Zagubiona
9 lutego 2025
37 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Urodziłam się w Katarze w bardzo bogatej i konserwatywnej rodzinie. Miałam trzech braci i cztery siostry. Mój ojciec miał dwie żony, ja byłam najmłodszym dzieckiem tej pierwszej.
Mieszkaliśmy na przedmieściach Dohy za wysokim murem w wielkim domu z małą liczbą niewielkich okien. Mój pokój był ogromny. Jako jedyna miałam balkon, który wychodził na podjazd przed domem, a dwoje drzwi prowadziły do prywatnego pokoju kąpielowego i garderoby, tylko dla mnie.
Niewiele pamiętam z dzieciństwa. Ojciec bywał w domu sporadycznie, bo resztę czasu spędzał u drugiej, młodszej żony. Spotkałam ją dwa razy – pierwszy raz na ślubie, drugi raz przypadkiem w centrum handlowym. Była młoda, szczupła, nosiła się wyniośle i patrzyła na wszystkich z pogardą.
Czułam się zazdrosna o to, że ojciec założył drugą rodzinę i do nas wpadał jedynie, jakby z obowiązku. Z perspektywy czasu stwierdziłam, że tak samo musiała czuć się moja matka. Wydawała się zraniona, zapomniana, wymieniona na lepszy model. Jako zemstę, postanowiła wydać chyba wszystkie pieniądze ojca.
Ubierała się u Gucciego i Hermesa, ale wszystkie nowe zakupy skrywała pod bogato zdobioną abają, wysadzaną kryształami Svarowskiego. Czas spędzała głównie na spotkaniach z koleżankami na „herbatkach” za bezcen, narzekając cały czas na mężów, brak nowej oferty w Galerie Lafayette, albo porównując wakacje w prywatnych resortach na Malediwach czy Seszelach, do których jeździliśmy często, korzystając z prywatnego odrzutowca ojca.
Nie mam wspomnień z tych wyjazdów. Siedzeliśmy głównie w wynajętym pałacyku na wzgórzu, penthousie na ostatnim piętrze wieżowca, albo willi na wodzie, największej i najbardziej luksusowej w resorcie. Matka całe dnie opalała się na tarasie. Wstawała rano, siadała z nami do śniadania, po czym szybko przebierała się w dwuczęściowy kostium i, ukryta za parawanem przed wzrokiem innych gości hotelu, kładła się na leżaku z telefonem w ręce. Ja z rodzeństwem nudziliśmy się w pokoju, oglądaliśmy telewizję albo graliśmy z nianią w proste gry planszowe.
Matka prowadziła też drugie życie, ukryte przed hermetycznym światem bogatych żon Katarczyków. Gdy miałam osiem lat pojechałyśmy razem do Hiszpanii. W przypływie rzadkiej szczerości, na moje pytanie, dlaczego nie jedziemy do Londynu, jak wszyscy, odparła:
– Bo tam wszystkich znamy. W lipcu jest tam więcej Katarczyków niż w Dosze. A ja mam dosyć ukrywania się.
Pojechałyśmy we trzy: matka, ja i moja indonezyjska niania Citra. Moich braci ojciec w tym czasie zabrał na wystawę sokolniczą do Abu Dhabi. Jako że pierwsza miesiączka była jeszcze wtedy przede mną, mogłam chodzić w dziewczęcych ubraniach, bez abaii. Citra, pochodząca z bardzo wierzącej muzułmańskiej rodziny, zawsze szczelnie okrywała ciało ubraniem, które przypominało mi strój pielęgniarki.
Za to moja matka zmieniła się nie do poznania. Jeszcze w samolocie, zaraz po starcie, poszła do toalety zdjąć abaję i resztę lotu spędziła w bardzo obcisłych dżinsach, obcisłym topie spod którego wystawały ramiączka różowego stanika. Za to, gdy dotarłyśmy do hotelu, przebrała się w ciuszki, które dotychczas widziałam jedynie w magazynach modowych.
Skąpy topik, na cieniutkich ramiączkach ledwo zakrywał fakt braku stanika na powiększonych piersiach, zwieńczonych dużymi, sterczącymi sutkami. Na biodrach miała krótką spódniczkę, która odsłaniała długie nogi, a na stopach buty na koturnie. Do seksownego ubioru pasował standardowy mocny makijaż.
– Idę na plażę – powiedziała do Citry, której twarz wyrażała przerażenie połączone z zakłopotaniem i zażenowaniem. –Tu masz pieniądze – wręczyła jej czterysta euro – idźcie do miasta – zniknęła, a my ruszyłyśmy na zwiedzanie andaluzyjskiego wybrzeża.
Popołudniu, gdy wróciłyśmy do hotelu, a Citra płaciła za taksówkę, wbiegłam szybko do środka i znalazłam wejście na basen. Tam, po drugiej stronie basenu, przy zejściu na plażę, zobaczyłam matkę opalającą się na leżaku. Jej piersi były odsłonięte, prężyły się dumnie jak piłki, celując sterczącymi sutkami w niebo. Nie miała na nich śladu po kostiumie, zdradzając tym samym, że często się tak opalała. Nie widziałam dołu jej bikini, ale sądząc po sznureczku przebiegającym po opalonym udzie, nie mógł wiele skrywać.
Na leżaku koło matki opalał się dobrze zbudowany młodzieniec. Wydawało mi się, że do niej mówił, popijając coś z zielonej butelki. Matka co jakiś czas podnosiła wzrok, lustrowała okolicę i uśmiechała się zaczepnie do towarzysza.
– Chodź tu – Citra złapała mnie za rękę i pociągnęła do środka hotelu.
– Ale tam jest mama! – zawołałam.
– To nie jest mama – zdenerwowana Citra ciągnęła mnie za rękę w kierunku lobby hotelowego – pamiętasz, miała pójść na plażę – kłamała Indonezyjka.
Reszta wyjazdu minęła podobnie. Szwendałyśmy się bez celu z Citrą, podczas gdy matka znikała na całe dnie. Czasem jadła z nami śniadanie albo lunch, ale wtedy głównie siedziała z telefonem w ręku.
Raz w nocy obudziły mnie jęki dochodzące z pokoju matki. Citra nie spała i siedziała w oczekiwaniu.
– Co się dzieje? – zapytałam.
– Nic dziecko, chodź poczytam ci na dobranoc. – Citra czytała głośno, ale jęki zza drzwi i tak dochodziły do moich uszu. Przerodziły się w tłumione krzyki, po czym zapadła cisza.
Zasnęłam.
Lata mijały. Zgodnie z bliskowschodnią tradycją, wraz z dojrzewaniem, zaczęłam nosić abaję i ukrywać włosy. Moje ciało zmieniało się, piersi rosły, nabierając ładnych okrągłych kształtów. Biodra też się zaokrągliły, tylko na szczęście uda pozostały szczupłe.
Lubiłam patrzeć na siebie nagą w lustrze. Szczególnie podobał mi się mój biust. Półkule były średniej wielkości, z ciemnymi małymi sutkami sterczącymi w górę. Były sprężyste, jędrne, przyjemnie poruszały się w rytm moich ruchów. Ściskałam je razem i podziwiałam rowek, który powstawał między piersiami.
Podobał mi się mój smukły brzuch i ładne nogi. Nie miałam jedynie zdania na temat cipki. Włosy łonowe wyrosły mi szybko i bujnie i ukrywały ciemniejszą skórę krocza i powiększone wargi.
