Utracona skromność - Julia (II)
8 sierpnia 2019
Utracona skromność
13 min
Miłej lektury
Przygotowania
Spoglądasz w lustro, walcząc ze źle układającymi się włosami. Palce ci drżą, chwytasz więc mocniej obłą szczotkę. Każda próba ułożenia kosmyków opadających na czoło kończy się frustracją. Włosy rozsypują się, uciekają, unikając prób ułożenia i nadania im jakiegoś kształtu. Po chwili siadasz zdenerwowana na toalecie, zaciskasz palce nerwowo na skroniach, bębniąc opuszkami palców. Próbujesz znaleźć spokój, bierzesz głęboki wdech i po chwili wypuszczasz powietrze. Nie potrafisz znaleźć dla siebie miejsca i wiercisz się, zdenerwowana, szukając sposobu, by złożyć myśli do kupy. To, co się zdarzyło poprzedniego dnia, było dziwne. Nie jesteś, nawet w stanie pojąc, jak to się stało. Szukasz wymówki, dlaczego rozpięłaś bluzkę i pozwoliłaś mu bawić się sobą, że to wszystko było, by móc osiągnąć to, co tak bardzo pragniesz. Dlaczego zrobiłaś z siebie prostytutkę przed tym dwa razy od ciebie starszym mężczyzną.
Próbujesz ułożyć sobie w głowie, jak to się zaczęło, dlaczego zamiast zacząć, jak normalna osoba rozmawiać wyskoczyłaś z bluzki i zrobiłaś mu dobrze, a potem jeszcze grzecznie połknęłaś wszystko do ostatniej kropli. „Spójrz na siebie” – mówisz pod nosem, patrząc w lustro. Znowu próbujesz rozczesać włosy szczotką, ale przerywasz po chwili. Odkładasz szczotkę i ciężko opierasz się na umywalce.
Puszczasz wodę z kranu, odczekując chwilę, by popłynął wrzątek. Zanurzasz palce w gorącej wodzie. Najpierw na chwilę, po czym wyciągasz dłoń. Pocierasz ją przez chwilę, by włożyć ją, już pewniej z powrotem. Drugi raz wkładasz ją, do gorącej, parującej wody na dłużej, pragnąc ostrego bólu zadanego przez wrzątek. Gdy przerywasz, wyciągając czerwoną dłoń, czujesz, że to na nic. Wpatrujesz się to na czerwoną dłoń, to na odbicie w lustrze, wreszcie na szczotkę o szerokiej, metalicznej rękojeści.
Tylko co z tego, że przy tym podobało ci się, bardziej niż jesteś w stanie przyznać. Przypominasz sobie powrót i prysznic. Przez moment szukałaś w sobie niechęci do samej siebie, obrzydzenia tym, co się stało. Obrzydzenie nie naszło, w zasadzie patrzyła na ciebie z lustra ta sama blond włosa dziewczyna w okularach o zbyt dużej oprawce. Ta sama lekko nerwowa, cicha, z kosmykami opadających na oczy włosów. To, co się stało, było inne. Twój pierwszy chłopak nie był taki. Był miękki, niezdarny. Nie brał cię takiej jak tamten w gabinecie. Nie jak wilk, raczej, jak pies. Śliniący się na twój widok, a nie pragnący krwi.
Myślisz o tym, jak pieściłaś się pod prysznicem. Gdzie zamiast obrzydzenia, skończyłaś ze słuchawką prysznicową zalewającą cię ciepłą wodą, pieszcząc łechtaczkę. Jak poddenerwowana depilowałaś się, by nadać swojej myszce bardziej seksowny kształt. Nerwowo wyczekiwałaś spotkania następnego dnia. Nie potrafiłaś się zmusić do pełnej depilacji, więc skończyło się sławetnym hitlerkiem, wąskim paseczkiem krótkich włosków pośrodku otoczonym rumieńcem zaczerwienionej i lekko podrażnionej skóry. Dzisiaj zaczerwienie po żelu zeszło i masz na łonie tylko ciemny paseczek na tle jasnego, delikatnego ciała. Wsuwasz dłoń w majtki i sprawdzasz, czy to, co wczoraj miało miejsce, nie jest wytworem twojej wyobraźni. Przesuwasz palce po włoskach i delikatnej, gładziutkiej skórze. Sięgasz na umywalkę i bierzesz do ręki szczotkę.
