Przyjaciółka
30 grudnia 2015
15 min
- No, to trzymaj się kochana.
- Powodzenia, baw się dobrze.
Ostatni „misiaczek” i zgrabny tyłek Kaśki zniknął za bramką odpraw. Odprowadziłam ją wzrokiem, a gdy zniknęła na dobre ruszyłam do wyjścia z terminalu. Suka – pomyślałam. To ja miałam tam lecieć. Delegacja do Nowego Jorku to było moje marzenie. Ciężko na to pracowałam. Zarówno wypełniając nigdy nie zgadzający się komórki w Excelu jak i na biurku szefa. Tyle godzin na kolanach, wyjazdy służbowe. Nie powiem, żeby nie było to przyjemne. Tomek był całkowicie w moim typie. Wysoki, smukły, o delikatnym spojrzeniu. Ale jednocześnie stanowczy i męski. Dlaczego wysłał tę pizdę? I w dodatku to czemu akurat ja miałam ją odwieść? Czyżby ją też...? Nie, niemożliwe. Wiedziałabym. Poza tym Kaśka była wpatrzona w tego swojego mężusia. W życiu, by na to nie poszła. Wsiadłam do samochodu, odpaliłam silnik i głośną muzykę, która miała zagłuszyć moje pełne zawodu myśli. Na nic się to nie zdało. Przeżywałam całą drogę.
Prosto z parkingu ruszyłam do gabinetu Tomka. Ciekawe co ma mi do powiedzenia. Przyspieszyłam kroku, szpilki miarowo stukały o posadzkę. Na szczęście winda była na parterze. Wdusiłam najwyższy przycisk. Teraz czas na lustracje wyglądu. Spojrzałam w lustro. Biała, idealnie wyprasowana bluzka opinały mój biust. Wpuszczona była w czarną ołówkową spódnice do kolan. Cieliste pończochy i szpilki podkreślające smukłość łydek. Klasyczna biurowy mundurek – pomyślałam i od razu poczułam się pewniej. Przejechałam szminką usta, a następnie zrobiłam sobie rumieńce na moich bladych policzkach. Spojrzałam na siebie kilka razy zalotnie. O tak, Tomek lubi takie korporacyjne kurewki. Ale zaraz? Nie jadę tam mu się przypodobać tylko go opieprzyć – momentalnie otrzeźwiałam. Akurat w tym momencie odrzwi windy otworzyły się. Pewnym krokiem ruszyłam przed siebie.
- Przepraszam, pani Gosiu, była pani umówiona?
No tak, zapomniałam o tej rudej małpie. Zawsze robi problemy. Za to Tomek zawsze ma dla mnie czas, szczególnie jeśli mam dla niego ciekawe propozycje.
- Proszę sobie darować, tyle razy już to przerabiałyśmy.
- Pan prezes jest teraz bardzo zajęty...
- A co takiego robi?
- Ma ważnego...
- Pani Jolu, proszę wpuścić Gosię, mam mnóstwo czasu – rozległo się z głośnika na biurku. Jola poczerwieniała ze wstydu i spuściła wzrok. Niestety zawsze kończyło się to w podobny sposób. Dlaczego Tomek nie wybrał sobie lepszej asystentki. Chyba tylko dlatego, żeby pomiatać biedną Jolką.
Znalazłam się w przestronnym gabinecie. Tomek, jak zwykle w wyjątkowo dopasowanym garniturze, opierał się o biurko
- Gosia! Jak miło cię widzieć. Stęskniłaś się, kotku?
- Dobrze wiesz dlaczego tutaj jestem! Dlaczego ona? Dlaczego ta suka?
- Nie rozumiem, czyżbyś była zazdrosna – udał zdziwionego.
- Nie udawaj, wiesz dobrze o co mi chodzi!
- Jeśli nie o to – rozpiął pasek – to nie mam pojęcia.
- O ten wyjazd do Nowego Jorku! Wiesz, ze chciałam tam pojechać, zamiast tego ta suka...
- A, o to – przerwał mi – rzeczywiście jestem ci winien wyjaśnienia, ale proponuję porozmawiać w sympatyczniejszej atmosferze – podszedł w moją stronę i położył mi rękę na karku.
