Ilustracja: Demorris Byrd

Remont. Marta i budowlańcy (II)

31 sierpnia 2020

Opowiadanie z serii:
Remont

27 min

Już dawno temu napisałam "Remont u Marty", ale wciąż miałam poczucie niedosytu, że tekst kończy się jako taki niewystarczająco rozpisany.
Dlatego ciągle coś w nim poprawiałam, wreszcie mocno rozbudowałam koniec, stąd uznałam, że najlepszą metodą będzie "dołożyć" część drugą. Oto ona.

Ponadto, serdecznie zachęcam do odwiedzenia części pierwszej, z której druga wszak wynika. Dokonałam tam mnóstwa zmian, więc gwarantuję wiele nowych doznań :)

Oczywiście Marta w obu częściach w pełni stosuje się do zasad kanonu - prowokuje mężczyzn na potęgę, ale udaje porządną - jeśli komuś to nie odpowiada - nie polecam lektury :)

Oczywiście na zakończenie remontu musiałam urządzić kolejną imprezę, rzecz jasna z dużą ilością alkoholu. Panowie dość szybko się rozkręcili. Żart ścigał się z żartem. Nawet spokojny Janusz rozbisurmanił się.

– Wie pani, że znam dowcip, który jest i o budowlańcach, i o nauczycielce?

Spodziewałam się jakichś sprośności.

– Na lekcji było otwarte okno, za oknem budowa. Jeden z budowlańców woła: Stachu, podaj, kurwa, cegłę! Na to wychyla się nauczycielka i protestuje: panowie, proszę zdrobniale, tu są dzieci. Na co robotnik drapie się w głowę i po chwili zastanowienia woła: Stachu, podaj, kurwa, tę cegiełkę!

Ulżyło mi, że nie są aż tak sprośni, jak mi się wydawało. Wtem, Stanisław, (fakt, że nieźle dymiło mu z czupryny) ni z gruchy, ni z pietruchy, pochwalił się:

– A wie paniusia, że moja kuśka to tak mocno staje, że mógłbym na niej podnieść wiadro wody?

Zamurowało mnie, udałam oczywiście potwornie zawstydzoną. Autentycznie zaczerwieniłam się. Nawet nie miałam odwagi patrzeć mu w twarz, grając cnotkę, co to jej nawet słuchać nie wypada takich bezeceństw.

- Ależ co też pan... panie Stanisławie... - Jąkałam się, wybałuszajac oczy.

Majster niedokładnie zrozumiał moje słowa. Uznał, że mu nie wierzę. Dlatego z wielkim przekonaniem i sporą zaciętością dowodził swego.

Chciał się założyć.

Byłam pewna, że mnie wkręca, do tego moja babska ciekawość kazała mi zastanawiać się - jak to się dalej potoczy. Nie ukrywam, że też podniecała mnie wizja majstra zakładającego wiadro wody na swojego wacka...

- No dobrze... niech będzie... mogę się założyć...

– Ale nie za nic! – wykrzyknął Staszek. – Jeśli mi się uda, to będziesz musiała paniusiu rozpiąć przed nami staniczek!

Zamurowało mnie.

- Przepraszam... chyba się przesłyszałam... Czy powiedział pan, że miałabym przed wami rozpiąć stanik?

- Nie przesłyszała się paniusia! - Wstawiony Stach był pewien swego.

- No wie pan?! Jak pan mógł w ogóle cos takiego mi zaproponować?! Żebym obnażała przed mężczyznami swoje piersi?!

- Ano tak! Ja miałbym rozpiąć przed paniusią rozporek, to należy się, żeby i pani rozpięła choć cychalter, ja mam pokazać fajfusa, to pani pokaż chóć cysie...

Poczułam się dotknięta taką propozycją, ale... jednocześnie podniecona. Poza tym... chyba alkohol za bardzo uderzył mi do głowy.

- No dobrze... przecież i tak nie ma pan najmniejszych szans - oceniłam - więc niech zakład stoi...

Mężczyźni szaleli z radości. Trzeba zwłaszcza było widzieć Bandziorka.

Jednak podejrzliwy Stacho łypał oczyma spode łba.

- Paniusiu... tylko żebyś nas nie wykiwała! Dlatego... powiedz głośno, o co zakład!

Boże... ależ to przypieranie do muru mnie podniecało. Czułam dziwny rodzaj przyjemności, gdy deklarowałam.

- Dobra... Rozepnę przed wami stanik... pokażę... cycki.

Tymczasem majster brnął w zaparte.

– Nie tylko podniosę wiadro wody, ale jeszcze przejdę się z nim w koło tego stołu i was wszystkich!

Uznałam to za głupawy żart i nie omieszkałam tego powiedzieć. Majster, wściekły z powodu mojej oceny, zadął się, po czym stwierdził, że udowodni mi, choćby miał paść trupem! Ale znowu nie za nic…

Tym razem miałabym pozwolić im dotykać moich piersi. Udałam wielkie oburzenie:

- No co też panowie sobie wyobrażacie... Miałabym wam pozwolić dotykać swojego nagiego biustu?! Absolutnie nie ma na to mojej zgody!

Ależ zaczęli mnie przekonywać! Aż w końcu uległam, bo uznałam, że przecież nie ponoszę żadnego ryzyka. Wyobraźnia jednak podsuwała obrazy, jak to zostaję zmuszona by rozpiąć bluzkę i stanik, po czym wypiąć piersi i nadstawiać je dla brudnych łap roboli. A te nie próżnują! Używają swego do woli!

To nie wierygodne, jakże szalenie mnie ta wizja podnieciła!

Tymczasem Stanisław jeszcze się rozkręcał. Powiedział, że uniesie nie tylko wiadro z wodą, ale także z rozrobionym betonem! Nie potrafiłam się powstrzymać, wyśmiałam go. Rozjuszony, czerwony na gębie żądał kolejnego zakładu. Byłam pewna swego, więc zgodziłam się bez zastanawiania.

– Tym razem to paniusiu nie będziesz miała łatwo! Będziesz musiała pokazać swoją piczkę!

