Współlokatorka, fetysz i facesitting
5 października 2016
42 min
Historię uznaję za zakończoną... do odwołania :-P
Rozdział 1 – Cicha woda...
Magdę poznałem na pierwszym roku studiów. Mimo, iż w moim mieście była publiczna uczelnia, o dość dobrej renomie, to postanowiłem, że poszukam czegoś dalej od domu, aby się nieco usamodzielnić i móc żyć własnym życiem, bez wtrącania się rodziny w moje sprawy. Poszukiwania mieszkania przebiegły w miarę sprawnie. Po obejrzeniu kilku z nich trafiłem w końcu na to, czego szukałem - odpowiednia lokalizacja, przystępna cena i w miarę ludzkie warunki mieszkaniowe (tutaj nie miałem dużych wymagań, byle był internet i toaleta w mieszkaniu). Aby to wszystko pogodzić nie obyło się bez dzielenia się przestrzenią z kimś innym. Okazało się, że przede mną do mieszkania wprowadziła się... ona. Magda, bo tak przedstawiła się dziewczyna, z którą miałem zamieszkać, miała tak samo jak ja 19 lat i dopiero zaczynała swoją przygodę na studiach. Z wyglądu wydała mi się bardzo ładna, o miłych rysach twarzy i zgrabnych nogach, wychodzących spod krótkiej niebieskiej sukienki. Na nóżkach zdołałem dojrzeć cieniutkie rajstopy o cielistym kolorze. Całość sprawiała mocne, przyjemne wrażenie. Kiedy oglądałem mieszkanie, ona akurat wychodziła załatwiać jakieś sprawy na wydziale, więc przywitaliśmy się tylko, po czym wyszła z moim wzrokiem na sobie, który jak miałem nadzieję, był dostatecznie dyskretny i niezauważalny. Dalsza część oglądania mieszkania była już tylko formalnością. Warunki finansowe i lokalizacyjne znałem przed przyjściem, a to co zastałem w środku było do zaakceptowania. Mój przyszły pokój nosił wprawdzie widoczne ślady użytkowania, ale było czysto, a meble, mimo widocznego upływu czasu, nadawały się dla typowego studenta. Umówiłem się z właścicielem mieszkania, że się wprowadzę na drugi dzień (ponieważ miałem wykupioną jeszcze jedną noc w hotelu, z racji poszukiwań mieszkania i załatwiania innych spraw). Po podpisaniu umowy i wypełnieniu innych formalności wróciłem do swojego pokoju w hotelu. Wracając autobusem rozmyślałem jak to będzie żyć w końcu na własną rękę. Myślałem też o Magdzie. Spodobała mi się bardzo, ale nie robiłem sobie nadziei na cokolwiek. Należę do osób nieśmiałych, o dość niskiej samoocenie, więc miałem tylko nadzieję, że wyjdzie z tego chociaż dobra przyjaźń i będziemy żyć w zgodzie. Po cichu fantazjowałem sobie jednak na jej temat i tego co mogłoby się między nami wydarzyć... szczególnie jeśli jej styl ubierania był taki jak się zapowiadało.
Następny dzień upłynął pod znakiem przeprowadzki, wizyty w dziekanacie i załatwieniu sobie biletu miesięcznego. Dopiero po południu mogłem wreszcie przyjść na swój kwadrat i oddać się temu co lubiłem robić najbardziej... graniu na kompie. Cóż, jako osoba ze skłonnościami introwertycznymi, nieco samotnicza i stroniąca od ludzi (a przynajmniej ich większych skupisk) i tak nie widziałem lepszej alternatywy. Poza tym sprawiało mi to przyjemność i satysfakcję. Potrafiłem spędzać tak większość wolnego czasu, choć zdarzało się, że znajomi wyciągali mnie na piłkę halową lub siatkówkę. Z wiekiem bardziej wkręciłem się w te sporty i inne formy spędzania czasu, ale w tamtym czasie komputer dominował bezwzględnie.
Pierwsze dni upływały spokojnie i bez jakichś większych wydarzeń. Z krótkich rozmów dowiedziałem się, że Magda studiuje co prawda na innym kierunku i wydziale, ale znajduje się on blisko mojego. Wyszło zatem, że czasem drogę na uczelnię mieliśmy pokonywać wspólnie. Uśmiechnąłem się na myśl o tym i ona chyba to zobaczyła... po czym również się uśmiechnęła. Sytuacja ta sprawiła małe zakłopotanie u mnie i zamilkłem. Jej uśmiech wydał mi się zagadkowy, nie taki do końca przypadkowy. Próbowałem sobie wmówić, że to moja rozbujała wyobraźnia dochodzi do głosu, ale... nie dawało mi to spokoju.
Nadszedł czas rozpoczęcia roku akademickiego. Przygotowywałem się do wyjścia. Miałem na sobie standardowy garnitur o szarym odcieniu, koszulę z kamizelką i krawatem. Zestaw jeszcze z niedawnej matury. Wyjątkowo na tą okazję użyłem również wody po goleniu, która była prezentem z niepamiętanej już przeze mnie okazji. W międzyczasie moich przygotowań zdarzało mi się widzieć Magdę na korytarzu i w kuchni. Miała na sobie elegancką, czarną sukienkę, która znowu odsłaniała tylko tyle i aż tyle, żeby wzbudzić we mnie żywsze bicie serca. Na nogach był pasujący do reszty stroju materiał czarnych rajstop, choć z mojej perspektywy mogły to być również pończochy. Nie dało się tego poznać z zewnątrz, więc jak zwykle odruchowo zakładałem, że mam do czynienia z tym pierwszym. Sukienka miała również spory dekolt i pierwszy raz mogłem dostrzec, że moja współlokatorka była posiadaczką chyba idealnego rozmiaru biustu. Wtedy nie znałem się na rozmiarach, ale teraz stwierdziłbym, że było to coś pomiędzy B i C. W każdym razie dość szybko wyobraziłem sobie jej jędrne piersi na moich dłoniach i paluszkach muskających jej delikatną młodą skórę i suteczki. Trwało to może ułamki sekund, ale wystarczyło, aby moja krew zmieniła kierunek podróży i powędrowała do strategicznego miejsca, posądzanego przez niektórych o własne źródło inteligencji. Zebrałem w sobie dość odwagi i powiedziałem jej jak pięknie wygląda. Podziękowała z uśmiechem, po czym zapytała, skoro idziemy w to samo miejsce, to czy bym na nią nie zaczekał. Oczywiście się zgodziłem.
Po wyjściu udaliśmy się na przystanek i po odczekaniu paru minut wsiedliśmy do swojego autobusu. Przez całą podróż rozmawialiśmy ze sobą. Dowiedziałem się z jakiego miasta pochodzi (niestety dalekiego od mojego), czemu wybrała ten kierunek i tą uczelnię, że czuje się tutaj trochę samotnie (oboje nie mieliśmy tu żadnej rodziny, czy znajomych), a także wymieniliśmy się paroma innymi osobistymi szczegółami. Przez cały czas nie mogłem oderwać wzroku od jej pięknych kolan, łydek i ud, przykrytych najlepszym materiałem, jaki tylko można użyć w celu podkreślenia zgrabnej linii nóg i seksapilu ich posiadaczki. Jak zwykle starałem się zerkać tak, aby było to niedostrzegalne, czyli krótkimi seriami, odwracając co i rusz głowę w innym kierunku. Wynikało to między innymi stąd, że odwróciwszy głowę w neutralny punkt, natychmiast pojawiała się ochota na ponownie zobaczenie tego pięknego widoku. Ulegałem tej pokusie stanowczo za szybko i po krótkim spojrzeniu, znowu odchylałem głowę. To błędne koło towarzyszyło mi odkąd sięgam pamięcią. Dotarliśmy w końcu na miejsce i nasze drogi dość szybko się rozeszły. Po wejściu do budynku auli rozdzieliliśmy się i ostatecznie każde z nas wylądowało w innym miejscu na sali. Po uroczystości nie udało mi się na trafić znowu na Magdę, ale widziałem, że wychodziła z grupką studentów, prawdopodobnie do jakiegoś lokalu napić się i zintegrować. Westchnąłem sobie lekko w duchu, choć nie z zazdrości. Wiedziałem, że oboje żyjemy w dwóch innych światach i jak bardzo się różnimy od siebie. Pocieszał mnie jedynie fakt, że przez co najmniej następny rok mogłem być blisko niej.
