Szmaragdowa Mścicielka: Prawda ekranu
9 września 2015
Szmaragdowa mścicielka
22 min
Jenna Arguson/Szmaragdowa Mścicielka jest postacią wymyśloną przeze mnie. Jeśli chcecie ją wykorzystać w swoich opowiadaniach/grafikach/fantazjach to nie mam z tym problemu, choć jeśli zostaną opublikowane, prosiłbym o link.
Jenna oglądała materiał z mieszaniną niedowierzania i obrzydzenia. Na ekranie telewizora młoda kobieta o długich, czarnych włosach, klęczała przed mężczyzną i robiła mu loda. Kamera co chwila robiła zbliżenia z różnych ujęć, tak więc widać była też czarną, skórzaną obrożę, którą tamta miała na szyi. Na niej znajdował się srebrny napis „Niewolnica“. Materiał mógłby zapewne uchodzić za zwyczajne porno, gdyby nie kilka istotnych kwestii. Po pierwsze, to był finał całego filmu, podczas którego bohaterka była bita, poniżana i zmuszana do seksu. Po drugie, to nie była jakaś tam anonimowa aktorka filmów erotycznych, ale Kate Harrison, znana milionerka i działaczka na rzecz praw kobiet.
- I tym kończymy dzisiejszą odsłonę „Zniewolonych“! Pamiętajcie, aby zaopatrzyć się w kolejną część, już niebawem! - rozległ się głos i kamera dała jeszcze jedno zbliżenia na twarz Kate, z której spływało nasienie, a następnie ekran pociemniał, pozostawiając tylko logo „Zniewolonych“, w którym dwa „o“ połączone były symbolizującym kajdanki łańcuszkiem.
- To już przechodzi wszystkie granice - westchnęła Jenna, wyłączając odtwarzacz.
O „Zniewolonych“ stało się głośno jakiś czas temu. Była to nieznana nikomu grupa, która specjalizowała się w porywaniu znanych, wpływowych lub bogatych kobiet, po czym na wizji zmuszano je do seksu i uległości oraz upokarzających deklaracji. Ten los spotkał już kilka celebrytek, takich jak piosenkarka Jennifer Spears, aktorka Demmi Lopez, prezenterka Oprah Moore czy znaną z bycia znaną Daris Milton (aczkolwiek tej chyba mało kto żałował). Każdą z nich porywano tak, że nie wiadomo było nawet dokładnie jak to się stało, a następnie już po wszystkim odnajdywano w zaułkach miasta. Powstałe w ten sposób materiały udostępniano w internecie za pośrednictwem jakichś afrykańskich serwerów, gdzie namierzenie czegokolwiek było niemożliwe.
Jenna traktowała to jako sprawę honorową. Będąc Szmaragdową Mścicielką, zamaskowaną pogromczynią bandytów, bardzo się starała, aby swoim wizerunkiem nie tylko straszyć złoczyńców, ale także być wzorem dla innych kobiet. Kilka razy wystąpiła nawet na krótko przed kamerami, gdzie powtarzała, że choć nie każda z nich ma supermoce, to każda powinna być silną osobą. A teraz jakaś banda drani obrała sobie za cel odzieranie z godności tych, które osiągnęły sukces. Nie mogła tego tak zostawić.
Jako dziennikarka, miała pewne dojścia tu i tam, więc poświęciła dużo czasu na zbadanie sprawy. Jako superbohaterka potrafiła zmusić do gadania niejednego twardego bandziora. Żałowała, że zajęło to aż tyle czasu, ale w końcu trafiła na ślad, którego poszukiwała. Przyskrzyniła właśnie jednego z prominentów prostytucji w mieście. Miała ochotę skopać drania i zostawić połamanego policji i pogotowiu, kiedy przyszło jej coś do głowy.
- Słuchaj no, Rico - powiedziała, trzymając go za gardło tak mocno, że silniejszy uchwyt zmiażdżyłby jego kręgi szyjne. - Wiesz może coś o „Zniewolonych“?
- No... tego...
- Wiesz? Bo trzeci raz nie zapytam...
- Tak... - wycharczał tamten, z trudem coś mówiąc. Szmaragdowa Mścicielka zwolniła nieco uchwyt, dając mu złapać oddech. Cieszyło ją, że nosi rękawice, brzydziłaby się dotykaniem tak oślizłego typa.
- No to słucham...
- Ughhmm... Wiem, kto kręci tym biznesem...
- Bardzo dobrze, Rico, bardzo dobrze. A teraz powiesz mi grzecznie, kto, gdzie i kiedy, zrozumiano?
- To... niebezpieczne...