Gdy skończyłam piętnaście lat w moim życiu zaszło kilka zmian. Citra, moja niania, wróciła do Indonezji. Moi starsi bracia ożenili się i wyprowadzili z domu, a ja zostałam sama z matką, nianią i kierowcą w naszym wielkim domu. Citrę zastąpiła Joy, korpulentna Filipinka, o ładnej twarzy i wesołym usposobieniu.
Z okazji tego, że poszłam do liceum, ojciec kupił mi Land Cruisera, a że nie mogłam jeszcze prowadzić, kierowaniem zajmował się Ranjit, młody Hindus, który dopiero co przyjechał do Kataru.
Nie lubiłam się uczyć. Szkołę traktowałam jako miejsce spotkań towarzyskich. Z koleżankami rozmawiałyśmy głównie o wakacjach, zakupach, zaręczynach i ślubach rodziny. Trochę, jak moja matka ze swoimi koleżankami. Czasami, w węższym gronie zaufanych dziewczyn, rozmawiałyśmy o chłopakach, a głównie o tym, że różnili się od nas pod ubraniem. Wiedziałam, że nie mieli piersi, wiedziałam, również że różnili się od nas między nogami. Nigdy jednak nie widziałam nagiego mężczyzny, nawet swoich braci. Reem, moja najbliższa koleżanka jednego dnia opowiadała mi:
– Mówię ci, zaczaiłam się wieczorem pod drzwiami łazienki i jak usłyszałam, że leci woda, uchyliłam drzwi. Stał pod prysznicem, bokiem do mnie, a jego fiut był sztywny. Trzymał go dłonią i pocierał po całej długości.
– Po co?
– Jak to po co? Walił konia – odpowiedziała, a ja nie miałam śmiałości dopytywać, co to znaczy.
– A wiesz, że żeby zrobić dzieci, musi ci go wsadzić w cipkę?
– Tak – skłamałam, rumieniąc się.
– Ah, jak ty nic nie wiesz… – stwierdziła Reem, podejrzewając, że nie wiedziałam o tym – musi wsadzić ci go w cipkę i wytrysnąć w środku – nastąpiła cisza, gdy trawiłam nowe informacje.
– A duży był?
– Eee… – zawahała się – jak średni banan.
– I jak to ma się zmieścić? – zapytałam myśląc o swojej szparce.
– No… wepchnie go – Reem traciła pewność siebie.
– To nie boli?
– Pewnie boli…
Rozmowę przerwał nam dzwonek. Po lekcjach już nie spotkałam koleżanki. W drodze do domu cały czas myślałam o tym, co powiedziała Reem. Przyglądałam się Ranjitowi, którego twarz widziałam we wstecznym lusterku. „Ciekawe, jak wygląda jego fiut… i czy też go czasem pociera”.
Dom był pusty. Jedynie Joy czekała na mnie z obiadem. Matka pojechała do Londynu i miała wrócić dopiero za tydzień. Po obiedzie przebrałam się w piżamę, położyłam w swoim wielkim łóżku, włączyłam telewizję i po kilku chwilach oglądania nudnego programu odpłynęłam w płytki sen.
Obudziłam się spragniona. W dystrybutorze stojącym w moim pokoju nie było wody, więc ruszyłam na dół wielkimi schodami klatki schodowej. Na dole panowały ciemności. Tylko w kuchni ćmiło się światło i dobiegały z niej ciche odgłosy. Na palcach podeszłam do drzwi. Pomieszczenie było ciemne, jedyne światło wpadało przez uchylone drzwi, schowane za lodówką, prowadzące do pokoju Joy.
Znałam te odgłosy. Przypominały mi jęki, dobiegające z pokoju matki, które słyszałam tamtej jednej nocy w Hiszpanii. Upewniając się, że nie zostanę zauważona, ustawiłam się tak, by móc zerknąć do środka.
W świetle nocnej lampki widziałam Ranjita, stojącego koło łóżka Filipinki. Ubrany był jedynie w spłowiały t–shirt, głowę miał lekko uniesioną w górę i przymknięte oczy. Jego nagie biodra uderzały rytmicznie w wypięte pośladki Joy. Przesunęłam się odrobinę w bok, by móc zajrzeć głębiej do pokoju i moim oczom ukazały się bujające się wolno piersi kobiety. Każde mocne uderzenie bioder kierowcy powodowało falę na skórze pośladków, dalsze rozhuśtanie biustu oraz jęk Azjatki. Piskliwym jękom kobiety wtórowały ciche stęknięcia kierowcy.
Ranjit schylił się nad plecami Joy, a jego ręce skierowały się w kierunku piersi. Złapał je mocno dłońmi, wgryzł się zębami w kark i ramiona kobiety, a ruchy bioder zmieniły się z uderzeń w ocieranie się.
Po chwili znów wyprostował się, złapał dłońmi pośladki Joy, zatopił palce w miękkiej skórze, wrócił do uderzeń biodrami i zaczął przyspieszać. Przerywane jęki Joy połączyły się o jeden przeciągły stęk, palce jej stóp obciągnęły się jak u baleriny, a nogi zaczęły drżeć.
– Juuuż… – wyjąkał Ranjit i odsunął biodra od pośladków Joy. Wtedy go zobaczyłam. Sztywnego fiuta. Był większy niż średni banan, ciemny, z dużą bordową główką, cały lśniący i pokryty żyłami. Nad sterczącym fiutem, tak jak na mojej cipce, rosła kępka czarnych włosów.
Końcówka fiuta zniknęła w ustach odwracającej się pospiesznie Joy. Ranjit stęknął jeszcze raz, złapał Filipinkę za włosy, wszedł głęboko w gardło i zastygł, jęcząc przeciągle i co sekundę drgając biodrami tak, jakby chciał wejść jeszcze głębiej.
Oczy kobiety zamgliły się, a z kącika ust zaczęła wypływać biała maź.
– O taak, do końca – szepnął, pchnął jeszcze raz i powoli zaczął się wysuwać, dając Joy okazję do złapania oddechu. Widziałam, że starała się przełknąć biały płyn, który miała w ustach, ale część skapnęła na jej całkiem duże piersi. Wytarła biust ręką, chwyciła wiotczejącego fiuta i znów polizała po całej długości.
– Lubię twojego kutasa, zawsze się dobrze sprawdza – zamruczała obejmując główkę wargami.
Kutas, nowe słowo na fiuta. Bardziej mi się podobało. Ranjit usiadł na łóżku i bawił się jeszcze chwilę całkiem już małym i wiotkim kutasem.
– Daj mi spodnie – zwrócił się do niani – muszę iść, jeszcze nas madame nakryje.
Otrzeźwiły mnie jego słowa. Na palcach wycofałam się z kuchni i najciszej, jak tylko umiałam, pobiegłam na górę do pokoju.
Rozpalona padłam na łóżko, Paliła mnie twarz, piersi były twarde, wrażliwe, a sutki sterczały, ocierając się o piżamę. Cipka była nabrzmiała i zastanawiałam się, czy z tych emocji nie posikałam się. Dotknęłam szparki między nogami. To nie był mocz. Byłam wilgotna, ale to czego dotykałam było gorące i śliskie. Zabrałam rękę, gdy nieznajomy dreszcz przeszedł moje ciało.
