Smak Turcji
2 stycznia 2022
Smak Turcji
17 min
Wolne zdecydowaliśmy się wziąć w ostatniej chwili. Oboje ciężko pracowaliśmy i mieliśmy mało czasu na odpoczynek w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Kiedy nadarzyła się okazja, wziąć tydzień wolnego, skorzystaliśmy z niej.
Decyzja, dokąd wyjechać na ten krótki urlop, była dość łatwa.
Najważniejsze dla nas by był to wyjazd za granicę, tani i w słoneczne miejsce.
Przejrzeliśmy wszystkie oferty last minute, jakie znaleźliśmy i wybraliśmy Turcję, niedaleko Gumbet. Nie było zbyt dużego wyboru, jeśli chodzi o kwatery. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na domek z dwiema sypialniami w małym, cichym kompleksie wypoczynkowym.
W tym momencie powinniście już się zorientować, że nie jesteśmy parą nastolatków dla których, najważniejszy jest alkohol. Mój mąż Dawid ma 30 lat i około 180 centymetrów wzrostu, regularnie ćwiczy, do tego ma dobrą pracę jako informatyk, po prostu ideał. Jeśli chodzi o mnie, mam na imię Kasia, mam 27 lat, 170 centymetrów wzrostu, długie blond włosy i smukłą sylwetką oraz niezbyt duży biust w rozmiarze 75B.
---
- Co jeszcze zamierzasz spakować? Umywalkę chyba jednak zostawisz?
Mąż roześmiał się, podczas gdy, ja przeglądałam garderobę, próbując zdecydować, co jeszcze powinno znaleźć się w walizce.
- Ty masz łatwo. Szorty, koszulki i to wszystko – odpowiedziałam lekko poirytowana pakowaniem.
- Tak naprawdę Kasiu, to tam jest gorąco i słonecznie, nie potrzebujesz niczego więcej oprócz bikini.
- To jest coś, czego na pewno nie zabiorę – oznajmiłam mu stanowczo.
- No daj spokój. Masz przecież świetną figurę – mąż próbował mnie przekonać.
Zaśmiałam się.
- Może figurę tak, ale na pewno nie cycki.
- Nie bądź taka krytyczna wobec siebie – odrzekł Dawid.
- Mnóstwo facetów ogląda się za tobą. Po prostu nie widzisz tego.
- Na pewno w to nie uwierzę. Wymyślasz, żebym wzięła bikini – odpowiedziałam, przewracając oczami.
- Poważnie, wyglądasz świetnie. Po prostu ignorujesz to, czasami nawet mnie to irytuje.
- Och, więc chcesz, żeby faceci się za mną oglądali? – zapytałam.
- To miłe widzieć, jak inni faceci lecą na moją żonę – odpowiedział.
- Musisz uważać na to, co mówisz. Może umówię się z którymś z nich – zachichotałam wrednie.
- To mogłoby być ciekawe. Pod warunkiem, że wróciłabyś następnego ranka – uśmiechnął się do swoich myśli.
- Zboczeniec – prychnęłam i wróciłam do pakowania walizki.
Kilka godzin później skończyłam pakowanie i usiedliśmy przed telewizorem.
- Może wyjdziemy gdzieś jutro wieczorem – zasugerował. - Lot mamy dopiero o drugiej w sobotę.
- I domyślam się, że chcesz, żebym ubrała się tak, aby wszyscy się na mnie gapili? – powiedziałam z sarkazmem.
- Może to by cię przekonało – wzruszył ramionami.
- Nikt nie spojrzy na mnie dwa razy. Mam za małe cycki – oświadczyłam pewna tego co mówię.
- Ok, załóżmy się – wyciągnął do mnie rękę.
- O co? – zapytałam ostrożnie.
- Wystroisz się jutro wieczorem. Jeśli będzie cię jakiś facet podrywał, to kupujesz bikini na wakacje. Jeśli jednak żaden się tobą nie zainteresuje, to zapłacę za wszystko, co sobie tam zamówisz – był bardzo pewny swego.