- Ja też potrafię być niebezpieczna - błysk groźby mignął w jej oczach, a pobojowisko, które urządziła w jego siedzibie, było dowodem na to, że nie jest to groźba bez pokrycia. Rico „Dupokalp“ Martinez uchodził za jednego z ważniejszych mafiosów w mieście, który trzymał w łapie sporą część lokalnej prostytucji. Jego ochroniarze leżeli teraz na ziemi, nieprzytomni albo w takim stanie, że nie mogli się nawet ruszyć. Szmaragdowa Mścicielka nie miała złudzeń, że policja zgarnie go sama - zbyt hojnie dawał łapówki, a poza tym gliniarze też korzystali z jego burdeli. Ale nienawidziła alfonsów. Dlatego postanowiła złożyć mu wizytę i raz na zawsze zakończyć jego działalność.
- To jak, Rico? Będziesz mówił? Czy może potrzebujesz mocniejszych argumentów - złapała jego rękę i odciągnęła do tyłu jeden z palców. Rico zaskamlał.
- Będę... będę... ale proszę, zostaw mnie!
- To słucham...
- Powiem ci, gdzie mają kręcić kolejny odcinek... to ściśle tajne, ale ci powiem, bo sam się dowiedziałem, jednak...
- Jednak co?
- Obiecaj, że zostawisz mnie w spokoju....
- Na miesiąc, Rico. Dam ci miesiąc na zwinięcie całego biznesu.
- Dobrze... - nie wydawał się zachwycony, ale nie miał wyboru. Podał jej posłusznie adres i datę. Puściła go.
- Jeśli mnie oszukałeś Rico, to zaręczam, że niebawem zmienisz ksywkę z "Dupoklap" na „Złamifiut", rozumiemy się?
- Słuchaj, nie to że ich lubię, bo chuje mi psują biznes - powiedział, podnosząc się z ziemi. - Więc jak mi przyniesiesz głowę ich szefa, skarbie, to zapłacę, powiedzmy 20 patyk... Auuua! - nie dokończył, bo obcas Szmaragdowej Mścicielki wbił mu się w plecy, przygważdżając do podłogi.
- Śmieć - mruknęła bohaterka i wyskoczyła wybitym wcześniej oknem na zewnątrz.
To było wczoraj. Jenna skończyła właśnie oglądać kolejny materiał, który ukazał się niedawno. Miała nadzieję, że uważna obserwacja w czymś jej pomoże, ale niestety, filmy robili zawodowcy, którzy starali się nie pozostawiać żadnych śladów. Jednak nie przeszkadzało jej to zbytnio. Wstała z fotela i przebrała się. Wsunęła na nogi długie, obcisłe spodnie barwy szmaragdowej zieleni, wokół których zapięła pas. W jego materiał wszyty został zielony kamień, dający jej nadludzką moc. Czarne, mocne buty na obcasie uchodziłyby w innych okolicznościach za mało praktyczne, ale Jenna doceniła to, co potrafi przeciwnikowi zrobić celnie wbita szpilka. Założyła czarny top z dużym wycięciem i maskę, po czym wsunęła rękawice. Była gotowa do akcji.
Przemykając po dachach dotarła do celu. Roadpolis, miasto mające swoją historię, mogło się pochwalić gęstą zabudową, a dla Szmaragdowej Mścicielki nie był problemem skok na kilka metrów czy wbiegnięcie po niemal pionowej ścianie. Początkowo Jenna traktowała to jako swego rodzaju obowiązek, ale z biegiem czasu dostrzegła, że nocne eskapady i walka z przestępcami sprawiają jej po prostu przyjemność. Bywało, że zapominała się w wirze walki, tłukąc bandytów jak oszalała. Wiedziała, że musi to kontrolować, bo z taką siłą mogła kogoś zabić, a tego nie chciała robić. Będąc dziennikarką, zdawała sobie sprawę, jak wrażliwe są na tym punkcie media, robiące wielki skandal z sytuacji, w której policjant zabijał bandytę - a już zwłaszcza czarnoskórego. Mogła sobie wyobrazić nagonkę na nią, gdyby kogoś uśmierciła.
Magazyn, którego szukała, znajdował się w dawnej, przemysłowej części miasta. Stało tu bardzo wiele takich budowli, dziś w większej części już nie używanych i porzuconych, za to zamieszkałych przez ludzi z marginesu. Nieliczne wykorzystywane jeszcze budynki otoczone były wysokimi murami i płotami. Niegdyś było to tętniące serce Roadpolis, nazywane „Złotym Rogiem“, z czasów kiedy miasto było jednym z centrów przemysłu kraju. Kryzys sprzed kilkunastu lat obszedł się z Roadpolis bezwzględnie - pozostawiając je co prawda nadal dużą metropolią, ale wyraźnie zdegradowaną względem tego, czym było kiedyś. . Dziś, dla ironii, nazwa "Złoty Róg" pozostawała nadal w użyciu, ale w mocno pejoratywnym sensie, jako synonim miejsca podłego i niebezpiecznego. Szmaragdowa Mścicielka też się tu raczej nie zapuszczała. Próżno było tam szukać niewinnych, którzy potrzebowaliby jej pomocy. Co bardziej zaludnionej rejony Złotego Rogu wypełniały teraz speluny, podejrzane kluby i podrzędne burdele, ale były sektory, w których stały tylko zrujnowane, sypiące się baraki.