Dalsze dni upływały normalnie, chodziliśmy na swoje zajęcia, od czasu do czasu natykając się na siebie w domu. Przez ten czas poznaliśmy się trochę lepiej i dystans się nieco zmniejszył. Widziałem, że jest bardziej towarzyską osobą ode mnie i w ciągu paru tygodni miała już swoją grupkę znajomych, z którą spędzała sporo czasu. Raz na jakiś czas wychodziła na imprezę do jakiegoś klubu. Ku mojemu zaskoczeniu, jej styl ubierania trzymał poziom nawet przy takich okazjach. Mimo, że ubierała się bardzo seksownie, widać było, że ceni sobie również elegancję i zachowywała te małe oznaki skromności. W mojej ocenie jej spódniczki i sukienki nie były wyzywające, za krótkie, ale w sam raz.
Po pierwszym miesiącu zdarzyło się, że obejrzeliśmy wspólnie film na komputerze. Co ciekawsze nastąpiło to z jej inicjatywy. Ot, był nudny dzień, ona nie miała pomysłu jak go spędzić, a że ja czas spędzałem tak jak spędzałem, wymyśliła, że może raz dotrzymałbym jej towarzystwa w trakcie seansu. Pomysł mi się spodobał i powędrowałem z nią do jej pokoju. Oczywiście nie wydarzyło tu się jednak nic szczególnego... Zwyczajnie usiedliśmy sobie na jej łóżku, oparliśmy się o ścianę i poduszki i oglądaliśmy jakąś komedię. Tego dnia miała akurat spodnie (a to nieczęsto się zdarzało), więc moja uwaga była tam gdzie być powinna, czyli na ekranie monitora. Po filmie porozmawialiśmy jeszcze trochę ze sobą, po czym poszedłem znowu do siebie. W naszych kontaktach dostrzegałem czasem pewną nutkę czegoś co trudno mi było zdefiniować... Była dla mnie miła i w ogóle, ale tutaj było coś więcej na rzeczy. Wydawało mi się, że coś jej chodzi po głowie, że chciałaby o czymś porozmawiać lub coś zrobić. Nie byłem jednak w stanie nic z niej wyciągnąć. Tak jakby to było jakimś tabu lub wielkim sekretem, który chowała przed całym światem. Potwierdzenie tego przypuszczenia znajdowałem w naszych kolejnych posiadówach, które czasem nie polegały na oglądaniu filmów, ale na samej rozmowie. Nie ukrywam, że większość z tych spotkań była z jej inicjatywy, ale i ja zaczynałem się z czasem przełamywać i zaglądać do niej, ot tak dla nawiązania rozmowy (choć i widoki swoje robiły).
Dalsze miesiące zbliżały nas do siebie, ale bardziej w relacji przyjacielskiej, niż romantycznej. Ja nie potrafiłem podjąć się tego, aby inaczej do niej zagadać, dać znać, że mi się podoba i jak bardzo ją polubiłem, a ona... mimo, że widziałem u niej chęci na coś więcej, nie mówiła i nie okazywała tego wprost. Może coś ją hamowało, a może po prostu czekała na mój ruch.
Przełomem stał się pewien zimowy, styczniowy wieczór, kiedy wróciła z imprezy świętującej zaliczony egzamin. Mimo, iż zdarzało się jej przychodzić do mieszkania w stanie nietrzeźwym, to tym razem widać było po niej, że pozwoliła sobie na więcej niż zwykle. Było już bardzo późno, ale ja jak zwykle do spania się jeszcze nie garnąłem. Wszedłem do kuchni, gdzie akurat się krzątała i zagadnąłem.
- I jak tam było w klubie?
- A spoko, wytańczyłam się tak, że padam z nóg... marzę teraz tylko o szybkim prysznicu i ciepłym łóżeczku. - Odparła.
- No to łazienka jest wolna, do dzieła - powiedziałem z uśmiechem, być może lekko prowokującym. Nie wiem czy go zauważyła, bo była zajęta wstawianiem wody do czajnika.
- Dzięki, później skorzystam... teraz napiję się kawy i odpocznę chwilę u siebie. - odrzekła spokojnie.
„Kawy?” - pomyślałem - „O pierwszej w nocy?” - zachowania niektórych „kawopijców” od zawsze mnie zaskakiwały.
Potowarzyszyłem jej chwilę w kuchni i upewniwszy się, że nie będzie przeszkadzać jej moja obecność, poszedłem za nią do pokoju. Po wejściu zajęła miejsce na łóżku, tak jak do oglądania filmu z komputera, opierając się plecami o ścianę, a nogi układając swobodnie na kocu przykrywającym kołdrę. Zbliżając się do niej, aby usiąść obok, w tej samej pozycji, nie mogłem się powstrzymać od spojrzenia na obiekt moich wielokrotnych westchnień. Jej nóżki działały na mnie jak zwykle - hipnotyzująco - i w środku czułem pragnienie ich dotyku, pieszczoty, a także... czegoś więcej. Miała na sobie niebieską, rozkloszowaną sukienkę z cieniutkim, czarnym paskiem w talii i czarne, cieniutkie, lekko połyskujące rajstopy z lycry. Widok był nieziemski, ale musiałem być powściągliwy. Zawsze taki byłem. Miało się to jednak wkrótce zmienić.
Nasza rozmowa toczyła się zwyczajnie do czasu, kiedy dziwnym trafem zeszliśmy na tematy bardzo mi bliskie...
- ... a oni ciągle tylko gapili się na moje nogi. - z nieukrywanym zirytowaniem powiedziała Magda - Czy wam tylko jedno w głowie?
- No cóż... niekoniecznie jedno, ale na pewno ma to związek właśnie z nimi - powiedziałem znowu uśmiechając się. - Trzeba przyznać, że twoje działają na wyobraźnie.
Jej oskarżenie było jak najbardziej na miejscu, choć w moim przypadku... tym „jednym” w głowie było coś nieco innego, niż jej towarzyszom w klubie.
- Tak... nie wątpię. - odpowiedziała. - Szkoda tylko, że ta wyobraźnia sprowadza się tylko do seksu.
- Nie tylko, przynajmniej nie u każdego – stwierdziłem.
- Nie u każdego? A do czego się może jeszcze sprowadzać? - odparła Magda z nieukrywanym zainteresowaniem. Mówiąc to spojrzała się na mnie, co wprawiło mnie w zakłopotanie.
Przed odpowiedzią chwilę się zawahałem. Część mnie chciała powiedzieć wprost co lubię, jak to lubię, jak Magda na mnie działa, zarówno w swoim zachowaniu jak i wyglądzie. Druga część mnie mówiła, aby nie robić tego. „Po co psuć coś bezpiecznego... spokojnie pielęgnowanej znajomości, która może z czasem zostać nazwana przyjaźnią.” - tak część mojej podświadomości próbowała mnie zablokować. Po tej kilkusekundowej, wyrównanej walce zdecydowałem się na kompromis...
- No... a znasz pojęcie pettingu? - zapytałem.
Zważywszy na jej wcześniejszy zarzut, nie miałem pewności czy brnę w ślepą uliczkę, czy może...
- ...znam – z lekką niepewnością w głosie odpowiedziała moja współlokatorka.
- No to widzisz... można mieć trochę inne spojrzenie na ten temat. - Mówiąc to wpadałem w coraz większe zawstydzenie, a zarazem biłem się w wyobraźni w czoło. Przecież mogła wrzucić mnie do jednego worka z „tamtymi”.
- Co masz na myśli? Hmm...? - tym razem pewnym głosem odrzekła, znowu patrząc się na mnie.
