Słowo na S (I) - Shemale
26 sierpnia 2015
Słowo na S
16 min
- Witam, dzwonię do pani by potwierdzić jutrzejszą datę dostawy biurka. – Usłyszałam głos w słuchawce. Przełknęłam łyk parzonej kawy, który miałam akurat w ustach i odpowiedziałam:
- Jestem jutro w domu przez cały dzień.
- Proszę tylko potwierdzić adres, ulica wschodnia 14?
- Tak.
- Za dodatkową opłatą mogę je złożyć u pani w domu.
- Jaka kwota?
- Do uzgodnienia. Problem jest taki, że będę raczej w godzinach wieczornych, dwudziesta, może przed dwudziestą pierwszą.
- Nie ma sprawy, będę czekać. Do widzenia.
- Do widzenia.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon by kontynuować czytanie książki. Sprawa wyglądała tak, że kilka dni temu kupiłam składane biurko. Tylko tego mi brakowało. Malując obrazy człowiek często nie ma gdzie ustawić swojego warsztatu. A mój salon nadawał się do tego najlepiej. Do domku przeprowadziłam się kilka tygodni temu, miałam już dosyć życia z rodzicami i bratem, a ze sprzedaży obrazów spływała niezła forsa. Dom był nieduży, jednorodzinny, choć nie miałam z kim go dzielić. Żadnego męża ani dzieci. I dobrze, lubię ciszę.
Moje związki kończyły się zazwyczaj wtedy, gdy przyznawałam się, że nie mogę mieć dzieci, bo urodziłam się bez jajników. Zazwyczaj wychodzili do sklepu i już nie wracali. Oprócz tego, kilka razy zdarzył mi się seks z kobietą. Nie, nie byłam żadną lesbijką. Prędzej... Biseksualna. Niektóre kobiety przyciągały mój wzrok bardziej niż mężczyźni.
Za domkiem był nieduży ogródek ogrodzony wysokim drewnianym płotem szczebel przy szczeblu, co pozwalało mi się opalać nawet nago. W większości był zajęty przez trawnik, na którym stał sosnowy stół i sosnowa ławka, na której teraz siedziałam. Popijając kawę zagłębiłam się w lekturze. Po przeczytaniu kilku stron zrobiłam sobie przerwę by umyć pustą już filiżankę i na chwilę rozprostować kości. Idąc do kuchni zaczęłam zastanawiać się nad płcią dostawcy. Ani to kobieta, ani facet. W rozmowie nie zdradził, zdradziła tego sekretu. Głos też taki pomiędzy. Cóż, okaże się jutro. O której? Dwudziesta, dwudziesta pierwsza? Mam nadzieję, że nie będzie padało. W sumie na jutrzejszy lipcowy wieczór nie zapowiadali żadnych opadów, czy zachmurzeń. Powinno jeszcze świecić słońce. Odstawiłam filiżankę na suszarkę i wróciłam do ogródka. Po drodze zdjęłam jeszcze z siebie luźną bluzkę na ramiączka by złapać trochę słońca. Odgarnęłam blond włosy za ucho i ponownie się wczytałam.
Następny dzień okazał się być równie słoneczny jak i poprzedni. Już od rana nie było ani jednej chmurki na niebie. Współczułam dostawcy jazdy w taki upał. Przedpołudnie spędziłam na mieście załatwiając sprawy związane z opłatami i wizytę u koleżanki. Zjadłam lekki obiad i popołudnie spędziłam na opalaniu się w ogrodzie. Tak się jakoś stało, że zasnęłam.
Obudziłam się dopiero, gdy słońce chyliło się ku zachodowi, a konkretniej kiedy ja leżałam w cieniu. Na tyle długo, że zmarzłam. Zebrałam się, zabrałam ręcznik i poszłam wziąć prysznic, który, jak miałam nadzieję, rozgrzeje mnie. Zerknęłam na godzinę w telefonie, było kilka minut przed dwudziestą.
