Studniówka
23 lutego 2025
43 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Dominik spojrzał na Gosię spod zmrużonych powiek. Jego ciemnobrązowe oczy iskrzyły się władzą, jakby mogły przebić jej umysł i ciało na wylot, pozostawiając w niej ślad jego woli. Siedział na skraju ich wspólnego łóżka, opierając się łokciami na kolanach, a cień rzucany przez lampę na ścianie zdawał się wydłużać jego sylwetkę, nadając jej niemal demoniczny urok w przyćmionym, żółtym świetle pokoju. Cichy szum wentylatora i zapach lawendowych świec unosiły się w powietrzu, mieszając się z subtelnym zapachem jej skóry, który drażnił jego zmysły. Pokój, cichy i wypełniony ciężkim napięciem, zdawał się drżeć wraz z każdym jej oddechem – wyczuwała to w palpitującym rytmie swego serca, w drżeniu dłoni, gdy przyjmowała jego rozkaz.
– Na studniówkę pójdziesz jako moja uległa suka – powiedział niskim, rozkazującym tonem, który przeszył ją dreszczem, jednocześnie budząc w niej mieszankę strachu i podniecenia, choć w głębi duszy zastanawiała się, jak daleko się posunie w tej grze. Wręczył jej starannie wybrane ubrania, a jego palce musnęły jej skórę – dotyk był lekki, ale pełen władzy, jakby już teraz odciskał na niej swoją pieczęć. – Ubierz się. I niech to wygląda wyzywająco. Nie chcę, żebyś miała wątpliwości, kim jesteś dla mnie – dodał, a w jego głosie brzmiała nuta wyzwania, lecz i cień troski, który kazał jej zadrżeć, pragnąc jednocześnie więcej i lękając się granic, które mogła przekroczyć.
Gosia, posłuszna jak zawsze, rozłożyła rzeczy na łóżku z mieszanką ekscytacji i niepokoju. Niebieska sukienka, obcisła, z kwadratowym dekoltem, sięgała ledwo powyżej kolan, podkreślając każdą krzywiznę jej smukłej, zgrabnej sylwetki. Materiał lśnił pod światłem lampy, gładki i elegancki, ale jednocześnie wyzywający dzięki obcisłemu krojowi. Czarne pończochy z koronkowymi wykończeniami, wysokie czarne szpilki na smukłych obcasach i czerwona, koronkowa bielizna – majteczki i stanik o miseczce średniej wielkości, które miały kusić raczej niż zakrywać – leżały przed nią jak ciche obietnice nocy pełnej władzy i uległości. Jej dłonie lekko drżały, gdy zakładała strój, czując, jak gładki materiał sukienki przylega do jej skóry, a koronka bielizny drażni skórę ud. Wiedziała, że Dominik chce ją wystawić na pokaz – i że ona, mimo drżenia, pragnęła tego tak samo mocno, jak on. W jej myślach pojawiło się wspomnienie tamtej nocy, gdy ich drogi się splotły – swing party, gdzie tłum ludzi w półmroku wymieniał się partnerami w rytmie muzyki i cichych szeptów. Jej ówczesny kochanek, czterdziestodziewięcioletni Bogdan, wysoki i pewny siebie, prowadził ją za rękę, aż zatrzymał się przy młodej, zgrabnej kobiecie o jasnych włosach – Dorocie, nauczycielce angielskiego, około trzydziestu trzech lat, wysokiej i smukłej, o długich nogach i pewnej postawie. Bogdan, z uśmiechem, który zdradzał jego intencje, wymienił Gosię na Dorotę, wskazując na Dominika, który stał obok, obserwując ją z tym samym, władczym błyskiem w oczach, co teraz. To tam, w zapachu dymu i alkoholu, poznała Dominika – jego pewność, jego kontrola nad sytuacją, sposób, w jaki przejął ją od Bogdana, uczyniły ją jego od pierwszej chwili. Od tamtej nocy była jego, gotowa na każdą grę, jaką zaproponuje, a studniówka była tylko kolejnym etapem tej fascynującej zależności.
Na sali studniówkowej tłum szumiał, muzyka dudniła w rytm młodzieńczej energii, a Gosia weszła u boku Dominika, czując na sobie spojrzenia – mieszankę fascynacji, zazdrości i oburzenia. Sukienka unosiła się przy każdym kroku, eksponując zgrabne nogi i krawędź pończoch, a czarne szpilki stukały o parkiet, podkreślając jej uległą grację. Dominik, ubrany w czarny, idealnie skrojony garnitur z subtelnym połyskiem, trzymał ją blisko – jedną ręką na jej talii, drugą gotową do działania. Jego obecność była jak niewidzialna smycz, która spajała ich w tej grze władzy.
– Moja suka wygląda dziś wyjątkowo – mruknął jej do ucha, a jego ciepły, niski głos zdawał się wibrować w jej klatce piersiowej, budząc dreszcz niepewności i pożądania. Jego dłoń zsunęła się na jej tyłek z brutalną pewnością, palce zaciskając się mocno na krągłych pośladkach przez cienki, jedwabisty materiał sukienki – materiał napiął się, a Gosia poczuła ostry, pulsujący ból zmieszany z gorącym podnieceniem, które rozlało się po jej ciele jak płynny ogień. Nie protestowała – to była ich gra, ich rytuał, który od miesięcy pisał na jej skórze niewidzialne ślady. Z premedytacją uniósł sukienkę wyżej, szorstki szelest materiału wypełnił przestrzeń między nimi, odsłaniając czerwone majteczki, które ledwo zakrywały jej intymne miejsca – ich koronka błysnęła w świetle lamp, przyciągając ukradkowe spojrzenia tłumu. Uśmiechnął się obscenicznie, gardłowo, gdy kilka głów odwróciło się w ich stronę, a jego palce wślizgnęły się pod krawędź materiału, muskając skórę jej ud z powolną, niemal ceremonialną precyzją – każdy dotyk był jak iskra, która paliła jej skórę, zmuszając ją do zaciskania zębów, by stłumić kolejny jęk. W głębi duszy czuła wstyd, ale i fascynację – czy to tłum ją onieśmielał, czy właśnie ta bezwstydna kontrola Dominika, która sprawiała, że czuła się zarówno bezbronna, jak i potężna w swej uległości.
Nie przestawał. Podczas pierwszego tańca przyciągnął ją jeszcze bliżej, aż jej biodra niemal zlały się z jego ciałem. Jego lewa ręka wędrowała po jej piersiach, chwytając ją przez stanik z bezwstydną śmiałością – materiał sukienki rozciągnął się, odsłaniając delikatny zarys czerwonej koronki. Jego kciuk nacisnął na sutek, obracając go powoli, aż Gosia wydała cichy, zduszony jęk, który zlał się z rytmem muzyki. Prawą dłonią wrócił na jej tyłek, zaciskając się na pośladkach z taką siłą, że jej ciało zadrgało. Palce wdarły się między jej uda, ocierając się o wewnętrzną stronę, blisko granicy czerwonych majtek.
– Jesteś taka mokra dla mnie – mruknął, a w jego tonie brzmiała kpiąca pycha, która jednocześnie drażniła i podniecała. Podwinął sukienkę jeszcze bardziej, aż pończochy i czerwona koronka były w pełni widoczne, a tłum wokół zdawał się wstrzymywać oddech, szepcząc między sobą.
Gosia czuła, jak jej policzki płoną, ale jej ciało reagowało instynktownie – nogi lekko rozchyliły się, gdy Dominik zacisnął palce na jej łonie, delikatnie, ale z wyraźnym naciskiem, przez cienką warstwę bielizny. Ścisnął jej biodra, ciągnąc ją w dół, by poczuła jego twardą erekcję przez spodnie, a potem znów wrócił do piersi – tym razem zsunął ramiączko sukienki, odsłaniając jeden z jej sutków, i złapał go między palce, kręcąc i szczypiąc, aż na jej skórze pojawił się delikatny, różowy ślad.
– Wszyscy widzą, kim jesteś – szepnął, a jego oddech parzył jej szyję, rozgrzewając skórę. – Moją suką, gotową na wszystko.