Zbulwersowałam się, ale co miałam robić, skoro przedwcześnie się zgodziłam?

Mężczyźni nabuzowali się perspektywą równie daleko idącego striptizu. Ich napalenie z kolei działało na mnie. Zastanawiałam się, jakie robiliby miny, gapiąc się na moją nagą cipkę.

Stanisław szedł za ciosem.

– Wiadro z betonem też poniosę wkoło stołu!

Stanęło na tym, że będą mogli dotknąć mojej szparki. Robotnicy byli zachwyceni, ale dopingowali swojego majstra do ostrzejszego zakładu. Staszek wniesie wiadro z betonem, obciążone dodatkowo wskazanymi, wielkimi kamieniami, na członku, po drabinie, a wtedy ja będę musiała im się oddać.

Nie wierzyłam w taki scenariusz, ale sama nie wiem dlaczego, kiwnęłam głową na tak. Jakby takie samo kiwnięcie nie było zobowiązujące.

Stanisław momentalnie był gotowy do akcji, a pomocnicy natychmiast napełnili wiadro wodą. Byłam ciekawa jak wygląda kuśka majstra i jak przebiegnie próba, jak zachowa się po oczywistej wszak porażce.

Tymczasem Stach rozpiął spodnie. Takiej męskości nigdy wcześniej nie widziałam! Wielki pal stał wyprężony. Patrzyłam… właściwie gapiłam się… z rozdziawionymi ustami.

A chłopcy dopingowali swojego majstra. Zabrał się za wiadro wody i… zachwiał. Mimo widocznej tężyzny i tak sądziłam, że mu się nie uda. Zrobił drugie podejście. Chłopcy skandowali:

– Stachu, musisz!

Na początku zabrakło mi języka w gębie. Nie wiedziałam jak się zachować. Przecież muszę przed nimi rozpiąć bluzkę! Krygowałam się.

– Panowie… może mi podarujecie…

– Nie ma takiej opcji! – mężczyźni solidaryzowali się w swej determinacji.

Nie mając wyboru, zaczęłam rozpinać guziki, ale... najwolniej jak się dało. Widziałam jak się oblizują, jak wpatrują się, gdy po każdym rozpiętym guziczku widzą więcej. Biały biustonosz z pięknej koronki wieńczyły misterne wzorki, co dodatkowo wzmacniało ich doznania. Kiedy rozpinałam guziki, ręce drżały mi jak u alkoholika. Czułam całą gamę doznań: wstyd, upokorzenie, uległość i wykorzystywanie… do tego... podniecenie.

Gdy w końcu rozpięłam wszystkie guziczki, mężczyźni widzieli w pełnej krasie mój obfity biust, opięty eleganckim stanikiem. Słyszałam jak Janusz przełyka ślinę. Zastanawiałam się, jak jeszcze mogę przeciągnąć zabawę.

– Panowie… więc macie to, co chcieliście. Oczywiście, nie muszę zdejmować stanika?

Mężczyźni zaprotestowali tak gwałtownie, jakby ktoś im orzekł, że nie dostaną wypłaty. Czułam się poddana tak silnej presji, że ręce same sięgnęły do zapięcia biustonosza, umiejscowionego z przodu.

Teraz dopiero drżały moje dłonie. Udawałam, że zapięcie się zacięło, mocowałam się z nim na różne sposoby, kątem oka obserwując, jak Bandziorek się poci, a Janusz zagryza usta.

– Widzicie panowie, nawet stanik mi się zaciął… może nie ma takiej potrzeby, żebym go zdejmowała?

– To my pomożemy – przez zaciśnięte zęby syknął Stanisław. – Ale ostrzegam, wtedy nie będziemy się patyczkować.

– Nie trzeba… – Byłam zrezygnowana.

Wreszcie rozpięłam biustonosz. Obydwie miseczki opadły z piersi, ale wtedy obie je okryłam dłońmi. Janusz nie wytrzymał, wstał z siedzenia, zaś Stanisław tak mnie zmroził wzrokiem, że bałam się nadal zasłaniać cycki.

Zabrałam ręce. Wypięłam piersi do przodu. Nie wiedziałam, czy bardziej jestem skonfundowana, czy podniecona. Obcy faceci oglądają mój nagi biust! A niech tam! Niech mają gnojki. Pewnie jeszcze takich nie widzieli. Niech podziwiają!

– Ale piękne cyce! – wrzasnął Bandziorek, Janusz drapał się po głowie z rozdziawioną gębą.

– Wielkie… jak mleczne… mogłabyś paniusiu całą klasę wykarmić – z podziwem cedził słowa Stach. – Daj nam popatrzeć… lubię takie sutki…

Zawstydzona nie mogłam patrzeć im w oczy.

– Panowie, już wystarczy, obejrzeliście sobie moje piersi dokładnie…

– Nie, jeszcze nie! – wyrwało się cichemu dotąd Januszowi.

– A ja bym chciał trochę więcej, niż tylko popatrzeć. – sapał Stanisław, nadal czerwony na twarzy. – Czas na drugi zakład, dawajcie wiadro!

Szybko zapięłam stanik i bluzkę. Z przerażeniem patrzyłam jak majster znów zakłada wiadro i dziarsko z nim kroczy. Na szczęście, szło mu niezdarnie i byłam przekonana, że nie podoła. Tym bardziej, że cały się spocił, a na czoło wystąpiły mu żyły.

A jednak, zrobił to!

Znów nie miałam wyjścia, ponownie drżącymi rękoma rozpinałam bluzkę, ale tym razem mężczyźni nie siedzieli za stołem. Stali obok! Nie czekali aż rozepnę stanik. Wepchnęli ręce w niego bez pytania! Stanisław swą wielką łapą objął całą jedną pierś, podczas gdy Cygan z Januszem przepychali się do drugiej. Majster jakby ją ważył.

– Ale ciężka! – szeptał.

Tymczasem młodzieńcy stali się zachłanni. Bandziorek zaborczo mnie macał, jakby chciał się tym nasycić. Ale oni dopiero się rozkręcali. Stach zaczął ugniatać piersi niczym ciasto, a młodzi ściskali je tak mocno, jak dojarz ściska wymiona krowie, jakby je doili… Bandziorek nawet uszczypnął.

