Świt

27 września 2012

12 min

Otworzyła oczy kiedy do pokoju wślizgiwał się szary świt. Mogło być koło 4 nad ranem. Wszechobecną ciemność zaczął powoli zastępować chłodny półmrok. Nie rozjaśniał niczego, nie sprawiał, że noc szybko uciekała zabierając swoje gwiazdy. Wciąż było ciemno, mrocznie, ale dało się już dostrzec pojedyncze kontury mebli w pokoju.

Poczuła podmuch na twarzy, pachnący nowym dniem, który już niedługo miał się rozpocząć. Zrobiło się chłodno, chłodniej niż w środku nocy. Zimne powietrze nieśmiało, ale nieprzerwanie drażniło jej ramiona, policzki, żeby za chwilę wniknąć w pościel, pozostawiając ją chłodną i bezużyteczną. Zaczęła dygotać i przewracać się z boku na bok, równocześnie żałując, że ma na sobie tylko cienką koszulkę. Znowu powiew. Tym razem wyraźniejszy. Spojrzała na uchylone drzwi nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że czuje przeciąg, ale przecież zamknęła okna w salonie gdy kładła się spać. Zamknęła oczy i jeszcze raz spróbowała zignorować przejmujące zimno. Kilka sekund później dała za wygraną i zrozumiała, że musi wstać. Powoli odsunęła kołdrę i stanęła na zimnej podłodze. Natychmiast pożałowała swojego czynu. Krew szumiała jej w uszach od niedawno wypitego alkoholu, serce przyśpieszyło i zakręciło jej się w głowie tak, że musiała oprzeć się o szafę. Nie była pijana. Nie nie, z pewnością nie. Ale jeszcze czuła skutek wczorajszej próby zrelaksowania się. Za dużo nauki, za dużo pracy, za dużo zamieszania, za dużo ludzi na co dzień. Czasem potrzeba chwili spokoju, momentu na oddech. Nie było łatwo opanować drżenie nóg w duecie z dreszczami spowodowanymi zimnem, ale poczuła nagły przypływ satysfakcji gdy odetchnąwszy stanęła o własnych siłach i otworzyła szafę w poszukiwaniu bluzy. Trzymała ją w rękach i już miała założyć kiedy zatrzymała się w połowie ruchu. Coś było nie tak. O czymś zapomniała. I usłyszała szelest kartek książki na biurku, które zamaszyście przewracane przez wiatr, robiły sporo hałasu w pokoju pogrążonym w totalnej ciszy. Okno. Właściwie nie mogła sobie przypomnieć dlaczego zostawiła je otwarte. Może było duszno, może czuła mdłości w nocy. Przez wino. Znowu mocniej zawiało, Drzwi do sypialni otworzyły się i łupnęły o ścianę. Podskoczyła. Nieprzyjemne uczucie gęsiej skórki na ramionach nasilało się z każdą sekundą, dreszcze przepływające od karku w kierunku pośladków natarczywie spływały po jej ciele jak zimna woda. Ale nie założyła bluzy. Coś ją zaniepokoiło i kazało jej słuchać. Oparła się o parapet i zapatrzyła w niebo wytężając słuch. Może to wiatr, może to on strącił coś przypadkiem ze stołu w sąsiednim pokoju. Jakby w odpowiedzi powietrze zawyło cicho i zatrzasnęło drzwi. Teraz już się nie bała i stała patrząc na latarnię na przeciwko okna. Ona była jak jej serce. Żywe pośród mroku. Co z tego, że świeciła mętnym blaskiem, ale nieprzerwanie i uparcie. Zamknęła oczy i wsłuchała się w szum muskający jej ucho. Kosmyk włosów załaskotał ją w twarz wywołując uśmiech i nagle poczuła się spokojna. Poczuła się szczęśliwa ze wszystkimi swoimi wadami i porażkami. Z całym drżącym ciałem, gęsią skórką, niereformowalnym charakterem i nieukładającymi się włosami. Do pełni szczęścia brakowało tylko jednego... Wody. Prawie się roześmiała. Ach ten kac. Ignoruje humor swojej ofiary, nastawienie i wszelkie nastroje, działając zawsze tak samo bezlitośnie. Sięgnęła po szklankę i przycisnęła ją do ust pijąc łapczywie. Pośród tej barwnej, wesołej ciszy i ciemności świtu, coś przerwało jej beztroskę. Dźwięk otwieranych drzwi. Po cichu, powoli. Zakrztusiła się nie wierząc własnym uszom. Strużka zimnej wody spłynęła po jej brodzie skapując na dekolt. Uczucie prawie zabolało, kiedy już myślała, że teraz będzie cieplej. Skoro jest szczęśliwsza to na pewno będzie... Ale nie. Zdała sobie sprawę, że wiatr wieje ciągle, teraz jakby mocniej. Krople bezlitośnie płynęły dalej. Zatrzymały się na sekundę na jej lewej piersi i litościwie omijając sutek zniknęły gdzieś w pępku. Syknęła. Teraz słyszała tylko swoje serce bijące w oszalałym tempie.