Sięgnęłam po telefon. Opisałam „fiut” w wyszukiwarkę. Cholerna cenzura Internetu zamazała wszystkie zdjęcia.
Za to słownik pomógł: chuj, pała, penis, ptaszek, członek, grucha, kapucyn, koń.
„Walić konia” przypomniałam sobie, co mówiła Reem w szkole i wpisałam to w wyszukiwarkę. Znów wszystkie zdjęcia były zamazane, ale trafiłam na słowo masturbacja. I tak od słowa, do słowa spędziłam całą noc, odkrywając słownik seksu. Dopiero nad ranem pobudzenie ustąpiło zmęczeniu, a przebiegające mnie fale gorąca stawały się coraz słabsze. Zasnęłam i ciągle rozpalona śniłam o wydarzeniach wieczora.
Obudziłam się w południe. Był piątek i nie musiałam iść do szkoły. Jako że nie było w domu nikogo, nie kwapiłam się, żeby iść do meczetu. Nie lubiłam tego i unikałam jak tylko mogłam.
– Madame! Śniadanie gotowe – Joy delikatnie powiedziała do mnie przez zamknięte drzwi mojego pokoju. Wiedziała, że jak tylko mogę to nie chodzę na modlitwy. I kompletnie jej to nie obchodziło. Wiedziała też, że w piątki na pewno pośpię do południa.
Zaspana zeszłam na dół i usiadłam do stołu. Patrzyłam na krzątającą się Joy i nie mogłam przestać widzieć jej ust wypełnionych strzelającym białą mazią penisem Ranjita. Wydawało mi się, że porusza się z lekkością i dużo sprężyściej niż normalnie.
– Coś się stało? Madame jakaś taka cicha dzisiaj – zatroskała się.
– Nie, marnie spałam.
– Coś się stało?
– Nie, nic. – podała mi kawę – wychodzę zaraz z Aallą na spotkanie. Przygotuj mi proszę ubranie. Odbierze mnie za godzinę.
– Tak jest madame.
Wyjście z Aallą było jedynie sposobem na oczyszczenie myśli. Aalla była miła, ale pochodziła z jeszcze bardziej konserwatywnej rodziny niż moja i nie miała zbyt wielu ciekawych rzeczy do przekazania. Pojechałyśmy do centrum handlowego, pokręciłyśmy się po sklepach, wypiłyśmy kawę i ruszyłyśmy do domu.
Było już ciemno, gdy przekroczyłam próg domu. Nie było samochodu na podjeździe, co znaczyło, że Joy wysłała kierowcę po zakupy. Drzwi nigdy nie były zamknięte, więc bez problemu weszłam do środka. Przedpokój znów był w ciemności, tylko, tak jak poprzedniego wieczora, mdłe światło wylewało się z kuchni.
Podkradłam się na palcach bliżej drzwi do pokoju Joy i zajrzałam do środka. Drzwi nie były w pełni otwarte widziałam więc Joy jedynie od pasa w dół. Nie miała na sobie nic, leżała w szerokim rozkroku i pocierała prawą ręką krocze. Wzdychała przy tym cicho.
Przesunęłam się, by móc zobaczyć górę kobiety. Nie zauważyłam jednak miotły opartej o lodówkę, która, potrącona moją ręką, upadła z wielkim hałasem.
Joy zamarła na chwilę, po czym chwyciła prześcieradło by się okryć.
– Ranjit? – Zawołała z nadzieją w głosie. Nie odezwałam się, a Joy zerwała się z łóżka przykryta prześcieradłem i wyszła z pokoju, wpadając na mnie.
– O! Madame wróciła wcześniej – starała się zamaskować zmieszanie.
– Co robiłaś? – zapytałam
– Spałam – skłamała.
– Nie kłam, co robiłaś?
– Nic madame, naprawdę nic.
– To czemu jesteś goła?
– Hmm…lubię tak spać – zaczynała się mieszać i tracić resztki pewności siebie.
– Jak mi nie odpowiesz, to wiesz komu powiem – zagroziłam.
– Nie madame, proszę – była na skraju płaczu.
– No to co robiłaś? – nie dawałam za wygraną.
– Hmm… zabawiałam się – odparła cicho, zrezygnowana, patrząc w dół.
– Czym się zabawiałaś?
– Madame, proszę… – błagała – to już się więcej nie powtórzy.
– Czym się zabawiałaś – nie ulegałam.
– Cipką… – odparła znów szeptem – madame… – próbowała.
– Po co? – przerwałam jej.
– Jak to po co? – tym razem zdziwienie wzięło górę nad strachem.
– No po co?
– Bo to przyjemne… – zmierzyłam ją wzrokiem. Jej oczy błagały, bym sobie poszła.
– Pokaż mi – zażądałam.
– Słucham madame?
– Pokaż mi jak to robisz.
– Ależ madame…
– Pokaż lub w tym momencie dzwonię do ojca – wypowiedziałam groźbę, której wiedziałam, że obawia się najbardziej. Sięgnęłam po telefon. Ramiona Joy opadły, a wyraz twarzy zdradzał rezygnację.
– Tu? – zapytała patrząc na swój pokój.
– Gdzie wolisz.
Filipinka wycofała się w głąb pokoju, dała prześcieradłu opaść na ziemię i naga usiadła na łóżku.
– No, na co czekasz? – ponagliłam ją.
Powoli położyła się i rozszerzyła nogi. Jej spore piersi rozlały się na boki. Przyjrzałam się jej cipce. Była owłosiona jedynie na wzgórku łonowym, szparka była lekko rozwarta, ukazując różowe wnętrze pomiędzy gładkimi, mięsistymi wargami sromowymi. Nieśmiało skierowała palce prawej dłoni do krocza i pomasowała się po całej jego długości. Zamknęła oczy i powoli zaczynała oddawać się czynności. Palec wskazujący koncentrował swoje ruchy w miejscu, gdzie wargi schodziły się na podbrzuszu. Czasem zanurzała palec w środku i za każdym razem krocze coraz bardziej lśniło gęstym śluzem.
– Czemu to robisz? – zapytałam, gdy po raz kolejny palec zniknął między wargami i powrócił na jej ulubione miejsce.
– Lubię, jak łechtaczka jest dobrze nawilżona – przywołałam ją do rzeczywistości swoim pytaniem i na jej twarzy znów zagościło zmieszanie. – Madam, czy mogę…
– Łechtaczka? – zapytałam przerywając jej i przysuwając się bliżej na łóżku.
– Madame nie wie, co to łechtaczka? – zdziwiła się. Posłałam jej piorunujące spojrzenie. Przełknęła ślinę i słabym głosem, walcząc z zażenowaniem, zaczęła tłumaczyć.
– Tutaj jest łechtaczka – szeroko rozwarła wargi sromowe i pokazała mi mały guziczek wystający spomiędzy fałdek sromu. – Tutaj jest najprzyjemniej, tylko trzeba dotykać bardzo delikatnie. – Wróciła do pieszczenia się i przymknęła oczy.
– O czym myślisz, gdy się dotykasz?
Znów zwolniła, przez moment myślałam, że znów chciała stawiać opór, ale przemyślała sprawę i zaczęła odpowiadać.
– O jakimś dorodnym kutasie albo o tym jak mnie ktoś dobrze przeleciał… – zaczęła wymieniać.
– Przeleciał?