– Auuaa! – krzyknęłam. – Już wystarczy! Miało być dotykanie, a wy po prostu wymacaliście mi cycki!

Na bank, by nie odpuścili, gdyby nie kolejny zakład. Stanisław zagonił chłopców do rozrabiania betonu.

Tym razem obawiałam się, że jednak może mu się udać. Zorientowałam się z zaskoczeniem, że tak naprawdę mu kibicuję. Przecież to będzie ekscytujący rozwój wypadków! Obejrzą mnie... a potem?

No i udało mu się! Przyszła kolej na... Muszę pokazać cipkę!

Stali nade mną, niczym wilki osaczające ofiarę i czekali. Czując tę presję, swoją powinność, schwyciłam dłońmi brzeg spódnicy. Przez moment nie robiłam nic. Dopiero chrząknięcie Stanisława ponagliło mnie do działania. Powoli, ale to bardzo powoli, zaczęłam podsuwać kieckę do góry.

Mimo mocno szumiącego w głowie alkoholu, zdałam sobie sprawę z absurdalności sytuacji, ale cóż mogłam zrobić?

Z drugiej strony świadomość, że podciągam spódnicę przed trzema napalonymi samcami, podniecała mnie niemożebnie…

Bandziorek zamruczał, gdy jego oczom ukazały się koronki pończoch.

– Dalej! Dalej! – syczał z niecierpliwością.

Wreszcie zadarłam spódniczkę wysoko. Miałam świadomość, że widzą majtki. Trzymałam zaciśnięte uda, koronka stringów była wszak tak cienka i prześwitująca… Mężczyźni nie mogli się doczekać.

– Teraz majteczki w dół! Chcemy zobaczyć wreszcie ten kwiatuszek! – ponaglał Bandziorek.

– Panowie, wstydzę się… – Spuszczając wzrok, demonstrowałam swą nieśmiałość.

– Trudno, to będzie musiała się paniusia trochę powstydzić, ale zakład zakładem, szparkę pokazać mus!

– Wiem, że przegrałam, więc pokażę… ale dajcie mi panowie pięć minutek… niech ochłonę… niech się do tego przygotuję…

– Tylko minuta!

– Och, trudno, dziękuję i za tyle…

Wiedziałam, że moje zwlekanie jeszcze bardziej ich podjudzało, mnie, swoją drogą, podniecało podwójnie to ich czatowanie nade mną.

To była najkrótsza minuta w moim życiu, w ich - zapewne najdłuższa.

– No już, szybko, wyskakuj z majteczek! Pokaż cipkę! – Niecierpliwił się Bandziorek.

Ponaglana, chwyciłam za brzegi stringów. Przez moment nic nie robiłam, jakbym się jeszcze wahała.

– No, paniusiu, pokaż wreszcie swoją psitkę… – Cygana aż skręcało.

Zaczęłam zsuwać majtki. Oczywiście trzymając mocno złączone uda. Więc nawet, gdy już zsunęłam stringi z tyłka, nic im nie pokazałam.

– Niżej majty! – Bandziorek wychodził z siebie.

Zsunęłam stringi do połowy ud i tak je zostawiłam.

– Nie drocz się z nami pani nauczycielko, bo my zaraz podroczymy się z tobą – wycedził przez zęby Stanisław. Jego poważna mina dowodziła, że nie żartuje.

Rozchyliłam uda. Moją szparkę mieli jak na tacy.

– Ale wygolona! Zadbana…

Nawet nieśmiały i grzeczny Janusz nie wytrzymał.

– Piękna… wymarzona…

- Aż się sama prosi, żeby w nią wjechać! – Cygan aż kipiał.

Podsunęli się blisko i oglądali, a ja siedziałam przed nimi w zapraszającej pozie, z podciągniętą spódnicą i rozchylonymi udami, jakbym mową ciała jednoznacznie komunikowała: "weźcie mnie, jestem wasza".

Tak mnie to podniecało, że aż kropelki rosy pojawiły się na płatkach.

– Ale wąska szparka – z miną znawcy oceniał Stanisław. – Może dziurka w środku też jest wąska… – Nie wiedziałam czy to stwierdzenie, czy pytanie? Czy tak rzucone, czy skierowane do mnie?

– Znaczy się ciasna? – nieśmiało zapytał Janusz.

– A to trza by sprawdzić, czy dobrze przepchana! Ha ha ha! – Zaśmiał się Bandziorek.

Byłam potwornie zmieszana. Patrzyłam w bok, żeby nie spotkać się ze wzrokiem któregoś z nich.

– Zaraz będzie czas na macanko! – Stanisław był stanowczy. – Jeszcze tylko parę kroków z tym wiadrem.

No i kolejny zakład sromotnie przegrałam. Byłam prawie załamana. Przecież teraz zmacają mnie jak zechcą, nawet gdybym stawiła opór, na nic by się to nie zdało.

Trzy pary rąk dziarsko wtargnęły pod spódnicę. Przepychały się ze sobą. Każda chciała dorwać się do piczki. Dotykali mnie mało delikatnie, łapali za wargi sromowe, wkładali palce w pochwę…

– Tak myślałem: ciasna! – z lubością komentował majster. – Mało używana?

– Ciekawe ile kutasów w niej hulało?! - sprośnie dywagował Cygan.

Strasznie krępowały mnie te ich dociekania. Jednocześnie pobudzały do wspomnień… Ilu mężczyzn gościło w mej intymnej norce? Przecież nie tak wielu... Och… najpierw Jerzy, ten spierniczały drań, donżuan… ależ natarczywy… szczęśliwy, że mnie rozdziewiczył... potem ten gówniarz Mario… myślał, że wszystko mu wolno… szybko kończył, i to we mnie, ale wyżywał się na mojej piczce, jak wariat!

Wtem Bandziorek i Janusz na raz wepchnęli palce. Ależ mnie zabolało!

– Auuaa! Boli! Co wy robicie?

