Uwiedzenie Cecile Volanges
7 czerwca 2006
55 min
I
Była już głęboka noc a na korytarzu panował półmrok, gdy zbliżał się do sypialni 15-letniej Cecile Volanges. Kluczem, który zdobył podstępem od Cecile otworzył drzwi i przez nikogo nie zauważony powoli wszedł do jej sypialni. Zamknął za sobą drzwi i przekręcił klucz w zamku. Odczekał jeszcze kilka minut aby oczy mogły przyzwyczaić się do panujących ciemności oświetlanych tylko przez wpadające przez okno światło księżyca i powoli podszedł do stołu. Postawił przyniesioną butelkę wina na stole, zasłonił okna, zapalił wszystkie świece na obu świecznikach a następnie podszedł do jej łoża. Popatrzył na twarzyczkę małej Cecile na której malował się ledwo widoczny uśmiech i spokój. Nie przypuszczała że do jej sypialni ktoś się zakradł i za chwilę ten ktoś położy się w jej łożu i pozbawi ją dziewictwa czyniąc z niej kobietę. Nareszcie. Wreszcie po kilku tygodniach przygotowań, wreszcie będzie mógł ją posiąść i nikt mu w tym nie przeszkodzi. Była tak naiwna i głupiutka, że można było jej wszystko wmówić, a ona przyjmowała to za dobrą monetę. Powoli – aby jej jeszcze nie zbudzić – chwycił za kołdrę i jeszcze wolniej zaczął odkrywać ją odsłaniając jej ciało ubrane w dość luźną koszulę nocną aż do kostek. Odrzucił kołdrę i patrzył z podziwem i zachwytem na oświetloną w świetle świec postać Cecile, która leżała ni to na plecach ni to na boku. Jedną rękę miała tuż przy głowie a drugą rękę przyciskała do brzucha. Jej piersi powoli się unosiły i opadały w takt oddechu. Pochylił się nad nią, położył swą rękę na jej dopiero pączkujących piersiach i dłonią zaczął je delikatnie pieścić i ugniatać a jej rękę leżącą na brzuchu ułożył obok niej. Nie wystarczyło mu to. Chwycił za dolną krawędź jej koszuli i wolno zaczął odsłaniać jej małe stópki, łydki, kolana, aż wreszcie powoli obnażył jej pełne uda i krągłe biodra. Na ten widok jego penis od razu stanął. Po odsłonięciu całego podbrzusza jego zręczne palce delikatnie zaczęły gładzić jej aksamitną skórę począwszy od stóp a skończywszy na jej pagórku łonowym i jej jeszcze niewielkim a jakże uroczym meszku u wejścia do jej muszelki, która była jeszcze zamknięta. Szczególnie upodobał sobie głaskanie i pieszczenie jej wewnętrznej strony ud. Był coraz wyżej i wyżej aż dotarł do jej muszelki. Mała Cecile nadal jeszcze spała głębokim snem ale jego zabiegi spowodowały ten skutek, że lekko rozchyliła nogi i nieświadomie ułatwiła dostęp do swej muszelki a przez sen zaczęła cicho pojękiwać. To jej ciało zaczęło odpowiadać na jego zabiegi. Doszedł do wniosku, że nadszedł czas na przebudzenie małej Volanges. Zbliżył twarz do jej wzgórka łonowego, rozchylił jeszcze bardziej jej nóżki i językiem przejechał po jej muszelce. Doznanie musiało być bardzo silne bo mocno jęknęła i otworzyła oczy. Obudziła się. Rozespanymi oczyma rozejrzała się wokół i przez kilka chwil zastanawiała się dlaczego się obudziła i dlaczego palą się wszystkie świece i wtedy poczuła jak ktoś ją dotyka i jeszcze to ciepłe, wilgotne coś liżące jej podbrzusze. Cicho krzyknęła, próbowała zrzucić z siebie napastnika i wyskoczyć z łoża ale ten ktoś mocno ją złapał za rękę i przycisnął ją sobą do łoża i zakrył jej usta drugą ręką. Ponownie rozespanymi oczyma spojrzała na widoczną w świetle świec twarz intruza, który wdarł się do jej sypialni. Poznała go. To był wicehrabia de Valmont, który przynosił listy od kawalera Danceny i przekazywał jemu listy od niej. Miał prawie 40 lat, przewyższał ją o głowę i był silny, dobrze zbudowany.
- Milcz, jeśli nie chcesz aby Twoja matka wpadła tutaj razem ze służbą. Jak wtedy się wytłumaczysz, że dałaś mi klucz do swej sypialni i kazałaś służbie naoliwić skrzypiące zawiasy a wtedy na pewno pójdziesz z powrotem do klasztoru. Czy chcesz tego?
Przyciskał ją sobą do łoża uniemożliwiając zrobienie jakiegokolwiek ruchu a na ustach czuła jego dłoń uniemożliwiającą wydanie jakiegokolwiek krzyku. Jej ciało ogarnął strach i przerażenie. I wtedy do jej świadomości dotarło ponowione pytanie:
- ...z powrotem do klasztoru. Czy chcesz tego?
Zaprzeczyła głową. Nie, nie chciała ponownie znaleźć się w klasztorze gdzie przez cztery lata musiała znosić bury, karcenia matki Anuncjaty. Świat który poznała po wyjściu z klasztoru jest taki ciekawy, kolorowy, żywy, tańce, zabawy. Nie, nie pójdzie z powrotem do klasztoru. Ruchem głowy zaprzeczyła. De Valmont powoli odsłonił usta Cecile. Przerażenie i trwożliwość powoli w niej zanikało, zaczęła powoli się uspokajać ale nadal drżała na całym ciele i nie rozumiała, dlaczego zakradł się w nocy do jej sypialni, czego on od niej chce, czego oczekuje. Spostrzegłszy, że ma odsłonięte podbrzusze i nogi, szybko je do połowy zakryła, ale na nic więcej już nie mogła się zdobyć. Leżała na łożu jak sparaliżowana i nie potrafiła zrobić już więcej ani jednego ruchu gdyż była jeszcze zbyt przerażona i zaskoczona tą sytuacją.
- Co pan tu robi, czy przyniósł pan list od niego – cicho spytała wystraszonym głosem Cecile.
- Nie, nie przyniosłem żadnego listu. Chcę tylko abyś złożyła na moich ustach długi, płomienny pocałunek – odpowiedział jej po chwili.
- Ależ to nie wypada panie wicehrabio – powiedziała Cecile głosem już o wiele spokojniejszym.
- Ależ wypada, nikt się przecież o tym nie dowie. To tylko będzie jeden niewinny pocałunek. Ponadto przyniosłem Ci wybornego wina, jakiegoś jeszcze nie piłaś abyś mogła spróbować – powiedział tonem łagodnym ale i też nie znoszącym sprzeciwu.
To mówiąc podszedł do stołu i nalał wina do obu pucharów. Gestem dłoni zaprosił ją aby podeszła a potem podał jej jeden z nich. Cecile z niepewną miną wstała, podeszła do wicehrabiego i bez słowa wzięła podany jej puchar i nadal patrzyła rozespanymi oczami na niego. Gdy on podniósł swój puchar do ust, to ona również podniosła puchar do ust i upiła mały łyk. Rzeczywiście, jego smak był naprawdę wyborny.
- Wypij do dna – usłyszała.
Powtórnie przechyliła puchar i posłusznie zaczęła pić małymi łykami, aż wkrótce zobaczyła dno w pucharze. Już była o wiele spokojniejsza a jej strach, który jeszcze przed chwilą odczuwała, gdzieś uleciał.
- Smakowało Ci, a teraz pocałuj mnie – szeptem ale i tonem nie znoszącym sprzeciwu powiedział wicehrabia.
To mówiąc zbliżył usta do jej ust i złożył na jej ustach długi, płomienny pocałunek a jego palce błądziły po jej ciele głaszcząc przez koszulę jej biodra, uda, plecy powodując u niej wzrost pożądania. Wreszcie oderwał usta od niej a Cecile zaczęła głęboko oddychać łapczywie chwytając powietrze.
- Pocałowałam pana panie de Valmont a teraz proszę opuścić moją sypialnię – szepnęła Cecile proszącym głosem.
- Nie moja panno. To nie Ty mnie pocałowałaś ale ja Ciebie, więc teraz Ty pocałuj mnie – odpowiedział jej głosem cichym ale stanowczym.
Była jak zahipnotyzowana i nie potrafiła odmówić prośby wicehrabiego. Chcąc jak najszybciej pozbyć się kłopotliwego gościa Cecile skinęła głową na znak że zgadza się, zrobiła krok do przodu i przytuliła się do ciała pana de Valmont, powoli uniosła do góry głowę i stanęła na palcach aby zbliżyć usta do jego ust. Powoli objęła ustami usta wicehrabiego, tak jak przed chwilą całował ją wicehrabia aż do utraty tchu. Do tej pory nikt jej jeszcze nie całował. Przerażenie z pierwszej chwili po przebudzeniu zanikło w niej zupełnie a zastąpiło je ciekawość i lekko budzące się w niej pożądanie a w głowie jej zaczęło powoli szumieć od wypitego wina.
- Czy jesteś zadowolony? Czy możesz już opuścić moją sypialnię? – spytała Cecile jak tylko zaczerpnęła oddech po pocałunku.
- Nie, nie jestem zadowolony. Nie wsunęłaś języczka do moich ust a ponadto ja Ciebie dłużej całowałem – szukał pretekstu do następnego pocałunku.
- Nie mogłam dłużej ustać na palcach. Jest pan dla mnie panie de Valmont za wysoki – próbowała szeptem się usprawiedliwić.
- Proponuję abyśmy usiedli na Twoim łożu i tam na pewno będzie Ci bardzo wygodnie, ale pamiętaj o wsunięciu języczka do moich ust. To się nazywa pocałunek z języczkiem.
W główce małej Volanges kłębiły się różne myśli. W ciągu ostatnich kilku minut doznała tylu wrażeń, doznań, że krew uderzyła jej do głowy. Skinęła głową na znak że się zgadza i powoli poszła w kierunku łoża obejmowana za talię przez wicehrabiego. Tuż przy łożu zatrzymała się i patrzyła zdumionymi oczami jak wicehrabia obraca ją ku sobie a jego zręczne palce rozwiązują tasiemki na piersiach jej koszuli nocnej, jak jego palce przesuwają się pod koszulę obnażając jej ramiona a jej koszula powoli zsuwa się z jej ramion opadając na jej biodra.
