Roztańczone zmysły (I)

26 lutego 2013

Opowiadanie z serii:
Roztańczone zmysły

13 min

Witam serdecznie :) to moje pierwsze opowiadanie, proszę o szczerą krytykę.

Pierwszy dzień w nowym mieście minął mi zaskakująco szybko. Do południa rozpakowywałam swoje rzeczy, następnie wyszłam zapoznać się z okolicą i pooddychać nowym i jak mi się zdawało, świeższym powietrzem. Rozpoczynałam kolejny etap życia i nie chciałam zaczynać go od jakiejś gonitwy. Tego miałam już dość. Szłam powoli i z każdym krokiem miałam dziwne wrażenie, jakby przyszłość wypadała mi ciężkimi głazami z kieszeni, a ja lżejsza i spokojniejsza, mogłam biec do przodu i łapać całą tę wiosenną pogodę. Nie liczyło się nic. Cieszyły mnie promienie słońca wplatające się w moje włosy, lekki wiatr tak przyjemnie je rozwiewał, a ja w cieniu mogłam dostrzec ich piękny taniec. Czułam się, jakbym dopiero co się urodziła, albo przybyła z jakiejś innej planety w to piękne miejsce.

Rozwiedziona, 32-letnia prawniczka z wypisanym na czole hasłem: "MAM DOŚĆ", to ja. Ale nie jest mi z tym źle. Zrezygnowałam z pracy. Kompletne wypalenie zawodowe, brak spełnienia, brak czasu na własne życie, rozwód, bezdzietność. Czy tak chcę dalej żyć? Jak przez mgłę wspominam marzenia o byciu tancerką... Miałam możliwości, to była moja prawdziwa pasja, coś, co sprawiało radość. Jedyna rzecz, przez którą wyrażałam siebie. Dałam się zmanipulować chorym aspiracjom rodziców i poszłam na studia prawnicze. Nie mogę powiedzieć, że je wybrałam. Ja nie miałam wyboru. Zmarnowałam najpiękniejsze lata, wyszłam za mąż za pierwszego, który wydał się odpowiedni i którego zaakceptowali rodzice. Małżeństwo z rozsądku w wieku 29 lat wydawało się odpowiednią opcją, bo przecież czas goni, a ja nie chcę zostać starą panną. Mama była przekonująca. Od początku się nie układało, czułam się z Arturem, jakby ktoś wrzucił małpę do klatki z bobrem. Nie chcę nawet tego wspominać, nikt nie wie, jak bardzo się cieszę, że nie mamy dzieci.

Jestem wolna! Czuję się młodo i zamierzam przez najbliższy rok poszukiwać inspiracji i znaleźć ścieżkę swojego życia. Oczywiście, że będę też tańczyć! Na tę myśl zakręciłam się na jednej nodze wokół własnej osi, wydając z siebie nieartykułowany dźwięk, aż przechodzące obok nastolatki spojrzały na mnie jak na wariatkę.

Zaczęłam biec. Czułam się, jakby po latach niewoli ktoś otworzył klatkę i kazał uciekać. Wybaczcie proszę kolejne nawiązanie do klatki, ale jedynie takie skojarzenia budzą we mnie minione dni.

Zziajana, przystanęłam naprzeciw chińskiej restauracji. Poczułam niepohamowany głód i weszłam niewiele myśląc, jednocześnie z zadowoleniem wdychając apetyczne zapachy. Chińskie restauracje dotąd kojarzyły mi się z przepychem i niebagatelnymi rachunkami. Tym razem znalazłam się w zwyczajnej knajpie, z tandetnym wystrojem i wyposażeniem, co wzbudziło moje zadowolenie. Usiadłam przy drewnianym, kołyszącym się stoliku i przeglądałam z zaciekawieniem wydrukowanemu na zwykłym papierze w formacie DL menu. Po chwili podszedł do mnie uśmiechnięty Chińczyk, zamówiłam najtańszą potrawę za 12 złotych - ryż smażony z kurczakiem i warzywami. Ze zrozumieniem kiwnął głową, łamaną polszczyzną pytając:

- Ci coś do picia?