- A dokąd pójdziemy? Chciałabym wiedzieć.
- Co powiesz na Knajpę? – zaproponował niedaleki bar z muzyką i małym parkietem do tańca.
- Wchodzę w to – odwzajemniłam uścisk jego dłoni. - Nie mogę się już doczekać tych wszystkich frykasów.
---
Następnego dnia oboje wyszliśmy z pracy wcześniej. Zamierzaliśmy spokojnie wrócić do domu, aby dokończyć pakowanie i zjeść przed wyjściem, które to miało rozstrzygnąć nasz zakład.
Po posiłku wzięłam prysznic i poszłam do sypialni, aby się przygotować. Teraz to Dawid miał swoją kolej na prysznic.
Zawsze wychodząc na miasto, robiłam sobie makijaż. Ten wieczór nie był wyjątkiem pod tym względem. Najpierw nałożyłam sztuczne rzęsy, potem na nie tusz i cień na powieki, na koniec poszły podkład i błyszczyk.
- Co założysz na siebie? – zapytał Dawid po wyjściu z łazienki.
- Zastanawiałam się nad dżinsami z dziurami – opowiedziałam. Uważałam, że te obcisłe dżinsy fajnie wyglądały na moim tyłku.
- Nie ma mowy. Musisz się naprawdę postarać, by to był uczciwy zakład – zaprotestował.
- OK, więc co sugerujesz? – westchnęłam.
- A może założysz tę rozszerzaną spódniczkę w kratę? – uśmiechnął się.
- Ale ona jest bardzo krótka – teraz to ja zaprotestowałam.
- Tak, ale masz świetne nogi. Musisz dać mi szansę, żeby udowodnić, o co mi chodzi. – prawie mnie błagał.
- No dobra – poddałam się.
- I czarny top na ramiączkach? – uśmiechnął się.
Nie chciało mi się z nim kłócić, więc tak się właśnie ubrałam. Spódniczka była za krótka, by ubrać pod nią pończochy, więc nogi zostawiłam gołe, a pod spodem miałam jedynie koronkowe, czarne majtki. Nie zawracałam sobie głowy zakładaniem stanika. Tak naprawdę nie był do niczego potrzebny, ponieważ top był ciasny, a przy wiązaniu go na szyi i tak byłoby widać ramiączka.
Gotowi udaliśmy się do Knajpy, by rozstrzygnąć zakład.
Jako że był piątek, to był tu spory ruch. Udało nam się jednak znaleźć wolny stolik, jeden z tych małych i wysokich, przy których stoisz. Czekałam na męża, który poszedł do baru po drinki.
- Widziałaś tych dwóch facetów, którzy cię obmierzali wzrokiem, kiedy byłaś sama? – zapytał, gdy wrócił.
- Chrzanisz - zaśmiałam się.
- No zobaczymy. Na chwilę zniknę, a ty idź potańczyć czy coś – uśmiechnął się, biorąc swojego drinka, po czym odszedł.
Pociągnęłam łyk ze swojej szklaneczki, patrząc zaniepokojona, jak znika w tłumie.
Rozglądając się, zrozumiałam, co miał na myśli. Kilku facetów niby od niechcenia przyglądało mi się. Byłam już sama, więc zdecydowałam się pójść i trochę potańczyć, aby zniknąć im choć na chwilę z widoku.
Na małym parkiecie było dość ciasno. Jednak nie powstrzymało to mnie przed dołączeniem do tańca. Tańcząc, rozejrzałam się i odnalazłam Dawida stojącego tuż obok, przy krawędzi parkietu. Uśmiechał się, obserwując mnie.
- Sama? – głos obok mnie sprawił, że odwróciłam się w tym kierunku.
Był starszy, prawdopodobnie po trzydziestce, ale wyglądał całkiem nieźle.
- Wygląda na to, że już nie – odwróciłam się, tak by tańczyć twarzą ku niemu.
Tańczyliśmy do końca utworu.
