Zakazana rozkosz, zakazany owoc
17 lutego 2012
11 min
Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz ojciec przespał się ze mną. To musiało być wtedy, gdy matka wyjechała na urlop. Pamiętam tylko, że śmierdział alkoholem. Z całego zdarzenia tylko to utkwiło mi w pamięci.
Potem sytuacja powtarzała się. Raz, dwa razy w miesiącu. Matka chyba niczego nie zauważała, a ja nawet do końca tego nie rozumiałam. Zresztą wszyscy udawali, że nic się takiego nie dzieje. Sytuacja zmieniła się, dopiero wtedy, gdy matka nas nakryła na gorącym uczynku.
Wróciła wcześniej z zakupów. Stanęła w drzwiach do mojego pokoju i zamarła, stojąc z siatkami pełnymi jakichś idiotycznych ziemniaków. Patrzyłyśmy sobie w oczy. Ona, skamieniała w drzwiach i ja, leżąca pod ojcem, który właśnie zbliżał się do szczytu. Chyba jej nie usłyszał, bo ruszał się między moimi udami, stopniowo przyspieszając, aż w końcu stęknął i spuścił się we mnie całym ładunkiem swoich wielkich jaj.
Wtedy rozpętało się piekło. Pamiętam do dziś ten wrzask. Ojciec, który poderwał się niezgrabnie, stał z opuszczonymi majtkami i usiłował coś tłumaczyć, a matka robiła scenę. Ja czułam się jak kretynka, leżąc we własnym łóżku w samym podkoszulku ze spermą kapiącą z cipki. Najchętniej nakryłabym się wówczas kołdrą i poszła spać, ale oczywiście nie było mi to dane.
Awantura trwałaby do nocy, gdyby nie to, że ojciec wkurwił się na cały ten jazgot, ubrał się i wyszedł, trzaskając drzwiami. W związku z tym cała afera spadła na mnie. Dowiedziałam się, że jestem dziwką, suką i kurwą. Że jeśli aż tak swędzi mnie między nogami, to powinnam poszukać sobie chłopaka, a nie sprowadzać na manowce własnego ojca. Tak jakby to była moja wina.
Kiedy następnego dnia wróciłam ze szkoły, matka oznajmiła mi, że wyrzuca ojca z domu. Oczywiście nie było to takie proste i został z nami jeszcze przez trzy miesiące, w trakcie których dymał mnie dalej - tyle, że rzadziej. W końcu matka musiała chodzić do pracy. Co prawda kazała mu wówczas być poza domem, ale przecież kiedy pojawiał się przed drzwiami, to musiałam go wpuścić.
W końcu postawiła mu ultimatum i wystawiła za drzwi walizkę. Zanim to jednak nastąpiło, zaszłam w ciążę. Tyle, że dowiedziałam się o tym, kiedy ojca już nie było.
Kiedy ciąża ujawniła się na tyle, że nie dało się jej już ukryć, nastąpiła kolejna awantura, bo oczywiście matka wiedziała, że autorem wpadki był mój ojciec. W sumie - trudno się nawet dziwić, biorąc pod uwagę ile razy spuszczał się we mnie. Trzeba było jednak jakoś poukładać sobie życie.
W szkole i na policji zeznałam, że na dyskotece bzyknął mnie nieznajomy chłopak. Dopytywano mnie o prawdę parę razy, ale w końcu dali spokój. Matka ze swojej strony nie złożyła pozwu o rozwód - głównie dlatego, żeby nie wplątać nas w kłopotliwe dochodzenie. W końcu jeśli córeczka doczekuje się brzucha w tym samym czasie, w którym matka wykopuje męża za drzwi, to można zacząć się zastanawiać.
Córkę urodziłam prawie dokładnie w terminie. Nazwałam ją Paulina, bo mój ojciec miał na imię Paweł. Matka oczywiście wściekła się, ale robiła mi awanturę prawie codziennie, więc zlałam to. Miałam swoje własne dziecko (nigdy nie myślałam o tym, że jest przy okazji moją siostrą) i było mi z tym nawet dobrze. Poza tym urosły mi w końcu piersi - bo z racji młodego wieku do tej pory byłam po prostu deską. Może to głupie, ale dla dziewczyny w moim wieku to jest problem.
