Trzy dziewczyny. Justyna (I)
7 sierpnia 2021
Trzy dziewczyny
5 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci nie jest przypadkowe a wszystkie wydarzenia opisane w tekście wydarzyły się naprawdę.
Od naszego ostatniego spotkania minęły chyba ze 3 tygodnie. Tak, od tego na którym ustaliliśmy warunki “współpracy”. Wymieniliśmy w międzyczasie kilka wiadomości bez znaczenia, raz chyba zadzwoniła pogadać ale każde z nas czuło jakiś dziwny opór żeby się spotkać. Aż do TEGO dnia. Kończył się miesiąc, spodziewałem się, że przed wypłatą może mieć cięższy okres tym bardziej, że treningi zostały wznowione po przerwie wakacyjnej. Pamiętam, że byłem w pracy kiedy telefon zadzwonił, niestety, obowiązki nie pozwalały mi go odebrać w tym momencie. Po chwili dostałem wiadomość.
[Możesz gadać?]
[Teraz niezbyt, a co jest?]
[To nie na sms]
[Ok, oddzwonię za chwilę]
Po około godzinie byłem na tyle wolny, że mogłem zadzwonić.
- Cześć, co tam?
- Marek… ja….czy moglibyśmy się dzisiaj spotkać?
Oho. To chyba TO.. Głęboki oddech…
- Tak. Moglibyśmy.
- T...to gdzie?
- Przyjadę po Ciebie. Zdzwonimy się jeszcze.
- O...ok… pa….
Z jednej strony, sieczka hormonalna i natychmiastowa wypukłość w spodniach. Z drugiej... co ja mam zrobić? Jak się zachować? Justa była u mnie parę razy, ale my nigdy…. No nic. jakoś to będzie. Do końca pracy zostało jeszcze trochę czasu ale ja już i tak “nie pracowałem”.
Justynę odebrałem prosto z jej pracy. Najpierw szybkie jedzenie na mieście, potem jedziemy do mnie. Justyna była wesoła i radosna, jak zresztą zawsze, ale kiedy ruszyliśmy do mojego domku wyraźnie spąsowiała, posmutniała, straciła całą radość jaką jeszcze chwilę temu mogła rozdawać. No cóż…
Rozmowa przestała nam się kleić, końcówkę drogi przejechaliśmy w całkowitej ciszy.
Weszliśmy do salonu, Justyna od razu porwała swoją torbę i poszła wziąć kąpiel. No co jak co, ale o higienę dbała mocno przesadnie. Wręcz "niezdrowo". Ja w międzyczasie poszedłem ogarnąć sypialnie. W końcu ten wieczór miał się tam zakończyć.
Justyna wyszła z łazienki przebrana w letnią sukienkę. Ja uwielbiam letnie zwiewne, kolorowe sukienki a Justyna uwielbiała je nosić. Jej długie szczupłe nogi świetnie się w nich prezentowały, niezależnie od długości sukienki a jej niezbyt obfity biust (chociaż nie można o niej powiedzieć, że jest płaska) sprawiał, że stanik był zbędną częścią garderoby. I się człowiek rozmarzył. Kiedy wychodziła tak ubrana na miasto, mogłem na nią patrzeć godzinami. Ale teraz stoimy naprzeciwko siebie. Każde z nas z miną "co dalej". Ja nigdy nie korzystałem z usług prostytutek, nie miałem pojęcia co teraz zrobić. Zaproponować przejście do sypialni? Przełożyć ją przez blat kuchenny? Zaprowadzić na kanapę?
Ona też nigdy nie była w takiej sytuacji. Widziałem, że chciała coś powiedzieć ale albo stres ją paraliżował i odbierał mowę, albo każda z kwestii którą miała na języku wydawała się tak samo zła. Ostatecznie poszedłem na kanapę i klepnięciem ręki w siedzisko zaprosiłem ją obok. Po chwili podeszła i usiadła z nogami na siedzisku. Znacie to, taka typowa dziewczęca pozycja, lekko na bok, lekko przytulająca. Włączyłem jakiś film na Netflixie i czekałem co się wydarzy. Stwierdziłem, że najlepiej jak pozwolę sytuacji rozwinąć się samej. Światła zgaszone, jedynym źródłem blasku był telewizor. Film trwał, Justyna się trochę rozluźniła bo nawet zaczęła się śmiać z niektórych scen co na początku filmu się jej nie zdarzało. Po chwili wzięła koc i okryła nim nas oboje a swoje nogi zarzuciła na moje. Odruchowo i całkowicie bezwiednie położyłem dłoń na wewnętrznej stronie jej uda. Było to z mojej strony zachowanie całkowicie automatyczne i pozbawione jakiegokolwiek ładunku emocjonalnego, ale Ona chyba odebrała to inaczej gdyż położyła swoją dłoń na mojej i pociągnęła ją w górę, aż moje palce nie spotkały się z delikatnym materiałem jej bielizny.
