Spotkanie po latach (I)
25 kwietnia 2009
20 min
To opowiadanie pisane jest "po fakcie", dlatego od razu mogę powiedzieć, że, z racji zaistniałych sytuacji, należało je podzielić na dwie części - część osobistą, która dotyczyła mnie, mojego syna i mojego męża oraz część towarzyską obejmującą mnie mojego męża i głównego lokatora mieszkania, w którym przebywałam.
Część I Osobista.
W niedzielę, 17.04.05 późnym wieczorem otrzymałam od mojego syna pocztą elektroniczną list, w którym zaprasza mnie do Berlina na majowy weekend. Wyjaśnia mi, że w tym czasie u nas jest długi weekend, natomiast on ma coś do załatwienia w poniedziałek i we wtorek w Berlinie, tak, że byśmy się mogli zobaczyć i porozmawiać. Poformował mnie, że rodzina jego kolegi ma w Berlinie mieszkanie i tam się będziemy mogli, w sposób niekrępujący spotkać.
Marek (syn) w 2002 roku zdał maturę i pojechał do mojego byłego męża, a swojego ojca na studia do Paryża. Oczywiście, utrzymujemy normalne kontakty między sobą, czasami przyjeżdża, jak ma wolne na uczelni, część wakacji spędzał w Polsce.
Ale rzeczywiście, szykowało się kilka dni wolnego, więc nie podejrzewając niczego, zgodziłam się na ten wyjazd. Nawet wzięłam wolny piątek, aby spokojnie przejechać trasę do Berlina i około 19-tej stanęłam przed bardzo eleganckim blokiem pod wskazanym adresem.
Miałam w samochodzie trochę różnych zakupów, ale postanowiłam najpierw pójść przywitać się z synem. Zadzwoniłam do drzwi i rzeczywiście otworzył mi Marek. Na pierwszy rzut oka, jeszcze jakby trochę wyrósł, robiąc się wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, ale na pewno zmężniał. Przywitał mnie bardzo czule tuląc się do mnie i poprosił, abym weszła dalej. Trochę zdziwiłam się, że jest ubrany w garnitur, białą koszule i krawat, ale nadal niczego nie podejrzewałam.
No i tutaj sprawa, jak to się mówi, rypnęła. W dużym salonie stał, również ubrany w wizytowy garnitur, białą koszule i krawat, mój były mąż, Andrzej. W ręku trzymał ogromny bukiet pięknych pąsowych róż. Podszedł do mnie, przywitał się, bardzo czule pocałował mnie w rękę, mówiąc - wszystkiego najlepszego z okazji 25 rocznicy ślubu.
Stanęłam jak wryta. Zamurowało mnie, jak rzadko. W tym momencie uświadomiłam sobie, że 25 kwietnia minęło 25 lat od dnia, kiedy wzięliśmy ślub. Stałam i na prawdę nie wiedziałam, co powiedzieć. Z opresji wyratował mnie Marek mówiąc, że bardzo gorąco mnie przeprasza, ale razem z Tatą to wymyślili, bo inaczej to bym pewnie z nim się nie spotkała. Pewnie miał rację.
Kilka zdań dotyczących mojego męża.
Jak to się mówi, od momentu, kiedy pouczyłam, że jestem kobietą "swędziała mnie Cipka", zawsze byłam mocno pobudzona erotycznie. W pierwszej klasie liceum straciłam cnotkę, byłam zaproszoną na prywatkę, puściłam się z chłopakiem, który mi się dawno podobał. Dalej szło różnie, ale, jak to się mówi, coraz częściej "swędziała mnie Cipka", więc trzeba było ją podrapać. Kiedyś w akademiku przespałam się z jednym chłopakiem. Ten głupol, pochwalił się swojemu kumplowi, że poderwał niesamowitą dziewczynę w łóżku. Następnym razem zaczął przystawiać się do mnie ten drugi, ale nie poszło mu tak gładko, musiał się dosyć długo starać, dopiero po roku dostał, co chciał. Spodobało mu się i tak 25 kwietnia 1980r został moim mężem. Kawał chłopa, 190 cm wzrostu, bardzo dobrze zbudowany, ja drobna, szczupła, więc robiliśmy wszystkie "sztuki świata". Kiedy zdecydowaliśmy, że będziemy mieli dziecko, to zrobiliśmy sobie "miodowy miesiąc".