- Jeśli myślisz, że dzisiaj... - nie dał mi dokończyć, brutalnie osadzając mnie na kolana. Przed moją twarzą pojawił się jego sterczący penis. Automatycznie wzięłam go do ust. Szlag!
- Tak właśnie myślę – powiedział z uśmiechem. Trzymał mnie za włosy. Wiem z doświadczenia, że każda próba ucieczki była niemożliwa. Więc grzecznie obciągałam. A skoro już do tego doszło, chciałam zrobić to dobrze. Moja usta ciasno objęły członka, a język dodatkowo stymulował piąstkę.
- Widzę, że profesjonalne ciągnięcie laski postawiłaś sobie za punkt honoru – zaśmiał się szyderczo.
Wiedział już, że jestem jego. Sama dałam się przerobić, szlag! Miałam zrobić awanturę, a skończyłam na kolanach z jego kutasem w ustach. Co, nie powiem, miało też swoje zalety
- Otóż nie wysłałem cię na ten wyjazd z bardzo prozaicznego powodu – podjął
Jego członek znikał w moich ustach raz po raz, a ja patrzyłam mu w oczy jak oddana suka
- Gdybyś wyjechała straciłbym moją najlepszą kochankę. Trzy miesiące to długo, a ty myślisz, że łatwo jest znaleźć kogoś, kto tak dobrze ciągnie?
Popatrzył na mnie, jakby oczekiwał odpowiedzi, lecz usta miałam zajęta czymś innym.
- Nie jest łatwo o dziewczyny, nie tylko z idealnym ciałem, ale i stylem. Oddane i namiętne. Dla których seks to nie czynności mechaniczne, lecz najprawdziwsza sztuka.
Rozpływałam się, gdy chwalił moje łóżkowe umiejętności. Zaczęłam pracować ustami jeszcze intensywniej. Wbiłam paznokcie w jego pośladki. Faceci to uwielbiają.
- O tak, dokładnie za to cię kocham. A pamiętasz nasze wyjazdy służbowe? Gdzie zaczynaliśmy już w samochodzie na trasie, potem przez tydzień nie wychodziliśmy z łóżka, a kończyło się u ciebie w mieszkaniu łykendowym szaleństwem.
Właściwie to średnio. Tamten okres wyrył się się w mojej pamięci jako jeden kadr z filmu porno. Jestem w stanie odtworzyć jedynie urywki. Na przykład, gdy krzyczałam - Spuść mi się na cycki – a następnie zlizywałam jego nasienie z uśmiechem. Albo gryzłam poduszkę, by stłumiła moje krzyki. Jak ujeżdżałam go jak szalona lub budził mnie szorstki wilgotny język. Niemniej jednak całkiem dobrze wspominam te wyjazdy. Choć potem przez kilka dni miałam problemy z chodzeniem.
- Dlatego nie mogłem dopuścić, by moja ulubiona kotka zostawiła mnie na tak długo. Ale nie martw się, wynagrodzę ci to z nawiązką. Tylko bądź grzeczna dziewczynką. - powiedział i szarpnął mnie za włosy. Złapałam oddech. Uniósł mnie i cisnął moją głową w biurko. Mam nadzieję, ze nie będę mieć guza – zdążyłam pomyśleć, gdy docisnął mój kark do blatu. Drugą ręką zaś podwinął moją spódnicę, a następnie jednym szarpnięciem pozbył się majtek.
- Na pewno nie pożałujesz – powiedział wbijając się we mnie. Chwycił mnie za włosy, a ja wygięłam się niczym chętna kocica. Miarowo mnie pieprzył. Widział jak mnie podejść. Uwielbiałam takich zdecydowanych mężczyzn. Jakie to piękne, pomyślałam spoglądając przez okno na rozświetlone neonami miasto zanim wszystko zniknęło w krzyku rozkoszy.
Siedziałam na podłodze oparta o nogę biurka. Dochodziłam do siebie. Tomek, dumny zaś, rozsiadł się w fotelu i nalał sobie drinka.
