Urodziny Basi
27 czerwca 2012
40 min
Kiedy zgasła urodzinowa świeczka Anna uśmiechnęła się do siostry.
- A życzenie pomyślałaś?
- Jasne...
Spojrzała pytająco. Baśka wzięła puste dzbanki i wyszła do kuchni zaparzyć herbatę i kawę. Anna wsunęła się za siostrą. Zaciekawiło ją tajemnicze milczenie zwykle gadatliwej siostrzyczki.
- No więc?
- Takie same jak w zeszłym roku.
- A może coś bardziej realnego? Wybacz, ale Adam już się chyba nie nadaje do robienia dzieci...
- Tak, ale tym razem zgodził się na plan B.
- Przecież mówił, że nigdy nie będzie chował obcego bachora.
- I nadal tak mówi...
- ?
Baśka uśmiechnęła się chytrze.
- Bo to będzie również jego dziecko, tylko jego i moje geny.
- Hmmmm?...
- No pomyśl trochę... Zbyszek!
- Wasz syn będzie dawcą? Ale to się może skończyć jakimś upośledzeniem albo...
- Bzdurne obiegowe opinie mające na celu zastraszenie gawiedzi, badałam sprawę, takie przypadki są rzadkie i tylko w rodzinach obciążonych genetycznie...
- Fakt u nas tego nie ma. To co, probówka?
- No właśnie.
- A co na to twój syn?
- I tu jest pies pogrzebany...
- Nie chce?
- Zgodził się.
- Więc w czym tkwi haczyk?
Oczy Anny zrobiły się wielkie jak talerze.
- On chce to zrobić z tobą... Tradycyjnie?!
- Powiedział, że skoro ma zostać tatą to chce wiedzieć jak to jest zostawać ojcem, jak to ujął "patrzeć ukochanej w oczy kiedy będzie się spuszczać do cipki".
- Chyba się nie zgodziłaś...
Basia się wkurzyła.
- Jak miałam się nie zgodzić!? Od roku próbuje. Jestem zdeterminowana. Mój zegar tyka a tu przez całe miesiące nic! Z resztą...
Dodała już spokojniej nalewając wrzątku do dzbanka.
- To żadna hańba dla kobiety w moim wieku przespać się z młodym byczkiem. Nawet mi to pochlebia, że takiemu młodemu chłopakowi wydaje się seksowna na tyle, że chce mnie do łóżka bez innych opcji.
- Nie wierze, to takie nie wiarygodne...
- Że aż prawdziwe? Dziś idę odebrać swój największy prezent. Jak nie wierzysz to przejdź balkonem kolo jedenastej pod sypialnie Zbyszka, zostawię uchyloną zasłonkę, hihihi.
Wzięła dzbanek pełen kawy i wręczyła zszokowanej siostrze. Sama z drugim poszła do gości.
Anna miała głowę pełną myśli. Z wykształcenia historyk, zdawała sobie sprawę z tego, że to wcale nie jest takie wielkie tabu... W końcu nawet w piśmie świętym jest o tym ustęp i to w cale nie w pejoratywnym sensie. Nie! To przesada posuwać się aż tak daleko, żeby usprawiedliwić Baśkę, choć przyznam, że trochę ją rozumiem i jej chęć zamiany sflaczałego organu Adama na twardy i pełen wigoru młody korzonek, który na pewno nie zaspokoi się jednym razem.
Przyłapała się, że zamiast myśleć o moralnych aspektach tematu zastanawia się ile razy jej siostra przyjmie w siebie dzisiejszej nocy słodki nektar życia, w jakiej pozycji i jak bardzo jej siostrzeniec jest doświadczony.
Z rozmyślań wyrwał ją głos matki. Musiała mieć kiepską minę, bo wyczuła troskę w jej głosie.
Poczuła też wilgoć między nogami. Zrobiła się czerwona na twarzy i zastanawiała się czy to widać.
- Chyba już nie powinnam pić tego wina.
Stwierdziła tonem usprawiedliwienia.
Wieczorem nie mogła zasnąć. Wsłuchiwała się długo w równomierny oddech syna dochodzący z łóżka po drugiej stronie pokoju. Spojrzała na zegarek. Fosforyzujące wskazówki pokazywały pół do dwunastej. Przez chwile opierała się pokusie... W końcu cicho wstała i zarzuciła podomkę. Wyszła na balkon. Na dworze było chłodno, przez jej ciało przeszedł dreszcz.
Cichutko podeszła do okna z którego sączyło się mdłe światło. Zajrzała do środka i przeżyła zawód czy ulgę? Zastanawiała się. W środku na tapczanie leżał jej osiemnastoletni siostrzeniec czytając książkę.
Odeszła. A więc to tylko ściema. Nabrała ją. Tylko po co? Dziwne.
Z tymi myślami kładła się spać. Zasypiała już kiedy usłyszała na korytarzu skrzypnięcie i wyczuła ruch. Narzuciła szlafrok i podeszła do okna.
Zdążyła zobaczyć jak jej siostra zamyka za sobą drzwi i zsuwa z ramion szlafroczek. Miała na sobie króciutką, prześwitującą koszulkę. Delikatna koronka ledwo osłaniała jej piersi, które poruszały się kusząco przy każdym ruchu.
- Tego chciałeś?
Zbyszek podszedł do matki, nieśmiało wyciągnął rękę nie wiedząc czy może jej dotknąć. Basia ujęła go za rękę i położyła sobie na piersi.
- Jesteś taka piękna mamusiu, kocham cię.
Anna przytuliła się do szpary w oknie, czuła jak twardnieją jej sutki bynajmniej nie z zimna.
Usłyszała dźwięczny głos siostry.
- Więc to udowodnij.
Zobaczyła jak siostra obejmuje siostrzeńca za szyje przyciskając swoje usta do jego. Intensywne falowanie policzków nie pozostawiało wątpliwości co robią ich języki.
Zbyszek oderwał się od matki. Gwałtowne ruchy w wielkim namiocie wypchanym w bokserkach i mokra plama nie pozostawiały złudzeń.
Chłopak zasyczał.
- To już?
- Prawie, wybacz, jestem strasznie napalony, nie robiłem tego od tygodnia, chcąc mieć na dzisiaj... No wiesz...
- Dużo nasionka dla mnie? No chodź, masz pełne jajeczka, nie mogą dłużej czekać...
Zdjęła mu bokserki. Na wolność wyprysnął napalony i ośliniony kawał dziecioroba.
Wpełzła na łóżko zapraszająco rozchylając uda. Wilgotna cipka zapraszająco ukazywała swoje różowe wnętrze.
Ku zdziwieniu Anny młody nie wpełzł od razu na matkę. Przysunął się podziwiając i obwąchując miejsce swoich narodzin w końcu zaczął je lizać co zostało przyjęte pełnym aprobaty mruczeniem.
Całkiem jak szczeniak - skonstatowała Anna. Czuła pulsowanie w cipce, rozgrywająca się przed jej oczami scena podnieciła ją do granic wytrzymałości. Sięgnęła palcami do cipki masując swój guziczek rozkoszy.
Tymczasem w pokoju młody trzymając kutasa celował nim do oślinionej dziury. Głośne kobiece "aaachhh" upewniło ją, że trafił za pierwszym razem. Widziała jak wierci dupą próbując się wcisnąć głębiej.
Podparty na wyprostowanych ramionach i przytulony brzuchem do jej brzucha patrzył na niecierpliwie wiercącą się pod nim kobietę.
- No dalej, zrób to, przecież tego chciałeś, zapłodnić, zrobić dziecko...
Prowokowała go.
- Patrzeć jak robię się gruba, jak cyce mi rosną od mleka, jak rusza się dziecko w brzuchu i wiedzieć, że to przez ciebie, że ty to zrobiłeś, achh...
