Tylko Ty i ja (I)
6 czerwca 2014
Tylko Ty i ja
7 min
Ta cholerna rutyna. Oddałbym wszystko, by móc cokolwiek zmienić. Zimny strumień prysznica oblewa moje zwiotczałe i znudzone ciało. Jestem zachwycony z efektów codziennych treningów, a raczej entuzjazmu dziewczyn, które wzdychają na mój widok. Wysoki, umięśniony brunet, brązowooki, pełen energii i humoru. Czego może mi brakować? Mogę mieć każdą. Każda była gotowa być moją. Mogłem... byłem tego pewien. Czerpałem z tego ile tylko zapragnąłem. Wyuzdany seks był tym, co kochałem. Pełen pasji, żądzy.
Mnie, jako 20-latkowi nic nie brakowało. Myślicie, że to kolejna banalna historia o niczym. Będzie inna, zapewniam.
Samotne mieszkanie ma swoje wady i zalety. W moim ciepłym rodzinnym domku, zawsze czystym i zadbanym miałem własny kąt, urządzony po męsku, pełną lodówkę i zupełną beztroskę co do kosztów mieszkania. Wiadomo, jak to w domu, ta rodzinna atmosfera, wraz ze wszystkimi spięciami i moją młodszą przyrodnią siostrą Laurą, strasznie denerwująca małolata, choć okiem moich kumpli, była naprawdę niezła. Mając 19 lat, kończąc liceum z najlepszymi wynikami, jakie tylko mogłem mieć, wybyłem z domu, składając podanie na studia prawnicze, znalazłem miłe, skromne mieszkanko, dwupokojowe, z kuchnią i łazienką. Zachwycony, zrobiłem huczną parapetówkę, dla najbliższych znajomych. Oczywiście nie obyło się bez ochrzczenia mojej nowej sypialni...
Wracając, studia prawnicze były czymś, co zawsze mnie pasjonowało, może nie byłem najlepszy, ale miałem pasję. Treningi i przelotne flirty były mi drogie, niczym kobiecie szafa ubrań. Zbliżały się wakacje, czas odpoczynku, od nauki, pracy, którą podjąłem dorywczo w pobliskiej memu uniwersytetowi kancelarii, która, jak na razie nie była zbyt skomplikowana. Oparta na papierkowej robocie z donoszeniem kawy, ale zawsze coś na dobry początek. Zarobki, były wystarczające, by przeżyć przez całe wakacje i bawić się w każdym tego słowa znaczeniu. Pochłonięty moim życiem, niezbyt często odwiedzałem rodzinę mieszkająca zaledwie 80 km od tego wielkiego miasta, licząc ogólnie, w domu rodzinnym nie było mnie ponad rok, a kontakt z bliskimi był wirtualny. Pasowało mi to. Ciesząc się wolnością, pijąc schłodzone piwo, oglądałem jakiś idiotyczny serial, wspomnieniami sięgnąłem do wczorajszego wieczoru.
No no... wysoka, z nogami aż po same niebo ognistoruda Sandra. Była warta każdego grzechu. Doświadczona prawniczka ujeżdżała mnie z taką pasją, jak nigdy. Powitała mnie w samych pończochach. Była pięknie wydepilowana, z wąskim paseczkiem, tak jak lubiłem. Pieprzyliśmy się w kuchni bez opamiętania.
Patrząc na stół, widziałem jak biorę ją od tyłu, a jej jęki było słychać chyba wszędzie. Erotyczną kontemplacje przerywa telefon.
- Witaj Synku...mam do Ciebie prośbę. - słysząc głos mojej matki, przewidywałem kłopoty.
Tak... tak jak sądziłem. Najukochańsi rodzice zafundowali sobie wyjazd, a mnie pozostawiają Laurę, jako wzorowemu bratu. Nie ukrywałem niechęci, paskudna małolata będzie panoszyć się po moim domu, gdy ja chciałem zrobić z tego miejsca istną orgie. Poczułem twardniejącego członka na samą myśl moich kobiet, pięknych zabawek.