- Cieszę się, że tobie także się podobało – rozpoczął. Jedynie spojrzałam na niego, więc kontynuował.
- A tym wyjazdem Kaśki się nie przejmuj. Dostaniesz takie profity, że szybko zapomnisz o tym wyjeździe. Może nawet pojedziesz tam na wakacje? Zrozum, jesteś mi niezbędna.
- Ale dlaczego akurat ona? - wymsknęło mi się.
- Więc o to ci chodzi? Kicia chyba jest zazdrosna – uśmiechnął się figlarnie – pytasz, więc czy z nią sypiam? Powiem ci prawdę. Zasługujesz na szczerość.
Zaparło mi dech. Czyżby to była prawda?
- Raz jej spróbowałem, ale było fatalnie. Zero finezji, namiętności. Do pięt ci nie dorasta.
A więc to tak? Podniosłam się z podłogi i doprowadziłam garderobę do porządku.
- Pozwól, że zostawię to sobie na pamiątkę. - Schował strzępy moich stringów do kieszeni – możesz iść do domu. Już późna pora.
Ruszyłam w stronę drzwi starając się zachować resztki godności
- Chyba o czymś zapomniałaś – zatrzymał mnie, strofującym tonem.
No ta. Nici z godnego opuszczenia pomieszczenia. Podeszłam do niego - dziękuję powiedziałam i pocałowałam go w usta. On chwycił mnie za kark i wepchnął mi język do środka. Boże, jak on świetnie całuje.
- Dobranoc, piękna.
Już na dobre udało mi się opuścić jego gabinet. Teraz musiałam jedynie zmierzyć się z pełnym nienawiści wzrokiem Jolki, pokonać kilkanaście pięter windą, by znaleźć się w bezpiecznym samochodzie, a następnie w domu. Udało mi się to bez żadnych komplikacji. Chyba ze względu na późną porę. Ale sprawa Kaśki nadal nie jest rozwiązana. Nie dość, że zabrała mi wymarzony wyjazd to jeszcze pieprzyła się z Tomkiem. Musi za to zapłacić.
Następnego dnia po pracy mogłam zając się realizacją planu, który obmyśliłam zeszłej nocy. Może nie jest zbyt ambitny, lecz myślę, ze skuteczny. Po całym dniu w biurze (i krótkiej przygodzie z Tomkiem, na którego nie sposób było się gniewać ) wróciłam do domu. Szybki prysznic i najważniejsze. Garderoba. Tym razem postawię na, krótką rozkloszowaną, niebieską sukienkę. Cienką niczym papier. Białe pończoszki, wysokie czarne szpilki z paseczkiem na kostkę i koronkowe stringi. Postanowiłam zrezygnować z biustonosza, by nadać troszkę pikanterii. No i makijaż. Rzecz niebywale ważna w uwodzeniu. Faceci, mimo zapewnień, że kochają naturalnie kobiety uwielbiają mocne, kurewskie makijaże. Mam nadzieję, że mąż Kaśki nie jest wyjątkiem. Niestety nie jest za bardzo w moim typie. To kulturysta, a ja bardziej niż zbitych mięśniaków wolę wysokich i smukłych facetów. No, ale cóż. Dla sprawy czasem trzeba się poświęcić. Chociaż Kaśka mówiła, że jest bogiem seksu. Mam nadzieję, że nie koloryzowała zbyt wiele. Przejrzałam się w lustrze. Nie ukrywam. Umiałam się dobrze ubrać. Udało mi się to także tym razem. Byłam gotowa więc zadzwoniłam po taksówkę. Udałam się wprost do domu Kaśki i Michała.
Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi niski, ale bardzo dobrze zbudowany mężczyzna. Miał na sobie jeansy i rozpiętą koszulę. Między jej połami mogłam dostrzec wyrzeźbione mięśnie. Dokładnie tak, jak się spodziewałam. Z satysfakcją zauważyłam, że zlustrował mnie od stóp do... piersi. Twarde sutki na niewielkich piersiach przebijały się przez cienką, obcisłą sukienkę.
- Cześć, ty pewnie jesteś Michał – uśmiechnęłam się promiennie.