I znowu. Tutaj zaciąłem się na tyle sekund, że prawie straciłbym okazję do powiedzenia czegokolwiek. Z jednej strony jej słowa napawały mnie nadzieją, a z drugiej przerażały. Czułem się jak na kolejce górskiej, w wesołym miasteczku, tuż przed wielkim, gigantycznym zjazdem. Takim, gdzie żołądek podchodzi pod same gardło.
- No to do czego może służyć petting... np. grę wstępną.... - mówiłem powoli - …czy jakieś inne... zabawy - dodałem. Mój dobór słów mnie dobijał.
W tym momencie wiedziałem już jakiego pytania się spodziewać dalej. Próbowałem się na nie przygotować, nastawić jakoś, zebrać odwagę...
- Inne zabawy? Jakie np.? - dość przewidywalnie odparła Magda.
- Na przykład... fetysze... - odpowiedziałem.
Dalsza rozmowa przebiegła pod znakiem intymnego zwierzania się z tego co mnie nakręcało i o czym fantazjowałem wielokrotnie. Niełatwo było mi o tym mówić, ale jak już wcześniej było wspomniane... nie to było moim największym strachem. Zwierzając się jej, wiedziałem tylko, że pozna mnie z bardzo intymnej strony i to nie musi zmieniać niczego co do tej pory nas łączyło. Może liczyłem na to, że w „najgorszym” przypadku nasza przyjaźń po prostu się zacieśni, ale nie do tego stopnia o jakim marzyłem. W każdym razie, w lekko chaotycznym tonie, poznała to na co zwracam uwagę, o czym wtedy myślę i jak bardzo chciałbym, aby prowadziło to do...
- Na prawdę? Lubisz jak... - powiedziała, zatrzymując się na ułamek sekundy.
- ...jak dziewczyna siada mi na twarzy. - dokończyłem za nią - I jak siedzi na niej... w spódniczce lub sukience, z nóżkami pokrytymi cienką warstwą materiału rajstop lub pończoch... z majteczkami przyciśniętymi do mojej buzi.
Muszę przyznać, że jak temat tabu został przełamany, to moja nieśmiałość zaczęła nieco ustępować. Nadal nie wiedziałem jednak jakie jest jej zdanie na mój temat i czy ona w ogóle brała mnie kiedykolwiek pod uwagę, w charakterze kogoś więcej niż tylko kolega-współlokator.
Nastąpiło parę sekund ciszy. Zacząłem zastanawiać się nad kolejnym ruchem, kiedy ona pierwsza się odezwała:
- W takim razie nie miałbyś pewnie nic przeciwko temu, abym sobie posiedziała na tobie w tej chwili... o tak po prostu? - zapytała z uśmiechem i to takim, że widać było, że to nie był żart.
Ciężko byłoby mój stan w tym momencie opisać słowami. Ogromne fale ciepła przeszywały moje ciało. Wiedziałem co się za chwilę wydarzy, miałem już tego niemal stuprocentową pewność. Strach powoli ustępował... nawet moje małe niedowierzanie, maluteńka wątpliwość, że może to nie było jednak na serio, nie były w stanie zakryć mojej wewnętrznej euforii. To nie była jednak chwila, z której bym się już wycofał. Spojrzałem jej głęboko w oczy...
- Chyba czytasz w moich myślach - odrzekłem również z uśmiechem. - Oczywiście, że nie miałbym nic przeciwko.
- No to dalej... kładź się.
Rozdział 2 - …brzegi rwie.
Gdyby ktoś kiedyś zapytał mnie o moją wersję nieba, to chwile, które przeżywałem od momentu wypowiedzenia przez Magdę tych pamiętnych słów, przyszłyby mi na myśl w pierwszej kolejności. To czego nie wiedziałem w tamtym momencie o mojej rozmówczyni, to fakt, że gdy opisywałem swoimi słowami to o czym wielokrotnie marzyłem, jednocześnie mówiłem jej coś, co sama uwielbiała robić i wpasowywało się w jej styl bycia. Mówiłem m. in. o ubiorze i zachowaniach, które również jej sprawiały przyjemność, ale o których nigdy nie odważyłaby się powiedzieć ot tak. Może zresztą nie wiedziała o tym sama... może to ja jej pokazałem dopiero ten nowy świat, który ona od razu podchwyciła. Tego nie dowiedziałem się, ani wtedy, ani później. Ale dowiedziałem się w końcu, jak to jest być w raju na ziemi.
Bezpośrednio po jej słowach podniosłem się i położyłem na plecach, tak że miałem ją po swojej lewej stronie. Skuliła nogi i skrzyżowała je, aby zrobić mi miejsce, a gdy już byłem gotów, niemal natychmiast się podniosła. Widziałem ją klęczącą obok mnie i patrzącą na mnie z góry. Najpierw spojrzałem na jej kolana, wciśnięte w miękką pościel i koc, po czym przesunąłem wzrok do linii, gdzie kończyła się jej niebieska sukienka. Przez krótką chwilę napawałem się widokiem jej seksownie wyglądających nóżek i lekko połyskującej lycrze na nich. Ich powierzchnia wydawała się idealnie gładka i mocno przyciemniona. Miałem ochotę ich dotknąć, ale stan w jakim byłem skazywał mnie na myślenie tylko o jednym... o tym co mnie zaraz czeka. Jej pozycja nie zmieniła się w ciągu najbliższych kilku sekund, więc zacząłem wędrować wzrokiem wyżej, po jej całej sukience, przez dekolt, szyję i w końcu oczy. Na twarzy miała lekki uśmiech. Wydawało się, że albo chce dać mi popatrzeć na nią zanim dojdzie do nieuniknionego, albo zbiera w sobie odwagę na dalsze działanie. Moje dłuższe wpatrywanie się w jej oczy podziałało i w końcu podniosła się na kolanach. Przerzuciła jedną nogę przeze mnie i zawisła chwilę nad moją klatką piersiową. W tym momencie moje łokcie dotykały jej łydek i już samo to, gdyby nie moje skupienie na niej i oczekiwanie na to co się zaraz stanie, wprawiłoby mnie w błogi stan przyjemności. Moja uwaga była jednak gdzie indziej i tylko od czasu do czasu, momentami, moja świadomość rejestrowała ten aksamitny dotyk jej ciała.
Patrząc się cały czas na mnie zaczęła przesuwać nogi, jedną za drugą, w stronę mojej głowy. W ułamkach sekundy mój cały widok na świat zmienił się kompletnie. Leżąc tak, widziałem po swoich bokach i nade mną to, co było skryte, schowane przed widokiem każdego kto kiedykolwiek na nią patrzył. Łapczywie utkwiłem wzrok na wprost siebie, tam gdzie rajstopy miały swój szew i zaciemnione górne partie materiału. Pod nimi dostrzegłem czarne, lekko koronkowe figi, ładnie okrywające jej najskrytsze miejsce.
Magda chwyciła rękami brzegi swojej sukienki i lekko ją podwinęła, aby widzieć moją twarz. Gdy tylko mnie zobaczyła, zaczęła lekko przerywanym ruchem zniżać się, rozchylając nogi na boki coraz bardziej i bardziej. Ostatecznie zbliżyła się tak bardzo, że poczułem na ustach i nosie jej dotyk, który następnie przekształcił się w lekki nacisk. Nie czułem jej całego ciężaru, bo wyraźnie bała się pójść na całość i cały czas uważała, czy aby na pewno mnie za mocno nie przydusza. Ja z kolej byłem już wtedy w innym świecie. W momencie kiedy jej ciało zetknęło się z moją twarzą, mój obraz stał się nieco rozmyty i nie byłem w stanie za wiele widzieć. Ostrość widzenia łapałem tylko patrząc w górę, na nią.