Pchnięcie przerwało ten monolog. Tyłek Zbyszka zaczął się poruszać coraz szybciej i szybciej. Zobaczyła jak nogi jej siostry zakleszczają się na nim a dwa drgające ciała zastygają w uniesieniu. Zaciskające się pośladki były dowodem, że chłopak spuszcza się zapładniając matkę swoim młodszym rodzeństwem. Tego Anna była pewna. Kiedy już uspokoiła swoje ciało po samotnym orgazmie poczuła się bardzo samotna. Popatrzyła jeszcze na siostrę, która nadziała się na stojącą pałę i zaczęła ją rytmicznie ujeżdżać. Nagle poczuła się głupio, że podgląda. Wróciła do pokoju.
PONIEDZIAŁEK
Tego dnia jak co roku przyjechali do Krynicy. Gościli od lat w tym samym pensjonacie, wynajmowali nawet te same pokoje. Jasne, że spędzali też wakacje gdzie indziej, ale ten wspólny rodzinny tydzień musiał być.
Anna rozejrzała się. Trochę się zmieniło od zeszłego roku, nowa łazienka, nowe meble no i duże podwójne łoże zamiast dwóch jak poprzednio. Cóż jakoś to będzie - każde po swojej stronie - westchnęła.
Zdążyła wziąć prysznic i rozpakować bagaż kiedy wpadła Baśka.
- Cześć już jestem!
- A gdzie reszta?
- Adama nie będzie a Zbyszek przyjedzie dopiero na weekend.
- To jesteś całkiem sama?
- No nie całkiem...
Baśka wyciągnęła zużyty test.
- Dwie kreski a więc pozytywny, jest nas dwoje hihihi.
Rzuciła się siostrze na szyje.
- Jestem taka szczęśliwa że w końcu się udało.
- Widzę, aż promieniejesz, chyba ci to zrobiło dobrze.
- Pierwsza się dowiedziałaś...
- Kochana, wiem od dawna, ja wtedy widziałam was...
- Wiem, widziałam cię, chyba miałaś ubaw.
Zeszli na dół na spóźniony obiad. Jarek siedział cały czas ponury rozmyślając o swoim losie. Nic mu się nie udawało. Dziewczyna, którą wydawało mu się że ma, wbiła mu nóż w plecy wyjeżdżając na wakacje z kimś innym. Z poprzednią też nie wyszło... Może coś z nim nie tak? Może jest mało męski? Może powinien zostać gejem?
Nie zauważył kiedy matka gdzieś zniknęła, a z zadumy wyrwał go kuksaniec w kostkę od ciotki.
- No dobra, co ci jest?
Nawet nie próbował się opierać. Ciotka miała tę okropną cechę, że będzie wiercić i drążyć temat aż dojdzie prawdy. Wiec powiedział od razu co i jak, chcąc uniknąć gradu pytań.
- Taaak, mój drogi, nie poddawaj się i nie przejmuj.
- Łatwo ci mówić.
- Brak ci doświadczenia, z kobietami trzeba umieć postępować...
- Taaa...
- O, zobacz, jak tamten gościu podrywa twoją mamę.
- Wrrr...
- Siedź! No co ty!? Zazdrosny jesteś?
- Yyy, no, nie będzie mi tu jakiś wypierdek...
- Ale zobacz z twojej mamy to jeszcze laska jest, zobacz jaką ma zgrabną dupkę.
Jarek się rozmarzył.
- No i cycusie... - wyrwało mu się.
Baśka spojrzała na siostrzeńca a w jej głowie zaczął się rodzić diaboliczny plan.
WTOREK
Jarek siedział na leżaku i próbował skoncentrować się na opalaniu. Obecność tylu roznegliżowanych kobiecych ciał w przeróżnych rozmiarach przyprawiała go o zawrót głowy.
Przypomniał sobie wczorajszą rozmowę z ciotką. Spojrzał na wygrzewające się przed nim kobiety. Mama była młodsza o 2 lata, faktycznie nie wyglądała na swoje 32 lata, urodą dorównywała nawet 25 latkom. Babcia mówiła, że to przez tę odrobinę sadełka, że chude osoby wyglądają starzej. Coś w tym było, ciotka zawsze chuda, prawie koścista wyglądała na 35 choć tyle nie miała. I gdzie ten tłuszczyk? Na pupie? Hmmm, ale wolę taki wypchany niż ten płaski u ciotki. Talię też ma w porządku, piersi... Nooo piersi ma dużo większe niż ciocia, z numer może dwa. Jezu, ale cyce, nic tylko miętolić. Ciekawe jakie są w dotyku, miękkie czy twarde? No a nogi? Fakt uda takie okrąglutkie ma, to i biodra ma szersze bo by śmiesznie wyglądała z takimi chudymi jak u ciotki, ale za to dłuższe są, hehe.
Zajęty rozmyślaniem nie zauważył jak jego przyjaciel wypchał potężny namiot w bokserkach...
Baśka trąciła siostrę.
- Zobacz na niego
- No co opala się
- Zobacz na spodenki...
- O ja cie...
- Tak, tak kochana, a wczoraj chwalił twoje cyce
- Pierdzielisz głupoty!
- A żebyś widziała jak się wkurzył na tego faceta co cię zagadywał
- On tylko...
- Chłopak jest zazdrosny i definitywnie ma chęć na coś więcej niż buziak na dobranoc...
Anna poczuła się nieswojo. Zdała sobie sprawę, że zamiast niesmaku i oburzenia poczuła coś w rodzaju zadowolenia, a sutki z minuty na minutę stawały się coraz bardziej widoczne. Obróciła się na brzuch.
- Wystarczy, że ty zrobiłaś sobie dziecko z synem
- A tak i powiem ci że żałuje, że tak późno...
- Jesteś zboczona, pewno myślisz już o następnym, bo parka lepiej się chowa?
- Niezły pomysł, ale nie na teraz
- A na teraz?
- Mogłabyś mi potowarzyszyć
- Pewnie że cię będę odwiedzać i maleństwo też
- Mogłybyśmy we dwie, każda z brzuszkiem... Było by raźniej, na spacerki będziemy chodzić z wózeczkami, ciuszki kupować...
- Zwariowałaś!
- Naprawdę nie czujesz instynktu? Zobacz tam, jaki śliczny berbeć siedzi pod parasolem, zobacz jaka słodka mordka, jak się śmieje...
Anna zaczęła się łamać. To nie fair - pomyślała. Jasne że czuła, czuła to samo co każda kobieta po 30-tce. Czuła instynkt, chęć rozmnażania, dania życia, kochania, opiekowania się, potrzebę rodziny.
- No co, naprawdę nie chcesz?
- Wiesz, że tak...
- To zajdź w ciążę, razem będziemy wychowywać nasze maluchy i opiekować się nimi. Ja już nie mogę się doczekać swojego.
- Ale z kim? Kogo znajdę tak zaraz?
- Spójrz przed siebie.
Podniosła głowę i spojrzenia jej i Jarka spotkały się. Zaczerwieniła się - dobrze że nie słyszy o czym gadają.
- Ma geny swojego ojca, kochałaś go prawda?
Skinęła głową. Tymczasem Baśka ciągnęła dalej...
- No właśnie, dobre geny, dobry charakter, zdolny jest, to będzie pewniak, wspaniały, piękny dzidziuś, zdolne i mądre dziecko, wszyscy zdechną z zazdrości, zobaczysz!
- Eee, gdzie on będzie mnie chciał starą babę.
- Gdzie ty stara? Haha, zawsze wyglądałaś dużo młodziej, na oko masz 26 może 27 lat. On wygląda na starszego, wysoki, poważny taki. Zarzuć jakieś bardziej młodzieżowe ciuchy, rozpuść tego koka, krótsza spódniczka, śmielsza bardziej kolorowa bluzka i wszyscy pomyślą, że to twój chłopak.
- No ale...
- Pomóż mu zdecydować. Jak nie zechce to trudno, odpuścimy.
- No chyba, że będzie chciał...
- No, ale trzeba dać mu szansę
- Niby jak?
Baśka mrugnęła okiem, potrzebne ci nowe ciuchy, po obiedzie idziemy na zakupy.
