Sponsoring (IV)
17 sierpnia 2019
Sponsoring
13 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Bardzo bała się tego dnia. Kilkakrotnie odkładała termin wyjazdu do rodziców. Wiedziała, że Wiktorowi zależało na uzyskaniu akceptacji przyszłych teściów. W końcu los im pomógł. Na początku września Weronika dostała telefon od mamy, że jej ukochana babcia dostała wylewu. Nie zastanawiając się ani sekundy Wiktor odpalił BMW i łamiąc wiele przepisów dowiózł dziewczynę do szpitala, w którym leżała babcia. Jej stan był już ustabilizowany, ale nadal ciężki. Babcia ucieszyła się z odwiedzin wnuczki.
- Werka, w twoim życiu pojawił się ktoś bardzo ważny, mam rację? - powiedziała po krótkiej rozmowie.
- Babciu, przed tobą niczego nie można ukryć. – Wyraz szczęścia pojawił się na twarzy dziewczyny.
- Dziecino, cała promieniejesz. – Starsza pani wzięła dłoń wnuczki w swoje spracowane dłonie, jakby chciała przejąć jej wszystkie problemy.
- Tak, babciu. Jest w moim życiu mężczyzna, z którym jestem szczęśliwa. – Wiedziała, że na babcię będzie mogła zawsze liczyć, obojętnie co by się nie stało. - Poprosił mnie o rękę, zgodziłam się, ale nieraz nadal trudno mi w to uwierzyć. On jest tak kochany.
- Nie uważasz, że powinnam go poznać? – zapytała.
- Wiktor jest tu ze mną. Poszedł do lekarza dowiedzieć się o twój stan.
- Werka, boisz się czegoś?. Co to jest? – Babcia zawsze odgadywała jej stany ducha, wiedziała, kiedy coś ją dręczy i za wszelką cenę starała się wtedy pomóc. Nie inaczej było teraz.
- Bo widzisz babciu,... – nie dokończyła.
W drzwiach sali stanął sam Wiktor. Babcia przeniosła wzrok z wnuczki na nowo przybyłego. Zrozumiała, że oto stoi przed nią wybranek Weroniki.
- Babciu, to jest właśnie Wiktor. – Potwierdziła przypuszczenia babci. - Wiktorze, poznaj moją babcię.
- Miło mi panią poznać, tylko szkoda, że w takich okolicznościach. – Mężczyzna ucałował pomarszczoną dłoń z szacunkiem.
- A więc to pan zawojował serce mojej wnuczki? – Babcia popatrzyła wnikliwie na nowoprzybyłego.
- Tak, ja – przyznał się z uśmiechem, ale zaraz dodał: - Może tylko odwrotnie, to Weronika zawojowała mną. Ma pani cudowną wnuczkę.
- Werka, przyniesiesz mi coś do picia? - Zwróciła się do wnuczki. - Chciałabym z panem Wiktorem porozmawiać.
- Ależ babciu...
- Kochanie, idź. – Wiktor nie dał dokończyć ukochanej. - Jestem dużym dzieckiem, a babcia mnie nie zje.
Kiedy dziewczyna wróciła po dwudziestu minutach zastała babcię i Wiktora w najlepszej komitywie.
- Widzisz, nie zjadłam twego narzeczonego. I dodam, że macie we mnie poplecznika.
- Dziękuję, babciu. – Pochyliła się i ucałowała blade policzki. - Bo widzisz, większość ocenia nas po wyglądzie: ojciec z córką. Poza tym Wiktor jest wspaniałym ojcem. Poznałam już jego córkę z rodziną. Mamy ich pełną akceptację.
- Powiem ci babciu – dodał mężczyzna - moja córka, jeszcze zanim ja sam zrozumiałem, że tylko z Weroniką chcę spędzić resztę życia, uświadomiła mi to.
- Ty jesteś już doświadczonym człowiekiem, Wiktorze – powiedziała i zwróciła się do wnuczki. - Ale ty musisz bardzo pielęgnować waszą miłość.
Nie byłaby sobą, gdyby nie udzieliła rady. Weronika kochała ją za to. Nigdy nie robiła tego na siłę, ale zawsze z taktem, chociaż bezpośrednio.
- Babciu, wiem jaka na mnie ciąży odpowiedzialność – przyznała.