Dalej w samej bluzce i różowych majtkach w słoniki, z burzą myśli wypełniającą głowę. Z chaosem, który z trudem jesteś w stanie opanować. Sięgasz w dół i zsuwasz majtki na kostki. Rozsuwasz nogi i opuszczasz drugą dłoń z grzebieniem i wsuwasz szeroką rękojeść do środka. Namiastka penisa jest ciepła od twojej dłoni. Rozszerzasz uda bardziej, łagodnie pochylając się nad umywalką. Wsuwasz ją powoli, potem szybciej.
Czujesz, jak szeroka szczotka uderza od twój srom. Z trudem powstrzymując ciężki oddech, by nie słyszała cię współlokatorka w sąsiednim pokoju. Pewnie jak zwykle w słuchawkach na uszach, niewiedząca o bożym świecie. Mogłabyś tutaj wyczyniać orgię ze stadem murzynów, a ona zapewne by się nie zorientowała. Uśmiechasz się na samą myśl, uświadamiając sobie, że zaprzestałaś zabawy. Wysuwasz szczotkę i spokojnym miarowym ruchem wsuwasz ją znowu. Zaczynasz masować łechtaczkę palcami, wsuwając grzebień tak bardzo, jak jesteś w stanie. Przyspieszasz, tak by szeroka szczotka uderzała o twoją muszelkę.
W końcu czujesz napływający orgazm. Zaciskasz usta, by nie uronić żadnego jęku, pozwalając, by delikatny dreszcz spłynął wzdłuż napiętych mięśni ud wraz z kroplami spływających soków.
Wchodzisz pod prysznic po raz drugi, rzucając koszulkę na podłogę, a zaraz za nią różowe majteczki. Nim ciepła woda zacznie płynąć, sięgasz w dół, już spokojniejszym dłońmi i zbierasz swoje soki. Po czym wyciągasz dłoń przed siebie i patrzysz na perlący się na palcach śluz. Otwierasz usta i wysuwasz koniuszek języka, by ich spróbować. Zlizujesz krople, smakując siebie. Czas się zbierać.
Spotkanie
Spotykasz swojego profesora w jego gabinecie. Po krótkiej pogawędce o pogodzie, planach ruszacie z gabinetu ku autu mężczyzny. On w sportowej marynarce i koszuli, ty w białej rozpinanej bluzce i letniej spódniczce do kolan. Twoje ciemne buty lekko stukają na posadzce opustoszałego budynku, tuż obok równo wybijanych rytmicznie kroków twojego towarzysza. Na parkingu otwiera drzwi z twojej strony i gestem zaprasza do środka, byś wygodnie zajęła.
Wiesz, że ten mężczyzna ma żonę. Czasem widywałaś ją, gdy pojawiała się na uczelni. Pani architekt, twarz jednej z większych lokalnych biur. Mimo to, profesor nie odmawia przygodzie. O nie, gdy pytasz go o cel jazdy. Odpowiada, że ma domek nad jeziorem. Kawałek za miastem i tam będzie wam dobrze, cicho i spokojnie.
– Mam nadzieję, że nie masz planów, co do jutrzejszego ranka.
– Jestem cała do pana dyspozycji – odpowiadasz z uśmiechem – panie profesorze – sama dziwiąc się swojej pewności.
– Marku, proszę. Znamy się blisko i chyba możemy zrezygnować z konwenansów, skoro i tak już łamiemy ich tak wiele.
– Dobrze… Marku – smakujesz jego imię na ustach.
– Bardzo ładnie wyglądasz.
– Dziękuje – uśmiechasz się.
*
Dojeżdżacie po chwili, ulice są opustoszałe, a domek faktycznie niezbyt daleko. Skryty w wygodnym zakątku tuż nad jeziorkiem. Z obu stron otoczony lasem i dodatkowo wysokim żywopłotem z iglaków. Od strony jeziorka zaś ciągnie się wygodny trawnik i stoi zaczepiona na długiej linie łódka.
– Jak tu pięknie!
– Dziękuję, to tak nasza mała kryjówka z żoną – patrzysz zawstydzona, czy mu nie przeszkadza żona i to wszystko – nie dziw się tak moja droga. Mamy z żoną dość luźne podejście do związku. Korzystamy z tego, co przynosi życie. Wybacz, jeśli oczekiwałaś czegoś więcej niż wzajemnej przyjemności, ale no cóż.