Jego dłonie nie znały granic, a ich dotyk zdawał się palić jej skórę, jak ogień władzy, który nigdy nie gasł. Obrócił ją w tańcu, przyciskając jej plecy do swojej klatki piersiowej – ciepło jego ciała przenikało przez jedwab sukienki, budząc w niej dreszcz niepokoju i pożądania. Wsuwając rękę pod sukienkę od tyłu, ściskał jej pośladki z taką siłą, że paznokcie zostawiły na skórze ostre, czerwone ślady, które pulsowały bólem zmieszanym z rozkoszą. Drugą ręką przesunął się po jej brzuchu, schodząc niżej – każdy ruch jego palców był powolny, celowy, jak pędzla artysty malującego na jej skórze. Gdy dotarł do krawędzi czerwonych majtek, materiał napiął się pod jego dotykiem, a szelest koronki brzmiał w jej uszach jak cichy protest, który szybko ucichł. Zaczął je ciągnąć w dół, centymetr po centymetrze, z niemal ceremonialną precyzją – jedwab zsuwał się z jej bioder, odsłaniając nagą skórę ud, gładką i wilgotną od emocji. Schował czerwoną koronkę do kieszeni swego garnituru z triumfalnym uśmiechem, jakby zdobył trofeum – gest był szybki, pewny, a ona poczuła, jak jej ciało staje się jeszcze bardziej odsłonięte, nagie uda lśniły w świetle sali, przyciągając ukradkowe spojrzenia tłumu. W głębi serca Gosia walczyła z falą wstydu, ale i fascynacją – czy to tłum ją onieśmielał, czy właśnie ta bezwstydna kontrola Dominika, która czyniła ją jednocześnie bezbronna i potężna w swej uległości.
W kulminacyjnym momencie, gdy muzyka przyspieszyła, a tłum wirował wokół nich w tańcu, Dominik złapał ją za rękę i poprowadził w stronę damskiej toalety, gdzie tłum był rzadszy, a cienie gęstsze. Wciągnął ją do jednej z kabin, zamykając drzwi za sobą. Ściągnął jej sukienkę do pasa, odsłaniając czerwony stanik i nagie biodra, pończochy lśniły w przyćmionym świetle.
– Wypnij się dla mnie, suko – warknął, a jego głos brzmiał jak rozkaz, który nie znosił sprzeciwu. Gosia posłuchała natychmiast, opierając dłonie o chłodną, porcelanową powierzchnię toalety, a jej ciało wygięło się w łuk, eksponując pośladki i uda. Szpilki wbijały się w podłogę, dodając jej sylwetce napięcia i elegancji, mimo brutalności chwili.
Dominik stanął za nią, jego dłonie przesunęły się po jej plecach, rozpinając stanik, aż materiał zsunął się, odsłaniając jej piersi. Ścisnął jej pośladki z taką siłą, że jej skóra nabrała różowego odcienia, a potem rozsunął jej uda, by lepiej ją widzieć. Rozpiął spodnie, uwalniając swoją twardą erekcję, i wszedł w nią od tyłu jednym brutalnym, głębokim pchnięciem. Gosia jęknęła głośno, jej dłonie zacisnęły się na toalecie, paznokcie drapiąc powierzchnię, ale nie śmiała protestować. Ruchał ją ostro, bez litości – każde pchnięcie wprawiało kabinę w delikatne drżenie, a jej głośne jęki rozbrzmiewały w toalecie, słyszalne przez innych gości, budząc śmiech i szepty za cienkimi ścianami.
– To dla mnie jesteś taka mokra, suko – wysyczał, a jego dłonie zaciskały się na jej biodrach, pozostawiając ślady palców na skórze. Przyciągał ją do siebie, by każdy ruch był głębszy, bardziej intensywny, aż jej oddech stał się urywany, a nogi zaczęły się trząść pod ciężarem szpilek.
Kiedy skończył, wypełniając ją swoim ciepłem, jego dłonie zacisnęły się na jej pośladkach, zostawiając czerwone, pulsujące ślady, które zdawały się opowiadać historię ich gry. Gosia osunęła się lekko, jej nogi zadrgały pod ciężarem szpilek, ale Dominik złapał ją za włosy, podtrzymując ją przy chłodnej, porcelanowej toalecie – jego uścisk był brutalny, lecz w jego głosie, gdy mruknął:
– Jesteś idealna – brzmiała nuta ciepła, niemal troski, która kontrastowała z jego władczą naturą. Potem, gdy wyszli z toalety, a tłum na sali balowej wciąż szumiał niskimi tonami muzyki i szeptami ciekawskich, Dominik wyjął z kieszeni cienką, czarną smycz i skórzaną obrożę, ich ciemna powierzchnia lśniła w świetle kinkietów. Zapił obrożę wokół jej szyi – czarną, skórzaną, z subtelnym błyskiem metalowej klamry – jej chłodny dotyk na skórze Gosi budził dreszcz, przypominając o jej miejscu w tej grze. Następnie przypiął do niej smycz, napiętą w jego dłoni jak niewidzialna nić władzy, która zdawała się wiązać ich losy na zawsze.
– Idź, suko – rzucił, szarpiąc lekko, a Gosia posłusznie ruszyła za nim, jej głowa spuszczona w geście uległości, szpilki stukały o marmurową podłogę korytarza, a pończochy szeleściły cicho, lśniąc w przyćmionym świetle latarni. W głębi duszy czuła mieszankę wstydu i podniecenia, gdy ciężar obroży przypominał jej o granicach, które właśnie przekroczyła. Tylko Marta, która śledziła ich z bezpiecznej odległości, ukryta wśród cieni sali, zauważyła ten moment – jej niebieskie oczy błyszczały od fascynacji, a serce biło mocniej, gdy widziała, jak Dominik zakłada Gosi obrożę i smycz, a ich sylwetki znikały w drzwiach wyjściowych, pozostawiając za sobą szept ciekawości tłumu i jej własne, ciche westchnienie zazdrości.
Kilku uczniów patrzyło zszokowanych, gdy para opuszczała salę – ich szepty i ukradkowe spojrzenia odbijały się echem w głowie Gosi, mieszając się z dudnieniem muzyki, która wciąż pulsowała w jej żyłach. Dominik rzucił im pogardliwy uśmiech, jego wargi wykrzywione w triumfie – lubił, gdy widzieli, że Gosia należy do niego, że jest jego własnością w tej grze władzy i pożądania, jak żywy symbol jego dominacji. Pociągnął ją za smycz, prowadząc przez hotelowy korytarz, gdzie ciche szelesty dywanu tłumiły stukot jej wysokich szpilek, a światło latarni rzucające się przez okna rzucało na ściany ich cienie, długie i groteskowe, jakby odzwierciedlające ich grę. Gosia szła potulnie, smycz napięta w jego dłoni, czując ciężar obroży na szyi, który przypominał jej o jej miejscu – jej ciało wciąż drżało od niedawnych pchnięć, a umysł walczył między wstydem a rozpalającym podnieceniem, które nie chciało ustąpić.
Dominik prowadził Gosię przez hotelowy korytarz, smycz napięta w jego dłoni, a jej wysokie szpilki stukały cicho o dywan, kontrastując z ciszą nocy. Jej niebieska sukienka była teraz nieco podarta na brzegach po gwałtownych ruchach w toalecie, odsłaniając nagie uda i pończochy, kontrastujące z czerwonym stanikiem, który ledwo zakrywał jej piersi.
Kiedy weszli do hotelowego pokoju, powietrze wypełniło się ciężkim zapachem perfum i drewna – pokój był luksusowy, z dużym łóżkiem przykrytym ciemną pościelą, skórzaną sofą i lustrem na ścianie, które odbijało ich sylwetki. Dominik zamknął drzwi, ale nie na klucz – zostawił je lekko uchylone, nieświadomie dając dostęp do swego świata komuś, kto mógłby obserwować. Jego spojrzenie było zimne, ale rozpalone pożądaniem.
– Teraz zaczynamy prawdziwą tresurę, suko – powiedział, głosem, który brzmiał jak stal, a Gosia poczuła dreszcz przebiegający po plecach. Kiwnęła głową, jej niebieskie oczy spuszczone w geście posłuszeństwa.