Otoczony wysokim płotem budynek na pierwszy rzut oka mógł wyglądać na szczelnie zamknięty. Na płocie wisiały tabliczki informujące o wysokim napięciu, choć wystarczył rzut oka, aby stwierdzić, że był to jedynie straszak. Widać też było chodzących wokół mężczyzn z pałkami w rękach - ci byli już jak najbardziej rzeczywiści. Tak, ktokolwiek to zaplanował, przygotował się na niespodziewaną wizytę. Przyczajona na dachu sąsiedniej rudery, Szmaragdowa Mścicielka ucieszyła się, że noc jest niemal bezgwiezdna. To powinno ułatwić sprawę.
Odczekała dłuższą chwilę i bez większego problemu przeskoczyła płot, tak by wylądować akurat tam, gdzie nikt jej nie zauważy. Skryła się za kilkoma stojącymi tu skrzyniami aż jej kryjówkę minął jeden ze strażników. Gdy był zaledwie metr za nią, wyskoczyła i zaatakowała, jednym uderzeniem pozbawiając go przytomności, dla spokoju zamykając dłonią jego usta. Oszołomionego zaciągnęła między skrzynie i ukryła, po czym czekała na kolejnego. W krótkim czasie czwórka strażników leżała nieprzytomna i unieruchomiona. Szmaragdowa Mścicielka ruszyła spokojnie ku budynkowi. Nie weszła jednak do środka drzwiami, ale wspięła się na dach. Tak jak podejrzewała, był w nim nieduży świetlik. Wskoczyła na niego, uderzając z całej siły butami i gruchocąc szkło, z którego odłamkami spadła w dół, na sam środek pomieszczenia. Była pewna, że akurat z tej strony nikt się ataku nie spodziewał.
Wnętrze było jasno oświetlone, tak że musiała na chwilę zmrużyć oczy. Po środku znajdowała się scena, na której do drewnianego X wisiała przykuta ciemnoskóra kobieta, którą jakiś mężczyzna okładał szpicrutą. Wokół były kamery i cały sprzęt filmowy. Kilku innych facetów stało obok. Zauważyła, że wszyscy mieli na twarzach maski, całkowicie zasłaniające ich oblicza.
- Przerywamy program, dranie! Czas na ogłoszenie specjalnie: Kopanie dup! - rzuciła wściekle i dopadła tego, który miał szpicrutę. Wyrwała mu ją, a rękę, w której trzymał przedmiot, złamała. Mężczyzna zawył z bólu i padł na podłogę. Pozostali wydawali się totalnie zaskoczeni, nie rozumiejąc do końca co się dzieje. Potem rzucili się na nią. Szmaragdowa Mścicielka uśmiechnęła się. Tym lepiej, nie będzie musiała za nimi ganiać.
- No, chodźcie do mamusi - szepnęła i przygotowała się do walki. Pierwszego kopnięciem posłała kilka metrów do tyłu, drugiemu wyrwała nóż i wykręciła do tyłu rękę, zasłaniając się przy okazji nim przed atakiem kolejnego. Obu pchnęła gwałtownie, przewrócili się niczym kostki domina. Któryś zaszedł ją od tyłu i próbował założyć chwyt na karku, ale Szmaragdowa Mścicielka pochyliła się raptownie, przerzucając go nad sobą. Poczuła znajome mrowienie i lekkie łaskotanie w brzuchu. Tak, lubiła walkę, nawet bardzo.
- No, który następny? - spytała. I wtedy w jej głowie rozbłysło na raz tysiąc słońc. Nie zauważyła, kiedy jeden z mężczyzn dopadł niedużego żurawia, na którym wisiały oświetlające scenę reflektory. Żuraw wykonał pełen obrót i wielki, metalowy reflektor uderzył Szmaragdową Mścicielkę w tył głowy z pełnego rozpędu. Opadła na ziemię, rzucona do przodu jak worek ziemniaków.
Gdy odzyskała zmysły, odkryła że jest bardzo dokładnie związana. Jej dłonie skrępowano za plecami, a następnie liną połączono z pętami ciasno okręconymi wokół nóg. Inna lina przechodziła pomiędzy piersiami i nogami, wżynając się w cipkę. Ale to jeszcze nie byłoby problemem - gorzej, że została rozebrana. Nie mając swojego magicznego kamienia, była ponownie słaba, jak każda normalna kobieta. Jedynym co na sobie miała były maska i buty.