Wychodząc na popołudniowe zakupy Anna nadal nie mogła powstrzymać napływu wątpliwości. No może poflirtować i można... Ale jak zwykle Baśka miała asa w rękawie.
- A ty w ogóle wiesz dlaczego Jarek jest taki nie w sosie?
- No coś mu tam poszło nie tak, pogniewał się, czy coś...
- Kobieto, czy wy z sobą czasem rozmawiacie?
Opowiedziała w skrócie wczorajszą rozmowę z siostrzeńcem, celowo uwypuklając wątek gejowski.
Anna była zszokowana, Jarek gejem!? Niech szlag trafi tolerancje i poprawność polityczną. To nie może się zdarzyć... Nie!
Poczuła jak siostra wciąga ją do sklepiku ze strojami.
- Tu jest dobre miejsce by zacząć...
- Strój? Mam dobry...
- Przede wszystkim musimy się pozbyć tego czarnego jednoczęściowego szkaradztwa! Widziałaś na plaży jakąś studentkę w czymś takim?
- No...
- Kupimy ci ze 3 albo 4 sztuki... Baśka ujęła skąpe dwuczęściowe bikini. Jaruś jeszcze nie jest gotowy na coś takiego...
- Zwariowałaś? W tym mam na plażę wyjść!?
- Na plaże nie, ale na balkonik owszem, za parę dni...
Wybrały jeszcze dwa mniej i bardziej wycięty.
- Musisz opalić brzuszek, w ogóle po co go chowasz? Nie masz rozstępów.
- Gruby jest...
- E tam, marudzisz.
Potem był rajd po ciuchach, kwiecista sukienka na ramiączkach, spódniczki, bluzeczki...
Na koniec pończoszki samonośne.
- A to po co?
- A jak mu już usiądziesz na kolanach i będziecie się całować to nie chciałabyś poczuć jego ręki na gołym udzie? Do tego stringi, idziemy na bieliznę...
Pociągnęła siostrę do sąsiedniego stoiska.
- Mmm zobacz, bajka. Ten stanik jest jak z mgiełki, wszystko widać i fajnie cycki podnosi. Jak cię w nim zobaczy to...
ŚRODA
Anna długo nie mogła zdecydować się co ubrać. Jarek niecierpliwił się siedząc z ciotką na balkonie.
- No widzisz i to jest twój problem z kobietami, jesteś zbyt niecierpliwy i tylko byś poganiał...
Zobaczyła jak jego oczy robią się wielkie a szczeka opada. Aż się odwróciła.
- No, no siostra...
Anna miała na sobie, zwiewną letnią sukienkę odsłaniającą nogi i ramiona, włosy związane w ogon opadały swobodnie na plecy. Spod spodu prześwitywał biały dwuczęściowy strój...
- To co? Idziemy?
Jarek puścił obie kobiety przodem. Mógł z tyłu podziwiać gracje z jaką się poruszały. Oceniał porównywał, ale jego wzrok za każdym razem wracał do bioder ukrytych pod kwiecistą sukienką. Może dlatego, że tak pięknie opinała się na okrągłościach, a może dlatego że tak hipnotyzująco nim kręciła... Jej tyłek tak pięknie wypycha sukienkę do tyłu, jest taki pełny, zaprasza, woła wręcz złap mnie.
Kusząc przechodzi w nogi, jakie one długaśne są, jakie fajne łydki, mmm a uda, jakie krągłe, jak się na nich skóra świeci. Musi być delikatna i jedwabista, ale bym ich dotknął, wylizał do samej dupki...
Poczuł, że mu staje. Musiał odwrócić wzrok aby uniknąć kompromitacji. Zrównał się z matką. Wzięła go za rękę, nie pod rękę tylko za rękę jak dziecko lub jak... Chłopaka...
Anna z dumą patrzyła na syna. Powoli rozprowadzała olejek na jego plecach, czuła jak pod palcami drgają napięte mięśnie. Godziny spędzone na pływalni i siłowni nie poszły na marne, ani grama tłuszczu. Nie mogła się powstrzymać i otarła się o niego samymi sutkami. Poczuła jak pulsują i rozlewa się od nich po ciele fala przyjemności.
Wręczyła mu butelkę i ułożyła na kocu.
- Teraz ty.
Zamruczała kiedy jego silne dłonie zaczęły wmasowywać kosmetyk w skórę ramion.
- Rozepnij, bo zatłuścisz mi strój.
Jarek drżącymi palcami dobrał się do zapięcia. Poczerwieniał z emocji. To był jego pierwszy stanik. To co że na plaży... Zapiątka opadły swobodnie na koc odsłaniając idealne, nieskazitelne plecy i boczki spod których wystawały rozpłaszczone półkule piesi. Głaskał, muskał delikatnie skórę, była miękka i jedwabista, warstwa tłuszczyku pod spodem dawała poczucie przytulności, sprężystości i jędrności.
Musnął rozpłaszczone okrągłości. Miał wrażenie że leżąca kobieta lekko się uniosła się, jakby chciała żeby ich dotknął.
Anna nie mogła się powstrzymać. Ten delikatny masaż przypomniał jej dawne czasy z mężem. Zawsze wykorzystywał każdą okazje, żeby pogłaskać lub złapać ją za piersi. To dla niego zrobiła sobie biust po urodzeniu syna.
Lubiła takie sytuacje więc teraz gdy ręce Jarka odbiły się od talii i wracały uniosła się odrobinkę, aby jego opuszki przejechały po pełnej okrągłości cycków wywołując gwałtowną gęsią skórkę.
Przesunął się w dół. Strasznie był ciekaw jakie w dotyku są jej uda. Ale profilaktycznie zaczął od łydeczki. Ale zgrabna - pomyślał - taka w sam raz do ręki. Mmm, ale one gładkie, jaki kształt - rozprowadzał olejek po udach. Ani twarde, ani miękkie... Jezuuuu ale twardy ten tyłek. Zajechało mu się na trochę wystający z majtek pośladek.
Zajął się drugą nogą. Wspaniała dupka przechodziła w opiętą majtkami cipkę. Zdawało mu się że bije od niej ciepło, coś przyciągało go w jej kierunku.
Nie zauważył, że od dobrej chwili matka odwróciła głowę i przyglądała mu się. Potężny wzwód rozpychał mu bokserki. Oprzytomniał dopiero gdy poczuł jak wierci się w majtkach niecierpliwie i zaczyna gwałtownie pulsować.
Anna patrzyła na ten poruszający się namiot, Jarek zaczął panikować, gdyby nie chwyciła go za rękę i nie ściągnęła do parteru to pewno by gdzieś poleciał.
Leżał skulony tyłem do niej. Przysunęła się i przytuliła od tyłu głaszcząc łagodnie przemawiała.
- No już, kochany, cichutko nie wstydź się, chłopcy tak mają
- Przepraszam cie to było silniejsze ode mnie...
Uspokajał się widząc, że matka nie złości się tylko uśmiecha. Nadal wstydził się i przyjmował dziwne pozy aby ukryć wzwód.
- Przynieść wam coś do picia?
- Idę z tobą...
Baśka z siostrą udały się do plażowego pubu. Usiadły przy szklance zimnego piwa.
- I co ty na to? - zaczęła - chyba już nie masz wątpliwości, że twój mały chłopczyk, nie jest już taki mały i zagląda ci w dekolt.
- Ta, biedaczek, widziałaś jak się zawstydził? Hihi.
- Więc co?
- Sama nie wiem, co o tym myślisz?
- Myślę, że mogła byś zostać jego wakacyjną dziewczyną i wyleczyć go z kompleksów.
- O, idzie...
Anna sięgnęła do portmonetki.
- Masz kup sobie coś i przynieś mi loda.
Zadzwonił telefon. Spojrzała na siostrę, która wolnym krokiem odeszła w kierunku kocy pogrążona w rozmowie z mężem lub synem - nie dociekała tego gdyż stojący za płotkiem przystojniak zaczął ją zagadywać. Definitywnie nie był w jej typie, krępy, cwaniaczkowaty i ciężki do spławienia.