Janusz szybko się wycofał, ale Cygan natarł jeszcze mocniej!

– Trudno! Takiej pizdeczce należy się solidne macańsko!

Próbowałam wyrwać się, ale młodzian trzymał krzepko. Nie pozostało mi nic innego, jak uległe poddawanie się jego poczynaniom.

Stanisławowi nadal było mało.

– Ostatni zakład! Dawajcie wiadro z betonem i dorzućcie kamieni.

Od razu zauważyłam, że oszukują. Do wiadra wrzucili nie te ciężkie kamienie, o których była mowa, ale znacznie lżejsze. Nic nie mówiłam. Majster podjął próbę wejścia na drabinę. Spadł już z drugiego szczebla. Klął szpetnie, czuł, że nie da rady. Jego pomocnicy byli zrozpaczeni. Bandziorek tłukł pięścią w stół, aż huczało.

Wtedy zaczęli jeszcze bezczelniej oszukiwać. Majster przy kolejnym kroku wspomagał się ręką. Pomagali mu też chłopcy, którzy podtrzymywali wiadro. W taki sposób oczywiste stało się, że wejdzie na szczyt drabiny.

Moje protesty zdały się na nic. Nie przejmowali się wcale, że tak szpetnie oszukali mnie w tym zakładzie.

Oczywiście, nie mieli najmniejszej wątpliwości, że teraz powinnam im się oddać. Nie mieli też wątpliwości, że pierwszy weźmie mnie Stanisław. Jednak majster był zbyt zmordowany tachaniem wiadra i oddał pole.

W tej sytuacji, swą szansę zwietrzył Bandziorek:

– Ja! Ja pierwszy! – zakrzyknął z błyskiem w oku.

Czułam, że jestem łupem, którym się dzielą, że nie mam nic do gadania.

Szalenie mnie to podniecało.

– Panowie… jak możecie? Nie wyrażam zgody… postąpiliście nieuczciwie…

Mój sprzeciw ich rozjuszył, lecz... nie istniała taka siła w całym Wszechświecie, która mogłaby ich powstrzymać! Nawet nie próbowali dyskutować ze mną.

Cygan nakazał Januszowi, żeby mnie przytrzymał.

Wtedy wstałam i zaczęłam uciekać, ale w szpilkach nie ubiegłam zbyt daleko. Młodzi mężczyźni chwycili mnie za ręce i poprowadzili do stołu. Nawet nie próbowałam się wyrywać, wiedząc, że nie mam żadnych szans. Czułam się jak ofiara prowadzona na rzeź, tyle, że mnie czekało co innego…

Po doprowadzeniu do blatu, Bandziorek obrócił mnie i popchnął tak, że rozłożyłam się na plecach. Błyskawicznie zadarł spódnicę i zaczął na mnie włazić. Odpychałam go i wierzgałam nogami.

Wtedy rozdrażniony chłopak przypomniał Januszowi:

- Miałeś ją trzymać! Będzie mi się tu wzbraniać! Pokażem pani nauczycielce, kto tu rządzi!

Janusz był zmieszany i wahał się, w końcu jednak podniecenie wzięło górę. Złapał mnie za ręce i odciągnął je za moją głowę.

Teraz już nie mogłam odpierać ataków Cygana, który wykorzystując moją bezradność wdarł się między nogi. Rozgorączkowany położył się na mnie, jakby chcąc poczuć, że ma mnie pod sobą, że ma mnie w swojej władzy.

Kiedy rozpinał rozporek, poczułam się skrajnie bezbronna, zdana na ich łaskę i niełaskę. Czułam, że jedyne co mogłam robić, to żałosnym tonem błagać Janusza.

– Jesteś porządnym chłopcem, jak możesz mu pomagać w tym, co on mi robi?

O dziwo, podziałało. Młodzian puścił me dłonie.

Natychmiast znów podjęłam próby odpychania Bandziorka, jednak na niewiele się to jednak zdało. Leżałam przygnieciona jego ciężarem i nie byłam w stanie go z siebie strącić. Próbowałam wierzgać nogami, ale on już był między nimi.

- Spokojnie paniusiu, nie wierzgaj. I tak ci to nic nie pomoże! Jesteś już moja! Szykuj cipkę na mojego węża!

Wkrótce poczułam męskość ocierającą się o moje krocze, szorowała po szparce. Wiedziałam jak amen w pacierzu, że już go nie powstrzymam. Czułam jak potężny taran wdziera się pod majteczki i wcelowuje w cipkę.

A więc zaraz się to stanie.

Nie mogłam uwierzyć, jak bardzo tego chciałam…

– Nie… nie… proszę… nie rób mi tego…

Moje protesty, nawet w najmniejszym stopniu, nie powstrzymywały ogarniętego chucią kawalera.

"Wąż" kwaterował się w grocie. Podjęłam ostatnią próbę zrzucenia z siebie agresywnego amanta, ale to jedynie przyspieszyło poczynania.

Wbił się do końca. Bandziorek ewidentnie poczuł się zdobywcą, triumfatorem.

Wyraził to okrzykiem:

- Jesteś moja, pani nauczycielko!

A także coraz potężniejszą penetracją. Czułam się zdobyta, upokorzona, złamana… Mogłam jedynie przyjmować mocne sztychy i… jęczeć.

A ja wszak uwielbiam jęczeć. Kocham to.

Wzdychałam, stękałam…. w bardzo żałośliwych tonach.

- Aaaaa... aaaaa! Achhh!

Podniecało to najwyraźniej nie tylko Cygana, ale też pozostałych mężczyzn. Podeszli blizej i sekundowali koledze. Sądząc po minach, zazdrościli mu.

- Widzicie, jak daję do pieca tej laluni?!

Oczywiście Bandziorek nie miał gumki, to dodatkowo stymulowało. Strach przed konsekwencjami, o dziwo, niepomiernie mnie podniecał. Cygana najwyraźniej też.

- Uważaj proszę, żebym nie zaszła w ciążę...

Moje błagania, tylko go nakręcały. Ani myślał kończyć gdziekolwiek indziej, niż w środku...