- Sok pomarańczowy poproszę - odpowiedziałam, kokieteryjnie zagłębiając się w jego oczach. Spojrzał na mnie głodnym wzrokiem, co niesamowicie mnie rozbawiło: nawet Azjaci wciąż mnie pożądają! - pomyślałam sobie z uśmiechem i zatraciłam się w widoku za oknem.

Pulsujący szyld z napisem "Sex Shop" zadziałał na moją wyobraźnię. Dawno nie czułam się podobnie. Wyobraziłam sobie zakupy w tym sklepie, i gdy Chińczyk przyniósł zamówione danie, byłam już pewna, że po skonsumowaniu posiłku odwiedzę to miejsce.

Brakowało mi rozkoszy. Nie chciałam póki co wikłać się w damsko-męskie relacje, nie byłam na to gotowa. Chciałam poznać swoje ciało na nowo i otworzyć się na to, co ominęło mnie przez te wszystkie lata.

Jadłam z apetytem.

Po przekroczeniu progu sex shop'u nawet przez chwilę nie czułam się zażenowana. Z upodobaniem przeglądałam rodzaje wibratorów, w tym wibratorów analnych, jak również erotyczną bieliznę i stroje mocno fetyszystyczne. Przystojny sprzedawca, z etykietką na lewej piersi zdradzającą imię: Marcin, podszedł do mnie w momencie, gdy zaśmiałam się analizując anatomię pochwy Sash'y Grey.

- Mogę w czymś pomóc? - uśmiechnął się rozbrajająco i zdobył w tej samej chwili wilgoć między moimi udami. Był młody, na pewno nie skończył 25-ciu lat. Być może student, dorabiający sobie po zajęciach?

- Gdyby Pan zrobił zdjęcie mojej waginy, ile czasu musiałabym czekać na jej duplikat? - wypaliłam bez namysłu.

- Yyy... - jego mina zdradzała zażenowanie. - Dotąd nie mieliśmy takiego zlecenia, musiałbym skontaktować się z kierownikiem regionalnym i skonsultować, czy istnieje taka możliwość...

- W takim wypadku proszę o wykonanie zdjęcia, czy ma Pan odpowiedni sprzęt? - Młodzieniec patrzył na mnie z wybałuszonymi oczami, mając najwyraźniej nadzieję, że żartuję. Zagłębiłam się w tej fantazji, która przyszła do mnie dość niespodziewanie i ciągnęłam temat:

- Nie zważam na koszta...

- Czy zdradzi mi Pani swoje imię?

- Patrycja.

- Pani Patrycjo, jesteśmy otwarci na klienta, choć przyznam, że pani pomysł jest dość niecodzienny. Jednak dołożę wszelkich starań, aby... - nie mogłam tego dłużej słuchać i zdjęłam okalającą moją filigranową figurę sukienkę, odkrywając jednocześnie idealne ciało, w równie idealnej bieliźnie. Mając przyjaciółkę brafitterkę, nie miałam problemu z określeniem samej siebie jako nieskazitelnej kobiety w dopasowanej, zmysłowej bieliźnie. Marcinowi opadła szczęka. Stał jak wryty, a ja z niecierpliwością wpatrując się w jego krocze w końcu dostrzegłam olbrzymi namiot, który pojawił się w ułamku sekundy.

- Panie Marcinie, jest Pan gotowy na przyjęcie zlecenia? - z niepohamowanym uśmiechem, bezczelnie wpatrywałam się ciągle w ten erotyczny punkt w jego markowych jeansach.

- Eee...Tak, jak najbardziej, jestem gotowy.. - gdy to powiedział, zdjęłam majtki i stałam przed nim z nagą waginą, czekając na rozwój wydarzeń. Zbliżył się na odległość pół metra oblizując spierzchnięte wargi, a gdy wyciągał dłoń w kierunku moich piersi zapytałam frywolnie:

- A aparat?

- Ach, przepraszam, aparat! Jak mógłbym zapomnieć... Sięgnął pod ladę i wyciągnął swojego smartphone'a, a ja wybuchłam spazmatycznym śmiechem, jednocześnie odkrywając swoją cipkę w akcie oparcia prawej nogi na półce z suplementami dla panów. Chwilę grzebał w swoim telefonie, jednocześnie wypuszczając na światło dzienne wielkiego penisa i pieszcząc go dłonią, skierował dziurkę odpowiedzialną za uwiecznianie piękna kobiecych skarbów na moją cipkę. Pociekł z niej sok. Byłam wniebowzięta.

