Wychowanka gangstera

26 lutego 2014

11 min

Stuk, stuk! Stuku, puk!

- Zamkniesz się wreszcie?! – ryknął rozwścieczony Andreas. Bastian od pół godziny leżał na pryczy bębniąc palcami w ścianę.

- Luzuj stary! Przecież nic ci...

- Nie mogę myśleć – warknął. Bastian nie odpowiedział. Uniósł ręce do góry w obronnym geście. Wolał z nim nie zadzierać. Mógł się wdać w bójkę z każdym, ale nie z Andym.

Andreas. Częściej nazywany Szponem, albo po prostu szefem, siedział na obrotowym krześle podpierając się łokciem o stalowe biurko. Zamyślony, groźny.

Jasne krótko ścięte włosy. Dwudniowy zarost. Wyglądał, jak... hmm... coś na kształt kobiecego ideału.

- Musimy się sprężyć

- Wiem. Skutecznie niestety utrudniasz mi myślenie – Kolejne piorunujące spojrzenie chłodnych, błękitnych tęczówek.

- Zrozumiałem! – Bastian podniósł się powoli z pryczy. Przeczesał ręką włosy. – Już się wynoszę

Trzasnęły drzwi i został sam. Odpowiadało mu to. Cisza i spokój. Sam na sam ze swoimi myślami, które od lat próbował uporządkować. Ciężko mu to szło. Ma sporo na głowie i trudno jest to wszystko zebrać do kupy. Musi zdobyć amunicję. Po ostatniej akcji stracił dwóch. Musi uważać. Ma gliny na karku. Trzeba by jeszcze zrobić porządek z Jessicą...

- Dziubasek – Drzwi otworzyły się gwałtownie. Stanęła w nich smukła blondynka o twarzy dwunastolatki i piersiach wielkości piłek do ręcznej. Brązowe oczy i ostry makijaż. Sam nie wiedział, czemu wziął akurat ją. Musiał być bardzo pijany, a do tego naćpany. Nie lubił takich. Niby ładna, ale... „Idiotka” burknął w myślach Andy. – Przyszłam do ciebie, żebyś tak sam nie siedział.

Podeszła do niego kołysząc biodrami. Krótka czarna spódniczka odsłaniała udo.

- Nie przeszkadza mi samotność – Nie zareagował gdy usiadła mu okrakiem na kolanach wplatając palce w jasne włosy.

- Ale mi przeszkadza, że siedzisz sam. Możemy przecież lepiej spożytkować tan czas... - wymruczała mu wprost do ucha. Poczuł jej wilgotne, rozgrzane usta na szyi. Całowała go powoli i namiętnie. Pozostał niewzruszony, przewrócił tylko oczyma.

- Wiesz, jestem odrobinę zajęty – burknął starając się odepchnąć dziewczynę. Nie amory mu były w głowie.

- No proszę! Nie odmawiaj mi – jęknęła odsuwając się na tyle by spojrzeć mu w oczy. Nie wyczytała w nich nic. Były zimne i bez wyrazu. Zrobiła słodką minę.

Wstał gwałtownie. Dziewczyna pośpiesznie zsunęła się z jego kolan. Złapał ją za włosy i szarpnął zmuszając, by położyła się na pryczy.

- Rozbieraj się – warknął zdejmując obcisły, czarny podkoszulek. Dziewczyna usiadła na materacu, przeczesując ręką długie do ramion włosy.

- Nie chcesz tego zrobić sam – Zsunęła ramiączko od pół przeźroczystej bluzeczki, posyłając mu uwodzicielski uśmiech.

- Rozbieraj się! – warknął – Nie mam ochoty na droczenie się... Jeśli nie masz ochoty cię rozbierać, to zawołam któregoś z chłopaków. Im się spodoba perspektywa zdarcia z ciebie ciuszków.

Nie musiał jej drugi raz powtarzać. Zdjęła koszulkę i odrzuciła ją na bok. Krótka spódniczka wylądowała na stalowym biurku. Czerwone majteczki, które więcej odsłaniały niż zasłaniały... równie dobrze mogłaby ubrać firankę na dupę. Sięgnęła rękami za siebie i odpięła haftki. Spojrzała na niego spod długich, doklejanych rzęs. Oblizała wargi, a Szpon mimowolnie stwierdził, że spodnie stają się maławe. Zdjęła krwistoczerwoną bieliznę i rzuciła ją Andyemu. Złapał ją i odrzucił na bok. Majtki wylądowały tuż przed jego stopami.

- Wstawaj – rozkazał.

Dziewczyna, której imienia nawet nie próbował zapamiętać, wstała. Dumnie wypięła w cycki. Szpon spojrzał na nie, lecz jego wzrok od razu zjechał niżej, na ogoloną cipkę.

