Przygoda w górach

20 marca 2013

16 min

Nie ukrywam, że to mój debiut na tej stronie. Dlatego proszę o jak najwięcej konstruktywnych komentarzy.

Czwórka moich znajomych tj. Kacper, Kuba, Marta i Asia wpadła na pomysł by wybrać się w czasie zimowych ferii uniwersyteckich na wycieczkę po austriackich Alpach. Postanowili zabrać mnie ze sobą. A bo to, że znam niemiecki, że Austriaczki to nie Niemki, że wreszcie zobaczę prawdziwe góry itd. Zgodziłem się chyba tylko dla świętego spokoju. Aśka pomyślała, że najlepiej to zadzwoni do swojej znajomej z liceum by nam zaplanowała całą wycieczkę. Miała podobno spore doświadczenie i chodziła już po Himalajach więc na pewno nam pomoże. Otrzymaliśmy odpowiedź mailem, który zrobił na mnie spore wrażenie. Mianowicie, żeby Kaśka się dwa razy stuknęła w czoło, bo Alpy i Himalaje to trochę zupełnie inne góry i jak ona sobie wyobraża, żeby zaplanowała nam żółtodziobom bezpieczną wycieczkę.

Sam chciałem podobnie skomentować ten pomysł, ale raczej nie udałoby mi się tego ująć tak ładnie. Ostatecznie stanęło na tym, że himalaistka Ola sama spotka się z nami w Wiedniu i stamtąd wszyscy pojedziemy w góry.

Zaczęliśmy przy bardzo ładnej pogodzie. Słońce mocno grzało, tak że wszyscy mieliśmy rozpięte kurtki a śniegu było naprawdę nie wiele. Góry robiły spore wrażenie, nie dało się ich porównać ze znanymi mi Sudetami. Ale pochłonięty byłem zupełnie czymś innym. Ola wydawała się osobą jak gdyby z innego świata. Zdecydowana, o określonym celu i konsekwentna stanowiła nowość w stosunku do znanych mi dziewczyn na studiach. Przy pięknych kształtach i ciętym dowcipie zdawała się być wreszcie osobą "określoną" w swym charakterze. Konsekwentnie też trzymała na dystans całą grupę, wydając krótkie polecenia i nie mówiąc za wiele. To sprawiało duże problemy z ewentualnym bliższym jej poznaniem.

Trzeciego dnia zerwała się zamieć. Zgodnie z prognozami miała nadejść dopiero za dwa dni, kiedy my będziemy już wracać. Na polecenie Oli zebraliśmy cały obóz i zaczęliśmy kierować się w dół. Po jakimś czasie, który dla mnie w białym oceanie śniegu mógłby być zarówno godziną jak i minutą zorientowałem się, że przywiązana do każdego z nas lina swobodnie ciągnie mi się za nogami.

- Ola!

- Co?

- Zgubili się!

- Co?!

- Zgubili się! Cała czwórka! Nie ma ich! Nie przywiązali liny!

- Żartujesz?!

Cofnęła się i po omacku sprawdziła koniec liny od jakiegoś czasu sunący po śniegu.

- Dawaj krótkofalówkę – włączyła i zaczęła ich wywoływać – Odbiór. Aśka, Kuba, Marta, Kacper. Zeszliście ze szlaku. Odbiór – cisza – Kierujcie się do schroniska na północny wschód. Tam się spotkamy – nikt nie odpowiedział – Kurwa mać! Ja z wami... Idziemy!

- Co? Nie wrócimy po nich?

- Słuchaj Janek. Schronisko jest 250m stąd. Nie puściła bym was samych pod namioty gdyby było dalej. Przy takiej pogodzie możemy sami zabłądzić. Jeśli zeszli ze szlaku to ich nie znajdziemy, jeśli wciąż nim idą to do nas dojdą. Jutro dam sygnał na pogotowie.

Te "250m" zajęło nam całe popołudnie. Śnieg narastał w takim tempie, że ślad zrobiony ostatnim krokiem znikał w parę sekund. Gdy było już ciemno bardziej wpadliśmy na schronisko niż do niego dotarliśmy.

Ku naszemu wspólnemu zaskoczeniu przywitały nas pustki, ciemny przedpokój z fotelami i napis "Accogliere i viaggiatori".