W momencie, gdy robił pierwsze zdjęcie, rozchyliłam palcami dolne wargi, by miał lepszy widok, a drugą ręką odgięłam stanik tak, by moje piersi mogły ujrzeć światło dzienne. Pośliniłam palce i zaczęłam pieścić twarde do granic możliwości sutki. Pierwszy raz znalazłam się w tak lubieżnej sytuacji i nie mogłam pozbyć się myśli, że nigdy wcześniej nie czułam się równie podniecona. Marcin robił zdjęcie za zdjęciem, pochylał się, przyjmował przeróżne pozycje, by nie stracić żadnej z opcji dokładnego sfotografowania mojej cipki. Miałam wrażenie, że nie może przemóc się, by mnie dotknąć, więc w pewnym momencie chwyciłam jego dłoń trzymającą telefon, odłożyłam go na bok i przyłożyłam całą powierzchnią do wilgotnej szparki. Rozejrzał się nagle z przerażeniem w oczach:

- Człowiek w ferworze pracy czasem zapomina o istotnych dla kreowania wizerunku marki szczegółach - wybacz Pati, zamknę drzwi i wracam do naszego projektu.

Gdy się odwrócił by wyjąć spod lady klucze, mojej uwadze nie umknęły jego pięknie zbudowane plecy i umięśnione pośladki. Musiały być twarde jak skała, pomyślałam oblizując usta i zapragnęłam jak najszybciej sprawdzić, czy moja hipoteza okaże się słuszna. Był opalony, z pewnością chodził na solarium, co rozbawiło mnie nieco.

Stanął przede mną ze sterczącym sprzętem, z którego już zdążył wysączyć się jego nektar. Niewiele myśląc przykucnęłam przed nim i delikatnym muśnięciem języka przyswoiłam słodkawy smak, a mój wyostrzony zmysł zapachu zarejestrował bardzo przyjemny, aczkolwiek ledwie wyczuwalny męski zapach... Nie było lepszego afrodyzjaku. Naciągnęłam skórę na penisie palcami, i pochłaniałam go powoli, aż doszłam do końca - miałam go w gardle. Chłopak jęknął z rozkoszy, a ja wysunąwszy go nieco z ust, zaczęłam ssać, jednocześnie ciągle naciągając skórę u nasady penisa. Uwielbiam moment, w którym penis zasysa się we mnie. Stymuluję go a jednocześnie ciśnienie, które wytwarzam ssaniem stawia pewien opór, tak że penis cały czas stymulowany wchodzi mi do ust tylko do określonego momentu.

- Ja pierdolę... zajebiście obciągasz... - jego wyznanie pomieszane z jęknięciami poświadczającymi wypowiedziane słowa nie było dla mnie zaskoczeniem. Nie pierwszy i nie ostatni docenia mój talent, pomyślałam usatysfakcjonowana.