W tym samym momencie, kilka metrów dalej, Marta – niska, szczupła ciemna blondynka o wzroście około stu sześćdziesięciu centymetrów, koleżanka Dominika z klasy – zbliżyła się do uchylonych drzwi. Jej ciemne brązowe włosy, związane w luźny kok, lśniły w przyćmionym świetle korytarza, a czarna, obcisła sukienka z kwiatowym wzorem, rozcięciem na nodze i sięgająca powyżej kolan, była teraz lekko pognieciona, ale jej przenikliwe niebieskie oczy były ostre, pełne fascynacji. Trzymała w dłoni telefon, którym dyskretnie nagrywała wszystko – nie po raz pierwszy była świadkiem takich scen, ale coś w dynamice między Dominikiem a Gosią przyciągało ją jak magnes. Przykucnęła przy drzwiach, wyglądając przez wąską szparę – dostrzegła Gosię klęczącą na dywanie, a Dominika stojącego nad nią z władczą miną. Jej oddech przyspieszał, gdy nagrywała każdy ruch, a palce zaciskały się na obudowie telefonu, by nie wydać żadnego dźwięku. W jej myślach odżyło wspomnienie, które paliło ją od lat – zawsze podkochiwała się w Dominiku, odkąd go poznała w szkole, zachwycając się jego pewnością siebie, wysoką, atletyczną sylwetką i władczą aurą. Ale on nigdy nie zwracał na nią uwagi – była zbyt niska, zbyt drobna, a w jego oczach dostrzegał jedynie cichą, nieśmiałą dziewczynę, która nie pasowała do jego świata. Do tej pory widywała go z wysokimi, zgrabnymi kobietami – długonogimi, pewnymi siebie, które zdawały się idealnie współgrać z jego dominującą naturą. Teraz, patrząc na Gosię, czuła mieszankę zazdrości i fascynacji, pragnąc być w jej miejscu, choć wiedziała, że jej drobna sylwetka nigdy nie przyciągnęła jego spojrzenia w ten sam sposób.
Dominik rzucił smycz na sofę i wyciągnął skórzaną torbę, którą przyniósł ze sobą. Otworzył ją powoli, wyjmując narzędzia – skórzane kajdanki, sznur z jedwabiu, mały pejcz z miękkimi końcówkami i butelkę oleju do masażu, który lśnił w przyćmionym świetle lampy.
– Zdejmij sukienkę – rozkazał, a Gosia, bez wahania, zsunęła materiał z ramion, odsłaniając czerwoną koronkową bieliznę i pończochy. Stała przed nim w staniku, bez majtek i w pończochach, jej ciało drżało lekko, ale nie z zimna – z oczekiwania. Sukienka upadła na podłogę, pozostawiając ją niemal nagą, z nagimi udami lśniącymi od potu i ekscytacji.
– Na kolana – powiedział, wskazując miejsce przed sobą. Gosia opadła na podłogę, jej kolana dotknęły miękkiego dywanu, a dłonie ułożyły się na udach, jak uczył ją wcześniej. Dominik podszedł bliżej, jego palce złapały jej brodę, unosząc jej twarz, by spojrzała mu w oczy.
– Jesteś tu, by się uczyć, suko. Będziesz mnie słuchać, czy rozumiesz? – zapytał, a jego ton był twardy, ale w głębi czaiła się nuta troski, która tylko wzmacniała ich więź.
– Tak, Panie – szepnęła Gosia, jej głos drżał, ale brzmiał pewnie. To był ich rytuał – słowa, które cementowały jej rolę, a jego władzę.
Zaczął od kajdanek. Zapił je na jej nadgarstkach, skórzane paski ciasno oplatały jej skórę, pozostawiając delikatne ślady. Następnie owinął jedwabnym sznurem jej uda, wiążąc je tak, by nogi były lekko rozchylone, ale wciąż mogła się poruszać. Każdy węzeł był precyzyjny, niemal artystyczny, a Gosia czuła, jak sznur naciska na jej mięśnie, budząc mieszankę bólu i podniecenia.
– To dla twojego dobra – mruknął Dominik, jego dłonie przesunęły się po jej udach, ściskając je z siłą, która sprawiła, że syknęła cicho. Jego palce wślizgnęły się między jej uda, muskając nagą skórę, gdzie kiedyś były majtki, i wyczuwając wilgoć, która zdradzała jej podniecenie.
Pejcz pojawił się w jego rękach, a Marta, obserwująca przez szparę, wstrzymała oddech. Dominik uniósł narzędzie i zadał pierwszy lekki cios na jej pośladki, odsłaniając nagą skórę, która teraz, bez majtek, była całkowicie wystawiona. Gosia syknęła, ale nie poruszyła się – jej ciało napiło się, przyjmując ból jako część gry. Kolejne uderzenia były rytmiczne, ale coraz mocniejsze, pozostawiając na jej skórze różowe ślady, które kontrastowały ze skórą pończoch i czerwonym stanikiem.
– Jesteś moją suką, moją własnością – powtarzał Dominik, a jego głos był hipnotyczny, wibrujący w pokoju.
Marta nagrywała wszystko telefonem, jej palce drżały, gdy widziała, jak Gosia poddaje się całkowicie – jej ciało wyginało się, a oczy błyszczały od łez, które były jednocześnie bólem i rozkoszą. Marta czuła, jak jej własne ciało reaguje – policzki zarumieniły się, a oddech stał się płytki. Chciała interweniować, ale coś w tej scenie ją przykuwało – fascynacja, ciekawość, a może zazdrość o władzę, jaką Dominik miał nad Gosią. Przesunęła się bliżej drzwi, by lepiej widzieć, a jej sukienka lekko zaszurała o framugę, ale nikt nie zauważył.
Po kilkunastu minutach tresury, gdy Gosia była już rozgrzana, jej skóra lśniła od potu, a oddech był urywany, Dominik zatrzymał się. Przykucnął przed nią, odpinając kajdanki i rozluźniając sznur.
– Chcesz więcej? – zapytał, a jego głos był teraz miększy, ale wciąż władczy. Gosia spojrzała na niego, jej niebieskie oczy błyszczały od emocji.
– Tak, Panie – szepnęła, a jej głos brzmiał jak prośba i wyznanie jednocześnie.
Dominik uśmiechnął się, sięgając po butelkę oleju. Wylał odrobinę na dłonie, rozgrzewając go między palcami, po czym rozsmarował go na jej pośladkach, masując je powoli, aż skóra stała się gładka i lśniąca.
– Będziesz mnie dzisiaj zaskakiwać – powiedział, a jego palce zsunęły się niżej, między jej uda, przygotowując ją na kolejny etap. – Chcę, żebyś przyjęła mnie w każdy sposób, suko. Zgodzisz się na seks analny?
Gosia zawahała się na moment, jej serce zabiło mocniej, ale wiedziała, że to część jej roli – część ich gry. Kiwnęła głową, jej głos był cichy, ale zdecydowany:
– Tak, Panie. Chcę być twoja w pełni.
Dominik uniósł ją z podłogi, prowadząc do łóżka. Położył ją na brzuchu, jej pośladki uniosły się, a on rozsunął je delikatnie, nakładając więcej oleju na jej ciało. Jego palce wślizgnęły się powoli, przygotowując ją, a Gosia syknęła, czując mieszankę bólu i rozkoszy.
– Rozluźnij się – mruknął, a jego ton był teraz niemal kojący, choć wciąż dominujący. Wsunął się w nią powoli, dając jej czas na dostosowanie, a ona jęknęła, jej dłonie zacisnęły się na pościeli. Ruchy były rytmiczne, ale intensywne, każdy pchnięcie budowało napięcie, aż eksplodowała w fali rozkoszy, krzycząc cicho w poduszkę.
W tym momencie Dominik zatrzymał się, jego wzrok przesunął się w stronę uchylonych drzwi.
– Wychodź, Marta – powiedział spokojnie, ale jego ton był ostry, jakby czytał w jej myślach. Marta zamarła, jej serce zabiło mocniej, ale nie miała wyboru. Wygasiła ekran telefonu, lecz nie zdążyła go schować – weszła do pokoju, jej niska, szczupła sylwetka była napięta, ciemne brązowe włosy opadały na ramiona, a niebieskie oczy błyszczały od strachu i fascynacji. Telefon wypadł jej z dłoni, lądując na podłodze z cichym stuknięciem.
– Myślałaś, że nie zauważę? – zapytał Dominik, jego głos był bezczelny, a uśmiech na jego twarzy zdradzał, że od początku wiedział o jej obecności. Podszedł do niej, smycz wciąż w dłoni, i spojrzał na nią z góry, jakby czytał jej myśli.
– Nagrywasz, bo ci zazdrościsz, prawda? Chcesz wiedzieć, jak to jest być w jej skórze, służyć komuś tak jak ona mnie. Widzę to w twoich oczach, Marta. Nie musisz zaprzeczać – twoje ciało mówi za ciebie, ten cień podniecenia, gdy patrzysz, jak ją tresuję.
Marta otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale słowa uwięzły jej w gardle. Jej policzki płonęły, a dłonie zaciskały się w pięści.
– Nie… to nie tak – wymamrotała, ale jej głos był słaby, zdradzający prawdę, którą Dominik wyczuł.