Nie było prądu. Nie mogło być jeśli w schronisku nikogo nie ma. A nie mogło być bo w zimę nie ma sensu obsadzać wszystkich schronisk załogą na trasach, na których nikt nie zapowiada podróży. Była woda i jedzenie. Wyposażenie pokoi noclegowych było dość skromne, ale wydawało się, że damy radę przeczekać zamieć. A było co przeczekiwać.

Z oczywistych powodów Ola nie paliła. Na pewnych wysokościach w górach to jak strzelenie sobie w stopę. Ja z przyczyn ideologicznych. Przy braku zapałek i zapalniczki mogliśmy pomarzyć o rozpaleniu kominka, czy uruchomienia kuchenki gazowej. Naszą kolację stanowiły zimne konserwy. Jednak najgorsza była noc.

Ola zajęła pokój na początku korytarza, mnie wyznaczając ten na jego końcu. Kołdra była za cienka na tak zimne noce w nieogrzewanym pokoju. Sprawdziłem wyposażenie pozostałych. Wszędzie tylko śmierdzące stare koce. Założyłem kurtkę i zimowe spodnie i dopiero wtedy mogłem zasnąć.

Rano wciąż jeszcze sypało. W kuchni znalazłem kolorowe pudełko z czekoladkami. Może tak ją jakoś do siebie przekonam?

- Ola? – zapytałem nieśmiało, wchodząc do jej pokoju. Była zajęta walką z popsutą od rana krótkofalówką – zobacz co dla ciebie znalazłem

- O czekoladki – powiedziała niebezpiecznie się uśmiechając – to może jeszcze pójdziesz na dwór poszukać kwiatów?

- Eee...

- Zabieraj się z tym gównem jak najdalej ode mnie.

I to by było na tyle z pozytywnego nastawiania. Po kolejnych konserwach wypiliśmy zimną herbatę pogryzając ciastkami.

Zaintrygowany pewnym elementem jej dłoni w końcu zdecydowałem się przerwać ciszę.

- Kim on był?

- Kto?

- Ten, który dał ci pierścionek.

- Nie mam żadnego pierścionka.

- Ale miałaś. Musiałaś się z nim opalić na którejś wycieczce – oj tak! Zarwanie nocy przed egzaminem dla obejrzenia Sherlocka Holmesa było warte zobaczenia pierwszego wyrazu zaskoczenia na tej prześlicznej buzi.

- Nigdy więcej mi o nim... - wstała zakrywając dłonie i wyszła, zostawiając mi sprzątanie po śniadaniu.

Rozdrażniony zacząłem szukać jakiegoś generatora. Znalazł się za kuchnią. Zasilany na gaz stanowił dla mnie sporą zagadkę. Głównie dla tego, że był obsługiwany elektronicznie a całe menu z instrukcją włącznie było dostępne jedynie po włosku.

- Pojedź z nami do Alp. Przecież znasz niemiecki. Kurna. Szkoda tylko, że nie uczyłem się włoskiego, gdy była ku temu okazja – wspominałem słowa znajomych pod nosem wciskając na chybił - trafił kolejne guziczki.

- Zostaw to. Wybuchnie i umrzesz albo co gorsza zepsujesz.

To zabolało. Tak, że nie byłem w stanie przebywać z nią w jednym pokoju. Nadszedł wieczór. Gdy już leżałem pod kołdrą przyszła mi do głowy myśl, że przecież o to Olce chodziło. Nie patrzy na mnie z niechęcią. To fakt, nie może jej też raczej chodzić o moje zachowanie, czyli problemem nie jestem ja. Jej niewątpliwie przykre doświadczenia z narzeczonym sprawiły, że po prostu trzyma facetów na dystans. Raczej nie mam perspektyw na to by w sympatyczny sposób zacząć ją do siebie przekonywać. Ona się boi mężczyzn. No dobra może to tak nie wygląda – tłumaczyłem sobie po woli się do tego przekonując. Strach trzeba w sobie przełamać. Na przykład pokazując, że jego źródło nie jest takie straszne.

Zatrząsłem się z zimna. No tak. Poza kurtką i spodniami powinienem przynieść jeszcze buty do łóżka. Nagle do głowy wpadł mi dziwny pomysł. Wstałem oplatając się kołdrą, otworzyłem drzwi i wyszedłem na korytarz. Doszedłem do pokoju Oli i nieśmiało otworzyłem.