– Madame, nie umiem o tym opowiadać…
– To się naucz, bo albo mi opowiesz, albo wylatujesz… – znów łzy napłynęły do jej oczu.
– No, o tym, jak mężczyzna włożył mi penisa w cipkę i poruszał nim w środku, aż osiągnęłabym orgazm.
– Tak jak Ranjit? – Joy pobladła. Wyprostowała się na łóżku i zaczęła się jąkać.
– Madame, to był tylko raz…my już więcej nie…to był błąd.
– Nikomu nie powiem, o ile się skoncentrujesz i wszystko mi pokażesz.
Całkiem zrezygnowana Joy zastygła bez ruchu. Po chwili namysłu położyła się znów na łóżku i przyłożyła palce do łechtaczki. Ta sytuacja oddziaływała na mnie mocno. Byłam tak rozpalona jak poprzedniej nocy, z cipki płynęły soki, a sutki uwierały w staniku.
– Ranjit jest bardzo dobry.
– Bardzo dobry?
– No wie co zrobić, żeby było przyjemnie.
– Podobał mi się jego penis – wyznałam po chwili, gdy Joy zaczynała znów odnajdywać rytm pieszczot.
– Hmm… – mruknęła Joy z aprobatą – jest naprawdę dobry, ale są lepsze.
– A czym się różnią? – Joy znów przerwała pieszczoty i spojrzała na mnie długo.
– Długością, grubością, wygięciem… – zatrzymała się. – Madame, czy to był pierwszy penis, którego madame widziała? – Teraz ja poczułam się zawstydzona. Joy sięgnęła do szafki nocnej i wyciągnęła z dna szuflady jakiś magazyn. Przewertowała kilka stron i pokazała mi zdjęcie. Na nim ładna blondynka klęczała przed nagim mężczyzną i z otwartymi ustami przyjmowała wytrysk z twardego kutasa. Joy położyła się i spoglądając na zdjęcie z magazynu wróciła do pieszczot.
– Ten jest mój ulubiony. Nie za długi, ale za to gruby i żylasty. – Westchnęła i zamknęła oczy. Wertowałam magazyn i odkrywałam nieznany świat seksu o wiele dokładniej, niż czytanki z poprzedniego wieczora. Patrzyłam, jak wyuzdana kobieta z silikonowymi piersiami ujeżdża ciemnoskórego faceta. Jej cipka była bardzo rozwarta i dobrze widziałam łechtaczkę. Na kolejnej stronie Azjatka z niewielkimi piersiami przyjmowała białego fiuta, w takiej pozycji, w jakiej widziałam poprzedniej nocy Joy i Rinjita.
– O tak… – jęknęła Filipinka, której wzrok utkwiony był na stronie, którą właśnie oglądałam – w tej pozycji mam najmocniejsze orgazmy. – Jej ręka jeszcze przyspieszyła, druga dłoń wbiła się w pierś, plecy wygięły się w łuk, palce u nóg podkurczyły się, a nogi zaczęły drżeć. Trwała tak przez moment, po czym jej ciało rozluźniło się, a oczy znów otwarły. Spojrzała na mnie badawczo. Patrzyłam zahipnotyzowana, dotykając bezwiednie swojej cipki przez materiał ubrania, starając się naśladować ruchy Joy.
– To był orgazm? – zapytałam.
– Tak i to mocny.
– A jakie to uczucie?
– Madame, tego nie umiem opisać, to trzeba przeżyć. – Spojrzała na mnie badawczym wzrokiem. – Czy madame próbowała już tego? – omiotła wymownie wzrokiem siebie nagą z ręką na cipce, mnie masującą się po kroczu i rozłożony między nami magazyn pornograficzny.
Pokręciłam przecząco głową.
– Pokażesz mi, jak to się robi? – zdobyłam się na odwagę.
– Madame… – zaczęła wykręcać się Joy.
– Dam ci tysiąc rijali.
Rysy jej twarzy zmiękły, a na ustach pojawił się uśmiech. Spojrzała na mnie długo, po czym wstała mówiąc.
– Chodźmy madame, coś razem poradzimy. Tylko napiszę do Ranjita, żeby po coś jeszcze pojechał i nam nie przeszkadzał.
– Dokąd idziemy?
– Na górę…tylko proszę wziąć pismo.
Ruszyłam po schodach ściskając w rękach magazyn. W pokoju usiadłam przy biurku i zaczęłam wertować kolorowe strony. Gdy przyglądałam się scenie, w której dziewczyna połykała całego penisa aż dotykała nosem podbrzusza, poczułam dotyk dłoni na moich ramionach.
– Madame… – zaczęła niepewnie Filipinka. – Ja wszystko madame pokażę, ale proszę, niech madame nikomu o niczym nie mówi, dobrze?
Skinęłam głową.
– O, ja też lubię go ssać – powiedziała Joy zerkając na to, co oglądam i zaczynając masować mnie delikatnie po ramionach. – Proszę się rozluźnić, w takim stresie, to nam się nic nie uda – dodała ciepło.
– Smaczny jest?
– Ja lubię.
– A trzeba go brać do buzi?
– Nic nie trzeba, robi się to co się lubi.
– A skąd mam wiedzieć, co ja lubię.
– Trzeba zacząć się poznawać. Chodźmy madame, zostawmy to – wskazała na zdjęcie obfitego wytrysku na piersi i pociągnęła mnie za rękę prowadząc do łazienki. Podążyłam za nią przyglądając się jej ciągle nagim pośladkom.
– Madame, proszę się rozebrać, ja nastawię wodę – skierowała się w kierunku dużego prysznica. Posłusznie zdjęłam z siebie ubrania. Joy widziała mnie już nago i wcześniej nie miałam oporów przed rozebraniem się, ale dziś było jakoś inaczej. Opornie zdjęłam wszystko, poza majtkami. Joy uważnie mi się przyglądała i powiedziała
– Nic na siłę, madame.
„Jak nie dziś, to kiedy?” pomyślałam po chwili wahania, jednym sprawnym ruchem zdjęłam figi i wbiegłam zawstydzona pod prysznic. Joy weszła za mną, ustawiła ciepły strumień wody z deszczownicy, chwyciła za mydło i namydlając się powiedziała.
– Jak się jest świeżym to jest jeszcze przyjemniej. – Patrzyłam, jak jej dłonie błądzą po ciele, jak woda spłukuje pianę z jej włosów, piersi, brzucha. Jak pomaga dłonią wymyć resztę mydła z kępki włosów na kroczu. Zamknęłam oczy i namydliłam ciało. Znajoma czynność połączona z kojącym szumem wody odprężały mnie, a śliskie ciało było bardzo przyjemne w dotyku.
Filipinka stanęła za mną tak blisko, że czułam dotyk jej piersi na plecach. Przestawiła wodę z deszczownicy na słuchawkę i nakierowała mocny, ciepły strumień na mój biust.
– To zaczynamy, madame – szepnęła mi do ucha. – Najpierw trzeba się troszkę pobudzić. Ja lubię tak – złapała mnie za lewą pierś, lekko ścisnęła i nakierowała sutek na mocny strumień wody. Delikatny dotyk połączony z biczami wodnymi spowodował, że przebiegły mnie ciarki, złapałam za drugą pierś i skierowałam ją pod wodę. Jęknęłam, jak poczułam uderzenie strumienia.