- Napijesz się czegoś? – zapytał mnie.
Zanim się zgodziłam, spojrzałam na męża, który patrzył na mnie i cały czas się uśmiechał.
- Pewnie, czemu nie.
Poprowadził mnie przez tłum, trzymając dłoń na moich plecach, jakby już wskazywał, że jestem jego własnością.
- Jestem Jarek – przedstawił się, gdy doszliśmy do baru.
- Co wybierasz? – zapytał.
- Kasia. Wódka z colą będzie ok. Dzięki – upewniłam się, że mój mąż nie był zbyt daleko.
Po wypiciu odeszliśmy od baru, szukając miejsca, w którym moglibyśmy spokojnie porozmawiać. Nagle uświadomiłam sobie, że moje sutki wyraźnie odznaczają się przez materiał obcisłego topu. Próbowałam usiąść tak, aby nie rzucały się aż tak w oczy.
- No to, gdzie jest twój mąż? – zapytał Jarek, unosząc delikatnie moją dłoń.
- A czy mimo tego, nie wolno dziewczynie spędzić samotnie wieczoru?
Uśmiechnął się do mnie.
- Gdybyś była moja, nie wolno by ci było.
Roześmiałam się i pociągnęłam łyk drinka. - A czemuż to?
- Dlatego że jesteś cholernie piękna – powiedział, sprawiając, że aż zachichotałam.
Dawid cały czas był w pobliżu i nadal dumnie się szczerzył, obserwując nas przez cały czas.
Wiedział, jak nie pozwolić mi zapomnieć o zakładzie.
- Taki jesteś zadowolony z siebie, ty draniu, to ja ci pokażę – pomyślałam ze złością, wiedząc, że i tak już przegrałam zakład.
Cały czas mając oko na męża, pozwoliłam Jarkowi objąć się w talii i przyciągnąć trochę bliżej do siebie, wiedząc, że musiało to ruszyć Dawida.
Flirtowaliśmy i im dłużej rozmawialiśmy, Jarek zbliżał się do mnie coraz bardziej. Chciałam tylko sprawić, by Dawid był zazdrosny, a nie puszczać się z nim. Próbując odwrócić od siebie zainteresowanie Jarka, zaproponowałam, żebyśmy zatańczyli. Zgodził się z chęcią, więc wróciliśmy na parkiet.
Pierwsze kilka piosenek było w porządku, ale potem dali wolniejszą muzykę. Zanim zdążyłam zejść z parkietu, Jarek objął mnie ramionami. Parkiet był bardzo zatłoczony i byliśmy mocno ściśnięci, wtedy to jego ręka odnalazła mój tyłek. Odsunęłam ją, ale tak szybko, jak to zrobiłam, on z powrotem ją tam umieścił. Kolejny raz zabrałam ją stamtąd, mając nadzieję, że zejdę szybko z parkietu.
Gdy tylko muzyka się skończyła, przeprosiłam Jarka i zostawiłam go, pod pretekstem pójścia do łazienki.
- Musimy stąd iść... TERAZ! – szepnęłam do mojego, wciąż głupkowato uśmiechniętego męża, przechodząc koło niego i kierując się pozornie w stronę żeńskiej toalety.
Gdy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz, złapałam go pod ramię, prowadząc szybko do naszego samochodu.
- Więc nie wychodzisz z nim? – Dawid roześmiał się od razu po wyjściu. - Mówiłem ci, że możesz, o ile wrócisz rano.
- Ani słowa więcej. Wygrałeś! – odpowiedziałam szorstko. - Kupię bikini.
- A mówiłem ci, ale mi nie wierzyłaś. - nadal chichotał.
- Obłapiał mnie, a ty nie zareagowałeś – wściekałam się. - Właściwie to wyglądało tak, jakbyś cieszył się, oglądając, jak mnie obmacuje.
Mój mąż wciąż śmiał się, kiedy siedziałam milcząca przez pozostałą część powrotu do domu.
