Zbok (II)
29 maja 2022
12 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Jeżeli chodzi o język i tematykę jest to samo, wulgarnie, nieprzyjemnie i bez tabu.
Wy********j! Wy-****-**-laj!
Czułem się oszołomiony, głos Karoliny wymachującej czarnym dildo zlewał się ze śmiechem Magdy w jedną całość tak, że nie byłem w stanie rozpoznać poszczególnych słów. Świat nie przestawał wirować. W głowie kotłowało mi się milion myśli, a na pierwszy plan wysuwało się pytanie: Co teraz, jak to będzie, co mam zrobić?
- No jak to co? Wy********j stąd i nie pokazuj się do jutra! – powiedziała Karolina.
Nawet nie zauważyłem, że z tego wszystkiego zacząłem głośno myśleć i dziewczyny słyszały zadawane przez moją podświadomość pytania.
- Ale jak, gdzie? To też moje mieszkanie! – odparłem.
- A co nas to obchodzi – Karolina bardziej stwierdziła niż zapytała – Byleby Cię tu nie było. Masz 60 sekund na zabranie tego co Ci potrzebne i wy********sz, albo zdjęcia lądują na facebooku.
- Pamiętaj, że mamy twój komputer i hasła – dodała Magda z nieukrywaną satysfakcją.
- Dajcie spokój, proszę – odparłem, a zabrzmiało to bardziej jak wycie – dostałem nauczkę, będę grzeczny, prooooszę!
- 56, 55, 54 – zaczęła odliczać Karolina – nie zaszczycając mnie swoim spojrzeniem.
Skierowałem swoje załzawione oczy na Magdę, szukając zrozumienia chociaż u Niej, ale gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy ona jedynie skrzywiła się i splunęła mi prosto w twarz.
- 49, 48, 47 – dalej odliczała Karolina patrząc w przed siebie.
Po tym co mi dziś zrobiły wiedziałem już, że nic nie wskóram. Wstałem i nagi pobiegłem do sypialni zabrać cokolwiek co mnie zakryje. Zdołałem zabrać bieliznę, jeansy, koszulę i rzadko używaną marynarkę, którą traktowałem jak swoistą skarbonkę.
- 15, 14, 13 – zegar Karoliny stale tykał.
Może to głupie, ale zabrałem też z łazienki pastę do zębów, Kiedy z niej wyszedłem Dziewczyny stały w korytarzu z wyższością patrząc na nagiego faceta trzymającego przed sobą zwitek ubrań.
10, 9, 8 – czas biegł nieubłaganie.
- Czekaj na kontakt – powiedziała Magda kładąc stary smartphone Karoliny na zwitku ubrań. – Nie zgub, go bo fiuta będą Ci uwalniać strażacy. Przy okazji, obejrzyj sobie swoją sesję – zachichotała.
- Masz 5 sekund albo udostępniam zdjęcia – dodała Karolina – 3, 2…
Jeden usłyszałem zatrzaskując za sobą drzwi mieszkania. Dobrze, że było późno i szansa natrafienia na sąsiada była znikoma. Osunąłem się na podłogę klatki schodowej i zacząłem się jak najszybciej ubierać. Nie zwracałem wtedy uwagi na nic, ani na ból, ani na dyskomfort. Jedyne co czułem to bezgraniczne upokorzenie.
Ze schodów schodziłem powoli, obiema rękami trzymając się poręczy. Moje oczy były załzawione, świat był szary i rozmyty. Nie zastanawiałem się, gdzie idę, byle tylko iść.
Nie wiem ile czasu minęło, ale dotarłem do małego skweru, gdzie zwykle miejscowe dziadki grały w szachy – na szczęście jest pusto – pomyślałem. Usiadłem przy stoliku i wyciągnąłem cała posiadaną gotówkę. 238 zł i jakieś grosze – przeliczyłem, poukładałem i schowałem kasę spowrotem do marynarki.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że nawet nie wiem, która jest godzina, jaki mamy dzień. Wiedziałem tylko, że mamy noc. Telefon – przypomniałem sobie i zacząłem nerwowo przeszukiwać kieszenie. Poczułem uderzenie gorąca uświadamiając sobie, że go nie mam. – Ja *******ę, zdjęcia! – to jedyne co mi przeszło przez gardło. Tego było już za dużo. Opuściły mnie wszystkie siły. Opadłem na ławkę i już w ogóle nie wiedziałem co mam ze sobą począć.
Nie! – pomyślałem – trzeba wziąć się w garść i podejść do tego jak mężczyzna. Ale czy po tym wszystkim co się stało nadal byłem mężczyzną? Bałagan w głowie nie pozwalał mi się skupić na niczym rzeczywistym, przez to wszystko docierało do mnie jedynie to, że… że to co się stało w mieszkaniu mi się podobało. Nigdy nie miałem takiego orgazmu, nigdy nie czułem się tak podniecony… Zdecydowanie mi się podobało. Jak to o mnie świadczy – to pytanie rozbrzmiało w mojej głowie tak głośno, że aż wypowiedziałem je na głos. Głos rozsądku znowu wybrzmiał: TELEFON – brutalnie przerywając rozmyślania.