- Mghmmmm!!! - szarpała się i próbowała krzyczeć, ale knebel w ustach uniemożliwił to.
- Wygląda na to, że doczekałem się nowej gwiazdy. Jak chciałaś u mnie wystąpić, Szmaragdowa Pizdo, to wystarczyło spytać, nie trzeba było od razu robić takiego burdelu - powiedział niski mężczyzna, który stanął nad nią. Jenna drgnęła. Jego głos był jakby znajomy. Dałaby głowę, że już go słyszała.
- Z przyjemnością uczynię cię gwiazdą dzisiejszego wieczoru. Sprawię, że klękniesz przede mną i będziesz skamlać u mych stóp, jak zwykła niewolnica.
- Nnggghnnhhnnn!!! - pokręciła przecząco głową.
- Posłuchaj no - pochylił się nad nią. - Zrobisz wszystko, co ci każę, albo przed kamerami, na oczach wszystkich, zdejmę ci maskę i wszyscy się dowiedzą, kim jest Szmaragdowa Mścicielka. Mi to niepotrzebna do szczęścia, ale pomyśl, suko, ilu tych, którym wyrządziłaś krzywdę, będzie chciało się zemścić, albo na tobie albo na twoich bliskich. Rozumiemy się? Będziesz grzeczną suczką i zrobisz co ci każę, a może zachowasz swoją sekretną tożsamość...
Jennę uderzyły dwie rzeczy. Po pierwsze, już wiedziała, skąd zna jego głos. Nie miała wątpliwości. Ten charakterystyczny, szeleszczący, słodki ton musiał należeć do Michaela Bagynskiego. Zaledwie trzy dni temu robiła wywiad z tym lubianym i powszechnie szanowanym biznesmenem-filantropem. Bardzo charakterystyczny ton zapadł jej w pamięć. Ucieszyła się teraz, że w pracy nosi włosy upięte w kok oraz duże okulary, dzięki czemu wyraźnie różniła się od swojego bohaterskiego alter ego. Po drugie, jego oferta. Nie wierzyła mu ani trochę. Ale też nie miała wielkiego wyboru. Musiała przynajmniej spróbować gry na czas, póki czegoś nie wymyśli. Pokiwała więc głową z rezygnacją.
Dwaj mężczyźni zanieśli ją na scenę. Kątem oka dostrzegła swoje rzeczy porzucone niedaleko. Poznała też kobietę, którą odpięto od stelażu i skutą odprowadzono na bok. To była ciemnoskóra aktorka Hally Derry, jak na ironię, znana ze swoich ról w filmach o superbohaterach. Szmaragdową Mścicielką położono na stole. Michael stanął obok.
- Dziś w „Zniewolonych“ mamy dla was prawdziwą gratkę. Oto przed wami jedyna i niepowtarzalna Szmaragdowa Mścicielka. Przybyła tu, aby nas powstrzymać. Ale jej prawdziwa natura dała o sobie znać i ta, którą uważaliście za bohaterkę, uległa i uznała swoją niższość wobec mężczyzn. A teraz przekonajcie się sami, jak potężna Szmaragdowa Mścicielka uczy się posłuszeństwa!
Mężczyzna podszedł do niej i zaczął powoli poruszać liną, która przebiegała między jej nogami.
- Mhhhmmmmm!!! - Jenna wydała z siebie zduszony jęk. Mężczyzna kontynuował, a kamery kręciły każdą sekundę. Następnie wyjął nóż i przeciął linę, a jego palce wkroczyły do akcji, pobudzając skrępowaną bohaterkę.
- Lubisz to, prawda? - spytał, kiedy dalej ją pocierał i molestował, nie dając jej ani chwili wytchnięcia. Szmaragdowa Mścicielka rzucała się w więzach, jęcząc coraz głośniej, mimo knebla. Sukinsyn był dobry, musiała to przyznać. Chociaż walczyła z całych sił, nie mogła się długo opierać. Drugi z mężczyzn podszedł i położył ręce na jej piersiach, masując je i szczypiąc lekko nabrzmiałe sutki. Wobec podwójnego ataku nie miała już żadnych szans.
- Mmmmmm!!!! Mhhhmmmm!!!!! - knebel nie dał rady zdusić jęków, kiedy w końcu doszła. Wyprężyła się jak struna, by zaraz potem opaść, wciąż skrępowana.
- To przedsmak tego, co cię czeka - powiedział Michael. Jenna zagryzła wargi. Znała już tożsamość tego drania, ale czy na coś jej się to przyda? Zdjęli ją ze stołu i rozwiązali część lin na nogach. Następnie zmusili, aby klęknęła przed nim.