Pozbyła się go w momencie kiedy Jarek wracał z zakupami.
- Nie można cię spuścić na chwilę z oka bo zaraz romansujesz... - zmarszczył nos.
- A co zazdrosny jesteś?
- No... Może...
- Chodźmy na spacer.
Annie najwyraźniej przeszkadzało ciekawskie gapienie się knypka zza płotka.
- Więc mówisz, że zazdrosny jesteś, ale ja jestem młodą kobietą, niektóre moje koleżanki dopiero wychodzą za mąż
- No, ale źle nam razem?
- Wspaniale, ale to czasem nie wystarczy, chcę na przykład żeby czasem ktoś mnie przytulił na plaży...
Jarek czuł się pewnie. Zginął gdzieś niepokój o poprawne zachowanie, czuł się bezpieczny i akceptowany. Kochał matkę i chciał aby poczuła się szczęśliwa, wypełnić jej życie, za to widok dupka spod pubu szepczącego coś mamie do ucha, wizja, że mógłby się pojawić na stałe napełniała go niepokojem.
Przyciągnął matkę za ramię. Spojrzała na niego zaskoczona, kiedy się uśmiechnęła ześlizgnął rękę niżej do talii i już delikatniej przyciągnął. Oparła się o niego.
- Aj, hihi, mam łaskotki!
Przeniosła mu rękę na biodro. Miał na sobie spodenki z dżinsu. Wsadziła swoją dłoń do tylnej kieszeni. Czuła pod dłonią prężące się mięśnie tyłka młodego faceta. I poczuła się z tym świetnie.
Stali tak przez chwilę podziwiając morze.
Po obiedzie leniuchowali na balkonie. Chłodna bryza od morza przynosiła ulgę rozgrzanym ciałom. Słońce zaczęło kłaść się na horyzoncie.
- Widziałem fajny lokalik przy plaży
- Tam gdzie schodzimy? To dyskoteka. Widziałam afisze.
- Aha...
- Co, chciałbyś iść?
- Nie wiem, nie jestem w tym dobry...
Spojrzał na nią, była śliczna, taka dziewczęca, tak słodko się uśmiechała, że nie miał sił odmówić.
- Dobra to idźmy...
Klasnęła w dłonie.
- Momencik, mój drogi, to potrwa chwilę, to nie wyjście na plażę.
Przez najbliższą godzinę Jarek tkwił na leżaku nudząc się. W tym czasie Anna wzięła prysznic, po długich wahaniach wybór padł na komplet skąpy staniczek z trudem zakrywający jej duże sutki i wycięte koronkowe majteczki. Długo siedziała przed lustrem starannie wykonując makijaż. Naciągnęła granatową sukienkę kupioną z Baśką trzy dni temu. Jeszcze miesiąc temu nie kupiła by tak krótkiej, zasłaniała zaledwie połowę uda, teraz zastanawiała się że może mogła by być krótsza... Wszak za chwilę przyjdzie jej bawić się wśród skąpo ubranych lasek. Ale miała inne atuty - dojrzałe cycki, zawieszone tak wysoko jakby ich nie dotyczyło prawo grawitacji cudownie ułożone i falujące w nowym staniku. Każdy facet chciałby je poczuć na sobie. Póki co leżały spokojnie w dekolcie rozdzielone głębokim rowkiem.
- Pomożesz mi?
Stanęła do Jarka tyłem i czekała aż zasunie zamek.
- I jak?
Jego mina mówiła wszystko.
Bawili się dobrą godzinę Anna po trzech drinkach czuła się lekko pijana, pozwoliła nawet wypić dwa Jarkowi.
Zagrali wolną romantyczną piosenkę. Do tej pory unikał takich kawałków. Zauważył gościa z plaży zmierzającego w ich stronę.
Pociągnął więc matkę na parkiet.
- Pomożesz mi?
- Och przytul się głuptasie...
Przyciągnął ją. Czuł ciepło i zapach bijący od jej ciała. Ośmielona alkoholem przywarła do niego obejmując go za ramiona.
Jej miękkie ciało ocierało się mu o tors. Pulchne piersi wbijały się w niego, czuł wyraźnie jak ocierają się i rozpłaszczają między nimi.
- Tańcz w kierunku drzwi
- Dlaczego - zdziwił się.
- A jak chcesz z tym wyjść? Aż wbijasz mi go w brzuszek.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że mu stanął. Był tak zaabsorbowany, że nie zauważył...
Kiedy dotarli do drzwi Anna musnęła go wargami.
- Musisz mieć naprawdę dużego, powinieneś być z dziewczyną, która by o niego zadbała...
Odwracając się przejechała pazurkami po wypchanej części rozporka i wyszła. Chłodne powietrze miło owionęło jej ciało powodując twardnięcie sutek.
Usłyszała za sobą kroki, myśląc, że to Jarek odwróciła się. Natręt z plaży chwycił ją za rękę. Próbowała mu się wyrwać, bezskutecznie, poczuła jego alkoholowy oddech na twarzy. Jarek wyrósł jak spod ziemi. Próbując rozdzielić ich zarobił prawy sierpowy, który z miejsca posłał go na beton i kilka kopniaków. Zaskoczony agresją zerwał się, dwa dobrze mierzone ciosy posłały natręta na glebę. Chwycił rozhisteryzowaną kobietę i pociągnął w kierunku plaży.
Posadził ją sobie na kolanach i uspokajał jak mógł. Przytuliła się do niego jak dziecko drżąc jeszcze z przejęcia. Ciepło i bliskość jego ciała uspokoiły ją.
- Przy tobie czuję się taka bezpieczna
Pogłaskała go. Zauważyła krew na dłoni. Wzięła do ust i wyssała ranę.
- Jesteś skaleczony...
- To nic...
Znalazła otarcie na czole.
- O tu też. Pocałuje żeby nie bolało.
- I tu jeszcze...
Otarła krew z napuchniętej wargi. Musnęła ją językiem i wargami spijając krew. W tym momencie Jarek również dotknął rany. Ich języki spotkały się. Oboje poczuli jakby między ich mokrymi koniuszkami przeskoczyła iskra. Possała koniuszek jego języka. Instynktownie go wsunął głębiej do jej ust, przyjęła go ssąc i liżąc ten obcy kawałek mięsa.
Oderwała się.
- Zasłużyłeś na takiego buziaka
- Tylko jednego?
- A ile byś chciał?
- Jeszcze...
Polizał jej wargi, wpuściła go do środka. Mruczała z aprobatą liżąc pracowicie intruza, przygryzła go lekko kiedy uciekł wpakowała mu swój do ust. Jej język smakował wypitymi drinkami, a ślina wlewała się do ust i mieszała z jego własną. Smakowała wyśmienicie.
Kutas podrażniony wiercącą się na kolanach kobietą zaczął alarmująco pulsować.
Anna uśmiechnęła się.
- Pokaż co tam masz...
Rozpięła zamek i sięgnęła do środka. Nie musiała szukać, od razu trafiła na gorącą, twardą i mokrą parówkę. W samą porę wyciągnęła ją na zewnątrz. Gwałtowne pulsowanie świadczyły o bliskim wytrysku, zdążyła jeszcze objąć i zasłonić rozpaloną główkę kiedy poczuła zalewający ją gorący lepki płyn.
Kwilił jak niemowlę, przytuliła go mocno do siebie.
CZWARTEK
Obudziła się rano. Wczorajsze przygody ścięły ich oboje z nóg. Kiedy wyszła spod prysznica Jarek już spał, sama też zasnęła nie tracąc czasu na rozmyślania. Teraz kiedy przetarła oczy i spojrzała na rytmicznie unoszące się piersi syna i plaster na czole, wczorajsze przeżycia wróciły. Faktem jest, że nie bawiła się tak dobrze od lat tańcząc na dyskotece. Brakowało jej tego. Faktem również było to, że wpadła w tarapaty na parkingu obok. I gdyby nie Jarek prawdopodobnie dziś nadal siedziała by pod prysznicem próbując zmyć z siebie ohydę gwałtu...