- Tak, a o co chodzi? - Widać, że był zachowawczy.
- Jestem Gosia, Koleżanka Kasi z pracy. Przejeżdżałam obok, więc pomyślałam, że ją odwiedzę.
- Niestety, Kaśka wyjechała w delegację do USA. Wczoraj. Nie wiedziałaś?
- Ach, rzeczywiście. Mówiła mi. Ależ ze mnie gapa – zrobiłam smutną minkę – no, nic więc chyba będę się zbierać. Chociaż autobusy nie jeżdżą tu zbyt często.
- Rzeczywiście, ale może Pani wejdzie na chwilę?
- Czemu nie, a zresztą jaka pani. Gosia jestem – podałam mu dłoń. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Przepuścił mnie w drzwiach i zaprosił w głąb domu.
- Zapraszam do salonu – Na szczęście byłam kiedyś u Kaśki, więc mniej więcej pamiętałam rozkład pomieszczeń. Celowo kręciłam pupcią. Byłam pewna, w którym punkcie spoczywa wzrok mojej dzisiejszej ofiary.
- Proszę usiąść – wskazał mi miejsce na kanapie przed niskim stolikiem. Napije się pani czegoś?
- Już mówiłam, proszę mi mówić Gosia – powiedziałam siadając na kanapie.
- Przepraszam Cię, więc czego się napijesz?
- Może jakiegoś drinka na rozgrzanie? - Kokieteryjnie zarzuciłam nogę na nogę.
- Mam chyba coś co cię zadowoli – zaśmiał się Michał znikając w kuchni. Na razie szło jak po maśle. Musze być jednak ostrożna. Zlustrowałam pokój wyobrażając sobie gdzie będzie mnie brał. Chociaż najlepiej byłoby, żeby zerżnął mnie w ich małżeńskich łóżku. O tak, to dopiero będzie profanacja – uśmiechnęłam się do siebie w myślach. Tymczasem gospodarz przyniósł dwa grzańce. Postawił je na stole i usiadł obok mnie. Chwyciłam kubek w dłonie.
- Więc za co wypijemy? - zapytałam.
- Może za miły wieczór.
- Albo i noc – dodałam figlarnie. Upiłam łyk. Zmysłowo oblizałam usta. Nie uszło to jego uwadze
- Może i noc – powtórzył niczym echo.
- Chciałabym cię o coś zapytać, mogę? - niby mimowolnie zaczęłam masować się po udzie odsłaniając koronki pończoch.
- Jasne.
- Kaśka nie boi się zostawić ciebie samego na tak długi okres?
- Dlaczego?
- No wiesz, taki mężczyzna stanowi łakomy kąsek dla samotnych kobiet.
- Nie zauważyłem – odpowiedział zachowawczo, ale zauważyłam, że nie może oderwać wzroku od mojego uda. Podwinęłam sukienkę jeszcze wyżej. Tym razem widać było już kawałek nagiej skóry. Delikatnie zaczęłam palcem wodzić po jego nagiej klacie. Wiem, że faceci to uwielbiają. Byłą zdumiewająco twarda.
- Mogłaby pojawić się tu jakaś przyjaciółka, która wykorzysta okazje – szeptałam mu do ucha, by za chwilę przygryźć płatek. A ustami zacząć pieścić szyję.
- Tak? - odpowiedział. Dobrze, wcale się nie broni. Idzie lepiej niż myślałam. Wdrapałam mu się na kolana siadając okrakiem. Jego ręce automatycznie powędrowały na mój tyłek. Delikatnie go ugniatają.
- A myślisz, że udałoby ci się oprzeć – cichutko powiedziałam, mu prosto w twarz, a usta zaczęły pieścić jego klatę. Szorstki, wilgotny język lizał przestrzeń między piersiami. Wargi zamykały się na sutkach, lekko je przygryzały
- Nie wiem, odpowiedział – A ja zeszłam z pieszczotami niżej, na brzuch. Zsunęłam się z niego. Uklękłam między jego udami zatapiając język w pępku. Pieszcząc ustami jego twardy brzuch. Każdy mięsień był wyraźnie zarysowany.