– Kłamiesz – odparł, zbliżając się jeszcze bardziej. – Widziałem, jak patrzysz. Chcesz tego. Pytanie brzmi: czy chcesz służyć, tak jak ona?
Jego ton był prowokujący, ale w jego oczach błysnęła nuta wyzwania. Marta zawahała się, jej serce biło jak oszalałe, ale w końcu skinęła głową, jej głos był cichy, ale zdecydowany:
– Tak… chcę.
Dominik uśmiechnął się triumfalnie, po czym nakazał:
– Zdejmij sukienkę. – Marta zadrżała, ale posłusznie sięgnęła do ramiączek swej czarnej sukienki. Materiał zsunął się powoli, odsłaniając jej czarną studniówkową bieliznę: prosty, czarny stanik z koronkowymi zdobieniami pasujący do sukienki i czerwone majtki z podwiązką na lewym udzie, kontrastujące z jej bladą skórą. Stała przed nim w pończochach i czarnych szpilkach, jej smukłe ciało drżało, a niebieskie oczy błyszczały od mieszanki wstydu i podniecenia.
Dominik zbliżył się, jego dłonie przesunęły się po jej ramionach, oceniając jej skórę – gładką, ale napiętą od emocji.
– Niska, szczupła – zaczął, okrążając ją powoli, jego głos był zimny, ale pełen władzy. – Twoje ciemne brązowe włosy są miękkie, ale potrzebują lepszej dyscypliny, tak jak ty. Skóra jest gładka, blada, idealna do zaznaczenia śladów. Twoje niebieskie oczy zdradzają ciekawość i strach – to dobrze, bo strach uczy uległości. Twoje ciało, choć drobne, ma potencjał – wąskie biodra, małe piersi, smukłe nogi. Ale jesteś inna niż Gosia… mniej doświadczona, bardziej nieśmiała.
Jego dłonie zsunęły się na jej pośladki, ściskając je mocno przez majtki, aż Marta syknęła cicho.
– Twoje pupy są mniejsze niż u Gosi, bardziej napięte, ale równie podatne – mruknął, klepiąc ją raz, dwa, trzy razy, każdy klaps był precyzyjny, pozostawiając lekkie różowe ślady na jej skórze. – Gosia reaguje od razu, jej ciało jest bardziej otwarte, bardziej mokre. Ty potrzebujesz więcej czasu, by się rozgrzać, prawda?
Marta nie odpowiedziała, ale jej oddech przyspieszył, gdy jego palce wślizgnęły się pod krawędź majtek, testując jej reakcję. Ścisnął jej pośladki z taką siłą, że jej nogi zadrgały, a potem dał kolejny klaps, tym razem mocniejszy, aż echo rozszedł się po pokoju.
– Jesteś grzeczna, ale brak ci jej ognia – powiedział, porównując ją znów do Gosi. – Jej skóra czerwienieje szybciej, jej jęki są głębsze. Ty jeszcze się uczysz, ale to mi się podoba. Będziesz moją kolejną suką, jeśli udowodnisz, że na to zasługujesz.
Jego dłonie przesunęły się na jej piersi, ściskając je przez czarny stanik, a kciuk nacisnął na sutki, testując ich wrażliwość. Marta zadrżała, jej ciało reagowało powoli, nieśmiało, ale w jej oczach błysnęła nuta podniecenia. Dominik uśmiechnął się, zadowolony z efektu, i kontynuował:
– Twoje ciało jest delikatne, ale ma potencjał. Nauczę cię uległości, tak jak ją – wskazał na Gosię, która leżała na łóżku, obserwując scenę z mieszanką fascynacji i wyczerpania.
Marta opadła na kolana, jej czarne szpilki błysnęły na dywanie, a czerwone majtki z podwiązką na lewym udzie rzucały się w oczy jak cichy, krwisty znak jej uległości – materiał lśnił w przyćmionym świetle, kontrastując z bladą skórą jej nóg. Jej ciało drżało lekko, ciemne brązowe włosy opadały na ramiona, a pojedyncze kosmyki przysłaniały jej niebieskie oczy, które błyszczały od mieszanki wstydu, strachu i podniecenia, jakby walczyły z wewnętrznym buntem, który w niej drzemał. Dominik stał nad nią, jego sylwetka rzucała długi, władczy cień na podłogę, a smycz w jego dłoni kołysała się lekko, szeleszcząc cicho – każdy ruch przypominał o władzy, którą sprawował, o niewidzialnej sieci, w którą właśnie wpadła.
– Złóż przysięgę uległości – powiedział, jego głos był niski, rozkazujący, ale z nutą triumfu, który zdawał się wibrować w pokoju jak echo jej klęski. – Weź swój telefon i nagraj to. Chcę, byś miała dowód swej decyzji, suko, byś nigdy nie zapomniała, kim teraz jesteś. – Pochylił się, podając jej telefon, który leżał na podłodze po jej wejściu, a jego palce musnęły jej dłoń, zostawiając na skórze ślad jego władzy. Marta chwyciła urządzenie drżącymi palcami, jej oddech przyspieszał, gdy włączała kamerę i kierowała obiektyw na siebie – ekran odbijał jej twarz, bladą i napiętą, a w tle widziała cień Dominika, który górował nad nią jak strażnik jej nowego losu.
– Ja, Marta, przysięgam służyć Dominikowi jako jego uległa suka – zaczęła, jej głos był cichy, ale zdecydowany, choć kruchy od emocji. – Obiecuję posłuszeństwo, oddanie i akceptację jego woli, bez wahania, w każdej chwili, z pełną świadomością mojej roli. – Jej słowa odbijały się echem w pokoju, a Dominik kiwał głową z zadowoleniem, obserwując, jak kamera nagrywa każdy jej ruch.
Zakończyła nagranie, wyłączając telefon, i położyła go na dywanie. Dominik uśmiechnął się zimno, po czym dał sygnał Gosi, która leżała na łóżku, wciąż wyczerpana, ale gotowa do działania.
– Gosiu, zdejmij jej stanik – rozkazał, a Gosia wstała, jej ciało poruszało się z gracją uległej suki, która znała swe miejsce. Podeszła do Marty, klęczącej na podłodze, i delikatnie, ale stanowczo, rozpięła czarny studniówkowy stanik Marty – prosty, z koronkowymi zdobieniami pasujący do sukienki, kontrastujący z jej bladą skórą. Materiał zsunął się, odsłaniając małe, blade piersi Marty, z różowymi sutkami, które zadrgały pod chłodnym powietrzem pokoju.
Dominik usiadł na skórzanym fotelu przy łóżku, wskazując Martę ruchem dłoni.
– Podejdź – rzucił, a Marta, wciąż w czerwonych studniówkowych majtkach z podwiązką, pończochach i szpilkach, wstała i zbliżyła się do niego, jej kroki były niepewne, ale posłuszne. Stanęła przed nim, jej ciało drżało, a on wyciągnął ręce, złapał krawędź jej majtek i powoli, z premedytacją, zsunął je w dół, odsłaniając jej cipkę – pokrytą delikatnym, ciemnym paskiem włosów, który kontrastował z gładko ogoloną skórą Gosi, którą Dominik znał tak dobrze.
– Ciekawe – mruknął, jego głos był pełen władzy i analizy, jakby oceniał trofeum – niskie, gardłowe tony wibrowały w pokoju, budząc u Marty dreszcz niepewności. – Twoja cipka jest inna niż u Gosi. Ona jest gładka, idealnie przygotowana, bez jednej skazy, gotowa do mojej woli – jej skóra jest miękka, jedwabista, niemal nieskazitelna, jak płótno, które znam na pamięć. Ty masz ten pasek – prosty, nieśmiały, jakbyś wciąż walczyła z samą sobą, niepewna, kim jesteś, suko. Ale to dobrze. Daje ci charakter, ale wymaga pracy – surowy, naturalny kontrast z jej perfekcją, który mnie intryguje. – Jego palce zsunęły się na jej łono, pieściły ją powoli, badając wilgoć i wrażliwość – skóra Marty była napięta, gorąca, a każdy dotyk jego palców budził w niej mieszankę bólu, wstydu i rozkoszy, której nie mogła ukryć, choć zaciskała zęby, próbując zachować resztki kontroli.