Rozebrałam się do naga w łazience i spojrzałam w lustro. Ciało liczące dwadzieścia sześć lat ewidentnie chciało towarzystwa drugiego. Jednak mnie się nie spieszyło ze związkiem, ślubem, dziećmi i tak dalej. Obecnie liczyła się praca. Tylko praca.
Gdy pierwsze krople relaksującej ciepłej wody wylądowały na mojej skórze, przypomniałam sobie, że wieczorem będę mieć gościa. Musiałam szybciej zakończyć prysznic by dostawca nie zastał mnie w takim stanie. Zaśmiałam się w duchu wyobrażając sobie tę scenę i zakręciłam wodę. Wyszłam na matę łazienkową i wytarłam się. Zaczerwienione ramiona zmusiły mnie do założenia podkoszulki z krótkim rękawem. Powędrowałam naga do sypialni. Miałam w sobie coś z nudysty, wolność ciała była dla mnie jedną z ważniejszych rzeczy w życiu. Kiedy tylko mogłam, ściągałam z siebie ubrania. Bo po co mi one, skoro nikt mnie nie widzi? Gotowałam nago, czasem malowałam nago, czytałam książkę nago, opalałam się w ogródku nago i spałam nago. Może to jednak przyzwyczajenie?
Chwyciłam pierwszą lepszą z kupki na półce w szafie i wciągnęłam na siebie luźne krótkie spodenki. Majtki pominęłam, wątpiłam by mi się do czegoś przydały.
Zapinając rozporek ktoś do mnie zadzwonił. Zerknęłam, był to numer dostawcy. Muszę tym razem się dowiedzieć, jaką ma płeć. Odebrałam.
- Tak?
- Za jakieś 10 minut będę u pani.
- Nie ma sprawy, będę czekać.
Rozmowa była zbyt krótka, by rozwiązać zagadkę. Westchnęłam i powędrowałam do kuchni przygotować sobie kolację. Początkowo nie miałam pomysłu, ale ostatecznie były to kanapki z serem żółtym lub szynką. Zjadłam jedną, rozległ się dzwonek do drzwi. Podekscytowana poszłam otworzyć.
- Witam, ja z biurkiem. – Powiedziała kobieta. Kobieta. Luźna koszulka i spodenki, męski zarys twarzy, niespotykane zielone oczy, czarne w nieładzie włosy do ramion, szczupła. Nie, po prostu chuda. Poczułam jakiś dreszcz.
- Pomogę pani.
Odpowiedziałam i ruszyłyśmy w stronę zaparkowanego na poboczu przed domem samochodu dostawczego. Biały sprinter. Otworzyła jego tył i wysunęła płaski pakunek w kartonie z logo firmy, u której zamówiłam mebel. Chwyciłam z drugiej strony i wniosłyśmy razem do salonu.
- Łącznie ze złożeniem, tak? – Zapytała. Miała taki fajny przyjemny dla ucha lekko męski głos.
- Jeśli ma pani na tyle czasu...
- OK. Pani dom to na dziś mój ostatni adres. Powinnam wyrobić się z tym w dwadzieścia minut.
- W porządku.
Wyszła jeszcze na chwilę, wróciła ze skrzynką z narzędziami.
- Nie będzie pani przeszkadzać, jeśli będę oglądać telewizję? – Zapytałam.
- Nie, skądże. Skończmy z tymi uprzejmościami, jestem Kate.
- Sandra. Miło mi.
Z uśmiechem uścisnęłyśmy sobie dłonie, a Kate wzięła się do roboty.
Rozsiadłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Oglądałam sobie spokojnie, jednak w pewnym momencie spojrzałam na nią. Pracowała bez przerwy, biurko już prawie wyglądało jak biurko. Nie mogłam oderwać wzroku od niej, od jej ruchów. Skupiona na swojej pracy, zwinnie ją wykonywała. Spojrzała na mnie, uśmiechnęłyśmy się obie. Odwróciłam wzrok czując na policzkach falę ciepła i z powrotem wlepiłam wzrok w ekran.
