Przypadki małżeńskie - Kinga
25 kwietnia 2019
9 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Zaręba wracał do domu wściekły. Nie mógł pogodzić się z kolejną sądową porażką. Gdy jego przeciwnikiem jest ta młoda prawniczka, Natalia Gruszkowska nie potrafi się skupić na procesie. Zawsze przegrywa, a dziewczyna triumfuje na sali rozpraw przed sędzią i klientem Piotra.
Całą drogę do domu Zaręba kipiał z emocji. Sfrustrowany nie mógł się na niczym innym skupić. O mały włos nie spowodował wypadku. Na jego szczęście dojechał do domu cały.
Zniechęcony chciał otworzyć drzwi. Zaskoczył się, gdy okazało się, że nie są zamknięte. Kinga musiała być w domu. Od miesięcy pracuje zdalnie. Nawet ten jej biznes psychoterapeuty idzie w dobrą stronę. Nie tak jak kariera prawnicza Zaręby. Przeklną zazdroszcząc swojej żonie sukcesów.
Wszedł od środka. Zerknął na zegarek. Była wczesna godzina. Nie miał sił wracać do kancelarii po tak sromotnej porażce. Zwyzywałby tam wszystkich. Rzucał komentarzami na lewo i prawo. W domu mógł się przynajmniej bez konsekwencji rozładować tę całą frustrację.
Przeszedł przed przedpokój nieniepokojony. Zdziwiło go to. Kinga powinna już go witać jak pokorna wierna żona. Wtedy usłyszał jakiś głos. Jakby pisk, jakby jęk. Zerknął do salonu i aż aktówka spadła mu na podłogę.
Zobaczył nagie, smukłe plecy swojej żony. Kinga właśnie siedziała okrakiem na młodym mężczyźnie i ujeżdżała jego fiuta. Piotr nie mógł zobaczyć twarzy mężczyzny. Kinga też siedziała odwrócona. Patrzył więc jedynie na czarne włosy swojej żony spięte w kok, na gładkie, proste plecy, oraz pośladki zasłaniane materiałem silnie podwiniętej spódnicy.
Dłonie leżącego pod żoną prawnika mężczyzny były wysunięte. Pieścił jej jędrne duże piersi, które podskakiwały w rytm ruchów brunetki. Zaręba tego nie widział, mógł tylko sobie to wyobrażać. Ciężkie, pełne piersi Kingi w dłoniach obcego. Palce dotykające jej sterczących sutków. Ręce ugniatające mięsiste cycki jego żony. Patrząc jak Kinga podnosi się i opada na cudzym fiucie, Piotr myślał jednak o innej. Tak jak ten obcy fiut maca piersi jego żony, tak on ze wściekłością wymacałby i zerżnął Gruszkowską w jej kuszące krągłości.
Z rozmyślań wyrwał go coraz intensywniejszy jęk Kingi i słowa faceta:
- Och tak… dziękuję Pani. Dziękuję. Już teraz wiem że mogę. Że jestem w stanie dać rozkosz cudownej kobiecie.
- Ciiii - uciszała go psycholożka. - Pozwól mi skończyć zanim mój mąż wróci z pracy.
Mąż już wrócił. Stał w drzwiach. Milczał. Czuł jedynie na penis rozrywa mu jego garniturowe spodnie.
Kinga coraz intensywniej wierciła się na sztywnym kutasie. Czuła jak wypełnia ją cały, jak rozpycha jej cipkę, o której zapracowany mąż tak rzadko pamięta.
Te wszystkie sesje, opowieści młodego nieśmiałego chłopaka o życiu erotycznym bardzo ją rozpaliły. Widziała w nim romantycznego naiwniaka, który przez swoją nieśmiałość cierpi katusze. Uważał się za kochanka przegranego, za najgorszego z możliwych. Kinga postanowiła go wyprowadzić z tego błędu, a jedynym pomysłem jaki miała to pozwolić aby pacjent doprowadził ją do orgazmu.
Młody się skusił. Kto by się nie skusił w obecności takiej seksownej i zmysłowej kobiety, do tego chętnej. Kinga pozwoliła mu realizować fetysz piersi - typowy dla nieśmiałych chłopców, których główną fantazją erotyczną była własna matka.
Rozpięła więc kwiecistą bluzkę, a potem biały stanik. Siedziała przed pacjentem topless, a on miał się ośmielić i zabrać się za pieszczotę. Jakże był delikatny, zupełnie inny niż ostry, zdecydowany Piotr. Pozwoliła mu się zadowalać, aby w ostatecznie skończyć siedząc okrakiem na nim i ujeżdżając całkiem przyjemnego kutasa.
Piotr patrzył dalej. Kinga obróciła się lekko w bok. Dzięki temu jej mąż mógł dostrzec ciężkie drżące piersi. Podskakiwały, a ten młody chłopak jeszcze je podrzucał. Chwytał i ściskał. Kinga oparła dłonie o uda chłopaka i lekko wygięła się do tyłu. w tej pozycji pacjent mógł podziwiać jak jego fiut znika we wnętrzu seksownej trzydziestopięciolatki.