Z rozanieloną miną, ujeżdżał mnie jak oszalały, jakby ścigał się na torze wyścigowym.

Wreszcie wystrzelił. Oczywiście we mnie. Jeszcze przytrzymał moje biodra, jakby upewniając się, że całe nasienie ulokuje w pochwie.

W końcu zlazł ze mnie, po czym, jakby wieńcząc dzieło, przyrżnął mi soczystego klapsa.

Uniosłam się, poprawiając spódnicę, zaczęłam szlochać i biadolić:

– O Boże! Zostałam zgwałcona! Do tego mogę zajść w ciążę…

Moje lamentowanie, tak jak przewidywałam, jeszcze bardziej rozpalało Cygana i majstra. Natomiast Janusz wyglądał na zdeprymowanego, a oto właśnie przyszła jego kolej.

Podniecała mnie myśl, że uciekam mężczyznom. Zwłaszcza, gdy biegnę w szpilkach i spódnicy. Biegnę wtedy nieporadnie, jakby demonstrując, że jestem łatwym łupem. Podobną próbę podjęłam teraz, a jedynym miejscem ucieczki mógł być dom. Dopadłam do okna, które było otwarte, a że mój drewniany domek jest bardzo niski, próbowałam przez nie wejść.

Nie było mi to dane. Szybko doskoczył Bandziorek, akurat w momencie, kiedy usiłowałam przesunąć się przez parapet. Zatrzymał mnie w ten sposób, że mój tułów już był w domu, a pupa i nogi wystawały na zewnątrz. Spryciarz użył okiennic, żeby mnie przygwoździć i unieruchomił tak, że nie mogłam ani wejść do środka, ani wrócić na zewnątrz.

Mogłam jedynie wierzgać nogami. Prześladowca, wykorzystując to, podwinął mi spódnicę.

– Janusz! Pani nauczycielka w zapraszającym geście! Ha ha ha!

Chłopaka ów widok musiał niebywale pobudzić, gdyż niemal natychmiast poczułam jego ręce na pupie.

Zdawałam sobie sprawę, że znalazłam się w imadle, że mogę jedynie czekać na dalszy bieg wypadków. Ta bezradność, zniewolenie, zależność od nich, czekanie… wywoływały we mnie coraz większe emocje. Potęgowały to krzyki mężczyzn, dopingujące Janusza.

– Teraz jest twoja, podana jak na talerzu!

- Czeka na konsumpcję! Ha ha!

- Patrz, jak pięknie wypięta! Dla ciebie!

To, że nie widziałam, co się dzieje, powodowało iż ekscytowałam się nieprawdopodobnie…

Wreszcie poczułam dotyk drżących dłoni na pupie. Gładził ją delikatnie.

– Nie trać czasu! Pani nauczycielka nie może się doczekać!

– Wypina ci kuperek, bo czeka na klapsa! Trzaśnij ją, a porządnie!

Przestraszyłam się i oczekiwałam siarczystego strzału, aż zagryzłam zęby, ale zamiast tego, otrzymałam delikatne klepnięcie.

– Nie tak ofermo! To kształtne dupsko jest stworzone do młócenia! Przygrzmoć, aż poczuje!

Z jednej strony bałam się bólu, z drugiej te słowa wywoływały we mnie niewiarygodne podniecenie.

– Ja ci pokażę jak się tarabani w takie zady! – Wraz ze słowami, poczułam uderzenie i towarzyszący mu dotkliwy ból.

– Auuaa! Jak możecie! – zakrzyknęłam płaczliwym tonem.

Zaraz potem poczułam piekące uszczypnięcie, jak dobitny dowód, że jestem jedynie zabawką w ich rękach. Ta sytuacja musiała podziałać na Januszka, bo wkrótce poczułam twardy członek na pośladkach… i na wargach sromowych…

– Nie… proszę… – Moje słowa nie mogły już go powstrzymać.

Nabrzmiała kuśka zaczęła szturmować cipkę, wsuwać się nerwowymi ruchami. Zaparta o parapet nie mogłam uciec, mogłam tylko poddawać się i przyjmować pchnięcia. Ruchy posuwisto-zwrotne jakie wykonywał młodzieniec i popychanie mnie, spowodowały, że okiennice mocno uciskały i ocierały, jednak nie trwało to długo. Chłopak szybko się spuścił. Oczywiście we mnie…

Kiedy Stanisław wrócił do sił, w ogóle nie protestowałam. Wiedziałam, że opór nie ma najmniejszego sensu. Wręcz sama zaprosiłam go do łóżka, mając już dość stołów, parapetów i szarpania się.

- Panie Stanisławie, niech mnie pan uwolni... już nie będę się opierała... Przyjmijmy nawet, że przegrałam zakład. Zapraszam do mojego własnego łóżka.

Tak na prawdę, z jakiegoś powodu, czułam niewysłowioną potrzebę okazania mu uległości. Sprawiało mi to swoistą przyjemność i to wcale niemałą...

Odprowadzana wzrokiem Cygana i Janusza, w wielkim podnieceniu przekraczałam próg domu wraz z ich szefem.

Zaprosiłam go do sypialni, puszczając przodem, tak jak wprowadza się gościa. Stanełam na wprost niego i popatrzyłam prosto w oczy. Widziałam w nich rozpaloną, samczą chuć...

- Czy mam tylko podciągnąć spódnicę, czy rozebrać się?

Ruch palca wskazującego komunikował wyraźnie intencje mężczyzny.

- Rozumiem. Dobrze. - Potwierdzałam na każdym kroku moją pełną uległość.

Delektował się obserwowaniem, jak zdejmuję bluzkę, jak drżącymi rękami rozpinam guzik spódnicy i rozsuwam zamek. Śledził wzrokiem ruch materiału kiecki zsuwającej się po nogach na podłogę.

Stanęłam przed nim w szpilkach, pończochach, majtkach i biustonoszu.

- Czy na początek może być tak? - zapytałam wibrującym głosem.

Pokręcił głową.

- Chcę dobrze widzieć twoje wyrośnięte bułeczki... zdejmij stanik.