W sumie, macierzyństwo mi się podobało. Paulina chowała się zdrowo, a codzienne ssanie sutków też było przyjemne. Moje ciało domagało się pieszczot - dotychczasowy seks z ojcem był raczej marnie satysfakcjonujący. Przede wszystkim - bolesny, zwłaszcza na początku. Moja dziurka była zbyt mała, a trzeba przyznać, że tatuś miał niezłego węża. Zresztą nasze bzykanie musiało być ukradkowe, więc nie było czasu, żebym się dobrze rozgrzała. Orgazmów z ojcem - poza nielicznymi wyjątkami, prawie nie miałam - chyba że po wszystkim, gdy znikał z drzwiami, a ja, niezaspokojona, musiałam sama dopieszczać się paluszkami.
Zresztą, w samozaspokajaniu szybko osiągnęłam mistrzostwo. Nastoletnie ciało, rozbudzone i pchnięte w świat nowych doznań prędko ujawniło swoje rozbudowane potrzeby. Zdarzało mi się odczuwać tak nagłą potrzebę seksu, że w szkole całą przerwę przesiadywałam w kibelku, drażniąc i pieszcząc swoją nabrzmiałą łechtaczkę. Na lekcji zjawiałam się rozkojarzona, z drżącymi kolanami, ale zadowolona.
Czy zdawałam sobie sprawę z tego, że seks z ojcem jest złamaniem tabu? Oczywiście. Jednak po pierwsze, nie miałam jak tego zmienić, a po drugie czerpałam z tego jakąś mroczną, ponurą satysfakcję. Moje koleżanki miały za sobą dopiero pierwsze pocałunki, albo w najlepszym razie pokątne macanki z pryszczatymi chłopakami, a ja byłam obiektem pożądania dorosłego faceta. I to faceta, którego podniecałam tak bardzo, że pchał mi rękę w majtki przy każdej okazji.
No dobra, wiedziałam, że to nie w porządku. Ale co miałam zrobić? Zresztą - ku swojemu przerażeniu, a potem dziwnej rezygnacji zauważyłam, że moje ciało podporządkowuje się jego potrzebom, oczekiwaniom i jego męskiej dominacji. Łapałam się na tym, że nieświadomie - czy może raczej na wpół świadomie - prowokuję go. Strojem, gestem, słowem. Bawiło mnie, że gdy siedzimy we trójkę przy obiedzie, mogę położyć mu rękę na kroczu i poczuć jak rośnie. Matka niczego się nie domyślała, a ja bawiłam się pod stołem fiutem mojego ojca. Raz nawet spuściłam go w spodnie (chodził po domu w takich wytartych, starych dresach). Śmiać mi się chciało, gdy zwlekał ze wstaniem od stołu, żeby nie pokazać mokrej plamy. No, ale teraz nie było go w domu.
Paulinka chowała się nad podziw dobrze i rosła jak na drożdżach, mimo, że atmosfera w domu nie należała do najlepszych. Żarłam się z matką o wszystko. Piekło było właściwie codziennie. Miałam nawet przez chwilę faceta, ale moja rodzicielka potraktowała go parę razy tak, że poszedł jak niepyszny. Zresztą, w takim małym, zapyziałym miasteczku, dziewczynie z dzieckiem nie tak łatwo było kogoś znaleźć. Bo i co można było mieć? Głupią smarkulę, bez szkół, bez perspektyw, za to z bachorem. Okej - w końcu miałam cycki, ale takich lasek to chodziło po mieście setka.
Prawie cztery lata później moim światem po raz kolejny targnął wstrząs. Moja matka zginęła w wypadku samochodowym. Pijany gość wjechał na chodnik i zmiótł trzy osoby. Jedną z nich była moja matka. Kilka następnych godzin przeżyłam jak w transie. Wizyta policji, wyjaśnienia, kostnica. Okazanie. Seria pytań. Ma pani rodzinę? Nie, nie, ja pytam o kogoś dorosłego? Ja wiem, że ma pani miesiąc do uzyskania pełnoletniości, ale to nadal jest jeszcze miesiąc. Adres ojca? Dobrze, ustalimy sami. Procedura.
Procedury biurokratyczne przeciągnęły się długo ponad wymagany miesiąc. Na razie zaczynałam życie od nowa. Byłam dorosła, miałam dowód osobisty i dziecko. I mieszkanie, które trzeba było utrzymać, choć nie pracowałam. Co mogłam robić, jeśli nie chciałam się kurwić?
