Urodziny
22 września 2023
9 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Zapukałam do drzwi mieszkania Bartka lekko spóźniona. Co ja mówię - spóźniona na maksa i dobrze zdawałam sobie z tego sprawę.
Otworzył niemal natychmiast i posłał mi wściekłe spojrzenie.
- Przepraszam – to jedyne co przyszło mi do głowy. – Musiałam przeczytać Lenie bajkę i…
- … i zrobić tysiąc innych rzeczy – skwitował i poszedł w głąb mieszkania dając mi tym samym do zrozumienia, że dla niego to już wszystko jedno czy wchodzę czy wracam do domu.
Wybrałam to pierwsze rozwiązanie. Rozumiałam jego złość. Obiecałam mu, że w urodziny nie będzie sam i zawiodłam jak zwykle zresztą.
- Czy ty zawsze się musisz spóźniać? – burknął kiedy usiadłam obok niego na kanapie. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam, że on już zaczął świętować. Butelka z whisky była do połowy opróżniona, a szklanka pusta.
- Przecież wiesz, że to nie jest takie proste.
- Myślałem, że chociaż dzisiaj spróbujesz być na czas.
- Chciałam, ale…
- Musiałaś ratować świat – skończył za mnie.
Westchnęłam zrezygnowana czując kiełkującą we mnie złość. Nie zamierzałam wchodzić z nim w jakieś potyczki słowne. Nie dziś, kiedy ma urodziny i nie teraz, gdy jest pod wpływem. Wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia. Założyłam buty i już sięgałam po kurtkę, ale wtedy Bartek złapał za wieszak i uniemożliwił mi jakikolwiek manewr.
- Dlaczego zawsze musimy się o to kłócić? – wytknęłam mu podirytowana.
- Mogłabyś przestać się spóźniać i nie byłoby o co się…
- Daruj sobie – wtrąciłam. – Wracam do domu.
- Poczekaj – spojrzał na mnie zrezygnowany. – Może i masz rację, nie ma sensu się o to kłócić.
- Dobrze wiesz, że nie wszystko zależy ode mnie…
- Wiem – wszedł mi w słowo ucinając przy tym dalszą dyskusję. – Ja pójdę sprawdzić jak tam z kolacją, a Ty wybierz film na później.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam przeglądać netflixa, ale nie zdążyłam przeczytać opisu nawet jednego filmu, a już dźwięk mojego telefonu zwiastował nadejście wiadomości.
- Niania się niecierpliwi? – Bartek wszedł do salonu i spojrzał na mnie z niekurywaną kpiną.
- Mógłbyś przestać? – odłożyłam telefon na stół. – Napisał, bo się martwi.
- Albo po prostu cię pilnuje. Może wspomniał też o której masz być w domu?
- Wie, że zostaję na noc.
- Nie wierzę, że nie miał nic przeciwko temu – postawił talerz z pizzą i dwa sosy na stoliku – Przynieść ci piwo?
Skinęłam głową twierdząco.
Kiedy zjedliśmy rozsiadłam się wygodnie i niespiesznie opróżniałam zawartość butelki łyk po łyku. Bartek usadowił się obok mnie ze szklaneczką brązowego płynu z trzema kostkami lodu.
- Powiem ci, że ja bym był zazdrosny gdyby moja kobieta szła do innego gościa na całą noc.
Utkwił we mnie podejrzliwe spojrzenie ciemnych oczu i może, gdybym nie spuściła wzroku na swoje dłonie wygrałabym ten pojedynek.
- No tak – prychnął z nieukrywaną pogardą – On nic nie wie.
- Ja po prostu…
- To kim teraz jestem… Magdą, Aśką czy może tą nową znajomą Dominiką?
Słyszałam, że powoli traci już cierpliwość.
- Bartek… – powiedziałam słabo.
- Co Bartek?! – zerwał się na równe nogi, by wydłużyć między nami dystans. – Nie wierzę!
- On by tego nie zrozumiał – zaczęłam się tłumaczyć. – Naszej relacji i to, że się przyjaźnimy.
- Może spróbuj mu o tym wreszcie powiedzieć – warknął i nalał sobie whisky do szklanki.
Nie bawiąc się w ceregiele wypił do dna i wlał sobie kolejną porcję.
- Nie powinieneś…
Zaśmiał się i obdarzył mnie wściekłym spojrzeniem.
- Jesteś śmieszna.
Zabolało. Nie spodziewałam się, że mogę od niego usłyszeć coś takiego.
Wstałam i wzięłam swój telefon do ręki. Wybrałam numer i przyłożyłam go sobie do ucha.