A gdzie tam miesiąc, oczywiście, w pierwszym miesiącu zaszłam w ciążę, ale "koziołki" i to wcale nie małe, robiliśmy bardzo długo, a seks, w odpowiedniej pozycji, uprawialiśmy prawie do samego końca, ostatni raz 3 dni przed moim rozwiązaniem.
Później był poród, "wyplułam glizdę" 57 cm długą, 2,80 ważącą, może dlatego, że był długi a mały mój poród poszedł, można powiedzieć gładko. Tak urodził się Marek, który teraz stał obok mnie.
W 1984r mój mąż wyjechał na staż naukowy do Francji, miał wrócić po roku, ale nie wracał. Była taka możliwość, abym ja tam pojechała, ale ja już nie chciałam. Miałam dobrą pracę, w wychowaniu syna pomogli mi rodzice, zresztą jego też, bo przecież to też ich wnuczek.
Kiedy okazało się, że mój maż układa sobie tam życie, wystąpiłam o rozwód. Otrzymaliśmy go w 1990r, rozstając się przyjaźnie, co uczciliśmy dobrą wspólną kolacją.
Więc teraz, widząc go z tym pięknym naręczem róż, w pewnym momencie serce zmiękło, uśmiechnęłam się, przyjmując je i delikatnie się z nim całując.
Wówczas Marek błyskawicznie otworzył szampana, nalał do kieliszków i podając nam, zaproponował toast - za pomyślne spotkanie, wyjaśniając, to nie on ma sprawy do załatwienia w Berlinie, ale Tata, dlatego tu się zatrzymaliśmy. Nie kryję, że wypiłam do dna z ochotą.
Po tym powitaniu zapytałam, gdzie my jesteśmy, bo to mieszkanie wyglądało okazale. Jak je później obejrzałam, miało ono około 150m2 powierzchni, duży salon, pokój - gabinet, sypialnia, dwa pokoje, duża kuchnia i bardzo duża łazienka. Andrzej wyjaśnił mi, że to mieszkanie należy do jego znajomego, który wyjechał na weekend, wraca w niedzielę wieczorem i wówczas dopiero będę miała przyjemność go poznać. Kiedy już trochę ochłonęłam poprosiłam Marka, aby zszedł ze mną po moje bagaże, wróciliśmy do mieszkania, Marek zaprowadził mnie do sypialni, która była przeznaczona dla mnie, powiedziałam, że potrzebuję się odświeżyć po podróży i przebrać, aby dopasować się do ich ubiorów, za kilka minut przyjdę do nich.
Odświeżona wróciłam do salonu a tam na stole pełna zastawa i panowie szykujący kolację. Zasiedliśmy do kolacji, później przyszedł czas na kawę i swobodne pogawędki. Tak minął czas do wieczora, kiedy to trzeba było iść spać.
Ja położyłam się do łóżka, czując na sobie już trochę zmęczenia zarówno drogą, jak i przeżyciami, ale nie bardzo mogłam zasnąć. Poszłam do łazienki i wracając odezwał się we mnie instynkt macierzyński, weszłam do pokoju Marka, zobaczyć, jak śpi. Podeszłam do łóżka, lekko próbowałam poprawić jego kołdrę. Ale w tym momencie z pod tej kołdry wysunęła się ręka, chwyciła moją mówiąc - chodź. Tego się nie spodziewałam.
