Strach
17 grudnia 2012
12 min
- Ja uwielbiam się bać – Natalia zabrała głos w dyskusji – to takie ekscytujące. A najlepiej w kinie. Lubię jak facet siedzi obok mnie i pociesza. On czuje się potrzebny i męski a ja taka bezpieczna i zaopiekowana. Strach wyzwala jakieś adrenaliny, czy coś tam i seks jest później tak odlotowy, jak nigdy...
- Ja tam wolę komedie – Arleta podsumowała krótko. Wiesz, co ci powiem - jak lubisz się bać, to mam coś dla ciebie.
- Co masz?
- Taki, powiedzmy, gabinet strachu. Byłaś kiedyś w wesołym miasteczku?
- Tak, jechałam nawet w Wiedniu kolejką strachu, za pięć euro – kościotrupy wyskakiwały zza narożników z wrzaskiem, ale to nie robiło na mnie wrażenia. Bardziej bałam się, że wypadnę z tej cholernej kolejki.
- No to czeka ciebie solidna dawka wrażeń. Załóż to.
- Opaskę na oczy? Po co?
- To, czego nie kontrolujemy jest bardziej niesamowite. Załóż. Załóż i chodź.
- Jak to, chodź. Niczego nie widzę!!!
- Idziemy do auta. Zawiozę ciebie w nieznane. Zobaczysz, jakie to hardkorowe – jechać nago w nieznane.
- Co ty, głupia - nago? Oszalałaś?
- Rozbieraj się. Nikt ciebie nie widzi. Tu połóż ciuchy, pomogę ci – o tu, na krześle.
- Majtki zostawię. Krępuję się!
- Daj spokój, czego pękasz? Na schodach nikogo nie ma. Sąsiedzi wyjechali. Poprowadzę ciebie, dawaj te majtki. Daj rękę...
- Matko, jakie to głupie uczucie. Wiesz, wcale się nie boję. Czuję się cholernie skrępowana. Coś ty wymyśliła. Tu na podwórku jest jeszcze gorzej. Wstydzę się. Ktoś zobaczy!!! Wracamy.
- Spoko. Najgorsze za tobą. Jesteśmy już przy aucie. Wsiadaj. Nie, nie właź tu! Z tyłu usiądź! Bardziej w lewo, o tak – pomogę tobie – tu połóż ręce. Klik, Klik!
- Co to?
- Zatrzasnęłam twoje dłonie w uchwytach. Teraz możemy jechać.
- Chcę wrócić! Już mi się to nie podoba!!! Uwolnij mnie!!!
- Nie ma takiej opcji, koleżanko. Gabinet strachu startuje...
- Arleta, nie wygłupiaj się. Nie podoba mi się to... Chcę wrócić, rozumiesz, co do ciebie mówię?
- Nie gadaj tyle.
- Nienawidzę ciebie. Wracaj!!!
Samochód wystartował. Jadą bez słowa. Natalia jest wściekła i obrażona.
- Wiesz Arleta – odezwała się Natalia po długim czasie – naprawdę nie robi to na mnie wrażenia. Jest mi jakoś tak... zwyczajnie, a przede wszystkim zimno. Wiem, że chciałaś dobrze. Przepraszam, że to powiedziałam. Ale teraz naprawdę wystarczy. Chcę wracać!!! Rozumiesz, co do ciebie mówię?
- O cholera... (słychać krzyki na zewnątrz). Samochód ostro hamuje i jeszcze ostrzej przyśpiesza.
- Chyba wymusiłam pierwszeństwo i gość walnął w latarnię. Jasna cholera...
Znów hamowanie. Ktoś otwiera drzwi.
- No i co? Czego chcesz? Palancie. Fak JU...
Trzaśnięcie drzwiami.
- Kurcze... oni jadą za nami... Trzymaj się mocno, ja przyśpieszam...
- Aaaa... Nie wygłupiaj się... Matko, ale się boję... rzuca na zakrętach jak chole... ! Oszalałaś?
- Muszę... wybacz. Zgubiłyśmy ich. Dobra jestem, nie? Ufff, ale ulga... O Kur...