Na szczęście on ją obronił, był kiedy go potrzebowała i skończyło się szczęśliwie na strachu i kilku zadrapaniach.
Mój bohater - pogłaskała delikatnie nie chcąc go obudzić - ależ on silny i przystojny, całkiem jak jego ojciec kiedyś...
Tam na plaży tak mnie pocałował. Na samo wspomnienie cycki obudziły się do życia. Pogłaskała twarde sutki i sięgnęła do cipki. Parę ruchów paluszkiem po łechtaczce i znajome słodkie skurcze wewnątrz rozlały leniwe ciepło po całym ciele.
Jarek obudził się i przyglądał jak matka prasuje sobie bluzkę. Miała na sobie białą spódniczkę i koronkowy stanik pięknie kontrastujący z opaloną skórą.
- Pięknie wyglądasz.
- Obudziłeś się?
Przysiadła na łóżku.
- Wczoraj byłeś kochany...
- Eee.
- I należy ci się nagroda, możesz dziś poprosić o wszystko
- Wszystko?
- Tak pomyśl sobie...
- Ale, ja już wiem
- No i?
- Chciałbym...
- No?
- ...tak jak wczoraj.
Przysunęła się.
- Buziaka?
Jarek poczerwieniał.
- To co potem...
Anna aż otwarła usta ze zdziwienia. Powoli zbliżyła rękę do wypchanych bokserek.
- Oszsz ty... Słowo się rzekło, obiecałam... A ty zasłużyłeś..
Złapała go i zacisnęła na nim dłoń. Widziała jak zadrżał. Położyła się obok i ukąsiła w ucho. Odwrócił głowę, polizała mu usta, raz, drugi, aż przywarł do niej, wpuściła jego język.
Wyłuskała go z bokserek, rzuciła okiem. Ładny kawał mięcha, na myśl o tym, że mógł by się w nią wpychać cipka zalała się sokami. Szczypiąc zębami skórę szyi przeniosła się niżej. Drapała i całowała jego tors i brzuch jednocześnie pracując nad jego męskością. Kiedy wyczuła, że pęcznieje jej w dłoni spojrzała wyżej ich oczy spotkały się.
- Kocham cię - szepnęła i wpakowała sobie pulsującego członka prosto w usta ssąc i liżąc twardą główkę. Jarka aż podniosło z pościeli.
- Ouch, aaaaaa, ach, ocha, mmmm...
Słono gorzki smak wypełnił jej usta. Piła łapczywie połykając. O Boże! Ile tego jest. Pomyślała o całym tym nasieniu tryskającym głęboko w jej cipce i poczuła lekkie skurcze orgazmu przeszywające pochwę.
Jarek zaczął się odprężać. Kiedy przestał drgać wycisnęła i zlizała resztki spermy. Podparła się na łokciu i z poczuciem dobrze wykonanej pracy patrzyła na sflaczały organ. Poczuła, że Jarek przyciąga ją do siebie. Pomogła mu i przygniotła swoim ciałem rozpłaszczając biust o niego. Ujęła jego twarz w dłonie.
- I jak nagroda?
- Nie myślałem, że aż tak...
- Nie chcielibyśmy żebyś zalał pościel, prawda?
Uśmiechnęła się do niego. Czuła jak odgarnia jej włosy dotykając twarzy, później ramion i ześlizguje się w kierunku talii i bioder.
- Jaka ty jesteś piękna...
Studiował jej urodę, podciągnęła nogę kładąc mu udo na brzuchu.
- Masz zajebiste nogi, ładnie ci w tej spódniczce, mogłabyś częściej nosić krótsze.
- Kto wie, jakbym miała dla kogo nosić krótsze...
Zadzwonił telefon. Baśka niecierpliwiła się, bo byli spóźnieni na śniadanie. W pięć minut znaleźli się na dole.
Na plaży chłopak oddał się bez reszty podziwianiu widoków. Co prawda miał teraz dwa obiekty, ale ciotka nie pociągała go tak mocno jak mama. Doszedł do wniosku, że to dlatego iż zakazany owoc, seks matki i syna smakuje najsłodziej. Podniecała go sama myśl o tym, że mógłby posiać nasienie w tę samą żyzną glebę w której sam się wylęgał. Mógłby zapłodnić tę samą kobietę z której wyszedł.
W zasadzie zawsze chciałem mieć siostrę - pomyślał. Teraz tak bardzo mu to nie doskwierało, ale kiedyś czuł się bardzo samotny jako jedynak.
Uświadomił sobie, że jest twardy jak głaz. Dobrze, że wziął gazetę, trzymając ją na kolanach i udając, że czyta, mógł się zasłonić. Jednak wspomnienie, ciepłych i miękkich ust na swoim kutasie i języka wijącego się na gołej główce... O mało co się nie spuścił. Rany, pomyślał szybko o swojej polonistce, starej obleśnej rurze, wrednej jak cholera. Trochę mu przeszło. Zastanawiał się czy by nie popływać w zimnej wodzie...
Tymczasem Anna i Basia wygrzewały się na ręcznikach.
Anna odwróciła się w stronę siostry.
- Gorąco dziś...
- Ano, ale jutro będzie goręcej, hihi
Ania nie od razu załapała.
- Aaa, bo Zbyszek przyjeżdża?
- Mhm, ależ mnie cipcia swędzi, wydrapie ją sobie za wszystkie czasy...
Basia uniosła się zmieniając pozycje zerknęła na siostrę.
- Tobie to dobrze, masz swojego chłopaka pod ręką. Ale żeś z nim wczoraj nawywijała, cały poobijany biedaczek...
- Aaa to dłuższa historia...
Opowiedziała jej...
- Tylko mu do buzi wzięłaś, no wiesz... Chłopak się o twoją cnotę bił jak rycerz a ty co? Powinnaś była wskoczyć na niego, nabić się i wysuszyć mu jajka. Biedaczek...
Spojrzała ze współczuciem na siostrzeńca.
- Jak nie chcesz mu dać to ja mogę, jest takie z niego ciacho, że tylko chrup, chrup.
- Ani się waż! Masz Zbyszka...
- Zazdrosna?
- Może trochę...
- Hehehe
- Nie robiliście tego potem?
- Nie, kochana, ja sobie zaplanowałam córeczkę, gdybyśmy to zrobili jeszcze raz to mógłby być chłopak.
- Córkę?
- A tak, miałam chłopaczura to teraz chcę córę!
Basia spojrzała na siostrę.
- Hahaha - jej dźwięczny śmiech zwrócił uwagę kilku sąsiadów - moja droga, wpadka już zaliczona, jaki sens ma teraz poszczenie?
- Taaa, wpadka...
- Jak zwał tak zwał. Mam 36 lat i nie odmówię sobie upojnej nocy z 18 latkiem...
Zaczęło się chmurzyć. Zebrali się i zanim dotarli do pensjonatu dopadły ich pierwsze krople deszczu.
Jarek wyjątkowo szybko skończył kąpiel. Kusiło go by jak zwykle zająć się sobą i wypuścić trochę białej kleistej mazi i ulżyć w ten sposób przepełnionym jajeczkom. Lecz własna dłoń nigdy nie spowodowała tak intensywnych uczuć jak dotyk kobiety... Może powinienem być śmielszy? Podejdę, przytulę ją, może pozwoli się pocałować? Na myśl o słodkim smaku jej śliny i języczku w ustach aż zadrżał.
Wyskoczył szybko z kabiny, wytarł się i założył slipki.
Kiedy wyszedł zobaczył matkę jak stoi w otwartej szafie zastanawiając się zapewne co ubrać na popołudniowe wyjście. Była w samej bieliźnie, podszedł z tyłu i przytulił się. Poczuł jak drgnęła czując jego chłodną od wody skórę na swym rozgrzanym od słońca ciałku.
- Skończyłeś już? Tak szybko? Nie zdążyłam się ubrać.