- Oczywiście... wedle życzenia. - To niewiarygodne, że tak cholernie podniecało mnie takie spolegliwe zgadzanie się na jego polecenia.

Ręce drżały mi jak liście osiki, gdy rozpinałam biustonosz. Powoli zdejmowałam go z piersi i wkrótce znalazł się na podłodze, obok spódnicy, rzucony, jak sztandar pokonanego pod stopy zwycięzcy. Przez moment teatralnie osłaniałam dłońmi cycki, ale kolejny ruch palca wskazującego spowodował, że kornie zabrałam je na bok. Mlasnął z zadowolenia.

- Ale masz te bimbały! Muszą dyndać jak diabli w pewnych sytuacjach! - uśmiechnął się.

"Przy takim chojraku jak ty, to pewnie omal się nie urwą." - miałam wręcz ochotę powiedzieć. Ale tylko spuściłam wzrok. By wkrótce spuszczać majteczki! Bo takie właśnie padło polecenie.

- Zostań, pani nauczycielko, tylko w szpilkach i pończochach.

Długo zsuwałam majtki. Jak na wyrafinowanym striptizie. Najpierw do połowy ud - stringi ślicznie skomponowały się z koronkowymi manszetami pończoch. Stach przełykał ślinę. Potem zsunęłam do kolan i postałam tak przez chwilę, jakbym prosiła się - "podziwiaj mnie, taką bezbronną, oddaną...".

Wreszcie zsunęłam do kostek. Kiwnął głową, jakby potwierdzał, że tak może zostać. Podniecało mnie takie ulokowanie majtek, jakby miały mnie pętać, abym nie mogła uciec...

Stach szybko rozpiął spodnie. Jego członek wystrzelił z materiału i prężył się niczym włócznia! A przecież, jeszcze niedawno poddany był nader morderczemu obciążeniu! Jeśli udźwignął napełnione wiadro, to do jakich jeszcze wyczynów jest zdolny?!

Poczułam nagłą potrzebę oddania mu należnego hołdu.

– Boże! Co za olbrzym! Jaki potężny… – Chciałam pochwałami sprawić przyjemność jego właścicielowi.

Uklękłam. Jakby w akcie hołdu, jakby na potwierdzenie jego dominacji.

Z namaszczeniem objęłam czub tego tarana ustami. Nie było to łatwe. Majster prężył się z dumy. W jego oczach pojawiła się potrzeba wykazania supremacji.

– Paniusiu, dziś niby już dwa razy poczułaś chłopa. Ale, tak na prawdę, dopiero teraz zobaczysz co cię spotka.  A na początek, nauczycielski, wygadany dzióbek…

Stacho nie czekał na to aż mu zrobię dobrze ustami, on po prostu wepchnął swój niemiłosierny oręż głęboko w moją buzię i zaczął ją pieprzyć. Jak cipę. Trzymał mnie za głowę cedząc przez zęby:

– Jesteś teraz moja, pani nauczycielko. Moją suczką.

Strasznie mnie to podniecało. W geście uległości byłam gotowa przyjąć jego wytrysk do ust i… połknąć w całości… Ale Stanisław wcale nie zamierzał się spuszczać. Poddusił mnie trochę, wciskając penisa w gardło, ale zaraz potem wyjął.

– Masz piękne, dorodne cyce. Chcę cię w nie wyruchać.

Boże! Jakiego ja mam fioła na punkcie moich piersi! Ubóstwiam, gdy mężczyźni je podziwiają. Szalenie pobudziły mnie słowa "wyruchać cię w cycki"...

– Nauczycielka-cycatka to szczyt marzeń! A do tego nosząca się elegancko. W szpilkach i pończochach! Zawsze marzyłem, żeby taką dorwać. Ale w nawet w snach nie marzyłem, że mi taka da…

Byłam niesamowicie podniecona tym co mówił i jak mówił. Poczułam potrzebę użycia  podobnego, może nie tak wulgarnego, ale jednak przaśnego języka.

– A ja jestem taką nauczycielką, która ci da...

Szybkim ruchem ulokował swą włócznię między piersiami.

– Ale z ciebie suka! Właśnie w tych szpilkach i pończochach, z tymi wielkimi cycami…

Jakże podnieciło mnie to określenie!

Wsunęłam pod plecy poduszkę, żeby jeszcze bardziej wyeksponować biust, żeby wydał mu się jeszcze większy.

Wykonywał ruchy frykcyjne między półkulami, obserwowałam, jak głowa tego potwora, raz chowa się między piersiami, a raz wyskakuje prężnie z rowka między nimi.

Podniecało mnie to także dlatego, gdyż w tej pozycji mężczyzna ma pełną dominację, jest stroną czynną, kobieta bierną - przede wszystkim nadstawia cycki...

W pewnym momencie uderzył mnie w brodę. Najpierw słabo, potem drugi raz, znacznie mocniej.

To dodatkowo mnie stymulowało, wyglądało to tak, jakby jednocześnie chciał rżnąć moje piersi i usta...

To było niesamowite uczucie obserwować go w takiej akcji, jakby pastwił się nad moimi cyckami. Tymczasem ja sama chwyciłam się za moje kule, by przycisnąć je do buszującego między nimi węża. Chciałam, żeby miał jak najciaśniej. Wtedy też przestał uderzać w moją brodę. Ale tylko przez chwilę! Zawziął się, naparł i wkrótce znów otrzymałam cios w szczękę. Cios, można by rzec "z główki"...

Oczywiście nie zamierzałam przestać komplementować go.

- Ależ to potężny potwór! Ależ rozpanoszył się w moim biuście! Czyżby jeszcze mu było mało? - podjudzałam.

- Bo jemu nigdy nie jest dość!

Robotnik w tym momencie krzepko ucapił moje piersi. Masował je, badając brodawki, chwytał  sutki między palce, mrucząc przy tym zadowolony. Jednak największą przyjemność sprawiało mu chyba ich ugniatanie. Najpierw jedną, potem drugą. Wreszcie obie na raz.

– O tak… ale wielkie i jędrne balony! Należy im się porządne macańsko!