- Co pan robi? – zapytała trochę z przestrachem.
Zdążyła chwycić i zacisnąć palce na górnej części opadającej koszuli nocnej i próbowała zasłonić odsłonięte piersi. Do tej pory żaden mężczyzna nie oglądał jej nago. Do tej pory rozbierała, ubierała lub przebierała ją tylko jej osobista pokojówka.
- Będzie Ci wygodnie siedzieć lub leżeć na łożu a poza tym jest bardzo ciemno nie licząc blasku świec. Twoje ciało jest naprawdę wspaniałe i niejeden malarz zabiegałby abyś mu pozowała do portretu. Pamiętasz ten obraz wiszący w sypialni matki przedstawiający boginię Venus leżącą na łożu, albo ten obraz w moim pokoju. Twoje ciało można przyrównać do jej ciała. Nie masz się czego wstydzić. Twoje ciało jest samą doskonałością – przypochlebiał się jak tylko mógł, aby tylko wzbudzić jej ciekawość, zainteresowanie.
Przyrównanie jej ciała do ciał kobiet na obrazach mile połechtało jej próżną naturę, więc przestała tak mocno zaciskać palce i pozwoliła aby wicehrabia rozchylił jej palce a koszula już sama opadła na dywan. Stała przed nim z opuszczoną głową całkowicie naga i bezbronna i oczekiwała na dalszy ciąg wydarzeń. Wicehrabia z piekielną przebiegłością realizował swój plan wobec małej Volanges. Wiedział już, że Cecile zrobi wszystko, naprawdę wszystko dla niego.
- A teraz rozwiąż pasek mojego szlafroka.
Bez oporu zaczęła powoli wykonywać polecenie wicehrabiego rozwiązując supełek paska. Szlafrok pozbawiony paska rozchylił się ukazując jego naprężony męski organ w całej okazałości, ale Cecile nie patrzyła w dół tylko w oczy wicehrabiego, oczekując na dalsze jego polecenie. I nie pomyliła się.
- A teraz przytul się do mnie i zdejmij mi szlafrok.
- Czy to konieczne? – próbowała jeszcze oponować ale jej pytanie było już raczej retoryczne.
- Ubranie krępuje nam ruchy więc będzie nam o wiele wygodniej siedzieć lub leżeć niż gdybyśmy byli w ubraniu.
Cecile przysunęła się bliżej do wicehrabiego i położyła swe rączki na jego torsie jednocześnie wsuwając je pod szlafrok. Przylgnęła do niego całym ciałem a ręce wicehrabiego obejmowały ją w talii. Naraz poczuła jak coś twardego dotyka jej podbrzusza. Spojrzała w dół i po raz pierwszy ujrzała penisa, który prężył się bodąc ją w podbrzusze. Po raz drugi krew uderzyła jej do skroni i poczuła jak zasycha jej w gardle. Nigdy nie przypuszczała, że mężczyźni mają coś takiego. Myślała, że różnica między kobietą i mężczyzną polega tylko na wielkości piersi i sposobie ubierania się.
- Co to? Co to jest? – spytała patrząc swymi zdumionymi oczami raz w oczy wicehrabiego a potem na ten męski organ.
- Nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziałaś – udał zakłopotanie, chociaż doskonale wiedział, że mała Volanges widzi coś takiego po raz pierwszy w życiu.
- Nie, nigdy – szczerze odpowiedziała.
- No to musisz go poznać. Widzę, że muszę Cię wiele, wiele nauczyć – szeptał jej cicho bezpośrednio do ucha.
Puścił małą Volanges, zapalił na pozostałym świeczniku wszystkie świece a następnie podszedł do okna aby poprawić zasłony, żeby z ogrodu nie można było dojrzeć światła w pokoju. Cecile z ogromnym zaciekawieniem patrzyła co robi wicehrabia a potem jak się zbliża do niej i zdejmuje z siebie szlafrok. Sen gdzieś się od niej ulotnił. Patrzyła z urzeczeniem na jego męskie ciało, na muskularny tors, na jego silne ramiona, nogi jakby rzeźbione przez Michała Anioła, i na ten jego organ. W świetle świec nie chciała uronić ani jednego szczegółu męskiej budowy ciała. Podszedł do niej. Widział w jej oczach zdumienie połączone z zaciekawieniem widokiem jakim jej sprawił.
- A teraz połóż się – szepnął jej do ucha.
Ale mała Volanges dalej stała i patrzyła z wielkim zaciekawieniem na ten męski organ. Wziął ją więc na ręce i położył ją na środku łoża.
- Połóż się tak aby Ci było jak najwygodniej – ponownie szepnął jej do ucha.
Gdy mała Volanges ułożyła się wygodnie na boku na środku łoża, a jej oczy nadal wpatrywały się w jego penisa, wicehrabia natychmiast położył się tuż przy niej. Jedną rękę podłożył pod jej plecy i przysunął ją do siebie całując i liżąc jej pierś a drugą chwycił za jej rączkę i skierował ją ku swojemu penisowi. Chciał aby go dotknęła i nauczyła się jak ma lekko, delikatnie obejmować penisa aby nie zadawać mężczyźnie przy tym bólu.
- Jeśli chcesz to możesz go dotknąć. Widzę, że on absorbuje całą Twoją uwagę.
Z ochotą pozwoliła aby jej rączka dotknęła go. Był ciepły i miły w dotyku a jednocześnie twardy jak kość. Patrzyła nadal z zaciekawieniem jak wicehrabia głaszcze jej paluszkami swego penisa, jak przesuwa jej palce po nim, jak zagina jej paluszki na swoim organie, którego ledwo mogła objąć i jak lekko prowadzi jej rączkę z penisem w środku i przesuwa się po męskim organie.
- O tak, lekko masz go obejmować i dotykać, dobrze, doskonale – pochwalił ją – a teraz ja najpierw pokażę jak się całuje z języczkiem a potem Ty możesz mnie pocałować, ale pamiętaj ma to być z języczkiem.
- A mogę go nadal pieścić – spytała się jakby się obawiała, że ktoś może zabrać jej ulubioną zabawkę.
Wicehrabia był mile zaskoczony tym pytaniem. Z tej małej, głupiutkiej, naiwnej Volanges będzie kiedyś mężatka zdradzająca męża wszędzie i z każdym. Wtedy też może ponownie ją posiądzie. Ale teraz nie chciał zaprzątać sobie głowy tym co będzie kiedyś, więc jej odpowiedział:
- Ależ tak, oczywiście. Możesz robić wszystko na co tylko będziesz miała ochotę i co może podpowiedzieć Ci Twoja wyobraźnia. Czy wiesz, że Twoja matka spędziła pierwszą noc z mężczyzną będąc o kilka miesięcy młodsza od Ciebie.
Wicehrabia to mówiąc patrzył na twarzyczkę małej Volanges i jakie to wyznanie sprawiło skutek na jej obliczu. Położył na wznak małą Volanges a potem pochylił się nad nią, jedną dłonią bawił się jej piersią z czasem przesuwając dłoń ku jej wzgórku łonowemu i pieszcząc jej łechtaczkę a usta zbliżył do jej ust. Wysunął język i zaczął powoli nim rozchylać jej ząbki i zagłębiać w jej ustach i mieląc językiem szukając jej języczka. Gdy oba języki się spotkały a zręczne palce zaczęły dotykać jej czułego punktu w muszelce w skroniach małej Volanges znów zawrzała krew. Zaczęła ciężko dyszeć i oddychać przez nos. Mogła tylko biernie poddawać się pieszczotom jakimi wicehrabia ją obdarzał. Odetchnęła z ulgą gdy wreszcie przestał ją całować bo zaczynało jej brakować powietrza a nie miała siły i odwagi przerwać jego pieszczoty jakich od niego teraz doznawała.
- Już wiesz jak masz mnie całować, więc teraz Ty mnie pocałuj – szepnął jej do ucha.
Położył się na wznak przyciągając małą Volanges do siebie, tak że teraz to Cecile leżała na boku tuż przy nim, jedną rączkę lekko zacisnęła na penisie wicehrabiego i miarowo zaczęła przesuwać po nim a głowę położyła na jego torsie. Przesunęła się wyżej przysuwając usta do ust wicehrabiego de Valmont. Wysunęła lekko języczek i wepchnęła go w rozchylone już usta wicehrabiego wsuwając i wysuwając języczek i mieląc języczkiem w jego ustach, tak jak przed chwilą pokazał jej wicehrabia. Nie był to szczyt jej możliwości ale jak na pierwszy raz było nieźle. Gdy Cecile skończyła całować spytała:
- Czy to prawda?
- Co, czy to prawda?
- Czy moja matka w wieku piętnastu lat naprawdę spędziła pierwszą noc z mężczyzną – ponownie spytała z lekką nutą niedowierzania.
- Ależ oczywiście, jak mógłbym Ciebie okłamać – odpowiedział.
- Czy wiesz jeszcze co robiła moja matka?
- Tak, ale teraz chciałbym pocałować Twoją uroczą muszelkę.
- A co to jest muszelka? – spytała z wielkim zaciekawieniem chcąc poznać jak najwięcej rzeczy i tajemnic, które do tej pory były przed nią skrywane i o niczym nie miała bladego pojęcia.
- To – powiedział dotykając jej meszku i warg mniejszych i większych, które miała między nogami.
- Aha – odrzekła.
- Powinnaś nauczyć się tych nazw, najlepiej po łacinie – i zaczął dotykać poszczególnych swoich i jej organów i nazywać je po łacinie ale... w wulgarnym słownictwie.
- Więc co jeszcze robiła moja matka? – nadal dopominała się mała Volanges.
- Jeśli tak bardzo chcesz to musisz wiedzieć, że bardzo uwielbiała całować, ssać, pieścić – i dokończył używając łacińskiej nazwy kutasa, a przy okazji chciał sprawdzić czy zapamiętała jego łacińską nazwę. [Od tej pory zawsze nazywając jakąś część ciała lub czynność używał wulgarnego słownictwa... po łacinie].
- Naprawdę, można to rzeczywiście robić – zaszczebiotała trochę z niedowierzaniem biorąc ponownie penisa wicehrabiego do rączki i przybliżyła twarz do jego penisa.
- Poczekaj chwileczkę, ułóżmy się nieco wygodniej.