Konto matki nie było specjalnie zasobne. I tak cud, że zdążyłam wszystko przelać, zanim bank je zablokował po jej śmierci. Starczyło jednak, przy bardzo oszczędnej gospodarce, na trzy miesiące. Potem widmo głodu zajrzało mi w oczy. I wtedy przyszła informacja z policji, że znaleźli mojego ojca. Podobno pracował w jakiejś firmie i dorobił się w niej nawet niezłej pozycji.
Pamiętam ten dzień. Paulinka już spała. Siedziałam przy stole, nad niedopitym winem, wpatrując się pustym wzrokiem w kartkę z zapisanym numerem. Nie wiem, co mną powodowało. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam. Kiedy usłyszałam sygnał, nagle zastanowiłam się, po co to robię. Usiłowałam jakoś zrozumieć, jakie uczucia mną miotały. Nie, nie nienawidziłam go. Miałam co najwyżej poczucie żalu. Nie za to, że sypiał ze mną. Miałam żal, że wtedy odszedł. Tak po prostu. Usłuchał matki i nie próbował nawet ze mną się pożegnać. Jakbym była tylko zwykłym ciałem, w które chciał się spuszczać, bo było młode, ciasne i pachnące. Chciałam odłożyć słuchawkę, ale wtedy usłyszałam jego głos.
- Słucham?
Milczałam. Nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu. Fala wspomnień zalała mnie jak powódź. Ten głos...!
- Słucham? - powtórzył
- To ja - powiedziałam po prostu ze ściśniętym gardłem
Milczeliśmy przez chwilę. To wisiało między nami, jak przepaść. Jak ciemna, zimna otchłań. A potem zdecydowałam się. Przerzuciłam most.
- Tato, mama miała wypadek. Nie żyje.
- Słyszałem. Policja do mnie dzwoniła. Kochanie, chciałem z tobą porozmawiać, ale... wiesz.... rozumiesz....
- Wiem. Rozumiem. Dobrze, że nie zadzwoniłeś wtedy. Nie byłam gotowa na rozmowę z tobą.
Rozmawialiśmy ponad godzinę. To była szczera, boleśnie szczera rozmowa. Ale konieczna. Potem umówiliśmy się na spotkanie. Ojciec miał pracę i nieźle zarabiał. Zupełnie jakby kop w dupę otrzymany od mojej matki zmienił jego życie i pchnął go na nowe tory. Obiecał pomóc mi i Paulince (nie powiedziałam mu jeszcze, że jest jego córką).
Spotkaliśmy się w kawiarni. Jeśli przez ten czas się zmienił, to na lepsze. Zeszczuplał. Na skroniach pojawiły się ślady siwizny. Ciekawiło mnie, jak on postrzega mnie. Kiedyś byłam chudym, patykowatym dzieckiem, dziś - pełnoprawną kobietą.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Na koniec zostawił mi swój adres. Chciał, żebym przyjęła jego pomoc. Obiecałam, że się zastanowię. Tak się rozstaliśmy. Tej nocy myślałam o nim bardzo długo. Kiedy znużona, zasnęłam, zaczęłam o nim śnić. Ale nie śnił mi się w roli ojca.
Minęły dwa tygodnie. Starałam się wyrzucić go z myśli, nie odpowiadać na telefony - ale nie potrafiłam. Wreszcie, jakby pchnięta impulsem, zostawiłam Paulinkę pod opieką sąsiadki i pojechałam pod zapisany adres. Był wieczór.
Zadzwoniłam. Stałam przed drzwiami, drżąca i przerażona. Po co przyszłam? Pewnie obróciłabym się na pięcie i uciekła, ale usłyszałam kroki. Drzwi otworzyły się. Zobaczył mnie i zaniemówił. Stanął jak wryty. Stalibyśmy tak pewnie do dziś, gdybym nie zrobiła kroku. Zamknął za mną drzwi. Bez słowa. Obróciłam się do niego. Spojrzałam mu w oczy, odgarniając grzywkę z czoła. Jak za dawnych lat. Podszedł do mnie. Otoczył mnie jego zapach. Męski zapach. Tak dobrze pamiętany.
- Tato... - szepnęłam i zarzuciłam mu ręce na szyję. Moje usta szukały jego ust.