– Och… ależ mocno mi je gnieciesz! Cóż za "robociarki" uścisk! Jesteś taki silny...

– Pewnie niejeden by się teraz spuścił na te twoje cycuchy, ale nie ja, ja mogę bardzo długo bez spustu.

A więc czeka mnie noc pełna wrażeń – pomyślałam – o ile się nie przechwala.

– Od razu wiedziałam, że mam do czynienia z prawdziwym mężczyzną, gierojem! – Chciałam go chwalić nieustannie, łechtanie jego ego, sprawiało mi ogromną przyjemność.

– A żebyś wiedziała! Dam ci dziś tak popalić, że zapamiętasz do końca życia!

– Ojej… tak się boję… obawiam się, czy ja wytrzymam tak srogą lekcję… masz tak groźną broń…

Kraśniał z dumy i zachwytu, zwłaszcza, gdy po klepnięciu mnie w tyłek i wskazaniu palcem na łóżko, obserwował jak ulegle rozkładałam się przed nim na plecach. Stringi, jako że zaczepiły się o zapięcie paska moich szpilek, pozostawały nadal na kostkach. Nadal czułam się spętana.

- Szeroko rozłóż nóżki, pani nauczycielko! - Zakomenderował surowym tonem, którego nie sposób nie spełniać.

Jako, że nie mogłam w pełni spełnić polecenia, z powodu "spętania" majtkami, których ściągać wszak nie chciałam z racji podniecenia "spętaniem", podciągnęłam nogi do siebie i szeroko rozchyliłam uda.

Rzucił się na mnie drapieżnie, niczym prawdziwa bestia.

- Oooch... ty drapieżco! - na przemian szeptałam i głęboko wzdychałam - jesteś... aaaa... bezlitosny!

Zwierzęce, w pełnym tego słowa znaczeniu, oblicze ukazał, gdy nie bacząc, czy sprawia mi ból, ładował się we mnie bezpardonowo.

- Ojej! Jesteś  za duży!!! Przecież to potwór! Chyba jestem dla niego za ciasna! - udawałam przerażenie.

- Spokojnie... - sapał - jak się popieści, to się zmieści!

"Popieszczenie" miało w jego wydaniu swoistą definicję. Polegało na silniejszym natarciu łba jego bestii na moją biedną szparkę...

Tego właśnie pragnęłam. Żeby wtargnął we mnie brutalnie. Żeby wbił się do końca! Żeby mnie wykołatał! Wygrzechotał! Pełną parą.

Dostałam com chciałam. Wtarabanił się tak głęboko, że wydawało mi się, że aż tak głęboko się nie da...

- Ależ we mnie wszedłeś! Wepchnąłeś mi go tak, jakbyś przeszył mnie na wylot!

Wreszcie zaczął mnie ujeżdżać. Nigdy wcześniej nie miałam w sobie równie potężnego mężczyzny. Nie spodziewałam się po tym czterdziestolatku, że jest aż tak chwacki i ostry, by nie rzec brutalny. I że ma takie możliwości… Nie kłamał, nie koloryzował, rzeczywiście dał mi popalić...

Nie zaznałam chwili wytchnienia przez niemal całą noc, ładował mnie, grzmocił, kołatał.

Brał mnie chyba we wszelkich możliwych pozycjach.  Choćby "na pieska".

- Wypnij się - usłyszałam - wypnij porządnie swój śliczny kuperek.

Natychmiast spełniłam polecenie, przyjmując pozycję "na czworaka", opierając się na dłoniach.

- Czy dobrze? - spytałam ulegle, żeby mocniej zaakcentować, jak jestem mu oddana.

Wtedy poczułam sieknięcie na pośladku.

- Auuaaa! - zakrzyknęłam.

- Jeszcze mocniej! Takim zadkiem muszę się nacieszyć.

Wypięłam się bardziej, gdy oparłam się na łokciach, ale i tak poczułam smagnięcie na drugim pośladku. Tym razem zacisnęłam zęby, jeszcze bardziej wzmagając moje oddanie.

Czułam, że w tej pozycji mężczyzna ma pełną dominację. Decyduje o rytmie, o głębokości i intensywności penetracji. Ze zniecierpliwieniem czekałam, kiedy we mnie wejdzie, kiedy posiądzie mnie od tyłu.

Tymczasem on nie kwapił się. Postanowił uraczyć mnie kolejnymi klapsami, tyle że swoim kutasem!

Ależ to okazało się podniecające. Z jednej strony - smagał mnie, pokazując - kto tu rządzi, z drugiej, w jeszcze kolejny sposób demonstrował ogrom swojego przyrodzenia.

- Auuaa... auuuaa! Za co? Przecież jestem uległa... - pojękiwałam żałośliwie.

- Za to... za to... że - wyraźnie się zastanawiał co orzec - że dopiero teraz dajesz mi dupy!

Dostawałam fioła na punkcie jego dominacji nade mną. Chciałam się korzyć jeszcze bardziej.

- Ach... przepraszam... to moja wina... że dopiero teraz ci daję... powinnam po pierwszym dniu pójść z tobą Staszku do łóżka...

- Pójść do łóżka?! O nie! Dać mi dupy! Dać się wyruchać! - Robotnik najwyraźniej wczuł się w rolę dominatora.

Dwa ostatnie klapsy przewyższyły mocą poprzednie. Zaraz potem chwycił mnie władczo za biodra i bezlitośnie nadział mnie na swą dzidę.

- Auuuaaa!

W tej pozycji penetracja okazała się o wiele bardziej intensywna. Miałam wrażenie, że ta dzida zaraz przebije mi brzuch!

Jednocześnie łapska trzymały moje biodra jak imadło. Nawet gdybym chciała, nie mogłabym ruszyć tyłkiem.

Tymczasem on grzmocił mnie ostro. Słyszałam wtedy klepanie jąder o moją pupę... Ale najbardziej podnieciły go chyba moje wiszące cycki. Ależ się nad nimi bezlitośnie pastwił! A to ściskał je, a to majtał nimi, żeby się jeszcze mocniej huśtały.