Dominik spojrzał na Gosię, która stała obok, i rozkazał:
– Gosiu, całuj ją po karku i pieść jej piersi. – Gosia posłusznie zbliżyła się do Marty, jej dłonie uniosły się, obejmując małe, blade piersi przyjaciółki. Palce Gosi delikatnie ściskały sutki Marty, kręcąc je powoli, aż ta wydała cichy jęk, mieszankę bólu i rozkoszy. Jednocześnie Gosia pochyliła się, całując Martę po karku – jej usta były ciepłe, miękkie, a każdy pocałunek zostawiał ślad na bladej skórze, budząc w Marcie dreszcz, którego nie mogła kontrolować.
Dominik obserwował to wszystko z fotela, jego dłonie nadal pieściły Martę między udami, palec wślizgiwał się głębiej, testując jej reakcję.
– Jesteś mokra, ale mniej niż Gosia – skomentował, porównując je znów. – Ona reaguje od razu, jej ciało jest bardziej otwarte, bardziej gotowe. Ty potrzebujesz więcej czasu, więcej tresury. Ale to mi się podoba. Będziesz moją suką, a ja wydobędę z ciebie każdy skrawek uległości.
Scena trwała, napięcie w pokoju narastało, a Marta, choć początkowo spięta, zaczęła się rozluźniać, przyjmując ich dotyk jako część nowej roli, którą sama wybrała. Po siedmiu minutach intensywnej gry, Dominik cofnął się, jego głos był spokojny, ale władczy:
– Jesteś gotowa, by zacząć swoją tresurę, Marta. Będziesz moją następną suką, ale musisz jeszcze wiele się nauczyć. – Wskazał na podłogę: – Na kolana, obie.
Gosia i Marta opadły na kolana, ich ciała blisko siebie, czarne szpilki błyszczały na dywanie, a ich oddechy były urywane, pełne napięcia i podniecenia. Czerwone majtki z podwiązką na lewym udzie Marty i nagie ciało Gosi – wciąż w pończochach i czerwonym staniku – kontrastowały z bladą skórą i ciemnymi brązowymi włosami obu kobiet. Dominik, stojąc nad nimi z triumfalnym uśmiechem, wiedział, że ta noc dopiero się zaczyna. Złapał obie za włosy – lewą ręką zacisnął palce na ciemnych, brązowych kosmykach Gosi, a prawą na luźnym koku Marty, szarpiąc je lekko, by podkreślić swoją kontrolę.
– Wstawajcie, suki – rozkazał niskim, władczym tonem, ciągnąc je za włosy w stronę łazienki przylegającej do hotelowego pokoju. Ich kroki były niepewne, szpilki stukały o podłogę, a smycz, wciąż trzymana w jego drugiej dłoni, dyndała między nimi, przypominając o ich roli. Weszli do przestronnej łazienki z błyszczącymi kafelkami i dużym prysznicem z przezroczystymi szybami, pod którym czekała gorąca, parująca woda. Światło było przyćmione, rzucając cienie na ich ciała, które lśniły od potu i emocji.
– Rozbierzcie się nawzajem – rzucił Dominik, opierając się o ścianę z nonszalancką pewnością. Gosia i Marta spojrzały na siebie, ich niebieskie oczy spotkały się w cichym porozumieniu. Gosia pierwsza wyciągnęła ręce, zdejmując z Marty pończochy – jej palce muskały blade uda, rozpinając delikatne zapięcia, a materiał zsuwał się powoli, odsłaniając nagą skórę. Marta, drżąc, odwzajemniła się, sięgając do czerwonego stanika Gosi. Rozpięła go z wprawą, uwalniając jej piersi – pełne, z różowymi sutkami, które zadrgały pod chłodnym powietrzem. Następnie zsunęła pończochy Gosi, a obie zdjęły swe szpilki, stając całkowicie nagie – Gosia z gładko ogoloną skórą, Marta z delikatnym, ciemnym paskiem na łonie. Ich ciała lśniły w przyćmionym świetle, mokre od emocji i oczekiwania.
Dominik otworzył prysznic, a gorąca woda zaszumiała, wypełniając łazienkę parą.
– Umyjcie mnie – rozkazał, wchodząc pod strumień wody, jego czarna marynarka i spodnie lśniły od wilgoci, zanim je zdjął, odsłaniając umięśnione ciało, pokryte kroplami wody, które spływały po jego klatce piersiowej i brzuchu.
Gosia i Marta weszły za nim, ich nagie ciała natychmiast zmokły, a woda spływała po ich skórze, rozmazując makijaż i podkreślając każdą krzywiznę. Gosia wzięła mydło, jej dłonie zaczęły masować pierś Dominika, ślizgając się po jego twardych mięśniach.
– Jesteś taki silny, Panie – szepnęła, jej głos drżał od zachwytu, gdy jej palce zsunęły się niżej, na jego brzuch, a potem na penis – długi, twardy, lśniący od wody, który wydawał się niemal monumentalny w jej dłoniach.
– Twój penis jest idealny, Panie – dodała, jej niebieskie oczy błyszczały od podniecenia, gdy delikatnie go myła, czując jego puls pod palcami.
Marta, nieco nieśmiało, wzięła gąbkę i zaczęła myć jego plecy, jej dłonie wędrowały po szerokich ramionach, zostawiając ślady piany.
– Twoje ciało jest jak rzeźba, Panie – mruknęła, jej głos był cichy, ale pełen podziwu. Gdy zsunęła się niżej, jej palce musnęły jego pośladki, a potem wróciły na penis, czując jego twardość i ciepło.
– Twój penis jest taki potężny, Panie – dodała, jej policzki płonęły, ale nie mogła oderwać wzroku od jego ciała, które wydawało się emanować władzą nawet pod wodą.
Dominik stał nieruchomo, pozwalając im na tę chwilę zachwytu, a potem uśmiechnął się zimno.
– Czas na konkurs, suki – powiedział, jego głos był rozkazujący, ale z nutą zabawy. – Fellatio. Ta, która da mi więcej przyjemności, wygra. Zacznijcie.
Gosia i Marta spojrzały na siebie, ich oddechy przyspieszyły. Gosia pierwsza klęknęła, jej usta objęły jego penis, ssąc go powoli, z wprawą, którą zdobyła w ich wspólnej grze. Jej język wędrował po żyle, a dłonie masowały jego jądra, budząc w nim głębokie westchnienie. Marta, obserwując, klęknęła obok, gdy nadeszła jej kolej – jej usta były mniej pewne, ale pełne gorliwości, ssąc go delikatnie, próbując naśladować Gosię. Jej język poruszał się nieśmiało, ale z każdym ruchem zyskiwała pewność, choć brak jej było doświadczenia Gosi.
Po kilku minutach Dominik przerwał, jego oddech był ciężki, ale wyraz twarzy zdradzał satysfakcję.
– Gosia wygrywa – oznajmił, wskazując na nią palcem. – Twoja technika jest perfekcyjna, suko. Marta, masz jeszcze wiele do nauki. – Uśmiechnął się, po czym wyszedł spod prysznica, woda kapała z jego ciała, gdy sięgnął po ręcznik.
– Teraz myjcie się nawzajem i pieśćcie – rozkazał, opierając się o ścianę i obserwując je z triumfalnym błyskiem w oczach.
Gosia i Marta spojrzały na siebie, ich nagie ciała wciąż mokre, skóra lśniąca od wody. Gosia wzięła mydło, rozsmarowując je na plecach Marty – jej dłonie wędrowały po bladej skórze, masując ją powoli, aż Marta wydała cichy jęk. Marta odwzajemniła się, myjąc piersi Gosi, jej palce delikatnie ściskały sutki, a potem zsunęły się na jej gładko ogolone łono, pieszcząc je z nieśmiałą ciekawością. Ich ruchy stały się coraz bardziej intymne – Gosia całowała Martę po szyi, a Marta masowała uda Gosi, ich dłonie splatały się w rytmie wody i parującej mgły, budując między nimi nową, gorącą więź.
Dominik, obserwując to wszystko z satysfakcją, przerwał po kilku minutach, wyłączając prysznic jednym zdecydowanym ruchem.
– Wystarczy, suki – rzucił, jego głos był władczy, ale z nutą satysfakcji. Wyciągnął ręczniki, owijając je wokół swych ramion, po czym wskazał na drzwi prowadzące do sypialni.
– Idźcie tam. Czas na prawdziwą lekcję, Marta. – Pociągnął Martę za mokre, ciemne brązowe włosy, a Gosia podążyła za nimi, jej nagie ciało lśniące od wody.
W sypialni, z dużym łóżkiem przykrytym ciemną, jedwabistą pościelą i światłem lamp rzucającym cienie na ściany, które zdawały się tańczyć w rytmie ich oddechów, Dominik rzucił Martę na materac. Jej mokre, nagie ciało lśniło w przyćmionym świetle, każda kropla wody na jej bladej skórze odbijała się jak łza, a niebieskie oczy błyszczały od mieszanki strachu, podniecenia i cichego lęku przed tym, co nadejdzie.