Zdecydowałem się wrócić po moich śladach i znaleźć ten pieprzony telefon. To było w tej chwili najważniejsze. Biegłem tak szybko jak to tylko możliwe, rozglądałem się po ziemi szukając zguby, ale nic. Kiedy dobiegłem już do ulicy, na której jeszcze niedawno mieszkałem usłyszałem głośne – Hej ty!
Odwróciłem się szukając źródła dźwięku i zauważyłem dwóch chłopaków w wieku ok. 20 lat. Byli młodzi i ubrani w dresy. Nie wyglądali strasznie, ale i tak nie chciałbym z żadnym z nich zadzierać.
Hej ty! Szukasz czegoś? – odezwał się większy z nich, chociaż – tak po prawdzie – to obaj byli znacznie więksi niż ja.
- To chyba ten – powiedział drugi i wyciągnął telefon karoliny patrząc to na ekran, to na mnie – To Twoje? Pomachał telefonem nad głową.
- O ****a! – pomyślałem.
- Chodź słoneczko, nie jesteśmy złodziejami – znowu mówił ten większy.
Stałem jak wryty! Nie mogłem się ruszyć, ani nic zrobić. Natłok myśli był tak wielki, że czułem się jakbym myślał o wszystkim i o niczym. O niczym, miałem w głowie totalną pustkę.
- No dawaj, dawaj, chyba chcesz go odzyskać – powiedział ten drugi.
Powoli, krok za krokiem skierowałem się w ich stronę. Przyglądałem się im obu. Faktycznie byli młodzi, dobrze zbudowani i nie miałbym żadnych szans nawet z jednym, a co dopiero z dwójką.
- Ty, to faktycznie on – ucieszył się ten mniejszy.
Większy z chłopaków cmoknął. Co my teraz z tym zrobimy? – Zapytał.
- P-proszę oddajcie mi telefon – wydusiłem z siebie.
Co myślisz Roko – powiedział ten drugi – tak ładnie prosi, może mu go oddać? – dodał, ale tym razem ze śmiechem.
Pewnie, że oddamy, nie jesteśmy złodziejami, nie? – większy z nich powiedział, tym razem już wyraźnie się śmiejąc. Należy nam się jednak znaleźne.
- Proszę – powiedziałem pokazując pieniądze – to wszystko co mam. Wyciągnąłem całą posiadaną gotówkę i machałem nią przed sobą jak idiota.
- To chyba za mało, telefon jest stary, ale jego zawartość… Jest cenna… Co nie misiu? – wesołość w głosie mniejszego z nich była aż upiorna.
- P-p-proszę – wysapałem błagalnym tonem.
- Oddamy, oddamy, ale to jest warte co najmniej drugie tyle.
- P-proszę, nie mam tyle – odparłem.
- To w takim razie będziesz musiał zapracować. Idziesz z nami – powiedział odwracając się.
Normalnie bym tego nie zrobił, ale byłem tak upokorzony, zrezygnowany i pozbawiony jakiejkolwiek woli oporu, że tylko bez słowa poczłapałem za nimi w kierunku pobliskiej bramy. Weszliśmy do środka opuszczonego budynku do rozbiórki, jakich wiele było w tej okolicy. Wtedy oboje się zatrzymali.
- Co misiu, chyba nie chcesz, żeby to wpadło w niepowołane ręce, co? – powiedział ten mniejszy.
- Proszę, nie – odparłem, dajcie mi go, zapłacę, doniosę kasę jutro.
- Doniesiesz, nie doniesiesz – powiedział zbliżając się do mnie i łapiąc mnie ręką za głowę. Sparaliżowało mnie.
– załatwimy to tu i teraz. Chyba wiesz co masz robić – stwierdził naciskając tak mocno, aż nogi zaczęły mi się uginać w kolanach.
- Lubisz takie zabawy szmatko, więc zapracuj na nasze znaleźne – dodał ten zwany Roko.
Nawet nie udawałem, że nie wiem o co im chodzi. Nie udawałem bo dobrze wiedziałem czego oczekują. Nie wiedziałem co gorsze, poddać się im i odzyskać telefon, czy opierać i ryzykować, że wszyscy dowiedzą się co się stało dziś w mieszkaniu. Jaką mam gwarancję, że nawet jak się oprę, to i tak nie zmuszą mnie do tego co chcą? Żadną.