- Tak, to jest właściwa pozycja dla każdej kobiety - mówił Michael. - Nawet Szmaragdowa Mścicielka zrozumiała, że przed mężczyznami kobieta powinna klęczeć.
Kamery wycelowane były w jej twarz. Ślina ściekła kącikami jej ust. Wyjęto z nich po chwili knebel i Jenna odetchnęła głęboko. Bolała ją szczęka.
- A teraz, Szmaragdowa Suko, przyjmij to, co od tej pory będzie znakiem twojego miejsca - powiedział Michael, wyjmując obrożę ze smyczą. Jenna z rezygnacją uniosła głowę, pozwalając mu założyć jej obrożę na szyję.
- Kim jestem? - spytał.
- M... moim... panem - powiedziała cicho.
- Kim? - powtórzył pytanie, a jego ręka pojawiła się bliżej maski.
- Moim panem! - powtórzyła szybko i głośniej.
- Patrz do kamery i mów wyraźnie... - szepnął.
- Jesteś moim panem! Moim panem!
- A ty?
- Twoją niewolnicą, panie!
- Słusznie. Widzicie, szybko się tego nauczyła. A teraz, Szmaragdowa Piczko, przywitaj się z widzami! Przedstaw się i powiedz, po co tu jesteś.
Szmaragdowa Mścicielka była skonfundowana, ale nagle zobaczyła, jak jeden ze stojących z tyłu mężczyzn wyjmuje tabliczkę i coś na niej pisze, po czym podnosi. Zarumieniła się ze wstydu, widząc napis. Ale nie miała innego wyjścia. Spojrzała w stronę kamery.
- Dzień dobry. Jestem... Szmaragdową Mścicielką... I dzisiaj zostałam... wytresowana... na doskonałą niewolnicę seksualną. Proszę... oglądajcie jak mój nowy pan zmienia mnie w... swoją osobistą zabawkę.
Ktoś puścił nagrane z taśmy brawa, okrzyki i gwizdy. Jenna zarumieniła się jeszcze bardziej. Tak, to wszystko było nagrywane. Zrobią z tego film. Chciała to powstrzymać, a teraz sama stanie się ofiarą tego procederu. To było gorsze niż hańba.
- Czy będziesz dzisiaj dla nas nagrzaną, chętną suczką?
- Tak, mój panie.
- W takim razie czas, abyś to udowodniła. Otwórz usta i zrób mi loda.
Szmaragdowa Mścicielka patrzyła bezsilnie jak mężczyzna rozpina spodnie. Nie było wyjścia. Otworzyła usta szeroko i wzięła go między swoje wydatne, czerwone wargi. Zamknęła oczy, chcąc chociaż w ten sposób oszczędzić sobie upokorzenia. Jej usta i język wzięły się do pracy. Na początku robiła to powoli, ale szybko złapała rytm i już po chwili polerowała jego członka szybko i sprawnie. Ślina błyszczała na jego skórze, w miarę jak brała go coraz głębiej. Lizała i ssała go, a wilgotne odgłosy słychać było wokół. Zacisnęła wargi wokół penisa.
- Oto najbardziej superbohaterska lodziara w historii - powiedział Michael, kładąc dłoń na jej głowie. - Hej, nie przerywaj - rzucił szybko. Jenna westchnęła i kontynuowała, biorąc go już w całości do ust. Jego czubek dotykał tyłu gardła. Chciała teraz to już jak najszybciej mieć za sobą. Dlatego przyspieszyła, czując, że tamten nie potrzebuje już wiele. Nie myliła się. Doszedł nagle, wypełniając jej usta nasieniem. Ledwie zdołała połknąć, kiedy nadeszła druga porcja. Walcząc z odrazą, zdołała połknąć i ją, po czym otworzyła usta i oblizała szeroko wargi.
- Lepiej obciągasz niż walczysz, niewolnico. Twoje usta zostały wręcz stworzone do tego.
- Dziękuję, mój panie - odpowiedziała.
Trzymając smycz, zmusił ją, aby poszła za nim. Szmaragdowa Mścicielka z trudem poruszała się, ale dała radę. Posłusznie położyła się na pokrytym miękkim materiałem stoliku. Lęk błysnął w jej oczach, kiedy tamten wyjął nóż.
- Nie... proszę, mój panie, nie rób mi...
- Zamknij się, głupia niewolnico, nie mam zamiaru cię ciąć, nawet jeśli to kuszący pomysł - powiedział cicho. Przeciął liny, które ją krępowały, a jego pomocnik zaraz zakuł jej nadgarstki w skórzane uchwyty przymocowane do rogów stołu. Wkrótce Szmaragdowa Mścicielka nie miała już na sobie żadnego ze sznurów, ale jej ręce i nogi były przymocowane do rogów stołu.
