Restauracja (I)
21 sierpnia 2015
7 min
Na zaproszenie do restauracji zareagowała umiarkowanie entuzjastycznie. Tak to przynajmniej wyglądało. Z bagażem dystansu przyjechałem więc po nią - 15 minut wcześniej niż powinienem, przyzwyczajony do Jej lekkich spóźnień. Tym razem o żadnej obsuwie nie mogło być mowy. Gdy otwierała drzwi wiedziałem, że za 15 minut będziemy dokładnie w tym miejscu i o tym czasie, w którym powinniśmy być. Niestety.
W drzwiach przywitała mnie ciemnooka brunetka w subtelnym, chłodnym makijażu w krótkiej, klasycznej czarnej sukience z głęboko wyciętymi plecami. Plecom przyglądałem się w bezgłosie wchodząc za jej poleceniem do środka mieszkania. Kątem oka śledziłem stópki odziane w cieniutkie, przezroczyste, cieliste rajstopki. Nie powstrzymałem się od wspięcia się wzrokiem po nóżce nieco wyżej, zauważając puszczające się oczko na wysokości uda. Gdy ocknąłem się z chwilowego rauszu endorfinowego wywołanego trudnymi do opisania wrażeniami estetycznymi, zaraz Ją o nieszczęsnym oczku poinformowałem. Zareagowała spokojnie informując mnie, że i tak chciała je zmienić. Przeszła do drugiego pokoju nie zamykając dokładnie drzwi – jakby chciała, żebym podglądał. Z trudem się powstrzymując pozwoliłem sobie tylko na krótkie spojrzenie, które uchwyciło wślizgujące się po aksamitnie gładkiej łydce półprzezroczyste, tym razem czarne rajstopki, wspinające się dzięki paluszkom ozdobionym rubinowo czerwonymi pazurkami. Wydawało mi się, że mignęły mi też granatowe majteczki, ale zrzuciłem to na wyobraźnię, bo przecież miałem w sobie na tyle klasy, by nie podglądać AŻ TAK. Prawda? Pospiesznie zgarnęła torebkę wychodząc z pokoju i biodrami zahipnotyzowała mnie, bym podążył za nią przez niewielkie pomieszczenie. Niestety – bardzo niewielkie. Trudno na tak krótkim odcinku czasowym nacieszyć się widokiem bujających się, jędrnych pośladków. Dwóch połówek idealnej całości, pomiędzy które chciałoby się, hm... zanurzyć. Metaforycznie, rzecz jasna. Chcąc się zanurzać faktycznie napotkałoby się raczej na opór wyćwiczonych, umięśnionych pośladków. Nic wspólnego z zanurzaniem by to nie miało. Zderzenie ze skałą byłoby tu bliższe rzeczywistości. Tak i teraz dwie skałki te, bezlitośnie wręcz, skierowały się do przedpokoju i naprężyły się w trakcie ubierania wysokich, czarnych szpilek. Szkoda, że całkiem zasłaniały stopy. Trudno podziwiać perfekcyjny pedicure przez warstwę błyszczącej, czarnej skóry. Z drugiej strony... podziwiać dzięki temu mogłem tę naprężoną dzięki wysokiemu obcasowi łydkę. A nawet Podziwiać. Podziwiać i fantazjować jak owija się i zaciska wokół moich bioder napędzających wkradającego się i uciekającego na przemian z Jej łona Turystę. Ale zaraz, zaraz…
Schodząc po schodach potknęła się, w ostatniej chwili łapiąc mnie w biodrach, co zapewniło złagodzenie działania bezdusznej grawitacji. Całkiem przypadkiem zahaczyła w ten sposób przestrzeń lekko poniżej moich bioder, przez co mogła wyczuć delikatną erekcję w ubranych dziś zdecydowanie zbyt luźnych bokserkach. Przez chwilę myślałem, że to wszystko mogło być wcale nieprzypadkowe. Tylko przez chwilę. W samochodzie kątem oka dostrzegłem, że sukienka nie będzie z Nią dziś współpracowała na przyjaznych warunkach. Gdy usiadła podwinęła się zdecydowanie zbyt wysoko, odsłaniając większą część uda. W dodatku, jak sama zresztą zauważyła, oczko jej pękło. I zmierzało ku górze. Odprowadziłem je wzrokiem - rzeczywiście tak było. Szło bardzo, hm... wysoko. Całe szczęście podróż była krótka. Okazuje się, że endorfiny, podobnie jak alkohol, skutecznie utrudniają kierowanie pojazdem. Endorfiny, i najogólniej rzecz biorąc, szeroko definiowane pożądanie, potrafią również potrafią skrócić dystans. I ośmielić. Po wyjściu z samochodu delikatnie więc objąłem Ją w biodrach. Oczywiście biodra w mojej definicji fizjonomii kobiety leżały kilkanaście centymetrów niżej aniżeli w ujęciu klasycznym. Jako delikatną formę aprobaty mojego zuchwalstwa uznałem gest Jej dłoni przebiegającej po wewnętrznej stronie mojego uda w trakcie niekonwencjonalnego uścisku.