Przycisnął mnie do drzwi. Poczułam jego ręce na swoim ciele. Poszukujące, głodne. Wdarły się pod moją bluzkę, napotykając oczekujące, nabrzmiałe pożądaniem piersi. Fala uniesienia zalała moje ciało. Tak! Chciałam tego! Sutki stały mi jak dwa kawałki skały. Całowałam go, szepcząc w uniesieniu:
- Tak, chcę tego. Chcę, żebyś się ze mną kochał. Cały czas tego pragnęłam. Chcę, żebyś mnie zerżnął. Nikt już nam nie przeszkodzi...
Pragnął mnie. Czułam dzikość jego ruchów, gwałtowną pasję pożądania. Tak, wiedziałam, że to był mój ojciec, ale to się nie liczyło. To był mój mężczyzna. Ten, który zrobił ze mnie kobietę. Który zasiał we mnie życie. Silnym ruchem rozdarł bluzkę, aż jej guziki rozprysnęły się po pokoju. Jęknęłam tylko. Poczułam jego usta na moich sutkach. Niecierpliwe. Kąsające. Przygryzłam wargi. Płonęłam cała.
- Bierz mnie, tato. Chcę się kochać. Chcę cię poczuć. Całego.
Czułam na sobie ruchy jego ciała. Czułam jak przyciska mnie do drzwi. Sięgnęłam dłońmi do zapięcia jego spodni. Gorączkowymi ruchami próbowałam rozpiąć klamrę paska, przeklinając w myślach niezdarność swoich palców. Poczułam jego usta na swojej szyi. Jego dłonie przesunęły się na moje pośladki. Ścisnął moją pupę. Mocno. Władczo. A potem podniósł mnie jak piórko do góry. Błyskawicznym ruchem oplotłam go nogami. Odsunął na chwilę swoją twarz od mojej. Dyszał ciężko, wpatrując się roziskrzonym wzrokiem w moje oczy.
- Córeczko... pragnę cię... Pragnę cię jak cholera... Na pewno tego chcesz?
Nachyliłam się ku niemu.
- Przecież wiesz... Tak, chcę. Chcę, żebyś we mnie wszedł i żebyś się ze mną kochał. Pragnę cię, tato. W sobie. Znowu. Teraz. Na zawsze.
Szeptałam mu moje mroczne wyznanie, gdy niósł mnie na rękach do sypialni. A potem rzucił mnie na łóżko i ściągnął ze mnie ubranie, gdy ja mocowałam się z jego spodniami. Wreszcie przydusił mnie swoim ciężarem. Sięgnęłam ku jego wspaniałemu kutasowi, który kiedyś dał mi życie. A potem dał życie mojej córce. Tęskniłam do niego. Pragnęłam go. Otoczyłam go dłonią i wprowadziłam w swoje wnętrze. Tam gdzie było jego miejsce.
Wystarczyło kilka ruchów, żebym poczuła jak spina się cały. Zalało mnie znajome ciepło. Nie, nie miałam orgazmu, ale to się nie liczyło. Dojdę potem. Jeszcze nie raz. Znalazłam swoje miejsce.
Tej nocy kochaliśmy się jeszcze dwa razy i za każdym razem krzyczałam w uniesieniu, gdy dochodziłam. Zasnęliśmy dopiero nad ranem, wpleceni w siebie. Mężczyzna i kobieta. Kochanek i kochanka. Ojciec i córka. Połączeni występną miłością.
Zamieszkałam z ojcem. Najpierw sama, potem z Pauliną. On już wie, że to jego córka, ale zdecydowaliśmy się nie mówić jej tego. Uważa go za mojego "chłopaka" (tak mówi), a on stara się jej przychylić nieba. Niech tak zostanie. Tym bardziej, że za dwa miesiące będzie miała młodszą siostrzyczkę.
Niedługo wyjeżdżamy z Polski. W tym mieście i w tym kraju zna nas zbyt wielu ludzi. A ja nie chcę, żebyśmy wpadli w kłopoty. Jesteśmy parą dorosłych ludzi, którzy się kochają i pragną. I nie chcę, żeby ktokolwiek wytykał mnie palcem tylko dlatego, że codziennie zasypiam mając w sobie gorącą spermę mojego taty. Tak, wiem - jestem inna. Zboczona. Wyuzdana. Ale nikomu nic do tego.
Jak Ci się podobało?