W tym miejscu kilka zdań wyjaśnienia dotyczącego mojego syna. Otóż udało mi się, przy pomocy rodziców moich i Andrzeja bardzo ładnie wychować syna. Duża w tym zasługa mojej Mamy i Taty, którzy pilnowali jego nauki, pozostawiając mu jednak dużo swobody. Na pewnym etapie Dziadek turysta włóczył się gdzie mógł z tym małolatem, pokazując mu różne zakątki Polski. Ale przyszła szkoła średnia, okres dojrzewania i zaczęły go interesować nie tylko wycieczki z Dziadkiem, ale również dziewczynki. Zbliżał się koniec 3 klasy liceum i syn powiedział mi, że w lipcu chcieliby jakąś tam paczką spędzić dwa tygodnie pod namiotami. Jego kolegi Tata ma gdzieś działkę nad rzeką, chcieliby tam pojechać. Spytałam, czy dziewczyny też, no oczywiście też. Poprosiłam o telefon do rodziców tego kolegi i zapytałam, czy rzeczywiście jest taka możliwość wyjazdu. Otrzymałam potwierdzenie, więc kiedy sen wrócił do tego pytania odpowiedziałam mu, że się zgadzam, pod warunkiem, że odrobi ze mną lekcje. Zrobił duże oczy, bo praktycznie przez całe 3 lata nie odrabiałam z nim lekcji, ale powiedziałam, że ma się nie denerwować, po prostu sobie porozmawiamy.
Po dwóch dniach poprosiłam go wieczorem do swojej sypialni, leżałam na łóżku nago, tylko pod pledem, poprosiłam, aby się położył obok mnie i zaczęłam go dotykać. Wcześniej podłożyłam mu kilka książek, sprawdziłam, były czytane, bo pozostawiałam w nich w pewnych miejscach włosy, które powypadały, kiedy były przekładane kartki. W pierwszej chwili był zdezorientowany, o co chodzi. Kiedy chciałam wsunąć mu rękę w majtki chwycił mnie za rękę. Wówczas ja dołożyłam drugą rękę i jego rękę zaczęłam przekładać na swoje ciało. Popatrzył, a ja powiedziałam - zamknij oczy, jestem Twoją dziewczyną. I bardzo wolno zaczął się proces zwiedzania mojego ciała. Kiedy doszliśmy do Cipki, kierując jego palcami, pokazałam mu, gdzie Łechtaczka, gdzie Gniazdko. O dziwo, sama byłam mocno podniecona. Na tym skończyliśmy, powiedziałam mu, jutro ciąg dalszy. Wieczorem już nie musiałam go prosić, przyszedł sam, "powtórzył lekcje", ja sprawdziłam, że jest mocno podniecony, więc pokazałam mu, jak ma we mnie wejść. Zrobił to nawet zgrabnie, ale był na tyle spięty, że nie mógł się rozładować. Znowu przerwałam do następnego dnia, znowu "powtórka lekcji", ale tym razem udana. Bardzo był zdziwiony, że to taki efekt.
Następnego dnia następna lekcja, chyba najtrudniejsza, bo mając go mocno podnieconego, wyjęłam prezerwatywy i poprosiłam, aby założył. Nie szło mu to dobrze, więc mu pomogłam, ale gdy założył, zdjęłam i wpuściłam go do Gniazdka. Był już dobry.
Dałam mu, tak, jak moja Mama kiedyś mnie, kilka paczek prezerwatyw, poprosiłam, aby poćwiczył sam, jeśli mu braknie, ma mi powiedzieć, to mu kupię. Wyjaśniłam mu, że jak pojedzie na te wakacje, to ma stosować prezerwatywy, bo inaczej mogą być poważne kłopoty. I na tym skończyliśmy tę "Lekcję".