- A teraz ja mam dla was chyba dobrą wiadomość. – Wiktor postanowił pomóc dziewczynie i zmienił temat. - Zanim tu wszedłem, rozmawiałem z lekarzem, wykonałem kilka telefonów i jutro rano przewiozą cię, babciu, do kliniki kardiologicznej. Musisz nam szybko wyzdrowieć, bo bez ciebie wesela nie zrobimy, prawda kochanie?
- Oczywiście. Wiktor, jak Ci się udało to załatwić? – Ucieszyła się Weronika.
- Bratowej siostra jest ordynatorem.
- I po co tyle zachodu? – Babcia jak zwykle uważała, że niepotrzebnie robią wokół niej tyle hałasu.
- Ani słowa więcej – powiedział stanowczym głosem - teraz, babciu, odpoczywaj, a my chyba musimy jeszcze coś załatwić, prawda, skarbie?
- Tak – zgodziła się. - Jedziemy do rodziców. Chcę to mieć za sobą. Babciu, trzymaj za nas.
Weronika była bardzo zdenerwowana. Po pół godzinie dojechali do domu rodziców dziewczyny. Akurat siedzieli na werandzie. Wyszli uradowani na powitanie córki. Kiedy już się wyściskali, wzięła Wiktora za rękę.
- Chcę... chcemy wam coś powiedzieć – zaczęła mówić i wyrzuciła z siebie jednym tchem - przedstawiam wam Wiktora, człowieka, który skradł moje serce, i któremu obiecałam, że za niego wyjdę, a przede wszystkim którego kocham.
Nastąpiła chwila ciszy. Oboje rodzice stali wryci. Wiktor mocno przytulił dziewczynę do siebie.
- Witam państwa - powiedział - zdaję sobie sprawę, że zaskoczyliśmy was. Tak, kocham waszą córkę. Pomimo różnicy wieku jestem w stanie uczynić ją szczęśliwą.
- Ale... ale pan mógłby być jej ojcem – odezwała się kobieta.
- Mamusiu, dla nas to nie jest ważne. Kocham i jestem kochana. Dajcie nam szansę, abyście mogli poznać Wiktora.
- Wejdźcie do środka, bo zrobimy sensację – zaprosiła przybyłych. - Pomożesz mi zrobić kolację?
- Dobrze, mamuś.
- Dziewczyno, bój się Boga co ty wyprawiasz? - Usłyszała Weronika, kiedy wyszły do kuchni - Czym on cię omamił?
- Niczym, mamo.
- Ile on ma lat? Pewnie coś koło czterdziestu?
- Czterdzieści pięć, tak, dzieli nas dużo lat. – Nie mogła zaprzeczyć oczywistej prawdzie. - Tamara, jego córka, jest starsza ode mnie o 5 lat. Ale czy wiek jest ważny? Byłam z Patrykiem i nic z tego nie wyszło.
- Dziecko, on jest starszy od ojca! – Matka nie mogła ukryć oburzenia.
- Ale czy to coś zmienia? Gdyby miał trzydzieści pięć, to by coś zmieniło?
- A pomyślałaś o przyszłości? - Nie dawała za wygraną. - Za lat dziesięć albo dwadzieścia jak będzie wyglądało wasze życie?
- Mamo, jeśli tylko będziemy się kochać, to nic się nie zmieni. A wierzę, że nasza miłość przetrwa wszystko.
- A jak spotkasz kogoś w swoim wieku? – Mama szukała argumentów przeciwko związkowi córki.
- Mamo, ja nie szukam już nikogo. – Spokojnie odpierała Weronika.
- Nie skusiły cię jego pieniądze? - Matka przechodziła do coraz nowszych pomysłów. - Bo domyślam się, że jest bogaty?
- Nie, nie skusiły. Dajcie nam szansę! Proszę was o to!
- To przez niego tak rzadko przyjeżdżałaś? On już oderwał cię od rodziny!
- Nie, to nie tak! - Była gotowa na wszystko, ale oczerniać ukochanego nie pozwoli. - Bałam się tej rozmowy. Wiktor chciał przyjechać ze mną już dawno.
- Jesteś taka młoda! Nie szkoda ci życia na trwanie przy starszym partnerze?
- Nie, nie szkoda. My, mamo nie trwamy. My żyjemy. Będąc z Wiktorem, czuje się bezpieczna.
- Nie wstydzisz się z nim wychodzić? – Matka nie poddawała się.