To mówiąc przysunął się bliżej ściany aby móc się plecami o nią oprzeć i szeroko rozłożył nogi. Następnie poprosił małą Volanges aby uklękła przed nim. Cecile uklękła przed nim między jego nogami i wzięła w obie rączki penisa. Pierwszy raz widziała ten męski organ z tak bliska. Był długi, gruby, czerwony, twardy z otworem na lśniącym czubku i z dość silnym oporem powoli przybliżyła usta do wystającego z jej rączek żołędzia. Wysunęła języczek i tym języczkiem najpierw dotknęła otworu na szczycie penisa i delikatnie liznęła czubek. Ponownie polizała go aż w końcu przytknęła wargi i obdarzyła czubek penisa długim, namiętnym pocałunkiem. Pierwszy raz to zrobiła, a w jej skroniach czuła silne pulsowanie krwi. Była prawie półprzytomna z podniecenia.
- Doskonale to robisz – usłyszała.
Zachęcał ją pochwałami do dalszych jej pocałunków jakimi zaczęła obdarzać ten męski organ, a dla niej to była jak subtelna muzyka dla jej uszu. Po kilku jej namiętnych pocałunkach rozpoczął dalszy etap jej miłosnej edukacji. Wziął jej obie rączki i odjął je od penisa. Jedną położył sobie na biodrze aby mogła utrzymywać równowagę i pokazał jak ma trzymać dwoma paluszkami przy nasadzie penisa, aby utrzymywać go w pożądanej pozycji.
- Chwyć go tak jak Ci pokazałem i wsuń go sobie w usta. Zobaczymy jak głęboko go połkniesz.
Aby jeszcze bardziej ją zachęcić powiedział:
- Twoja matka jest w tej materii naprawdę wielkim autorytetem. Miała w ustach wiele, wiele penisów, a ich właściciele zawsze byli zadowoleni.
- A skąd wiesz tyle o mojej matce – próbowała dociec mała Volanges.
- Sam ją tego uczyłem i muszę powiedzieć, że była bardzo pilną uczennicą.
Skłamał mówiąc, że ją uczył. Wcale jej nie uczył ale wiedział, że jest to najlepszy środek onieśmielania trwożliwej uczennicy. Już dawno zauważył, że nie jest to niezbędny sposób aby uwieść młodą dziewczyną ale często najskuteczniejszy aby ją zepsuć. Ta, która nie będzie szanowała matki, na pewno nie będzie szanowała samej siebie. Markiza de Merteuil powinna być zadowolona. Matka Cecile będzie trzymała język za zębami i nie będzie się wtrącała w nie swoje sprawy. Zemsta na jej córce będzie na pewno dla niej najlepszą nauczką. W tym czasie Cecile z chęcią chwyciła dwoma paluszkami penisa tak jak pokazał jej wicehrabia i przybliżyła głowę ale nadal miała pewne opory przed wzięciem go całkowicie w usta.
- Śmiało, naprawdę nie masz się czego obawiać. Już tyle zrobiłaś zrób także i to. Pocałuj go na początek a potem rozchyl wargi i pozwól aby czubek penisa sam wszedł Ci w usta i zaraz potem wyjmij go.
W główce małej Volanges kłębiły się niezliczone myśli. Szumiało jej w głowie a krew pulsowała w jej skroniach. Z jednej strony nie chciała tego zrobić, a z drugiej jakaś przemożna chęć pchała ją aby to zrobić. Gdy dłoń wicehrabiego wylądowała na jej włosach i zaczęła powoli, delikatnie naciskać, to w końcu przemogła się i dotknęła ustami penisa a następnie w myśl wskazówek rozchyliła usta i penis wicehrabiego zaczął powoli pogrążać się w jej buzi. Jej usta obejmowały już całego żołędzia i zaraz potem jej wargi wyczuły zgrubienie napletka.
- Doskonale, widzisz nic się nie stało a teraz spróbuj czy jeszcze możesz go połknąć – usłyszała zachęcający głos do dalszego połykania go.
Dłonie wicehrabiego de Valmont położone na główce małej Volanges delikatnie naciskały zmuszając ją do dalszego połykania penisa. Musiała szerzej, coraz szerzej otworzyć usta, aby móc połykać go. Wszedł już jej w buzię do połowy gdy dłonie wicehrabiego przestały naciskać pozwalając Cecile wyjąć go z ust aby mogła zaczerpnąć powietrza, po tak długim połykaniu.
- Robisz mały błąd przy połykaniu. Jeśli masz penisa [zawsze używał wulgarnej łacińskiej nazwy] w ustach to musisz oddychać przez nos. Inaczej to się udławisz i zaczniesz się krztusić – uczył młodej adeptki sztuki miłosnej jak ma to robić. – A teraz pozwolisz, że wsuniesz sobie jeszcze głębiej go w usta ale już sama.
Cecile ponownie pochyliła się i o wiele chętniej zbliżyła usta do penisa i bardzo szeroko je otworzyła. Jej obawy, dziewczęcy wstyd gwałtownie gdzieś się ulotniły. Tlił się jeszcze gdzieś jej wewnętrzny sprzeciw ale w następnej chwili także i on się gdzieś ulotnił. Ponownie objęła wargami penisa i zaczęła o wiele śmielej niż poprzednim razem obniżać główkę połykając go. Była bardzo ciekawa jak głęboko ten męski organ wejdzie w jej usta. Doszła do miejsca gdzie poprzednio miała go w ustach i od tego momentu już wolniej i ostrożniej zaczęła go połykać, cały czas pamiętając o tym aby oddychać przez nos. Wargami wyczuwała każdą bruzdę i nierówność i zaczęła się zbliżać do bujnej gęstwiny włosów łonowych wicehrabiego, gdy naraz głęboko w gardle poczuła czubek jego penisa. Niewiele brakowało aby zmieścił się cały w jej ustach. Zaczęła powoli wysuwać go z ust. Kiedy go całkowicie wyjęła z ust to musiała wziąć bardzo głęboki oddech. Była mocno zdumiona i zaskoczona tym, że to zrobiła. Wicehrabia nie czekał aż ochłonie po przebytym przeżyciu, tylko wziął jej rączkę i zbliżył ją do swoich ust. Następnie odgiął jej jeden paluszek i wsadził go sobie do ust i zaczął poruszać głową wsuwając i wysuwając, liżąc i śliniąc mając paluszek małej Volanges przez cały czas w ustach. Wyjął w końcu z ust jej paluszek i zbliżył swój palec do jej ust. Zrozumiała czego oczekuje od niej. Wzięła jego palec w usta i tak samo zaczęła poruszać głową śliniąc i liżąc palec wicehrabiego.
- Jesteś bardzo pojętną uczennicą, wspaniale to robisz, ale teraz połóż się na brzuchu przede mną i oprzyj się na przedramionach. Rozłóż przy tym jeszcze swe nóżki.
Gdy mała Volanges posłusznie położyła się na brzuchu między jego nogami i rozłożyła swe nóżki i z wielką ciekawością czekała co dalej nastąpi, wicehrabia pomógł jej zająć najbardziej dogodną pozycję aż żołądź penisa znalazł się tuż pod jej ustami.
- Unieś się trochę na przedramionach i weź penisa w usta i rób to z nim co przed chwilą robiłaś z moim palcem. Jeśli będziesz to dobrze robić to spotka Cię niespodzianka. Pamiętaj, że Twoja matka uwielbia tą niespodziankę.
Cecile już bez obaw i oporów ponownie wzięła w dwoje paluszków obu rąk penisa wicehrabiego, nacelowała czubek ku swoim ustom, objęła go wargami i zaczęła obniżać i podnosić główkę wsuwając i wysuwając go z ust.
- Nie tak szybko, powoli to rób, mamy dużo czasu, koncentruj się na lizaniu go i ślinieniu. Niech Twoje usta będą dla penisa bezpiecznym schronieniem – instruował ją wicehrabia.
***
Z wielką satysfakcją patrzył na małą Volanges jak leży przed nim i z wielką ochotą ssie jego penisa. Patrzył na jej poruszającą się miarowo główkę, plecy, pośladki i jej rozłożone nóżki. Myślał teraz już nie o jej słodkich ustach ale o jej słodkiej muszelce, którą niedługo spotka bolesne przeżycie. Jedną dłoń położył na jej główce i stymulował szybkość oraz głębokość połykania a drugą położył na jej plecach i zaczął pieścić jej plecy, oba pośladki aż skierował palce ku jej muszelce. Palce wicehrabiego głaskały, delikatnie szczypały jej muszelkę ale gdy zaczęły się w nią zagłębiać to już nie mogła wytrzymać. Ta dodatkowa pieszczota spowodowała, że zaczęła odczuwać coraz większe podniecenie. Wszelkie jej wewnętrzne opory całkowicie zanikły a jej ciało opanowało niepohamowana cielesna żądza. Odczuwała pulsowanie krwi we wszystkich swych żyłach. Chciała coraz szybciej poruszać głową, ale dłoń wicehrabiego nie pozwalała na to, tylko nadal miarowo poruszała głową w górę i w dół śliniąc i liżąc jego penisa. Nie wiedziała co się z nią dzieje, oraz jak długo to już trwa gdy naraz usłyszała jak przez mgłę słowa wicehrabiego:
- Możesz już teraz przyspieszyć. Zaraz Twoje usta zaznają niezwykłego przeżycia – usłyszała zachęcający głos.
Zaczęła coraz szybciej poruszać głową. Zrobiła jeszcze kilka ruchów gdy naraz poczuła na swojej główce obie dłonie wicehrabiego. Była nadal półprzytomna z rozkoszy a penis całkowicie wypełniał jej usta, gdy nagle głęboko w gardle poczuła pierwszy silny wytrysk, który był bardzo obfity.
- Nie wypluwaj, ssij, połykaj – usłyszała instruujący ją głos.
Zaczęła połykać to co wytryskiwało z czubka penisa, że ledwo zdążyła połknąć nasienie z pierwszego wytrysku a już drugi zdążył trysnął w jej usta a potem połykała drugi, trzeci wytrysk i następne. Z czubka penisa teraz już tylko sączyło się nasienie. Dłonie wicehrabiego zmniejszyły nacisk na jej główkę, tak że teraz jej wargi obejmowały tylko górną część penisa. Przyjmując wytrysk w ustach niezbyt jej smakował ale doznała niezwykłego przeżycia i zaznała niebywałej rozkoszy. Jeszcze takiego przeżycia nigdy nie zaznała.
- Ssij nadal aż wyssiesz całą spermę. Nie uroń ani jednej kropli – instruował ją nadal.