- I dzięki temu mam okazję cię pogłaskać po moim brzuszku
- Twoim? Chyba moim? Popatrz jak mi go porozciągałeś...
- Ja!?
- A kto w nim siedział 9 miesięcy i kopał mamusię?
Anna wyczuła poruszenie na pośladku. Coś wierciło się niespokojnie twardniejąc z chwili na chwilę. Potarła to pośladkiem w zamian poczuła jak napiera na nią jeszcze bardziej. Poczuła podniecenie, minęło parę lat od kiedy czuła na swoim tyłku napalone męskie mięsko.
- O tu siedziałeś - kontynuowała temat.
- No może trochę rozciągnąłem, ale nic nie widać i to nie moja wina tylko taty
- Tak? Ale widzę że sam bardzo chcesz być winny...
- ?
- Przychodzisz z takim wielkim czymś... - sugestywnie otarła się tyłkiem o wystającą twardość – na pewno aż pełnym od nasionka i oboje wiemy co byś chciał...
- No...
- To się teraz "no" nazywa? Po takim "no" to mamusia się gruba zrobi a za rok to by tu wózeczek stał...
Chwycił ją za cycki. Tego było Annie za wiele. Wykręciła się do przodu, wyłuskała oślinioną kiełbaskę ze slipów i zaczęła miętolić.
Orgazm Jarka zbliżał się. Poczuł się winny, że ją wykorzystuje dla własnej przyjemności. Zapragnął się odwdzięczyć.
Anna pisnęła gdy straciła równowagę i wylądowała w poprzek łóżka. Widziała syna jak padł na kolana, jego język zostawiał mokre ślady po wewnętrznej stronie ud. Cipka pulsowała niecierpliwie wytwarzając wilgoć. Nawet nie zauważyła kiedy straciła majtki...
- O tak, mój mały kochany chłopiec chce zobaczyć skąd wypełzł na ten świat?
Rozchyliła nogi.
- Zobacz tu, o tu jest najważniejsza część, ten czubeczek, o ten... Tym dajesz rozkosz kobiecie, jest tak wrażliwy jak twój kutasek.
Jarek polizał nabrzmiałą łechtaczkę.
- Aaaaachhhhhh, aaaaa...
Lizał twardy łepek, w końcu zacisnął na nim wargi i zaczął ssać.
- O Boże... Jarek!
Anna balansowała na granicy orgazmu.
- N... niżej jest to gdzie chcesz się wcisnąć swoim kutaskiem.
Spojrzał na pulsującą norkę z której wyciekał śluz.
- I co wtedy?
- Jak nie będziesz ostrożny to zamieszka tam braciszek...
- Lub siostrzyczka.
- Sądząc po ilości tego co masz może być nawet parka...
Wsadził język do pulsującej dziury.
Annę aż wygięło, gwałtowne konwulsje przeszywały jej ciało. Sapała głośno i mruczała jak kotka. Język w cipce budził w niej elektryczne prądy które po dotarciu do mózgu wybuchały niczym fajerwerki.
Przeniósł się wyżej, głaskał i całował wypięty brzuszek.
- O taak wyliż pępuszek... Widzisz ten pagórek? Tam siedziałeś przez 9 miesięcy, ochhhh...
Spojrzał wyżej. Kusiły go dwa wielkie pagórki z głęboką doliną pomiędzy zakończone różowymi sterczącymi czubkami. Nigdy jeszcze nie dotykał biustu, a ten był wyjątkowy. Wielki i ciężki przez to rozlewający się nieco na boki a jednocześnie jędrny i sterczący wysoko ponad brzuch. Kiedy wjechał językiem na jego krzywiznę leżąca pod nim kobieta zadrżała, w chwile później jęczała gdy zawinął język wokół sztywnego i szorstkiego sutka. Nagłe przejście od delikatnej miękkości do ekstremalnej sztywności było fascynujące, eksplorował granicę między tymi dwoma stanami nieświadomie doprowadzając matkę do szału.
Anna była rozpalona, czuła pulsowanie wewnątrz. Jej narząd rozrodczy był rozbudzony, ociekał śluzem i co jakiś czas gwałtownym skurczem domagał się intruza błądzącego gdzieś między udami. Oboje nieświadomie wiercili się zmieniając pozycje aż purpurowy łeb otarł się dokładnie na wprost zapraszającej dziurki.
To był po prostu instynkt. Jarek zajęty lizaniem i ssaniem piersi nie zastanawiał co się dzieje. Po prostu gdy poczuł gorące i śliskie wargi sromu na swoim członku uległ instynktowi i zrobił to co każdy samiec. Natura kazała mu pchnąć więc pchnął...
Anna zamarła kiedy poczuła jak coś wielkości dorodnej śliwki rozpycha wejście do norki. Ciasny pierścień mięśni objął ciasno szyjkę intruza przytrzymując główkę w środku.
Wybuch rozkoszy promieniującej z prącia oderwał Jarka od cycków. Pierwszy raz w życiu poczuł coś równie cudownego. Coś ciasno obejmowało jego najwrażliwszą część. Wnętrze było gorące, prawie parzyło i było żywe, pulsowało.
Nie wiedział co robić, był w cipce, nie planował tego, chciał się tylko odwdzięczyć i popieścić ją trochę... Ich spojrzenia się spotkały.
Cipka Anny wiedziała czego chce. Zaczęła ssać i pieścić jego twardy łeb zachęcając do wejścia głębiej. Czując jak obejmuje go i pulsuje na nim musiał wsunąć go głębiej. Wszedł czując opór. Rozpychał ciasne ścianki robiąc miejsce dla swojego prącia. Była rozkosznie ciasna, obejmowała go niczym rękawica pulsowała pieszcząc w sposób którego nigdy nie zaznał.
Powolne ruchy zniecierpliwiły Annę. Cipka domagała się samca, całego, łechtaczka pulsowała niecierpliwie czekając na kontakt. Gdzieś tam w głowie kołatała się myśl, że o czymś zapomniała...
Objęła go rękami i nogami przyciągając do siebie. Jęknęła czując jak gwałtownie rozpycha jej wnętrze. Intensywna przyjemność promieniowała z podbrzusza rozlewając się po całym ciele ciepłymi falami. Dawno nie miała w sobie żywego pulsującego i drgającego kutasa. Liczyło się tylko to, rozkosz i prymitywna żeńska potrzeba inseminacji.
Jarek leżał na jej wielkich cyckach, twarde sutki drapały tors, spijał gorącą ślinę z jej ust i mając pod sobą miękkie drżące ciało czuł się jak w raju. Gorąc wokół kutasa zaczął go parzyć. Wykonał pierwszy ruch i odkrył, że to przynosi ulgę, zajęczała mu prosto w usta. Oderwał się od niej patrząc jak ciało kobiety faluje w rytm pchnięć. Był napalony. Wziął do buzi cycka i zaczął go ssać i tarmosić. W odpowiedzi łagodna i przyjazna cipka wpadła w serię nie kontrolowanych spazmów, kutas mu napęczniał, był tak sztywny, iż miał wrażenie że zaraz pęknie... Gwałtowny skurcz prostaty prawie go powalił i do tego jeszcze to uczucie jakby w środku przemieszczał się płynny metal. Miał coś zrobić, ale co? Wyskoczyć! Przecież nie chciał zrobić dziecka, zrobić dziecka... Ale nie był w stanie się ruszyć, mięśnie odmówiły posłuszeństwa i zesztywniały całe, a biodra kierowane odwiecznym instynktem przywarły do łona kobiety próbując umieścić jak najgłębiej w jej brzuchu biały nektar życia. Poczuł jak przytula się do czegoś tam głęboko i z głuchym gardłowym warkotem wypuścił w to coś pierwszą dawkę i kolejne, był przerażony siłą i intensywnością, nie mógł przestać sikać w nią. Każdy wytrysk niósł z sobą niewyobrażalną ulgę...