Stary, o tym co się stanie będziesz wiedział tylko ty i oni, nikt inny – odezwał się znów wewnętrzny głos rozsądku. ODZYSKAJ TELEFON – to jest najważniejsze. Ogarnęła mnie niewiarygodna rezygnacja. Czułem się jak bezwolne ciało, kości i mięśnie zapakowane w skórzany worek, pozbawione woli i siły.
- Nie ma mnie tu, NIE MA MNIE TU – powtarzałem w duchu jak mantrę.
Opadłem na kolana, moja twarz znalazła się obok rozporka mniejszego z chłopaków. – Do roboty suniu!
Powoli, ciągle powtarzając: nie ma mnie tu, nie ma mnie tu, zacząłem rozpinać rozporek i pasek spodni. – Szybciej, popędził mnie mniejszy. Po spuszczeniu spodni przed moimi ustami znalazł się fiut. Po prostu męski fiut. Nie znam się na tym, nie wiem nawet jak go opisać. Mniejszy złapał mnie za głowę i przysunął do siebie tak, że straciłem równowagę i żeby nie upaść na twarz, musiałem podeprzeć się rękoma. Byłem na czworakach, jak sunia.
Moje usta zetknęły się z główką jego penisa, ale nadal opierałem się wewnętrznie.
- Jedziesz suniu! – zakrzyknął.
Otworzyłem usta i wziąłem jego sprzęt do ust. Upodlony, bezwolny i powtarzający sobie w głowie – mnie tu nie ma, mnie tu nie ma.
Gościu się nie *******ił, to nie był lód, to było posuwanie w usta. Czułem się jakbym stał obok patrzył na tę scenę z góry, ale… ale im dłużej to trwało, tym czułem się bardziej podniecony. Podnieciło mnie to, że ktoś sobie po prostu mnie wziął, potraktował jak dziwkę, a ja… a ja nie mogłem z tym nic zrobić. Że byłem tylko dziurą do ruchania dla jakiegoś dresa z osiedla. Moje rozmyślania zostały przerwane, kiedy ktoś od tyłu zaczął dobierać mi się do spodni.
To ten pierwszy, Roko rozpiął mi spodnie i ściągał je wraz z majtkami do kolan – Ufmmfmm – próbowałem krzyczeć, ale penis pierwszego nie pozwalał mi wyartykułować nic sensownego. – UFMMMFMM! – krzyczałem i wyrywałem się, ale silne ręce drugiego nie pozwoliły mi się nawet odwrócić.
- Łohoho! Czegoś takiego ja ****a jeszcze nie widziałem – powtórzył głos z tyłu i zaczął wiercić korkiem w mojej dupie. – Jest tak jak na fotkach. Przesuwał też palcami po moich jajkach i wciąż zamkniętym w klatce penisie, a ja… Ja myślałem, że zaraz dojdę. Przyjemne mrowienie rozchodziło się od tyłka aż do gardła. Było mi przyjemnie do tego stopnia, że nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem przejmować inicjatywę w robieniu loda i mniejszy z chłopaków już wcale nie musiał mnie przyciągać, a tylko trzymał ręce na mojej głowie.
- Podoba mu się – powiedział ten, którego ssałem.
- Zaraz mu się spodoba bardziej – powiedział głos z tyłu i szarpnął za korek analny. Co dziwne, nie bolało jak wychodził Po prostu się wysunął. Wiedziałem co teraz będzie i… i czekałem na to, czekałem na to jakby nic innego w życiu się nie liczyło. Jakbym mógł to bym wykrzyczał: Wejdź we mnie i ruchaj mnie jak dziwkę.
- Poczułem jak coś dużego i wilgotnego naciska na mój i tak luźny zwieracz. Starałem się rozluźnić jeszcze bardziej, ale to i tak było za mało. Roko, ****a Roko, Rocco – olśniło mnie, chyba wiem skąd ten pseudonim. Jego penis musiał być ogromny, a przynajmniej bardzo gruby. Rocco nie ustępował i naciskał tak mocno, że moje ciało wkrótce się poddało i jednym silnym ruchem wszedł we mnie prawie do końca.
- Umfmmfmm! Zawyłem, i gdyby nie penis drugiego z chłopaków w moich ustach, to wylądowałbym twarzą na podłodze. Poczułem paraliżujący ból, ale nie w sposób nieprzyjemny, a bardziej perwersyjny. Trudno to wytłumaczyć, ale czułem, że ten ból był moim darem dla nich, smakowałem go i rozkoszowałem się tym, że nic ich nie obchodzę, że moje uczucia, mój komfort wcale się nie liczą. Podnieciło mnie to.