- Masz szansę się przekonać. - Szybko rozpięłam jego spodnie. Wyciągnęłam go na zewnątrz. Był już mocno podniecony, a mi w to graj. Uwielbiam wielkie, żylaste kutasy. Wysunęłam języczek. Lizałam go od nasady po sam czubek. Powoli i dokładnie obserwując reakcję Michała. Oddychał coraz szybciej, wręcz posapywał. A przecież dopiero rozpoczęłam. Jak Widać nie był przyzwyczajony do podobnych pieszczot, pomyślałam z satysfakcją. Pieściłam piąstkę językiem. Całowałam go. Muskałam czubek wargami, by po chwili wziąć go całego do ust. Moje wargi dokładnie się na nim zacisnęły. Ssałam, a w moich policzkach zrobiły się słodkie dołeczki. Czerwone usta poruszały się w górę i w dół, a zwinny języczek dodatkowo go stymulował. Mój kochanek odchylił głowę do tyłu i jęczał. Należało przerwać. Nie chciałam, żeby skończył zbyt szybko. Stanęłam przed nim. Popatrzył zdezorientowany. Ja zaś powoli zsunęłam z siebie sukienkę zachęcająco kręcąc biodrami. Materiał powoli odsłaniał ramiona, piersi, brzuch, nogi aż ostatecznie wylądował na podłodze jak kawałek zwykłej szmaty. Widziałam, że chce coś powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle. Znów na nim usiadłam. Ocierałam się cipka o jego kutasa.
- Może zabierzesz mnie do sypialni, kotku – wyszeptałam zmysłowym tonem i wepchnęłam mu język w usta. Całował mnie jak napalony nastolatek. To miła, być aż tak pożądaną. Chwycił mnie za tyłek i wstał. Objęłam go nogami. Wciąż połączony w słodkim pocałunku zaniósł mnie wprost do sypialni. Był niebywale silny. W jego ramionach czułam się jak piórko. Droga dłużyła się w nieskończoność, aż w końcu dotarliśmy. Rzucił mnie na łóżko. Sam cisnął swoją koszulę w kąt i zanurkował pomiędzy moje uda. Poczułam tam jego język, ustami ssał łechtaczkę, dziko mnie lizał. Jęknęłam, wygięłam się w łuk. Jednak jego mocarny uścisk nie pozwól mi uciec ani o centymetr. Było mi dobrze.
Niedobrze – pomyślałam, to ja miałam przejąc kontrolę. Znów krzyknęłam, gdy wsunął język do środka. Po chwili przerwał. Obrócił mnie na brzuch i bezceremonialnie nadstawił sobie mój tyłeczek. Bez ostrzeżenia wszedł we mnie głęboko. Na szczęście nie w tyłek. Brał mnie jak królik, a ja mogłam jedynie poddać się jego silnym ruchom i krzyczeć z rozkoszy. Potrafił jednak dobrze wypieprzyć kobietę. Wyszedł ze mnie i spuścił się na plecy i tyłeczek. Jak dziwce. Wyczerpani opadliśmy na łóżko. Spojrzałam na niego. Krople potu pokrywały całe jego ciało. On również spojrzał mi w oczy.
- Jesteś wspaniała – wyszeptał. Zbliżyłam się do niego, by złożyć na jego ustach namiętny pocałunek.
- Dziękuję – westchnęłam mu w ucho po czym zaczęłam zlizywać krople poty z jego męskiej klaty. Wiedziałam, że ten wieczór jeszcze nie zmierza do końca. Jego penis leżał teraz taki bezbronny. Należało coś na to zaradzić. Pieściłam go językiem, ustami. Nie potrzebowałam wiele czasu. Dosłownie po chwili żołnierz stanął na baczność. Zobaczyłem w jego oczach pożądanie. I właśnie o to mi chodziło. Delikatnie go dosiadałam. Powoli ujeżdżałam. Jego ręce pieściły moje uda, gdy ja nadziewałam się na niego. Powoli i głęboko. Kręciłam biodrami ósemki, by dać mu jak największą rozkosz. Michał jęczał pod wpływem tych zabiegów. Jego ręce namiętnie pieściły tyłek i uda. Nachyliłam się podsuwając mu pod usta nabrzmiałe piersi. Ssał je łapczywie. Niespodziewanie chwycił mnie i rzucił na plecy.