Dupczył mnie w tej pozycji tak mocno, że łóżko trzeszczało, jakby się miało zaraz rozlecieć... Te donośne odgłosy, wymieszane z moimi żałośliwymi jękami i samczym stękaniem Stacha, podsłuchiwane były przez dwóch chłopców w sąsiednim pomieszczeniu.

Okazało się, że jurny majster lubował się w wulgaryzmach, którymi wcześniej nie szafował, ale gdy poczuł potęgę dominacji, rozkręcił się i począł mnie gromko nimi raczyć. Czy może, między innymi po to, żeby słyszeli jego pomagierzy?

Byłam suczą, dziwką, a nawet kurewką... Gdy protestowałam, mimo, że byłam podniecona wielce tymi wyzwiskami, nazwał mnie - kurwą. Paradoksalnie, im bardziej byłam spolegliwa, tym bardziej stawałam się "zeszmacona", a także - tu lubował się w tym słowie - "skurwiona".

- No pani nauczycielko, ależ zostałaś zeszmacona! I to przez trzech!

Gdy protestowałam: - Staszku, proszę, nie mów tak brzydko... - Rozsierdzał się i żądał, żebym sama potwierdzała.

- Przyznaj się! Przyznaj się pani nauczycielko, że zostałaś przez mnie skurwiona! Przez nas!

Wobec mojego oporu, nastąpiła seria dotkliwych klapsów, lądujących na moim, dogodnie wypiętym w pozycji na pieska, kuperku.

- Auuaaa! Auuua! Przyznaję... zostałam przez ciebie "skurwiona"... przez was wszystkich trzech...

Niemałą frajdę sprawiły mu groźby, że opowie o tym, że mnie miał, całej wsi.

- Ach nie... błagam! Nie rozpowiadaj tego! Moja reputacja porządnej nauczycielki legnie w gruzach!

Ależ go to rajcowało.

- A powiem! Powiem chłopakom, jakie kurewskie majteczki nosisz! Powiem, jak porządnie pracujesz ustami! Właśnie, jak na nauczycielską japę przystało!

- Nie... nie... błagam!

Sama nie wiedziałam, dlaczego takie dziwne droczenie się, szalenie mnie podnieca.

- Pewnie ucieszą się, jak się dowiedzą, jak ochoczo ściągałaś spódniczkę i cyckonosz! Jak sama ściągnęłaś majtki!

- O Boże!

- Powiem im jak cię wykołatałem! I że nie tylko sam, ale we trzech!

- Proszę... nie... co to będzie za wstyd! Nie zniosę takiego upokorzenia!

- I to jak jęczałaś! Jak dziwka! Jak prawdziwa kurewka! I że każdy spuścił ci się do cipy!

Spokojny na co dzień budowlaniec, w łóżku dał się poznać jako grubianin i prymityw. Traktował mnie i pieprzył jak dziwkę, zaspakajając swoje najmroczniejsze instynkty, dając upust żądzy.

A mnie to wszystko, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, ekscytowało, rozogniało…

Wreszcie zagalopował się w tej pozycji od tyłu, zaczął ładować mnie najmocniej jak potrafił, aż skrzypienie łóżka zagłuszyło moje jęki.

Wreszcie trzasnęło i… załamało się pod nami!

Rumor spowodował, że natychmiast do sypialni wpadli Janusz z Bandziorkiem, gotowi nieść pomoc. Jakże zaskoczyli się, widząc połamane wyrko, a na nim mnie, w samych pończochach i szpilkach, wypietą przed Stanisławem i trzymaną jak w kleszczach.

No właśnie, próbowałam uwolnić się, przestraszona... zawstydzona... ale... majster ani myślał przerywać! Pieprzył mnie dalej na zniszczonym meblu! Na ich oczach!

- Nie wyrywaj się suniu! Jeszcze z tobą nie skończyłem!

Było mi tak dziwnie, czuć na sobie wzrok dwóch chłopców, a z drugiej strony, wypinać się majstrowi. Ten jednak nie odpuszczał.

- Jęcz suczko, nie przestawaj, jęcz jak dziwka! Jęcz jak kurwa!

Czy miałam jakiś wybór? Przyjmując dzikie pchnięcia, słysząc dźwięczące w uszach słowa "jęcz jak kurwa", stękałam w ich rytm.

- Aaa... aaa.. aaaaa... ach!

W oczach młodzieńców znów dostrzegłam rządzę. Przysuwali się w moją stronę. Stach dostrzegł postawy swoich pomocników.

- Co?! Podjarała was suka?! Nie dziwota! Ale ja nie taki, żebym się nie podzielił. Boh trojcu liubit, dlatego każda dziwka ma trzy dziury.

 

32,194
9.82/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.82/10 (22 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Komentarze (4)

a1m0de · 31 sierpnia 2020

0
-2
Witaj! Jak zwykle zaskoczyłaś mnie treścią, opisem sytuacji oraz seksem na połamanym meblu. Rozbudzasz wyobraźnie 😉 Dziękuje Twój młodszy fan 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

historyczka · Autor · 1 września 2020

0
0
Panowie... dziękuję za miłe komentarze. Na pewno nie poszłam tu w zbyt wulgarny język?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

historyczka · Autor · 1 września 2020

+2
0
Zastanawiałam się, czy jeszcze bardziej tego nie rozwijać, typu:

Nigdy nie przespałam się z dwoma facetami na raz, a co dopiero mówić o trzech...

lub:

Nie dali mi zasnąć tej nocy. Dranie zmieniali się. Co jeden osłabł, zastępował go drugi.
Nad ranem bolało mnie wszystko... o dziurkach nie wspomniawszy...

Urządzili niezły maraton, którego kamieniami milowymi, były... moje meble!
Postawili sobie za punkt honoru, posiąść mnie na każdym z nich!
I na komodzie, i na fotelu, i na sofie i na biurku, i na stole...

Każdy z owych mebli, musiał być solidnie przetestowany...
Nie została oszczędzona także podłoga...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

rudy19800510 · 22 września 2020

0
0
Jak na Historyczkę to super opowiadanie.....

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.