- Mamuś, żebyś Ty widziała, gdzie my byliśmy? Wiktor zabiera mnie na wszystkie spotkania i bankiety firmowe. Dwa tygodnie temu byliśmy na Rodos, później w Hamburgu, u jego córki. On jest bardzo opiekuńczy. Zanim o czymś pomyślę - on to już spełnia.
- A co, jeśli zachoruje i będziesz musiała opiekować się nim?
- Mamo, ja też mogę zachorować i potrzebować opieki. Żona Wiktora zmarła kilka miesięcy po porodzie. Była młodsza ode mnie. Wiktor sam wychowywał córkę.
- Nie ożenił się powtórnie?
- Nie.
- Zrozumiał, że starość się zbliża i wziął głupie dziewczę. – Wtrąciła.
- Mamuś, proszę was, nie skreślajcie naszego związku! - O swoje szczęście gotowa była błagać. - Dajcie nam szansę.
- A nie będziesz wstydziła się przed rodziną, znajomymi? – Mama wyciągała kolejne argumenty.
- Wiktor powiedział mi coś ważnego. – odpowiedziała na pytanie po chwili zastanowienia. - Otóż, że ci, na których nam zależy, zrozumieją i zaakceptują nasz związek. A pozostali? No cóż, wiem, że będą i zazdrośni, i zawistni. Zawsze są. Nimi nie będę się przejmować. Bardzo zależy mi na waszej akceptacji. Babcia już jest fanką Wiktora. A tak a propo`s, jutro babcię przewożą do kliniki kardiologicznej.
- Nie ma na to szans! – Kiedy spojrzała na córkę i wypisane na jej twarzy zwycięstwo, dodała - Wiktor załatwił?
- Tak. Jak pozwolicie mu się poznać, to na pewno zostaniecie przyjaciółmi. Proszę, mamo!
- Dobrze. – Chwilowo postanowiła odpuścić. - Ale to jeszcze nie jest zgoda na ślub.
- Dziękuje Ci za to, mamuś.
Wiktor nie robił niczego na siłę. Pozwalał rozwijać się sytuacji, ale był jednocześnie sobą. Zawsze obdarzał Weronikę drobnymi pieszczotami, czułymi spojrzeniami. Tak było i teraz. Dziewczyna czuła, że rodzice cały czas obserwują jej wybranka, testują go, ale nie mogli go na niczym złapać. Późnym wieczorem Wiktor musiał wracać. Rano miał umówione spotkanie z nowy kontrahentem, ale obiecał wrócić zaraz po spotkaniu. Weronika została, aby jeszcze „popracować” nad rodzicami. I faktycznie, rozmowy trwały pół nocy. Rodzice starali się pokazać ukochanej córce minusy związku z tyle starszym mężczyzną, ale w końcu poddali się. Najbliższe dni pokazały im, jak wartościowym człowiekiem jest ich przyszły zięć. A kiedy tylko uzyskali aprobatę, Wiktor zaczął przygotowania do wesela. Wszystko odbywało się poza Weroniką. Miała to być niespodzianka dla niej, łącznie z ubiorem, o który zadbała Tamara. W tym okresie poznała brata Wiktora, Mirka z Małgosią, przez których została przyjęta z otwartymi ramionami. Znali przecież Wiktora i wiedzieli, czego można się po nim spodziewać. Ślub i wesele odbyło się w ostatnią sobotę października. Weronika wyglądała prześlicznie. A uroku jeszcze dodawało jej szczęście. Przed ceremonią rodzice dziewczyny poszli do Pana Młodego i powiedzieli mu, że w pełni akceptują ich związek, bo widzą, że córka jest szczęśliwa. Teraz już nic nie stało na ich drodze. Z duma i podniesioną głowa powiedzieli sakramentalne „tak”. W podróż poślubną pojechali na Wyspy Kanaryjskie. Po powrocie Weronika wróciła na studia, bo oboje postanowili, że studia musi skończyć. W wolnym czasie pomagała Basi w sekretariacie. Pod choinkę miała dla ukochanego prezent. Kilka dni wcześniej zrobiła test, a następnie poszła do lekarza. Była w ciąży. W pierwszej chwili przestraszyła się, bo nigdy wcześniej to nie rozmawiali o dziecku. Przed nią było jeszcze kilka lat studiów. Z drugiej strony Wiktorowi lata uciekały. Kochała go i wierzyła, że nie będzie zły o ten fakt. Wigilię mieli spędzić u rodziców Weroniki, więc postanowiła swój prezent dać dzień wcześniej. Włożyła test do małego pudełeczka, wzięła kąpiel, ubrała się w seksowną piżamkę i czekała na męża. Kiedy wszedł do sypialni, uklęknęła na łóżku, podała mu ten mały pakuneczek.