Jej myśli gdzieś błądziły, lecz na moment odzyskała jasność myślenia: poranek, kłujący ból w podbrzuszu, uwolniła jajeczko, leży tam bezbronne w niej... Ta myśl przelała tamę, jej cipka wpadła w serię znajomych spazmów robiąc co tylko mogła by skłonić penetrującego ją samca do rozlania nasienia.
Będę mieć dziecko Jarka. Ta myśl zamiast przerazić tylko ją podnieciła bardziej. Teraz liczyła się tylko cipa z kutasem w środku, było to centrum wszechświata, samonapędzający się falującą rozkoszą organ. Zakleszczyła go rękami i nogami i uniosła biodra by wpuścić go jak najgłębiej. Kiedy uderzył o macicę i zesztywniał poczuła jak ją napełnia. Coś wdzierało się z olbrzymią siłą do centrum jej kobiecości, które w tym momencie oszalało, pijąc wciągało w siebie, głęboko do środka dziecięcą śmietankę. Anna drapała i rzucała się pod Jarkiem nie mogąc znieść intensywności drugiego orgazmu. Miała wrażenie, że rozpada się na kawałki i umiera...
Jarkowi wracały zmysły, wylał już ostatnie krople cennego płynu. Lecz nadal był uwięziony. Czuł ruchy wewnątrz jej ciała i czekał cierpliwie aż się uspokoi. Jej nogi bezwładnie opadły, zsunął się z niej. Zerknął na swojego błyszczącego od soków kutasa. Miękki łatwo wyślizgnął się z opuchniętej cipki ciągnąc za sobą białego gluta. Położył się obok. Zerknął na nią i zobaczył łzy. Przyciągnął ją do siebie.
- Przepraszam to wszystko moja wina...
- Cii głuptasie! To ze szczęścia. Co ty mi zrobiłeś? Nigdy jeszcze nie czułam czegoś takiego. Nie wiedziałam że jestem do tego zdolna. Tobie było dobrze?
- Mhm...
- Sądząc po ilości tego co ze mnie wypływa nawet bardziej niż "mhm"...
- Tak mnie wyściskałaś tam w środku, że nie miałem wyjścia, wycisnęłaś ze mnie ostatnie soki.
- Chyba nie takie ostatnie, nie opadł ci do końca
- Ale już prawie...
- Jak ci coś powiem to ci stanie w dwie sekundy
Anna oparła swój wielki biust na jego piersi i przysunęła do ucha.
- Moje gratulacje tatusiu.
Z uśmiechem wpatrywała się w jego wielkie zdziwione oczy.
- Rano miałam owulacje, jajeczko leżało we mnie kiedy beztrosko siknąłeś na nie spermą. Dosłownie! Pierwsze najsilniejsze wytryski weszły prosto do macicy.
- ...
- Więc jeśli jeszcze jakimś cudem nie jesteś ojcem to w przeciągu paru minut będziesz.
Sięgnęła w dół i pogłaskała prężącego się członka.
- Mówiłam, że ci stanie? Szkoda czasu to twój pierworodny, powinieneś go "dorobić"...
- No, ale...
- Mleko się rozlało. Trudno, może kupie tabletkę a może nie... teraz najważniejsze abyś wlał tyle nasienia ile zdołasz.
- A jak będą bliźniaki?
- To cię zamorduje!
Jednym susem wskoczyła na niego i nadziała się, czuła jak zapulsował gwałtownie napierając na dno.
- Yyhh synu, dużego masz...
- Nie tylko ja jestem dobrze wyposażony...
Głaskał jej ciężkie, kołyszące się piersi podszczypując sutki. Pochyliła się nad nim szorując sutkami po jego twarzy. Czuła jego ruchy w środku i język liżący sutki. Promieniująca z dwóch miejsc na raz rozkosz potęgowała się kumulując w mózgu przyspieszając orgazm. Nabiła się na niego, odrzuciła głowę do tyłu przeżywając swoją rozkosz. Poczuła jeszcze jak chłopak pod nią napręża się wbijając palce w jej biodra. Usiadła na nim całym ciężarem przytulając wierzgającą macicę do pulsującego intruza, poczuła to, silne siknięcie jedno, drugie, trzecie, czwarte... W sam środek. Uczucie ulgi, spełnienia. Zawrót głowy, błogość. Opadła na niego, czuła jak jeszcze pręży się w niej i tryska ostatnimi kroplami. Dostała co chciała i z radością pozwoliła mu zaspokoić się w niej do końca.
Jarek stał przed apteką z ponurą miną. Patrzył jak matka chowa do torebki pudełko jakiegoś specyfiku. Było mu zwyczajnie smutno. Z początku przestraszył się całej tej odpowiedzialności i zmian w życiu i tego kim ma być czy brato-ojcem? Teraz nie chciał niczego cofać...
Anna zgrabnym susem wylądowała na łóżku.
- No dobra, dlaczego się do mnie nie odzywasz!?
Patrzyła na niego z dezaprobatą.
- Bo go nie chcesz...
- Kogo?
- Nie udawaj, kupiłaś w aptece...
- Chodzi ci o to?
Wyjęła z torebki pudełko i cisnęła nim w Jarka.
- Chciałam sprawdzić, myślałam że też jesteś ciekaw.
Jarek porzucił pudełko z testem ciążowym i jednym skokiem znalazł się przy matce.
- Jest tam?
- Zastanówmy się...
Pokurczyła nogę czując ciepłą rękę wędrującą w górę uda.
- Minęło 8 godzin od kiedy wytrysnąłeś we mnie swoje maluchy, jajeczko było od rana, więc powinny się już do niego dobrać.
- Czyli...
- Tak tatuśku, a teraz obiecaj, że będziesz dobrym braciszkiem...
- Ale...
Wzięła od niego test.
- Tak, pewność będziemy mieli za 2-3 dni. Co robisz!?
- Masz wspaniałe biodra, wiesz?
- Jaruś... Już zrobiłeś swoje! - wydyszała. Palec masujący łechtaczkę wywoływał falę pożądania. Wypinała coraz bardziej dupkę poddając pieszczocie. Po chwili była na kolanach, czuła jak wciska się do jej miękkiego wnętrza. Zaczęła nadziewać się na niego, wciągając go głębiej za każdym razem. Zajęczała.
- Nikt mi nie zarzuci niedorobionego dzieciaka.
Wydyszał jej do ucha.
- Zrób to! Potrzebuje tego, dawaj tego dziecioroba, o taaaak, głębiej, ruchaj...
Posuwał ją głębokimi pchnięciami. Przyłapali się, że oboje spoglądają na swoje odbicie w lustrze szafy. Anna uniosła się bardziej uwalniając swoje piersi, które kołysały się jak szalone w rytm pchnięć Jarka. Objął je rękoma. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak wielkie one są i jak ciężkie. Twarde sutki drażniły mu dłonie. Wziął je między palce i pieścił. Słyszał jak matka zaczyna słodko jęczeć a jej mokra norka pulsuje coraz mocniej i mocniej. Syknął kiedy zacisnęła się na nim mocno, dopchnął się do końca i pozwolił jej masować prącie czekając na wytrysk. Skurcz prostaty, chwycił ją mocno za biodra. Ten bezruch zintensyfikował doznania, poczuł jak twardy jak kamień kutas powiększa się jeszcze bardziej, gdyby nie hormony szczęścia uwalniane w mózgu wyłby z bólu wniebogłosy. Nasienie pędziło już na spotkanie kobiecego wnętrza, rozlewało się w niej, lecz nie wyciekało wsysane gdzieś głębiej do centrum jej kobiecości...
Leżeli przytuleni, dysząc ciężko trzymali się za ręce. Obrócił się do niej i położył dłoń na sterczącej piersi. Nie mógł się powstrzymać, była taka duża i wspaniała, nie mógł się napatrzeć i nadotykać.
- Bardzo chciałbym być choć przez trochę twoim mężem
- Jesteś nim w tej chwili, kochaliśmy się, będę miała twoje dziecko...
- Tak, ale gdy wrócimy z wakacji znowu będę tylko twoim synem
Anna ujęła jego twarz i spojrzała w oczy.
