W przydrożnym motelu
9 lutego 2019
5 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Szybki numerek w kibelku nie jest szczytem możliwości, nie zapewnia nawet minimum nasycenia sobą obojgu kochankom. Byliśmy oboje pijani i tak cholernie samotni. Poniosło nas pożądanie i to coś… Ta szczególna więź, która połączyła nas dawno temu i zbliżała nieuchronnie do siebie. Tym jednym, krótkim aktem daliśmy upust całej, emocjonalnej apatii i obezwładniającej frustracji seksualnej. I choć tak wiele o tym pisaliśmy, wymieniając się wiadomościami, nawet w najśmielszych fantazjach nie myślałem, że to mogłoby się wydarzyć na prawdę. Oboje wiedzieliśmy, że tę relację trzeba było zakończyć, zanim się na dobre rozpoczęła. A zaczęło się tak niewinnie. Byliśmy dla siebie wdzięcznymi „słuchaczami” i rezolutnymi doradcami. Rozbrajającą szczerością, wobec siebie, budowaliśmy wzajemne zaufanie i pewność, że nie zrobimy sobie krzywdy. Każda kolejna, wyznana tajemnica i zrozumienie, które sobie dawaliśmy, kruszyły lody i likwidowały coraz to twardsze bariery mentalne. Nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy okłamywać siebie nawzajem, że to jeszcze tylko przyjaźń. Przegapiliśmy moment, w którym sprzedaliśmy własne dusze i zdeptaliśmy sumienia, żeby tylko móc oddać się cielesnej ekstazie, bezwolnie poddać się żądzy, łapczywie upajać się, trawiącą nas, namiętnością. Za tą granicą nie było już odwrotu…
Szukamy każdej możliwej okazji żeby się spotkać na dłużej, ale dobrze wiedzieliśmy, że to prawie niemożliwe. Praca, dom, dzieci. Małżonek, który żąda uwagi. Jednak w raz z moim dwudniowym szkoleniem w stolicy nadarza się niepowtarzalna szansa. W pośpiechu ustalamy, że zostawiasz dzieci u dziadków i spotykamy się w połowie drogi między Kielcami a Warszawą w przydrożnym motelu. Przyjeżdżam wcześniej na miejsce, wszystko przygotowuję i niecierpliwie czekam. Ty wchodzisz do pokoju spóźniona i zdenerwowana. Oczy masz przeszklone, nie wiem czy ze strachu czy pożądania... ale nie gadamy o tym, poza krótkim cześć nie zamieniamy ze sobą ani słowa. Jesteśmy siebie tak spragnieni, że od razu przechodzimy do rzeczy. Na wyrzuty sumienia nie ma już miejsca.
Lekko przypieram cię do ściany i zaczynam delikatnie całować. Nie chcę być agresywny jak ostatnio, upajam się słodkością twych ust. Mając w głowie twoje wiadomości, czekam aż dobierzesz się do mojego rozporka, ale ty zdajesz się być trochę wycofana i jednocześnie zauroczona sytuacją. Powoli zyskuję pewność siebie i rękami wkradam się pod bluzkę masując biodra. Twoje ciało drży a pocałunek przerywasz cichym westchnieniem, zastygam czekając na twoją dalszą reakcję. Ale to trwa tylko ułamek sekundy, ruszasz biodrami na znak aprobaty dla dalszego masażu i przejmujesz inicjatywę w pocałunku. Trochę jestem zaskoczony, więc nasze języki toczą nieformalną walkę o dominację w tym rozdaniu. Moje ręce błądzą coraz wyżej, od lędźwi, aż po szyję by w końcu niepostrzeżenie prześlizgnąć się na brzuch. Ponownie drżysz a ja wykorzystuję moment i rozstrzygam bitwę toczącą się za naszymi ustami - od teraz to ja prowadzę...
Delikatnie się cofam i tylko nasze czoła przywarły do siebie rozpalone gorączką pożądania. Przygryzasz rozedrganą podnieceniem wargę jednocześnie obejmując mnie czule ramionami. Twoje płonące oczy zdają się błagać o rozkosz. Linia talii prowadzi mnie wprost do twojego staniczka.
- Mmmmm... - mruczę podniecony. Wreszcie moja wyobraźnia zostanie zaspokojona. Dotyk koronki przyprawia mnie o dreszcze. Kiedy zaczynam masować twoje piersi, nasze oddechy przyspieszają. Zamykasz oczy a ja zniecierpliwiony ściągam z ciebie bluzkę, która stanowi dla mnie sporą przeszkodę do zdobycia wymarzonych cycuszków...