---
Dla mnie wakacje zawsze zaczynają się na lotnisku możliwością odwiedzenia sklepów. Tam kupuję sobie jakieś drogie rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebuję.
Tym razem jednak miałam do kupienia bikini, a Dawid wymógł na mnie, bym wzięła dwa różne modele, które sam pomógł mi wybrać. Jeden to był miniaturowy, jasnoniebieski, dwuczęściowy kostium, który był wykonany bardziej ze sznurka niż z materiału. Drugi natomiast to było, jedynie nieco trochę skromniejsze czarne bikini, wysoko wycięte na biodrach, z górą na ramiączkach. Żeby się na nim zemścić za ten wybór, zmusiłam go, żeby kupił mi jeszcze białą spódnicę nad kolana rozszerzającą się ku dołowi, która mi się bardzo spodobała.
Pozostała część naszej podróży przebiegła spokojnie. Podczas lotu zdrzemnęliśmy się trochę. Na miejscu czekał na nas autobus, który zawiózł nas do ośrodka. Zajęło to około godziny, więc zanim dotarliśmy na miejsce, było już dość późno.
Mały kompleks, w którym zamieszkaliśmy, był doskonały. W niewielkiej odległości od lokalnych sklepów, barów i plaży, a do tego był wyposażony w basen, restaurację i własny mały bar.
Jako że byliśmy z oferty last minute, otrzymaliśmy jedyną wolną kwaterę, która została. Był to domek na tyłach ośrodka, podobnie jak inne, odsunięty od sąsiednich. Przed nim znajdowało się małe podwórko. Oznaczało to, że nikt nie powinien zakłócać naszego spokoju. Było też bardzo cicho, ze względu na to, że znajdowaliśmy się daleko od głównej części kompleksu.
Jako że byliśmy już głodni i chcieliśmy coś zjeść, udaliśmy się do restauracji. Po zjedzeniu poszliśmy na drinka do małego baru, znajdującego się opodal.
- Dobry wieczór, witamy w Miramar – młody, przystojny barman przywitał nas po polsku, gdy usiedliśmy przy prawie pustym barze.
Mehmet, bo tak się nam przedstawił, chętnie rozmawiał, ćwicząc swój polski, przede wszystkim na mnie, ku uciesze Dawida.
- No i już dokonałaś pierwszego podboju – śmiał się, gdy wracaliśmy do domku.
- On ma ledwie jakieś dziewiętnaście lat – odpowiedziałam krótko.
- I co z tego? - Dawid spojrzał na mnie.
- Więc nie myśl nawet, o swoich perwersyjnych pomysłach – powiedziałam mu, przypominając o poprzednim wieczorze w Knajpie.
W Miramar było doskonale, cicho, gorąco, a po nerwowym początku, rozluźniłam się. Nawet spodobało mi się noszenie dwóch nowych bikini, które kupiliśmy. Z pewnością w niebieskim zwracałam na siebie uwagę, szczególnie młodego barmana. Często podchodził on do mojego leżaka, aby zapytać, czy chcę jeszcze jednego drinka.
Każdy wieczór kończyliśmy w barze, ja rozmawiałam i flirtowałam z Mehmetem. Dawid siedział uśmiechnięty, tylko od czasu do czasu włączając się do rozmowy.
Był czwartkowy wieczór, wracaliśmy do siebie po kilku drinkach w barze, no i w końcu mój mąż to powiedział.
- Wiesz, że on chce cię przelecieć, prawda?
- Tak – odpowiedziałam cicho po chwili wahania.
W ciągu tego tygodnia stopniowo zdawałam sobie sprawę, jakie miał zamiary. Komplementy i uwaga, jaką mi poświęcał, uświadomiły mi, że jego zainteresowanie nie było platoniczne.
- Pozwolisz mu? – Dawid w końcu przerwał ciszę, która zapanowała przez chwilę.
- Co? Nie! Jestem mężatką – krzyknęłam.