- Postawić pod ścianą? - Powiedziała w pewnym momencie. Spojrzałam, biurko było już gotowe. Wstałam, obejrzałam je. Idealne.
- Zostaw je na razie tutaj. Napijesz się czegoś?
- Wodę, jeśli możesz... - Uśmiechnęła się i pozbierała swoje narzędzia.
- Nie pijesz alkoholu?
- Mam przed sobą jeszcze drogę na stację benzynową na wylocie z miasta. – Spojrzałam na nią, nie rozumiałam. Widząc mój wzrok, dodała: - Spać. – No tak, mogłam się domyślić.
- A jutro co?
- Wrócę na magazyn.
- A później?
- Ekipa mnie zapakuje i wyruszę w kolejną trasę.
- A rodzina? - Spojrzałam na nią.
- Matka w domu spokojnej starości, ojciec zmarł na raka płuc.
- Przykro mi. Jednak chodziło mi bardziej o jakiegoś męża, dziecko...
- Jestem wolna jak ptak.
- Z wyboru? - Zapytałam z uśmiechem.
- Nie.
- Dobra. Mam whisky. Z lodem?
- Ja muszę...
- Przenocuję cię za darmo.
- Niech ci będzie.
Z uśmiechem poszłam do kuchni i wyciągnęłam dwie szklaneczki, wrzuciłam po dwie kostki lodu i zalałam whisky z barku. Podałam jej jedną szklankę i usiadłam obok niej.
- Dziękuję.
- Możesz się wykąpać, jeśli chcesz.
Będziesz miała okazję mi podziękować, pomyślałam i z lekkim uśmiechem wzięłam łyk. Jak to kobiety, zaczęłyśmy gadać o życiu, dzieciństwie i historii pracy. Nie była z Polski i nie zarabiała zbyt dużo. Z tego, co zrozumiałam, miała na głowie komornika bo zadłużyła się gdy wpadła w hazard.
Obróciłyśmy prawie całą butelkę, z każdym słowem stawałyśmy się sobie w pewien sposób bliższe. Bardzo się cieszyłam, że mogłam pogadać z kimś, kto nadawał na tych samych falach. Wstałam i podeszłam do barku po drugą butelkę, ale Kate zaprotestowała.
- Dla mnie już dosyć. Pójdę się wykąpać. – Pokiwałam głową i odpowiedziałam.
- Idź, ja przygotuję ci jakąś piżamę.
- Jeszcze raz dziękuję.
Zaprowadziłam ją do łazienki i wyjęłam z szafki duży zielony ręcznik. Obdarowała mnie uśmiechem i wyszłam. W co ją ubrać?
W drodze do szafy w sypialni musiałam na chwilę usiąść i ochłonąć, starając się uspokoić wyobraźnię. Czułam się dziwnie myśląc o niej jak o kochance, jednak nie przerażało mnie to. Poza tym, seks to zdrowie.
Z tą myślą oraz małym uśmiechem na twarzy ruszyłam do sypialni znaleźć jej coś do spania. Ostatecznie wybrałam luźną niebieską podkoszulkę i krótkie dresowe spodenki. Poczekałam chwilę na nią w salonie. Kilka minut później wyszła owinięta w ręcznik. Wyglądała nieziemsko pięknie w mokrych włosach.
Podejść i zerwać z niej ręcznik, pomyślałam. Ogarnęłam się szybko i podeszłam do niej wręczając jej piżamę. Wróciła do łazienki.
Plan na tę noc był prosty, czteroliterowy. Seks. Początkowo ta myśl wydawała mi się dobra, jednak po chwili uspokojenia rozszalałej wyobraźni zaczęły mnie nachodzić wątpliwości.
