Robert (IV)
6 lutego 2023
Robert
6 min
–– Rozdział 4 ––
Następnego dnia miałem wolny dzień, więc zostałem w domu z dziećmi, za to ona prawie nie wychodziła z pokoju.
Najwidoczniej, coś się stało w domku i teraz były tego konsekwencje.
Nie powiem, że w jakiś sposób mnie to nie cieszyło, ale przecież wiadomo, że jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Więc ona sobie, a my z dziećmi szaleliśmy, wymyślając coraz to nowe zabawy.
I patrząc na ich radość, prawie miałem łzy w oczach, bo dawały mi takiego kopa energii, że aż chciało się żyć.
Ponadto dochodziło do mnie również to, że jeśli przez swoją głupotę straciłem jej miłość, to nie znaczy, że straciłem swoje życie, a tym bardziej dzieci.
Bo to, że nastał Sławek i ona przestała się nimi interesować, to jedno, ale przecież obowiązki rodzinne ktoś nadal musiał wypełniać i jak zawsze, spadło to na mnie.
Niestety, zakiełkowała mi również smutna myśl, że gdyby doszło do rozwodu, to będę miał duże argumenty dla adwokata na jej niekorzyść, bo zdrada to jedno, a brak zainteresowania swoimi dziećmi, to drugie.
W międzyczasie kilka razy wracałem myślami do słów rybaka.
I tak sobie pomyślałem, że może chłop ma rację?
No, bo jeśli będę czekać, a nic się nie zmieni, to czas będzie mijać bezproduktywnie i tylko stracę swoje życie.
Więc, gdy położyłem dzieci, zacząłem kombinować… co takiego mogłoby mnie pochłonąć do reszty?
I nagle przyszło olśnienie.
W szkole biegałem i miałem dość dobre wyniki, a na jakiś zawodach byłem nawet drugi i w nagrodę dostałem książkę, więc może… by tak pobiegać?
To nie był zły pomysł, a przynajmniej wart rozważenia.
***
Na drugi dzień nadal przez cały ranek nie wychodziła, aż zacząłem się martwić, ale koło czternastej pojawiła się i poszła do kuchni.
– Co chcecie na obiad?
Ciekawe… czyżby znowu, coś się w niej obudziło?
– Ok, dzisiaj będą schabowe… Robert… zrobisz ziemniaki?
Normalne…!!!
Zawsze tak było.
Potrafiła zaprosić znajomych na obiad i przeważnie kończyło się tak, że to ja robiłem wszystko i to nie tylko mięso i ziemniaki, ale i stół, talerze, sztućce.
Ale to nic, nadal była z nami… i to się liczyło.
Tylko że w tym momencie zadzwonił jej telefon.
A że stała w kuchni przy oknie, a my byliśmy w drodze i wszędzie były zabawki, to odebrała tam.
– Tak Sławku… tak… nie… nie wiem, oczywiście, że chcę… dobrze, już wychodzę.
Cholera, nie tak miało być… nie tak!
Szybko poszła do łazienki, a ja dostałem olśnienie.
Chwyciłem swój telefon, włączyłem dyktafon i schowałem do jej torebki.
I czekałem w nerwach, ale ona minęła mnie i bez zaglądania, wzięła torebkę.
Zajebiście…
***
Następne dwie godziny były ciężkie, ale na szczęście, gdy wróciła, to nie zaczęła od wyzywania, tylko jak zwykle, poszła do łazienki, zostawiając torebkę na komodzie.
A ja… na spokojnie, wyjąłem go i uśmiechnąłem się, że jednak głupiemu, to los sprzyja.
Tyle że musiałem poczekać i znowu… czas leciał niemożliwie wolno.
Nareszcie.
Położyłem dzieci, poszedłem do piwnicy w najdalszy kąt i włączyłem…
– Mogę cię przeprosić?
– Posłuchaj, mam wrażenie, że dla ciebie, to tylko skok w bok.
– Nieprawda, chcę być twoją kobietą.
– Więc… kurwa, co to wczoraj było?
– Przepraszam.
– Nie zadaję się z paniusiami, co mają fochy.
– Daj mi trochę czasu, a wszystkiego się nauczę.
– Jeśli naprawdę chcesz być moją suczką, to musisz dla mnie zrobić wszystko.
– Oczywiście.
– A wiesz dlaczego?
– Bo jesteś moim Panem.
– No właśnie i to ja decyduję, co robisz, rozumiesz?