Jednym ruchem puściłam jego penisa i przycisnęłam mu go do podbrzusza - z podziwem dostrzegłam, że jego niebanalny sprzęt sięga prawie pępka. Uradowana, tym chętniej lizałam jego wygolone jądra, nie pomijając punktu między nimi a odbytem. Odlatywał, byłam pewna, że nikt mu wcześniej nie sprawiał takiej rozkoszy. Ugryzłam go w udo, jego penisem wstrząsnęły dwa skurcze, zatem przerwałam pieszczoty i bezwstydnie rozsiadłam się na ladzie, rozchylając nogi do granic możliwości, stopy oparłam tuż przy pośladkach. Musiałam wyglądać bosko, w tym momencie żałowałam, że naprzeciwko nie ma lustra tylko obskurnie obklejone witryny. Za nimi niczego niepodejrzewający ludzie podążali w swoich kierunkach, a tu ja, rozłożona jak ladacznica czekałam na zapoznanie się mojej cipki z językiem przypadkowego młodzieńca. Przylgnął do niej spragniony, w pierwszym ruchu polizał ją wzdłuż, krótkim "mmm..." dając znak, że mu smakuje. Dwa razy klepnął mnie delikatnie dłonią po totalnie mokrej okolicy sromu, tak mnie to zdziwiło i podnieciło, że obie stopy nagle zjechały z lady, a ja odruchowo zacisnęłam uda na jego głowie. Po chwili wróciłam do poprzedniej, atrakcyjnej według siebie pozycji i odbierałam bodźce, którymi bardzo umiejętnie trafiał w mój gust. Jedną dłonią złapał mnie w miejscu połączenia uda z pośladkiem, tak, że czubek jego kciuka delikatnie topił się w mojej szparce, drugą zaś sięgnął do piersi i nie bacząc na mnie, ścisnął mocno sutek. Zabolało i nakręciło, zaczęłam kołysać biodrami w rytm jego ruchów. Okrężnymi ruchami języka stymulował łechtaczkę, następnie przesuwał językiem w dół i w górę, to po jednej stronie warg mniejszych, to po drugiej. Nie wiem, gdzie posiadł wiedzę, że to nas, kobiety, kręci, ale robił mi właśnie mistrzowską minetę i nie zamierzałam tracić czasu na analizę jego umiejętności. Czułam, że lepki śluz spływa mi po pośladkach, on też to zauważył i po chwili, nie pytając mnie o zdanie rozsmarował moje soki na drugiej dziurce i wtargnął w nią palcem. Z wrażenia aż krzyknęłam, ale nie zamierzałam psuć nam obojgu zabawy i zaniechałam protestów. Odsunął usta od cipki, wsunął w nią dwa palce i to rozchylając, to zagryzając swoje usta, patrzył na mnie pełen zwierzęcego podniecenia. Nie mogłam utrzymać oczu otwartych, odchyliłam głowę do tyłu i widziałam ciemność, rozstrzelaną feerią kolorów. Jego palce pieściły wprawnie i stanowczo moje obydwie dziurki, a ja krzyczałam, wydawałam z siebie przeciągłe jęki i mnóstwo niecenzuralnych wyrazów, które usprawiedliwiało jedynie znalezienie się w tym przybytku rozpusty. Eksplodowałam. Ten orgazm był potężny, dziesiątki razy moje mięśnie zaciskały się na jego palcach raz za razem, pulsowanie czułam każdą cząstką mojego ciała. W pewnym momencie nie mogąc dłużej znieść pieszczoty, obróciłam się na brzuch i oddychałam ciężko oparta na ladzie, mając nadzieję na chwilę odpoczynku.

Marcin jednak miał inne plany i jednym pchnięciem wypełnił całe moje wnętrze, a ja zesztywniałam czując w sobie jego potężnego kutasa. Zgarnął moje włosy, tak że wszystkie znalazły się w jego dłoni, a następnie szarpnął ostro, unieruchamiając mnie. Byłam wygięta w łuk, napalona i całkowicie uległa. Mógł ze mną zrobić co chciał. Pieprzył mnie dość szybko, wykonując coś, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Za każdym razem prawie całkiem go ze mnie wyciągał, by na powrót wbić się we mnie z dzikim szałem.

- Dobrze Ci suko?! - nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa, więc odpowiedziałam kolejnym przeciągłym jękiem.

- Pytałem, czy ci dobrze!

- Tak!!! - wydarłam się na całe gardło, a gdy już odkryłam w sobie zdolność mówienia, zdecydowałam zagrać o wszystko, dodając:

- Tylko rżnij mnie, do licha, mocniej!