– Rozłóż nogi, suko – rozkazał, a jego głos brzmiał jak stal, choć w jego oczach błysnęła nuta triumfu, gdy Marta posłusznie wykonała polecenie, jej ciało drżące, ale gotowe na jego dotyk – drżenie zdradzało jednak nie tylko uległość, ale i cień wątpliwości, który skrywała głęboko w sercu. Dominik zdjął ręcznik, odsłaniając swe umięśnione ciało i twardy penis, który lśnił od wody, a krople spływały po jego klatce piersiowej, podkreślając siłę i władzę, które nad nim roztaczał. Zbliżył się do niej z brutalną pewnością, a jego ruchy były szybkie, niemal rytualne, gdy zaczął ostro, wchodząc w nią jednym głębokim pchnięciem – jego ruchy były bezlitosne, każde wpychało Martę w materac, a jej jęki wypełniały pokój, mieszanka bólu i rozkoszy, która zdawała się rozdzierać ciszę nocnego hotelu.
– Jesteś moja, suko – warknął, jego dłonie zaciskały się na jej biodrach, pozostawiając czerwone, palące ślady na bladej skórze, które pulsowały w rytm jej serca. Marta krzyknęła cicho, jej ciało wyginało się w łuk, przyjmując każdy pchnięcie, a w jej głowie kłębiły się myśli o Michale – czy on kiedykolwiek zrozumie, co ją tu sprowadziło? Gosia, stojąc obok, nie pozostała bierna – na rozkaz Dominika zbliżyła się, jej nagie dłonie wędrowały po plecach Marty, masując je z delikatną, ale zdecydowaną siłą, jakby chciała złagodzić ból, który widziała w jej oczach. Jej usta znalazły się na karku Marty, pozostawiając mokre, ciepłe pocałunki, które kontrastowały z brutalnością ruchów Dominika – każdy pocałunek był jak cichy szept wsparcia, ale i przypomnienie o ich wspólnej roli.
– Jesteś taka piękna, gdy się poddajesz – szepnęła Gosia, jej głos był miękki, ale pełen uległości wobec woli Dominika, choć w głębi serca czuła smutek, widząc ból, który Marta skrywała. Jej palce wędrowały niżej, pieszcząc uda Marty, aż dotarły do jej łona, muskając delikatny pasek włosów i wilgotną skórę, dodając kolejne fale rozkoszy do intensywnego rytmu Dominika, ale i cichą obawę, co przyniesie przyszłość. Po kilku minutach, gdy napięcie narastało, Dominik zmienił pozycję, przekręcając Martę na brzuch i unosząc jej pośladki, nakazując jej wypiąć się na pieska – jej ciało było teraz całkowicie wystawione, małe, blade piersi przyciskały się do materaca, a pośladki unosiły się, drżąc pod jego spojrzeniem. Wszedł w nią od tyłu, jego ruchy były jeszcze bardziej gwałtowne, każde pchnięcie wprawiało ją w drżenie, a jej jęki stały się głośniejsze, bardziej desperackie, jakby wołały o uwolnienie od bólu i przyjemności jednocześnie. Gosia klęknęła obok, całując Martę po plecach, jej dłonie masowały jej pośladki, rozchylając je lekko, by Dominik mógł sięgnąć głębiej, a palce Gosi pieściły krawędź jej łona, budząc w Marcie fale ekstazy, choć w jej sercu narastał cień żalu, o tym, co straciła. W tym momencie, gdy rytm Dominika stał się najbardziej intensywny, rozległo się ciche, ale wyraźne pukanie do drzwi sypialni – dźwięk był jak wystrzał, przerywający ich grę, a wszyscy zamarli na ułamek sekundy. Dominik zamarł w ruchu, jego ciało napięte, Marta wydała zduszony, przestraszony jęk, a Gosia uniosła głowę, jej niebieskie oczy skierowały się w stronę drzwi, pełne cichej obawy.
– Otwórz, Gosiu – rozkazał Dominik, jego głos był spokojny, ale pełen władzy, choć w jego oczach błysnęła nuta irytacji, jakby przeczuwał, co nadejdzie. Gosia wstała, jej nagie ciało lśniło od potu i wilgoci, i podeszła do drzwi, każdy krok był niepewny, ale posłuszny. Otworzyła je powoli, ujawniając Michała – wysokiego, szczupłego chłopaka o ciemnych włosach i brązowych oczach, chłopaka Marty, którego nie widzieli od początku nocy. Stał tam, blady, z rękami w kieszeniach, jego oddech przyspieszył, gdy spojrzał do środka – jego wzrok padł na Martę, nagą, wypiętą na łóżku, z Dominikiem nad nią, a Gosia stojąca obok, wciąż pieszczącą jej ciało. Cisza zawisła w powietrzu, ciężka i dławiąca, przerywana jedynie ciężkim oddechem i odległym szumem wody z łazienki. Michał zamarł, jego oczy wypełniły się łzami, które spływały po policzkach, a wargi zadrgały, gdy próbował coś powiedzieć – jego głos uwiązł w gardle, ale w jego spojrzeniu malował się ból, zdrada i rozpacz, jakby cały świat zawalił się w tej chwili.
– Marta… – wyszeptał, jego głos był pełen bólu i niedowierzania, a każde słowo zdawało się ranić ją głębiej niż jakikolwiek dotyk Dominika. Nie czekał na odpowiedź – odwrócił się gwałtownie, jego kroki były ciężkie, pełne złości i smutku, wybiegając z pokoju, drzwi zatrzasnęły się za nim z cichym hukiem, a jego kroki odbijały się echem na korytarzu, stopniowo cichnąc w oddali, pozostawiając po sobie ciszę, która zdawała się krzyczeć głośniej niż jakikolwiek krzyk. Dominik spojrzał na Martę, która wciąż klęczała na łóżku, jej ciało drżało, ale nie protestowała – jej niebieskie oczy były mokre, pełne łez, ale także uległości, jakby ból Michała tylko wzmocnił jej oddanie.
– Nie przejmuj się nim, suko – rzucił, wracając do swych ruchów, jakby nic się nie stało, choć w jego głosie zabrzmiała nuta satysfakcji, ale i cienia zastanowienia, co ten moment może oznaczać dla ich gry.
– Jesteś moja teraz, a on nie ma tu nic do powiedzenia. – Marta kiwnęła głową, jej oddech stał się urywany, a jej ciało znów poddało się jego woli, choć w jej sercu narastał cichy żal, zmieszany z rozkoszą, podczas gdy Gosia kontynuowała pieszczenie, uspokajając ją delikatnymi dotykami i pocałunkami, czując smutek i współczucie, ale i lojalność wobec Dominika.
Dominik spojrzał na Martę, która wciąż klęczała na łóżku, jej ciało drżało od wysiłku i emocji, nagie pośladki uniesione, a małe, blade piersi przyciskające się do materaca. Jej niebieskie oczy były mokre, pełne łez i uległości, ale także rozpalone od rozkoszy i bólu po gwałtownych pchnięciach.
– Nie przejmuj się nim, suko – rzucił, wracając do swych ruchów, jego ruchy stały się szybsze, bardziej zdecydowane, każde pchnięcie wprawiało Martę w drżenie, aż jego oddech stał się płytki, a ciało napięte od napięcia.
– Jesteś moja teraz, a on nie ma tu nic do powiedzenia – warknął, a po chwili, z głębokim, gardłowym westchnieniem, osiągnął kulminację, spuszczając się w nią z brutalną satysfakcją.
– Nie boję się żadnych konsekwencji, suko – dodał, jego głos brzmiał pewnie, niemal triumfalnie, jakby wyzwanie Michała tylko wzmocniło jego dominację.
Marta osunęła się na materac, jej ciało było wyczerpane, skóra lśniła od potu i wilgoci, a oddech był urywany, zmieszany z cichymi łzami, które spływały po jej policzkach. Jej nogi drżały, a delikatny pasek włosów na łonie był wilgotny, zdradzając zarówno rozkosz, jak i emocjonalny chaos po odejściu Michała. Gosia, stojąc obok, spojrzała na nią z mieszanką współczucia i lojalności wobec Dominika. Jej nagie ciało, wciąż mokre po prysznicu, lśniło w przyćmionym świetle lamp, pełne i smukłe, kontrastując z drobną sylwetką Marty.