- Pani Kingo, jest Pani dobrze?
- Wspaniale… - dyszała.
- Zaspokajam Pani jako mężczyzna?
- Tak… zdecydowanie… o Mamo… dochodzę…
Słowa “dochodzę” z ust żony nabijającej się na kutas obcego faceta doprowadziło Piotra do szału. Odwrócił się i wyszedł z domu. Na pożegnanie usłyszał jeszcze przenikliwy, długo brzmiący jęk szczytującej Kingi, a zaraz po nim urywane stęki jej pacjenta, który po raz pierwszy od lat miał wytrysk w cipce. Terapia podziałała. Chłopak przełamał swoje fobie.
A Piotr. Stał przed domem i nerwowo palił papierosa. Po paru chwilach minął go ów pacjent. Prawnik zmierzył go wzrokiem. Młody promieniał. Każdy mógłby zgadnąć, że właśnie zamoczył.
Zdradzony mąż czym prędzej wszedł do domu. Teraz również Kinga go nie witała. Trzasnął drzwiami.
- Już jesteś kochanie? - zawołała nieśmiałym głosikiem.
- Tak. - odparł oschle.
Kinga odeszła od komputera. Stanęła w drzwiach, w tym samym miejscu, w którym Piotr kilka chwil wcześniej obserwował jej rajd na cudzym kutasie. Uśmiechnęła się do zmęczonego i sfrustrowanego męża.
“Zdążyłaś się już przebrać dziwko. Tamte ciuchy pachniały twoim kochankiem?”
Kinga rzeczywiście zdążyła się przebrać.
Zanim zeszła ze swojego pacjenta, obejrzała się za siebie.
Poczuła, jakby ktoś przed momentem ją obserwował. To był nieprzyjemny dreszcz. Chłód z dworu. Jakby ktoś otworzył drzwi. Trudno jej się było jednak skupić. Oddzielić prawdę od ułudy. Wciąż przeżywała niedawny, mocny orgazm. Jej ciało powoli dochodziło do siebie. To był jak wciągnięcie porządnej dawki kokainy. Czuła, że lewituje. Spojrzała przed siebie. Młody pacjent miał dziwny grymas twarzy. Jego penis tkwiący wciąż w jej cipce pulsował, wyrzucając resztki nasienia.
Kinga westchnęła. Nieco inne było westchnienie po tym, jak oschle Piotr zareagował na jej pocałunek.
Zaręba wciąż powtarzał w myślach. “Zdążyłaś się przebrać dziwko”.
Jego żona zamieniła strój na bardziej domowy. Oversize sweter z sznurowaniem na dekolcie oraz wytarte, domowe szorty. Stopy bose.
- Ciężki dzień w pracy? W czym mogę ci pomóc? Może zrobię kawy. - Kinga czuła się nieswojo. Szybko uciekła przed spojrzeniem Piotra do kuchni.
- Zrobić ci kawy? - powtórzyła czekając na odpowiedź.
Piotr zostawił aktówkę. Odwiesił marynarkę. Rozpiął spodnie i w końcu uwolnił swojego sztywnego kutasa, pełnego testosteronu i wściekłości - przez Gruszkowską, przez przegrany proces, przez zdradę żony.
- Lepiej milcz. - warknął stając za nią.
Pchnął Kingę na blat kuchennej wyspy. Poczuła jego penisa przy swoich pośladkach.
- Piotruś, ale co Ci…
Prawnik szarpnął za jej związane w kok włosy i rozpuścił. Wolał jak jego suka ma rozpuszczone włosy. Sięgnął po szorty. Rozpiął je i szarpał z kobiecych bioder.
Kinga złapała się mocno wyspy. Milczała.
Piotr zerwał z niej także majteczki. Splunął na swoją dłoń i wtarł ślinę w jej łono.
- Nie ogoliłaś cipy? - warknął. Kinga poczuła jego palce. Były śliskie, gwałtowne.
Wtarł swoją ślinę w suchą cipkę żony. Była wciąż podrażniona po ostatnim ruchaniu. Rozsunął jej płatki. Chwycił drugą dłonią swoją sztywną pałę i otarł się o wejście do wnętrza swojej zdradzieckiej żony.
Kinga wzdrygnęła się. Już za moment jej cipka miała przyjąć drugiego kutasa w przeciągu kilkunastu minut. Nigdy tak nie miała. Poczuła się na dziwka, którą może mieć każdy kiedy tylko chce. Jeden będzie romantykiem, proszącym o potwierdzenie w jego seksualnych umiejętnościach. Inny brutalem, myślącym tylko o rozładowaniu frustracji.
Piotr chwycił szerokie biodra swoje ślubnej. Zerknął jeszcze na lśniącą na palcu obrączkę. Poczuł narastającą wściekłość. I wszedł. Wbił się w suchą, jedynie oślinioną cipkę Kingi. Wdarł się w nią na siłę. Do oporu. Brunetka zawyła, choć przecież nie miała się odzywać.