- Co to, co to było? – to były jej pierwsze słowa po uwolnieniu jej głowy przez wicehrabiego, kiedy całkowicie wyssała męskie nasienie do ostatniej kropli.
- To była ta niespodzianka. Jeśli kobieta pieści ręką, ustami lub w inny jeszcze sposób przez dłuższy czas to z penisa mężczyzny zaczyna tryskać nasienie – odpowiedział jej wicehrabia.
- Czy matka też to robiła Tobie? – próbowała się dowiedzieć, ale najbardziej potrzebowała akceptacji i że nie jest osamotniona w tym co przed chwilą zrobiła i czego doznała.
- Oczywiście, i nadal to robi. Są kobiety, które wprost uwielbiają to robić mężczyźnie, a najbardziej uwielbiają sam moment wytrysku i to ssanie i połykanie spermy. A Tobie jak smakowała?
- Nie należy do najprzyjemniejszych smaków, ale jak inne kobiety to robią to i ja muszę przyzwyczaić się i polubić.
De Valmont wstał z łoża i podszedł do stołu i nalał ponownie do dwóch pucharów wina a potem podszedł do łoża i podał jej jeden z pucharów małej Volanges.
- Napijmy się abyśmy mogli uczcić Twoją ustną inicjację.
Cecile wzięła podany puchar i patrzyła jak on przechyla puchar pijąc do dna więc i ona upiła duży łyk wina. Smak spermy, który jeszcze przed chwilą odczuwała w ustach zastąpił smak wybornego wina. Po chwili ponownie upiła duży łyk wina i następny aż ujrzała dno i oddała puchar wicehrabiemu.
- A teraz połóż się wygodnie na wznak bo mam dla Ciebie następną niespodziankę. Chyba lubisz niespodzianki? – szepnął jej do ucha a potem wziął jedną z poduszek i położył ją na środku łoża, na nią położył drugą poduszkę a na poduszki położył swój szlafrok.
- Czy znów mam coś zrobić? – spytała patrząc z zaciekawieniem na te przygotowania.
- Wystarczy, że wygodnie ułożysz się na łożu kładąc swoją pupcię na poduszkach, a resztę zostaw mnie. Tym razem to ja będę pracował – odpowiedział jej.
Cecile według wskazówek wicehrabiego położyła się na środku łoża mając pod pośladkami poduszki. Patrzyła z ufnością i wielkim zaciekawieniem jak wicehrabia po odstawieniu pucharów podchodzi do niej, rozkłada na bok jej nóżki i zgina w kolanach a następnie kładzie się między nimi opierając głowę o jej muszelkę. Po chwili poczuła język na swoich udach i niedługo potem na swojej muszelce, jak delikatnie liże ją i jeszcze te ręce wciskające się pod jej pośladki. Przypomniała sobie, że podobnego uczucia doznała tuż po przebudzeniu. Zrozumiała, że to język liżący jej muszelkę ją obudził. Zaczęła głęboko oddychać i zaczęła cicho jęczeć z początku a potem już coraz głośniej. Wicehrabia wstał i podał jej chusteczkę.
- Włóż ją w usta bo robisz zbyt dużo hałasu, a tego chyba nie chcesz. Nie chcemy przecież, aby nam ktoś przeszkodził.
Wzięła podaną jej własną chusteczkę i zatkała nią usta, aby stłumić jęki wydobywające się z jej ust. Patrzyła swymi szeroko otwartymi oczami jak wicehrabia ponownie układa się między jej nóżkami a potem jak zarzuca je sobie na ramiona. A potem poczuła jego język świdrujący jej muszelkę. Uda zaczęły jej drgać a jego język jeszcze bardziej przyspieszył liżąc od dołu do góry jej muszelkę. Nie mogła już dłużej tego wytrzymać. Jej rozkosz coraz bardziej wzrastała, jej całe ciało wstrząsały konwulsyjne dreszcze, a z ust wydobywał się tłumiony przez chusteczkę coraz głośniejszy jęk. Nie, tego przeżycia jeszcze nigdy nie zaznała. I jeszcze to wino, które teraz zaczęło jej szumieć w głowie. Wyjęła z ust chusteczkę i jęcząc błagała:
- Dość, dość, przestań, już dłużej tego nie wytrzymam, o mamo jak mi dobrze ale już przestań.
De Valmont uznał, że mała Volanges jest już wystarczająco przygotowana aby zaznać jeszcze jednej rozkoszy. Ale tym razem będzie musiał zadać jej ból przy rozdziewiczaniu. Przestał lizać jej muszelkę, zdjął z barków jej nóżki. Powoli podniósł się, podszedł do stołu i natłuścił penisa oliwą i wrócił do łoża.
- A teraz zaznasz prawdziwej miłości, tylko że za pierwszym razem może Cię boleć, a nawet mocno zaboleć. Każda kobieta za pierwszym razem to odczuwa, więc bądź na to przygotowana. Ale potem będziesz już tylko odczuwała samą przyjemność, czystą, głęboką rozkosz tak jak przed chwilą. Postaram się to zrobić najostrożniej jak tylko będę mógł aby maksymalnie zmniejszyć Twój ból. Wierzysz mi – cicho szeptał jej zapewniając ją o swej trosce.
- Naprawdę potem będę mogła odczuwać samą przyjemność i czy wszystkie kobiety przez to przechodzą? Jeśli tak to spróbuję jakoś wytrzymać ten ból – odpowiedziała szeptem Cecile i zaczęła psychicznie przygotowywać się na to co za chwilę nastąpi.
- Wstyd i ból kobieta odczuwa tylko za pierwszym razem. Potem to jest już sama rozkosz – cicho szeptał jej do ucha.
Cecile wzięła chusteczkę i trzymała ją w pogotowiu aby ponownie zatkać nią usta gdyby nie mogła wytrzymać bólu. Wicehrabia rozwarł jeszcze bardziej jej nóżki najszerzej jak tylko mógł oraz zgiął je lekko w kolanach przez co jej muszelka była w tej chwili najbardziej eksponowana a jej błona bardzo napięta i najbardziej podatna na rozdarcie. Przesunął się do przodu, palcami rozchylił jej wargi muszelki, przytknął swego twardego penisa do wejścia jej muszelki i spojrzał na jej niewinną twarzyczkę. Dwie rzeczy uwielbiał. Pierwszą z nich było rozdziewiczanie panienek pod bokiem niczego nieświadomych rodziców. Jak jego zaprawiony już w licznych podbojach penis wdziera się gwałtownie w ciasne jeszcze szczelinki, jak rozrywa ich błony i ten czasami przeraźliwy krzyk bólu rozdziewiczanych właśnie panienek, a potem zostawianie im na pamiątkę swojego nasienia. A potem zabawianie się nimi aż do momentu, gdy jego ofiara podczas którejś kolejnej, upojnej nocy szeptała mu do ucha, że spóźnia jej się okres. Wtedy zapewniał ją, że ją kocha szalenie, a gdy ciąża zaczynała już być widoczna, lub powiedziała już o tym rodzicom to błyskawicznie znikał. Zawsze zostawiał po sobie płacz, lament i ciężarną ofiarę. Był dumny ze swego penisa, który miał na sumieniu niezliczoną już ilość rozdartych błon dziewiczych w swej prawie 20-letniej już działalności i prawie tyle samo potomków. Drugą rzeczą było uwodzenie mężatek i sprowadzanie je na drogę zdrady. Umiał to robić znakomicie. Miał wypróbowane ponad 150 sposobów na uwiedzenie kobiety. I im też fundował potomka. Z tą małą Volanges miał naprawdę niewiele problemów jeśli już pierwszej nocy potrafiła mu się oddać. Z innymi dziewicami musiał 2-6 razy do nich podchodzić, zanim je rozdziewiczył a Cecile już pierwszej nocy się mu oddaje. Jest naprawdę głupiutka i naiwna ale za to jest taka piękna i słodka. Wicehrabia po przytknięciu nabrzmiałego penisa do muszelki opadł całym ciężarem ciała na ciało małej Volanges. I tu go spotkało małe rozczarowanie. Mimo najszerszego rozłożenie nóżek, jej szczelinka była tak ciasna, że nie mógł się przebić a z jej ust wydobył się stłumiony okrzyk bólu.
- Przestań, to boli – szlochała płaczliwym głosem a potem zakryła usta chusteczką i zacisnęła zęby.
Ale on już jej nie słuchał. Leżał na niej a jego szeroka, muskularna pierś gniotła jej piersi. Na chwilę nieznacznie się podniósł, poprawił się i jeszcze raz pchnął. Tym razem jego penis trafił na właściwy kanał prowadzący w głąb ciała małej Volanges i tylko czubek się zagłębił. Cofnął się i ponownie pchnął równie silnie jak poprzednim razem a jego członek ponownie zagłębił się nieznacznie głębiej.
- Pomóż mi, obejmij mnie swymi nóżkami za lędźwie, to nam wspólnie pomoże.