Ostre hamowanie. Ktoś otwiera drzwi, chyba z obu stron, bo zimne powietrze wtargnęło do wnętrza... bardzo zimne.
- Jak jedziesz dziwko? Kto ci dał prawo jazdy?
- Przepraszam, zamyśliłam się!
- Zamyśliła się - jak ryba na rowerze. Nieprawdopodobne. A czego ta foczka z tyłu siedzi goła z opaską na oczach? Pojebało was?
- Nie. Robimy eksperyment. Studiujemy psychologię i robimy badania na zaliczenie.
- Zaliczenie!!! ... Zawiozę do zakładu dla psycholi! ... kurcze, "zaliczenie". Pojedziesz zaraz dziwko na takie zaliczenie, że się przekręcisz. Artur rób zdjęcie! Tak masz zrobić, żeby było widać numer rejestracyjny i obie lale. A tą z tyłu dokładnie sfotografuj, ze szczegółami!!!
- Ha, ha, ha, Zrobię kilka!
- Nieeee... Przestań. Nie rób zdjęć! To moja przyjaciółka. Nie pozwalam, Ona nie chce!!! Powiedz Natalia, że nie chcesz!!! No, mów coś!!!
Przerażona Natalia milczy. Potrząsa przecząco głową i nie potrafi wymówić ani słowa.
- Macie laski problem... Chyba foczka przestanie ciebie lubić. Dawaj torebkę. Zabieramy dowód. Odbierzesz go osobiście – tu masz numer telefonu. Powiemy ci ile kasy przynieść za naprawę. ... i jak się ubrać na spotkanie. Ha,ha, ha!
- Puść!!!
- Cicho bądź! Do Natalii dobiegają odgłosy szamotaniny. Auuuu... Boli, nie ściskaj tak mocno!!! Co robisz – to krzyczy Arleta. Co tam się dzieje?
- Zabierz foczkę Artur. Kurde, ale bojowa... Nauczymy kultury. Wyciągamy ją. Wychodź, bo jak się za ciebie zabiorę, to będzie bolało... Do auta... ale już!!!
- Zostaw mnie, auuuu, precz z łapami!
- Młody, zwiąż jej ręce! Skąd w kobietach tyle agresji. To wszystko przez sytuację gospodarczą. Tu wsiadaj... Nauczymy ciebie jeździć... Takie zaliczenie ci zrobimy, że zejdziesz...
Odgłosy cichną. Natalia słyszy dźwięk odjeżdżającego samochodu, zabierającego Arletę w nieznane. Czuje się teraz fatalnie. Sama, w opuszczonym, otwartym aucie i do tego naga. Potrząsa głową, aby zsunąć z oczu opaskę, ale bezskutecznie. Chłód coraz bardziej doskwiera. Gdyby udało się uwolnić chociaż jedną rękę...
Mija czas. Jest coraz gorzej. Może Arleta powróci... Słychać kroki. Wołać i prosić o pomoc? Głupio jakoś... Co robić? Co robić?
- Patrz Kornel – słyszy Natalia - o to chodziło Arturowi. Na tylnym siedzeniu jest towar dla niego. O kurczę – to jest goła baba!!! Z opaską na oczach. Zobacz – prawdziwa!!!!
- Proszę pana, proszę mnie odwiązać.
- Mała, mam zlecenie, żeby ciebie dowieźć do szefa. Sorry, ale nie mogę.
- Proszę... Ja... ja zapłacę...
- Nie znasz szefa. Chyba by mnie zabił. To furiat!!! Nawet o tym nie myśl.
- Proszę...
- Siadaj Jankes koło panienki i jedziemy – słyszy niski męski głos. Ktoś uruchamia silnik. Jadą...
- Panowie, dokąd mnie wieziecie? Proszę mnie natych... - krzyknęła Natalia i w połowie tego krzyku ten ktoś siedzący obok niej, przyłożył dłoń do jej ust. Szamotała się... Wydawała nieartykułowane dźwięki, coraz cichsze i cichsze, wobec beznadziejnej sytuacji.