– Rozumiem.
– Więc nie tylko masz mnie słuchać, ale i musisz wierzyć, że wszystko, co się zdarzy, będzie dla twojego dobra.
– Oczywiście.
– Czyli co, zgadzasz się?
– TAK!!!
– To zbieraj się do mojego świata, bo będziemy szaleć na całego.
– Dziękuję.
– Teraz możesz mnie pocałować.
I nastąpiły dwie minuty cmokania…
– A teraz sprawy techniczne… chcesz go zostawić, czy nie?
– Bardzo chcę.
– No to za kilka miesięcy załatwię prawnika i go wykończymy.
– To znaczy?
– Wyrzucimy go z domu i zamieszkamy tam razem.
– Super, a… Sławku?
– Tak?
– Co z Kasią?
– Ona też jest moją suczką, ale powoli idzie na odstrzał.
– Dlaczego?
– Bo zaczyna mieć humory, a ja tego nie toleruję, zresztą często narzeka, że jest za dużo seksu.
– Ja ci nigdy nie odmówię.
– Zauważyłem, że od razu jesteś mokra, a to znaczy, że jesteś chętna.
– Bardzo lubię seks, szczególnie w dużej ilości.
– Więc się nie zawiedziesz…
– A mogę ci teraz obciągnąć?
– Teraz to wyjdź, stań na drodze i rozbierz się do naga.
– Ale tu?
– Kurwa, co ci powiedziałem?
– Przepraszam…
– Tam mi obciągniesz i wiesz, gdzie skończę?
– Tak, już zawsze wszystko połknę.
– Maleńka… nauczę cię takich rzeczy, o których nie miałaś pojęcia.
– Już się cieszę.
Byłem w szoku.
On będzie jej Panem, a ona jego suką?
Mój Boże.
Ale moja żona… moja ukochana Oleńka…?
Matka moich synów?
I to ma być jej wolność?
Aż niemożliwe…!!!
Siedziałem w fotelu i dosłownie… łzy mi leciały.
A CO Z MIŁOŚCIĄ?
Jak ona mogła się na to zgodzić?
Ale najbardziej zabolało mnie to, że naprawdę postanowiła mnie zostawić, a do tego Sławek ma plan zamieszkać u nas?
Czyli… w moim domu?
A co ze mną, z dziećmi?
Jak on sobie to wyobrażał, że co, że oddam mu wszystko bez walki?
Potem była cisza przez kilka minut, czyli obciąganie…
– I jeszcze coś…
– Tak mój Panie…?
Usłyszałem wyraźny dźwięk uderzenia z liścia.
– To za wczoraj i jeśli kiedykolwiek będziesz nieposłuszna, to zawsze będzie kara, albo rozstanie.
– Przepraszam.
– Musisz zrobić jeszcze kilka rzeczy, po pierwsze czasami będzie seks w dupę, więc masz być zawsze czysta.
– Dobrze.
– Po drugie przekłujesz sobie lewy sutek, oraz zafarbujesz się na rudo, bo mam słabość do tego koloru i oczywiście zmienisz garderobę.
– Na jaką?
– Na nasze spotkania będziesz się ubierać tak, jak ubierają się suczki.
– Oczywiście.
– I najważniejsze… już nigdy, ale nigdy… nie dasz dupy twojemu mężowi.
I tu moje ciało zareagowało bardzo dziwnie, bo… mi stanął.
Nie wiedziałem, czy to przez ten sutek do przekłucia, czy może seks analny, którego nigdy mi nie dała, a może… przez ostatnie zdanie?
I choć powinienem być wkurwiony na nią i na niego, to nie byłem, bo moje ciał przypomniało sobie marzenia.
Pojechałem więc na szybko, ale… nie dało mi to przyjemności.
Był za to smutek i dręczące pytanie, jak facet… może traktować tak kobietę i jak… kobieta może się na to zgodzić?
I to bez słowa o miłości?
Siedziałem w piwnicy i wycierałem łzy, nie wierząc w to, co usłyszałem.
Do tej pory myślałem, że przeczekam, że pokażę jej moje oddanie i jakoś to się samo rozwiąże. Ale najwidoczniej… moja żona naprawdę postanowiła odejść i jeśli nic nie zrobię, tak za jakiś czas, wszystko stracę.
Tylko jak z nimi walczyć, no jak?
Zapraszam do sklepu wiernoscwniewiernosci.pl
Jak Ci się podobało?