- A teraz Szmaragdowa Mścicielka pokaże wam, jak bardzo kocha być ruchana. Poproś mnie, niewolnico. I postaraj się - te ostatnie słowa dodał po cichu.
- Panie, proszę, weź swoją niewolnicę i wyruchaj mniej najmocniej, jak tylko się - powiedziała głośno, starając się, aby zabrzmiało to przekonująco, chociaż budziło w niej gniew i sprzeciw. Obiecywała sobie, że jeśli tylko znajdzie się szansa, sprawi, że ten łotr zapłaci za to.
Michael pochylił się nad nią, jego usta zamknęły się na lewej piersi Szmaragdowej Mścicielki, całując, ssąc i gryząc nabrzmiałą brodawkę. Dłoń wsunęła się między jej nogi, masując jej rozgrzane, wilgotne łono. Język błądził po skórze, kreśląc mokre ślady na piersiach, szyi, karku... Wydała z siebie urwany jęk, kiedy jego palec dotknął punktu G.
- Nie możesz się już doczekać, prawda, niewolnico?
- Tak, mój panie...
Rozpiął spodnie i wszedł w nią szybkim, zdecydowanym ruchem, wywołując kolejne, przeciągłe westchnienie Szmaragdowej Mścicielki.
- Aaaaach - wyrwało się z jej ust, kiedy jego wielki penis wtargnął do środka, jak taran wbijający się w bramę. Było to tak mocne i intensywne przeżycie, że przykuta bohaterka ledwie poczuła, jak mężczyzna kładzie dłonie na jej dużych piersiach.
- O tak, szerzej nogi, dziwko, pokaż swą uległość wszystkim widzom „Zniewolonych“!
Szmaragdowa Mścicielka rzucała się na stole, podczas gdy Michael brał ją mocnymi, długimi pchnięciami, nie dając uwięzionej bohaterce nawet cienia szansy. Była wściekła, upokorzona i zawstydzona, a nic nie mogła zrobić. I właśnie ta bezsilność i bezradność bolały ją chyba najmocniej, bardziej nawet niż to, kiedy palce Michaela ściskały mocno i boleśnie jej sutki. Zamknęła oczy, choć nie mogła rozkazywać w żaden sposób swojemu ciału. Próbowała nie wydawać z siebie żadnych odgłosów, ale nawet temu nie potrafiła zapobiec, czego dowodem była prawdziwa symfonia głębokich jęków i westchnięć.
- Jak widzicie, Szmaragdowa Kurwa bawi się świetnie - Michael odwrócił się ku kamer. - Choć jest tylko niewolnicą, to sprawia jej to szaloną przyjemność.
- To nie... aaaaaaachh!!! - Szmaragdowa Mścicielka odruchowo chciała zaprzeczyć temu, co powiedział, ale nie zdążyła. Bo doszła.
Orgazm wstrząsnął jej ciałem. Doznanie było tak nagłe i intensywne, że straciła całkowicie nad sobą panowanie, wydając z siebie długi, przeciągły, pełen rozkoszy jęk. Michael nie przestawał jej posuwać, popychając bohaterkę na dalsze szczyty przyjemności, podczas gdy czujne oczy kamer rejestrowały każdą sekundę upokorzenia Szmaragdowej Mścicielki, aż do momentu, kiedy mężczyzna także doszedł, wypełniając swoją spermą wnętrze jej ciasnej cipki.
Michael odsunął się na chwilę i dał znać współpracownikom. Ci przyciągnęli wciąż jeszcze związaną Hally Derry. Ciemnoskóra aktorka została zmuszona, aby klęknąć między szeroko rozrzuconymi nogami Szmaragdowej Mścicielki. Padła komenda i zaczęła lizać jej cipkę, mokrą od soków upokorzonej bohaterki i nasienia prześladowcy.
Ktoś złapał Szmaragdową Mścicielkę za włosy i odciągnął głowę na bok. Zobaczyła wycelowanego w twarz penisa i automatycznie otworzyła usta, biorąc go do środka. Oszołomiona silnym orgazmem i napływającymi kolejnymi falami przyjemności, wywoływanymi przez język kobiety, nie panowała do końca nad sobą, ssąc członka obcego mężczyzny.
- Ktoś tu jest naprawdę wielką amatorką obciągania, nie? - powiedział Michael do kamery. - Myślę, że nasza niewolnica otrzyma ksywkę „Szmaragdowy Lachociąg“.
