Tylko moja (II)
13 stycznia 2014
Tylko moja
8 min
Pozdrawiam.
W tym momencie wyobraziłam sobie jak Igor dotyka ciała jakiejś przypadkowej kobiety. Ociera się swoją męskością o jej rozwarcie pomiędzy pośladkami od tyłu. Potem delikatnie pieści rękami jej sutki i masuje piersi jednocześnie przytrzymując
ją. Ona tylko dotyka jego bioder w geście optymizmu. Po paru sekundach obraca ją gwałtownie w swoją stronę i gasi pożądanie gorącym, mokrym pocałunkiem. Żar wylewa się z ich ust a jego oczy lśnią z zachwytu. Łapczywie zaciska swoje dłonie na
jej pośladkach. Kobieta w tym samym czasie zaczyna drapać go po plecach robiąc pamiątkę na całe życie. Przygryza jego wargę, potem jego usta kierują się do szyi, a dziewczyna zaczyna gryźć płatek jego ucha. Igor chwyta obie piersi w dłonie.
Drażni je językiem co moment to przygryzając je naprzemiennie, dmucha na nie zimno słodkim powietrzem z swoim ust powodując ich stwardnienie. Twarz dziewczyny zmienia się w ekstazę emocji. Rozmywa się w mojej głowie jej twarz.
Moment... odczekuje parę chwil i widzę tam siebie. Uprawiam z własnym przyjacielem, nietuzinkowy i ostry seks w blasku księżyca na tym samym tapczanie, w tym samym miejscu. Obydwoje wydajemy się być spełnieni. Widzę jak ściągam mu bieliznę, popycham go do pozycji na plecy i siadam na nim okrakiem wychodząc mu na przeciw, całą sobą. To nie jest delikatne. Wręcz przeciwnie. Mocne, stanowcze. Igor przytrzymuje moje biodra, a ja kołysze nimi w taki sposób,że coraz mocniej odczuwam całe to zdarzenie. Jest we mnie. Taki duży i... mm nie wiem jak to nawet określić. Wije się pode mną z rozkoszy. Widzę to. Łapie mnie po chwili za biust. Podnosi się, przytula do jednej z piersi i gładzi ją językiem, ręce przekłada do tyłu i dociska mnie do siebie.
Krzyczę, cała mokra, nabrzmiała w środku i zdenerwowana całą tą sytuacją, która zaskoczyła mnie. To jestem ja. Igor i ja. Boże gdyby tak wyglądał ten pierwszy raz. Po paru sekundach czuję jak jego męskość pulsuje we mnie, a moje wnętrze tylko
czeka na zdecydowany finisz. To jest niesamowite. Igor zaczyna pojękiwać i krzyczeć coś na wzór słów "Dojdź dla mnie, mała", a ja wariuje i przytulam się do niego mocniej. Podnosi głowę aby dosięgnąć moich ust, ja wplatam swój język do jego wnętrza.
Jest taki słodko gorzki. Mija dziewięć sekund co do jednej i fala rozkoszy zalewa moje ciało. Ciepło rozlewa się u mojego dołu, a ciało drży. Zamykam oczy. Kiedy otwieram je po chwili orientuje się, że jestem tylko obserwatorem tej sceny. Znów jestem jako postać drugoplanowa, a tak naprawdę dzieje się to na moich oczach. To nie ja jestem z nim. Tapczan zamienia się w łóżko, księżyc w dzień, w tle słyszę dzwony kościelne a na Igorze, cała pijana z ekstremalnych emocji jest... Olga.
Patrzą na siebie. Po chwili gaszą to wszystko kolejnym, delikatnym tym razem pocałunkiem. A w głowie brzmią mi ostatnie słowa, po których Igor wstaje z łóżka i udaje się w ciemność. Słowa "Z nikim nigdy nie było mi lepiej". Moje serce rozpada się na kawałki.
Z transu wyrywa mnie lekkie chrząkanie Igora. Boże od ilu minut stoję wryta w niego jak w obrazek, zagryzając tą durną dolną wargę? Musi być nieco zdekoncentrowany. Po chwili wracam na jawę i otrząsam się z emocji.
- Zdążyłam zauważyć i powiem, że zaskoczyła mnie twoja wiadomość, no ale...
