Wspomnienia
29 kwietnia 2009
12 min
Na przełomie maja i czerwca 2006 r. obchodziliśmy z mężem piątą rocznicę ślubu. Jesteśmy parą nadal bezdzietną. Mój mąż Marek ma teraz 30 lat, ja 28. Mam na imię Anita pochodzę z dużego miasta w środkowej Polsce. Jestem dość niskiego wzrostu ozdobiona niewielkimi acz kształtnymi piersiami, włosy mam proste, dość długie - kasztanowe, z licznymi jasnymi pasmami. W połowie czerwca zaprosił nas do Irlandii brat mojego męża. Uznaliśmy to za szczęśliwy traf, że będziemy mogli zrobić w końcu prawdziwy miesiąc miodowy. Wyruszyliśmy na wyprawę w nieznane. Zamieszkaliśmy u brata Marka w willowej dzielnicy Belfastu.
Pierwszy tydzień poświęciliśmy we dwójkę na objeżdżaniu Irlandii i poszukiwaniu ruin starych zamków (od zawsze fascynowały Marka). Mój szwagier w końcu uznał, że dosyć tego bezcelowego szwendania się po kraju i że powinniśmy czegoś użyć. Trzy dni później zjawił się z wejściówkami dla mnie i dla Marka, do zamku miłości na wyspie Achill Island, na zachodnim wybrzeżu Irlandii. Nie wiedziałam co to jest za zamek, ale żona mojego szwagra wyjawiła mi całą tajemnicę. Jest to miejsce dla wtajemniczonych, do którego wejściówki rozchodzą się poprzez grono członków i zarazem założycieli tego miejsca. Jej kuzynka znała kogoś od kogo takie wejściówki dostawała. Miejsce to można określić jednym zdaniem "wyuzdana erotyka dla ludzi z fantazją i pozbawionych zazdrości o partnera". Data na wejściówce wskazywała, że to już pojutrze. Brat Marka poradził, że w związku z tym, że to daleko, abyśmy pojechali tam już jutro, abyśmy wypoczęli przed imprezą w jakimś hoteliku przed wjazdem na most wiodący na wyspę. Tak też uczyniliśmy. Po drodze Markowi opowiedziałam o tym miejscu, dokładnie to co usłyszałam z ust naszej gospodyni. Marek jako człowiek bardzo o mnie zazdrosny miał szereg wątpliwości, ale przekonywałam go, że nasze uczucie jest na tyle mocne, że taka przygoda nam na pewno nie zaszkodzi. Dał się w końcu przekonać. Ja w każdym bądź razie byłam szalenie ciekawa i napalona, choć tak do końca jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego co tam zastaniemy. Pruliśmy piękną drogą ku naszemu przeznaczeniu z czekami in blanco w kieszeni, którymi nas obdarował brat Marka. Dojechaliśmy nocą do hoteliku i zmęczeni padliśmy na łóżko nie wziąwszy nawet prysznica.