Moja współlokatorka patrzyła się na mnie, nasycała się moim widokiem, moim poddaniem, moim dotykiem. Było to dla nas obu wielkie przeżycie. Ze swojej perspektywy widziała tylko moje oczy, nos i czoło... wszystko poniżej było przez nią zasłonięte i przyciśnięte do jej schowanej pod majteczkami cipki. Trwaliśmy tak przez dobrych parę minut, aż w końcu zarzuciła sukienkę z powrotem na moją głowę. W tym momencie moja fantazja całościowo się dopełniła. Czułem, że byłem uwięziony w małej, ciemnej przestrzeni, mając nad sobą lekko tylko prześwitujący niebieski materiał. Teraz kiedy również światło zostało ode mnie odcięte, jeszcze bardziej skupiłem się na pozostałych zmysłach. Jej zapachu, który z każdą chwilą stawał się coraz wyrazistszy, wilgotniejszy i intymny. To, plus dotyk jej ud, rajstop, majteczek i tego co chowało się pod nimi, doprowadzało mnie do maksymalnego wrzenia. Byłem tam gdzie zawsze pragnąłem być. Chciałem tylko, aby ta chwila trwała jak najdłużej, aby nie kończyła się... lub przerodziła w coś jeszcze więcej.
Nie wiem ile to wszystko trwało. Może dziesięć minut, może pół godziny... ja bym pewnie nie zauważył nawet, gdyby godzina tak minęła. Madzia przyciskała mnie z różną siłą... a z czasem nawet pocierała lekko swoim kroczem. Uwielbiałem to i rozkoszowałem się każdą chwilą. W pewnym momencie jednak, poczułem zmniejszenie nacisku, a potem jej lekkie unoszenie się. Rozpoznając co się święci, natychmiast chwyciłem ją swoimi rękami za biodra i przycisnąłem z powrotem do siebie. O ile do tej pory było czasem słychać jej cichutkie pojękiwanie, o tyle teraz jej odgłos rozniósł się po całym mieszkaniu. Trzymając ją i przyciskając do siebie, poczułem jak podniecenie bierze u niej górę. Zaczęła pocierać się o mnie jeszcze energiczniej, jeszcze namiętniej. Jęczała głośno, a jej ruchy na mnie były coraz żywsze.
O ile dla mnie była to niezmiennie wielka przyjemność i satysfakcja, być w tej pozycji, w tym stanie, być wykorzystywanym przez piękną dziewczynę dla jej przyjemności, o tyle dla niej to już stawało się nie do zniesienia. Zrozumiałem to po tym, jak w pewnym momencie przerwała swoje ruchy na mojej twarzy i zmieniła pozycję. Teraz widziałem ją nad sobą, ale... od tyłu. Zaraz po tej zmianie poczułem jak ktoś grzebie mi przy spodniach i próbuje je ściągnąć. W tym momencie ja również nie pozostałem bierny i zacząłem dobierać się do jej dolnej części ubioru. Chwyciłem ją za koniec rajstop i zacząłem je zsuwać, starając się pod drodze złapać również majtki. Pomogła mi trochę, unosząc lekko swój kształtny tyłeczek. Kiedy była już naga od pasa w dół, wróciła na swoje miejsce nade mną i kontynuowała rozbieranie mnie.
Widok, który miałem przed sobą był tak idealny, że zatrzymałem się na chwilkę, aby go podziwiać . Gdy ona była zajęta paskiem, rozporkiem i zsuwaniem moich dolnych części garderoby, ja obserwowałem jej piękny rowek, cały pokryty i lśniący od jej soczków. Tuż nad nim widziałem jej drugą malutką dziureczkę. Oba miejsca były niemal w całości pozbawione włosów. Gdybym mógł zatrzymać czas, to zrobiłbym to natychmiast i wpatrywał się w ten obrazek do woli. Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy poczułem jej usta na moim jeszcze małym przyjacielu. Podczas, gdy ona zaczęła się nim bawić, lizać go, ssać główkę, ja zacząłem całować i lizać jej słodką, soczystą muszelkę. Mimo, że jej podniecenie i gotowość było widać jak na dłoni, nie zabrałem się od razu za najważniejsze miejsce. Najpierw dałem sobie czas i zwiedziłem jej zewnętrzne wargi, liżąc, ssąc i całując je na kilka sposobów jakie przychodziły mi na myśl. Dopiero, gdy nacieszyłem się nimi, zbliżyłem się do środka. Mój języczek bawił się wchodząc i wychodząc z jej dziurki, a z czasem... co i rusz zacząłem „zaglądać” języczkiem do jej guziczka. Moja zabawa, „to środek, to brzeg, to guziczek” nie trwała jednak za długo. Gdy poczułem, że mój „mały” nie był już mały i był zdecydowanie poza możliwością zmieszczenia się w jej buzi (chyba, że równocześnie w gardle), skupiłem całą swoją uwagę na jej najczulszym punkcie. Z początku jej reakcja była tak gwałtowna, że na moment wypuściła mnie ze swoich ust, ale po paru sekundach wróciła do swoich pieszczot. Po jej zachowaniu poznałem, że już nie może być daleko i zacząłem nieco przyspieszać swoje ruchy. Muskałem i lizałem językiem jej guziczek najlepiej jak potrafiłem. Palcami próbowałem odsłonić ją jeszcze bardziej, choć w tej pozycji nie było to tak skuteczne jak bym chciał. Mimo tego, widziałem jak coraz trudniej było jej skupiać się na lodziku. Coraz głośniej jęczała i przerywała robić mi dobrze, aby wydać kilka lekkich okrzyków. W pewnym momencie udało mi się znaleźć taką kombinację nacisku, ruchu i kierunku, że kompletnie przestała się mną przejmować i skupiała się już tylko na tym, co jej robiłem, tam na dole. Wszystko nabierało tempa. Czułem jej skurcze, jej zwiększający się nacisk na mnie i jej głośny orgazm. Moje usta, mój nos, moje policzki, wszystko było mokre i ciepłe, tak jak jej cipka.
Gdy jej spazmy dobiegły końca, legła na mnie, z głową w moich nogach. Jej słodka pupcia oddaliła się ode mnie na tyle, że nie mogłem kontynuować już swoich działań, więc, będąc nadal pod ciężarem jej ciała, poświęciłem uwagę temu do czego dostęp miałem. Całowałem jej nogi, jej uda... to z lewej strony, to z prawej. Ocierałem się o nie swoimi policzkami. Lubiłem czuć dotyk jej skóry, smakować ją w różnych miejscach. Marzyłem teraz w zasadzie tylko o jednym... aby powtórzyć to samo co już było... aby jeszcze raz usłyszeć ją w ten sposób, aby zobaczyć jej rozkosz płynącą z moich działań. Pomyślałem, że uda mi się to, gdy Magda, po krótkiej przerwie, podniosła się i wróciła na poprzednią pozycję. Znowu miałem ją nad sobą i znowu miałem dostęp do swojego malutkiego raju, gdy poczułem, że i ona wznowiła swoją „pracę”. Tym razem jej reakcja na moje pieszczoty była dużo bardziej subtelna i nie odrywała się już od mojego przyjaciela. Postanowiłem zatem spróbować czegoś innego. Podczas, gdy ona doprowadzała mnie do szaleństwa i niesłychanej rozkoszy swoimi ustami, ja skierowałem uwagę na jej drugą dziurkę. Sięgnąłem języczkiem najmocniej jak się dało i zacząłem lizać. Widać, że to ją zaskoczyło, ale... nie przestawała mnie ssać i pieścić. Czułem jak czasem zmienia tempo, jak próbuje różnych podejść, lizania, całowania, brania to w ręce, to w buzię. Gdy jednak zaczęła go jednostajnym ruchem wsuwać i wysuwać ze swoich ust, wtedy dopiero poczułem, że się zbliżam. Kiedy poczułem, że punkt „bez odwrotu” nadchodzi, przerwałem swoje zabiegi na niej. Wiedziałem, że teraz nadciągnęła moja kolej na zakłócanie ciszy nocnej. W końcu stało się. Poczułem skurcze w środku, ruch mojego nasienia na zewnątrz i ogarniający całe ciało orgazm. Moje jęki i krzyki byłyby dużo cichsze i krótsze gdyby nie to, że po moim dojściu nie wypuszczała go z ust, tylko kontynuowała swoje ruchy, aż do ostatniego spazmu i do ostatniej kropli. Kiedy mięśnie mi się rozluźniły opadłem głową na łóżko.