Przecież ja jej w ogóle nie znam! I to, że zgodziła się zostać, nie znaczy, że chce tego samego, co ja. Nie wyglądała na jakąś napaloną. Były trzy wytłumaczenia. Albo jej nie pociągam, albo ona to ukrywa, albo po prostu nie ma ochoty. Chwilę jeszcze przeznaczyłam na obmyślenie jakiegoś czwartego wytłumaczenia, ale połączyłam dwa wcześniejsze – nie ma ochoty, bo jej nie pociągam. Tak, to się wydawało najbardziej logiczne.
Wyrwała mnie z zamyślenia wychodząc z łazienki w ubraniu, jakie jej dałam, po czym zorientowałam się, że nie przygotowałam jej miejsca do spania. Jednak w tym momencie wpadło mi do głowy kolejne wytłumaczenie: ona jest hetero. Choć w sumie nie wygląda na taką. I nie zwierzała mi się ze swoich przeżyć z facetami. Może po prostu nie chciała?
- Prześpię się na kanapie pod kocem, to mi wystarczy. – Powiedziała.
- Nie... - Wstałam. – Już ci szykuję miejsce do spania.
Podeszła do mnie.
- Na kanapie i tak będzie mi wygodniej, niż w kabinie na siedzeniach. – Zerknęła na kanapę. – Bez rozkładania jest i tak wystarczająco szeroka.
- Kate? – Zapytałam.
- Hm?
- Pocałuj mnie...
Widziałam na jej twarzy zaskoczenie. Dałam upust swojemu pożądaniu. Albo się zgodzi, albo nie i będzie pozamiatane. Chwilę milczała, zapewne zastanawiała się, jak wybrnąć z tej sytuacji. Bo ja też. To, co powiedziałam, wydało mi się nagle strasznie idiotyczne.
- To nie jest...
Zaczęła, ale ja przerwałam zamykając jej usta swoimi. Serce waliło w piersi jak młot, z głowy odpłynęła krew. Zawahała się. Przerwałam i spojrzałam na nią. Chciałam przeprosić ją za to i zamknąć się w sypialni ze wstydu, ale teraz to ona zaczęła mnie całować. Delikatnie, niespiesznie. Wkradła się językiem do moich ust, objęła mnie w pasie. Zarzuciłam ręce na jej kark i odwzajemniałam pocałunki z równą delikatnością.
Zajęła miejsce na kanapie ciągnąc mnie za sobą. Usiadłam jej na kolanach okrakiem i wsunęłam dłonie pod jej podkoszulkę. Ciało miała twarde, wysportowane. Poczułam dłonie na pośladkach, ścisnęła mi je lekko. Przerwała pocałunek i przejechała wargami po mojej szyi.
- Sypialnia? – Zapytałam.
- Tak.
Wstałyśmy i znów zaczęłyśmy się całować. Zaciągnęłam ją do sypialni, czułam jej ręce na całym ciele. Położyłam się, zaczęła mnie rozbierać, poczynając od podkoszulki. Przyssała się do mojej szyi, jęknęłam cicho. Zsunęła się niżej na klatkę piersiową i piersi jeszcze uwięzione w staniku. Usiadłam na chwilę by ułatwić jej ściągnięcie go ze mnie. Rzuciła go gdzieś i zastąpiła go swoimi dłońmi. Jej usta z powrotem wylądowały na mojej szyi a dłonie rozpoczęły delikatny, pobudzający masaż. Była delikatna, opanowana, co podniecało mnie jeszcze bardziej. Sięgnęłam ręką do jej spodni, ale natychmiast złapała mnie za nadgarstek.
- Nie. Wszędzie, ale tam nie.