Szarpnął moje włosy w ten sposób, że głowa razem z tułowiem wygięła się w bok, patrzyłam mu więc bezczelnie w oczy, czekając na rozwój wydarzeń. Wbił się we mnie do bólu, co skwitowałam nieartykułowanym dźwiękiem i zdziwieniem, bo oznaczało to, że dotąd nie był we mnie cały. Zmienił taktykę, przestał poruszać się posuwiście, tylko wykonywał machinalne ruchy we mnie, dobijając do końca, za każdym razem przynosząc mi ból z trudną do opisania rozkoszą. Czułam jego nabrzmiałe jądra ocierające się o łechtaczkę i drażniące wargi sromowe, byłam już bliska eksplozji. On również, o czym świadczyły miarowe jęki i pokrzykiwania, oraz poczucie, że rośnie mi w pochwie jeszcze bardziej, co doprowadzało mnie do szału. Zaczęłam trząść się jak galareta, nigdy żaden facet, a dokładniej mówiąc, penis, nie doprowadził mnie do takiego stanu. Nagle zaprzestał się ruszać, poczułam jak pulsuje. On również drżał. Puścił moje włosy, zdążyłam tylko zauważyć, jak splata sobie ręce z tyłu głowy i wykonując ostatni ruch, rozlał się we mnie trzema gorącymi falami spermy, w czasie których ruszając biodrami stymulowałam go pożegnalnie i gdy sama doszłam, wyprostowałam się i stojąc, kołysałam biodrami nabita na niego. Każdy ruch potęgował rozkosz, oboje krzyczeliśmy i byłam pewna, że jeżeli ktoś w tym momencie mijał ten sex shop, słyszał nas dokładnie, co w sumie niewiele mnie obchodziło. Byliśmy cali mokrzy, więc wybawieniem okazało się istnienie łazienki z prysznicem, pod który weszliśmy ochoczo. Mydliliśmy się nawzajem z namaszczeniem i nieśpiesznie, tak przyjemnie było czuć jego wielkie, ślizgające się po moim ciele dłonie. Gdy zszedł niżej, syknęłam, uświadomiwszy sobie, że moja cipka jest jak po przejściu najwyższego zagrożenia tajfunu. Delikatnym, letnim strumieniem wody obmyłam ją z dowodów zbrodni, po czym wyszliśmy i wycieraliśmy się kolejno jednym ręcznikiem - więcej nie było, ale Marcin zapewnił mnie, że dnia wczorajszego osobiście dostarczył go z domu, czym rozwiał moje wątpliwości dotyczące świeżości owego ręcznika.

Podczas ubierania się nastała niezręczna cisza. Nie było wiadomo, co powiedzieć, ale w sumie po co?

Gdy oboje byliśmy już w pełnym rynsztunku, otworzył zamknięte wcześniej drzwi z głębokim westchnieniem, następnie usadowił się w milczeniu w fotelu, w którym go zastałam wchodząc tutaj, jakieś dwie godziny wcześniej. Uświadomiłam sobie, że przecież nie zrobiłam żadnych zakupów.

- Przepraszam, czy mógłby mi Pan doradzić? - uśmiechnęłam się promiennie, stając przy regale z wibratorami. Wstał i zaszedłszy mnie od tyłu, wyszeptał do ucha:

- Nie mogę zaproponować duplikatu, ale może ten byłby zbliżony? Choć nieco mniejszy... - w tym momencie sięgnął po żelowy wibrator ze stymulatorem łechtaczki.

- Biorę - odpowiedziałam bez namysłu.

- W tym momencie zazwyczaj polecam lubrykant, ale nie masz problemów z wilgotnością, Kotku. Może coś wzmacniającego doznania? - uśmiechnął się rozbrajająco, podając mi ekskluzywnie opakowany żel. Wiedział, że kupię cokolwiek zaproponuje. Złapałam obie rzeczy i położywszy je na ladzie, szybkim krokiem ruszyłam między półki. Po drodze zgarnęłam kulki gejszy, stymulator punktu G, a także replikę penisa z przyssawką i dodatkowym "bolcem" (to skojarzenie wywołało u mnie szczery uśmiech) do pieszczot analnych. Zadowolona podeszłam do niego.

Skasował mnie na 670 zł.

- Dostaje Pani ode mnie kartę stałego klienta.

- Świetnie. Jak wygląda wasz program lojalnościowy? - ciągnęłam profesjonalnie.

- Do każdych zakupów może Pani dobrać coś o wartości do 10% wydanej kwoty, bądź zrezygnować z bonusu przenosząc go na kolejne zakupy, jednak muszą one nastąpić nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od poprzednich - w innym wypadku bonus przepada.

- Ciekawa promocja. Chętnie skorzystam...

Marcin przeciągnął moją złotą kartę przez czytnik, wklepałam kod i w milczeniu odczekałam na potwierdzenie. Gdy mi je wręczył, spojrzałam mu w oczy.