Po tych słowach rozległ się kolejny nagrany z taśmy śmiech. Ktoś inny odpiął jedną z rąk Szmaragdowej Mścicielki i zmusił ją, żeby go obrabiała palcami. Nie sprzeciwiała się. Po krótkim czasie jej policzki wydęły się, kiedy usta wypełniło nasienie. Ledwie je połknęła, a musiała wziąć do ust tego, którego do tej pory zaspokajała ręką. W tym czasie język Hally przywiódł ją do dwóch kolejnych orgazmów, nie dając ani chwili spokoju. W krótkim czasie musiała połknąć trzecią już tego wieczora porcję spermy.
Rozkuto ją i zdjęto ze stołu. Zdezorientowana, nie wiedziała o co chodzi ani co ma robić. Michael podszedł do niej.
- A teraz chcę, żebyś mnie błagała abym cię wyruchał w dupę - powiedział cicho. - I chcę usłyszeć twoją nową ksywkę.
Szmaragdowa Mścicielka oparta o stół zacisnęła na krótką chwilę zęby, ale wtedy dłoń Michaela znalazła się ponownie niebezpiecznie blisko jej maski. Zrozumiała aluzję aż nazbyt czytelnie.
- Panie, twoja niewolnica błaga, żebyś wyruchał ją w dupę! - krzyknęła, wypinając swój krągły tyłek w jego stronę.
- Kto?
- Szma... Szmaragdowy Lachociąg prosi! Wypieprz moją dupę, panie!
- Zatem nasi widzowie, patrzcie, jak największa bohaterka Roadpolis jest zapinana od tyłu! - Michael podszedł do niej i rozchylił jej pośladki.
- Aarrrrrghhhh!!!! - Szmaragdowa Mścicielka nie mogła powstrzymać jęku, kiedy wszedł w nią. Nigdy wcześniej nie uprawiała seksu analnego i sama idea wydawała jej się nieprzyjemna. Mężczyzna złapał ją z całej siły i wszedł głębiej.
Bohaterka krzyczała i jęczała głośniej z każdym kolejnym pchnięciem. Duże piersi podskakiwały, podczas gdy Michael śmiał się głośno. Jeśli Szmaragdowa Mścicielka myślała wcześniej, że najgorsze już za nią, to właśnie się przekonywała, że to jednak była pomyłka. Bo to, co musiała robić poprzednio, było o wiele mniej nieprzyjemne i upokarzające niż to, co działo się teraz. A co gorsza, początkowy ból stopniowo ustępował napastliwej i zdradliwej przyjemności, która ponownie brała jej ciało w posiadanie.
- Lubisz to, niewolnico? Lubisz być rypana w dupę?
- Ooooch!!! Tak, panie! Aaaaach!
- Głośniej i wyraźniej! Powiedz wszystkim widzom, jak to lubisz!
- Jaaaa... kocham być... rypana w dupę!!!!! Ooooch! Taaaaaaak!
Gdy doszedł, upokorzona i bezsilna opadła na ziemię, czując w sobie jego nasienie. Michael podszedł do niej, zmusił, by klęknęła przed nim. Otworzyła odruchowo usta, gotowa na to, by znowu mu obciągnąć. Zauważyła jednak, że ktoś z boku wyciągnął tablicę z napisem. Odczytała go ledwie, bo przed oczami wszystko jej się kręciło.
- Powiedz to głośno, powoli i wyraźnie - padła komenda.
- Ja... Szmaragdowy Lachociąg, oficjalnie ogłaszam, że... rezygnuję z kariery... bohaterki... i odtąd będę... posłuszną niewolnicą mojego pana. Będę mu służyć moim ciałem, będę to robić z każdym, kogo mi wskaże, bo zrozumiałam, że jestem... zwykła suką... której zadaniem jest służyć lepszym od siebie. I każda kobieta... powinna... wziąć ze mnie... przykład - wyrecytowała powoli upokarzającą deklarację. Szczególnie bolał ją ostatni fragment. Miała tylko nadzieję, że to już koniec.
- Dobra, czas na wielki finał. Drodzy widzowie „Zniewolonych", widzieliście, jak Szmaragdowa Mścicielka pokazuje swoje prawdziwe oblicze, jak robi loda, jak służy swojemu panu, jak cieszy się, kiedy się pieprzy jej dupę. Ale teraz zobaczycie, jak wypełnia moje polecenia. Za chwilę wyliże mi i moim ludziom buty. Jednak najpierw... Chłopcy, podajcie tu jej strój.
Ktoś zebrał jej ciuchy i rzucił je na ziemi obok.
- Na znak, że już nie jesteś bohaterką i że kończysz to życie, chcę, abyś nasikała na swój uniform. To będzie znak, że ostatecznie odrzucasz to, kim byłaś i uznajesz, że jesteś moją własnością.