Gdy usiedliśmy przy stoliku oczu oderwać nie mogłem od Jej ust. Chwilę zbyt długo wyobrażałem sobie, że mogłyby delikatnie wspinać się po dotkniętych już niegrzeczną rączką udach, ku górze, aż do naprężonego w chwili przelatywania tej myśli Łobuza, który wcale to schować się nie chciał. Do posłuszeństwa też było mu daleko. Jedną z dłoni nawet skierowałem ku niemu by go nieco uspokoić, ale skutkowało to tylko i wyłącznie Powiększeniem Problemu. Musiała zauważyć moje rozkojarzenie, gdyż w dobroci serca spytała mnie czy wszystko w porządku, wykonujące jednocześnie dość głęboki skłon w moją stronę odsłaniając jednocześnie dekolt i piersi otulone ciemnogranatowym stanikiem. W tej chwili przypomniałem sobie ciemnogranatowe majteczki, które, jak się okazały, jednak mignęły mi kątem oka. I trochę pożałowałem.
Pożałowałem, że wyszliśmy tak szybko z mieszkania i nie zatrzymaliśmy się w nim na dłużej. Oczyma wyobraźni widzę, jak zatrzymuję ją i zawracam rozkazując zdecydowanie. Widzę, jak początkowo naburmuszona, szybko mi ulega i mówi szeptem, bym rozkazał jej ostrzej. Wyobrażam sobie, jak mówię Jej, by skierowała się pod łóżko na kolanach, bardzo powoli, z sukienką podwiniętą tak, by odsłaniała pośladki. Obserwuję ją kroczącą posłusznie, z lekko rozchylonymi nogami, podziwiając Jej kocie ruchy i kołyszące się jędrne pośladki. Raz na jakiś czas widzę jak się zatrzymuje i wypina się w moim kierunku odważnie. Momentalnie karzę takie zachowanie silnym klapsem, który jednak tylko na chwilę poskramia Jej niesubordynację. W pewnym momencie błyskawicznie zrzuca z siebie majteczki, na co nawet nie mam okazji zareagować. Wypina w moją stronę idealnie uformowane pośladki, a pomiędzy nimi golutką cipeczkę z wystrojoną, starannie przystrzyżoną fryzurką na wzgórku łonowym i jedwabiście gładkim tyłeczkiem, który teraz skupia niemal całą moją uwagę. Trudno zachować spokój przy tak wypiętej pupie, nawet gdy wypięta jest ona tylko w wyobraźni. Tym bardziej trudno jest zebrać się na porządnego klapsa. Ostatkiem sił jednak o robię to, karząc niepożądaną (w tej chwili) inicjatywę. Klaps wylądować musiał na obu pośladkach, by czerwieniły się równo, co spowodowało, że tuż przed łóżkiem położyła się na wznak. Nie myśląc jednak długo nie zamierzała przestać mnie kusić. Moja inicjatywa była iluzoryczna. To ja tu byłem dyrygowany.