- Podoba ci się? – zapytała kładąc dłonie na biodrach. Zagryzła seksownie dolną wargę.

- Jak każda inna – prychną podchodząc do dziewczyny – I zrobię z nią to co z każdą inną.

Obrócił ją tyłem do siebie, była od niego wyższa. Nie przeszkadzało mu to. Pchnął ją. Zgięła się w pół, wypinając do Szpona swoje pośladki. „Mogły by być większe” pomyślał.

Złapał za skórzany pasek. Rozpinał go w pośpiechu. Ciężka, metalowa sprzączka uderzyła blondynkę w pośladek zostawiając czerwony ślad.

- Ała! – jęknęła prostując się.

- Pozwoliłem?! – Uderzył ją pięścią w plecy, w miejscu gdzie łączą się łopatki. Dziewczyna jęknęła z bólu i wróciła do poprzedniej pozycji. Łzy pociekły jej po policzkach. – Przecież sama chciałaś – zaśmiał się podle. – Ja nie należę do tych czułych pedałów.

Opuścił spodnie, a zaraz za nimi opadły bokserki. Pokaźnych rozmiarów męskość była gotowa by wtargnąć do wnętrza dziewczyny. Czerwona główka ociekała wilgocią. Przez myśl mu przeszło, żeby kazać dziewczynie wziąć ją głęboko do ust, ale chciał skończyć zabawę szybko. Jak najszybciej.

Nie był delikatny. Złapał ją za biodra, wbijając palce w delikatną skórę. Zadrżała.

Wszedł w nią jednym, mocnym pchnięciem, wyrywając z gardła „kochanki” piskliwy krzyk. Poruszał się szybko, wręcz z furią. Paznokciami rozdzierał skórę na biodrach.

- Aaaaa! – krzyk dziewczyny był mieszanką bólu i przyjemności, jaką jej dawał. Nie było gry wstępnej, żadnych czułości, przytulanek i buziaczków. A one i tak do niego lgnęły. Wszystkie tak samo głupie, tak samo naiwne.

Wchodził w nią coraz szybciej, coraz mocniej. Nie zwracał uwagi na jej protesty. Nie jej miało być przyjemnie, tylko jemu. Szpon rządził, miał władzę i wykorzystywał ją.

Złapał ją za włosy. Jeszcze chwila, jeszcze trochę i będzie po wszystkim. Wbił się w nią ostatni raz i zalał cipkę dziewczyny ciepłą, lepką spermą. Jęknął i zmrużył oczy.

Trwał chwilę w bezruchu. Uspokajał przyśpieszony oddech. Na coś mu się jednak ta dziwka przydała. Mogłaby mieć lepsze pośladki, ale cóż... i tak już więcej jej nie zobaczy.

Bez słowa zaczął się ubierać. Nie miał ochoty na pogaduszki. Dziewczyna najwyraźniej też. Skuliła się na pryczy, z twarzą przytuloną do ściany. Łkała cicho, a jej plecy podrygiwały w spazmach płaczu.

- Nie byłeś... nie byłeś... wcześniej taki... - jęknęła płaczliwie.

- Nie?! – udawał zdziwionego – A to ci niespodzianka.

Podszedł do stalowego biurka. Z szuflady wyjął broń. Lśniącą, wyczyszczoną. Dziewczyna z przerażeniem obserwowała każdy jego ruch. Spojrzał na nią, tym swoim zimnym, podłym wzrokiem. Uniósł rękę. Koniec lufy wycelowany był wprost w pierś dziewczyny, która usiadła pod ścianą i zaczęła lamentować. Kręciła przecząco głową patrząc to na Szpona, to na wycelowany w nią pistolet.

- Trzy... - Z kpiarskim uśmiechem zaczął odliczać – Dwa... - Dziewczyna krzyknęła przerażona łapiąc się za włosy i szarpiąc je. – Jeden!

Nacisną spust. Blondynka wrzasnęła. Nie było wystrzału, tylko ciche „klik”. Spojrzała na niego zaskoczona. Nie wiedziała co się stało. Nie zabił jej. Celował do niej, ale...

- Nie naładowana skarbie – zaśmiał się upiornie. Kopniakiem zamknął szufladę. Pogwizdując wesoło ruszył stronę drzwi.

Po drugiej stronie czekał już niski, brunet z zakrzywionym nosem. Uśmiechał się. Wiedział jakie będzie mieć zadanie i bardzo go to cieszyło.

- Bunia, zajmij się nią – rzucił Andy od niechcenia.

- Szefie, a mógłbym...

- Zrób z nią co chcesz – warknął zatrzymując się w pół kroku – ale, jak już skończysz masz się jej pozbyć. To chyba wystarczająco proste zadanie, prawda?