Przyszły wakacje i pojechał pod te namioty, wrócił, o nic nie pytałam, miał jechać za dwa dni w góry, wsadził głowę do sypialni, pytając, czy może. Powiedziałam, że tak. Wsunął się do łóżka, przytulił się i na ucho powiedział mi - dziękuję za lekcje, przydały się. Uśmiechnęłam się, ale powiedziałam tylko, że to dobrze i poszedł. Był w górach, ponownie był gdzieś pod namiotem i tak skończyły się wakacje. Po wakacjach, zaczęła się szkoła, któregoś razu, przy kolacji, mimo chodem stwierdziłam, że kontynuując naukę w szkole, powinien również doskonalić inne swoje umiejętności. Spojrzał i chyba zrozumiał, bo w któryś sobotni wieczór znowu przyszedł do mnie, a ja go uczyłam następnych pozycji. I tak było przez cały rok szkolny. Co jakiś czas, chyba jak go zaczynała "swędzieć pałka" przychodził do mnie na pieszczoty. Ostatnią noc, przed jego odlotem do ojca przekotłowaliśmy całą. Pojechał, minęły dwa lata, był na wakacjach przez trochę u mnie, ale do mojej sypialni już nie przyszedł.
Więc uważałam, że "już się usamodzielnił", a tu nagle taka propozycja. Wsunęłam się do jego łóżka, a on mocno przytulił się do mnie, mówiąc, że się nic nie zmieniłam, że ładnie wyglądam i takie inne dyrdymały. Kiedy on to mówił, ja spuściłam rękę w kierunku jego krocza, a tam pod spodenkami naprężony do skoku jego Pałeczka. Odchylił głowę, ja spytałam, jak chcesz, powiedział, normalnie. Oboje unieśliśmy się, ja zdjęłam koszulkę, on spodenki i położyłam się, pozwalając mu wejść we mnie. Witając się z nim, miałam wrażenie, że zmężniał, teraz wiedziałam już, że zmężniał na pewno. Jego Pałeczka był wielkości dorosłego mężczyzny i kiedy we mnie wszedł, czułam go niesamowicie mocno.
Ta świadomość, że to "mój mężczyzna" powodowała tak ogromne podniecenie, że w pewnym momencie wsunęłam sobie pół zaciśniętej dłoni w usta, aby nie krzyczeć ze szczęścia. Aż przyszedł moment pełnego spełnienia, też mocno jęcząc, strzelił we mnie ogromną ilością spermy. Opadł, przygniatając mnie całkiem, ale objęłam go ramionami, mówiąc, że jestem szczęśliwa z powodu tak wspaniałego mężczyzny. Poprosiłam, aby poszedł się umyć, ja dłuższą chwilę leżałam bez ruchu. Kiedy przyszedł, pomogłam mu się położyć, okryłam kołdrą i dając mu mocnego buziaka w policzek, powiedziałam - spij spokojnie. On spojrzał na mnie i mówiąc dziękuję, stwierdził - jak zawsze jesteś wspaniała.
Pogładziłam go po głowie i poszłam się umyć. Stojąc pod prysznicem wpadłam na szatański pomysł, jeżeli mam dwóch mężczyzn, to dlaczego nie "sprawdzić" tego drugiego. Skończyłam się myć, wytarłam, weszłam do swojego pokoju, trochę odświeżyłam i poszłam do pokoju męża. Andrzej spał już dosyć mocno, delikatnie odsunęłam kołdrę i zaczęłam wsuwać się do jego łóżka. Przebudził się i w pierwszej chwili nie bardzo wiedział, co się dzieje. Ale już po chwili do niego wszystko dotarło, objął mnie swoim ramieniem, a ja się bardzo mocno w niego wtuliłam.
I w tym momencie jakby odpłynął cały dotychczasowy świat, a powróciły dawne, szczęśliwe lata. Podniosłam rękę i po chwili gładziłam jego głowę. Następny moment i nasze usta zwarły się w wyjątkowo namiętnym pocałunku, jego ręka zsunęła się, sięgając końca mojej koszuli nocnej i przesuwała się po udach w kierunku Cipki. Do głowy powróciły wspomnienia naszych szalonych pieszczot, więc cichutko szepnęłam - zdejmij koszulę, lekko unosząc biodra. Wprawnym ruchem podciągnął ją powyżej bioder, po czym ja puściłam go i siadając pozwoliłam zdjąć mu ja całkowicie. On również błyskawicznie zrzucił swoja piżamę i oboje nadzy przylgnęliśmy do siebie, ściskając się w obłędnym uścisku namiętności.