Obudziliśmy się następnego dnia przed godziną 13 (jesteśmy oboje śpiochami) i zaczęliśmy walkę o kabinę prysznicową. Po kąpieli poszliśmy do restauracji coś wrzucić na ruszt, przeszliśmy się po miasteczku i trochę po pobliskim klifie, a potem wróciliśmy do hoteliku przygotowywać się do imprezy. Wzięliśmy ponowną kąpiel, zrobiłam siebie na wampa ;) wpięłam w pępek kolczyk, zrobiłam manicure i byłam gotowa. Wyglądałam trochę dziwnie, bo jadąc do Irlandii byłam nastawiona na turystykę a nie imprezy, więc stałam przed lustrem w jeansach, cieniutkiej burgundowej bluzeczce i białym sweterku. Pomyślałam - a niech widzą jak wygląda wamp Made In Poland. Marek wyglądał już lepiej - sportowa marynarka, kwiecista koszula i apaszka. O godz. 19 wjeżdżaliśmy na most nad rozszalałym skrawkiem oceanu i wjechaliśmy na wyspę. Pustkowie tu było straszne. Jechaliśmy szosą już 6 km i nie było śladu życia, dopiero po tym odcinku na niewielkim słupeczku było logo takie jak na naszej wejściówce. Pojechaliśmy polną ale równą drogą tak jak wskazywały strzałki aż w końcu na wzgórzu ukazał się wielki zamek otoczony wysokim murem. Droga wiodła wprost na jego dziedziniec. Stało tam już ponad 20 samochodów. Wyszedł do nas młody facet i poprosił o wejściówki. Gdy Marek je przekazał poprowadził nas do głównego hallu, gdzie otrzymaliśmy pierwsze instrukcje (jednak dobrze jest znać języki). Usiedliśmy w wielkich fotelach i podano nam drinki. W mroku hallu dostrzegliśmy, że pod ścianami stoją jeszcze inne fotele i również w nich siedzą ludzie. Na środku tej sali stała wielka kadź a w niej paliły się jakieś zioła. Instrukcja zapewniała, że nie jest to narkotyk, ale jakaś mieszanka rozluźniająca dająca dobre samopoczucie i podniecenie. Siedzieliśmy w oparach tych niesamowitych kadzideł przez ok. 10 minut i faktycznie byliśmy już dosyć mocno podnieceni gdy do sali weszła duża grupa ludzi i zapaliły się światła. Na czele tej grupy stał w eleganckim smokingu ok. 50-letni facet (przystojny jak cholera) otoczony kilkunastoma młodymi dziewczynami, których jedynymi strojami były przepaski na biodrach - luźno opadające na łono, duża muszka i białe mankieciki. Ten facet to był "mistrz ceremonii". Zaczęło się losowanie par. Kobiety losowały numerki z czerwonych pojemników, a faceci z niebieskich. To losowanie miało stworzyć nowe pary na wieczór, aby nie trzymać się kurczowo partnera, z którym się przyjechało. Mistrz omówił zasadę ogólną spotkania ...seks, seks i tylko seks bez zahamowań - każdy miał obowiązek spełniać życzenia partnera (jedynie sadyzm był tu surowo zakazany). Nastąpiło sprawdzanie numerków - ja miałam 8 Marek 3 (gdybyśmy wylosowali siebie nawzajem mistrz zarządziłby wprowadzenie rezerwy w postaci dyżurnej pary, która była tu na etacie i w ten sposób by nas wymieszał). Pierwsza ja dowiedziałam się co wylosował Marek - przypadła mu śliczna Szkotka. Ta blondynka spowodowała, że poczułam się nieswojo (przecież to ją miał pieprzyć), z Marka nagle zniknął wisielczy humorek spowodowany zazdrością i pojawił się uśmieszek skierowany do blondynki. Ta już go złapała za rękę i poszli za hostessą w głąb korytarza. Mnie przypadł prawie 40-letni Włoch. Facet był duży, wspaniale prezentujący się, z kolczykami w uszach. Zrobił na mnie wspaniałe wrażenie. Złapał mnie za rękę pocałował w czoło i poszliśmy tym samym korytarzem co marek w asyście naszej hostessy (niższej ode