Cecile objęła go swymi nóżkami. Ból w miejscu zetknięcia się jego twardego penisa i jej delikatnych płatków muszelki coraz bardziej narastał, aż stał się nie do zniesienia. To co mówił przedtem o bólu to teraz sprawdzało się. Miała teraz tylko wątpliwości czy wytrzyma ten ból, czy nie będzie krzyczeć na całe gardło. I dlatego coraz bardziej zaciskała zęby na chusteczce aby tylko nie krzyknąć za głośno. Nie chciała aby wszyscy zbiegli się do jej sypialni. Widmo klasztoru przerażało ją. Splotła nóżki na jego lędźwiach aby ulżyć sobie i ułatwić wdzieranie się penisa w nią i czuła jak ten ogromny kawał twardego mięsa po każdym cofnięciu się zagłębia się w nią coraz bardziej. Ból coraz bardziej narastał aż stał się prawie nie do zniesienia. Nie wiedziała, że dopiero ma w sobie czubek penisa czyli dopiero cały żołądź wszedł w nią. Na chwilę przestał a potem jeszcze brutalniej ale wolniej zaczął wpychać w nią swego potężnego penisa. Delikatne płatki mięsa jej szczeliny zaczęły się powoli rozstępować, powoli wpuszczając go do środka. Każdy ruch penisa w niej był dla Cecile jednym wielkim bólem. Czuła się jakby ją rozdzierano na dwoje, jakby była nabijana na pal. Zaciskała zęby na chusteczce, szlochała i tłumiła krzyk jak tylko mogła. Wicehrabia w ogóle nie zważał na męki Cecile tylko coraz gwałtowniej, mocniej, silniej zagłębiał swego penisa w muszelce swej ofiary, aż dotarł do jej błony dziewiczej. Zagłębił się w nią tylko żołądź i jeszcze troszkę długości penisa. Zatrzymał się na chwilę aby zebrać wszystkie siły i w końcu pchnął tak silnie, że tym jednym, potężnym uderzeniem rozdarł jej błonę a w środku zrobiło się bardzo mokro. To krew trysnęła z rozdartej błony i zaczęła wyciekać na zewnątrz krwawiąc uda obu kochanków i szlafrok wicehrabiego. Stała się kobietą. Cecile mocno przeżyła ten moment. Z jej ust wydobył się dość głośny, stłumiony przez chusteczkę okrzyk bólu, a ona sama na chwilę straciła przytomność. Po prostu zemdlała. Wicehrabia przez kilka minut nasłuchiwał czy ktoś nie nadchodzi. Rozdziewiczanie trochę zmęczyło go ale jeszcze nie zakończył swej pracy. Musiał jeszcze zostawić w niej swą pamiątkę. Jego penis już był w połowie zanurzony w jej pochwie zwilżonej przez krew, ale teraz za każdym razem już głębiej się zanurzał aż wepchnął swój organ do samego końca aż czubek uderzył o dno jej macicy. Dotarł wreszcie do dna jej ciała i na chwilę się zatrzymał. Cecile wreszcie oprzytomniała i myślała, że to już jest koniec ale się pomyliła. Silnie czuła jak ogromny penis porusza się miarowo w niej i wyczuwała każdą jego nierówność, jak zagłębia się w niej a muskularne ciało wicehrabiego zderza się z jej delikatnym ciałem. Teraz gdy jej muszelka dostosowała się do jego wielkości, był dla niej ogromny ale jednocześnie cudownie bolesny bo oprócz bólu odczuwała coś jeszcze. Była to budząca się rozkosz, która zaczęła powoli ogarniać jej ciało, z początku nieśmiało ale z każdym jego ruchem coraz bardziej. Jego ruchy były teraz wolne ale miarowe i rytmiczne i wbijał swego penisa w jej ciało. Gdy wicehrabia maksymalnie zanurzył w niej swego penisa, nagle zatrzymał się i wtedy poczuła głęboko w sobie silne uderzenie wytrysku bijące o dno jej macicy i czuła jak gorąca fala ciepła rozlewa się w jej wnętrzu i wypełnia ją całą. Potem nastąpił drugi wytrysk równie silny jak poprzedni i kolejne już zamierające. To z penisa zaczynało tryskać w głąb jej ciała gorące nasienie. Było to dla niej niezwykłe, silne, kolejne przeżycie. Poczuła przecież w sobie pierwszy wytrysk. Jeszcze bardziej oplotła swymi nóżkami za lędźwie i rączkami za szyję ciało wicehrabiego całując go z języczkiem w usta i przytulała się do niego jak tylko mogła.
- Kocham Cię mój miły – szeptała po chwili pełna szczęścia mimo bólu jaki jej zadał.
Wicehrabia nadal leżał na niej ciężko oddychając, a Cecile po dłuższej chwili przestała oplatać ciało jej kochanka i zaczęła rozmyślać o tym czego przed chwilą doznała. Czuła w sobie jak penis zaczyna powoli mięknąć i wysuwać się z jej muszelki. Po chwili podniósł się i patrzył wzrokiem zdobywcy na jej zakrwawione uda i jak z jej muszelki zaczęła wypływać krew zmieszana z jego nasieniem plamiąc jeszcze bardziej jego szlafrok. Pomógł podetrzeć chusteczką jej muszelkę a potem pomógł jej wstać. Zrobiła tylko dwa kroki ale jej opuchnięta muszelka zmuszała ją do szerokiego stawiania kroków, więc wziął ją na ręce i zaniósł swą niedawną zdobycz do łazienki aby dokładnie obmyć ją i siebie a potem ponownie przeniósł ją z powrotem do sypialni. Zabrał swój szlafrok i sprawdził, że na poduszkach i pościeli nie ma żadnych śladów krwi. Pomógł jej założyć z powrotem nocną koszulę a na jej opuchniętą muszelkę położył chusteczkę nasiąkniętą kojącym balsamem i ułożył ją do snu. Następnie zgasił świece oprócz jednej, odsłonił okna za którymi wstawał już świt, ubrał się w poplamiony szlafrok oraz zabrał jej zakrwawioną chusteczkę z monogramem C.V. Podszedł do łoża i pocałował ją w czoło i powiedział:
- Teraz muszę wyjechać, ale wrócę za tydzień lub dwa, a Ty musisz teraz pozwolić zagoić się swojej muszelce co najmniej przez tydzień albo i dziesięć dni. Masz ją bardzo opuchniętą. Po tym czasie możemy się nadal spotykać i się kochać, ale tym razem w moim pokoju – instruował małą Volanges, bo miał zamiar dalej ją deprawować i sprowadzić ją na drogę rozpusty.
Mała Volanges skinęła głową, że rozumie i że się zgadza. Wicehrabia wychodząc życzył jej dobrej nocy a potem zgasił ostatnią świecę, zamknął za sobą drzwi i przekręcił klucz w zamku. Cecile teraz dopiero poczuła się potwornie zmęczona ale była bardzo szczęśliwa. Była wdzięczna wicehrabiemu za to, że przygotował ją do miłosnych zabaw, gdyż zasmakowała w nich. W czasie tej nocy poznała smak pocałunku, pieszczenie ustami penisa i pierwszy smak męskiego nasienia, jego język na muszelce i to bolesne rozdziewiczenie i wreszcie pierwszy wytrysk głęboko w sobie. Przestała być dziewicą, dziewczątkiem a stała się kobietą tak jak jej matka. Położyła rączkę na swojej mocno opuchniętej, obolałej muszelce i zaczęła ją ostrożnie głaskać przez koszulę. Próbowała przypomnieć sobie smak męskiego nasienia. Po chwili zmęczenie ogarnęło jej ciało i zapadła z powrotem w sen. De Valmont po wyjściu z sypialni Cecile Volanges wrócił do swego pokoju. Szybko się przebrał, wydał wskazówki służącemu aby zaprzyjaźnił się z pokojówką Cecile Volanges i miał pilne ale dyskretne baczenie na małą Volanges a szczególnie kiedy ma terminy miesiączek i najbliższym dyliżansem udał się do Paryża do markizy de Merteuil aby pochwalić się wypełnieniem zadania. W swoim bagażu wiózł m.in. chusteczkę z monogramem C.V. ze śladami krwi i spermy. Będzie mógł pokazać markizie dowód rozdziewiczenia małej Volanges. Będzie mogła ośmieszyć hrabiego de Gercourt, który rozprawia o tym jakie przymioty musi posiadać przyszła żona. Uparcie wierzył w klasztorne wychowanie i śmieszniejszy przesąd o chłodnym temperamencie blondynek. Wszyscy będą się przednio bawić nazajutrz po jego ślubie gdy przekona się w łożnicy, że to nie on pozbawił ją dziewictwa a ponadto okaże się, że ona jest w ciąży. Będzie przedmiotem zabawy całego Paryża. Chciał też odwiedzić prezydentową de Tourvel.
Cecile przez cały dzień odczuwała bóle muszelki. Napisała list do markizy de Merteuil dyskretnie zawiadamiając ją o tym co się stało i szukając u niej pocieszenia i akceptacji. Otrzymała odpowiedź po kilku dniach. Markiza zapewniała ją o swojej przyjaźni i wicehrabiego. Doradzała jej, że powinna być bardzo przychylnie nastawiona do wicehrabiego. Ten list ją bardzo uspokoił i z niecierpliwością czekała na jego powrót.
II
Wrócił po dwóch tygodniach do zamku późno w nocy. Najpierw spotkał się ze służącym i wysłuchał jego wiadomości, a potem na popołudniowym spacerze dyskretnie podszedł do małej Volanges i się z nią przywitał. Zaczął ciepło z nią rozmawiać zapewniając ją o swojej do niej miłości, a cały czas myślał o tym, że właśnie teraz ma swój okres płodności. Jeśli dzisiaj i w ciągu najbliższych dni będzie się z nią kochał to na pewno zajdzie z nim w ciążę. Pragnął ją jeszcze bardziej zdeprawować zanim zorientuje się, że jest w ciąży. Tuż przed rozstaniem powiedział:
- Przyjdź do mnie dzisiaj po kolacji późnym wieczorem. Tutaj masz klucz abyś mogła wyjść ze swego pokoju, tylko go nie zgub, a tuż przy drzwiach mojej sypialni znajdziesz klucz do mojego pokoju a gdyby mnie nie było to możesz się rozebrać i zaczekać na mnie w mym łożu.
Serce Cecile zabiło żywiej na myśl o tym dzisiejszym wieczornym spotkaniu. „Jednak o mnie nie zapomniał” pomyślała i szybko, dyskretnie schowała klucz za podwiązkę. Po wieczornym pożegnaniu się z matką i pokojówką położyła się do swojego łoża. Po życzeniu dobrej nocy wyszły obie a matka zamknęła drzwi na klucz. Kiedy ich kroki zamarły na korytarzu i zapadła cisza, Cecile wstała i kluczem otrzymanym od wicehrabiego otworzyła drzwi i rozejrzała się po korytarzu. Nie było nikogo więc cicho zamknęła za sobą drzwi i przez nikogo nie zauważona pobiegła do pokoju wicehrabiego. Tuż przy drzwiach do jego pokoju odnalazła klucz otwierający drzwi do jego sypialni. Otworzyła je i weszła a klucz zostawiła na swoim miejscu. W pokoju nie było nikogo. Rozejrzała się po nim gdyż pierwszy raz w nim była. Na wprost stało duże łoże już rozścielone a nad nim wisiał obraz przedstawiający nagą kobietę śpiącą na łożu. Długo przypatrywała się obrazowi. Była to „Śpiąca bogini Wenera”. Rozejrzała się ponownie i zobaczyła duże stojące lustro, takie że można było w nim widzieć całą swoją sylwetkę. Zadumała się. Powolnym ruchem rozwiązała tasiemki od swojej koszuli nocnej i zrzuciła ją na podłogę. Stała przed lustrem naga i podziwiała swoją sylwetkę, swoje ciało z przodu, z boku, z tyłu a potem obróciła się i popatrzyła na obraz. Miał rację wicehrabia, że przyrównał jej ciało do tego na obrazie i że mogłaby pozować do portretu jak tamta kobieta. „Moje ciało jest żywe a tamto na obrazie jest martwe” – pomyślała. Zaczęła powoli dotykać swych już zarysowujących się piersi ale nie odczuła żadnej reakcji czy podniecenia. „Będę musiała zaczekać na jego powrót” pomyślała i podeszła do łoża, odkryła kołdrę i usiadła na łożu. Przejechała dłonią po prześcieradle na którym spał jeszcze poprzedniej nocy wicehrabia, popatrzyła jeszcze raz na obraz i położyła się na łożu przyjmując pozycję kobiety z obrazu. Lustro było tak ustawione, że widziała swoją postać odbitą w lustrze i mogła wpatrywać się w nie. Jej podziw do siebie coraz bardziej wzrastał. Przytuliła policzek do prześcieradła i głęboko wciągnęła powietrze przez nos. Prześcieradło było przepełnione jego zapachem, jego męskimi perfumami i zakręciło się jej w głowie od tego zapachu a w skroniach poczuła znajome pulsowanie krwi. Zapach ten spowodował, że wzrosło w niej podniecenie. Naciągnęła na siebie kołdrę aby jeszcze mocniej czuć jego zapach. Czekała z utęsknieniem na niego aby wziął ją w swe ramiona i wyzwolił w niej cielesne żądze obcowania z mężczyzną. Czekanie na niego przeciągało się coraz bardziej. Powieki zaczęły jej ciążyć, że nie zauważyła kiedy w końcu zasnęła w jego łożu.