Ten szalony uścisk namiętności dał błyskawiczną reakcję, moja Cipka już była mokra, a tuląc się do niego poczułam na swoim ciele przylegającego do mnie jego Pałkę. Jeszcze jeden oddech i szepnęłam - teraz, ale - od tyłu, w tym zawsze byłeś dobry. Spojrzał, uśmiechnął się i zaczęliśmy zmieniać pozycje, tak, aby mógł we mnie wejść. Nie trwało to długo, po chwili był już za mną, a ja mocno wypinając do góry biodra czekałam, aż we mnie wejdzie. I wszedł, mocno i zdecydowanie. Każde jego pchnięcie czułam bardzo głęboko. Z każdym pchnięciem narastało podniecenie, aż czując zbliżający się wytrysk jęczałam dochodząc do pełnego orgazmu.
Skończył, a ja osunęłam się już zupełnie bez sił, on położył się obok mnie, czuląc się mocno do mnie. Chwilę odpoczęłam, wyrównałam oddech i dając mu mocnego buziaka poszłam się umyć i spać na swoim łóżku. Dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć, ciesząc się wewnętrznie z odbytych zbliżeń z moimi, acz nie do końca już mężczyznami.
Wbrew moim obawom, obudziłam się dosyć wcześnie rano, kiedy moi Panowie jeszcze spali, szybko zrobiłam toaletę i jak przykładna matka i żona poszłam do kuchni, zrobić im śniadanie. Zadbali o to, aby w lodówce było, co potrzeba, trochę przywiozłam ze sobą, przygotowałam pieczywo, wędlinę, przygotowałam patelnię, aby zrobić im dobra jajecznice i zaczęłam ich budzić. Nie było to takie łatwe, ale po pewnym czasie zasiedliśmy przy stole. Podczas śniadania okazało się, że Marek zaraz wyjeżdża. W tym momencie dopiero skojarzyłam, że wczoraj mówił coś na ten temat. Ale wówczas nie przypuszczałam, że Marek może wcześniej wyjeżdżać. Okazało się, że musi, bo ma w poniedziałek jakiś ważny sprawdzian w szkole, dlatego musi się trochę pouczyć w niedzielę.
Zrobiło mi się trochę przykro, jak każdej matce, ale dostał dobrą wyprawkę jedzeniową z tego, co przywiozłam z domu i pojechał. Przez cały czas śniadania ani jeden ani drugi nie dał po sobie poznać, że w nocy coś się działo. Marek, żegnając się, przytulił się do mnie, szepcząc mi do ucha - jeszcze raz Ci mówię, że jesteś wspaniała, przyjadę w wakacje. Razem z Andrzejem odwieźliśmy go moim samochodem na dworzec i pojechał a my wróciliśmy do domu.
Ledwo przekroczyliśmy próg mieszkania Andrzej objął mnie i mocno ściskając powiedział - Peter wraca jutro wieczorem, tyle czasu mamy dla siebie i przywarł do moich ust w namiętnym pocałunku. Zaczęło się od pocałunku, po chwili zaczęły spadać z nas ubrania i za moment byliśmy już nadzy w łóżku. Te pocałunki spowodowały, że oboje byliśmy już bardzo podnieceni, więc dałam mu znać, żeby wszedł we mnie, rozsuwają nogi. Poczułam go niesamowicie mocno w sobie, rękoma objęłam jego ramiona i trzymając się ich mocno przyjmowałam w siebie każde jego pchnięcie. A za każdym pchnięciem narastało we mnie podniecenie wyrażane głośnym pojękiwaniem, aż przyszedł ten moment spełnienia, ja byłam już w orgaźmie, kiedy on strzelił we mnie swoim strumieniem spermy. Zaakcentowałam to bardzo głośnym krzykiem, on opadł na mnie i tak przez chwilę leżeliśmy, mocno tuląc się do siebie.