- Dziękuję za profesjonalną obsługę, z pewnością wrócę. Nie mogę powiedzieć, że polecę komuś, na co dzień jestem dość wstydliwa...

- Z pewnością proszę Pani. Niemniej jednak, polecamy się na przyszłość. Czy nadal jest Pani zainteresowana duplikatem swojej waginy?

- Tak, bardzo proszę o kontakt w tej sprawie. To ma być prezent - wymyśliłam na poczekaniu i uświadomiłam sobie, że rzucając to hasło na początku, miał to być głupi żart z mojej strony. - Dziękuję raz jeszcze, do widzenia.

- Do widzenia, bogini.

Wyszłam tanecznym krokiem, obładowana niecodziennymi zakupami. Wieczór zapowiadał się ciekawie...

CDN.

18,685
9.78/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.78/10 (38 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Komentarze (5)

within_temptation · 26 lutego 2013

0
-1
Bardzo fajne opowiadanie - podoba mi się Twój styl i opisy. Jedyne czego mogłabym się przyczepić to fakt, że trochę zbyt szybko doszło w tym sex-shopie do "konkretów" Brakowało mi trochę flirtu, jakiejś gry zmysłów, ale to tylko moje osobiste odczucie. Generalnie bardzo dobrze napisany tekst. Pozdrawiam 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

martini_bianco · Autor · 26 lutego 2013

0
0
Hej 🙂 dzięki za konstruktywny komentarz- masz rację 🙂 szczerze się przyznam, że bardzo długo Was czytałam, i jak poczułam przypływ weny, to najpierw uparłam się, że nie polecę, akcja będzie rozwijać się powoli, a jak przyszło do tego, że stanęli przed sobą poleciałam, już nie mówiąc o pomyśle ze sztuczną waginą, który przyszedł nagle i teraz zastanawiam się, jak to pociągnąć 😛 hehe 🙂 ale dzięki, WOW- MAM JAKIŚ STYL!!! HURRRA 😛

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

within_temptation · 26 lutego 2013

0
0
Nagłe pomysły są najlepsze 🙂 Ale to "Was" jeszcze nie odnosi się do mnie, bo sama niedawno zadebiutowałam i nie do końca jeszcze wiem "co i jak" na Pokątnych 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

martini_bianco · Autor · 27 lutego 2013

0
0
Witaj, seaman. 🙂 kurczę, tak trafiłam z tym debiutem i założeniem konta, że nawet się poudzielać dłużej nie mogę, jedynie odpowiedzieć na komentarze. Bardzo się cieszę, że mimo tych błędów i mojego zapędzenia się dostrzegłeś jakąś szansę na rozwój- przyznam szczerze, że przez wiele lat żyłam w złudzeniu, że umiem pisać jedynie wiersze i gdy w końcu się przełamałam i zdecydowałam jednak napisać coś epickiego, to tak się rozhukałam, że nie bacząc na wszelkie podszepty ze strony rozumu chciałam jak najszybciej przejść do rzeczy 😀 właściwie to chciałam zobaczyć, czy będę umiała samą scenę erotyczną opisać. Wydawało mi się to całkiem nieosiągalne, a jednak coś mi tam wyszło i dziś, na chłodno napisałabym to nieco inaczej- będę się doskonalić, bo to jest moim głównym celem. Nie chcę poklasków, a jedynie kopa w dupę, żeby się podnieść i rozbudować moje możliwości literackie. Mam pewne plany jeśli chodzi o prozę (tę nieerotyczną😉) i dlatego bardzo zależy mi na doszlifowaniu warsztatu- erotyka jest do tego bardzo dobra 🙂 dziękuję Ci za tak cenne uwagi, wezmę je pod lupę przy pisaniu trzeciej części (bo drugą w przypływie chwili napisałam dzisiejszej nocy...)- i wybaczcie mi proszę, że tak się tutaj trochę będę rozwijać z tą moją historyjką, zamiast najpierw ją przemyśleć- to tylko dlatego, że pisząc jestem w szoku, że w ogóle się za to wzięłam i że jakoś mi idzie... 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

martini_bianco · Autor · 27 lutego 2013

0
0
Within_temptation- będziemy zatem razem piąć się w górę (mam nadzieję).

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.