- Do urodzenia dziecka mógłbyś sypiać ze mną...
- Nie chodzi mi o tylko spanie!
- A o co?
- Chciałbym żebyś się dla mnie ubierała, wychodzić z tobą do kina, na spacer z wózeczkiem...
- Mogę się ubierać dla ciebie na spacer też pójdziemy...
- Ale nie będę mógł cię przytulić i pocałować w parku!
- Jareczku, wiesz przecież, że dziecko nie może mówić do ciebie "tato"...
- Cholerny świat!
- Kochanie, nie myśl teraz o tym wszystkim, będziesz mnie miał przez 9 miesięcy a potem... może spotkasz jakąś dziewczynę w swoim wieku
- Nikogo nie spotkam.
Poszedł sobie.
Anna leżała chwilę, ale nie chciała się martwić na zapas. Życie miało to do siebie, że lubiło się układać samo.
PIĄTEK
Jarek walczył z bólem głowy. Znaleźli go we trójkę ona Basia i Zbyszek w jakiejś spelunie kompletnie ululanego. Zaholowali do pokoju i położyli spać. Rzucał się cała noc niespokojnie nie dając matce spać. Przechorował cały dzień, dopiero wieczorem dał się wyciągnąć na spóźnioną kolacje.
SOBOTA
Jarek obudził się, pół śpiąc szukał ręką znajomego przytulnego ciała matki-kochanki. Nie znalazł, rozejrzał się po pustym pokoju. Uspokoił się słysząc szum wody z łazienki. Wstał i poszedł obmyć twarz. Poranne słońce wpadało do pokoju nieznośnie podnosząc temperaturę. Pozbył się piżamy i położył na kołdrze. Anna weszła do pokoju owinięta ręcznikiem suszyła sobie włosy. Podeszła do wylegującego się syna.
- Hej tygrysie, jak zdrowie?
Przyglądał się jej. W ręczniku wyglądała grubo z powodu olbrzymich piersi. Wsunął rękę pod ręcznik głaszcząc po chłodnym od wody brzuszku zaczął bawić się futerkiem.
- O nie! Dopiero się wykąpałam!
- Piękna kobieta powinna zaczynać dzień od miłości
- Jestem piękna?
Zaczerwieniła się.
- Jesteś najpiękniejsza!
Zerwał się, podniósł matkę i posadził na stole. Po chwili leżała na plecach a z nogami na jego ramionach i językiem w cipce. Wylizywał pracowicie lekko słonawe wnętrze. Łechtaczka wystawiła swój łepek z fałdków powiększając się z każdym liźnięciem. Lepki śluz wyciekał z norki, skosztował go. Smakował dziwnie ale przyjemnie, wkręcił się do środka chcąc zakosztować nektary u źródełka. Anna ciężko dyszała i pojękiwała, spojrzała między cyckami, zobaczyła jego głowę, spojrzała niżej. Z rozporka piżamy wystawało to co interesowało ją w tej chwili najbardziej. Nadal miała płodne dni i chęć na seks. Jarek prowadził ją szybko do orgazmu, ale ona chciała mieć go wtedy w sobie. Kawał twardego, gorącego samczego mięsa pełnego życiodajnych plemników, poczuć jak tryskają w niej i wypełniają jej kobiecość, zaspokajając potrzebę prokreacji.
Odepchnęła go, kiedy opadł na sofę, zwinnym skokiem usiadła okrakiem na jego kolanach. Patrząc mu wyzywająco w oczy jednym ruchem wprowadziła go sobie do środka i opadła na niego całym ciężarem. Oboje jęknęli kiedy penis i macica pocałowali się głęboko w jej brzuchu. Zerwał z niej ręcznik uwalniając biust. Objęła go za szyję i wpiła ustani w usta. Języki nie próżnowały liżąc i siłując się. Ślina ciekła im z ust kapiąc na piersi, ale to tylko ich podnieciło jeszcze bardziej. Zlizywali z siebie jej kropelki, wiercąc przy tym biodrami. Fale rozkoszy płynęły od miejsca ich połączenia by eksplodować w mózgach niczym fale morskie o falochron.
- Jestem piękna? Jestem? To dlaczego chcesz to zepsuć? Będę gruba i brzydka
- Będziesz jeszcze piękniejsza, będziemy się kochać z dziecięcą kulką między nami
- Jarek....
- Będę ssać twoje słodkie mleczko...
- JAREK!!!!!!!! Aaaaaaaaaaaachhhhhhhhhhhhh
Zacisnęła się na Jarku, który podniecony do granic wytrzymałości wytrysnął. Widok w wyobraźni matki z brzuchem i nabrzmiałymi od mleka piersiami spowodował, że wytrysk był niewiarygodnie silny i obfity. Kobieta galopowała na nim przystawiając co chwilę by kolejnym skurczem pochwy wycisnąć z kochanka maksymalną porcję spermy. Ta nie mieściła się już w przepełnionej cipce i wyciekała wymieszana ze śluzem tworząc pod nimi obfitą kałużę.
Anna najbardziej uwielbiała moment "po" kiedy mogła opaść bezsilnie na swojego kochanka czując pełnię swej kobiecości. Rozpłaszczyła swoje piersi o Jarka i ułożyła głowę na ramieniu. Zlizała kropelkę potu z jego szyi. Była słona, smakowała jak najlepsze wino po wspaniałej długo wyczekiwanej wieczerzy. Ich złączone narządy pulsowały jeszcze dając im ostatnie iskierki rozkoszy. Czuła jego dłonie na swoich plecach, jak gładził jej skórę opuszkami palców.
Czuła z nim taką bliskość jak z nikim innym w całym życiu. Pomyślała sobie, że nawet pierwsze miesiące po poznaniu ojca Jarka bledły, a przecież była w nim tak zakochana, że poświęciła i rzuciła wszystko. Zdała sobie sprawę że znów jest zakochana. Tak, kochała syna przez te wszystkie lata, kochała jak matka, lecz teraz... Teraz doszło coś jeszcze. Te dwa uczucia połączyły się, podsycając wzajemnie. Trochę bała się tego, wiedziała że będą musieli wrócić do swoich poprzednich ról. Być matką i synem. Może jeszcze nie teraz, nie od razu, ale przecież prędzej czy później dziecko zacznie rozumieć i pytać. Ludzie zaczną pytać...
Skrzypnęły otwierane drzwi. "cholera zapomniałam je zamknąć" – pomyślała z przerażeniem.
- O przepraszam, nie przeszkadzajcie sobie...
Basia, odwróciła się na pięcie.
- Okej, wejdź, właśnie skończyliśmy...
Anna ześlizgnęła się z syna, złapała ręcznik, włożyła sobie między nogi i pokuśtykała do łazienki. Jarek wstydliwie nakrył swoje klejnoty. Cały czerwony odwrócił się, zaczął naciągać bokserki. Ciotka parsknęła śmiechem, widząc jego ekwilibrystyczne popisy. Klepnęła go w tyłek.
- Nie martw się, Zbyszek przed chwilą robił to samo.
Weszła za siostrą do łazienki. Anna spojrzała na nią z udawaną złością.
- Przez ciebie będę znowu miała rozstępy!
- Ach kochana, więc masz płodne dni? Hihihi
- Lepiej zarezerwujmy łóżka obok siebie w jakiejś dobrej klinice...
9 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
- Jarek!
- Zbyszek!
- Gdzie oni się podziewają?!
Dwie ekstremalnie grube kobiety stały na trawniku patrząc niecierpliwie w okna willi.
- Jak zwykle na facetów nie można liczyć...
Kasia i Ola urodziły się tego samego dnia. Pytania Zbyszka i Jarka o ten fakt zbyte zostały tajemniczymi uśmieszkami. Nie było do końca jasne czy to zbieg okoliczności czy świadome działanie sióstr. Kilka dni później dwie zdrowe dziewczynki odmieniły życie bohaterów tej historii.
KONIEC
Jak Ci się podobało?