Ale trzeba było wstać i umyć się. On poszedł pierwszy, a ja ściskając mocno nogi, jeszcze przezywałam odchodzący orgazm, ale po chwili też poszłam, umyć się. Wiedząc, że mamy dużo czasu specjalnie nie spieszyłam się, a kiedy przyszłam do kuchni czekała na mnie pachnąca kawa.
Z przyjemnością się jej napiłam, po czym zaproponowałam, abyśmy poszli do łóżka, dalej odpoczywać. Filiżanki z kawą stały na stoliku obok, a my wtuleni w siebie, jak za dawnych lat. Kawa wystygła, a mnie było mało, więc zaproponowałam, że pójdę zrobić następną.
Andrzej przyszedł za mną, kiedy ja postawiłam kawy na stole, on stał oparty o blat szafek. Podeszłam do niego, pochyliłam się, pocałowaliśmy się, ja rozluźniłam ręce na jego ramionach i zaczęłam przesuwać swoją głowę po jego klatce piersiowej, wolniutko klękając całowałam brzuch, aż ręce moje oparły się o jego biodra, on lekko odsunął się od tego blatu, szorty zsunęły się zupełnie na dół, ja opuszczając się na kolana rękoma ujęłam jego Pałkę. Był jeszcze w stanie snu, ale moje ręce, a szczególnie usta, spowodowały, że zaczął po woli się budzić. To ściągałam mu napletek do samego końca, to znowu chowałam w nim całą żołądź, to go oblizywałam, to mu język wciskałam w dziurkę, to wpuszczałam go w swoje usta do końca.
Aż przyszedł czas efektów, czując już swoją męskość, wziął mnie za ramiona, podciągnął do góry, teraz on oparł mnie o blat, ja wypięłam się do tyłu, jak mogłam i pozwoliłam mu wejść w siebie. I znowu było mi wspaniale. Czułam, jakby jego Pałka sięgał przepony, biorąc oddech, kiedy się wsuwał, czułam, jakby wypełniał mi cale podbrzusze. Aż przyszedł stan szczytowania, ja darłam się w obłędzie orgazmu, a on strzelał we mnie strumieniem spermy.
Skończył, wysunął się, ja się błyskawicznie przytuliłam do niego, nogi mocno ściskałam, bo wewnątrz jeszcze się we mnie wszystko gotowało. Ponownie trzeba było się umyć, ale tym razem już razem poszliśmy pod prysznic, opłukaliśmy się i po wytarciu poszliśmy grzecznie do łóżka. Nawet usnęliśmy, jak długo spaliśmy nie wiem, obudziliśmy się, ale jakoś nie mieliśmy ochoty wychodzić z tego łóżka. Andrzej dłuższą chwilę tulił się do mnie, uniósł się i zaczął mnie całować. Całował mocno i namiętnie, tak, jak za dawnych lat. W tym czasie jego ręka zaczęła pieścić Piersi, one te pieszczotę przyjęły i postawiły Brodawki na baczność.
Więc, jakby chcąc wziąć oddech, odsunął się od moich Ust i przesunął głowę w kierunku tych Brodawek, jedna z nich za chwilę już była w jego ustach, jego język mocno ja drażnił. Zaczęło mnie to bardzo mocno podniecać, ale głowa Andrzeja zaczęła wędrować dalej, przesunęła się na zagłębienie pępkowe, mocno w nim buszując, aż podniósł się na rękach i przesunął całym ciałem w dół, kładąc głowę na wzgórku łonowym. Ponieważ jest on golutki, więc lekko go przyszczypał zębami, ale tylko po to, aby się poprawić i po chwili zacząć zsuwać głowę między nogi.