Podczas, gdy ja leżałem tak pełen satysfakcji i spełnienia, Magda podniosła się lekko, obróciła i położyła obok mnie. Zobaczyłem jej śliczną twarz i małe ślady mojej spermy na jej policzku. Nie zważając na nic zbliżyłem się i zacząłem ją całować. Pomyślałem sobie, że to ironia, że dopiero teraz możemy posmakować nawzajem swoich ust. A było to uczucie równie niesamowite jak wszystko co się do tej pory działo. Nasze języki nie mogły się sobą nacieszyć, nasze usta nie mogły się od siebie oderwać, a nasze zęby przygryzały wzajemnie nasze wargi. Całowaliśmy się tak długo i namiętnie, aż moje ręce zaczęły same wędrować po jej całym ciele.
- Dosyć. - przerwała nagle nasz pocałunek - Jutro rano musimy wstać na wykład. To ostatni w tym semestrze. Musimy na nim być.
Wypowiadając te słowa, równocześnie wstała i zaczęła zbierać się do łazienki. Po tych słowach zauważyłem lekki uśmiech na jej twarzy. Podobny zresztą miałem zapewne na swojej. Przed nami zapowiadał się jeszcze co najmniej jeden cały semestr wspólnego mieszkania. Pomyślałem tak i poczułem dreszcz na plecach. Był to jednak bardzo przyjemny dreszcz.
Rozdział 3 - What dreams may come
Gdyby spotkało mnie to samo co bohatera filmu „Między piekłem a niebem” i trafiłbym do swojej wersji raju, to widz zobaczyłby zupełnie inny obraz. Nie było by tam malowniczych gór, jezior, rzek, szczególnego drzewka na środku i domu pośród tego wszystkiego. To jest miła wizja do wyjazdu na wczasy i być może w takiej formie zawarłbym to w swoich wyobrażeniach, ale ja bardziej zwracałem uwagę na inne rzeczy. Ten późny wieczór spędzony z Magdą był pewnym wskaźnikiem czym one mogłyby być. Wszakże główny bohater także porzucił cały ten sielankowy obraz, kiedy dowiedział się, że przyjdzie mu przebywać w nim w pojedynkę. A czym w takim razie były owe rzeczy, ktoś mógłby spytać? Na to pytanie nie mam pełnej i jednoznacznej odpowiedzi, ale ta historia jest jej częścią.
Budzik zadzwonił tak jak zwykle, punktualnie o siódmej rano. Odruchowo wyszukałem przycisk drzemki i odwróciłem się na drugi bok. Mimo iż wiedziałem, że takie zachowanie jest niezdrowe i tylko pogarsza mój stan w dalszej części dnia, nadal trwałem w swoim sposobie wstawania. Kiedy ostatecznie wygramoliłem się z łóżka i ubrałem się w świeże ciuchy, Magda kończyła swoje łazienkowe zabiegi, które sprawiały, że piękna róża stawała się jeszcze piękniejsza, jak kwiat przyozdabiany przez kwiaciarkę. Miała w tym wprawę i dobry gust. Nie przesadzała z niczym i wiedziała co jest warte podkreślenia, a co nie. Z bardziej zauważalnych rzeczy zwracałem uwagę tylko na to, jak czasem używała cienia do powiek. Jej oczy, które i tak wyróżniały się rzadkim dla mnie piwnym kolorem, nabierały przy nim jeszcze głębszego wyrazu. Jeśli dodać do tego jej miłą aparycję i taki dobór ubrań, który działał niesamowicie podniecająco, to ujawniał się całokształt, który niejeden facet oglądałby bardzo chętnie o każdej porze dnia i nocy. Można rzec, że śniłem o niej wielokrotnie, też na jawie. Marzyłem i fantazjowałem co bym z nią najchętniej robił. Z początku były to fantazje raczej skupiające się na fizyczności. Z czasem jednak, gdy poznawałem Madzię coraz lepiej, zauważałem nie tylko jej wygląd, ale i zachowanie; zacząłem widzieć w niej coś więcej, niż tylko obiekt pożądania. Chociaż to pożądanie najbardziej mną władało kiedy byłem przy niej, to od jakiegoś czasu powoli zaczęły ujawniać się inne myśli...
Wyszliśmy oboje z mieszkania i udaliśmy się jak zwykle autobusem na uczelnię. Nie zamieniliśmy tego poranka zbyt wielu słów. Wydarzenia ostatniej nocy, również pozostały przemilczane. Dokuczało mi to niesamowicie. Miałem tyle pytań, tyle wątpliwości, a zarazem tyle nadziei. Nie wiedziałem czego teraz oczekiwać. Czy to był jednorazowy wybryk? Czy ona w ogóle pamięta co się działo...
- Nie... nie wydaje mi się, żeby była wtedy pijana - pomyślałem - nie szła chwiejnym krokiem, ani nie było mocno czuć od niej zapachu alkoholu. W zasadzie jedynym co wskazywało na jej brak abstynencji, był wyjątkowo dobry nastrój i dużo mniejsza powściągliwość w rozmowie. Być może gdyby było inaczej, to wczoraj do niczego by nie doszło.
Takie myśli męczyły mnie prawie całą drogę. Zamieniliśmy ze sobą tylko kilka słów grzecznościowo-sytuacyjnych. Nie mogłem dostrzec w niej niczego, żadnego znaku, żadnych myśli na temat, co dalej może się z nami dziać. Dojechaliśmy na miejsce i nasze drogi się rozeszły, tak jak to było w zwyczaju. Każde z nas ruszyło w kierunku swojego wydziału. Idąc odwracałem się jeszcze kilka razy. Pierwszy, drugi raz... szła dalej. Trzeci...
Odwróciła się. Byłem już tak zrezygnowany, że lekko mnie to zaskoczyło, ale tylko na ułamek sekundy. Nasz wzrok się spotkał, na co ja zareagowałem uśmiechem, który ona szybko odwzajemniła. Chwilę jeszcze na mnie popatrzyła, pomachała ręką, po czym odwróciła się i poszła dalej.
- Drobiazg, a cieszy... - powiedziałem sobie w duchu.
Moja nadzieja, która do tej pory ustawicznie przygasała, nagle rozpaliła się ponownie, sprawiając, że buzia uśmiechała mi się szeroko, jeszcze przez długi, długi czas. Przez wszystkie zajęcia myślałem o tym co będzie dalej z nami. Obmyślałem potencjalne scenariusze naszych rozmów, oceniałem jej zachowanie, jej słowa. Krótko mówiąc, robiłem to w czym każdy wycofany, nieśmiały chłopak jest dobry... analizowałem i planowałem. Nieważny był dla mnie fakt, że nic z tych planów mogło nie wyjść. Robiłem zwyczajnie to co lubiłem robić, czyli myślałem o niej... O nas. Czas mijał, popołudnie się zbliżało i wiedziałem, że cokolwiek się wydarzy, to i tak nie będę w stanie tego do końca przewidzieć.
- Cześć. Jak było na wykładach? - usłyszałem od progu, wchodząc do mieszkania.
- Dobrze. To znaczy... był trochę w tonie pożegnalnym. W końcu oba dzisiejsze przedmioty, które miałem już się kończą. Jeszcze tylko egzaminy i w końcu ferie. - odpowiedziałem - Domyślam się jednak, że za wiele mieć z nich nie będę. Nastawiam się raczej na drugie terminy.
- No mi już zostały tylko dwa i koniec. Większość zdałam w zerówkach i tych pierwszych terminach, które już były. - powiedziała Magda.
- A jakie masz zatem plany po tych dwóch, które ci jeszcze zostały? - zapytałem ją. Niepokój wkradł się w moje serce, bo odpowiedź łatwo można było odgadnąć.
- No wracam do domu. Przyjadę z powrotem dwudziestego. - spokojnie odparła moja współlokatorka - A ty? Będziesz wracał do siebie?