- Niby czemu? - zapytał jakby z lekkim oburzeniem w głosie.
- Wieczny pacyfista i poskramiacz świata, indywidualista, lew swoich przekonań został poskromiony przez trenera.
- A, no widzisz wszystko się zmienia.
- Owszem - powiedziałam przywołując sobie wspomnienie mojego kochanka z Anglii i od razu na moje twarzy wyłonił się grymas smutku, ale dostatecznie go ukryłam, a Igor nie chcąc więcej zajmować czasu zaproponował gestem ręki abyśmy weszli do środka.
Bar był świetny. Fajna knajpka, duży stolik, a przy nim cała nasza ekipa studencka. Dominik, Eliza, Bartek, Karol i wielu innych. Gdy tylko weszłam ściągając płaszcz i resztę dodatków z mojego ciała usłyszałam krzyki i śmiech z końca sali. Zobaczyli mnie i od razu wiedziałam, że zacznie się rozmowa na mój temat. Jak to mnie długo nie widzieli i jak bardzo się zmieniłam. Dużo pytań, dużo czasu, ale uwielbiałam ich. W końcu to kumple z podwórka, przynajmniej niektórzy a dla ich chamskich tekstów mogę zrobić wyjątek.
- Kto to przybył, Pani Zima - zaśmiał się Karol i wstał od stołu, pokierował się w moją stronę, przywitał mocnym buziakiem w policzek, a na twarzy Igora, który już siedział z Olgą dostrzegłam jakby grymas niezadowolenia. Po prostu poczułam jakby ostrze na gardle. Zawstydziłam się, ale nie odmówiłam oddania pocałunku w mój drugi policzek, który znów wykonał Karol i zaprowadził mnie za rękę do stolika.
- Dżentelmen się kurwa znalazł - prychnęła ze śmiechem Eliza i przesłała mi buziaka w locie gdy usiadłam do stołu.
- Dobra wystarczy - syknęłam z lekkim chichotem w głosie i rozpłaszczyłam się na miejscu.
Całą godzinę rozmawialiśmy na temat tego jak było w Anglii, co ciekawego omawiałam na zajęciach z Brytyjczykami i inne pierdoły. Nie miałam ochoty rozpowiadać się, ale wolałam te tematy niż to czy nie spotkałam tam przypadkowo jakiegoś cudownego odmieńca płci męskiej i nie planuje z nim ułożyć sobie życia. Moje marzenia jednak legły w gruzach gdy Bartek zaczął być dociekliwy i stało się.
- A jak u Ciebie z tymi sprawami? - powiedział unosząc co chwila i opuszczając swoje brwi w geście zaciekawienia, a cały stół znów zaśmiał się, myślałam że zginę ze wstydu. Czy oni uważają mnie za niezdarę uczuciową? To było do przewidzenia. Miałam ukoić gniew i odpowiedzieć szczerze, że nie amory mi w głowie, ale był ktoś obecny jednak kiedy widziałam jak z szyderczym uśmiechem Igor wtulił swoją głowę w ramie Olgi myślałam, że trafi mnie szlak. Zabolało. Wyglądał tak jakby usłyszał dobry żart. Jakby twierdził, że nie jestem zdolna do jakichkolwiek porywów namiętności, jakbym była z kamienia i miała na czole napis cnotka niewydymka. Musiałam skłamać. Chciałam zobaczyć jego reakcje, chciałam by on również poczuł ból, który zadał mi przed chwilą i przekonał się, że nie zawsze ma racje.
- Jest ktoś, ale wole nie wypowiadać się na ten temat - cały stół zawrzał, Igor momentalnie oderwał głowę od ramienia i patrzył na mnie zaciekawionym i przenikliwym wzrokiem. Był wstrząśnięty wiadomością że i ja jestem szczęśliwa. Bingo. Zrozumiałam. Zawsze musiałam mieć gorzej w naszej przyjaźni, studia, miłość... zawsze wypadałam blado przy nim. Teraz jednak to ja trzymałam pałeczkę jakby to nie zabrzmiało.
- No no, pochwal się tu zaraz... przystojniak? - zapytałam z błyskiem w oku Eliza, delikatnie ruszając rurką w piwie powodując piane.