Dominik, dysząc, usiadł na skraju łóżka, jego czarne włosy były wilgotne od potu, a spojrzenie nadal władcze.
– Gosiu, zajmij się nią – rozkazał, wskazując na Martę. – Wylizuj mnie z niej, suko. Chcę, byś oczyściła ją z mojego nasienia, byś przypomniała jej, do kogo należy.
Gosia kiwnęła głową, jej niebieskie oczy błyszczały od podniecenia i posłuszeństwa. Klęknęła za Martą, delikatnie rozchylając jej pośladki i uda, aż ujrzła wilgotną skórę i ślady Dominika. Jej język wślizgnął się powoli, smakując słoną mieszankę jego nasienia i wilgoci Marty – każdy ruch był precyzyjny, niemal rytualny, a jej dłonie masowały uda Marty, uspokajając je, choć jej własne ciało pulsowało od podniecenia. Marta syknęła cicho, jej ciało zadrgało pod dotykiem Gosi, a łzy na jej policzkach mieszały się z cichymi jękami, gdy czuła zarówno wstyd, jak i przyjemność w tej intymnej opiece.
Dominik obserwował to z satysfakcją, jego oddech wracał do normy, a uśmiech na jego twarzy zdradzał triumf.
– Dobrze, Gosiu – mruknął, jego głos był niski, władczy. – Pokaż jej, jak bardzo mnie czci, jak bardzo jesteś moją suką. Marta, poczuj to i wiedz, że jesteś teraz częścią mnie.
Po kilku minutach, gdy Gosia zakończyła, jej usta były wilgotne, a spojrzenie pełne oddania. Marta leżała wyczerpana, ale jej ciało zaczęło reagować na dotyk Gosi – oddech przyspieszył, a sutki stwardniały, zdradzając budzące się podniecenie. Dominik, widząc to, wstał, podszedł do skórzanego fotela w rogu sypialni i nalał sobie whisky z karafki stojącej na stoliku. Usiadł wygodnie, trzymając szklankę w dłoni, a bursztynowy płyn odbijał światło lamp, rzucając cienie na jego twarz.
– Teraz, suki, dajcie mi pokaz – rzucił, jego głos brzmiał jak rozkaz, ale z nutą rozkoszy. – Chcę widzieć, jak się kochacie, jak płoniecie dla mnie. Bądźcie dzikie, namiętne – to będzie moja nagroda za waszą uległość.
Gosia i Marta spojrzały na siebie, ich nagie ciała lśniły od potu i wody, a niebieskie oczy błyszczały od mieszanki wyczerpania i pożądania. Gosia pierwsza wyciągnęła ręce, chwytając Martę za włosy, przyciągając ją do siebie w namiętnym, głębokim pocałunku – ich usta zderzyły się z głodem, języki splatały się, a oddechy mieszały w gorączkowym rytmie. Marta, mimo zmęczenia, odpowiedziała z równą intensywnością, jej dłonie wędrowały po pełnych piersiach Gosi, ściskając je z desperacją, jakby szukała w tym ukojenia po bólu i stracie Michała.
Ich ciała splotły się na łóżku, Gosia przewróciła Martę na plecy, jej długie nogi oplatały drobne ciało Marty, a dłonie wędrowały po jej udach, rozchylając je z dziką siłą. Jej usta zsunęły się na szyję Marty, pozostawiając ślady czerwonych śladów, a potem niżej, na blade piersi, gdzie sutki były już stwardniałe od podniecenia. Gosia ssała je mocno, jej zęby delikatnie gryzły, budząc w Marcie głośne jęki, które wypełniały pokój. Marta, oddając się tej namiętności, wplotła palce we włosy Gosi, przyciągając ją bliżej, a jej nogi oplotły talię Gosi, ich ciała trącąc się w rytmie dzikiego pożądania.
Dominik, popijając whisky, uśmiechnął się, jego spojrzenie było mroczne, ale pełne zadowolenia.
– Tak, suki, dajcie mi więcej – mruknął, unosząc szklankę w geście triumfu. – Gosiu, pokaż, jak dominujesz jej ciało, a Marta, poddaj się jej w pełni – jesteście moje, obie. Widzę, jak płoniecie, jak wasza namiętność jest moją sztuką.
Gosia przesunęła się niżej, jej usta dotarły do łona Marty, gdzie delikatny pasek włosów kontrastował z gładką skórą Gosi. Jej język wślizgnął się między uda Marty, eksplorując ją z głodem, a palce wędrowały po jej pośladkach, ściskając je z siłą, która wydobywała z Marty głośne, desperackie krzyki rozkoszy. Marta w odpowiedzi uniosła biodra, jej ciało wyginało się w łuk, a dłonie zaciskały się na pościeli, gdy fala po fali ogarniała ją ekstaza.
– Och, Gosiu… – jęknęła, jej głos był chrapliwy, pełen poddania.
Po chwili Marta odwróciła role, popychając Gosię na plecy, jej drobne dłonie wędrowały po pełnych piersiach Gosi, ściskając je z dziką pasją. Jej usta zsunęły się na sutki Gosi, ssąc je mocno, a potem niżej, na jej gładko ogolone łono, gdzie język Marty poruszał się z nieśmiałą, ale rosnącą pewnością. Gosia krzyknęła, jej ciało zadrgało pod dotykiem, a nogi oplotły Martę, przyciągając ją bliżej w namiętnym uścisku.
Dominik, wciąż siedząc w fotelu, odstawił szklankę whisky i rozpiął górny guzik koszuli, jego oddech stał się cięższy.
– Piękne, suki – powiedział, jego głos był niski, władczy, ale pełen rozkoszy. – Pokażcie mi, jak bardzo jesteście moje, jak wasza namiętność należy do mnie. Chcę słyszeć każdy wasz jęk, każdą waszą drżącą oddech – to moje widowisko, moja sztuka.
Dziewczyny kontynuowały, ich ciała splotły się w nowych pozycjach – Gosia uniosła Martę, układając ją na sobie w pozycji sześćdziesiąt dziewięć, ich usta i języki pracowały równocześnie, eksplorując się nawzajem z dziką intensywnością. Jęki wypełniały pokój, mieszając się z cichym brzękiem lodu w szklance Dominika.
– Tak, suki, to jest to – mruknął, pochylając się lekko w fotelu. – Pokażcie mi, jak płoniecie dla mnie, jak wasza namiętność jest moją sztuką.
Gosia i Marta osunęły się na łóżko, ich nagie ciała pokryte potem, drżące od rozkoszy po dzikim, namiętnym lesbijskim seksie. Ich oddechy były urywane, skóra lśniła od wilgoci, a niebieskie oczy błyszczały od wyczerpania i pożądania, nadal pełne uległości wobec Dominika. Leżały splątane, piersi Gosi unosiły się w ciężkim rytmie, a drobne ciało Marty wtulało się w nią, jej delikatny pasek włosów na łonie wilgotny od ich wspólnej namiętności. Dominik, stojąc nad nimi z władczą miną, szklanka whisky wciąż w dłoni, odstawił ją na stolik z cichym brzękiem lodu. Jego czarne włosy były wilgotne od potu, a oczy płonęły dzikim pożądaniem, gdy zrzucił resztę ubrania – czarny garnitur upadł na podłogę z głuchym łoskotem, odsłaniając umięśnione ciało, pokryte kroplami wilgoci, gotowe na ostatni akt ich gry.
– Kurwa, suki, teraz jesteście moje na całego – warknął, jego głos był niski, chrapliwy, pełen pierwotnej, atawistycznej żądzy. – Chcę was jebać, aż wyć będziecie, aż zapomnicie, kim byłyście przed mną. Wy, moje suki, jesteście pieprzonymi naczyniami mojej chuja, a ja wypełnię was jak dzikie bestie.
Złapał Gosię za włosy, szarpiąc ją brutalnie, i rzucił ją na brzuch na łóżku, jej smukłe ciało wygięte w łuk, pośladki uniesione, gotowe na jego atak.
– Ty, suko, przyjmij mnie jak zwierzę – ryknął, rozchylając jej uda z dziką siłą, aż usłyszał jej cichy, zduszony jęk bólu i rozkoszy. Wszedł w nią od tyłu jednym gwałtownym pchnięciem, jego ruchy były szybkie, brutalne, pierwotne – każdy ruch wbijał ją w materac, a jej głośne krzyki rozbrzmiewały w pokoju, mieszając się z szumem jego oddechu.