- Więc zrobiłabyś to, gdybyśmy nie byli małżeństwem? – spojrzał na mnie pytająco.
- Co? Ja… no, ja… nie… ja… – jąkałam się, czerwieniejąc.
Przyciągnął mnie do siebie tak, bym spojrzała mu w oczy.
- Kłamczucho. Chcesz tego, prawda?
Zarumieniłam się jeszcze bardziej.
- No to dobra, jutrzejszego wieczora, nie jesteś mężatka – poinformował mnie.
- Co? Co masz na myśli? – spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
- Jutro w barze zniknę. Powiem, że jestem zmęczony czy coś i zostawię cię tam samą – powiedział spokojnie. - Co zrobisz dalej, to zależy tylko od ciebie.
- Ja… ja… nie, nie mogę – mój głos stał się ledwie szeptem.
- Kasiu, oboje chcemy, żeby to się stało, więc tak, możesz.
Odetchnęłam głęboko, przerażona tym, co zasugerował mąż.
- Skoro tak, to chcę, byś był tam – mówiąc to, nie patrzyłam na niego.
- Może uda mi się go namówić, by mnie odprowadził. Będziesz dobrze widział, co się dzieje na podwórku.
- OK – odpowiedział krótko.
Przez cały następny dzień byłam kłębkiem nerwów, ciągle bijąc się z myślami. Niemal za każdym razem, gdy rozmawiałam z Mehmetem, żołądek kurczył mi się z nerwów. Na myśl o tym, co ma się wydarzyć, czułam, jak oblewał mnie rumieniec.
Wieczorem wyszliśmy z Dawidem na ostatnią wakacyjną kolację. Ubrana w czarną koszulkę na ramiączkach i w tę nową, krótką, białą spódniczkę, pod spodem miałam jedynie białe koronkowe stringi.
Po kolacji udaliśmy się do baru, z zadowoleniem stwierdzając, że jest pusty. Jedynie Mehmet stał za ladą.
- Ach, witajcie, witajcie – powitał nas uśmiechem. - Czym mogę służyć mojemu ulubionemu klientowi?
- Ja nic nie borę – odezwał się pierwszy Dawid, chociaż pytanie skierowane było ewidentnie do mnie. - Idę do łóżka, ale ty zostań, jeśli chcesz kochanie.
Tymi słowami mąż pożegnał się i pocałował mnie w policzek, po czym zostawił samą z młodym barmanem.
- Dla mnie Pina Coladę, Mehmet – poprosiłam po wyjściu Dawida, próbując uspokoić nerwy, myśląc cały czas o tym, co zaplanowaliśmy.
Robiąc mi drinka, przy okazji, nalał sobie piwo. Podszedł, aby usiąść na stołku obok mnie, nadal oprócz nas nie było nikogo.
Przez następną godzinę i kolejne dwa koktajle otwarcie z nim flirtowałam. Pozwalałam mojej i tak krótkiej już spódniczce unieść się jeszcze wyżej, odsłaniając nagie uda. Od czasu do czasu raczyłam go też przelotnym widokiem moich majtek, gdy kręciłam się na stołku.
Było koło jedenastej, gdy zsunęłam się ze stołka, upewniając się, że ponownie miał szansę dokładnie przyjrzeć się moim majtkom. Opierając się o niego, oświadczyłam, że pora spać.
- Odprowadzę cię – uśmiechnął się. - Chyba jesteś trochę pijana.
Chichocząc, przyjęłam jego propozycję i zaczekałam, aż jeden z kelnerów z restauracji zastąpi go w barze.
Opierając się na jego ramieniu, szliśmy w kierunku mojego domku. Cieszyliśmy się nocnym powietrzem, myślałam cały czas o tym, co jak miałam nadzieję, się wkrótce wydarzy.
- Masz klucz? – zapytał, gdy doszliśmy na miejsce.
Potrząsnęłam głową, moje blond włosy opadły mi na ramiona. - Nie, drzwi na podwórko będą otwarte.