- Fajny towar, nie... Artur??? - wydusił z siebie Jankes.
Kierowca odpowiedział. – Po co tyle gadasz, Jankes. Nie podniecaj się!!
Jankes zamilkł. Wiercił się nieustannie, wyraźnie podniecony sytuacją. Miał silną i dużą dłoń. Natalia czuła ją teraz na swoim udzie. Głaskał delikatnie, coraz mocniej, przesuwając palcami ku wewnętrznej części.
- Fajne ciasteczko... Ech... pojadło by się, pojadło...
- ... i popiło – dokończyli razem ze śmiechem...
Natalia czuła się fatalnie. Na jej łonie panoszyła się męska, bezceremonialna łapa. Jankes pozwalał sobie tam na zbyt wiele. Pochylił się i wsunął łokieć między jej rozwarte kolana. Bezczelnie dotykał jej TAM... Bębnił delikatnie palcami, muskał, zakreślał niewielkie kółeczka. Całkiem unieruchomiona, protestowała potrząsaniem głowy. Nie chciała czuć ponownie jego łapy na ustach. Jankes wykazywał coraz większe zainteresowanie jej kobiecością.
- Foczka jest mokra – obwieścił z zadowoleniem. Może zrobimy jej dobrze? Zatrzymaj się!!! Naprawdę mokra!!! O zobacz... Natalia nie przypuszczała, że nie potrafi powstrzymać reakcji ciała w tak niekorzystnej sytuacji. Jankes przesunął dłoń wyżej, dotykając jej piersi, po czym, szczypiąc delikatnie sutek rzucił:
- Fajne cycki ... Szkoda, że taki towar się marnuje.
- Zostaw foczkę w spokoju, palancie. – kierowca krótko skwitował sytuację. Szef się foczką zajmie, to się towar nie zmarnuje. A jak się postarasz, to wtedy jak szef się znudzi, to ci pozwoli się pobawić. Cierpliwość jest najwyższą cnotą.
Natalia siedziała nieruchomo, niezbyt zachwycona perspektywą. Jankes grubiańsko macał jej pierś, cmokając z zachwytu.
- Odpuść sobie Jankes – rzucił kierowca spod nosa. Nie dla psa kiełbasa.
Jankes zwiększył aktywność. Przesuwał dłoń po jej włosach, aby przez ramiona i piersi powrócić na zaciśnięte już kolana. Natalia od samego dotyku dostała dreszczy obrzydzenia. Skuliła się.
- Zobaczymy, czy dziunia lubi konkretne zabawy – zaśmiał się i rozsunął jej uda. Stawiała opór, ale co z tego... Znów rozdzielił jej kolana łokciem, położył dłoń na jej brzuchu i zsuwał ją coraz niżej.
Natalia wierzgała i rzucała się na wszystkie strony. Zostaw, krzyczała, gdzie te łapy... Jankes obojętny na protesty poślinił palec i zdecydowanie zbliżał go do celu. Natalia ostro rzuca całym ciałem. Kierowca zatrzymuje auto.
- Kurwa, Jankes, zachowuj się! – krzyknął. Nie pozwoliłem na zabawę. Foczka jest nietykalna, a ty możesz tylko pomarzyć – jasne?
- O co tyle hałasu. O byle gęś???! Pojebało cię? Przecież nic nie robię!!! Jankes zabrał ręce i oburzony usiadł prosto, gapiąc się w ciemność za oknem.
- Właśnie, że robisz i mi się to kurwa nie podoba! Za chwile wysiądziesz i pójdziesz na piechotę.
Kierowca ponownie skupił na prowadzeniu auta. Jankes siedział nieruchomo, ale Natalia czuła jego wzrok. Była pewna, że wpatruje się intensywnie w jej ciało. Istotnie. Znów nie wytrzymał. Jego dłoń znów spoczęła na jej udzie i powolutku przesuwała się w kierunku jaskini rozkoszy. Natalia wyrzuciła z siebie pomruk protestu. Kierowca zatrzymał się.
- Jankes, wypierdalaj z auta.
- Już nie będę szefie.