Zdziwiło mnie to trochę, ale nie zadawałam pytań. Polecenie było jasne. W jej oczach widziałam, że mówi poważnie i puściła moją rękę. Zdjęłam z Kate podkoszulkę, skończył jak mój stanik. Pocałowałyśmy się, pocierała mi sutka kciukiem, zastępując palec językiem. Tak samo z drugim. Uklękła i pozbawiła mnie spodenek, pod którymi nie miałam majtek. Jej usta wylądowały na moim brzuszku, opuszkami palców błądziła po moich udach. Coraz niżej i niżej... Aż przejechała językiem po moich płatkach. Jęknęłam wyginając się, tak bardzo chciałam więcej. Wsunęłam palce w jej wilgotne włosy, a ona przeniosła się na moje udo. Umierałam z pożądania, a ona drażniła się, co jakiś czas serwując mi jedno liźnięcie. Poczułam, jak jej palec wnika między wargi, przesuwa się w stronę dziurki i zawraca, by pieścić łechtaczkę.
- Jak długo już się nie kochałaś? – Zapytała, a jej głos wydał mi się jeszcze bardziej podniecający niż dotychczas.
- Nie wiem... Z pół roku.
Skończyłam zdanie, ona w tym samym momencie zaczęła wwiercać się palcem w dziurkę, a jej usta znalazły się wokół łechtaczki. Wsunęła drugi palec i zaczęła nimi pocierać punkt G.
- Och, Kate... - Jęknęłam.
Ssała i lizała jednocześnie masując mnie w środku. Jej ruchy były delikatne, ale zdecydowane. Najwyraźniej znała się na rzeczy.
Drażniła się ze mną, nie dając mi kilka minut później dojść. Odwlekała orgazm, a ja myślałam, że wybuchnę. Była obłędnie zajebista w tym, co robiła.
Za czwartym razem dała mi dojść. Drżałam w spazmatycznych ruchach, raz po raz wypowiadając jej imię. Trwał dłużej niż zazwyczaj, to zapewne przez to, że tak go odwlekała. Orgazm minął, odprężyłam się, ale ona nie przerwała. Chciałam powiedzieć, że doszłam, ale zaczęłam szczytować drugi raz. Chwilę po tym nastąpiła trzecia fala ekstazy. Czułam, jak moje własne soki spływają po udzie by zostawić ślad na pościeli.
Wyjęła palce, zastąpiła je językiem. Wrażliwość po trzech przeszywających od stóp do głów orgazmach sprawiła, że doszłam jeszcze raz. Po nim Kate zakończyła swoją pracę i położyła się obok mnie na plecach.
- Zaspokoiłaś mnie jak nikt inny... - powiedziałam mruczącym głosem..
- Cieszę się, że ci się podobało. – Położyła dłoń na moim policzku i pocałowała mnie namiętnie, ale krótko. Chciałam się jej odwdzięczyć. Sprawić, by tak samo się wiła, jak ja przed chwilą.
Przejechałam palcami po jej wyrzeźbionym w delikatny zarys kaloryfera brzuszku, jednak ona ponownie mnie powstrzymała.
- Chcę ci się odwdzięczyć... Nie mogę? – Zapytałam, nie rozumiejąc jej zachowania.
- Nie chcę, byś uciekła.
- Dlaczego miałabym to zrobić? – Zapytałam z lekkim uśmiechem. Ułożyła się na boku podpierając głowę ręką.
- Wiesz... Po Ziemi chodzą kobiety, mężczyźni... - Uniosłam brew pytająco. Westchnęła. – Uciekniesz.
- Nie, obiecuję. – Widziałam w jej oczach lęk. O co jej, do cholery, chodzi? Ma HIVa czy co? – Masz HIV?
Uśmiechnęła się, po chwili się roześmiała na całego. Uśmiechnęłam się.
- Nie, nie mam żadnych chorób. Jestem shemale.
- Czym? To znaczy, kim? – Dwa, trzy razy w życiu słyszałam ten wyraz.
- Ja... Mam ptaszka.
- Żartujesz...
- Mówię serio. No, uciekaj już.
- Nie ucieknę, przecież mówiłam. Ptaszka... W sensie, że członka? – Chciałam się upewnić, czy dobrze zrozumiałam. Pokiwała głową twierdząco. – Pokaż.