Na podwórku przed naszym domkiem było cicho, furtka była lekko uchylona, tak jak się tego spodziewałam. Mehmet jednak nie spodziewał się tego, że mój mąż nie spał.
- Dziękuję za odprowadzenie – odwróciłam się do niego.
Wtedy mnie pocałował. Na początku lekko, ale kiedy zdał sobie sprawę, że nie stawiam oporu, szybko wzmocnił pocałunek. Jego język wsunął się między moje usta i bawił się moim, a ja obejmowałam go za szyję rękoma.
Kiedy całowaliśmy się, jego ręka wślizgnęła się między nas i odnalazła moją małą pierś. Obejmował ją dłonią przez chwilę, by zaraz ściągnąć ramiączka topu w dół, odsłaniając całkowicie oba cycki. Natychmiast złapał palcami mój sutek, kręcąc nim i drażniąc go, sprawił, że oba szybko stwardniały. Zaczęłam jęczeć uwięziona w jego ustach.
Opuścił głowę ku moim drobnym piersiom, ssał najpierw jeden sutek, potem drugi. Odchyliłam głowę do tyłu, dyszałam z zachwytu, długie blond włosy opadły mi swobodnie na ramiona.
- O tak, tak mi dobrze.
Bez problemu rozchylił mi nogi, wsuwając dłoń pod spódnicę i dalej między uda. Przesuwał palcami wzdłuż szparki poprzez pasek materiału majtek, wciskając go między moje wargi.
Nie dając mi czasu na reakcję, odsunął cieniutki pasek materiału i wsunął palec po kostkę w moją mokrą szparkę.
- Achhhhh! – zadrżałam, kolana ugięły się prawie pode mną, złapałam go, żeby się podeprzeć. Fala rozkoszy uderzyła we mnie.
Uśmiechnięty Mehmet uniósł mnie na jednej ręce, drugą wciąż trzymając mi między nogami, z palcem wetkniętym we mnie. Usadowił mnie na stole na podwórku.
Patrzyłam mu w oczy, uniosłam lekko pośladki. Brutalnie szarpnął stringi i ściągnął je po mych długich nogach, by na koniec wyplątać je spomiędzy moich butów.
- Chcesz mnie teraz przelecieć? - wyszeptałam.
Skinął głową, uśmiechając się.
Przygryzając dolną wargę, szeroko rozchyliłam nogi i sięgnąłem ku niemu, przyciągając go do siebie. Następnie rozpięłam mu rozporek, tak bym mogła opuścić jego spodnie i majtki.
- O cholera! – zaklęłam, gdy moje palce owinęły się wokół jego penisa. Był znacznie grubszy niż mojego męża i sądząc po dotyku, przynajmniej o dobre pięć centymetrów dłuższy.
Spódnicę miałam już owiniętą wokół talii, a top opadł na jej spotkanie. Byłam naga z wyjątkiem ubrań zawiniętych wokół talii.
- O Boże… Ach… – szepnęłam, gdy ustawił się między moimi nogami. Moja ręka automatycznie umieściła jego dużą, okrągłą, główkę między moimi śliskimi wargami sromowymi.
Patrzyłam mu głęboko w oczy, nie stawiając żadnego oporu. Gdy uniósł moje nogi i oparł na swoich silnych ramionach, położyłam się, podpierając na łokciach. Właśnie miałam zamiar złamać śluby małżeńskie, choć za przyzwoleniem męża. Wiedziałam, że powinnam go powstrzymać, ale nie chciałam tego. Jedyne czego wtedy chciałam, to poczuć jego kutasa w sobie.
- Achhhhhhh.... Och… Takkkkkkk! – wyjęczałam, gdy wbił się we mnie. Jego gruby drąg rozciągnął mi cipkę i zmusił moje wargi, by otoczyły go ściśle.
Spojrzał na mnie, leżąca tam, ledwie mogącą się poruszyć, i zaczął pieprzyć swoim wielkim kutasem moją mokrą, chętną cipkę. Początkowo posuwał mnie powoli, łagodząc swój rozmiar. Moje wargi sromowe ściśle obejmowały jego błyszczącą pałę, gdy wsuwał się i wysuwał z mojej mokrej, różowej szparki.
