzyć, co się stało później.
Moja kochanka nie odkleiła się od kutasa. Ba, skupiła się na intensywnym ssaniu główki, jednocześnie poruszając ręką wzdłuż trzonu.
Wystrzeliłem.
Bez słów.
Tak po prostu.
Orgazm, jeszcze silniejszy niż poprzedni, pozbawił mnie resztek sił. Czułem, jak nasienie opuszcza moje ciało i wlewa się do już pełnych ust mojej kobiety. Resztkami przytomności docierało do mnie, jak partnerka nie przerywa pieszczot, tylko opróżnia moje jaja do ostatniej kropli, przełykając, raz po raz, kolejne porcje ekstraktu. Poczułem, jak z całej siły dociska miednicę do mojej, całej mokrej od soków, nieobecnej twarzy i
poruszając się, dochodzi na niej jak na zabawce.
Czułem, jak opaska zsuwa się lekko z moich oczu, lecz nie miałem już siły ich otworzyć. Odpłynąłem.
Ocknąłem się po dłuższej chwili.
Przez zsuniętą opaskę zobaczyłem sypialnię. W powietrzu unosił się zapach seksu, lecz w mieszkaniu nie było już nikogo.
Ręce miałem ciągle związane, jednak węzeł nie był zbyt mocny. Po krótkiej chwili oswobodziłem się, zrzucając z siebie opaskę i słuchawki.
Na moim ciele pozostało jeszcze trochę niewyschniętych soków - zatem nie spałem długo.
Czułem się wypoczęty, przyjemne fale rozchodziły się wzdłuż całego ciała.
Najlepiej wykorzystany karnet, ever - pomyślałem.
Ledwo utrzymując się na nogach, poszedłem do salonu. Na ławie, nieopodal mojego telefonu, leżało pudełko pizzy. Kolejna miła niespodzianka.
W sam raz, by uzupełnić siły po atrakcjach sprzed chwili - pomyślałem.
Moją uwagę jednak przykuła migająca dioda w smartfonie. Odblokowałem ekran i przeskanowałem go wzrokiem. Poczułem ucisk w podbrzuszu i przypływ gorąca. Palce rozluźniły się, a komórka wyślizgnęła z nich, uderzając o podłogę. Na pękniętej szybce wyświetlacza widniała wiadomość.
- Kochanie, zatrzymali mnie w pracy, będę późnym wieczorem. Przełóżmy to. Przepraszam.
P.S. Zamówiłam Ci pizzę na pocieszenie - już opłacona. Mam nadzieję, że będzie Ci smakować.
Jak Ci się podobało?