- Podaj mi swoją rękę.
Więc podałam. Chwyciła mnie delikatnie i przyłożyła do swoich spodenek. Wyraźnie wyczuwalna podłużna twardość.
- Jak to się stało? – Zapytałam.
- A jak miało się stać? Urodziłam się taka. Zaczęłam brać hormony, urosły mi trochę piersi. – Usiadła, postawiła stopy na podłodze.
- Gdzie ty idziesz?
- Spać.
- Już koniec zabawy?
- Zrobiłam ci dobrze... Bo było ci dobrze, prawda?
- W dalszym ciągu ci się nie odwdzięczyłam. – Na chwilę zastygła w bezruchu. Wpatrywałam się w linię jej pleców. Spojrzała na mnie.
- Nie musisz, przywykłam do tego.
- Do czego?
- To wszystko ma zawsze taki sam schemat. Robię dziewczynom dobrze, później one chcą mi, a na widok ptaszka uciekają. – Wstała, więc ja też wstałam. Podeszłam do drzwi i je zamknęłam, po czym oparłam się o nie i spojrzałam na zaskoczoną Kate. Nie wypuszczę jej niezaspokojonej.
- Co ty robisz?
Nie odpowiedziałam. Podeszłam do niej i pocałowałam ją namiętnie. Odwzajemniła niepewnie, spojrzałam w jej oczy. Śliczny, zielony odcień. Pocałowałam ją jeszcze raz, po czym uklękłam gotowa, by zaspokoić ją oralnie. Położyła dłoń na moim policzku. Chciałam zsunąć któryś raz z kolei jej spodenki, ale ona ponownie mnie powstrzymała.
- Nie... Twoje usta nie służą do tego. Wstań, proszę. - Zaskoczona wstałam.
- Nie lubisz?
- W moim kodeksie robienie loda czy jak to tam nazywasz, hańbi kobietę. Usta są do całowania i uśmiechania się. – Złożyła na moich ustach pocałunek. Jeden, drugi, po czym znów zaczęłyśmy się całować żarliwie. Wylądowałyśmy na łóżku, ja na plecach, ona na mnie. – Zaczekaj, w samochodzie mam gumki...
- Nie zajdę w ciążę.
- Wszystkie tak mówicie...
- Nie mam jajników, nie zajdę w ciążę. – Spojrzała mi głęboko w oczy. - Wyskakuj ze spodenek...
Wstała i zdjęła je, pod spodem jeszcze miała białe bokserki. Współczułam jej, że aż tak musiała go chować. Pozbyła się również ich i uklękła między moimi nogami z naprężonym organem. Lesbijka z członkiem... Dla mnie, bi, to było idealne połączenie. Kurczę, podniecała mnie!
Zaczęła go pocierać powoli, czubkiem drażniła moje krocze.
- Na pewno tego chcesz? – zapytała.
- Tak.
Naparła na moją dziurkę i z jękiem powoli w nią wniknęła. Był idealnej wielkości, czułam go całego.
- Cały w tobie.
Położyła się na mnie delikatnie i pocałowała mnie w usta raz. Cofnęła biodra i powoli z powrotem mnie wypełniła. Jedną dłoń położyłam na jej piersi, drugą na żebrach. Powtórzyła ruch i powoli zaczęła mnie posuwać. Byłam zaskoczona jej spokojem. Dominowała, ale była delikatna. Zębami złapała delikatnie moją wargę, zaczęła ją ssać, po chwili przeniosła swoje usta na moją żuchwę i szyję. Jej ruchy na nowo rozpaliły we mnie pożądanie. Głaskałam ją po plecach, ona mnie po udzie. Chwyciła mnie pod kolanem i założyła moją nogę na swoje biodro. Objęłam ją również drugą nogą.