– Rozumiem – odpowiadasz. Ludzie są różni i rzeczywiście wiesz o tym dobrze, że chociaż wczorajsza zabawa była przyjemna, to ciężko byłoby szukać w niej początku czegokolwiek poważnego.
– Mam nadzieję, że nie zawiodłem cię. Jesteś taka młoda.
– Nie, nie zawiodłeś – zaprzeczasz z lekkim uśmiechem.
– To dobrze, chodź do środka. Rozgość się. Napijesz się wina?
– Tak po proszę – odpowiadasz z uśmiechem. Rzeczywiście śliczne miejsce. Wymarzone można by rzec
*
Domek jest duży, z obszernym salonem i kominkiem, przed którym leży gruby, mięciutki dywan. Szeroka sofa w jednym kącie, duży skórzany fotel w drugim. Całość połączona z otwartą kuchnią. Na niskim piętrze jest wciśnięty do kąta gabinet z widokiem na wodę i biurkiem. Spacerujesz, oglądając wnętrza, gdy Marek zajęty jest rozpalaniem kominka, by zapewnić wam właściwy klimat oraz zapewne szykowaniem wina. „Czyżby romantyk” – zastanawiasz się w myślach. W drugim pokoju na niewielkim podwyższeni leżał gruby materac. Czujesz bijący z drewnianych podłóg ciepło. Wracasz na dół, by zobaczyć, że Marek kończy nalewać wam wino.
– W samą porę — mówi, wyciągając ku tobie lampkę z błękitnego szkła. Wino wewnątrz ma niemal czarny kolor. Słodkawy alkohol przyjemnie rozlewa ci się w ustach. Spoglądasz na Marka, spotykacie się wzrokiem. Trwa pozbawiony słów pojedynek na to, kto ma silniejszą wolę.
Przegrywasz pojedynek na spojrzenia i pierwsza uciekasz spojrzeniem w kierunku jego ust. Wtedy odstawia lampkę i rozgarnia twoje włosy.
– Rozbierz się – słyszysz. Odstawiasz wino i powoli rozpinasz bluzkę i opuszczasz ją na podłogę. Stoisz w ciemnoróżowym staniku. Potem nerwowo rozpinasz sukienkę – zostaw ją na razie — słyszysz, gdy głaszcze cię po szyi. Obejmuje cię w pocałunku. Wciąga twój język i bawi się nim, przygryzając ci usta i pieszcząc. Wsuwa dłonie w twoje włosy. Delikatnie odchyla głowę, jakby chcąc odsłonić szyję. Najpierw delikatnie chwyta zębami, co potem zastępuje pocałunkiem.
Sięga ci za plecy i rozpina stanik. Potem chwyta cię mocno za biodra i przyciska do siebie. Czujesz jego mocny uścisk, to ja twoje duże teraz uwolnione piersi rozpłaszczają się na nim. Stanik wisi chwilę uwięziony między waszymi ciałami. Czujesz jego twardniejące przyrodzenie, naciskające na uda, całe bijące od niego ciepło i zwierzęcą żądzę. Ściska twój podbródek i wpija w usta z kolejnym pocałunkiem, po czym obejmuje cię w biodrach i unosi niczym bezwładną lalkę. Zanosi cię wtuloną przed kominek, po czym energicznie kładzie cię na miękką sofę. Czujesz jego nacisk, jak wciska cię w materiał mebla. Wtedy sięga niżej ustami. Zachłannie kąsa sutek i ssie go. Potem przenosi uwagę na drugi, bo po chwili zanurzyć twarz w dużych piersiach, palcami podszczypując sutki.
Próbujesz poprawić się na sofie. Znaleźć pewniejszą pozycję. Jednak jego nacisk nie pozwala ci na to. Widząc twoje próby, Marek mocniej dociska cię tylko, tak, że w końcu całą swoją masą spoczywasz w jego pewnym chwycie. Na wpół leżąc, na wpół siedząc, z uniesionymi do góry i rozsuniętymi nogami, próbujesz zachować równowagę. W końcu jednak poddajesz się w pełni. Wtedy sam cię podciąga wyżej i gdy ty pewna próbujesz wygodniej usiąść przewraca cię brutalnie na brzuch. Próbujesz zareagować na to, jednak twój głos zagłusza miękki materiał sofy.