Drzwi zamknęły się tak samo cicho jak otworzyły. Bała się odwrócić. W głowie miała kilka myśli na raz i żadna nie dała rady przekrzyczeć pozostałych.

I nagle to. Wystarczyła chwila. Uczucie intensywniejsze niż kropla zimnej wody, niż kłujący wiatr. Zaskakujące i silne. Potrzebowała kilku sekund żeby uświadomić sobie co poczuła i co właściwie się dzieje. Palce na biodrze, rytmicznie gładzące jej zmarznięta skórę. I powietrze na ramieniu. Ale to powietrze było inne. Bliskie i ciepłe. Stał za nią. A co jeśli to nie jest on? Ale nie. Jej wątpliwości minęły tak szybko jak się pojawiły.

- Ładnie pachniesz – szepnął. Zatrzęsła się z wrażenia. Tak jakby jego głos obudził nagle wszystkie komórki w jej ciele, wibrując w jej głowie. Nie odezwała się. Nie pozwoliło jej szczęście, które poczuła. Teraz już nigdy nie będzie jej zimno. Mimo, że nie patrzyła w jego twarz była pewna, że w tej chwili się uśmiecha. Tak sam do siebie. Trochę do jej ciała. Milczała pozwalając niecierpliwym palcom łaskotać swój brzuch. Jej własne zaczęły gorączkowo prostować się i zaciskać na parapecie.

- Zimno ci? – odezwał się znowu. Kiwnęła głową przełykając ślinę. – Nie zamknęłaś okna. – w jego głosie usłyszała rozbawienie. Sięgnął po szklankę, którą odstawiła na parapet i przejechał nosem po jej szyi chłonąc zapach stęsknionego ukochanego ciała. Cały czas czuła na sobie jego uśmiech.