Mąż wsunął dłoń pod brzuch kobiety. Docisnął ją do siebie. Penis rozpychał się. Piotr czuł duży opór, co jeszcze mocniej na niego działało. To przez tę pozycję. Kinga opierała się o blat przegięta w biodrach. Jej szorty były jedynie lekko sunięte poniżej pupy. Nie mogła szerzej rozsunąć nóg. Piotr musiał wpychać się w ciasną cipkę. Potęgowało to odczucie szarpania i ocierania. Kinga zaciskała zęby. To nie było przyjemne. To bolało. Piotr miał to jednak gdzieś.
Rżnął żonkę od tyłu trzymając jej biodra. Gdy jego fiut wychodził cały, pluł na jej nagie pośladki. Ślinił swoją dłoń i wcierał wydzielinę w penisa, aby ruchanie nabrało lepszego poślizgu. Pchał Kingę na blat. Parł na nią i wył jak samiec Alfa.
Pociągnął ją za włosy. Chciał aby się podniosła. Oparła jedynie biodra o blat. Wyprostowaną Kingę chwycił za pierś. Jedną ręką. Drugą wciąż dociskał biodra kobiety do swojego krocza. Nie przestawał jej posuwać. Penis znikał w lekko owłosionej cipce. Jądra falowały obijając się o drżące uda brunetki.
Masował jej pierś. Przez sweter. Wyczuł, że jego zdradziecka suka nie zdążyła ubrać stanika. Narzuciła tylko beżowy sweter na nagie ciało. Wróciły obrazy sprzed godzin. Teraz to on miętosił w ręku ciężką, pełną pierś Kingi. Ugniatał ją. Rozcierał.
Brunetka wyprostowała się bardziej. Piotr chwycił obie piersi. Rozciągał sweter. Starał się dostać pod niego. Podwijał go niezdarnie, wciąż pchając fiuta w cipkę żony. Gdy dopadł do jej nagich cycków, był już bliski ekstazy.
- Lubisz to prawda? - dyszał jej do ucha.
Kinga szarpana mocnymi pociągnięciami męża kiwała głową z aprobatą, choć daleko jej było do odczuwania błogiej przyjemności. To nie był pierwszy wybryk Piotrka. Zawsze tak się zachowywał, gdy w pracy działo się coś niedobrego. Czując jak jego kutas rozrywa jej cipkę, wiedziała, że jej mąż znów poniósł porażkę.
Posuwanie żony od tyłu z ledwo co zdjętymi spodenkami to nie był seks. To była dominacja. To było rozładowanie masy frustracji. Marny prawniczyna brał co swoje. Traktował żonę jak uliczną dziwkę, która jest na jego utrzymaniu. Wył, jakby rżnął nie swoją ukochaną, ale tą znienawidzoną prawniczkę, z którą zawsze przegrywał w sądzie.
Docisnął ją do blatu. Przycisnął doń jej głowę. Jeszcze chwila. Kinga drżała z przerażenia, chciała krzyknąć “Nie”. Jednak słowa grzęzły w jej ustach. Piotr posuwał ją bez zabezpieczenia. Znów będzie kazał jej iść do apteki po tabletkę “dzień po”. Zamknęła oczy. Chciała to przetrzymać.
Zawył. Wytrysnął w jej cipce. Wepchnął fiuta najgłębiej jak mógł i rozkoszował się tym, jak pulsuje i wylewa z siebie całą złość. Wszelkie hamulce puściły. Pochylił się nad żoną. Położył na niej i szepnął do ucha:
- Zasłużyłaś zdziro...
Kinga zadrżała. Co miał na myśli? Czy on coś widział, coś wiedział? To nie możliwe, przecież nie było go wtedy w domu, a seks z pacjentem był taki nieplanowany.
A może mówiło on do tej swojej rywalki. Kinga znała Natalię Gruszkowską tylko z opowiadań męża. To ona była źródłem wszelkich jego frustracji. Czy podczas tej penetracji myślał o niej?
Trzydziestopięciolatka zdała sobie sprawę kim właśnie się stała. Erzacem jakiejś młodej prawniczki, którą jej mąż chciał z zawiści zerżnąć. To był seks dominacji. To było pokazanie wyższości samca nad aspirującą samicą.
Piotr odsunął się od żony. Nadal dyszał. Ona leżała oparta o blat. Nie śmiała się odwrócić. Brzydziła się widokiem własnego męża. Wstała dopiero gdy usłyszała trzask łazienkowych drzwi. Została sama w kuchni. Podwinęła swoje szorty i opuściła sweter. Zwinęła ponownie włosy w kok.
Zatęskniła za swoim pacjentem. To był nieetyczne, ale potrzebowała go tu i teraz - jego romantycznej niewinności.
Jak Ci się podobało?