- Tak szefie

***

Szpon powolnym krokiem szedł przez korytarz. W dłoni trzymał pistolet. Obracał go w dłoni, jak plastikową zabawkę. Jeszcze chwilę temu słyszał krzyk dziewczyny i śmiech Buni. To co się tam działo, to nie była kompletnie jego sprawa. Znajdzie sobie nową.

- Kantujesz! – Z pokoju na końcu korytarza dochodził krzyk. Bastian.

- Wcale, że nie! – Słodki dziewczęcy głos. Tak różny od tych wszystkich innych jakie słyszy na co dzień. Kojący na swój sposób.

Zbliżał się do pokoju, którego wydobywało się słabe, pomarańczowe światło. Słyszał szum radia i śmiech. Głównie delikatny, melodyjny.

Wszedł. Bastian skoncentrowany patrzył w karty. Siedział na fotelu z nogami wyłożonymi przez podłokietnik. Językiem jeździł po górnej wardze, co w jego przypadku oznaczało stan najwyższego skupienia.

Przed nim siedziała blondynka o nienaturalnie zielonych oczach okolonych gęstymi i długimi rzęsami. Długie falowane włosy sięgające aż do pośladków upięte były w wysoki koński ogon. Szpon nie lubił, gdy zostawiała je rozpuszczone. Denerwowało go do cholernie. Sam nie wiedział czemu. Może nie chciał, żeby reszta bandy widziała ją taką... kobiecą. Niestety jej kobiecość ciężko było ukryć. Choć lat miała nie wiele, to biust miała spory. Już nie jeden dostał burę za patrzenie się tam, gdzie nie powinien. Szpon pilnował, by nie zbliżali się zbytnio do szesnastolatki.

Czasem i Andreasowi oko zjeżdżało na długie zgrabne nogi.

- Wygrałam! Zgarniam pulę – Uśmiechnęła się uroczo, a w policzkach pojawiły się jej dołeczki.

- Ty mała żmijo! – Bastian z niemrawą miną patrzył, jak małolata zgarnia mu z przed nosa dwie szklane butelki piwa i stówkę.

Szpon stał oparty o framugę drzwi i przyglądał im się.

Jessica wzięła jedno piwo i otworzyła je. Uśmiechnęła się do Bastiana. Szpon z gracją ruszył w jej stronę. Wyrwał jej z ręki butelkę, gdy ta była tuż przy jej pełnych ustach.

- Ej!

- Za gówniara jesteś, żeby sobie piwo popijać – odparł chłodno. Wypił jeden duży łyk i odstawił butelkę na stół..

- Pozwalasz mi używać broni, strzelać ze snajperki, a piwa nie dasz mi się napić?! – burknęła z wyrzutem nadymając policzki.

- To co innego.

- No tak! – westchnęła – Broń – fajna, piwo – fee. Tak?

Skarcił ją wzrokiem. Umilkła natychmiastowo. Choć była jego ulubienicą, to wiedziała, że nie może przeginać. Andy usiadł na kanapie tuż obok Jessie. Ta odwróciła się do niego i przytuliła się. Twarz schowała w zagięciu jego szyi. Robiła tak od lat. Szpon objął opiekuńczo ramieniem. Tylko przy niej stawał się taki łagodny i spokojny. Jej zapach. Połączenie rumiankowego żelu pod prysznic i malinowego szamponu do włosów. Czuł się za nią odpowiedzialny. Żal mu było, że nie może zapewnić jej normalnego życia. Ale cóż... nic na to nie poradzi.

- To co? Gramy dalej? – Uśmiechnęła się do Bastiana.

***

- To ona?

- Nie, za chuda – Jazon spojrzał na zdjęcie, które dał mu szaf – Tamta dziunia jest grubsza. No i ma większe cycki...

Obaj zaśmiali się upiornie. Siedzieli w czarnym samochodzie obserwując wszystkich przechodzących obok domu z numerem 75b. Czekali już dobre dwie i pół godziny. I nic! Zaczynali się niecierpliwić. Ileż można czekać?! Czy ta głupia siksa nigdy nie wróci do domu.

Jazon nerwowo tupał nogą. Niepewnie się czuł. Szpon zabronił im wziąć broń. Mają tylko filować. Psy kręciły się w pobliżu, a oni byli goli.

- Ty! Kura! – Jazon wyprostował się gwałtownie, aż coś strzyknęło mu w kręgosłupie. – To ona!

Obaj spojrzeli przez przednią szybę. Chodnikiem szła niska dziewczyna. Szła... człapała!

- Idzie jak kaczka! – zaśmiał się kompan Jazona.

- Powiedział to człowiek, na którego wszyscy wołają KURA – prychnął rozbawiony brunet.

- Na ciebie mogliby wołać Yeti! – odgryzł się.