– Tak madame, trzeba szukać tego, co nam odpowiada – jej głos był ciepły, zniknęło zdenerwowanie i zażenowanie. Mój oddech przyspieszał i czułam ciepło promieniujące w okolice podbrzusza.
– Teraz schodzimy w dół – przestawiła strumień wody na mój brzuch, kazała jedną dłoń zostawić na piersi, a drugą skierowała w dół. Trzymała wierzch mojej dłoni i pokazywała, jak się dotykać. Moje ciało stawało się elektryczne, przekrwiona skóra pokryła się różowym rumieńcem, a każdy, nawet najmniejszy dotyk był spotęgowany. Brakowało mi gorącego strumienia na wrażliwych sutkach, ale czułam, że to, co zaraz nastąpi, będzie jeszcze lepsze.
Joy zdjęła słuchawkę prysznica z uchwytu, przykręciła trochę wodę i powoli kierowała bicze w okolice cipki.
– Taaak – jęknęłam, gdy pierwszy raz wyraźnie poczułam nową sensację na wargach sromowych.
– To jeszcze nic – szepnęła Joy w moje ucho i pokierowała moją dłoń do łona. – Tu jest łechtaczka, o nią musi madame zadbać – używając moich palców rozszerzyła wargi. Ciepły strumień wody uderzył w czułe miejsce, a pode mną ugięły się kolana.
– Proszę sprawdzić, czy jest twarda – dotknęłam palcem łechtaczki, która przypominała mały kamyczek. Kolejny dreszcz przebiegł moje ciało. – To teraz niech madame masuje, tak jak jest najprzyjemniej. – Dotykałam się palcem po całej długości szparki. Czułam ciepło wypływające ze mnie, uczyłam się jak reaguje moje ciało na nowy dotyk. Odkryłam, że największą przyjemność sprawia mi dotykanie łechtaczki i obszaru tuż nad nią. Oddech przyspieszał, wbijałam palce drugiej dłoni boleśnie w pierś i czułam wzbierającą falę gorąca wewnątrz. W pewnym momencie to ciepło rozlało się po moim ciele gigantyczną falą. Oparłam się o Joy, która chwyciła mnie pod ręce i przytrzymała przed upadkiem. Drżałam, kręciło mi się w głowie i jedyne o czym myślałam, to że ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Osunęłam się na podłogę prysznica, puściłam pierś, na której zostały ślady palców i zabrałam dłoń od cipki, która stała się nagle boleśnie wrażliwa. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nagą Joy, która dotykała delikatnie swoich piersi.
– Co to było? – wydusiłam się siebie.
– Orgazm, madame, orgazm.
– Zrobiłam to – pod koniec następnego tygodnia w szkole nie wytrzymałam i powiedziałam na przerwie koleżance.
– Co?
– Miałam orgazm – pochwaliłam się. Oczy Reem powiększyły się.
– I jak było?
– Tego nie da się opisać.
– Mi się jeszcze nie udało. Pocierałam się tam wiele razy, ale mi się nie udało. Tak mi się wydaje.
– Jakby się udało, to byś wiedziała, uwierz mi.
Reem zamyśliła się. Widziałam, jak na mnie patrzy z zazdrością.
– A co robiłaś?
– Byłam pod prysznicem – nie rozwodziłam się nad rolą, którą odegrała Joy – i tak się dotykałam i jakoś się udało. Jak do mnie przyjdziesz, to ci pokażę – zaoferowałam.
– Dziś mi się nie uda, bo mam naukę gry na pianinie, ale może jutro?
– Musi być jutro, bo później wraca moja matka i nie wiem, czy nam się uda.
Następnego dnia Reem przyjechała ze mną ze szkoły. Gdy Ranjit parkował samochód, ja szybko poszłam do Joy.
– Pożycz mi magazyn – zażądałam. Filipinka z przerażeniem w oczach spojrzała na mnie i na wchodzącą za mną Reem.
– Ależ madame, umawiałyśmy się, że…
– Nic nikomu nie mówiłam, tylko Reem.
– Ale jak to się wyda…
– Daj magazyn. I zabierz Ranjita na zakupy. I napisz mi, jak będziecie wracać.
Joy niechętnie sięgnęła do szafki po wymięte pismo.
– Co to? – zainteresowała się Reem.
– Zaraz ci pokażę.
– Madame, tylko, żeby się nic nie wydało… – jęczała niania. Reem zerknęła na nią, wyjęła z torebki kilka banknotów po dwieście rijali i wręczając Filipince pieniądze, powiedziała.
– Nic się nie wyda.
Nie zważając na rozterki Joy pobiegłyśmy na górę. Na twarzy koleżanki pojawiły się wypieki, gdy siadła na moim łóżku otwierając pismo i przeglądając kolorowe zdjęcia. Zatrzymała się na tym, gdzie kobieta, leżąca w szerokim rozkroku, rozwierała lśniącą od wilgoci cipkę i trzymała łechtaczkę między swoimi palcami. Była wygięta w łuk, jedna pierś ściśnięta w mocnym uchwycie lewej dłoni, druga opadała na bok.
– Tak robiłaś?
– No… nie do końca. Chodź. – pociągnęłam ją za rękę w kierunku łazienki. Postanowiłam pokazać jej to, tak, jak mi pokazała Joy.
– Rozbieraj się – powiedziałam, ściągając przez głowę abaję.
– Sama się rozbieraj – odparła, ale szybko zobaczyła, że docinka była bez sensu, bo już zdejmowałam bluzkę. Niepewnie podniosła czarne nakrycie ciała.
– Musimy być nagie?
– A chcesz się pieścić przez ubranie? – już bez dyskusji rozebrała się do naga i stanęła przede mną niepewna. Miała trochę więcej ciała niż ja, ale nie była gruba. Piersi miała o wiele większe, bardzo kształtne z dużymi ciemnymi brodawkami, które stwardniały w chłodzie klimatyzowanego wnętrza. Jej biodra były trochę szersze od moich, przechodzące w zgrabną i okrągłą pupę. Jej cipka była mniejsza od mojej, widać było jedynie symetryczną szparkę, na której nie było ani jednego włosa.
– Nie rosną ci włosy? – zainteresowałam się.
– Rosną – zawstydziła się jeszcze bardziej – ale je golę. Sara, moja siostra, mówiła, że tak się chłopakom bardziej podoba. Przynajmniej jej mąż woli jak jest ogolona.
Znów wzięłam ją za rękę i poprowadziłam pod prysznic.
– Rozluźnij się i zaufaj mi. Póki co, zawsze mi się to udaje.
Poprowadziłam Reem tą samą drogą, którą pokazała mi Joy tydzień wcześniej. Jej ciało reagowało na dotyk jeszcze bardziej niż moje, oddech przyspieszał, biodra wychodziły naprzeciw strumieniowi wody, z zaangażowaniem pieściła się, wyczekując upragnionego szczytu. Doszła wbijając długie paznokcie w rękę, którą ją podtrzymywałam. Jej miękkie piersi oparły się o moje przedramię i patrzyłam, jak walczy o utrzymanie równowagi.
Położyłyśmy się nagie w moim wielkim łóżku. To było pierwsze wydarzenie na długiej drodze odkrywania seksualności. Pieściłyśmy się jeszcze tego popołudnia kilka razy przeglądając wyuzdane sceny z pornograficznych fotografii. Leżałyśmy tak, żeby każda z nas mogła widzieć, jak robi to koleżanka. Na początku Reem kopiowała to, co robiłam ja, potem zaczęła szukać dotyku, który jej bardziej odpowiadał.