Po rozstaniu się z małą Volanges wicehrabia pojechał konno do sąsiedniego zamku na spotkanie z baronową de XXX. Jej męża w tym czasie nie było, więc dopiero gdy było już bardzo późno opuścił jej sypialnię zabawiając się z nią w jej łożu pod nieobecność męża. Wracał szybko co koń wyskoczy, bo przecież na niego czeka ta mała Volanges. Wpadł do zamku gdy zegar na wieży wybijał jedenaście uderzeń. Szybko pobiegł do swego pokoju, ale przed drzwiami się zatrzymał, poprawił ubranie i włosy, otworzył kluczem drzwi i wolnym krokiem wszedł do swego pokoju. Zapalił wszystkie świece na obu świecznikach i podszedł do łoża na którym już spała obecnie jego najmłodsza kochanka, postawił oba świeczniki tuż przy łożu aby lepiej oświetlały śpiącą postać i wolno zaczął się rozbierać. Gdy się już w końcu rozebrał do naga poszedł do łazienki i nalał wody do balii. Wrócił do pokoju i podszedł do łoża na którym spała spokojnym snem mała Volanges. Popatrzył na jej spokojną twarzyczkę i na jej koszulę nocną leżącą przed lustrem. Chwycił za brzeg kołdry i zaczął jak poprzednim razem powoli ją odkrywać odsłaniając nagie ciało śpiącej spokojnie małej Volanges. Odrzucił kołdrę i pochylił się nad śpiącą postacią. Mała Volanges spała ni to na boku ni to na brzuchu eksponując swój rozkoszny tyłeczek. Podszedł do niej od tyłu i powoli opuszkami palców przejechał po jej wypiętym tyłeczku a potem zaczął zmysłowo głaskać i gładzić wewnętrzną stronę ud. Długimi, posuwistymi ruchami ruchami rąk przenosił obiekt pieszczot na jej biodra, lędźwie, piersi i z powrotem w stronę ud. Jego pieszczoty spowodowały, że mała Volanges zaczęła cichutko jęczeć i przewróciła się na plecy i rozłożyła lekko nóżki odsłaniając swoją muszelkę. Uwielbiał budzić śpiące kobiety w ten sposób. Pochylił się nad jej muszelką i przejechał po niej językiem. Cecile przebudziła się i w świetle licznych świec ujrzała wicehrabiego liżącego jej muszelkę. Zdążyła już poznać to uczucie. Uśmiechnęła się, uniosła i założyła swe nóżki na jego barki aby umożliwić mu lepszy dostęp do swej muszelki. Nie przeliczyła się. Język wicehrabiego od razu zaczął wwiercać się do jej środka a Cecile położyła swe dłonie na jego czuprynie naciskając aby głębiej w nią wchodził i odpowiadała mu tylko coraz głośniejszym niepohamowanym jęczeniem. Gdy Cecile poczuła oprócz języka jeszcze palce w swej muszelce jak się w nią wciska i stymuluje ruchy penisa to ogarnęła ją fala gorąca i zaczęła głośno jęczeć nie obawiając się, że ktoś może usłyszeć. W tej części zamku nikt przecież nie mieszkał. Po chwili wicehrabia zrzucił z siebie jej nóżki, wstał, wziął ją na ręce i zaniósł do łazienki, gdzie była już przygotowana kąpiel w ogromnej balii. Ostrożnie położył ją w niej a potem sam też zanurzył się w wodzie. Wziął mydło i wstając podał jej mydło mówiąc:
- Namydlij teraz całe moje ciało.
Cecile była trochę zaskoczona, gdyż do tej pory to ją namydlano, spłukiwano ale chętnie wzięła mydło i powoli zaczęła namydlać całe ciało od góry w dół, nie zostawiając ani jednego nienamydlonego skrawka ciała. Szczególnie z upodobaniem namydlała jego sterczącego penisa i podziwiała jego wielkość. Zastanawiała się, jak coś tak długiego i grubego potrafi się zmieścić w jej muszelce. Po skończeniu namydlania wicehrabia usiadł w balii a Cecile zaczęła opłukiwać górną część ciała, gdzie nie sięgała woda. Gdy Cecile skoczyła spłukiwać jego ciało, wicehrabia objął ją ramieniem i przytulił ją do siebie a potem posadził ją przed sobą i powiedział:
- Poprzednim razem nauczyłem Cię wielu słów po łacinie. Chciałbym się przekonać czy je zapamiętałaś.
Gdy zadawał jej pytania, w tym czasie zmysłowo obiema rękoma głaskał i pieścił jej piersi, biodra, muszelkę i jej nóżki. Między zadawanymi pytaniami koniuszkiem języka pieścił jej uszko, szyję. Cecile pod wpływem tych pieszczot była coraz bardziej podniecona. Ciężko i głośno oddychała i dyszącym głosem odpowiadała na jego pytania. Gdy skończył ją egzaminować doszedł do wniosku, że w sumie dobrze nauczyła się łacińskich słówek robiąc kilka małych błędów. Po kąpieli ponownie wziął małą Volanges na ręce i zaniósł ją z powrotem do sypialni a ona zaplotła na jego szyi swe rączki i z niecierpliwością czekała na dalszy rozwój wydarzeń.
- Lubię Cię nosić na rękach, jesteś taka lekka. Chcesz go wziąć do ust – spytał ją raczej przez grzeczność.
- Chętnie jeszcze raz zasmakuję Twojego nasienia – odpowiedziała podnieconym głosem.
- Ja też mam jeszcze ochotę na Twoją muszelkę – powiedział. – To w takim razie możemy sobie nawzajem pieścić językiem i ustami.
- A można tak? – odpowiedziała z przejęciem.
- Oczywiście, że można.
Wicehrabia pocałował ją w usta z języczkiem a potem opuścił rękę podtrzymującą ją za plecy i chwycił ją obiema rękami za biodra. Cecile z przestrachu krzyknęła ale nie upadła na podłogę tylko zawisnęła głową w dół. Jej obawy, że może upaść na podłogę były bezpodstawne. Wicehrabia mocno trzymał ją za biodra, a jej uda opierały się na jego barku. Chwyciła za jego biodra i przytuliła się do jego ciała mocno go obejmując, mając przed sobą pępek wicehrabiego ale do jego penisa ustami już nie mogła dosięgnąć. Jej nóżki były wysoko w górze i szeroko rozłożone a na swej muszelce poczuła język wicehrabiego.
- Nie mogę go dosięgnąć – zawołała.
- Poradzimy coś na to – odpowiedział jej i usiadł na krześle.
Ciało małej Volanges opuściło się trochę, tak że nie miała już problemu z dosięgnięciem ustami do penisa. Jedną rączką nakierowała penisa ku swym ustom i objęła go wargami. Objęła z powrotem za biodra a głową zaczęła poruszać odchylając się i przybliżając do ud ssając delikatnie jego głowicę. Była już mocno podniecona gdyż język wicehrabiego nie próżnował i jednocześnie podniecała ją myśl o bliskim ponownym skosztowaniu męskiego nasienia. Zastanawiała się jak smakuje mu jej muszelka. Długo musiała ssać jego penisa zanim wreszcie z ulgą poczuła jak przedmiot jej pieszczot zaczyna wyrzucać z siebie porcje nasienia. Było jej mniej niż poprzednim razem, więc nie miała problemu z połykaniem. I wtedy fala gorąca i rozkoszy ogarnęła jej całe ciało w czasie którego ssała i połykała aż cała zawartość wylądowała w jej żołądku. Po skończeniu jej ciało ogarnęła jakaś niemoc. Wicehrabia pomógł jej stanąć na nogi, ponownie usiadł na krześle i wykorzystując fakt, że jego penis nadal był twardy, pomógł małej Volanges usiąść okrakiem na swoich kolanach i nakierował swego penisa ku wlotowi jej muszelki, która była mocno zwilżona swymi sokami a potem chwycił ją za biodra i pomógł jej nadziać się na swego penisa. Cecile jęknęła głośno gdy pierwszy raz nadziała się na niego odczuwając przy tym ból i musiała kilka razy podnosić się i opadać aby jego gruby penis wszedł całkowicie w jej pochwę rozpychając jej ścianki. Ale teraz to był przyjemny ból. Jej zwilżona własnymi sokami pochwa po kilku ruchach przestała boleć a zamiast bólu zaczęła odczuwać rozkosz. Gdy Cecile miała go już całego w sobie to wicehrabia wziął jej ręce i zaczął ją odchylać od siebie, aż do poziomu, kładąc ją sobie na udach. Jej ręce, główka bezwładnie zwisały w dół a jej włosy dotykały podłogi. Przechylił się jeszcze bardziej do przodu i wygodnie ułożył sobie małą Volanges na udach a potem silnie chwycił za jej biodra i zaczął ją sobie na udach przesuwać do przodu i do tyłu. Był silny, sprawny, wysportowany a mała Volanges lekka, więc nie miał żadnych problemów w uprawianiu miłości w tej pozycji. Cecile bezwładnie leżała na jego udach i biernie poddawała się. Jej ręce, główka, włosy bezwładnie zwisały dotykając dywanu. Bardzo dobrze czuła jego twardego penisa jak porusza się w jej wnętrzu. Jej rola ograniczała się tylko do jęczenia z rozkoszy. Swymi szeroko otwartymi oczami mogła jeszcze patrzeć na odbicie jej i wicehrabiego w lustrze, jak ją nasuwa na swego penisa i odsuwa jakby nic nie ważyła. „Ależ on jest silny” pomyślała z dumą a jej ciało zaczęło drżeć z rozkoszy jakiej teraz zaznawała. Z ust jej wydobywał się przeciągły jęk i nie musiała zakrywać ust aby go stłumić. Głośno jęczała z rozkoszy i myślała tylko o tym aby ta chwila trwała jak najdłużej, niech nie przerywa. Nie wiedziała jak długo to już trwa, gdy nagle zatrzymał się i poczuła jak z jego penisa zaczynają tryskać w głąb jej ciała jeden po drugim silne, obfite wytryski i uderzają o ścianki głęboko w jej wnętrzu. Cecile głęboko oddychała i odpoczywała leżąc mu na udach a głowę i ramiona nadal jej zwisały. Z ulgą odetchnęła gdy wicehrabia przyciągnął ją wreszcie do siebie aż usiadła mu z powrotem na kolanach i przytulił ją do siebie, gdyż pozycja w jakiej leżała była już dla niej niewygodna. Obejmowała go rączkami i przytulała się do jego ciała i nadal miała go w muszelce, aż w końcu wyczuła jak powoli mięknie i wysuwa się z jej muszelki. Po chwili wstał razem z nią, wziął ją na ręce i położył małą Volanges na łożu. Usiadł obok niej tak, że jego penis był tuż przy jej główce.