- Koronka? - cicho zapytałem
- Nie podoba Ci się? - cicho zapytała
- Podoba… - Justyna przesunęła swoją rękę na moje spodnie
- Czuję… - odpowiedziała, po kilku ruchach dłonią i wyraźnym "wymacaniu" wybrzuszenia.
Film trwał tak jak nasze dłonie trwały na swoich pozycjach, ale ten cud kinematografii już powoli się kończył, doba także dobiegała końca.
Po zakończeniu siedzieliśmy jeszcze chwilę w takiej pozycji. W końcu ktoś musiał coś powiedzieć…
- Chodźmy do sypialni. - tym razem, to byłem ja.
Justyna zaczęła drżeć. Bez słowa wyszła spod koca i spokojnym krokiem ruszyła w stronę sypialni. Cóż miałem robić. Sam zaproponowałem, więc ruszyłem za nią. Na miejscu usiadła na skraju łóżka.
- Jak to zrobimy? - zapytała a w głosie dżwięczał stres i nerwy.
- Zdejmij sukienkę. - To był bardziej rozkaz niż prośba.
- Mogę chociaż wejść pod kołdrę?
- A od kiedy jesteś taka wstydliwa? Na basenie było jaśniej i wcale Ci to nie przeszkadzało. Wejdź pod kołdrę.
Usiadłem po drugiej stronie łóżka tyłem do Justyny i też zacząłem się rozbierać. Bokserki zostawiłem. Kiedy się odwróciłem jej sukienka leżała już na ziemi. Także wszedłem pod kołdrę. Chwilę leżeliśmy patrząc sobie w oczy.
- Odwróć się - zaproponowałem.
Justa posłusznie wykonała polecenie obracając się tyłem do mnie. Przysunąłem się do jej miękkiego ciała i przytuliłem "na łyżeczkę". Pozwoliłem sobie położyć rękę na jej biodrze i przesunąć ją przez całe jej ciało aż do barku a potem pod rękę na pierś. Gęsia skórka. Drugą rękę wsunąłem pod poduszkę.
- Dobranoc. - wyszeptałem do ucha.
- A...ale…
- Dobranoc.
Ja musiałem jechać rano do pracy. Justyna miała pracę dopiero od popołudnia. W nocy naturalnie nasza pozycja się zmieniła i kiedy się obudziłem byliśmy rozdzieleni. To dobrze, bo mogłem wyjść z sypialni po cichu. Justyna długo nie mogła zasnąć, więc teraz spała bardzo mocnym snem. W drzwiach zatrzymałem się jeszcze na chwilę żeby na nią spojrzeć. Przyznam, pięknie wyglądało jej lekko odkryte ciało na łóżku.
Na dole na blacie kuchennym zostawiłem 400 zł i klucze do mieszkania.
Gdzieś około 11.00
Pik- pik
[Gdzie jesteś?]
[W pracy, a gdzie mam być?]
[No w sumie…. ]
[Wyszłaś już z łóżka?]
[Nie, dopiero się obudziłam]
[Udowodnij ;)]
[Ee.. Jak?]
[Nie wiem, wymyśl coś]
Minęła może minuta a na mojego Messengera przyszło zdjęcie. Zdjęcie Justyny. W mojej pościeli. Bez ubrań, tak jak spała.
[Może być?]
[Owszem :)]
Jakieś 15 minut później…
[Co to za kasa przy kluczach?]
[No twoja kasa]
[Jak moja?]
[Za spotkanie]
[Ale przecież do niczego nie doszło!]
[“Niezależnie od przebiegu spotkania”, to ty byłaś w potrzebie więc to ja decydowałem o przebiegu]
[Ale ja tak nie mogę..! Przecież do niczego nie doszło!]
[Może dla Ciebie. Bierz siano, weź klucze. Są twoje]
[Marek!]
[Co?]
[N...Nic.]
A prawda jest taka, że pierwszy raz od chyba dwóch lat zasnąłem z kimś. To było cholernie dużo jak dla mnie.
Jak Ci się podobało?