- Jankes zaraz się wkurwię i po co ci to? No, Jankes – pomyśl, jeżeli w twoim mózgu została jeszcze jakaś komórka, której nie zniszczył alkohol. Wiesz, że szef szybko się nudzi. Będziesz miał swoje pięć minut. Ale teraz dziunia jest jak dziewica dla smoka i nie pozwalam ci się brzydko bawić, bo się smok wkurwi i nam jaja pourywa! Zrozumiała głupia pała, czy chcesz wpierdol dydaktyczny?
Do Natalii dotarło jak bardzo jest źle. To działo się przecież naprawdę... jechała naga, autem w nieznane wieziona przez dwóch napalonych samców. Wiozą ją do jakiegoś Artura. Przecież to jakiś koszmar, to wszystko.
Świadomość, braku wpływu na dalszy bieg zdarzeń, była przerażająca. Czy taki strach lubiła? Oczywiście, że nie. To miał być strach kontrolowany i koniecznie łagodzony przez bliską osobę. Teraz było całkiem inaczej. Jak ona, naga i w obcym miejscu będzie mogła się obronić przed silnymi mężczyznami? Co jeszcze może ją spotkać? Była wściekła na samą siebie, za reakcję swojego organizmu. Czuła, jak robi się tam w dole... wilgotna. Czy takie zniewolenie łączy się w psychice z podnieceniem? Czy właśnie w jej ciele zadziałało kilkadziesiąt tysięcy laty ewolucji?
Śniła kilka razy o czymś tego rodzaju, ale to były przecież sny. Była teraz zdecydowana bronić się. Bronić, ze wszystkich sił ale to, że nie panuje nad biegiem zdarzeń, była porażająca. Czuła się bezradna. Nie miała pomysłu na rozwiązanie sytuacji.
Zatrzymali się. Przez otwarte drzwi wtargnęła fala świeżego, leśnego powietrza. Panowała kompletna cisza, przerywana jedynie odgłosami świerszczy. Żadnych odgłosów, świadczących o obecności ludzi.
Mężczyźni odczepili ręce i próbowali wyciągnąć ją z auta. Natalia mocno zaparła się nogami o fotel.
- Proszę mnie natychmiast odwieźć do domu! Mówiła to, zdzierając z oczu opaskę. Mężczyźni byli ledwie widoczni w mroku nocy, nie potrafiła odróżnić ich twarzy, dostrzegała jedynie ich sylwetki.
- Mała - jeśli nie będziesz posłuszna, to będę nieprzyjemny. Nie mam ochoty na szarpanie się.
- Spadaj – wydusiła z siebie Natalia. Postaram się, żebyś tego pożałował!!!Natalia potrząsnęła przecząco głową ale jednocześnie wyszła z auta. Zdała sobie sprawę, że opór nie ma sensu. Stanęła przed autem, przesłaniając dłońmi łono.
Kierowca wysupłał pas ze spodni.
- Pochyl się – powiedział.
- Oszalał pan? Dlaczego?
- Zasłużyłaś na lekcję posłuszeństwa, mała. Powiada chińskie przysłowie "uważaj, aby język ci głowy nie uciął". Jankes, przełóż mi foczkę!
Jankes pochwyciła silnie Natalię i odwrócił ją i pochylił, podsuwając kolano pod jej brzuch. Było ciemno, ale dotychczasowa nagość wydawała się znacznie mniej krępująca od tak upokarzającej pozycji Poczuła uderzenie pasem w pośladek. Nie, nie bolało, Usłyszała głośny trzask... Po chwili pojawiło się pieczenie. Silne, nie do opanowania... Drugi trzask i pieczenie jeszcze większe.
- Wystarczy Jankes. Puść foczkę! Chcesz jeszcze?
Jankes zwolnił uścisk. Natalia podniosła się i rozmasowywała dłonią piekące pośladki... Szczypało, jak cholera.
- Będziesz grzeczna, czy powtarzamy?
- Nie – odpowiedziała szybko... Proszę tego nie robić... Nie chcę.
- Chcę usłyszeć, że rozumiesz, że jesteś zabawką, a zabawka służy do zabawy a nie do filozofowania. Czy to rozumiesz? Powiedz!!!