Wtedy zdziera z ciebie majtki wraz z sukienką. Wtedy uderza cię mocno w pośladek.
Kolejny klaps, a materiał zatrzymuje jęk podniecenia i bólu. Wtedy zanurza twarz między pośladki i zaczyna cię lizać. Między kolejnymi zanurzeniami języka w wypiętej do niego kobiecości, powtarza mocne klapsy. Przestaje na krótki moment, pomagając ci przenieść się na miękki dywan. Wypinasz się do niego jak kotka. Podoba ci się to, jak cię traktuje. Agresywnie, łącząc przy tym delikatną pieszczotę z nagłym bólem, dzięki czemu na krótką chwilę tracisz wyraźną granicę między tymi dwoma bytami. Zerkasz przez bok, jak twój partner się rozbiera. Patrzysz na lecące na ziemie bokserki. Szykujesz się na gwóźdź programu. Rozsuwasz jeszcze mocniej nogi i delikatnie zapraszasz go, łagodnymi ruchami bioder.
Gdy obejmuje cię i przytula, czujesz na plecach jego owłosione ciało drażniące twoje plecy. Ciężki oddech i ciepło bijące na twoją szyję. Przesuwa swoją twardą męskość najpierw wzdłuż twoich warg sromowych, potem zanurza go do środka. Wtedy odrywa swoją pierś od twoich pleców. Mocnym pchnięciem wypełnia cię sobą. Czujesz, że z twoich warg wyrywa się niekontrolowany jęk. Odczucie potęgują jego klapsy podające na twoje pośladki w rytm wybijany uderzeniami jego ud o twoje, uczuciem twardej męskości wewnątrz. Sapiąc głośno, wbija się w ciebie niemal do końca. Trwa tak przez chwilę, a ty jakby spragniona ruchu poruszasz się w przód i w tył sama.
Czujesz napływający orgazm. Wiesz, że to dopiero początek wieczoru, że stać go na wiele więcej. Wtedy wysuwasz się z niego i obracasz twarzą w jego stronę. Chwytasz jego wilgotny od soków członek i pieścisz go przez chwilę. Najpierw cały wilgotny od twojej śliny całujesz. Powoli przenosząc się z dużej, czerwonej główki w dół. Kończysz delikatne kąsając jądra, przy wyraźnym wzdychaniu twojego kochanka.
Wtedy odsuwa cię od siebie i kładzie na plecy. Rozwiera ci szeroko uda, lekko unosząc ku górze. Ponownie wypełnia cię, teraz szybciej. Pomaga sobie palcami pieszcząc ci łechtaczkę. Orgazm przychodzi niespodziewanie. Czujesz napinające się mięśnie, z twoich ust wydobywa się głośny jęk.
Gdy wyciąga z ciebie penisa masuje go przez chwilę, tylko po to, by potężny wytrysk zalał ci brzuch i rozlał się po zaczerwienionej piersi.
Zagląda ci prosto w oczy i całuje delikatnie, po czym zaczyna rozsmarowywać swoją spermę po twoich brzuszku.
Potem bierzecie prysznic i znowu się całujecie. Jest ci dobrze, nigdy nie kochałaś się tak, jak teraz. Nigdy nie czułaś się z żadnym mężczyzną, tak pewna i pełna energii. Prowadzi cię na górę. Wprost do pokoju z materacem, po czym kładzie na nim delikatnie. Dopiero teraz czujesz pod sobą delikatną śliską powłokę materaca.
– Jeśli tylko będziesz chciała zrezygnować, wystarczy słowo. Rozumiesz? – pyta, wpatrując się w ciebie z pełną powagą.
Kiwasz głową. Nie wiesz, co cię czeka, ale jesteś gotowa zaufać temu mężczyźnie. Chwyta cię za rękę i odsuwa za głowę, po czym krępuje w skórzanej opasce. Po chwili przywiązuje też drugą rękę i wychodzi na chwilę. Gdy wraca ma w ręku aparat fotograficzny. Robi ci zdjęcie, jak leżysz naga i rozpostarta. Wyjaśnia ci, że to trofeum, coś, co zbiera z każdego wieczoru w tym pokoju.