- Powinnaś teraz wziąć go w usta i wylizać resztki i zadbać o jego czystość. Zrób to.
Cecile przechyliła się aby być bliżej jego penisa i wzięła go do rączki. Był cały śliski od spermy i jej soków i taki miękki. Nie mogła zrozumieć dlaczego jeszcze przed chwilą był taki duży, ogromny, wprost wspaniały, a teraz jest taki mały, taki niepozorny. Powoli zbliżyła usta do niego. Nie bardzo chciała wziąć go w usta ale nie umiała mu się przeciwstawić, nie umiała powiedzieć NIE.
- Czy coś się stało – usłyszała jego głos – dlaczego się wahasz. Przecież już to robiłaś. Jak go wyliżesz to odzyska swoją twardość i będzie mógł ponownie wejść do Twej muszelki.
Obietnica, że jeszcze raz będzie go miała w sobie, że jeszcze raz go poczuje w sobie i ponownie zazna rozkoszy przemógł jej opór i z lekkim wahaniem ujęła go w palce i wzięła go w usta. Zaczęła wylizywać resztki męskiego nasienia zmieszanego z jej sokami. Smak był teraz inny. Poznała teraz jak smakują jej własne soki. Jak skończyła wylizywać to wstała i podeszła do stołu i nalała sobie do pucharu wina i wypiła łapczywie aby zagłuszyć smak jaki jej pozostał w ustach i ponownie wróciła do łoża. Wicehrabia teraz leżał na wznak na plecach i wyciągnął do niej rękę. Cecile podeszła i z powrotem położyła się na łożu i przytuliła się do jego ciała. Polubiła miłosne igraszki. Myślała teraz o tym co z nią teraz zrobi, co wymyśli. I nie pomyliła się.
- Połóż się na boku – usłyszała.
Posłusznie ułożyła się jak jej kazał twarzą do niego a on podniósł jej nóżkę, którą miała na wierzchu i zaczął układać się między jej nóżkami. Przytknął swego penisa do jej jeszcze mokrej muszelki i zaczął powoli wpychać swego penisa do jej środka. Tym razem nie miał żadnych oporów z wprowadzeniem penisa do jej muszelki. Jej bardzo mokre ścianki muszelki posłusznie rozstąpiły się wpuszczając gościa do środka. Ułożył się wygodnie przyciągając główkę małej Volanges do siebie i zaczął ją całować, a ona instynktownie włożyła swój języczek mu do ust. „Domyślna dziewczynka” – pomyślał. Aby jeszcze bardziej rozchylić jej muszelkę to zarzucił jej nóżkę na swe ramię. Teraz jego penis maksymalnie zagłębiał się w jej pochwę. Cecile od razu odczuła zmianę. Czuła jak zagłębia się w nią jeszcze bardziej, jak czubek silnie uderza o dno jej pochwy. Przestała całować wicehrabiego i biernie poddawała się jego pchnięciom ciężko dysząc i jęcząc. Z wielką ulgą przyjęła wreszcie wytryski bijące o jej dno muszelki. Uwolnił jej nóżkę z ramienia a ona mocno go objęła i przytuliła się do niego. Pamiętała jeszcze wysunięcie się miękkiego penisa z jej muszelki, przytulenie przez wicehrabiego a potem jeszcze oparcie główki na jego torsie i zmęczona zapadła w sen. O świcie de Valmont obudził małą Volanges, pomógł jej się ubrać zawiązując tasiemki na jej koszuli nocnej i otworzył drzwi.
- Przyjdź do mnie dzisiaj wieczorem, będę na Ciebie czekał i będę miał dla Ciebie mały prezent – zachęcił ją do dalszych odwiedzin jego sypialni.
- Jaki prezent, jaki? – zaszczebiotała z ciekawości Cecile.
- Jak przyjdziesz to się dowiesz, a teraz już idź i aby nikt Cię nie zauważył – odpowiedział jej.
Cecile na pożegnanie wspięła się na paluszki i pocałowała wicehrabiego a następnie opuściła jego sypialnię i wróciła przez nikogo nie zauważona do swojego pokoju.
III
Wieczorem po kolacji de Valmont leżał już w łożu, czytał książkę i czekał na małą Volanges. Kiedy już przeczytał pół strony usłyszał jak drzwi się otwierają i szybko wchodzi ta na którą czekał. Odchylił kołdrę i zapraszającym gestem ręki skinął na nią. Cecile szybko zamknęła drzwi i przekręciła klucz w zamku, ściągnęła przez głowę swoją koszulę nocną i rzuciła ją na podłogę a potem szybko wskoczyła mu do łoża i mocno przytuliła się do niego. Objął ją swoim ramieniem i przykrył ją kołdrą a na torsie czuł jej rozkoszne półkule, jak ocierają się o niego i jak go masują. Palcem drugiej ręki podniósł jej podbródek i pocałował ją z języczkiem.
- Czekałeś na mnie? Przyszłam najszybciej jak tylko mogłam. Mama pojechała z hrabiną de XXX do teatru i wróci dopiero jutro przed południem, a pokojówka ma wychodne i wróci dopiero przed śniadaniem, aby mnie ubrała i uczesała. Mogę więc zostać u Ciebie aż do rana – zaszczebiotała jak tylko oderwał usta od niej.
Doskonale wiedział co będzie robić jej matka i pokojówka. Sam przecież zaaranżował ich wyjścia aby móc ułatwić małej Volanges przyjście do niego.
- Powinnaś jeszcze się z kimś przywitać – i zobaczył w jej oczach budzące się przerażenie.
- Z kim? Kogo mam poznać? Czy jeszcze ktoś przyjdzie? – zadawała pytania z zaskoczeniem i lekką obawą.
- Z nim – odpowiedział i jeszcze bardziej odsłonił kołdrę ukazując wyprężonego już penisa.
Cecile z wielką ulgą objęła penisa swoją małą rączką i złożyła na jego czubku pocałunek liżąc i ssąc przez dłuższą chwilę jego żołędzia aż wicehrabia oderwał ją od niego i przytulił ją z powrotem do siebie.
- A teraz chciałbym Cię jeszcze przeegzaminować. Wczoraj poszło Ci bardzo dobrze, chociaż popełniłaś dwa małe błędy. Myślę, że dzisiaj będziesz odpowiadała bezbłędnie. [Ale będzie miał zdziwioną minę, gdy ta mała Volanges, która spędziła cztery lata w klasztorze sypnie mu po łacinie taką wiązanką słów jakiej by się nie powstydził szewc i przekupka razem wzięci] – i zaczął jej zadawać pytania a mała Volanges odpowiadała mu po łacinie jednocześnie głaszcząc i pieszcząc mu swą ciepłą rączką penisa.
- Znakomicie, jestem pod wrażeniem, widzę że bardzo dobrze zapamiętałaś wczorajszą lekcję. Jestem naprawdę z Ciebie zadowolony. – powiedział jej jak tylko skończył ją egzaminować – Widzę, że przygotowałaś się dobrze. Ktoś Ci pomagał?
- Nie, nikt, sama. Widzisz jaka jestem zdolna – odpowiedziała kraśniejąc z zachwytu.
- Nie wątpię słysząc Twoje odpowiedzi. Część ustną masz już zaliczoną. A teraz przejdźmy do dalszej Twojej edukacji w zakresie ćwiczeń cielesnych. Znalazłem dla Ciebie małą książeczkę, abyś mogła ją przeczytać i zapoznać się z nią. Jest to poradnik sztuki miłosnej z opisem i rysunkami pozycji kochanków. Od tej chwili będziemy przerabiać jedną pozycję dziennie. To jest właśnie mój prezent dla Ciebie. Po powrocie do swego pokoju schowaj ją dobrze i nikomu jej nie pokazuj – zastrzegł jej. – To jest prawdziwy rarytas, biały kruk.
Cecile wzięła do ręki poradnik i z zapartym tchem oglądała ryciny i obrazki oraz czytała opisy. Wszystko było dla niej nowe i ciekawe. Nie miała pojęcia o istnieniu wielu rzeczy i łapczywie chłonęła wiedzę do tej pory jej zakazaną. Oglądając zaczęła się podniecać co nie omieszkał zauważyć wicehrabia i położył rękę na muszelce małej Volanges i zaczął ją pieścić. Cecile chętnie rozłożyła nóżki aby ułatwić dostęp do swej muszelki i dalej długo oglądała – a niektóre obrazki nawet po kilka razy – szukając pozycji, która byłaby dla niej jeszcze nieznana. Chciała przeżyć coś nowego.
- Chcę tą pozycję – powiedziała z pewnością siebie.
Na tę noc wybrała pozycję aby wicehrabia leżał na wznak a ona by usiadła na nim tak jakby dosiadała konia.
