W cieniu wątpliwości (I)
31 stycznia 2018
4 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Pierwsze spotkanie
Obudziłam się o dziewiątej. Hm... wygląda na to, że znów spóźnię się do szkoły. Było mi to obojętne, równie dobrze mogłam nie iść tam wcale. Postanowiłam jednak pofatygować się na kilka lekcji. Szybki prysznic, ubrałam się , spakowałam zeszyt i długopis.
Lekcje minęły mi stosunkowo szybko. Miałam dużo czasu dla siebie. Postanowiłam rozerwać się dziś wieczorem w barze. O osiemnastej byłam na miejscu. Ubrałam się w czarną sukienkę do połowy uda z koronką na ramionach i odkrytymi plecami. Rozpuściłam włosy, zrobiłam lekki makijaż. Czułam się nie pewnie, zawsze byłam nieśmiała i skryta, nie byłam duszą towarzystwa. Usiadłam na kanapie, złożyłam zamówienie. W momencie kiedy kelner przyniósł mi mojego drinka, do lokalu weszły trzy kobiety. Jedna z nich rzuciła mi się szczególnie w oczy. Była wysoka, szczupła, śliczna. Czarne włosy opadały na jej ramiona, a czerwone usta dodawały jej uroku. Miała na sobie również czarną sukienkę nieco dłuższą niż ja, lekko rozkloszowaną w talii. Wyglądała na prawdę zdumiewająco, kiedy zauważyłam jej wzrok na sobie, zawstydziłam się i zatopiłam usta w swoim drinku. Powoli go sączyłam, gdy nagle na przeciw mnie zasiadły owe kobiety. Nie potrafiłam ukryć swojego zaskoczenia. Jedna z nich od razu się przedstawiła. Miała na imię Paulina, blondynka o krągłych kształtach z ślicznym uśmiechem. Zaraz za nią przywitała się ze mną Martyna, zupełne przeciwieństwo jej koleżanki. Szczupła brunetka o niebieskich oczach w dość wyzywającym ubraniu. Przyszedł czas na nią, czarnowłosą dziewczynę. Teraz dopiero mogłam ujrzeć ją z bliska. Miała śliczne zielone oczy to one w dużym stopniu przykuwały moją uwagę. Kasia, tak jej na imię. Uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam uśmiech i również się przedstawiłam. Dziewczyny zamówiły napoje, upiły po łyku i zaczęły się bawić, tańczyć ze sobą i innymi imprezowiczami. Ja tylko je obserwowałam, nie lubiłam tańczyć, wolałam się zrelaksować przy alkoholu. Zanim się obejrzałam wybiła północ. Chciałam wracać do domu, kiedy Paulina złapała mnie za rękę i zaproponowała, że pójdziemy do Kasi. Po chwili namysłu zgodziłam się. Wszystkie się ubrałyśmy i wyszłyśmy z baru. Szłam chwiejnym krokiem, Kasia objęła mnie w tali i zapytała czy nie jest mi zimno. Odpowiedziałam przecząco i poczułam łaskotanie w brzuchu. Wtedy nie wiedziałam jeszcze co to oznacza. Czułam się nie pewnie w ich towarzystwie, nie znałam ich. Dotarłyśmy na miejsce. Zadbane ,niewielkie mieszkanie na parterze. Miała gust, podobało mi się tu. Jasne wnętrze urządzone w odcieniach bieli i szarości. Usiadłyśmy w salonie. Martyna wyciągnęła kieliszki i wino. Wydawałoby się, że ona, Paulina i Kasia przyjaźnią się od zawsze, jednak tak nie było. Podczas rozmów wyznały mi co je łączy. Nie ukrywam przestraszyłam się. Spotykały się dla seksu. To je łączyło. Nie rozumiałam tego, nie potrafiłam a może nie chciałam zrozumieć? Sama nie wiem. Ta dziwna fascynacja zielonooką. Chciałam ją poznać, spędzać z nią jak najwięcej czasu. Los się do mnie uśmiechnął. Jej koleżanki zwinęły się w ekspresowym tempie, a ja i Kasia zostałyśmy sam na sam. Tylko my dwie. Opowiedziała mi, że ma 24 lata, ma dobrze płatną pracę, jest sekretarką. Lubi to co robi, kocha gotować i zawsze chciała mieć psa. Te informacje utkwiły mi w pamięci. Spojrzałam na telefon. Kilka nieodebranych połączeń MAMA. Poderwałam się do wyjścia, wnet straciłam równowagę. Na szczęście Kasia mnie złapała.
- Oj, moja droga dziś chyba zostaniesz u mnie na noc, nie jesteś w stanie wrócić do domu.
- Dobrze...
- Przygotuję ci kąpiel i pomogę się wykąpać. (kiedy wypowiadała te słowa słodko się uśmiechnęła, a ja nie byłam w stanie jej odmówić czy też zaprzeczyć)
Wstydziłam się, bałam, ale ona dobrze o tym wiedziała, czuła to i na każdym kroku zapewniała mnie, iż nie zrobi mi krzywdy. Po kąpieli położyła mnie w swoim łóżku. Czułam się strasznie, dopadły mnie mdłości, Kasia usiadła na brzegu łóżka koło mnie, głaskała mnie po głowie, mówiła spokojnym tonem.
- Wiesz co nie dziwie ci się, jesteś młoda, trochę wypiłaś dodatkowo fakt, że jesteś kobietą, nie ma co słaba głowa. Spokojnie jeśli będziesz czegoś potrzebować powiedz mi.
- Dziękuje, jesteś kochana.
- A ty słodka *dała mi buziaka w policzek*
To było coś... Sprawiła, że mimowolnie uśmiechnęłam się nie otwierając nawet oczu. Zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się sama w łóżku, nie było jej. Rozglądałam się po pustym mieszkaniu, wtem weszłam, piękna jak ubiegłej nocy z szczerym uśmiechem na ustach. Zapytała jak się czuję i oświadczyła, że kupiła mi rogale na śniadanie i dżem. Usiadłyśmy w kuchni, wypiłyśmy herbatę, zjadłyśmy śniadanie, wymieniłyśmy się numerami i z ciężkim sercem opuściłam ją. Nie chciałam wracać do domu, czułam się przy niej tak... tak inaczej. Dobrze, wspaniale. Czułam, że mogłabym spędzić z nią całe życie. Było w niej coś, co mnie przyciągało.
Wtedy nie wiedziałam, że to dopiero początek czegoś wspaniałego, układu, a może związku? Kto wie jak nazwać nasze relację... Na pewno nie były one przyjacielskie. To co nas połączyło było wyjątkowe. Nie mogłam doczekać się następnego spotkania.
Jak Ci się podobało?