- Ja... zobaczę jak się sesja potoczy i jak będzie z czasem. - odpowiedziałem. W moim tonie może nie było tego słychać, ale czułem lekki smutek i żal spowodowany jej planowanym wyjazdem. Choć rozumiałem ją po części, bo dawno już swojej rodziny nie odwiedzała, to ja miałem nadzieję na coś innego. Dwa tygodnie spędzone razem. Tylko razem. Myślałem, że po takiej nocy jak poprzednia, nasze relacje nie mogły stanąć w miejscu. I do tego szykowała się przerwa w nauce, która mogła jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyć. Zarówno fizycznie jak i...
Bałem się myśleć o tej drugiej sferze relacji międzyludzkich. W fizyczności byłem nieśmiały tylko na początku, była to powierzchowna skorupka, która jak się ją trochę naruszy, to odpada dość szybko i ujawnia prawdziwego mnie. Gorszy problem był z miłością... Chciałem jej, choć jej nie szukałem. Broniłem się przed nią tak mocno, że już nie wiedziałem czy jestem w stanie kochać. Zauroczyć i owszem, pod tym względem byłem bardzo kochliwy, ale kochać... Tak mocno i prawdziwie, całym sercem? Ta skorupa wydawała się być za gruba, aby kiedykolwiek mogła zostać rozbita. Dlatego wmawiałem sobie, że jeśli czeka mnie z Magdą kiedyś coś więcej, to tylko zauroczenie, krótkotrwała chemia, która minie i wszystko się skończy. Tak miało być, nie widziałem innej opcji.
Popołudnie moja współlokatorka spędziła na nauce, tak jak ja podobnie robiłem u siebie. Różnica polegała jedynie na tym, że ja poświęcałem temu zajęciu maksymalnie parę godzin dziennie, podczas gdy ona potrafiła siedzieć nad książkami i notatkami w nieskończoność... Tak przynajmniej ja to widziałem. Gdy skończyłem zatem swoje męki i mój mózg odmawiał już posłuszeństwa w przyswajaniu nowej i wątpliwie użytecznej wiedzy, wstałem i poszedłem do jej pokoju, aby w końcu zacząć jakąś rozmowę. Zauważyłem, że właśnie zrobiła sobie przerwę, bo przez korytarz dało się słyszeć muzykę. W teorii zadanie wydawało mi się proste. W końcu zdarzało się czasem, że to ja przychodziłem do niej i zagajałem jakieś rozmowy. Całe trzy, może cztery razy... W ciągu pół roku. Decyzja została jednak podjęta i wdrożona w życie. Po lekkim zapukaniu w drzwi wszedłem do środka.
- Hej, nie przeszkadzam? - zapytałem podczas wchodzenia.
- Nie, akurat robiłam sobie przerwę. Mały relaks przy muzyce. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem na ustach.
Usiadłem na jej łóżku, na którym leżał jakiś otwarty zeszyt, książka i długopis. Wydawać by się mogło, że biurko jest znacznie lepsze do nauki, ale widywałem czasem Magdę leżącą na brzuchu i czytającą coś w notatkach. Czasem też zastawałem ją na łóżku opartą plecami o ścianę, pochłoniętą czytaniem podręcznika lub zapisującą coś na kartkach papieru. Był to wtedy widok bardzo działający na wyobraźnię, szczególnie jeśli miała na sobie jedną ze swoich krótkich spódniczek. Teraz, kiedy teoretycznie wydawało się, że te fantazjowanie można nieco urealnić, zastanawiałem się jak powrócić do tematu z wczoraj.
- To jak tam, dużo ci jeszcze zostało tej nauki dzisiaj? - przerwałem ciszę w naszej rozmowie.
- W sumie nie tak dużo. Jeszcze raz powtórzę jeden rozdział i pójdę chyba w końcu spać. Dzisiaj wstałam taka niewyspana... Długo już nie wytrzymam.
Po jej słowach moja mina nieco zrzedła. Wydawało się, że jej dzisiejszy nastrój nie sprzyjał moim zamiarom. Wiedziony tym przeczuciem kontynuowałem dalszą rozmowę w neutralnym tonie, pytając jak minął dzień, z czego ma egzaminy i kiedy, jakie ma plany na jutro. Kiedy pomysły na podtrzymanie rozmowy mi się wyczerpały posiedziałem jeszcze chwilę na jej łóżku w milczeniu. Myślałem co by tu zrobić, aby chociaż minimalnie przejść z rozmową na inne tory. Szukałem w jej zachowaniu czegoś, co bym mógł wykorzystać, na czym mógłbym się oprzeć, ale nic takiego nie znajdowałem. W końcu postanowiłem coś. Wstałem i podszedłem do niej.
- No to nie będę ci dalej przeszkadzać w takim razie. - Powiedziałem kładąc jedną rękę na jej ramieniu i zbliżając moją głowę. Jednym, dość szybkim ruchem zbliżyłem się jeszcze bliżej i pocałowałem ją w policzek. Umyślnie postarałem się, aby był to bardziej znaczący całus, przedłużając go nieco i oddalając się już nieco wolniej. W tym momencie Magda lekko się odwróciła, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Miłej nauki życzę - szepnąłem jej do ucha - ja wracam do siebie.
Spojrzałem jeszcze w jej oczy z bliska. Nasz wzrok spotkał się i zastygliśmy na kilka sekund w bezruchu. Miałem chwilę zawahania, ale wiedziałem, że na tym poprzestać nie mogę. Tym razem nieco żwawiej przysunąłem się do niej i pocałowałem ją w usta. Szybko zorientowałem się, że to był strzał w dziesiątkę. Magda oddała się chwili i zaczęliśmy się całować tak namiętnie jak wczoraj. Nasze języki szybko znalazły drogę do siebie i próbowały się oplatać niczym węże w ciemnej jaskini. Przez dobrych paręnaście sekund nasze usta były do siebie przylepione i widać było jak oboje czerpaliśmy z tego wielką przyjemność. Nasze oczy były zamknięte, a z czasem było słychać lekkie pomrukiwanie. Moją lewą ręką zacząłem dotykać jej głowy i policzka, którego ostatecznie zacząłem delikatnie głaskać. Kiedy minęła tak już dobra chwila... Minuta, może dwie... Przerwałem nasz kontakt. Podniosłem się, cofnąłem o krok, życzyłem miłego wieczoru i odszedłem do swojego pokoju.
Teraz trochę sam nie wiem, dlaczego tak postąpiłem. Przerwałem coś, co mogło zmierzać w dużo ciekawszym kierunku. Fakt, Magda miała dzisiaj na sobie jeansowe spodnie, czyli coś co w moim przypadku sprzyjało powściągliwości, ale i tak chwilę później trochę żałowałem swojego odejścia. Słusznie czy niesłusznie, tym razem rozum zwyciężył i dałem jej czas na odpoczynek. Pocieszałem się jednak tym, że dalszy pozytywny rozwój wypadków jest tylko kwestią czasu.
Następnego dnia już od samego rana zobaczyłem widok, do którego mógłbym wzdychać godzinami. W ten piękny, bo słoneczny, zimowy dzień, moja współlokatorka założyła żółty golf, czarną spódniczkę oraz czarne rajstopy, nieco grubsze niż zwykle. Wyglądała w tym bardzo elegancko, ale jednocześnie bardzo seksownie i kobieco. Mogłem podziwiać ten piękny obrazek ponownie, przez całą drogę na uczelnię, a potem znowu rozeszliśmy się do swoich wydziałów.
Po powrocie do mieszkania, zdarzyło się, że jedliśmy wspólnie obiad. W jego trakcie zaproponowałem, aby zrobiła sobie przerwę w nauce i obejrzała ze mną jakiś film. Znając ją, nie liczyłem na to, że się zgodzi, ale tu mnie zaskoczyła.
- A jaki film proponujesz? - zapytała z zaciekawieniem.
- Jeśli ja wybiorę, to będzie znowu jakieś science-fiction. Może jednak ty coś wybierz. - Powiedziałem z uśmiechem, po czym wziąłem ostatni kęs z talerza.
- No to może... jakiś horror... - Trudno mi było stwierdzić czy to było pytanie czy głośno myślała. - Znasz jakiś ciekawy? - dodała w końcu.