- Tak, panie... - Szmaragdowa Mścicielka westchnęła z rezygnacją i posłusznie podpełzła na czworakach do kupki swoich ciuchów. Uniosła się nad nimi, rozsuwając szeroko nogi. Kamery zwróciły się w jej stronę, chcąc uchwycić moment ostatecznego upadku obrończyni Roadpolis.
Sięgnęła dłonią do spodni, wiedząc, że ma tylko sekundy. Ale dobrze pamiętała miejsce, gdzie wszyty był kamień. Moc przepełniła ją nagle, jak fala wody, zmywająca wszelki brud i nieprzyjemne odczucia, które się w niej nagromadziły. Całe zmęczenie i otumanienie nagle zniknęły. Czuła się znowu sobą. I była wściekła. Bardzo.
Uderzenie pięści posłało stojącego tuż przed nią Michaela na drugi koniec budynku. Nie miała czasu, aby się ubierać, wystarczyło jednak, że trzymała w dłoni klejnot wszyty w pas.
- Arrgggggghhh!! - ryknęła, rzucając się na pozostałych. Nie mieli szans. Pierwszego złapała za nogę i rzuciła nim prosto w scenę. Drugi próbował uciekać, ale jej dłoń zacisnęła się na jego ramieniu, szarpiąc nim do tyłu. Nie była pewna, czy nie wyłamała mu barku, ale jakoś nie martwiła się tym. Trzasnęła nim o podłogę. Trzeci biegł już ku drzwiom. Dostrzegła porzuconą na ziemi kamerę i cisnęła nią, mierząc na oko, ale celnie, jak się okazało, bo trafiła w plecy, obalając go na ziemię. Dopiero teraz szybko założyła spodnie i bluzę, zwracając się tam, gdzie poleciał Michael. Ten się właśnie podnosił.
- Michaelu Baginsky, czas na ciebie! - warknęła i ruszyła w jego stronę. Zamaskowany mężczyzna, który zrozumiał, że bohaterka zna jego prawdziwą tożsamość, pospiesznie wstał i zaczął uciekać. Dopadł drzwi i wydostał się na zewnątrz. Szmaragdowa Mścicielka była tam chwilę później. Zatrzymała się i rozejrzała w panującym na zewnątrz mroku. Dostrzegła ruszający z piskiem opon samochód. Popędziła za nim. Auto staranowało bramę i pognało w noc. Widząc, że nie ma szans, zatrzymała się i złapała za leżącą obok skrzynię, po czym najmocniej jak mogła, cisnęła nią w jego stronę. Pocisk dosięgnął celu. Uderzone auto zakręciło się na ulicy, wykonując dziki piruet, po czym uderzyło w barierkę.
Patrzyła na wszystko z zaskoczeniem i niedowierzaniem. Była noc, a okolica nie należała do szczególnie oświetlonych, więc początkowo nie rozumiała, co się działo, gdy auto rozerwało barierkę i nagle gdzieś znikło. W tej samej sekundzie przypomniała sobie, że faktycznie, tam był chyba most, a pod nim... Głuchy, głośny plusk wody rozległ się równolegle z tymi myślami.
Dopadła mostu kilka chwil później, ale kiedy wyjrzała, to nie widać było już niczego, ciemna kipiel pochłonęła wszystko. Czyżby go zabiła? Nie miała pewności, bo w końcu nie widziała trupa. Ale czy miał szanse, by to przeżyć? Nie była w stanie stwierdzić. Zresztą, uznała, że ma ważniejsze rzeczy na głowie. Wróciła do magazynu, by zająć się resztą i wezwać policję.
Przez następne dni wszystkie media Roadpolis żyły tym wydarzeniem, wysławiając Szmaragdową Mścicielkę, która ukróciła działalność „Zniewolonych“. Hally Derry z wdzięczności obiecała, że nie powie ani słowa na temat tego, co widziała, zresztą, uzgodniły wcześniej, że nic się nie wydarzyło i że została uratowana, zanim cokolwiek się stało. Taka wersja była wygodna dla obu. Cały sprzęt starannie zniszczyła, upewniwszy się, że nie przetrwało żadne z urządzeń, na których rejestrowano najbardziej upokarzające momenty w jej życiu. Zostali jeszcze pozostali sprawcy, ale kto by tam wierzył ich opowieściom?
Bardziej martwiła ją kwestia Baginskyego. Następnego dnia podano, że milioner-filantrop zniknął bez śladu. Była pewna, że go faktycznie zabiła, ale gdy kilka dni później okazało się, że jego konta opróżniono, a pieniądze przetransferowano za granicę, straciła tę pewność. Ale co do jednego nie miała wątpliwości - jeśli kiedykolwiek jeszcze postanowi zrobić coś podłego, na swojej drodze spotka Szmaragdową Mścicielkę.
Jak Ci się podobało?