- Teraz będzie po mojemu – rzucił mi w twarz. Wszedł we mnie mocno i gwałtownie. Krzyknęłam.
- Krzycz, kotku. To lubię – wyszeptał mi do ucha, by po chwili zabrać się za lizanie mojej szyi. Wchodził we mnie krótkimi, mocnymi ruchami. Wbiłam paznokcie w jego plecy. Nie byłam już w stanie dłużej opierać się nadchodzącej fali rozkoszy. Wiłam się pod nim jak kotka, gdy mój kochanek miarowo dostarczał mi kolejnej dawki przyjemności. Nawet nie wiem kiedy jego kutas znalazł się przed moją twarzą. Automatycznie wzięłam go do ust. Muszę jednak skończyć z tym odruchem, bo może się to kiedyś źle skończyć. Ledwo dotknęłam go języczkiem wystrzelił. Fala spermy zalała moją twarz i piersi.
- Jesteś piękna – powiedział, gdy ja zlizywałam resztki nasienie z jego prącia. Położył się obok mnie.
- Kaśka nigdy mi na to nie pozwalała. Właściwie to z żadną kobietą nie było mi tak dobrze jak z tobą. Po czym momentalnie zasnął. Faceci...
Obudziło mnie bardzo przyjemnie uczucie. To Michał ssał moje piersi.
- Dzień dobry, kochanie – Pocałował mnie w usta. Nasz języki splotły się. Namiętnie się całowaliśmy. Uwielbiam takie poranki
- Może jakaś kawa? - zaproponowałam
- O tak, nie ma nic lepszego niż kawa – powiedział z uśmiechem. Jego dłoń zaś znalazła się na moim udzie niebezpiecznie wysoko.
- Nie taką kawę miałam na myśli – roześmiałam się – chce mi się pić.
- Na to też coś mogę zaradzić – powiedział z uśmiechem podsuwając mi penisa. Tym razem jednak odsunęłam go od siebie.
- Najpierw kawa, potem seks – zaordynowałam, wstając z łóżka.
- Jesteś okrutna.
Otworzyłam szafę Kaśki. Jej zawartość lekko mnie zszokowała. Gorsety, przeźroczyste halki typowo erotyczna bielizna. Spojrzałam na Michała. Chyba nasi panowie nie są do końca szczerzy oceniając seksualny temperament mojej przyjaciółki. Wybrałam Krótki, różowy, prześwitujący szlafroczek. Udałam się do kuchni. Gdy nastawiałam wodę na kawę za mną pojawił się Michał, który jednak nie przejmował się takimi ceregielami jak ubiór. Może i słusznie. Po co się ubierać, by zaraz zostać rozebranym. Ścisnął mój tyłek tak mocno, że aż pisnęłam. Całował mnie po szyi.
- Już nie mogę się doczekać – mówił ocierając się stojącym kutasem o moją pupcię. Odwróciłam się twarzą do niego
- A ty nie masz wyrzutów sumienia? - zapytałam figlarnie
- Dlaczego?
- Pieprzysz przyjaciółkę swojej żony w waszym małżeńskim łożu. Obciąga ci. Pozwala kończyć na twarzy. Obracasz ją na wszystkie strony W dodatku chodzi w jej ciuchach. I robisz to w dodatku tak, że krzyczy z rozkoszy i błaga o więcej?
- A ty nie masz wyrzutów sumienia, że zaciągnęłaś męża swojej przyjaciółki do łóżka, w dodatku jesteś tak dobra, że on nie chce cię teraz wypuścić.
- Może trochę, ale było warto – powiedziałam siadając na kuchennym blacie. Nogi zarzuciłam na biodra Michała.
- Gdy kobieta jest samotna, dobrze mieć wielu kochanków – pomyślałam po czym przyjęłam kolejną dawkę przyjemności.
Jak Ci się podobało?