Rocco od razu przeszedł do rzeczy i zaczął mnie posuwać. Nie przejmował się niczym, po prostu wszedł i ruchał. Po chwili ból ustąpił i moje wycie zamieniło się w rytmiczne Ugh, Ugh, Ugh. To wyraźnie podnieciło tego z przodu, bo zwiększył tempo posuwania mnie w usta, aż w końcu zadrżał, przyciągnął moją głowę do siebie z całej siły i wytrysnął mi prosto w gardło. Tego było za wiele, orgazm, który potem nadszedł był niewiarygodny. Dochodziłem tak mocno, ze tryskałem chyba z 5 razy.
Obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać, zatraciłem poczucie rzeczywistości. Nie liczyło się gdzie jestem, z kim chciałem tylko, żeby to przyjemne uczucie głaszczące moje zakończenia nerwowe się nie kończyło. Jak przez mgłę widziałem, że ten mniejszy zapinał rozporek i patrzył na mnie z uśmiechem. Nie jestem pewien, ale chyba mu go odwzajemniłem…
- Ugh, Ugh, Ugh – Rocco nie zwolnił nawet na sekundę, a tylko przyspieszał. Jego penis wbijał się we mnie coraz głębiej, a miejscami wychodził cały i impetem wbijał się spowotem. Czułem jak jego wielkie jaja obijają się o moje jajeczka. Opadłem na łokcie wypinając swoje pośladki tak, aby mógł wejść we mnie jeszcze głębiej. Pomimo, że doszedłem wcześniej, to nie czułem bólu, a jedynie pragnienie bycia posuwanym. Ta świadomość tego, jak oddaję komuś swoją intymność, jak ktoś bezcześci najbardziej prywatne części mojego ciała była niesamowita. Kiedy Rocco wychodził ze mnie, to czułem, że mój odbyt jest luźny, że nie zamyka się i chłodne powietrze napływa do środka. Czułem jak go niszczy i jak nie pyta mnie o zdanie, a robi to tylko dlatego, że chce i, że może to robić.
W tej chwili Rocco przyspieszył, jego ruchy były tak szybkie, że moje jęki zaczęły być jednostajne, i jedynymi dźwiękami w klatce było moje Ummmfmmmmfmm i odgłos obijających się o siebie ciał. Nie minęło dużo czasu, aż przyjemne mrowienie zaczęło się rozlewać na całe ciało, nie tak nagle, ale powoli i systematycznie. To było niesamowite, orgazm ogarniał każde moje zakończenie nerwowe. Tym razem nie było wytrysku, doznałem jakby orgazmu całego ciała i zacząłem krzyczeć. Nie obchodziło mnie, że ktoś usłyszy. Liczyłem się ja i fajerwerki w moich synapsach.
W pewnym momencie Rocco z całej siły przyciągnął mnie do siebie i wszedł we nie po same jaja, a mi… mi zrobiło mi się czarno przed oczami.
Kiedy zacząłem odzyskiwać przytomność nadal leżałem do połowy rozebrany w klatce opuszczonego budynku, byłem sam. Telefon – Wykrzyczał mój mózg. Wstałem, zataczając się odrobinę, spodnie ściągnięte do kostek nadal utrudniały mi ruchy. Koszula kleiła mi się do pleców. Sprawdziłem ręką, i odkryłem, że całe plecy mam w śliskim płynie, który wiedziałem czym jest.
Nie ważne – znów ten głos rozsądku – gdzie telefon?
Zmroziło mnie, świat zawirował, chwyciłem się ściany, spojrzałem w dół i… Jest! Chłopaki dotrzymali słowa. Telefon leżał obok przyjaciela. Schyliłem się po niego i znów poczułem chłodne powietrze napływające do środka mojego tyłka. Gdy sięgnąłem palcami odkryłem, że mój zwieracz jest w dotyku jak bajgiel, jak nabrzmiały pierścień z dziurką w środku, do której mogę włożyć jednego palca bez dotykania ścianek. Boże, ale za****ste uczucie – pomyślałem. Pojeździłem palcem dookoła napawając się tym, co oni ze mną zrobili, jak mnie zbezcześcili.
Po chwili głos wyrzutów sumienia zapytał – co ty od********sz? To nie było dobre – dodał. Zabieraj telefon i biegnij jak najdalej stąd…wstałem, podciągnąłem spodnie, włożyłem telefon do kieszeni i już miałem wychodzić, gdy oczami duszy ujrzałem Magdę mówiącą: „To jest od dzisiaj Twój jedyny przyjaciel. Nie masz znajomych, nie masz kolegów, Masz tylko jego. Będziesz go nosił zawsze gdy nie postanowimy inaczej” za chwilę usłyszałem w głowie głos Karoliny: „od dzisiaj jesteś naszą dziwką”. Uśmiechnąłem się do siebie i powiedziałem na głos: „Jestem dziwką, Waszą dziwką” po czym wróciłem, podniosłem przyjaciela, umieściłem go tam, gdzie jego miejsce i wyszedłem w chłodną noc.
Jak Ci się podobało?