Wtedy sięga na drewnianej szafki ukrytej w ścianie. Są tam różne drobiazgi, których nie rozpoznajesz. W tym duży różowy przedmiot. Chyba masażer, nie masz pewności.
Po chwili jednak dociera do ciebie co to, gdy wibracje rozpływają ci się po wewnętrznych stronach ud, gdy tylko dotyka twojej kobiecości. Potem wyłącza zabawkę i kładzie ją na twoim delikatnym brzuszku.
Potem wyciąga kolejny przedmiot. Nie duży, tępo zakończony i metaliczny oraz butelkę olejku. Rozlewa go najpierw na metalowym przedmiocie, potem na tobie.
– Co to?
– Nie wiesz?
– Nie – odpowiadasz.
Sięga między twoje uda i zaczyna wsmarowywać olejek w twoją pupę. Odruchowo zaciskasz uda.
– Nie bój się — mówi, tym uspokajającym głosem.
– Nie robiłam tego jeszcze od tyłu — boisz się. Zawsze dziwiło cię, co mężczyzn pociąga w zabawach analnych.
– Odpręż się, nie zrobię ci krzywdy. Zaufaj mi proszę i daj temu szansę.
– Dlaczego tak lubicie anal? – pytasz. Wtedy pochyla się ku tobie i zbliża do twojego ucha.
– Dlatego, że to najdoskonalsza forma dominacji, poza tym, to po prostu przyjemne. Rozluźnij się, jak poczujesz, że naprawdę masz dość to po prostu powiedz. Daj sobie szansę.
Po chwili znowu się odprężasz, a jego dłonie wędrują w dół twojego brzucha i pomiędzy uda. Wsuwa palec w twoją pupę, bawi się nią przez chwilę, rozciągając twój odbyt, a potem wsuwa tam metalowy przedmiot i wciska go w ciebie.
Czujesz delikatny ból, ale ilość olejku sprawia, że jest on do zniesienia. Pomaga ci ułożyć uda i bierzesz w siebie metalowy przedmiot. Wtedy delikatnie klepie cię po pupie, a ty czujesz wypełnienie wewnątrz. Czujesz jego klapsy mocniej. Wtedy uderza kolejny raz, a ty odskakujesz w górę. Pęta na dłoniach nie pozwalają ci na to. Marek śmieje się i powtarza klaps.
Potem kolejny. Podtrzymuje zabawkę w twoim odbycie i klepie cię po raz kolejny. Patrzy tylko, jak się szarpiesz. Puszcza cię i zbliża usta do twojej myszki. Nie wiesz, co robi, ale po chwili czujesz przyjemne ciepło, jak pieści cię językiem. Trwa to chwilę, bo potem czujesz przyjemne wibracje, gdy dotyka zabawką łechtaczki.
Wtedy sięga po kolejną zabawkę. Krótka rączka i pęk sznurków zakończonych węzełkami.
Każde uderzenie lądujące na twojej kobiecości i piersiach jest bolesne, ale w inny i nieznany ci dotąd sposób.
Wzmacnia uderzenia, a ty już nawet nie odskakujesz, ale wczuwasz się w doznania bijące od twojego ciała. Wibrator wstrząsa tobą, a kolejne uderzenie pejcza tylko wzmaga doznanie. Ponawia uderzenie, na chwilę zabierając wibrator. Potem pozwala ci na chwilę odpocząć i złapać oddech. Po to tylko by ponowić uderzenie pejczem, tym razem na udach. Wtedy odkłada pejcz i unosi nogi wyżej i bierze cię, nabijając cię na swojego penisa. To jest doznanie, którego nie jesteś nawet w stanie ubrać w słowa. Jednoczesne wypełnienie, ból, napływający orgazm.
Twoje ciało przeszywa orgazm, najsilniejszy, jaki kiedykolwiek doznałaś. Wtedy cię puszcza.
Wychodzi z pokoju, pozostawiając cię nagą, na ciepłym łóżku. Samą ze swoimi doznaniami
*
Gdy wracasz na dół tego domku masz na sobie ciepły biały szlafrok. Wciąż masz na sobie czerwone pręgi od pejcza chodź minęło godzina albo więcej.
Siadasz obok Marka na sofie. On czeka na ciebie z kubkiem pełnym gorącej kawy.
Pijecie razem, a ty nie wiesz co powiedzieć.
Było dobrze, bardzo dobrze…
Jak Ci się podobało?