Ja je lekko rozsunęłam, on wsunął w to miejsce swoje ręce, rozsunął je dalej i zbliżył swoją twarz do mojej Cipki. Kiedy poczułam, jak jego język wsuwa się, dotykając już Łechtaczkę, nie wytrzymałam i rozszerzyłam nogi bardzo mocno, a on już całą twarzą był w Cipce. Język jego latał a to dotykając Łechtaczki, a to zagłębiając się w Gniazdku. Cipka, będąc coraz bardziej podniecona, puszczała coraz więcej soków. On swoim językiem rozprowadzał je po całej przestrzeni, nawilżając coraz mocniej Brązową Dziurkę. Widocznie te pieszczoty sprawiały mu również przyjemność, bo sam się też mocno podniecił i kiedy Cipka spływała obficie sokami namiętności, podniósł się, mówiąc - odwróć się.
Odwróciłam się na kolana, on już po chwili pieścił swoją Pałką Cipkę, dłuższą chwilę drażnił się w Gniazdku, ale tylko po to, aby wziąć na Pałkę jak najwięcej soków po czym przesunął go w kierunku Brązowej Dziurki i ją zaatakował. Ja mocniej zaparłam się i poczułam, jak wdziera się w jej wnętrze. Ten moment przechodzenia Żołędzi w głąb jest wyjątkowo mocno wyczuwalny, po chwili był już w środku, rękoma chwycił za biodra i tylko słychać było odgłosy uderzających o siebie pośladków. Czułam go wyjątkowo mocno i głęboki, aż poczułam, jak wpływa we mnie jego cienka strużka. na moment oparł się na mnie, ale po chwili wysunął się i poszedł się umyć, a ja leżąc wielokrotnie ściskałam mięśnie Pupy.
Po nim i ja się umyłam, Andrzej zaproponował, abyśmy wyszli na spacer. Pojechaliśmy gdzieś do centrum, wolno snując się ulicami, przysiedliśmy gdzieś na piwo. Zrobił się wieczór i wróciliśmy do domu. Zrobiłam małą kolację, po której, oboje czując już całodzienne zmęczenie, poszliśmy spać. Przed nami były jeszcze następne dni.
Była już niedziela. Andrzej obudził się pierwszy, poszedł do łazienki zrobić poranną toaletę, ja po nim, kiedy wróciłam przy łóżku już pachniała poranna kawa. Z przyjemnością się jej napiłam, położyliśmy się ponownie do łóżka, ale gdzie tam, w żaden sposób nie dało się leżeć koło siebie spokojnie. Nasze oczy patrzyły na siebie, a nasze ręce robiły to, co powinny robić, to znaczy jego ręka już była w Cipce, a palce penetrowały jej głębie, ja już pieściłam jego Pałkę, to zsuwając napletek do końca, to go znowu przeciągałam w drugą stronę, chowając w nim Żołądź.
Kiedy już poczułam, że jest odpowiednio mocny zaczęłam przesuwać się na niego, do pozycji na jeźdźca. On to zrozumiał błyskawicznie, poprawił się na łóżku a ja po chwili już na nim siedziałam.
Ze względu na rozmiary jego bioder musiałam mocno rozsunąć swoje nogi i lekko podtrzymując pałkę, nakierowałam ją w odpowiednie miejsce i wolno zaczęłam opuszczać swoje biodra. W momencie wypełniania się Cipki już zaczęłam pojękiwać, bo tak mocno go czułam.
Aż przyszedł moment, kiedy był cały we mnie, moja Cipka była naprężona do granic możliwości, wówczas on zaczął unosić i opuszczać swoje biodra. Każdy taki ruch, to następne pchnięcie. Cipka już w tym momencie roniła soki namiętności a ja pojękiwałam coraz głośniej Moje ręce oparłam na jego klatce piersiowej, jego ręce mocno dociskały mnie do jego bioder i tym sposobem za chwilę już krzyczałam osiągając ten maksymalny stan rozkoszy. Padłam na niego i wtulona w ramiona długo leżałam, czując jak się we mnie wszystko gotuje.