Tamten wieczór zmienił moje życie. Od tego czasu nie byłam w stanie wziąć prysznica i nie popieścić się trochę. Doszło do tego, że zaczynałam dzień od orgazmu przy kąpieli, a kończyłam dzień pieszczotami w łóżku. Sen po orgazmie był inny niż wcześniej, głębszy i lepiej odpoczywałam.
Czasem, najczęściej w weekendy, pożyczałam od Joy jej magazyn. Wtedy nie kończyło się na jednym orgazmie. To były prawdziwe maratony, które przerywałam, nie dlatego, że nie miałam już ochoty, ale dlatego, że moja cipka była zbyt obolała, by wytrzymać kolejną dawkę pieszczot. To były momenty, w których zaczynałam się zastanawiać, co by było, gdybym nie robiła tego sama, ale miała kogoś do pomocy. I nie Reem obok mnie, tylko kogoś, kto by chciał mnie tam dotknąć.
Skończyłam liceum i, jak wszyscy, poszłam na studia. Matka zaczęła zastanawiać się nad tym, by wydać mnie za mąż. Ojciec też uważał, że powinnam się wyprowadzić i założyć dom. Zaczęły się swaty, ale nie byłam w stanie zdecydować się na żadnego kandydata. Na szczęście ojciec nie naciskał i kolejne spotkania kończyły się niczym.
W sferze masturbacji weszłam na wyższy poziom. Podczas jednych wakacji, spędzonych jak zwykle w Londynie, nie poszłam z innymi na kolację, mówiąc, że źle się czuję. Gdy zostałam sama, przebrałam się z tradycyjnej czarnej abai w niepozorne „zachodnie” ubrania, założyłam czapkę z daszkiem by ukryć swoją twarz i poszłam do sklepu z zabawkami erotycznymi, który zlokalizowałam nieopodal.
W środku, przy ladzie, siedziała znudzona sprzedawczyni, która ożywiła się na mój widok.
– Dzień dobry, czy mogę pani w czymś pomóc? – Nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak będę się peszyła. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem i zapytała.
– Pani z Bliskiego Wschodu? – kiwnęłam głową na znak, że tak.
– Codziennie mam ze dwie klientki takie jak pani – uśmiechnęła się – Salam aleikum – przywitała mnie po arabsku.
– Aleikum salam – zdobyłam się na odpowiedź.
– Wie pani po co przyszła? – Pokręciłam głową na znak, że nie wiedziałam. Zmierzyła mnie wzrokiem i uśmiechnęła się.
– Proszę ze mną, zaraz pomogę pani coś wybrać. – Skierowała się do dużej półki w rogu pomieszczenia. Niepewnie podążyłam za nią.
– Wiele pań chwali sobie tego typu zabawki – wskazała na całą ścianę urządzeń, które mieściły mi się w ręce. Niektóre wyglądały jak pocisk, niektóre miały mały otwór na górze jeszcze inne małe wypustki przypominające uszy królika. – To są masażery łechtaczki, nie ma obaw, że pęknie pani błona – puściła do mnie oko. Patrzyłam na ścianę niezdecydowana.
– Ten – kontynuowała sprzedawczyni – ma po prostu kilka trybów wibracji. Trzeba znaleźć tylko to miejsce – znów puściła oko. – Ten z kolei to jest najnowszy hit. – zdjęła pudełko z półki – Stymuluje nie wibracjami urządzenia, a falami sonicznymi. Pieści nie tylko powierzchnię, ale też głębokie tkanki. Orgazm gwarantowany – wydawało mi się, że się rozmarzyła. – W zeszłym miesiącu sama sobie kupiłam – dodała po chwili, jakby zastanawiała się, czy podzielić się ze mną tą informacją – nie odstępuje mnie na krok.
– Tych nie lubię – pokazała na urządzenia, które przypominały uszy królika – bardziej mnie łaskoczą…
– A tego – wskazałam na trzymany przez nią w rękach, zachwalany przedmiot – można używać pod prysznicem?
– Tak. Jest cudownie.
– To poproszę.
– Jeden? – zapytała sprzedawczyni. Pomyślałam o Reem.
– Dwa, wezmę dla koleżanki.
– Coś jeszcze?
Zastanowiłam się. Wiedziałam, że długo nie będę miała okazji wrócić do podobnego sklepu. Rozejrzałam się po wystawie. Mój wzrok padł na wystawę sztucznych penisów.
– Proponowałabym raczej taki wibrator – sprzedawczyni zobaczyła na co patrzę i sięgnęła do małej wystawy przy kasie, a z niej podniosła różowe, lekko wygięte urządzenie. – Sprawdzi się do zabaw na powierzchni, a jak najdzie panią ochota, to można też włożyć głębiej. Tamte dilda – spojrzała w kierunku sztucznych penisów – to praktycznie tylko do penetracji.
Wróciłam do hotelu i od razu skierowałam się pod prysznic, przetestować zakupy. Zaczęłam od mniejszego urządzenia. To było nowe przeżycie, sensacje głębsze, przeszywające, orgazm przychodził i odchodził pulsując we mnie całe minuty. Nie mogłam przestać…
Skończyłam dwadzieścia jeden lat. To był rok oddania pracy licencjackiej, którą pisał za mnie wynajęty student z Indii. To był również rok, w którym postanowiłam stracić dziewictwo. Kilka moich koleżanek wyszło już za mąż i podzieliły się doświadczeniami. Mówiły, że na początku bolało, ale później zaczynało być coraz lepiej. Mówiły też, że ich mężowie nie są zbytnio delikatni i trzeba się samemu przygotować, bo oni od razu chcą wbić się w nie penisem i jak cipka nie jest wilgotna, to boli.
Nie chciałam wychodzić za mąż, tylko po to, by móc poczuć mężczyznę między nogami. Bałam się wiązać z kimś kogo nie znałam. Szczególnie po opowieściach koleżanek, wizja wyjścia za mąż nie podobała mi się. Mojej matce, po pierwszej fali zainteresowania tematem mojego ślubu, stało się to obojętne, wyjeżdżała często sama do Hiszpanii albo Francji i zawsze wracała wypoczęta, opalona i z błyskiem w oku, który szybko zanikał, gdy wpadała w rutynę spotkań z koleżankami i okazjonalnych wizyt ojca w domu. Patrzyłam na nią i przypominałam sobie jęki dochodzące z jej sypialni wtedy, kiedy ten raz pojechałam z nią na wakacje. Wiedziałam już, co tam się działo i sama chciałam spróbować. A dodatkowo, po ostatnich zakupach w Londynie, odkryłam nowe poziomy przyjemności z masturbacji.
Nowa zabawka była zawsze ze mną. Codziennie rano pieściłam się pod prysznicem na pobudkę. Delikatne wibracje na łechtaczce połączone z ciepłą wodą rozbijającą się o piersi powodowały szybki i orzeźwiający orgazm, który rozchodził się po moim ciele, pobudzał mnie do całego dnia. Uczyłam się reakcji ciała i wiedziałam co robić, by było mi dobrze, a spełnienie przyszło szybko.