Rozchyliła nogi i odsłoniła apetyczną muszelkę. Leżąc wygodnie na podłodze tchnęła życie w swą dłoń, która to skierowała się ku odsłoniętej, wilgotnej Grotce. Paluszek krótką chwilę gromadził na sobie soczki, po czym udał się nieco wyżej do drugiej dziurki i wślizgnął się delikatnie do środeczka. Zamruczała. Dołączając aktywnie do teatru wyobraźni uklęknąłem przed nią i rozpiąłem rozporek, wyciągając nabrzmiałego, rozpalonego kutasa, którego jedyną misją w tej chwili było jak najszybsze zatopienie się w którejś z tych apetycznych dziurek. Rozkazałem Jej się lekko podnieść i wypiąć, a paluszek zostawić w ciaśniutkiej dupci. Posłuchała bezrefleksyjnie. Wszedłem ostro. Pierwsze ruchy wywołały dość głośne jęki bólu przełamanego ekstatyczną przyjemnością. Po chwili mogłem już wyczuć, że chce więcej, ostrzej. Przeplatałem więc dynamiczne pchnięcia bioder ruchami wolniejszymi, pełniejszymi, ugaszczającymi się po każdej ściance ciaśniutkiej cipki. Postękiwała z rozkoszy. W pewnym momencie wyciągnęła paluszek i ułożyła się na łokciach pozwalając sobie przejąć całą inicjatywę. Teraz to Ona dyktowała tempo. Wychodziła powoli, i gwałtownie opadała całym ciężarem seksownej dupci odbijając się od moich bioder. Jednego byłem pewien – ten ruch, cyklicznie powtarzany, doprowadzi mnie do eksplozji. Trwało to dłuższą chwilę, gdy w końcu zatrzymała się w końcu na moich biodrach dość mocno dociskając do nich swoje pośladki i zaczęła kręcić się na boki. Magiczne ósemki. Czułem każde naprężenie mięśni tej wyćwiczonej cipeczki. Zalewała mnie swoimi soczkami, którymi nawilżałem jej łechtaczkę i teraz delikatnie ją masowałem dłonią. Gdy przyspieszałem, jęczała głośniej. Wiedziałem, że w każdej chwili mogę doprowadzić ją tym do orgazmu. Zanim to zrobiłem pozwoliłem sobie jednak wyprosić się z przyjemnego Gniazdka i z języczkiem ociekającym ślinką na myśl o tym co za chwilę zrobię, rzuciłem się na Jej dupkę. Mmmm... Objąłem dłońmi jej biodra i zanurzyłem się w cipeczce smakując tę pyszność. Wychodząc po chwili skierowałem języczek ku górze. Wprosiłem się nim w dupkę. Chyba się tego nie spodziewała, bo cofnęła się asekuracyjnie, ale po chwili mogłem już poczuć jak napiera na mnie i pozwala mi wejść głębiej.
Prze-pysz-na.
Żonglując języczkiem jeszcze chwilkę pomiędzy dziureczkami poczułem, jak powoli dochodzi na skraj swoich możliwości. Wróciłem więc rozgrzanym kutaskiem, zanurzając go aż po same jajka i rozkazałem, by również się pieściła. Ja natomiast drugą rączką skupiłem się na dupce, delikatnie wślizgując weń mocno nawilżony kciuk. Rozgaszczając się wewnątrz przyspieszałem powoli ruchy bioder. Ona natomiast szukała odpowiedniego tempa dla pieszczot swojej muszelki, co nie zajęło jej zresztą zbyt długo. Wysłuchując błagań o przyspieszenie niemal natychmiastowo doszedłem. Ostatkiem sił, zagłuszając odbiór rozchodzących się w przestrzeni jęków przyjemności i błagań o to, bym doszedł w niej, powstrzymałem eksplozję mojego Wodospadu. I dopiero gdy poczułem drgania bioder i ud, kiedy usłyszałem przyspieszające pojękiwania przekształcające się w regularny niemal-krzyk, kiedy poczułem, że traci nad sobą kontrolę – rozsadziłem tamę, która do tej pory hamowała falę przyjemności. Zalałem jej cipeczkę niczym samotny strażak gaszący rozprzestrzeniający się pożar.
Z głębokiego zamyślenia wyrwał mnie głos wydobywający się z drugiego końca stolika ledwie o ton cichszy od krzyku. Powrót z krainy wyobraźni uderzył mnie jak kotwica, co złagodziło jednak delikatne szturchanie czyjejś stópki o moją kostkę. Jedyne o czym mogłem myśleć to jak szybko potrafią zapakować posiłek na wynos. Ona, delikatnie zniecierpliwiona moją nieobecnością, która okazała się być zresztą zdecydowanie krótsza niż mogłoby się to wydawać, patrzyła na mnie pożądliwie zahaczając przy okazji o dekolt krótkiej kiecki odsłaniając pełne piersi. Zdołałem tylko wykrztusić z siebie, że zjemy w domu. Wychodząc nie mogłem ukryć wybrzuszenia na spodniach, które to nie umknęło też Jej. Skutecznie utrudniła mi prowadzenie auta przyklejając niemal do Wybrzuszenia swą delikatną łapkę.
Jak Ci się podobało?