- Paranormale mamy już za sobą... no to może pora wziąć się za „Obecność”? - odparłem, po czym spojrzałem się na nią w oczekiwaniu na odpowiedź.
- O to to, to może być. Tego nie widziałam jeszcze - szybko oznajmiła Magda.
- No to sprzątamy i jedziem z koksem - powiedziałem i wziąłem się za zbieranie talerzy. - Pójdziemy do mnie. Mam już ten film z napisami - dodałem jeszcze na koniec.
Po uporaniu się z kuchennymi porządkami poszliśmy do mnie do pokoju. Moja towarzyszka zajęła wygodne miejsce na łóżku (oboje mieliśmy w swoich pokojach podobny układ mebli), a ja zabrałem się za ustawianie seansu. Po uruchomieniu filmu podszedłem do niej i usiadłem obok. Moje oczy jak zwykle nie mogły oderwać się od jej pięknych nóg, pokrytych czarną tkaniną. Mimo iż nadal próbowałem zachowywać trochę dyskrecji w patrzeniu, wątpię, aby nie dostrzegła mojego ciągłego zerkania w ich kierunku. Tym razem nie były tak połyskujące jak ostatnio i mniej było widać przez nie skórę, która chowała się pod grubszym materiałem. Mimo to, jej rajstopy działały na mnie równie mocno jak wtedy i widziałem jak ładnie podkreślają jej kobiece kształty i małe, delikatne stópki.
Siedziałem tak i myślałem tylko o jednym. Jakby tu dotknąć tych seksownych nóżek. Choć wiele wysiłku wkładałem, aby skupić się na ekranie monitora, większą część mojej koncentracji pochłaniała walka z moją wewnętrzną bojaźnią i pruderią. Gdyby nie wypadki z przedwczorajszej nocy i nasza pozytywnie zakończona dyskusja, pewnie walczyłbym tak cały film i być może przez następne tygodnie, czy nawet miesiące. Teraz jednak ogarnąłem się znacznie szybciej i gdy film się już dobrze zaczął, sięgnąłem ręką w kierunki jej lewego kolana. Natychmiast kiedy poczułem dotyk jej ciała i tkaniny, poczułem jak krew zaczyna mi pulsować, a moje ciało ogarnia fala przyjemnego ciepła. Przez pierwsze sekundy masowałem tylko to miejsce, które złapałem, trochę okrążając je na około. W momencie pierwszego kontaktu Magda odwróciła się do mnie i nasze spojrzenia znowu się spotkały. Nie widziałem jednak w jej oczach ani sprzeciwu, ani zaskoczenia. Za to miała miły uśmiech, trochę taki zalotny, a na pewno zachęcający do dalszej eksploracji jej kobiecych wdzięków. Po paru minutach takich subtelnych działań, podniosła swoją całą nogę i położyła na moich kolanach, lekko ukośnie. Sprawiło to, że była w tym momencie w lekkim rozkroku, a ja miałem lepszy dostęp do jej górnych partii ud. Moja reakcja była natychmiastowa. Do akcji dołączyła moja lewa ręka, która teraz zajmowała się jej łydką i kolanem. Prawa ręka zaś sięgała powoli coraz wyżej, głaskała i masowała obie nogi. Akcja filmu, jak to zwykle w horrorach tego typu bywa, rozwijała się bardzo powoli. Atmosfera nie zdążyła się jeszcze odpowiednio zagęścić, więc większą część uwagi skupiałem na tym co robią moje rączki, a nie co widzą moje oczy (które, swoją drogą, i tak bardzo często odwiedzały widok jaki miałem poniżej). Przez wiele minut moje postępy nie były zbyt dalekie. Nasycałem się chwilą, której tak mocno i tak długo pragnąłem. Dochodziłem rękami do linii ud i wracałem z powrotem. Głaskałem jej nogi na całej długości, czasem tylko zatrzymując się gdzieś na dłużej. Swoją uwagę poświęciłem też jej ślicznej stópce, którą masowałem od czasu do czasu lewą dłonią. Trwaliśmy w takiej pozycji przez większość filmu i tylko pod koniec zdecydowałem się na kilka śmielszych kroków. Parę razy moja ręka zawędrowała tam, gdzie nogi się łączą i pomasowałem ją lekko w kroczu. Walczyłem sam ze sobą, aby dłużej w tym miejscu się nie zatrzymywać. Czułem ciepło bijące z niej... a po dłuższym czasie przedostającą się na zewnątrz majteczek wilgoć. Do końca seansu zaznajomiłem się z jej nylonowymi nóżkami tak dobrze i intymnie, że szybko zapragnąłem pójść dalej. Niestety nie było mi to dane... Chociaż...
Po obejrzeniu filmu zrobiłem mały błąd taktyczny. Zamiast zająć się dalej Magdą wstałem na chwilkę i podszedłem zrobić coś na komputerze, kiedy ona w tym czasie uciekła mi do łazienki. Byłem tak nakręcony tym co się działo do tej pory, że zdecydowałem się zrealizować pewien śmiały plan, który chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Zrobiłem szybko co miałem do zrobienia i poszedłem do jej pokoju na nią poczekać. Kiedy przyszła, zbliżyła się i pocałowała mnie w usta. Poddałem się temu pocałunkowi na chwilę, ale dość szybko przerwałem go i powiedziałem:
- Wybacz, że przerywam, ale musisz, zdaje się, wracać do nauki. - Wypowiedziałem te słowa, nie mogąc jednak powstrzymać szelmowskiego uśmiechu, pojawiającego się na mojej twarzy.
- Co...? Teraz do nauki? No... Masz w sumie rację. Pora do niej wracać. - Jej początkowe zaskoczenie szybko przerodziło się w ton, który sugerował, że próbuje mnie sprawdzić. Jej mina również zdawała się na to wskazywać, tak że aż na moment zaciekawiłem się, jakby potoczyła się dalej nasza słowna „gierka”, gdyby nie mój plan, którego wykonanie stawiałem nade wszystko.
- Myślę, że powrót do niej nie będzie taki zły, szczególnie jeśli połączymy przyjemne z pożytecznym. Pamiętasz naszą... intymną rozmowę z przedwczoraj? - zapytałem.
- Taak... - odpowiedziała przeciągając trochę, co zdradzało jednocześnie jej duże zaintrygowanie.
To co chciałem zaproponować wydawało mi się już takie oczywiste w tym momencie, jednak byłem gotów iść o zakład za każde pieniądze, że gdyby ją wypytać o domysły, na temat tego o co mi chodzi, to nigdy by na to nie wpadła.
- No to co powiesz na to, żeby przyjść na łóżko z notatkami, a ja w tym czasie zajmę strategiczną pozycję? - powiedziałem, wyjawiając swój plan.
Na twarzy Magdy pojawił się uśmiech. Od razu dało się poznać, że zrozumiała moje zamiary.
- No dobrze, ale wątpię, abym długo tak wytrzymała. Nie po tym co mi robiłeś przez ostatnią godzinę. - Odparła, dając mi do zrozumienia, że pewne emocje nie zdążyły jeszcze opaść.