- Kochanie – powiedziała - skoro jutro spędzimy wieczór z moimi rodzicami i babcią, więc pozwól, że ja swój prezent dam ci dzisiaj. Nie wiem, czy ci się spodoba, ale... proszę.
Denerwowała się, co Wiktor od razu wyczuł. Spojrzał uważnie na żonę później powoli rozpakował pudełeczko. Zajrzał do środka. Test potwierdził jego kilkudniową obserwacj. Usiadł obok. W jedną rękę wziął dłonie ukochanej, druga podniósł jej głowę. Po chwili ich oczy spotkały się. Tak, Weronika bała się.
- Kochanie, bardzo się cieszę! Ale czemu widzę strach w twoich oczach?
- Naprawdę cieszysz się? - Odetchnęła z ulgą, napięcie powoli odchodziło. - Nie rozmawialiśmy o dzieciach, nie wiedziałam, czy chcesz.
- Głuptasku mój kochany, oczywiście, że chcę mieć z tobą dzieci. Nie rozmawialiśmy o tym, bo uczysz się i nie chciałem cię dodatkowo obarczać jeszcze myślą o dziecku. Teraz to stało się faktem i bardzo się z tego cieszę. Jest to najwspanialszy prezent gwiazdkowy. Niestety, mój nie przebije tego! Uśmiechnij się, kochanie. A teraz mam na ciebie ogromna ochotę. Musimy zmienić trochę styl naszych igraszek, bo muszę terazv dbać podwójnie, o ciebie i nasze dzieciątko.
- Wiktorku, ciąża to nie choroba. Czuję się bardzo dobrze i chcę się z tobą kochać.
- Wezmę prysznic i wrócę za 5 minut, skarbie. – Pocałował ją w usta i zniknął za drzwiami łazienki.
- Czekam z utęsknieniem.
Kiedy wrócił do sypialni, zastał żonę nalewającą szampana do kieliszków podszedł do niej i objął ją od tyłu.
- Skarbie, ty szampana?!
- Lekarz powiedział, że lampkę mogę. Za nasze dzieciątko.
- I za jej prześliczną mamusię też! A teraz jesteś już tylko moja!
Zdjął z ukochanej koszulkę, wziął ją na ręce, położył na łóżku i zaczął obsypywać pocałunkami, począwszy tym razem od brzuszka. Jakże czuła to była pieszczota. Jednocześnie palce dotarły do gniazdka rozkoszy. Szerzej rozsunęła nogi w zapraszającym geście. Wiktor uwielbiał pieścić jej wargi, kosztować jej soczków, dlatego teraz położył się między jej nogami, pod pupę wsunął poduszkę i poświęcił swoją uwagę otwartej różyczce, jak ją nazywał. Najpierw delikatnie pieścił palcami, nie omijając ani milimetra. Pojawiły się soczki, wolno ściekające w kierunku rowka. Teraz delikatnie zaczął wwiercać się swoim językiem. Pomrukiwał z zadowoleniem. Palcem odnalazł tajemniczy guziczek, pocierał go delikatnie. Kiedy trafił na łechtaczkę, ssał ją do lekkiego bólu. Nie trzeba było długo czekać, aby Weronika osiągnęła pierwszy tego wieczora orgazm. Jej ciało wygięło się w pałąk, z ust wydobył się krzyk rozkoszy. Nie przerwał pieszczot, tylko lekko je wyciszył. Podsunął się w górę, aby wycałować nabrzmiałe piersi, dotrzeć do ukochanych ust. Po chwili Weronika pchnęła męża i teraz ona skierowała się do stojącego na baczność członka. Delikatnie go lizała, zaczęła ssać, by w końcu zatracić się całkowicie. Kiedy poczuła, że kochanek dochodzi, zsunęła się z łóżka, a Wiktor ukląkł i zbliżył penisa z powrotem do ust, aby wystrzelić fontanną spermy. Uwielbiała jednocześnie patrzeć na wytrysk i zachłannie zgarniać wszystko. Kiedy wylizała wszystko do czysta, poszli coś przegryźć. Mało było w ich domu miejsc, w których nie uprawiali seksu. Także i teraz kiedy przechodzili do kuchni, schwycił ją za biodra i posadził na wysoki barek. Uśmiechnęła się. Wcześniej rzuciła tam gruby ręcznik, aby było wygodniej. Oparła się stopami o blat maksymalnie wysuwając pupę do przodu. Wiktor miał piękny widok: otwarta kobiecość, skropiona soczkami namiętności. Miał pewien pomysł na zabawę.