Położyłem się spać dosyć późno, na tyle, by być niewyspanym gdy obudził mnie poranny dzwonek do drzwi. Zwlekając się z łóżka, z niechęcią je otworzyłem. Widząc zamglony widok ojczyma i mamy, wraz z Laurą... Zaraz zaraz. Przetarłem oczy dla pewności.
- Ty się chyba nigdy nie zmienisz braciszku.
Ta małolata stała się szczupłą wysportowaną kobietą, z blond włosami, aż po sam pas, o idealnie zaokrąglonych kształtach pupy i niemałych piersi. Poczułem narastającą erekcję.
- Yhmhmhm... - odchrząknął ojciec
- Wybaczcie, wejdźcie. - zaprosiłem gestem dłoni, zabierając walizki młodej.
Dom był nieco nieogarnięty, ale jak na mnie, nie było tak źle. Rodzinka była tu raz w pośpiechu, a potem rzuciłem się w wir pracy i życia studenta.
- Słuchaj Bartku, ufamy Ci zostawiając ją na 2 tygodnie, mamy nadzieję, że o nią zadbasz, wiesz, że ma 17 lat i uważamy, że jest jeszcze za wcześnie, by została sama, a Ty chyba nie masz nic do roboty, prawda? - ojciec spojrzał na mnie znacząco.
- Przesadzacie. - wykrzyknęła Laura, rozglądając się po moim domu.
- Jasne, że nie... - rzuciłem dla uspokojenia rodziców.
- No, więc się zbieramy, skontaktujmy się z wami, trzymajcie się.
Trzask zamykanych drzwi.
Odwróciłem się, by poszukać wzrokiem Laury, która panoszyła się w mojej sypialni.
- Ej, zaraz zaraz... - wykrzyknąłem dobiegając do niej.
W rękach trzymała kajdanki i patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Hah, no nieźle nieźle braciszku, zajmuje sypialnie. Oczywiście, gdy się pozbędziesz wszystkiego tego...
- Nie ma mowy Laura.
- Oj tak, a teraz pójdę się odświeżyć, to tylko dwa tygodnie, wytrzymasz je na kanapie.
I już jej nie było, słyszałem tylko szum wody. Eh, wiedziałem, że tak będzie. Chciałem zrobić jej banalny żart, więc otworzyłem drzwi łazienki.
W krótkim czasie tego pożałowałem. Spojrzała na mnie zaskoczona, osłaniając swoje intymne miejsca. Widziałem pięknie wyrzeźbione ciało, z dużymi piersiami, których nie zdołała zasłonić.
- Cholerny idioto, co Ty wyprawiasz!!! - krzyczała, grożąc ręką.
Stałem osłupiały patrząc, a w moich bokserkach, robiło się coraz mniej miejsca... nie rozumiałem tego.
- Wybacz. - rzuciłem pośpiesznie zamykając drzwi.
Chciałem dodać jakąś zgryźliwa aluzje, ale nie potrafiłem. Spodziewałem się dziewczynki, a ona stała się w pięknej okazałości kobietą, nie tą, z która się nie raz szarpałem i przekomarzałem, inną, piękną. Skarciłem się za te myśli, robiąc śniadanie.
- Spojrzał na mnie, jak zwierzę. Co to ma być... A to jego wybrzuszenie w bokserkach... - pomyślałam.
Popatrzyłam w lustro, podobałam się sobie, jak i wielu mężczyznom. Nigdy nie miałam chłopaka, jakoś mnie to nie interesowało, oddałam się tańcu i nauce. To mi pasowało. W sumie... Byłam zachwycona z tego, że mogę mieszkać, w dużym mieście, mogąc iść na imprezy i zakupy, byłam wdzięczna Bartkowi.
Ach, tak... Bartek. Naprawdę zmężniał. Stał się tak przystojny, że gdybym nie była jego siostrą, latałabym za nim. Przed oczami miałam te wszystkie nasze kłótnie i żale. Kochałam go, ale w tej chwili chciałam mu się odpłacić pięknym za nadobne. Bywał okrutny w dzieciństwie.
- Chcesz wojny braciszku.To będziesz ją miał... - mówiłam patrząc w lustro.