Energicznie łapię twoje pośladki, ty padasz mi w ramiona i przenoszę cię na łóżko. Rozkładasz nogi a jak klękam między nimi i delikatnie się na tobie kładę, opierając ciężar ciała na łokciach. Masuję torsem twój brzuch, potem piersi. Stykamy się ustami w leniwym pocałunku. Kiedy wsuwam ręce pod twoje plecy unosisz się delikatnie a ja zgrabnym ruchem odpinam zapięcie stanika. Podrywam się do góry, łapię za ramiączka i celebruję chwilę. Dzisiaj skryłaś swoją tajemnicę za koronkowym materiałem fioletowego biustonosza. Z każdym centymetrem przybywających krągłości moje pożądanie rośnie...
Zamykasz oczy i odwracasz delikatnie głowę, ostatecznie pozbywam się twojej górnej garderoby.
- Ahhh, piękne. Cudowne! - nie mogłem pozostawić takiego widoku bez komentarza. Twoją twarz rozświetla uśmiech. Opuszkami palców badam cud, który właśnie odkryłem. Masuję całymi dłońmi. Wijesz się w rytm moich pieszczot. Kiedy składam na twoich piersiach pierwszy pocałunek zastygasz jęcząc przeciągle. Nie milkniesz już, bo od teraz daję ci całą lawinę przyjemności. Wlizuję się w słodkość twoich cycuszków, wgryzam się w twarde już sutki. Nieświadomie zaczynam ruszać miarowo biodrami, ogarnia mnie ekstaza. Odwracasz głowę w druga stronę i natrafiasz tam na mojego kciuka. Zaczynasz go łapczywie ssać, jakbyś chciała mnie zachęcić do zmiany pozycji. Drugą ręka zaczynam pozbywać się twoich spodni, idzie mi to opornie, dlatego chętnie pomagasz. Po krótkiej szamotaninie pozostajesz tylko w koronkowych stringach od kompletu. Nie panuję już nad sobą! Niemal zrywam je z ciebie i przywieram do cipki, później będzie czas na delektowanie się jej wyglądem. Teraz mój język błądzi po płatkach sromu, liżę i ssę na przemian twój pachnący cudnie kwiat rozkoszy. Odnajduję w końcu drogę do twojej perełki, rytmicznie zadaję przyjemność ustami. Drażnię łechtaczkę językiem, i wkładam pierwszy palec do cipki – jest mokra i gotowa na ponowne odwiedziny mojego orężu.
Teraz już dwoma palcami toruję sobie miejsce, ale ty w szaleńczym zrywie odpychasz mnie i zeskakujesz z łóżka ciągnąc za sobą moje nogi. Nie muszę nawet się domyślać w co grasz. Ściągam z siebie koszulkę, ty w tym czasie pozbywasz się moich spodni i bokserek. Składasz krótki, ale mokry pocałunek na mojej żołędzi i wstajesz żeby mnie dosiąść. Patrzę w twoje oczy, ale widzę w nich tylko ekstazę. Łapiesz mnie za chuja klękając nade mną, delikatnie opuszczasz biodra. Już na odległość czuję żar lejący się z cipki, oboje wiemy, że to nie potrwa długo. Jesteśmy siebie tak spragnieni, że jeździec będzie tylko wspaniałą pointą. Nadziewasz się i zatrzymujesz na moment, upajając się pierwszym dzisiaj spełnieniem – znowu jestem cały w tobie. Już po chwili zaczynasz rytmiczny galop. Opierasz ręce na moim torsie, ja masuję twoje piersi, szczypię sutki. Pokój wypełniają westchnienia i jęki. Twoje biodra zataczają delikatne koła, ciało raz to wznosi się raz opada. Mój penis płonie, żar rozlewa się na podbrzusze i jądra, spełnienie nadchodzi. Nagle z twojej buzi wydobywa się krzyk, chwytasz mnie bardzo mocno za włosy. To powoduje u mnie ból, tak nieznośnie przyjemny, że eksploduję!
Zalewa nas fala orgazmu i trwa. Tracisz władanie nad ciałem, opadasz na mnie a ja rękami oplatam cię mocno. Delikatnymi ruchami bioder masujesz pochwę moim, twardym jeszcze, członkiem. Chwytamy łapczywe oddechy. Zespolenie naszych ciał jest najwspanialszym czego doświadczyłem od dawna...
Wciągam głęboko do płuc powietrze i robię długi wydech. Rozpiera mnie ta cudowna myśl, że właściwie dopiero co przyjechałaś…
Jak Ci się podobało?