- Puka się.

- Ja wiem, ale...

- Co?

- Zimno mi.

Nagle dotarła do mnie idiotyczna sytuacja w jakiej się posadziłem. Słowa zarezerwowane dla małych dzieci skradających się do łóżka rodziców padły właśnie z moich ust. Mimo temperatury zrobiło mi się gorąco.

- Zimno? I co ja mam zrobić? – powiedziała siadając. A ja dostrzegłem na jej twarzy swoją szansę.

- Masz sine usta.

- Ja? No... - zamilkła patrząc na mnie jak gdyby przemyślając sobie co za chwilę nastąpi – no dobra. Chodź tu – nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Siłą woli powstrzymałem się by nie wskoczyć na jej łóżko – ale jeśli cię nakryję na tym, że obmacujesz mnie łapami przez sen, wygonię cię na dwór.

- Nie ma sprawy.

Położyliśmy się wtulając się w siebie a ja nie mogłem zasnąć wciąż nie dając wiary w to co się dzieje. Takie chwil, które niespodziewanie zaczynają się dziać i dzieją się teraz, są dla mnie najwspanialszymi momentami w życiu. Zasnąłem mając jej głowę na piersi i jej udo między swoimi.

Następnego dnia Ola okazała się rozmowniejsza niż dotychczas. Trochę poopowiadała o swoich przygodach w górach, o podobieństwach do naszych by w końcu zacząć się poważnie martwić o resztę. Nie miałem śmiałości położyć jej rękę na ramieniu. Podświadomie czułem, że może je strącić a cały w trudach wypracowany postęp w naszych relacjach pryśnie. Powiedziałem jedynie to, co sama mówiła: że jeśli zabłądzili to sami ich nie znajdziemy a jeśli poszli właściwym szlakiem to mają lepsze warunki niż my. Być może tylko mi się wydawało, ale chyba poczuła się lepiej. Po tej chwili słabości jak gdyby pragnąc się zreflektować postanowiła, że powinniśmy przetrząsnąć całe schronisko. Aby znaleźć jak najwięcej sprzętu do komunikacji, na drogę wszystko to co może się nam przydać. Znaleźliśmy parę latarek, baterie, więcej śmierdzących kocy, czyjąś bieliznę, zapas wina (ach, Włochy!) liny, parę nart bez butów oraz jeszcze więcej herbatników i konserw. Przynajmniej tyle. Znalazłem jeszcze w jednym z pokoi kilka numerów Playboya, ale postanowiłem nie chwalić się znaleziskiem. Patrząc na okładkę pomyślałem sobie, że poza ciałem Ola jest zupełnie nie podobna do tych kobiet. Tak dalece oschłej i zdystansowanej kobiety jeszcze nie spotkałem. Zaczynałoby mnie to już drażnić gdyby nie wspomnienie tej przełomowej nocy. A następna już nadchodziła.

Tym razem zapukałem, ostrożnie podchodząc do jej łóżka. Była odwrócona do mnie plecami więc ułożyłem się obok lekko do niej przylegając. Trochę nie wygodna pozycja zaczęła pobudzać mnie do myślenia. Jak gdyby zupełnie nie świadomie obróciłem się na plecy ściągając za sobą kołdrę. Jej ręce i nogi zostały odsłonięte. Szarpnęła. Za słabo – pomyślałem – trzymam mocno, musisz się do mnie odwrócić. Odwróciła się, wydając przy tym wyraźny pomruk niezadowolenia. Ale ja udawałem, że już śpię.

Obudziłem się w środku nocy. Z Olą w łóżku nie mogłem narzekać na brak ciepła. Jednak coś przykuło moją uwagę. Śpiąc lekko odsłoniła swoją lewą pierś. Leżąc patrzyłem na nią z góry i starałem się dostrzec choć mały fragment sutka. Mały zaczął mi sztywnieć a ja już zacząłem wyciągać rękę gdy coś sobie przypomniałem. Żadnego obmacywania. No tak, co będzie jeśli się obudzi? Jednak opanowało mnie już zbyt duże podniecenie. Jeśli nie mogę dotykać rękoma to nie – pomyślałem. Zsunąłem się głębiej pod kołdrę językiem odsłaniając jej pierś. Ruszyła się czy tylko mi się wydawało? Podniecenie jeszcze bardziej narastało w atmosferze strachu. Delikatnie zacząłem ku swojej radości muskać jej sutek językiem. Teraz na pewno zadrżała. Odczekałem chwilę po czym lekko zacząłem ssać. Machnęła ręką tak, że uderzyła mnie w nos, ale wyglądało na to, że nadal śpi.