Z kolei na wieczorne seanse zawsze dawałam sobie więcej czasu. Pieściłam się w łóżku, po długim i gorącym prysznicu, gdy moje ciało było ukrwione i wrażliwe. Zaczynałam jeszcze w łazience od dokładnego balsamowania wilgotnego ciała, pieściłam skórę rąk, ramion, szyi i dekoltu. Potem przychodziła kolej na każdą nogę, czasem pozwalałam sobie dotknąć pośladków, ale moje ręce nigdy nie przechodziły do piersi ani cipki.
One były centrum mojej uwagi, gdy w bardzo zwiewnym szlafroku, założonym na gołe ciało, wskakiwałam do łóżka. Tam od razu jedna ręka wędrowała do wrażliwego sutka, a druga ukajała krzyczącą o atencję szparkę. Potem sięgałam po stymulator i rozpoczynałam długą sesję pieszczot. Marzyłam o tym, by jednego dnia ziściły się w moim życiu obrazki, które znałam z pornograficznego magazynu, by jakiś dobrze zbudowany chłopak lizał moją szparkę, a potem wszedł w nią twardym, żylastym kutasem. Zawsze wieczorami przedłużałam zabawę, zbliżałam się do orgazmu i dawałam sobie trochę wytchnienia, budując napięcie w oczekiwaniu na fajerwerki. Gdy już się nie mogłam dłużej powstrzymywać, wszystkie nagromadzone emocje eksplodowały nagle falami skurczy wywodzącymi się z miednicy i rozchodzącymi się po całym ciele. Wierzgałam, drapałam w prześcieradło i nie mogłam złapać oddechu. Potem, wykończona przeżyciem, zasypiałam głębokim snem.
Jednego czwartkowego popołudnia, gdy Ranjit wiózł mnie do domu ze szkoły zadecydowałam.
– Ranjit, pojedziemy w weekend na pustynię – miałam nadzieję, że mój głos nie zdradzał zdenerwowania.
– Tak jest madame – odparł. Nie raz jeździliśmy z moimi koleżankami na pustynię, do obozowiska rozstawionego przez któregoś z naszych kuzynów lub braci.
– Ale tym razem chcę być sama. Powiedz Joy, żeby przygotowała coś do jedzenia, z ty sprawdź, czy mamy wszystko, żeby rozstawić obóz.
Ranjit spoglądał na mnie we wstecznym lusterku, trochę zaciekawiony trochę zaniepokojony moim nagłym pomysłem. Nic więcej nie powiedziałam, udając, że nic się nie dzieje, że to pomysł, jak każdy inny.
Dotarliśmy na wysoką wydmę, z której widać już było jedynie piasek pustyni. Zniknęła gdzieś za nami linia brzegowa Zatoki Perskiej, a wraz z nią ludzie i samochody.
– Tu mi się podoba – pokazałam palcem płytką nieckę między pięknymi wydmami pokrytymi drobnym złocistym piaskiem. Ranjit ruszył w dół po łagodnym zboczu i zatrzymał się w miejscu, które mu wskazałam. Od razu zabrał się za rozstawianie namiotów: jednego dużego dla mnie i dwóch mały dla siebie i Joy.
– Madame, wszystko w porządku? – zatroskała się służąca.
– Tak, a co?
– Nic, tylko taka madame cicha, ale jakby niespokojna.
– Wszystko w porządku… – odparłam, siląc się na obojętność – przygotuj coś do jedzenia.
Marcowy zmrok zapadał wcześnie i szybko, Ranjit skończył rozstawiać namioty i teraz rozpalał ognisko, a Joy krzątała się przy dużym stole. Nastrój psuł jedynie mocny reflektor przymocowany do dachu samochodu.
– Nie mamy łagodniejszego światła?
– Już madame, tylko skończę rozpalać.
I rzeczywiście, Ranjit po kilku chwilach zgasił reflektor i zastąpił go łagodnymi pochodniami. „Idealny wieczór, by stać się kobietą” pomyślałam.
– Rozbierz się – zażądałam w kierunku kończącego kolację Ranjita. Ranjit i Joy podnieśli na mnie zaskoczony wzrok.
– Rozbierz się – powtórzyłam – widziałam, co robisz z Joy, dziś zrobisz to ze mną. – Czułam, że głos mi się lekko łamał. Na twarzy kierowcy malowało się przerażenie.
– Madame – jęknął – przepraszam… to już się więcej…
– Rozbierz się, bo inaczej powiem, że się do mnie dobierałeś.
Ranjit błagalnie spojrzał w kierunku równie przerażonej Joy.
– Madame… – Filipinka starała się coś powiedzieć.
– Cicho bądź – syknęłam na nią – idź do namiotu, nie przydasz nam się tutaj. Rozbierzesz się, czy mam powiedzieć, że próbowałeś mnie zgwałcić? – zwróciłam się do kierowcy.
Spuścił wzrok widząc odchodzącą Joy i zrezygnowany zaczął rozpinać ubranie. O ile wydawało mi się do tamtej pory, że mam wszystko przemyślane, to nagle miałam kompletną pustkę w głowie. „Co teraz?” krzyczałam w myślach. Ranjit stał przede mną już tylko w bieliźnie. Był nawet nieźle zbudowany, czego nie było normalnie widać pod jego workowatymi ubraniami. Szerokie ramiona wydawały się silne, a delikatnie wyrzeźbiony brzuch przyciągał wzrok. Kiwnęłam głową w jego kierunku, dając znać, by zdjął bieliznę. Nie mogłam wymówić słowa. Ranjit błagalnie spojrzał na mnie, ale powoli zsunął bokserki. W migocącym świetle pochodni pojawił się dużych rozmiarów penis, zwisający między nogami kierowcy.
Nie czułam jednak nic. Nie mogłam znaleźć tego mrowienia w podbrzuszu, które pojawiało się tylko, jak sięgałam po magazyn, który pożyczałam regularnie od Joy. Moja skóra nie stawała się coraz bardziej wrażliwa i delikatna. Patrzyłam tępo na miękkiego penisa i szukałam w głowie scenariusza, który sobie układałam od tygodni.
Odetchnęłam głęboko i kiwnęłam głową, by do mnie podszedł. Ostrożnia wyciągnęłam rękę i dotknęłam miękkiego narządu. Był gładki, skóra na nim delikatna i ciepła. Objęłam go dłonią i podniosłam, by móc jeszcze lepiej się mu przyjrzeć. Skóra na penisie była luźna i gdy przesunęłam ją w kierunku nasady penisa, moim oczom ukazała się bordowa główka. Ranjit zaczął drżeć
– Madame… proszę… – jąkał się – ja już naprawdę nigdy…
Skierowałam wzrok na twarz kierowcy. Wyglądał mizernie, przerażony, drżący, unikający kontaktu wzrokowego. Trzymałam w ręku jego fiuta i zastanawiałam się co dalej. „To nie tak miało być” krzyczałam w myślach. Miał mnie rozpalić, podniecić i posiąść namiętnie, a nie stać jak przerażony dzieciak przed dyrektorem szkoły. Miał sprawić, że sama będę rozkładać nogi i prosić o więcej, a jedyne co chciałam zrobić, to rzucić się w ucieczkę i płakać z bezsilności.
Poruszyłam ręką na miękkim trzonku, licząc, że spowoduję oczekiwaną reakcję. Nic.