mnie blondyneczki). Weszliśmy do dużej sali w dobudowanej do zamku nowej budowli. Na środku sali stał długi stół przy którym już siedziały pary, które wcześniej wyszły z losowania. Marek już był obściskiwany przez Szkotkę, która zachowywała się jakby to ona była jego żoną a nie ja. Gdy sala już się zapełniła, nadzy (tylko z przepaską biodrową) kelnerzy wnieśli szampany - po dużej butli na parę, soki i ciastka w kształcie narządów płciowych naturalnej wielkości. Przed każdym postawili małe miseczki a w nich dwie pigułeczki. Jak oznajmił mistrz ceremonii były to chińskie afrodyzjaki wzbogacone nowościami medycznymi. Miały nam zapewnić swobodę i wzmożony popęd. Po ok. kwadransie pary zaczęły wraz ze swoimi hostessami wychodzić ze sali (hostessy miały towarzyszyć nam cały czas i usługiwać według naszych zachcianek). Poszłam też razem z moim nowym adoratorem, przed nami szła hostessa kręcąc zalotnie nagim kuperkiem. Połknięte pigułki sprawiły, że byłam już napalona i mocno wilgotna, mój Juliano też przybrał w spodniach. Weszliśmy do dużego, jasno oświetlonego pokoju. Hostessa pomogła mojemu facetowi zdjąć marynarkę, on sam zrzucił spodnie. Był w samym t-shircie i czarnych bokserkach, ja jeszcze nie zdejmowałam niczego. Hostessa zapytała czy chcemy mieć robione zdjęcia - po kulawym językowo porozumieniu się z Juliano wyraziliśmy chęć na uwiecznianie naszych poczynań. Usiedliśmy wygodnie na sofie i rozmawiając zaczęliśmy pierwsze umizgiwania. Wymienialiśmy pierwsze pocałunki, Juliano gładził moje udo i przez spodnie napierał ręką na moją cipkę. Moja ręka też wyszła z bezrobocia i przez jego bokserki gładziła jego klejnoty. W pierwszym momencie miałam wrażenie, że wypchał sobie czymś te gacie, bo w ręce miałam coś nienaturalnie wielkiego, ale gdy wsunęłam rękę w jego nogawkę przekonałam się, że natura tak niezwykle bogato wyposażyła mojego partnera. Pragnęłam go całą sobą a zarazem bałam się tego giganta. On też już buszował ręką w moich rozpiętych spodniach kąpiąc dłoń w moim śluzie. Uklękłam na podłodze, a Juliano wstał. Hostessa siedząc w fotelu obserwowała to co się dzieje i bawiła się swoją cipką. Opuściłam mojemu facetowi co nieco bokserki, a z nich wyskoczył olbrzymi członek. Tak bardzo go pragnęłam, że bez zastanowienia złapałam go ustami i zaczęłam ssać. W ustach czułam jak żyły jego kutasa jeszcze bardziej pęcznieją. Wspaniale już smakował wydzielającym się śluzem (zawsze to uwielbiałam). Zaczęłam jedną ręką go masturbować a drugą gładziłam brzuch. Pod palcami na brzuchu wyczułam długie zgrubienie, była to ok. 20 cm pionowa blizna, ale nie pytałam od czego. Juliano położył mnie w końcu na sofie, a sam zaczął zrzucać ciuchy. Ja też zdejmowałam spodnie, uchylając nieco moje różowe koronkowe majtki, aby mu pokazać co na niego czeka. Hostessa zbierała jego ciuchy, a potem moje i układała w kosteczkę na regale. On podszedł do niej i wsadził rękę pomiędzy nogi a potem gdy ją wycofał oblizał palce. Położył jej na stoliku wydobyte ze spodni banknoty, coś zaszeptał do ucha, po czym zdjął jej przepaskę - Hostessa była bardzo zadbana i mogła mieć najwyżej 20 lat. Podszedł do mnie gdy już byłam naga i oparta o oparcie sofy wypinałam na niego mój tyłeczek, pokazując mu moje skarby zalotnym uśmieszkiem zapraszałam do zabawy. Hostessa robiła zdjęcia. Juliano uklęknął na podłodze i wessał się w moją pochwę. Autentycznie czułam i słyszałam