- Ale ty tak lubisz, prawda? Lubisz jak ci zimno – zaśmiał się cicho. Poczuła chłód szkła na swojej szyi, a później resztkę wody spływającą w dół i tym razem bez skrupułów sunąca po szyi, piersi i brzuchu. Kropelka spłynęła wzdłuż kręgosłupa i dalej pomiędzy pośladki. Zadrżała i odkryła, że oddycha dużo szybciej i dokładnie w momencie kiedy zdecydowała się odwrócić, objął ją, złapał za nadgarstki i odklejając dłonie od parapetu przesunął, a później delikatnie przycisnął do ściany. Była zimna. Przygniatając ją ostrożnie, zanurzył palce w jej spływających po plecach, włosach i odchylił jej głowę do tyłu. Poddała się jego działaniu. Zbliżył twarz do szyi i poczuła na niej jego zęby. Ugryzł. Nie bolało, ale wystarczyło, by poczuła między nogami znajomą wilgoć. Nie wytrzymała. Musiała sprawdzić. Sama się przekonać czy to na pewno on. Czy to wszystko jej się nie śni. Sięgnęła do tyłu, ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić, delikatnie zacisnął zęby na jej ramieniu i polizał jej skórę. Jęknęła cicho zaciskając dłoń na jego dżinsach. Wiedziała, że jeśli nadal będzie się z nią tak droczył, nie wytrzyma tego napięcia. Tej wyczekiwanej, dławiącej, gorącej przyjemności wprawiającej jej ciało w stan niekontrolowanych pulsacji. Chciała go odepchnąć i rzucić się na niego. Jak dzikie zwierzę na swoją ofiarę. Chciała zobaczyć jak to jest torturować. Tak jak on ją w tej chwili. Nie wiedziała czy usłyszał jej myśli, czy to tylko zbieg okoliczności, ale nagle odwrócił ją i wreszcie mogła na niego spojrzeć. Dobrze znaną twarz zdobił lekki uśmiech przygaszony nadmiarem podniecenia. W niewyraźnym półmroku zobaczyła zielone oczy, świecące w ciemności, pełne iskier. W jakiś sposób udało jej się uśmiechnąć. Rozchyliła usta żeby coś powiedzieć, ale on tylko na to czekał. Wpił się w nią wsuwając swój język głęboko, tak żeby go poczuła. Odnalazł jej. Taki ciepły i mokry. Przesuwała paznokciami po jego plecach podczas gdy ich języki zachłannie się o siebie ocierały. Przejechała językiem po jego ustach, złapała zębami wargę i zaczęła ją ssać. Poczuła jego palce zsuwające się po ramionach w kierunku piersi. Teraz miał ją całą. Była jego. Czuła jak jego ciało drży i słyszała głośne bicie serca. Opał swoją głowę na niej, pogładziła go po włosach. Poczuła jak niecierpliwie ściska jej piersi, jak pociera sutki i nie mogąc powstrzymać podniecenia dyszała mu głośno do ucha, sprawiając, że wzdrygał się, drażniony ciepłym powietrzem. Oderwali od siebie swoje rozpalone ciała, ale tylko na moment. Szybko zdjęła jedyny element odzieży jaki miała na sobie. Nie chciała już żadnej bariery. Wystarczy, że czas ich rozdzielał. Ta koszulka już nie ma prawa. Podeszła do niego z powrotem i pomogła mu zdjąć jego. W zdenerwowaniu nie mogła poradzić sobie z rozporkiem. Na nim też niczego nie chciała. Tylko, żeby był nagi jak ona i żeby mogli dotykać się bez żadnych przeszkód. Mocowanie się z paskiem, a później zacinającym się suwakiem nie należały do zadań łatwych. Zniecierpliwiony odsunął jej ręce.

- Daj... ja..

- Nie... – nie mogła mówić. Na chwilę zaschło jej w ustach, ale szybko pomógł jej obejmując jej usta swoimi. Suwak uległ. Nie była pewna czy nie na zawsze, ale to w tej chwili było najmniej ważne. Wziął ją na ręce, położył na łóżku i szybko zdjął resztę ubrań, nie spuszczając z niej wzroku. Położył się na niej. Prawie parzyła z gorąca. Nie mogła powstrzymać jęku, kiedy wreszcie poczuła na sobie jego ciało. Zacisnęła powieki, otworzyła usta, a jej dłonie natychmiast znalazły się na jego karku. Nie była w stanie utrzymać ich w jednym miejscu. Tracąc kontrolę nad emocjami pozwoliła im przesuwać się po jego plecach, pośladkach, szyi, włosach. Czuła się jak płomień. Jej ciało wibrowało, wiło się pod nim, nieokiełznane, niespokojne. Wściekłe, że nie może poczuć, go całego w jednej chwili. Całego jego ciała. Polizał jej szyję. Chciała zamienić się miejscami, ale przytrzymał ją i ich usta znowu się złączyły. Przesuwał językiem po jej zębach, drażnił się z nią zaczepiając o jej język, a ona tak bardzo chciała go poczuć. Jego ciepło, wilgoć. Smak jego ust. Upajający. Pomiędzy urywanymi oddechami poprosił ją, żeby otworzyła usta. Wiedziała o co mu chodzi. Po chwili poczuła to czego tak bardzo potrzebowała. Z zamkniętymi oczami czekała na to co się stanie. Drżąca i rozpalona. Poczuła strużkę śliny na swoim policzku i ustach. Chłodna, lepka spłynęła w dół po szyi. Oblizała wargi. Chciała jeszcze. Chciała to poczuć, chciała czuć jego. Czekała z otwartymi ustami, cicho jęcząc. Wijąc się pod nim. Czuła tarcie prześcieradła o nagą skórę i jego ciężar. To ją dodatkowo nakręcało. Znowu to zrobił. Spłynęło po jej języku do gardła. Przełknęła. Później jego mokre usta złączyły się z jej i razem upajali się swoim smakiem, swoim zapachem i temperaturą. Między nogami czuła mokry, śliski żar, tworzący sporą plamę pod jej pośladkami. Chciała żeby ją dotknął, chciała się dotknąć. Musiała poczuć ulgę. Wiedziała, że nie zniesie dłużej jego pocałunków. Zjechał niżej. Złapał zębami sutek. Przygryzł. Bolało, ale tylko przez krótką chwilę. Wzięła go za rękę i próbowała skierować pomiędzy swoje nogi, ale jeszcze nie chciał. Nagle przestał całować jej piersi. Położył się na plecach, ją wciągnął na siebie. Patrząc jej w oczy pozwolił jej otoczyć go swoim wilgotnym, ciasnym ciepłem. Prawie krzyknęła czując jak powoli ją wypełnia, jak rozszerza jej wąskie wnętrze, jaki jest gorący i twardy. Złapał ją za biodra i docisnął do końca. Jęknęła przeciągle. Czuła jak w niej pulsuje i to jak ona zaciska się na nim z rozkoszy.