- Widzę, że lubisz ujeżdżać konie. Bardzo dobrze. Niech tak się stanie, ale teraz musisz się nim zająć aby go przygotować.
To mówiąc odrzucił całkowicie kołdrę i kazał małej Volanges aby uklękła okrakiem nad jego głową. Cecile szybko się domyśliła w którą stronę ma się zwrócić i wykonała polecenie wicehrabiego klękając mu nad głową tak, że jej muszelka znalazła się przy jego ustach a on sam natychmiast zaczął całować, pieścić i lizać jej muszelkę. Przez ciało Cecile przebiegł przyjemny dreszcz podniecenia, który przyspieszył decyzję, że pochyliła się wzdłuż jego ciała aż opadła całkowicie na leżące pod nią ciało. Delikatnie trzymała dwoma palcami penisa tuż przy nasadzie a następnie opuściła głowę bardzo nisko otwierając bardzo szeroko usta i z lubością wzięła do ust jakby to było coś naturalnego ten pionowo sterczący pal, co za pierwszym razem budziło w niej opór, uprzedzenie, odrazę, a teraz z wielką ochotą pieści go ustami, językiem doprowadzając do wytrysku i połykania męskiego nasienia. Wprost uwielbiała ssać penis wicehrabiego. Ograniczyła się tym razem do ssania samej głowicy i czasami zagłębiała go sobie głęboko w gardło ale przez cały czas niecierpliwie czekała aż obiekt jej miłosnych starań zacznie wyrzucać z siebie biały, półprzezroczysty płyn o konsystencji kremu. W krótkim czasie przyzwyczaiła się do jego smaku i nie musiała już popijać winem aby zagłuszyć smak i zapach, który za pierwszym razem wywołał u niej prawie efekt wymiotny. W końcu doczekała się tej upragnionej chwili gdy w największym oszołomieniu poczuła na swoim podniebieniu silny wytrysk jego nasienia. Zaczęła jeszcze bardziej ssać jego głowicę aby wyssać z jego penisa całą spermę aż do ostatniej kropli i zmęczona padła mu między nogi. Po krótkim odpoczynku Cecile usłyszała z ust wicehrabiego:
- A teraz obróć się i usiądź na mnie tak jakbyś dosiadała konia.
Cecile skinęła głową i usiadła okrakiem na jego ciele. Wicehrabia pomógł jej zająć najlepszą, optymalną pozycję i nakierował penisa pod muszelkę małej Volanges. Cecile usiadła i lekko chwyciła penisa w palce i nakierowała go ku wylotowi swojej muszelce i zaczęła się obniżać. Gdy czubek penisa dotknął jej mocno zwilgotniałej muszelki poprawiła się i gdy penis trafił na właściwy kanał prowadzący w głąb jej ciała to oparła swe rączki na jego torsie i całym ciężarem swego ciała opadła na niego. Z jej ust wydobył się przeciągły jęk. Podniosła się, jeszcze szerzej rozchyliła swe nóżki i ponownie opadła na penisa. Tym razem wszedł jej głębiej. Ponownie podniosła i opadła. Gdy całkowicie nadziała się na penisa, aż wypełnił ją całą, jak oszalała zaczęła galopować na penisie wicehrabiego podtrzymywana za piersi przez wicehrabiego i w ekstazie miłosnego uniesienia zaczęła po łacinie wykrzykiwać sprośne słowa. Ogarnęła ją obłędna ekstaza, była na wpół przytomna. Jej ciało wstrząsały konwulsyjne dreszcze. Straciła rachubę czasu. Nie wie jak długo trwała ta galopada. Podnosiła się i opadała coraz szybciej aż nagle krzyknęła dzikim głosem, znieruchomiała i całym ciałem opadła na ciało wicehrabiego, podrygując biodrami, a jej muszelka przyjmowała kolejne strumienie wytrysku. Przeżyła po raz pierwszy orgazm. Był on dla niej tak prawdziwy, niepowtarzalny, że ogarnęło ją spazmatyczne uniesienie i leżąc na kochanku była nieprzytomna z rozkoszy. Pozwoliła się przewrócić na bok i zaraz znalazła się pod mężczyzną. Właśnie sobie uświadomiła, że uwielbia jak penis wicehrabiego tkwi głęboko w jej muszelce, a on sam ją gniecie, przytłacza, przygniata do łoża. Natychmiast objęła go nóżkami i rączkami aby mocniej go poczuć w sobie i zaczęła przeżywać to co przed chwilą doznała. Zapadła w słodkie omdlenie. Gdy oprzytomniała to leżała już pod kołdrą u jego boku, który obejmował ją ramieniem i przytulał ją do siebie. Wcisnęła swą nóżkę między jego nogi, delikatnie zacisnęła rączkę na jego penisie jakby to był jej największy skarb i pełna szczęścia zasnęła.
Pierwszy promień słońca padający mu na twarz obudził go. Obrócił się na bok i zobaczył małą Volanges smacznie śpiącą na brzuchu u jego boku. Wiedział, że jej matka i pokojówka jeszcze nie wróciły, więc postanowił jeszcze raz się z nią kochać, gdyż mała Volanges jeszcze nigdy nie kochała się nad ranem. Ostrożnie zsunął z niej kołdrę i ją odrzucił a palcami wodził po jej aksamitnej skórze, mocno rozchylił jej nogi i przysunął się bliżej niej. Bódł ją sterczącym penisem. Pochylił się nad nią i powoli opadł na jej ciało. Jej muszelka była jeszcze teraz po kilku godzinach tak bardzo wilgotna, że penis bez trudu odnalazł wejście do jej szparki i bez oporu wszedł w nią od razu zagłębiając się. Uczucie rozkoszy w momencie wejścia było tak silne, że mała Volanges przebudziła się i posłusznie poddawała się jego pchnięciom. Doskonale czuła jak porusza się w niej ocierając się o ścianki jej pochwy i ogarnęła ją gorąca fala rozkoszy. Zaczęła ciężko dyszeć i jęczeć z wzrastającej rozkoszy z początku cicho a potem już coraz głośniej. Po dłuższej chwili wicehrabia uniósł jej biodra nieco do góry. Od razu odczuła, że jego penis jeszcze głębiej wpycha się do jej muszelki. Cecile jeszcze bardziej wypięła swój tyłeczek umożliwiając jeszcze głębsze wnikanie. Teraz już normalnie klęczała na szeroko rozstawionych kolanach a de Valmont klęczał za nią i wbijał swego penisa w nią, który teraz dochodził do dna jej piczki a na piersiach czuła jego mocno zaciśnięte palce. Wicehrabiemu znudziła się ta poza. Po dłuższej chwili uwolnił jej piersi i niespodziewanie chwycił za jej długie blond włosy tuż przy głowie i pociągnął je zmuszając małą Volanges do odchylenia głowy mocno do tyłu. Cecile nie spodziewała się tego. Przy każdym wbijaniu penisa w nią, wicehrabia ciągnął ją za włosy i lekko poluzowywał jakby jechał na koniu i trzymał się grzywy. Bolała ją szyja. Mogła się tylko ograniczyć do jęczenia i skomlenia o litość. Błagała o uwolnienie jej głowy. Gdy wicehrabia przestał wreszcie galopować i poczuła drżenie i pulsowanie w sobie penisa oraz tryskanie gorącej spermy o dno macicy i rozlewanie się ciepła w jej wnętrzu, zaznała wreszcie wielkiej ulgi. Opadła na pościel, zamknęła oczy i zapadła z rozkoszy w lekkie omdlenie. Nie czuła jego ciężaru na sobie jak przygniatał ją do łoża, tylko jeszcze ostatnie powolne ruchy penisa w jej pochwie. Chciała żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Kiedy wreszcie odpoczęła, ciężar wicehrabiego zaczął jej doskwierać. Gdy wreszcie uwolnił ją, wstała i ubrała się w koszulę nocną, zabrała poradnik, pochyliła się nad wicehrabią aby złożyć mu pożegnalny pocałunek i tak jak wczorajszej nocy przez nikogo nie zauważona tuż nad ranem wróciła do swego pokoju, ukryła poradnik i położyła się do swego łoża. Była mocno zmęczona, ledwo żywa ale spełniona i szczęśliwa i jeszcze raz zaczęła przeżywać spędzoną noc na miłosnych igraszkach. W czasie tych rozmyślań jej ciało ogarnęło potworne zmęczenie i nawet nie zauważyła kiedy zapadła w sen, który przyniósł ukojenie dla jej zmęczonego ciała.
Rano po przebudzeniu zadzwoniła na pokojówkę aby pomogła jej wziąć kąpiel, uczesać się i ubrać. W czasie odprężającej kąpieli zamknęła oczy, masowała swą obolałą jeszcze muszelkę i rozmyślała o następnej nocy z panem de Valmont i na myśl jej nie przyszło, że właśnie w tej chwili jego plemnik zbliża się do jej komórki jajowej, łączy się z nią i właśnie w tej chwili zachodzi w ciążę. Nikt jej do tej pory nie powiedział, nie uświadomił skąd biorą się dzieci, gdyż matka ani żadna z jej przyjaciółek nie rozmawiała z nią o tym. Ale o tym dopiero się dowie za kilka tygodni gdy stwierdzi brak miesiączki. Ale do tej pory co noc lub co drugą noc będzie odwiedzała sypialnię wicehrabiego przerabiając razem z nim poradnik i zażywając z nim uciech cielesnych. Gdy po kilku tygodniach poszła do jego sypialni powiedzieć mu radosną nowinę o tym że jest w ciąży, to zastała drzwi zamknięte i brak klucza w umówionym miejscu. Od służby dowiedziała się, że wicehrabia de Valmont wyjechał i już tu nie wróci. Nagle jej pociemniało w oczach, zakręciło jej się w głowie i poczuła się jakby jej świat nagle zapadł się pod ziemię.
PS.
Wicehrabia de Valmont zginął w pojedynku z kawalerem Danceny o Cecile Volanges. Cecile Volanges po śmierci wicehrabiego de Valmont i prezydentowej de Tourvel, udała się do klasztoru i została tam do końca swych dni. Hrabina de Merteuil przegrała proces o majątek i uciekła zabierając diamenty znacznej wartości a także srebra i klejnoty a pozostały jej majątek pochłonęły koszty. Ogłoszono jej formalne bankructwo. Kawaler Danceny opuścił Francję i wszelki słuch o nim zaginął. Podobno udał się na Maltę.
Jak Ci się podobało?