jak siorbie moje soki. Językiem drażnił mi łechtaczkę i czasami wchodził w odbyt. Zaczął mnie pieprzyć językiem. Zdumiona byłam jak jego język głęboko wchodzi w moją pochwę. Ustawił mnie w końcu na sofie a "na pieska" i od tyłu zaczął wpychać swój wspaniały drąg w czeluść mojej cipy. Myślałam w pierwszym momencie, że mnie rozerwie. Hostessa kucając pomiędzy jego nogami robiła zdjęcia podczas gdy on powolutku we mnie wchodził. Doszedł już do mojego dna i jeszcze się wpychał, czułam jak moje wnętrzności przemieszczają się pod jego naporem. Hostessa w tym czasie gładziła mój tyłek i palcami obejmowała jego drąg. On zaczął już regularne ruchy. Po pierwszych boleściach przyszedł moment nieopisanej rozkoszy. Pierwszy raz w życiu po kilku posunięciach miałam orgazm. Moja cipa w konwulsyjnych ruchach obejmowała miłosnym uciskiem jego członek. Czułam jak śluz płynie mi po nogach. On nadal robił swoje. Jego jądra miarowo waliły mnie w łechtaczkę. Wpychał mi palec do pupy, a ja osiągałam kolejny orgazm. Położył mnie na sofie, a ja trzymając nogi pod kolanami wystawiałam mu krocze do dalszych działań - nigdy przed nikim tak się nie otworzyłam. On położył się i wciskając palce do mojej pochwy wydobywał z niej śluz i zlizywał go. Ponownie zagłębił swojego kutasa w mojej piczce. Ruszał się nim tak jakby mielił ziarno. Łeb jego penisa walił co rusz w inne miejsce mojej pochwy. Potem nagle wyszedł pociągnął mnie za ręce aby usiadła i polecił hostessie aby ta wepchnęła jego penisa w moje usta. Czekałam na ten moment bo kocham to do szaleństwa. Possałam chwilę, podczas gdy hostessa masturbowała go. Cała zawartość jego jąder była przepompowywana do mojego gardła. Hostessa z jego w palcem w cipie całowała go namiętnie. Każdy zakamarek moich ust był wypełniony spermą, którą stopniowo przełykałam mieszając ze śliną. Sięgnęłam po kieliszek z szampanem stojący na podłodze aby wypłukać usta. On ułożył mnie na kanapie i poprosił abym wysoko poniosła nogi. Znów leżałam rozwarta dla niego. Uklęknął na podłodze i zaczął ssać moją łechtaczkę, potem wwiercał się językiem w pochwę, by w końcu lizać mój odbyt. Powstał, jego członek ani na chwilę nie zmienił swojego rozmiaru i wszedł w moją drugą dziurkę. Powolutku, aby mi nie sprawiać bólu wszedł cały. Hostessa masowała moją łechtaczkę. Poruszał się w moim tyłku miarowo ale stanowczo. Dostałam kolejny orgazm. Lało się ze mnie niesamowicie. On wyszedł i umieścił swój oręż w mojej pochwie. Posuwał mnie jak szalony po czym z okrzykiem sporą dawkę spermy wpompował w moje wnętrze. Gdy wyszedł ze mnie starannie wylizałam każdą kropelkę z jego pały. Gdy skończył ze mną powiedział tylko, że nie może zostawić biednej dziewczyny (hostessy) bez zaspokojenia. Położył ją na dywanie i po wylizaniu cipki wszedł w nią. Pierwszy raz w życiu tak całowałam się z dziewczyną, lizałam jej piersi i posuwaną przez Juliano cipkę, liżąc momentami mokrego od jej soków kutasa. Czułam jak jego sperma cały czas cieknie po moim udzie. Gdy i w hostessę wpompował zawartość swoich nasieniowodów w trójkę padliśmy na dywanie i chwilę się pieściliśmy. Hostessa wyjęła z pudełka ręczniczki nawilżone jakąś pachnącą kwiatami substancją. Otarliśmy się, a potem nagich poprowadziła do łazienki, we trójkę wzięliśmy wspólny prysznic. Poprowadziła nas nagich po schodach na piętro powyżej i otworzyła drzwi do tonącego w czerwonym świetle wielkiego pokoju. Cała