– Dotknij mnie – zażądałam, ale mój głos zdradzał zdenerwowanie i zagubienie sytuacją. Rajnit niepewnie dotknął drżącą dłonią mojego ramienia.
– Tak, jak dotykałeś Joy – wyjaśniłam, o co mi chodziło, ciągle poruszając ręką na miękkim penisie. Drżąca dłoń zsunęła się niepewnie z ramienia i skierowała na moją lewą pierś. Nie czułam nic, gdyż dotknął mnie przez ubranie i stanik jedynie opuszkami palców. Podniosłam znów na niego gniewny wzrok. Zrozumiał i mocniej złapał za biust. Ale zamiast dreszczu, który znałam z pieszczot pod prysznicem, poczułam odrazę. Odrazę do niego i do siebie.
„To nie tak miało być” znów wrzasnęłam w myślach. Puściłam penisa, a Ranjit natychmiast zabrał rękę z mojej piersi i cofnął się o krok.
– Idź… – udało mi się wypowiedzieć jedno słowo, bo resztę stłumiły łzy bezsilności. Odwróciłam się, skryłam twarz w rękach i zaczęłam płakać. „Jak mogłam być tak głupia? Jak mogłam uwierzyć, że to się uda…”
Nie wiem, jak długo tak trwałam, gdy poczułam przy sobie czyjąś obecność. Ciepła dłoń dotknęła mojego ramienia i usłyszałam ciepły głos Joy.
– Madame…
Wzruszyłam ramionami.
– Madame – powtórzyła – tak nie można się do tego zabierać.
– A jak mam się zabrać? – zapytałam po długiej ciszy. – Z tobą był silny, zdecydowany, a na dole… twardy…
Joy westchnęła.
– Jak facet nie czuje się bezpiecznie, to czasem ma problemy ze wzwodem. Poza tym, to nie jest kochanek dla madame.
– A kto będzie kochankiem dla mnie?
– Nie wiem – odparła Joy – ale kogoś madame znajdzie.
Minął kolejny rok. Rok rosnącej frustracji, niezaspokojonych żądz, ciągłej masturbacji i uświadomienia sobie, że będę jedyną dziewicą wśród moich koleżanek. Niedługo po nieudanym wyjeździe na pustynię zaczęłam eksperymentować z drugą zabawką, kupioną w Londynie. Długim, grubym i zakrzywionym różowym wibratorem. Na początku stosowałam go zamiennie z stymulatorem łechtaczki.
Nie zajęło mi jednak długo nim próbowałam pieścić wejście do cipki wibratorem, w czasie, gdy drugie urządzenie przyłożone było szczelnie do mojego ulubionego miejsca, tuż nad twardym guziczkiem łechtaczki. Z biegiem czasu wibrator wchodził coraz głębiej, aż do napotkania oporu błony dziewiczej. Lubiłam, jak mnie wypełniał, rozszerzał. Mieszanka wibracji przychodzących z wewnątrz i zewnątrz była dla mnie wybuchowa. Z każdym orgazmem traciłam kontrolę, wierzgałam, drapałam gryzłam, czasem, gdy wiedziałam, że jestem sama w domu, wyłam z rokoszy. Podczas jednego wyjątkowo silnego orgazmu poczułam nagle piekący ból między nogami. Gdy ochłonęłam zobaczyłam, że wibrator jest we mnie o wiele głębiej niż dotychczas. Moje podejrzenia o przyczynie bólu potwierdziły ślady krwi na wyjętym z pochwy urządzeniu.
– Straciłam dziewictwo z silikonowym wibratorem – rozmyślałam, siedząc przed komputerem w pracy. Poprzedniej nocy napisałam do Reem, co się stało, ale koleżanka zbyła to wiadomością:
„Przynajmniej masz to za sobą…teraz tylko znajdź kogoś, kto to przypieczętuje.”
Pracę załatwił mi ojciec. Była to praca biurowa w jednym z wielu oddziałów Qatar Energy, państwowego molocha zajmującego się głównie wydobyciem najcenniejszego surowca, z którego słynął Kataar – gazu ziemnego.
Patrząc bezmyślnie w otwarty arkusz Excela doszłam do wniosku, że próba seksu z Ranjitem, to rzeczywiście nie był dobry pomysł. Po pierwsze nie podobał mi się, po drugie był nikim w społeczeństwie. Nawet, jakby mnie wtedy przeleciał, to musiałabym to ukrywać przed wszystkimi, nawet przed Reem. Za to nowa praca dawała dotychczas nieodkryte możliwości znalezienia Europejczyka. Sądząc po częstych wyjazdach matki na południe Europy i Anglii, musieli wiedzieć, jak się zająć kobietą. Plus przez poprzednie kilka tygodni mogłam ich trochę poobserwować i widziałam w nich pewność siebie, zdecydowanie i zaradność, których brakowało mojemu kierowcy.
Szczególnie w oko wpadł mi Peter, szef naszego działu. Był kilka lat starszy ode mnie, szczupły, dobrze zbudowany, wysoki. Twarz miał łagodną, blond włosy, niebieskie oczy i nieschodzący z ust ironiczny uśmiech. Wyraźną linię szczęki zakrywał kilkudniowy zarost, kontrastujący z jasną karnacją.
Mówił szybko, śmiał się głośno i zagadywał do wszystkich przy kawie. Szybko stał się przedmiotem moich fantazji pod prysznicem. Chciałam, żeby to on stał za mną, kierował strumieniem wody, ręką dotykał moich najczulszych zakamarków. Chciałam poczuć jego wzwód na pośladkach, gdy pomaga sobie ręką by wejść między wargi mojej cipki, powoli rozszerza ją i przygotowuje na przyjęcie pierwszego kutasa.
Telefon na biurku przerwał moje rozmyślania.
– Halo?
– Hmm… – usłyszałam obiekt moich westchnień w słuchawce – masz już ten plik?
– Plik?
– No budżet projektu C16/RLPP – wyczułam zniecierpliwienie.
Popatrzyłam znów tempo w arkusz kalkulacyjny otwarty na ekranie.
– Miałaś porównać go z poprzednią wersją i zaznaczyć, gdzie są różnice…
– Hmm… – zawahałam się.
– Rozumiem, że tego nie zrobiłaś? – jego głos stał się lodowaty.
– Pracuję nad tym.
– Miało być gotowe na wczoraj wieczorem. Gdyby to nie było w… – urwał w pół słowa podenerwowany. – Nie ważne, możesz już się tym nie zajmować.
– To co mam teraz robić – nie mógł mi zaszkodzić. Brytyjczyk nic nie mógł zrobić Katarce, szczególnie w szeregach państwowej spółki. Chciałam jednak udawać pomocną, by przynajmniej ojciec się nie czepiał.
– Cokolwiek – odparł zrezygnowany – sprawdź co się zmieniło na Instagramie – dodał szybko i rozłączył się. Wyjęłam telefon, zaczęłam przeglądać nowe wiadomości i dopiero wtedy dotarło do mnie to, że starał się mnie znieważyć sugerując, że tylko do tego się nadaję.
Jeszcze zła na Petera wyszłam z pracy kilka minut przed piętnastą. Przed budynkiem czekał na mnie w samochodzie Ranjit, patrzący pustym wzrokiem przed siebie.
– Dokąd madame?
– Do domu.
W głowie układałam już nowy plan. Plan zdobycia Petera.
Jak Ci się podobało?