Zrobiliśmy niezbędną toaletę, zjedliśmy śniadanie, było już prawie południe, poszliśmy na spacer do miasta. Nie jest to miejsce, aby opisywać nasze osiągnięcia turystyczne, ale w pewnym momencie Andrzej zaproponował, abyśmy wracali do domu, bo on nie wie, o której przyjedzie Peter, a chciałby, abyśmy mieli jeszcze trochę czasu dla siebie. Ja z taką sugestią się zgodziłam, wróciliśmy do domu i już od drzwi tuliliśmy się do siebie.
Byliśmy oboje podpoceni, więc trzeba było wejść pod natrysk. Ręce nasze oplatały nasze ciała myjąc miejsce przy miejscu. Ja opuściłam rękę myjąc jego Pałkę, on mył Cipkę, palce jego dokładnie wypełniały jej wnętrze. Obróciłam się do niego plecami, aby je umył. Ale on szybko przesunął swoje ręce w dół i prawą ręką, przesunąwszy do przodu, pieścił Cipkę, dwa palce lewej ręki już siedziały w Pupie. ja opuściłam swoja rękę w dół i uchwyciłam jego Pałkę. Czując, że już jest bardzo mocna zapytałam go, jak chce we mnie wejść. Padła krótka odpowiedź - w Pupę, on to zawsze lubił, więc ja opierając się o armaturę mocno wypięłam się, a on lekko nawilżając się żelem do kąpieli, po chwili już wjeżdżał we mnie. Chwycił mnie mocno za biodra i zaczęły rozlegać się charakterystyczne dźwięki uderzanych o siebie pośladków, z głośnym moim pojękiwaniem, kiedy wbijał się we mnie a ja czułam jak ta pałka jeździ mi gdzieś ponad kością ogonową. Aż poczułam coraz to mocniejsze pchnięcia i ten bardzo miły moment końcowy, kiedy się we mnie wlał.
Zakończyliśmy mycie, robił się już wieczór, oboje ubraliśmy się w piżamy i zasiedliśmy w salonie przy małym drinku, tuląc się do siebie, próbowaliśmy podsumować to nasze spotkanie. Uznaliśmy, że było ono udane, że uczucie, które było w nas kiedyś, pozwoliło dzisiaj spędzić nam mile czas.
W pewnym momencie usłyszeliśmy otwieranie drzwi, wszedł Peter, przyszedł, przywitał się, stwierdził, że po podróży musi się odświeżyć i zaraz do nas przyjdzie. Andrzej naszykował następną porcje drinków i przy miłej pogawędce zrobiło się na tyle późno, że trzeba było iść spać. My z Andrzejem, jak przykładne małżeństwo, poszliśmy do sypialni a Peter do pokoju, w którym spał Marek.
Czas pogawędki z Peterem wpłynął na Andrzeja na tyle dobrze, że ledwo położyliśmy się na łóżku, a on już zdejmował ze mnie koszulę, po chwili rozsunął mi nogi, ja je zdążyłam tylko podciągnąć do góry, a on już wbijał się we mnie. Cipka była tym stanem rzeczy zaskoczona, więc sam moment wejścia był wyjątkowo mocny, ale już po chwili odpływałam na falach uniesienia i rozkoszy, aż dobijając do brzegu wręcz krzyczałam w pełnym orgazmie.
Był to wyjątkowo mocny akcent mojego spotkania z własnym byłym mężem po ponad dwudziestu latach. Po tych emocjach trudno było usnąć, ale trzeba było, bo dla niego następny dzień był dniem pracy.
A co było w następnym dniu w drugiej części opowiadania.
Na koniec standardowe już stwierdzenie. Opowiadanie moje jest prawdziwą relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.
Jak Ci się podobało?