- Zejdź – wydyszał. Popatrzyła na niego błagalnie. – Zejdź. Chcę żebyś go teraz oblizała. Żebyś czuła swój smak zmieszany z moim. – Zsunęła się z niego i strużki śluzu wyciekły natychmiast z jej dziurki ściekając po udach i zostawiając ślad na jego brzuchu. Zbliżyła się do niego. Dotknęła palcami. Był duży, sztywny. Oblepiony jej podnieceniem. Zawsze ją zachwycał, odkąd pamiętała. Jego dotyk, delikatna skóra i jej kolor. Taki nabiegły krwią, zachęcający. Objęła go ręką i zbliżyła do niego swoją twarz. Potarła policzkiem i nosem. Pachniał nią i czymś jeszcze. Sobą. Lubiła ten zapach. Kojarzył jej się ze spełnieniem. Gorący, delikatnie pulsował. Wiedziała, że nie da rady się oprzeć. Polizała główkę. Spojrzała w górę. Patrzył na nią. Skupiony, rozgrzany. Chciała jeszcze. Przesunęła językiem od dołu do góry wyczuwając każdą żyłkę, każdą nierówność. Poznając go od nowa. Zlizała kropelkę jego przyjemności, która utworzyła się na jego czubku. Lekko słony smak, tak długo wyczekiwany. Wsunęła go sobie do buzi. Poczuła na nim swoją cipkę. Zaczęła ssać od czasu do czasu przesuwając po nim twarzą. Tak bardzo lubiła jego dotyk. Ale on przerwał jej pieszczoty i ułożył ją na plecach. Uśmiechnął się. Wiedziała, że zaraz upomni się o to co należy się jemu. Położył się między jej nogami i poczuła jego język drażniący jej łechtaczkę. Wzdrygnęła się. Przytrzymując jej biodra, polizał ją kilka razy i zszedł niżej do dziurki. Poczuła jak jego język zatapia się w jej wnętrzu. Mokrym do granic możliwości. Słyszała jakby gdzieś z oddali własne jęki, pomrukiwania, a jej ciało otoczyła wszechogarniająca rozkosz. Mięśnie napinały się w uniesieniu, palce zaciskały na prześcieradle. Z wnętrza zaczęło wypływać jeszcze więcej płynu. Włożył dłonie pod jej pośladki, podniósł ją wyżej i przyssał się do niej całkiem. Zdrętwiała z przyjemności. Bała się, że zapomni oddychać, że krew zapomni krążyć w jej żyłach. Odsunął się. Nie doszła, nie chciała. Oboje byli zbyt niecierpliwi, zbyt gorączkowi. Odwróciła się. Chciała żeby w nią wszedł. Czuła, że to ten moment. Oparła łokcie o łóżko, rozchyliła zapraszająco nogi, ale poczuła coś innego niż myślała. Ugryzł ją delikatnie w pośladek. Później polizał to miejsce. Jego język tam był tak zaskakujący, że prawie się przestraszyła. Uspokoił ją kładąc rękę na jej pupie. Jego mokre pocałunki zmierzały w wiadomym kierunku.

- Nie... co ty robisz..?