- Głębiej, błagam... - Jęknęłam, zaśmiała się cicho i przyspieszyła ruchy biodrami. Coraz bardziej gwałtownymi ruchami rozbudzała moje zmysły, chciałam więcej i więcej. Jednak w pewnym momencie zwolniła, uklękła i wyszła ze mnie. Byłam zdezorientowana. Widząc mnie w takim stanie, powiedziała:
- Dojdziemy razem? – Kiwnęłam twierdząco głową. – Mi już wiele nie trzeba, teraz zajmę się wyłącznie tobą.
Wsunęła we mnie palec, który nagle wydał się taki mały. Jednak siła i precyzja, z jaką zajęła się punktem G, nadrobiły to. Dołożyła drugi palec i kontynuowała, a ja wiłam się i jęczałam pod erotycznym masażem.
- Mam ci gdzieś wytrysnąć? – Zapytała.
- Dojdź we mnie...
W tym momencie niczego nie pragnęłam tak bardzo, jak wypełnienia członkiem Kate. W kilka chwil ponownie tej nocy znalazłam się na krawędzi. Obserwowała mnie uważnie, widziała mój stan. Jej palce opuściły moje wnętrze, które chwilę później zostało zajęte przez jej penisa. Wtuliła twarz w zagłębienie mojej szyi i ramienia, czułam jej oddech. Wraz z pierwszym ruchem jęknęłam, ale uciszyła mnie pocałunkiem, który przeciągnęłam przez cały orgazm tak, że nie wydałam z siebie ani jednego jęku. Trzymając dłonie w dolnych partiach jej pleców czułam każdy ruch jej bioder, czułam pracujące stwardniałe mięśnie, czułam spazmatyczne skurcze przechodzące przez jej i moje ciało, czułam jej ładunek w pochwie, czułam jej uspokajający się oddech. Coś fantastycznego. Chciała ze mnie zejść, ale ją powstrzymałam.
- Nie wychodź jeszcze ze mnie... - powiedziałam, przejechała palcami po moim policzku i ustach. – I obiecaj, że jeszcze kiedyś przyjedziesz, chociażby na nocleg...
- Obiecuję. Gdy tylko będę w pobliżu, stanę u twego progu. Jeśli tylko nadarzy się taka okazja.
- Dziękuję. Naprawdę chcesz spać na kanapie? – uśmiechnęła się.
- Nie.
- O której godzinie wstajesz?
- Dosyć wcześnie... Jeszcze słońca nie będzie na niebie. – Mówiąc to, zsunęła się ze mnie i ułożyła obok. Przekręciłam się na bok, przodem do niej. Chwyciła moją dłoń i ucałowała ją. Uśmiechnęłam się. – Śpiąca?
- Troszkę... - Odpowiedziałam z uśmiechem. Usiadła i nasunęła na nas koc.
Przymknęłam oczy tak na chwilę, ale nim się zorientowałam, zasnęłam.
Obudziły mnie wpadające przez okno promienie słońca. Przeciągnęłam się leniwie zajmując całe łóżko. Ręką trafiłam na coś. Spojrzałam, kartka papieru na miejscu, gdzie wieczorem leżała Kate. Ach...
Na samą myśl, co robiłyśmy, dostałam miłego skurczu w podbrzuszu, przygryzłam dolną wargę. Wzięłam kartkę, było coś napisane, zaczęłam czytać.
„Spałaś tak słodko, że postanowiłam uważać, by cię nie obudzić. Chciałam się pożegnać, więc dlatego teraz to czytasz. Pozwoliłam sobie znaleźć twój klucz i wychodząc, zamknęłam cię na górny zamek, więc spokojnie wyjdziesz. Klucz jest pod trzecim od prawej kwiatkiem przy wejściu. Już nie mogę się doczekać następnego spotkania. Dziękuję ci za wszystko, dzięki tobie na chwilę poczułam się jak człowiek.”
Czytałam to, a z każdym słowem mój uśmiech się powiększał. Zaczęłam jej współczuć, że dziewczyny tak ją traktowały. Przecież „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.
~Koniec
Jak Ci się podobało?