Wzięła zatem notatki, które miała pod ręką, i podeszła do łóżka. Ułożyłem się wygodnie na plecach i obserwowałem jak kładzie notatki nad moją głową, a następnie sama wspina się nade mnie, zakrywając od razu moje pole widzenia obrazem, który już raz miałem okazję podziwiać. Różnice były niewielkie, ale dostrzegalne. Rajstopki na nogach więcej zakrywały, choć lekki odcień skóry nadal przez nie prześwitywał. Na wprost mnie, pod materiałem z nylonu, widziałem znowu czarne majteczki, jednak tym razem w innym kroju i z inną koronką. Długo jednak tym widokiem nie mogłem się rozkoszować, bo moja współlokatorka, szybkim, ale płynnym ruchem zniżyła się na moją twarz i usiadła na niej, trochę mnie przyciskając swoim ciężarem. Kiedy ja zatapiałem się w symfonii moich czterech najmocniej używanych zmysłów, ona w tym czasie podniosła swój zeszyt i zaczęła czytać. Po raz kolejny pomyślałem, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Czarny materiał jej spódniczki odcinał niemal całe światło. Mimo ciemności i ciasnoty, upajałem się jej intymną bliskością, spostrzegałem moje oddziaływanie na jej najczulsze miejsce, i chwilami czułem jak wierci się na mojej twarzy. Mijały tak minuty. Czasem słyszałem przewracanie kartek. Jej ruchy bioder, z początku ledwo wyczuwalne, stawały się przyciskać mnie coraz mocniej i głębiej. W pewnym momencie położyła to co trzymała i opierając się rękami o łóżko, zaczęła mnie już dość mocno ujeżdżać. Pocierała się o mnie głównie w kierunkach góra-dół, co jakiś czas robiąc zmianę na lewo-prawo. Kiedy uznałem, że zaraz może zechcieć przerwać to co robi, znowu złapałem ją rękami za biodra i docisnąłem jeszcze mocniej do mojej głowy. Czułem, że od tarcia i nacisku piecze mnie skóra i zapewne musiałem być mocno czerwony, ale w tak namiętnej chwili jak ta miałem to gdzieś. Myślałem tylko o tym co robimy, o tym gdzie jestem, o tym czego dotykam i kogo dotykam.
Jej westchnięcia i stękanie zdawały się przybierać na sile, kiedy nagle wsunęła swoje ręce pod spódniczkę i złapała za skraj rajstop. Rozpoznałem o co jej chodziło i szybko ją puściłem. Jednym sprawnym ruchem podniosła się lekko i zsunęła swoją bieliznę do poziomu kolan. Następnie usiadła z powrotem na mnie niemal całym ciężarem, próbując dalej zsuwać rajstopy z majteczkami, aż do samych kostek. Nie szło to zbyt gładko i spróbowałem jej pomóc łapiąc ją znowu za biodra i trochę odciążając. Jak już tylko jej nacisk na moje usta nieco zelżał, wziąłem się do roboty i zacząłem lizać. Nie bawiłem się tym razem za dużo i od razu zacząłem szukać jej delikatnego guziczka. Gdy tylko go wyczułem mój języczek zaczął od razu swoje tańce, przeplatane stanowczym, jednostajnym i hipnotycznym ruchem. Efekty były szybko widoczne, a przede wszystkim słyszalne. Czułem jak jej soczki mieszają się z moją śliną i cała mieszanka zaczyna pokrywać moje usta, nos i policzki. Magda głośno jęczała i wiedziałem, że długo już nie wytrzyma. Gdy w pewnym momencie pomogła mi trochę, odsłaniając palcami swoje gniazdko i łechtaczkę, jeszcze bardziej zdecydowanymi ruchami dałem jej odczuć działanie mojego języka. Koniec był bliski, jeszcze tylko parę ruchów jej pupci, jeszcze tylko trochę większy docisk do mnie i... w końcu... stało się!
Krzyki było słychać przez niespełna minutę i gdy ostatecznie ustały, ja mogłem w końcu nabrać powietrza. Moja partnerka osunęła się do przodu i padła na brzuch, zostawiając mnie nadal między swoimi udami. Podniosłem się, przytuliłem do niej i pocałowałem ją w czoło. Kiedy obróciła się na bok, w moją stronę, zacząłem ręką jeździć po jej ciele. Dotknąłem jej policzka i sunąłem palcem po skórze jej szyi, dekoltu, piersiach, brzuchu. W następnym momencie, gdy wróciłem do masowania jej piersi, ocknęła się trochę i sięgnęła ręką w kierunku moich spodni. Wsunęła ją pomiędzy je, a moje ciało i wyszukała mojego budzącego się do życia przyjaciela. Pobawiła się nim trochę w ten sposób, ale po paru chwilach straciła cierpliwość i zaczęła mnie rozbierać. Spodnie i bokserki szybko wylądowały przy moich stopach, a Magda zabrała się za poważną zabawę. Wzięła mojego członka w ręce i zaczęła masować. Na krótko po tym do akcji dołączyły jej cudowne usta, które z początku wydawały się nie pomieścić mnie całego. Widziałem jak parę razy, próbowała zrobić głębokie gardło, ale było jej bardzo trudno powstrzymać wiadomy odruch swojego organizmu. Przy niektórych próbach jej wargi prawie dotykały mojego podbrzusza. Delektowałem się tymi chwilami, czułem jak mój penis stoi maksymalnie wyprostowany. Sprawczyni mojej rozkoszy wiedziała dokładnie co robić i już po chwili czułem jak zbliża się koniec. Próbowałem jakoś myślami przedłużać moją przyjemność, ale byłem w tej walce bez szans. Ostatecznie i tak poczułem nieubłaganie nadchodzący punkt bez odwrotu, po którym doszedłem, głośno jęcząc i wzdychając, a mój głos rozległ się w całym pokoju. Magda złapała prawie cały gęsty ładunek w usta, a po wszystkim usłyszałem tylko krótkie, ciche przełknięcie. Błogie uczucie spełnienia towarzyszyło nam jeszcze parę minut, po których pozbieraliśmy się z łóżka i ubraliśmy z powrotem.
Kiedy doprowadziliśmy się już do całkowitego porządku, moja współlokatorka zabrała się za dalszą naukę, a ja wróciłem do siebie i również zająłem się książkami. Wieczorem tylko, podczas gdy leżałem w łóżku, wykiełkowała we mnie pewna myśl. Wiedziałem, że jeszcze parę dni i Magda pojedzie do rodziny na dwa tygodnie. Tyle czasu bez niej wydawało się być bardzo smutną perspektywą. Chciałem zatem, zanim dojdzie do rozłąki, doświadczyć z nią nieco więcej intymnych chwil.
Moje próby (w następnych dniach) spotykały się często z aprobatą, a czasem nawet prowadziły do czegoś więcej, niż niegrzecznej zabawy. Częściej teraz towarzyszyłem jej w nauce, będąc pod nią i jej krótkimi sukienkami, przyciśnięty przez krocze zakryte subtelnym materiałem różnorakich rajstop. Z raz czy dwa miała na sobie również spodnie - jeansy, ale nie przeszkadzało to nam w wykonywaniu tego, co stawało się powoli stałym fragmentem dnia - siadaniem na mojej twarzy. Pozycja ta jednak, nie była jedynym sposobem na urozmaicenie nauki. Potrafiłem sam lub na wezwanie wejść pod biurko i stamtąd zwiedzać zakamarki jej stref intymnych. Lubiłem wtedy dozować przyjemność, zaczynając od stópek i łydek, całować, masować i głaskać, pnąc się coraz wyżej i wyżej, by na końcu dojść do cudnie skrywanego skarbu. Następnie dochodziłem do stanu, kiedy jej uda lądowały na moich barkach, a ja miałem twarz, usta, nos lekko wciśnięte w klin jej rajstop i kolorowe figi, które chowały się pod nimi. Lubiłem być w tej pozycji już dla samego bycia tam, ale dodatkowo całowałem ją przez materiał, pieściłem języczkiem i ocierałem się jak tylko mogłem. Magda z początku długo nie wytrzymywała takich sesji, i albo musiałem przestawać żeby dać jej ochłonąć, aby mogła dalej spokojnie się uczyć, albo przechodziliśmy do poważniejszych spraw. Z czasem jednak uodparniała się trochę na moje zabiegi i z zaledwie kilku minut zabawy przeszliśmy do dobrych kilkunastu.
Te dni były najmilszymi chwilami mojego życia. Często wspominam je z sentymentem, jako coś wspaniałego, żywego i namiętnego. Konsekwencje tych wydarzeń i nasze dalsze losy były również bardzo ciekawe i ważne, ale to początek tego wszystkiego był tym co zapadło w pamięć najmocniej.
Moja współlokatorka zdała egzaminy śpiewająco i zgodnie z planem wyjechała. Ostatniego dnia odprowadziłem ją na dworzec PKP. Przed odjazdem czule pożegnaliśmy się namiętnym pocałunkiem oraz miłymi słowami, po których wiedziałem, że ta historia nie ma jeszcze zakończenia.
Jak Ci się podobało?