- O tak, tak... Pieprz mnie... Proszę, pieprz mnieeeeee! – odpłynęłam, pogrążając się w ekstazie, gdy jego potężny członek wbijał się we mnie. Wyraźnie dawałam mu do zrozumienia, co czułam.
Stół zakołysał się, gdy zwiększył tempo pchnięć. Jego biodra uderzały teraz o moją dupę za każdym pchnięciem, gdy wjeżdżał we mnie na całą długość. Zaraz też jęczałam z dezaprobatą, gdy się wycofywał.
Każde pchnięcie przybliżało mnie do orgazmu, który we mnie narastał. Moje drobne, jędrne piersi podskakiwały do rytmu. Stopy miałam zawieszone na jego ramionach w powietrzu.
- Och... Tak… Ooo... Kurwa, ooo kurwa... Achhhh! – jęczałam z rozkoszy, przyjmując każdy jego twardy, gruby centymetr w swoją drobną szparkę. Czułam jak, jego główka napiera na moją macicę.
Mehmet był u krańca wytrzymałości, wbijał się we mnie mocno. Mięśnie jego ramion były napięte z wysiłku. Wiedziałam, że i ja już dłużej nie mogę się powstrzymywać.
- O tak, tak… Dochodzę… Dochodzę… Dochodzęęęęę! - wykrzyczałam, nie dbając o to, czy ktoś mnie usłyszy.
Moje ciało, na stole, wygięło się w łuk, mięśnie pochwy zacisnęły się mocno wokół jego pulsującego członka. Starałam się utrzymać go jeszcze w sobie, jednak tracił już rytm. Wchodził we mnie ostatnią falą gwałtownych, ale już nieskładnych pchnięć.
- Uchhh... Uchhhhhhhhh! – jęknął, wchodząc we mnie aż po same jaja. Pulsował, tryskając raz za razem, pompował spermę we mnie.
Kilka nierównych pchnięć i wyciągał ze mnie swojego wymęczonego kutasa, pozostawiając moją cipkę otwartą z wyciekającą z niej obficie spermą.
- Muszę już iść – powiedział tak po prostu, zapinając dżinsy, kiedy leżałam jeszcze tam, z szeroko rozstawionymi nogami, wciąż napawając się minionym orgazmem.
Pochylił się i pocałował mnie w policzek, a potem znikł, zostawiając mnie. Musiałam sama podnieść się ze stołu, z jego nasieniem wciąż spływającym mi po udach. Po drodze podniosłam majtki i nierównym krokiem weszłam przez drzwi do domku.
- O ja pierdole – to było wszystko, co mój mąż zdołał wypowiedzieć.
Zachichotałam.
- Tak, było bardzo miło. A teraz weź mnie do łóżka, twoja kolej.
Następnego ranka wymeldowaliśmy się i po oddaniu kluczy oraz uregulowaniu rachunku w recepcji czekaliśmy na zewnątrz na autobus, który miał nas zawieźć na lotnisko.
Wypatrywałam Mehmeta, spodziewając się, że go zobaczę przed wyjazdem, ale nigdzie go nie było.
- Szukasz kogoś? - zapytał Dawid.
- Myślałam, że przyjdzie się pożegnać – wzruszyłam ramionami.
- Może jest zbyt zawstydzony lub przestraszony. Dostał to, czego chciał i tyle - mąż wyraził swoją szczerą opinię.
- A ty? Dostałeś to, czego chciałeś? – zapytałam, gdy podjeżdżał autokar.
- To zależy od ciebie, odpowiem ci, gdy następnym razem pójdziemy do Knajpy. Wziął naszą walizkę, by ją zanieść do wozu.
Weszłam za nim do środka z przeczuciem, że nasze małżeństwo właśnie się zmieniało.
Jak Ci się podobało?