- Cicho – pogładził ją drżącymi palcami po lekko spoconych z wysiłku wywołanego przyjemnością, plecach. Powietrze stężało. Pachniało seksem. Chłód już dawno zastąpiło gorąco. I poczuła tam jego język przesuwający się, po jej dziurce. Tej drugiej. I gorący oddech. Uczucie dziwnego strachu i zażenowania szybko zastąpiła przyjemność taka inna i nowa. Może mroczna, niepoprawna, ale na tyle silna, by doprowadzić jej krew ponownie do stanu wrzenia. I nagle zanim się zorientowała, zanim powiedziała cokolwiek, przed oczami wybuchło jej milion gwiazd. Nie przestając jej lizać, zabrał rękę z pleców i wcisnął palce do jej gorącej cipki. Mocno poruszał palcami. Tak, że zaczęła krzyczeć. Sama nie wiedziała kiedy dokładnie jego język zastąpił palec, ale w którymś momencie poczuła, że wsuwa go głęboko i pieści ją z drugiej strony. Świat zawirował i głośno jęcząc wspięła się na sam szczyt przyjemności. Zacisnęła dłonie, ciało wykonało kilka niekontrolowanych ruchów i zamarło, zmęczone. Ale on jeszcze nie był zmęczony. Pocałował jej plecy i dał jej chwilę. Krótką. Najwyżej pół minuty. Leżała skulona, z zaczerwienioną buzią, zaczerwienioną cipką, rozwianymi włosami, oddychając szybko.

- Proszę. Klęknij. – posłuchała. Uklękła przed nim znowu chętna. Pełna nowej energii. I wbił się w nią mocno, do samego końca, przyciskając jej biodra do siebie. Czuła go głęboko i czuła się jego. Spuściła głowę, pojękując, ale on wplótł rękę w jej włosy i pociągnął delikatnie, zadzierając ją do góry. W jej głowie pojawiło się jedno słowo. Świecące intensywnie czerwonym jasnym światłem. "tak..." Przyśpieszył. Ciszę zagłuszały jej jęki, zlewające się w jeden długi głośny jęk, jego przyśpieszony oddech, odgłos uderzających o siebie ud, dwóch osób za bardzo pragnących się nawzajem żeby cokolwiek mogło skłonić ich do przestania, czy nawet do zwolnienia i chlupot jej dziurki zalewanej przez wilgoć. Wiedzieli, że to już niedługo, że jeszcze chwila. Zatarła się granica pomiędzy rozkoszą, a bólem. Teraz chciała tylko mocniej, bardziej. A później była przyjemność. Niezmierzona, nieporównywalna do niczego. Poczuła jego palce zaciskające się na swoich biodrach. Wystarczyło jeszcze kilka brutalnie gwałtownych ruchów i rozluźnił uchwyt. Opadli na łóżko. Razem, obok siebie.

Słońce najpierw pojawiło się w ich oczach, później rozgościło się w pokoju.

42,869
9.9/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.9/10 (86 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (7)

Incroy · 27 września 2012

0
0
Świetne, podoba mi się. 10/10.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Pola Sky · Autor · 27 września 2012

0
0
Dziękuję 🙂 debiut 😀

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

konto usunięte · 27 września 2012

0
0
Cudowny język, aż dziw bierze, że dopiero debiut. Nie miałem pojęcia, że aż tak można rozciągnąć opis zbliżenia i do tego zachować kolory.
Nie wiem czy przygotowywałaś się miesiącami, szlifując, czy po prostu masz talent. Jedno jest pewne - pisz dalej a zajdziesz daleko.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Magdalena_M · 28 września 2012

0
0
Pięknie 10 pkt. 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

magdazet10 · 6 października 2012

0
0
Piękne opowiadanie🙂 czytałam z wypiekami na twarzy 🙂momentami wzruszające 🙂proszę o jeszcze...pozdrawiam Cię

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Daniel · 4 grudnia 2012

0
0
Sympatyczne. Fajnie się czyta i podoba mi się oczekiwanie na to coś.... Pozdrawiam!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

An · 13 grudnia 2012

0
0
Lubie świty i to co przynoszą, szczególnie gdy jest się razem.
A Twój świt taki prawdziwy i namiętny. Czekam na więcej.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.