- Skarbie, czy zgodzisz się na trochę perwersji? – zapytał - Będę bardzo delikatny.
- Zgadzam się na wszystko, wierzę Ci, kochanie.
Po obu stronach blatu były metalowe rury do sufitu. Wziął z pobliskiej szafki leżąca tam apaszkę i swój szalik i przywiązał nogi dziewczyny do rur po ich zewnętrznej stronie. Otworzyła się maksymalnie, jak tylko mogła. Już sama myśl o tym, co jej przygotowuje kochanek, spowodowała potok soczków. Pod pupę dostała jeszcze jeden zwinięty ręcznik. Teraz obie dziurki zdawały się go zapraszać. Już wielokrotnie próbował spenetrować tę drugą dziurkę, ale zawsze w ostatnim momencie dziewczyna wycofywała się. Zniknął na chwile w łazience. Kiedy wrócił, poświęcił swoją uwagę nabrzmiałej szparce. Ponownie delikatnie ją pieścił, doprowadzając do potężnego orgazmu. Tym razem nie wyczyścił cipeczki, pozwolił soczkom spływać w dół. Językiem pomagał im dojść do kakaowego oczka. Było jeszcze zaciśnięte, ale zgrabne ruchy języka troszeczkę go otworzyły. W jego ręku znalazł się wibrator. Jego prezent dla żony na mikołaja. Zaczął nim pieścić cipkę, nie przerywając pieszczot drugiej dziurki. Pomógł sobie olejkiem, co w końcu przyniosło efekt. Jego palec zaczął zagłębiać się. Jednocześnie wkładał wibrator coraz głębiej. Przez ciało Weroniki zaczęły przepływać kolejne orgazmy. Kiedy wibrator dotarł już dość głęboko – do końca nie chciał ryzykować- włączył go. Do jednego palca w pupie dołączył drugi, a dziurka wciąż się otwierała. Posuwistymi ruchami manewrował wibratorem. Za którymś razem zamiast do pochwy próbował wejść do pupy. Weronika była tak podniecona, że pozwoliła na to. Trzy pracowite palce w pochwie, wibrator w drugiej dziurce , język pieszczący łechtaczkę doprowadziły Weronikę do stanu, który określiła później „siódmym niebem”. Pomimo fali orgazmów dobrze zdawała sobie sprawę z poczynań męża. A że wprowadzał ją na szczyt nowych doznań poddała mu się, co zostało zwieńczone największym orgazmem, jaki miała do tej pory. Orgazmem, który doprowadził ją do chwilowej utraty świadomości. Trwało to kilkanaście sekund, ale Wiktor zareagował natychmiast. Szybko wycofał się, rozwiązał nogi i wziąwszy ją na ręce zaniósł ja do sypialni. Tuliła się do niego, niczym spłoszona sarenka. Jej ciało wciąż drgało. Kilkakrotnie ucałował otwarty wciąż skarb. Szepnął:
- Dziękuję ci. Jesteś moim największym skarbem, kochanie.
Nie odpowiedziała, bo nie miała sił. Wkrótce usłyszał jej miarowy oddech. Spała.
We wrześniu przyszedł na świat ich synek, Wojtek. A po dwóch latach córeczka Wiktoria. Studia Weronika zaliczała wszystko w terminie. Była szczęśliwa. Kochała i była kochana. Emanowała od nich miłość na odległość. Wiktor był cudownym mężem, jeszcze cudowniejszym kochankiem oraz najwspanialszym ojcem dla swych dzieci. Wreszcie był szczęśliwy. Miał już wszystko i w jego gestii było tylko utrzymać ten stan. A odpuszczać żadne nie zamierzało.
Jak Ci się podobało?