- Nie zaprzeczę... powiem tyle, że jest miły, czuły i studiuje medycynę - syknęłam jakby w stronę Igora, zwracając się do niego, a potem odwróciłam głowę i już patrzyłam ze spokojem na resztę znajomych.
- No to nieźle trafiłaś... masz farta. Nie to co ten mój piernik - westchnęła, a cały stół wraz ze mną zawrzał ze śmiechu, oprócz jednej twarzy. Dokładnie. Mój przyjaciel raz dwa wypił szybkim ruchem piwo, które było prawie pełne. Był zdenerwowany?
- A jak ma na imię? No i kiedy nam go przedstawisz, co prawda nie wszyscy umiemy angielski, ale... - syknął w moją stronę z drwiącym głosem Igor.
- Ma na imię Feliks i myślę, że dogadacie się. To Polak. Również był na wymianie... ale więcej wam nie powiem. Pikantne szczegóły zostawię dla siebie. - powiedziałam delikatnie oblizując wargi.
Wszyscy znów zaśmiali się po wykonanym przeze mnie geście. Rozmowa trwała w najlepsze do 3 nad ranem. Były tańce, większość z nich w ramionach Bartka i Karola. Do Igora wolałam się nie zbliżać. Jednak on po paru piwach stał się śmielszy.
Kiedy skończyła się następna piosenka, dowiedzieliśmy się, że Olga musi już iść, bo od jutra musi zająć się ślubem, który ma zacząć się za miesiąc i ma dużo załatwień. Bartek poszedł odwieźć ją do domu. Ale nie martwiłam się o ich intymność. Olga była jego bliską kuzynką ze strony matki. Wierność gwarantowana. Kiedy zmęczona podeszłam do baru aby napić się soku, Igor jeszcze w miarę ogarniający rzeczywistość podszedł do mnie i zaciągnął na parkiet. Jako sprawna tancerka zaczęłam ruszać biodrami i wić się tak, aby zdobyć to na czym mi zależało. Na kontroli i dominacji. Miałam dość tego jak Igor traktował moją osobę. Jako niedoświadczoną i pełną gracji panią prezes. Kiedy tak wygłupiałam się, ten okręcił mnie i swoją dłoń położył na moich plecach tuż nad pośladkami. Jego dotyk wywołał dreszcze, ale nie zmieniłam taktyki, teraz patrzył w moje oczy, a ja wystąpiłam mu na przeciw.
Nie zważałam na to, ale po chwili doznałam szoku.
- Kłamiesz o Feliksie prawda? - zapytał delikatnie kołysząc się ze mną w tańcu, teraz odwróciliśmy wzrok i patrzyliśmy w różne strony, tak że nasze usta znajdowały się po przeciwległych stronach uszu.
- Nie mam powodu, żeby to robić - szepnęłam w jego ucho. Czułam jak jego ręka trochę mocniej zaciska się na mojej, a dłoń na plecach przywiera mnie do siebie mocniej. Jego męskość delikatnie ocierała się o moją lewe udo. Wiedziałam, że ta sytuacja zadziałała,
intymność nagle zareagowała, ale ja nie zamierzałam z tego rezygnować. Dalej ciągnęłam swoją grę.
- Myślę, że powód tańczy z tobą na parkiecie - szepnął, a ja zdenerwowałam się do takiego stopnia, że trudno było mi stłumić emocje. Opanowałam je tylko dlatego, że Eliza wraz z Karolem tańczyli obok nas i przyglądali się na każdy ruch jaki Igor wykonuje.
- Za bardzo sobie schlebiasz Igorze. Jestem zakochana, a jeżeli Ci się to nie podoba to twoja sprawa. Ważne, że ja jestem szczęśliwa. I powiem Ci więcej. Zamierzam być szczęśliwa zawsze. W jego ramionach. Więc daruj sobie - wyszeptałam, odsunęłam się, podziękowałam gestem głowy za taniec i pokierowałam się po płaszcz do stolika. Eliza podbiegła do mnie i stwierdziła, że ma w końcu kompana do "dymu" jak ona to nazywała. Kiedy wyszłyśmy ona po paru wdechach nikotynowych zaczęła dla mnie więcej niż szokującą propozycje.
Jak Ci się podobało?