– Jebana suko, jesteś mokra jak rzeka, kurwa, chcę cię rozjebać – warczał, jego dłonie zaciskały się na jej biodrach, pozostawiając czerwone ślady, a paznokcie wbijały się w jej skórę z atawistyczną furią.
Marta, leżąc obok, patrzyła z mieszanką strachu i podniecenia, jej ciało drżało, a sutki stwardniały od gorąca chwili. Dominik, nie odrywając się od Gosi, wyciągnął rękę i złapał Martę za włosy, ciągnąc ją bliżej.
– Ty, kurwa, suko, ssij mnie, kiedy ją pierdolę – rozkazał, wskazując na swe jądra, które uderzały o uda Gosi w rytmie jego pchnięć. Marta, posłuszna, klęknęła za nim, jej usta objęły jego jądra, ssąc je z desperacką gorliwością, a jej język wędrował po skórze, smakując sól jego potu.
– Dobrze, suko, jesteś pieprzoną dziwką dla mojego chuja – warknął, jego ruchy przyspieszyły, aż Gosia krzyknęła, jej ciało trzęsło się pod nim, a orgazm eksplodował w niej jak burza.
Nie dając jej chwili na odpoczynek, Dominik wyciągnął się z niej, zostawiając ją dyszącą na łóżku, i rzucił się na Martę, przewracając ją na plecy.
– Ty, kurwa, suko, teraz dostaniesz to, na co zasługujesz – ryknął, rozchylając jej nogi z brutalną siłą, aż usłyszał jej cichy, przestraszony jęk, który szybko przeszedł w rozkosz. Wszedł w nią głęboko, jego ruchy były dzikie, atawistyczne, jakby był prymitywnym łowcą zdobywającym swą zdobycz.
– Jebana suko, jesteś taka ciasna, taka pieprzona moja – wykrzyczał, jego dłonie zaciskały się na jej drobnych piersiach, ściskając sutki z bólem, który mieszał się z ekstazą. Marta krzyczała, jej ciało wyginało się w łuk, a łzy spływały po jej policzkach, ale jej biodra poruszały się w rytmie jego pchnięć, oddając się całkowicie.
Gosia, odzyskując oddech, podczołgała się do nich, jej ciało lśniło od potu, a oczy błyszczały od pożądania. Na rozkaz Dominika:
– Kurwa, suko, pieść ją, ssij jej cycki, rób, co mówię – pochyliła się nad Martą, całując ją namiętnie, a jej usta zsunęły się na blade piersi, ssąc sutki z dziką siłą, aż Marta krzyknęła z bólu i rozkoszy. Jednocześnie dłonie Gosi wędrowały po udach Marty, rozchylając je szerzej dla Dominika, który ruchał ją coraz mocniej, warcząc:
– Pieprzona suko, jesteś moją zabawką, ty i twoja suka, kurwa, jesteście moje.
Po kilku minutach Dominik wyciągnął się z Marty, jego oddech był ciężki, a ciało napięte od pożądania. Chwycił obie dziewczyny, kładąc je na boku w pozycji „łyżeczki”, z Gosią z tyłu, a Martą z przodu, ich ciała ciasno splecione.
– Teraz, kurwa, obie na raz – rzucił, wchodząc w Martę od tyłu, a jednocześnie wciągając palce w Gosię, rozciągając ją brutalnie, aż obie jęknęły w unisonie.
– Jebane suki, czujcie mnie w każdej dziurze, kurwa, jesteście moimi dziwkami – warknął, jego ruchy były szybkie, dzikie, atawistyczne, jakby wracał do korzeni pierwotnej żądzy. Jego palce w Gosi poruszały się w rytmie pchnięć w Marcie, a jego druga dłoń ściskała pośladki Marty, zostawiając czerwone ślady.
Dziewczyny, pogrążone w ekstazie, zaczęły się dotykać nawzajem – Gosia całowała kark Marty, jej zęby gryzły delikatnie, a dłonie masowały jej piersi, podczas gdy Marta, drżąc, sięgała do łona Gosi, pieszcząc je z desperacką namiętnością. – Tak, kurwa, suki, pieprzcie się dla mnie, pokażcie, jak jesteście moje – krzyknął Dominik, jego głos był chrapliwy, pełen wściekłej rozkoszy. Po chwili wyciągnął się z Marty, kładąc ją na plecach, i wszedł w Gosię od góry, jego ruchy były gwałtowne, aż łóżko trzeszczało pod ich ciężarem.
– Ty, kurwa, suko, przyjmij mnie jak zwierzę – warknął, a jego dłonie zaciskały się na jej szyi, lekko, ale z dominującą siłą, aż jęknęła, walcząc między bólem a rozkoszą. Jego ruchy przyspieszyły, każdy pchnięcie wprawiało ją w drżenie, aż jej ciało eksplodowało w kolejnym orgazmie, krzycząc z głębi gardła, a jej paznokcie wbiły się w pościel.
Marta, nie czekając na rozkaz, klęknęła za Dominikiem, jej usta znów objęły jego jądra, ssąc je z dziką gorliwością, a jej dłonie masowały jego pośladki, rozchylając je, by podkreślić swoją uległość. – Dobrze, pieprzona suko, jesteś kurwa idealna – warknął Dominik, jego ruchy w Gosi stały się jeszcze szybsze, aż eksplodował w niej z głośnym rykiem, wypełniając ją swoim ciepłem, a jego ciało zadrgało od kulminacji.
Nie dając dziewczynom chwili odpoczynku, przewrócił je obie na brzuchy, ich pośladki uniesione, gotowe na kolejny etap. Wziął olej z butelki stojącej na stoliku, rozsmarowując go na ich skórze, i wszedł w Martę od tyłu, a palce wślizgnęły się w Gosię, rozciągając ją perwersyjnie, aż obie krzyknęły z bólu i rozkoszy. – Kurwa, suki, jesteście moje pieprzone dziury, moje zabawki – ryknął, jego ruchy były dzikie, atawistyczne, jakby wracał do pierwotnej natury, a wulgaryzmy wypełniały pokój, mieszając się z ich jękami. Jego palce w Gosi poruszały się brutalnie, rozciągając ją, podczas gdy w Marcie pchał się głęboko, aż jej ciało zadrgało w kolejnym orgazmie, jej krzyki były głośne, pełne poddania.
Po kilku minutach, gdy ich ciała były pokryte potem, olejem i czerwonymi śladami jego dotyku, Dominik wycofał się, kładąc je obie na plecach, ich nogi rozchylone, gotowe na ostatni akt. Chwycił Gosię, unosząc jej biodra, i wszedł w nią od przodu, jego ruchy były szybkie, niemal zwierzęce, a dłonie ściskały jej piersi, zostawiając ślady na skórze. – Ty, kurwa, suko, jesteś moją pieprzoną dziwką – warknął, a jego głos był chrapliwy, pełen pierwotnej żądzy. Jednocześnie wyciągnął drugą rękę, wciągając palce w Martę, rozciągając ją z perwersyjną siłą, aż krzyknęła, jej ciało wyginało się w łuk, przyjmując ból i rozkosz naraz.
Dziewczyny, pogrążone w ekstazie, zaczęły się dotykać nawzajem – Marta całowała sutki Gosi, ssąc je z dziką pasją, a Gosia masowała łono Marty, jej palce wślizgiwały się głęboko, budząc w niej kolejne fale rozkoszy. – Tak, kurwa, suki, pieprzcie się dla mnie, pokażcie, jak jesteście moje – krzyknął Dominik, jego ruchy stały się jeszcze bardziej gwałtowne, aż osiągnął kolejną kulminację, spuszczając się w Gosi z głośnym rykiem, a jego ciało zadrgało od ostatniego wybuchu namiętności.
Osunął się na łóżko, dysząc ciężko, a dziewczyny leżały obok, ich ciała drżące, pokryte śladami jego dotyku – czerwone znaki, wilgoć, pot. – Kurwa, suki, to był prawdziwy pieprzony finał – mruknął, jego głos był chrapliwy, ale pełen satysfakcji. – Jesteście moje na zawsze, jebane dziwki w moim świecie.
Pokój wypełniła cisza, przerywana jedynie ich ciężkimi oddechami i cichym szumem wody z łazienki w oddali. Gosia i Marta, wyczerpane, wtuliły się w siebie, ich ciała lśniły od potu, a oczy błyszczały od emocji – mieszanki bólu, rozkoszy i całkowitego poddania. Dominik, opierając się o zagłówek, spojrzał na nie z triumfalnym uśmiechem, wiedząc, że ta noc na zawsze przypieczętowała ich więź.
Jak Ci się podobało?