- Halo. Dobry wieczór – powiedziałam słabo czując jak łamie mi się głos. – Chcę zamówić taksówkę.
Kobieta po drugiej stronie aparatu zapytała o adres, ale nie było mi dane udzielić takich informacji. Bartek wyrwał mi telefon i się rozłączył.
Teraz to ja byłam wściekła.
- Co ty robisz?!
- Ha! – prychnął – Co ty robisz?! Przestań zachowywać się jak rozkapryszone dziecko.
- Jadę do domu. – oznajmiłam. – Oddaj mi telefon.
Podniósł rękę z przedmiotem do góry i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Weź go sobie jeśli zdołasz.
Nie podobała mi się taka zabawa i nie podobało mi się jego zachowanie, ale chciałam odzyskać telefon nawet z tego względu, że w każdym momencie mógł zadzwonić Paweł.
- Oddaj mi telefon i zbieram się do domu. Pogadamy jak wytrzeźwiejesz.
- Nie jestem pijany – zaprzeczył i wsadził mój telefon do kieszeni.
Wkurzyłam się na maksa. Nie znosiłam jak ktoś sobie ze mną pogrywał i kpił ze mnie w żywe oczy.
Podeszłam bliżej i wsunęłam dłoń w kieszeń jego spodni. Wyczułam dwa telefony. Mój i jego. Niezdarnie wyciągnęłam jeden z nich.
To nie mój. Zaklęłam w duchu, ale w jednej chwili w mojej głowie narodziła się pewna przebiegła myśl.
- Oddaj mi mój telefon to ja Ci oddam twój.
Cofnęłam się i uniosłam jedną brew w oznace triumfu. Widziałam jak na jego twarzy rozkwita szeroki uśmiech zadowolenia.
- Sam go sobie wezmę.
Podszedł do mnie, a ja mimowolnie zrobiłam krok w tył. Chwycił mnie za rękę i pogładził opuszkiem palca moją dłoń.
Wystarczyło tylko tyle, a ja zesztywniałam momentalnie.
Drugą ręką pogładził mnie po policzku i palcami wsunął za ucho kilka niesfornych włosów opadających mi na twarz.
Spojrzał mi w oczy i wyjął mi z dłoni swój telefon.
- Łatwo poszło.
Stał blisko. Miałam go na wyciągnięcie ręki. Czułam jego miętowy zapach, a każdy jego oddech omiatał moją twarz.
- Chcesz odzyskać swój? – wyszeptał.
Kiwnęłam twierdząco.
- Możesz go wyjąć… – powiedział jeszcze ciszej, ale widząc mój zdezorientowany wzrok dodał – telefon… wyjmij go.
- Tttak – wydukałam i spuściłam wzrok żeby ustalić w której kieszeni znajdował się ten cholerny telefon i wtedy poczułam na swoich ustach miękkość jego ust i w jednej sekundzie wszystko inne przestało mieć znaczenie. Swoimi wargami delikatnie muskał moje i od czasu do czasu przesuwał czubkiem języka po dolnej wardze. Jedną dłoń wsunął w moje włosy, drugą zaś złapał mnie w pasie i zamierzał przyciągnąć do siebie, ale czując mój znikomy upór odsunął się o kilka centymetrów i spytał niskim od nadmiaru emocji tonem.
- Mam przestać?
Spróbowałam zebrać myśli i odgonić od siebie uczucie jakie zaczynało narastać w dolnych okolicach mojego brzucha.
- Powiedz coś… – szeptał niedaleko moich ust. Czułam jego zapach i wiedziałam, że swój wzrok utkwił we mnie oczekując odpowiedzi, ale ja nie wiedziałam co mam zrobić.
To znaczy zdawałam sobie sprawę z tego co powinnam, ale problem w tym, że nie chciałam tego robić. Całą sobą pragnęłam więcej. Od dawna pragnęłam tylko jego.
- Ja… – głos uwiązł mi w gardle.
Patrzyłam mu w oczy i nie potrafiłam zrozumieć fali uczuć jaka się teraz przeze mnie przelewała, ale on chyba wiedział. Przysunął się do mnie jeszcze bardziej i bez chwili zwątpienia pocałował mnie ponownie. Tym razem bardziej namiętnie. Zostawił delikatność gdzieś w tyle i łapczywie kąsał moje usta, a ja nie byłam bierna. Odwzajemniałam pocałunki z równie wielkim zaangażowaniem co on. Językiem badałam wnętrze jego ust, a dłońmi poznawałam każdy zakamarek jego idealnego ciała.