- Zazdrościsz mi wzrostu, czy owłosienia? – Klepnął kompana w ogoloną głowę – A może i jednego i drugiego?

Nic nie odpowiedział. Jazon zaśmiał się i wbił wzrok w dziewczynę tachającą wielkie torby z zakupami. Zziajana, czerwona na twarzy. „Taka bezbronna” pomyślał Jazon.

Oni tylko patrzyli. Takie mieli zadanie.

- Przypadła nam najgorsza fucha – Kura był rozczarowany.

- Nie pierdol, tylko dzwoń do szefa. Ptaszyna wróciła do gniazdka.

***

Zadzwonił telefon. Andy rzucił karty na stół. Jessica ogołociła ich prawie do zera. Bastian denerwował się niemiłosiernie, ale dziewczyna była bezlitosna i zgarniała całą kasę. „Moja szkoła” przeszło przez myśl Szponowi. Złapał za telefon i odebrał.

- Czego znowu?! – ryknął.

- Mamy ją... - powiedział cicho Kura.

- Macie? Czyli już ją złapaliście...

- No... nie szefie – odpowiedział nieśmiało.

- To po cholerę zawracasz mi dupę?! – Jessica zaważyła ten błysk wściekłości w jego oczach.

- No, bo... eee... no... chciałem szefa poinformować, że wróciła na chatę i... zapytać...

- Nie wiecie co robić?! Barany! – warknął – Czekacie aż będzie ciemno i staniecie się niewidzialni. Wtedy wchodzicie i zabieracie co potrzebne!

- Tak szefie...

To był koniec rozmowy. Szpon rzucił telefon na stół i pociągną kolejny łyk chłodnego piwa, które wygrała Jessie. Nadal patrzyła z wyrzutem, jak Andy pochłania zawartość kolejnej butelki. Bądź co bądź, ale to ona je wygrała i to ona powinna teraz delektować się ich smakiem.

- Daj mi chociaż łyka – Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.

- Łyka... nie chcę, żebyś się upiła – Podał jej prawie pustą, szklaną butelkę. Dziewczyna spojrzała na jej zawartość i zarumienił się ze złości.

- Tu nawet łyka nie ma!

- Ciesz się z tego co masz

Jessica bez słowa wypiła resztkę bursztynowego płynu. Lubiła smak alkoholu. Oczywiście nikt nie wiedział, że codziennie podbiera Buni puszkę piwa. No i nikt nie wiedział, gdzie podziało się whisky Jazona

- Jestem już prawie dorosła...

- Jak będziesz mieć osiemnastkę, to postawię przed tobą butelkę wódki i każę ci ją wypić – powiedział wykładając nogi na mały stolik. Strącił talię kart.

- Gramy jeszcze? – spytał Bastian – Mi osobiście już się nie chce...

- Ciekawe czemu – Szpon uniósł jedną brew.

- Mi też już się nie chce – Jesse sięgnęła ręką pod bluzkę. Wyjęła dwa asy, damę i króla. Rzuciła je Bastianowi. Osunęła się na oparcie i położyła głowę na ramieniu szefa.

- Wiedziałem, że nie grasz czysto! – krzyknął wstając.

- To poker! Tu się kantuje ile wlezie – wstała – A teraz wybaczycie, idę się wykąpać. A potem spać. Sen służy urodzie.

Tanecznym krokiem ruszyła w stronę swojego pokoju.

- Jess!

- Hmm? – Odwróciła się w stronę Szpona.

- Idziesz grzecznie spać, czy mam przypilnować, żebyś nie wymykała się w nocy? – Chłodne spojrzenie, które jej posłał zostało odwzajemnione równie zimnym i pogardliwym. Zielone oczy nie wyrażały, żadnych uczuć. Stały się maską. Tarczą nie do przebicia.

- Oczywiście Andy, że pójdę grzecznie spać – Uśmiechnęła się uroczo. Odeszła uśmiechając się kpiarsko.

- I tak ci zwieję – szepnęła sama do siebie tak, by nie usłyszał tego Szpon.

Ale on nie musiał słyszeć. Już wiedział, że czeka go długa noc. Już przygotowywał sobie kazanie, które będzie wygłaszać.

31,390
9.82/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.82/10 (40 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (4)

nieznajoma · 28 lutego 2014

0
0
Super opowiadanie :-)
będzie kolejna część ?? :-)

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

coldwell · 1 marca 2014

0
0
czekam na ciąg dalszy 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

lilia · 1 marca 2014

0
0
inspiracja filmem "Sara", czy tylko tak mi się skojrzyło? To oczywiscie nic złego, naprawdę interesujący temat i świetny język.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tequila · 6 marca 2014

0
0
Świetne opowiadanie w moim klimacie. Czekam na kontynuację 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.