Owinęłam się krótkim ręcznikiem, ledwo zakrywającym pośladki, mokre włosy rozczochrałam w lekki nieład i wyszłam. Spojrzenie Bartka było bezcenne. Oniemiały, zakrztusił się kanapką, a oczy wyszły mu z dosłownie z orbit. Zrobiłam się głodna, więc bez skrępowania podeszłam bliżej.
- Och, kochany jesteś. - rzuciłam biorąc kanapkę.
- Idę na spacer, oprowadzisz mnie, czy masz coś innego do roboty? - spytałam kierując się do sypialni.
- N... nie, może być.
Siedział jak w transie.
Postawiłam na obcisłą wydekoltowaną bluzeczkę na ramiączkach, z krótką rozkloszowaną spódniczką, włosy zostawiłam rozpuszczone, jako że były naturalnie falowane, pięknie się tak prezentowały, na nogi założyłam dziewczęce koturny. Chciałam go kusić, nie wiem dlaczego, nigdy tego nie robiłam.
Malując się delikatnie, w pośpiesznym tempie, spojrzałam na efekt. Włosy już prawie wyschły, a ja wyglądałam naprawdę nieźle.
- No chodź już... ile można czekać. - Byłem tak zniecierpliwiony, że gotowało się we mnie.
Ale czekałbym tak długo, ile, by było trzeba, bo gdy wyszła zaparło mi dech. Nie taką ją zapamiętałem, była inna niż moje wszystkie kobiety, miała dziewczęcy urok, który hipnotyzował. To była Laura, moja siostra, więc odsunąłem na bok dalsze myśli.
- Chodźmy - rzuciłem pośpiesznie, mając nadzieję, że nie zauważy mojej wcześniej reakcji.
Dzień minął spokojnie. Zwiedziliśmy całe miasto, wraz z najpiękniejszymi miejscami jakie tylko znałem, okoliczne knajpki i sklepy. Widziałem jak jej się podobało, jakby chciała tu zostać już na zawsze. W sumie... dlaczego nie.
Wracając do domu zerkaliśmy na siebie w milczeniu, a zmęczenie dało o sobie znać dosyć szybko, bo chwilę po prysznicu Laura skierowała się do sypialni, a ja leżałem, już nieco senny. Po godzinie byłem pewny, że śpi, w domu panowała cisza, a ja nie mogłem zasnąć przez wszechobecny upał. Patrząc w sufit, usłyszałem ją. Szamotała się na łóżku.
- Pewnie nie może spać, tak jak ja. - pomyślałem.
Po chwili zrozumiałem, jak się pomyliłem. Jęknęła przeciągle, a łóżko delikatnie się przesunęło... zaspokajała się, masturbowała do cholery, w moim łóżku. Pośpiesznie wstałem, z zamiarem przyłapania jej na gorącym uczynku. Przez lekko uchylone drzwi ujrzałem, jak blask księżyca oświetla jej ciało w spazmach rozkoszy. Widziałem co robi, widziałem jak wkłada palec w swoją kobiecość i drażni sutka drugą dłonią. Znów poczułem niewyobrażalne podniecenie. Nie widziałem co zrobić. Jęczała coraz głośniej. Stałem w drzwiach niczym smarkacz, który widzi krępującą scenę w telewizji, w towarzystwie rodziców.
Zamarła. Podniosła się. Szukając czegoś po omacku. Wycofałem się najciszej jak mogłem, by ułożyć się tak, jakbym spał. Poszła do lodówki, piła wodę tak łapczywie, że z tej szybkości polała jej się po ciele... podnieciło mnie to.
Mijały godziny, nie mogłem uwierzyć, że pomyślałem o niej w tej sposób. Musiałem coś z tym zrobić. Jedynym racjonalnym pomysłem, który wpadł mi do głowy, to rzucić się w ramiona Sandry. Byłem tak oszołomiony. Potrzebowałem dobrego seksu i wiedziałem, że ona mi go zapewni. A młodej, będę unikał. Przecież to Laura, która zawsze mi wadziła, gdy przychodziły pierwsze dziewczyny i kumple. Nie będzie ciężko.
Jak bardzo się wtedy myliłem...
Jak Ci się podobało?