Kiedy złapał mnie za tyłek i biodrami przycisnął do ściany jakaś fala gorąca zawładnęła moim ciałem. To było niedorzeczne, ale nigdy nie czułam takiego podniecenia jak teraz. Odsunęłam go od siebie i niezdarnie zaczęłam szamotać się z paskiem od jego spodni.
W końcu kiedy klamra ustąpiła, guzik sam się rozpiął, a zamek zjechał w dół bez chwili zwątpienia wsunęłam swoje palce w jego bokserki i złapałam za męskość.
Bartek uśmiechnął się do mnie delikatnie, a oczy rozbłysły mu jeszcze bardziej.
Nie wiem co chciałam sobie tym udowodnić, bo nigdy się tak nie zachowywałam, ale klęknęłam przed nim i wydobyłam jego przyjaciela na powierzchnię. Przejechałam po nim dłonią kilka razy i wtedy moich uszu dobiegł cichy pomruk zadowolenia.
O to mi chyba chodziło.
Oblizałam usta i językiem dotknęłam jego czubka tak jakbym oblizywała najlepszego lizaka na świecie. Rozchyliłam wargi i powoli wsunęłam go sobie do środka na tyle, na ile zdołałam zmieścić w buzi.
Powtórzyłam tę czynność kilka razy.
Kiedy wyszedł cały błyszczał od mojej śliny i przy każdym przeciągnięciu po nim dłonią mój towarzysz wydawał z siebie ciche sapnięcie.
Wplótł swoje palce w moje włosy, a ja rozumiejąc co ma na myśli rozchyliłam usta i ponownie zaprosiłam jego przyjaciela do środka. Teraz okazał się nieco twardszy, o ile to było w ogóle możliwe i kiedy wykonywałam ruchy przód-tył Bartek delikatnie przytrzymywał moją głowę napawając się tą chwilą jak najdłużej.
W pewnym momencie usłyszałam cichy jęk i wtedy odsunął się ode mnie, podciągnął mnie do góry, spojrzał na mnie szaleńczym wzrokiem i powiedział:
- Nie chce tak kończyć.
Bez zawahania rozpiął moje spodnie i jedną dłoń od razu wsadził mi w majtki, a drugą uwolnił moje piersi ze stanika.
Kiedy poczułam jego palce wślizgujące się do mojego wnętrza zamarłam i on musiał to wyczuć, bo na chwilę się przytrzymał. Patrzyliśmy na siebie przez moment, ale żadne z nas nic nie powiedziało więc Bartek uznał to za przyzwolenie i wsadził we mnie swój wskazujący palec.
Tego mi było trzeba. Odchylilam głowę do tyłu, a on całował moją szyję i przygryzał ją delikatnie na zmianę. Złapał moją pierś i ścisnął ją nieco mocniej, a palec wsunął i wysunął kilka razy przez co stąpałam na granicy szaleństwa i zaczęłam głośniej oddychać.
- Jesteś taka wilgotna… – wychrypiał przy moim uchu.
Musiało być mu równie trudno jak mi panować nad sobą i swoim ciałem. Nie wiedziałam ile czasu upłynęło, ale szybko poczułam jak pragnę go bardziej i mocniej.
Zaczęłam się wiercić dając oznakę znudzenia i Bartek szybko odczytał moje intencje. Pomógł mi ściągnąć spodnie, odwrócił mnie tyłem do siebie i powoli, ale stanowczo wszedł we mnie.
Hmmm…
Zachłysnęłam się powietrzem czując go w sobie. Przylgnął do moich pleców, a ja oparłam głowę o jego ramię i wypięłam tyłek, by jeszcze dokładniej nabić się na jego męskość. Kilka takich otarć we mnie i uczucie rosnącej przyjemności zdawało się mnie rozsadzać od środka.
Nie trwało to długo. Przyjaciel Bartka również pulsował od nadmiaru doznań. Pchnął jeszcze raz i poczułam jak zaciskam się na nim i rozsypuje na milion mniejszych kawałeczków. Odchyliłam głowę rozkoszując się spełnieniem, a wtedy Bartek złapał mnie za piersi obiema dłońmi, docisnął mocniej i wszedł po raz ostatni zalewając mnie sobą.
To było nie do opisania. To było inne niż zwykle. To było lepsze.
Chwilę zajęło mi dojść do siebie i odzyskać zdrowy rozsądek. Bartek całował mnie delikatnie po głowie, a strużka białego płynu spływała po moim udzie niespiesznym tempem.
Jak Ci się podobało?