podłoga to był jeden wielki materac, na którym odbywała się jedna wielka orgia. Powietrze w tym pokoju przepełniał zapach potu, perfum i spermy. Tam już każdy pieprzył się z każdym. Hostessa wycofując się zamknęła za nami drzwi. Nawet nie wiem kiedy za rękę złapał mnie jakiś facet i chwilę potem leżeliśmy w pozycji do oralu 69. Jego głowa tonęła w moim kroczu, a ja ssałam zapamiętale jego pałę. Zauważyłam, że jakieś 2 metry dalej jakiś facet mnie obserwuje pchając w tyłek jakąś brunetkę. To był mój Marek. Nie wypuszczając kutasa z ust pokiwałam mu, a on też nie przerywając pchania w dupę swojej czarnuli z uśmiechem wystawił kciuk pokazując, że jemu też pasuje. On powalił swoją partnerkę tak, że był blisko mnie. Ssałam członek swojemu nieznajomemu, aż w końcu wyczułam, że będzie szczytował. Wysunęłam jego kutasa z ust i szeroko pozostawiając je otwarte pokazałam Markowi jak on spuszcza mi się na język. Wylizałam potem nic nie wątlejący skarb nieznajomego i czekałam aż wejdzie we mnie. Szeroko rozstawiłam nogi, a on po chwili był we mnie. Jego kutas nie dawał takiego wypełnienia jak organ Juliano, ale też był dobry. Marek właśnie dochodził w ustach czarnuli podczas gdy jakaś blondyna już lizała jego jądra. Gdy Marek zszedł z czarnuli pogrążył swój język w pochwie blondyny. Licytował się ze mną kto lepiej zajmuje się partnerem. Gdy mój nieznajomy doprowadził mnie na kolejny szczyt rozkoszy z głośnym syknięciem złożył nasienie w moim wnętrzu. Do dziś zastanawiam się co spowodowało, że ci faceci zamienili się w wytwórnię spermy. Potem jeszcze dwóch facetów z moimi zwłokami zrobiło co chciało i tak padłam na materacu. Był już blady świt. Poszłam pod prysznic i pozbierać swoje rzeczy. Gdy weszłam do pokoju gdzie się na początku rozbierałam był tam też Juliano - ubierał się. Podeszłam do niego, aby podziękować za wspaniałą noc, a on mnie objął pocałował i na koniec moją cipkę obdarował na stojąco swoim cudownym penisem. Gdy wychodziłam z Markiem do samochodu czułam jak sperma Juliano nasiąka w moje majtki i spodnie. Pojechaliśmy do hotelu i padliśmy na łóżko. Marek przed zaśnięciem wylizał moją nawilżoną przez Juliano cipkę, króciutko mnie dopompował, a potem zasnęliśmy. W kieszeni spodni miałam pudełko z płytką z zapisanymi zdjęciami. Schowałam ją szybko i prócz tego że zapytałam Marka czy też robili zdjęcia (a robili) nie powracaliśmy przez miesiąc do tematu. Dopiero w połowie sierpnia opowiadaliśmy sobie co przeżywaliśmy i oglądaliśmy nasze zdjęcia. Wgraliśmy je do naszego kompa. Do dzisiaj nie mogę wyjść ze zdumienia do czego jest zdolny facet, gdy poczuje nową dupę. Ze mną Marek co najwyżej 2, rzadko 3 razy współżyje w nocy, a na Achill Island przeleciał 6 kobiet. Zresztą i ja (o czym Marek nie wie) tyluż facetów obsłużyłam w akademiku. Nie ma on zielonego pojęcia, jaka dziwka we mnie drzemie i czasami się przebudza. To był naprawdę cudowny miesiąc miodowy.
Każdy co chciałby ze mną korespondować na tematy erotyczne niech pisze na mój adres barbarella2001@op.pl. Zapewniam, że mam o czym pisać, bo tylko przy mężu jestem spokojną, wstydliwą żonusią. Z niejednego pozamałżeńskiego pieca chleb jadłam, bo seks z kimkolwiek i miłość do męża to dla mnie odrębne sprawy. Mogę podzielić się zdjęciami z Achill Island i także innymi moimi o tej samej tematyce - również małżeńskie, w zamian za Wasze fotki. Całusy...
Jak Ci się podobało?