- Ro, ro, rozuuumiem – wydukała Natalia. Trzęsąc się rozmasowywała szczypiący pośladek i kiwała potakująco głową.
- No, to dobrze – powiedział oprawca spokojniej. Nie wymagał, aby mówiła więcej. Jeszcze jedno - nie próbuj uciekać, bo spuściłem psy! - dodał
Za kark prowadził Natalię do niewielkiego pokoju. Duże łóżko, stół i dwa krzesła. Drzwi prowadziły do niewielkiej łazienki. Jedyne oświetlenie stanowiła mała LED-owa świeczka.
- Tu czekaj – powiedział i zamknął drzwi.
Natalia okryła się kocem i siedziała na łóżku. Czas mijał. Co robić?
Z rozmyślań wyrwał ją warkot silnika. Ktoś przyjechał. Nasłuchiwała odgłosu kroków na schodach i... niestety usłyszała. Coraz głośniejszy dźwięk uzmysłowił jej że za chwilę zmierzy się z nową rzeczywistością. Przybysz zbliżał się. Natalia zawsze czuła przyjemność, widząc jak korzystnie działa na mężczyzn, ale tym razem zapragnęła być brzydka, za wszelką cenę stać się przezroczysta... Zacisnęła pięści. "Ale mnie ta Arleta urządziła... Ale się wpakowałam, co ja najlepszego zrobiłam?" - powtarzała.
W drzwiach ukazała się postać w czarnym kapturze. Postać trzymała w dłoni bat. Za nią weszło dwóch nieznajomych.
- O matko – co to takiego?
Gość w kapturze stał nieruchomo. Jeden z jego towarzyszy zdjął koszulę, zsunął spodnie i w bokserkach stanął przed jej łóżkiem. Natalia z przestrachem popatrzyła na jego umięśnioną sylwetkę. Jego wzrok błądził po jej ciele. Ze strachu wstrzymała oddech. Nieraz żartowała z koleżankami, że pewno taki jakby przycisnął, to by dziewczynie kości połamał, ale teraz nie było jej do śmiechu. Skuliła się i tocząc walkę z drżeniem ciała, spojrzała w jego oczy. To były oczy bezmyślnego wykonawcy poleceń... Ona teraz była tylko... foczką, której zdanie nie ma znaczenia. Starała się opanować, nie pokazać jak bardzo się boi... Spięta i drżąca obserwowała jak oprawca pręży mięśnie. Jego bokserki wypełniały się... Natalia walczyła ze zbliżającym się atakiem nieokiełznanej paniki.
- Nie waż się mnie dotknąć... - powiedziała zdenerwowanym głosem – zostawcie mnie!
- Wystarczy – odezwał się gość w kapturze. Spadajcie...
Natalia spojrzała na oprawcę w kapturze. Ten głos... dziwny jakiś... znajomy?
- Show zakończony. Człowiek w kapturze podał Natalii zawiniątko. Odsłonił twarz. To Arleta!!!
- Jak mogłaś mi to zrobić? Nienawidzę ciebie!!! Teraz naprawdę! Natalia była autentycznie wściekła.
- Sama tego chciałaś. No jak, bałaś się?
- Jak cholera!!!
- No to teraz czas na relaks. Chodź.
- Chcę się ubrać!
- Niepotrzebnie – to raczej ja się rozbiorę. Idziemy się kapać.
Przeszły korytarzem do dużego pomieszczenia z okrągłą wanną. Weszły do wody. Była ciepła i pełna pracowitych bąbelków. Natalia przymknęła oczy... Powoli wracał spokój, ale pupa jeszcze piekła...
Za chwilę w wannie pojawili się dwaj mężczyźni. Przyszli nadzy i również weszli do wody.
- Dziękuję chłopaki za zaangażowanie – Arleta uśmiechnęła się.
- Podziękowanie nie wystarczy. Umowa była konkretna!
- To znaczy?
Artur uśmiechnął się do Natalii.
- Wcale nie odwołałem tego, że jesteś moją zabawką.
Jak Ci się podobało?