- Patryk? – stęknęła przez sen. I co ja mam odpowiedzieć? Wróciłem na swoje miejsce.

- Nie, Janek.

- Janek – otworzyła oczy – odwróć się – powiedziała twardo. Nie przytulała się już. Mogłem sobie marznąć na brzegu łóżka, chciała mieć mnie na jak największy dystans. Cholera jasna. Oby chociaż pomyślała, że to co robiłem tylko się jej przyśniło.

Rano niż już do mnie nie mówiła. Dzień minął mi na samotnym układaniu pasjansa, jednak wciąż powracałem do myśli o wczorajszym wieczorze. Albo nie może zapomnieć o tym chłopaku, który ją zostawił, albo z jakiegoś powodu mnie nie znosi. A może tak jak w Sherlocku Holmesie popełniam błąd bo ten narzeczony umarł? To by tłumaczyło te emocje i trzymanie innych na dystans. Jest w żałobie. Ale dlaczego w takim razie wymieniła jego imię gdy się przebudzała? To mi nie pasowało. Zacząłem krążyć po salonie gdy już czwarta seria mi nie wychodziła. Żadne delikatne próby przy niej nie działały. Powinienem się zdecydować na ostrzejsze zagranie? Przypomniała mi się scena z Taxi . Zakochany policjant rzuca się z pocałunkiem na przełożoną by od razu sprawdzić czy jej się podoba. Cóż, finał sceny co prawda nie budował optymistycznie ale to zawsze jakiś pomysł. Wyobraziłem sobie siebie wchodzącego do pokoju Olki, nachylającego się i... Nie, to oczywiste jak to się skończy. Poszedłem na górę pochodzić na korytarzu. Może to tylko pozory ale spacerując lepiej mi się myśli. A im bliżej źródła problemu tym większe odnoszę wrażenie, że zbliżam się do rozwiązania. Przechodząc obok jednego z pokoi wpadł mi do głowy pewien pomysł. Chwyciłem wszystkie numery Playboya jakie tam znalazłem i wszedłem do pokoju Oli. Właśnie próbowała rozkręcić krótkofalówkę scyzorykiem, gdy rzuciłem na jej łóżko wszystkie gazety.

- To dla ciebie.

- Odbiło ci?

- Skoro nie lubisz facetów to pomyślałem, że to powinno ci się spodobać. Same ładne babki.

- Jak śmiesz! – wstała szykując się do ciosu. Z łatwością go odbiłem spodziewając się go od samego początku. Ola upadła siadając pod ścianą. Szybko zwinęła do siebie nogi i ukryła dłonie.

- Nie wiem kim on był, co zrobił lub czy zginął. Wiem, że go nie ma i już nie wróci – powiedziałem patrząc na nią z góry twardym i dobitnym głosem.

Zaczęła cicho szlochać.

- Czemu mi to robisz? – spytała i schowała głowę kładąc ją na kolanach.

Ostrożnie się do niej zbliżyłem, lekko objąłem ramieniem i powiedziałem delikatnie

- Bo od samego początku cholernie mi na tobie zależy i nie wiem już co mam robić.

Minęła krótka chwila, gdy Ola już ochłonęła.

- Od początku? Powiedziałam żebyście w górach trzymali fiuty w spodniach, bo wam odmarzną i odpadną.

- Tak. To było piękne.

Zaśmialiśmy się, a ja nieśmiało zbliżyłem usta do jej czoła.

- Janek, prawie mnie nie znasz, ani ja ciebie – mój ulubiony argument.

- A kiedy możesz powiedzieć, że już kogoś znasz? Po roku? Czy po roku nikt nie może cię już zaskoczyć?

- Ja się po prostu boję. Nie chcę byś się okazał jednym z tych, co to chcą się spotkać z dziewczyną tylko po to by ją przelecieć i sobie pójść.

- Jeśli dasz mi szansę pokażę ci, że tak się nie stanie.

- Ale jeśli...

- Słuchaj, naprawdę było mi ciężko. I nie wierzę by ktokolwiek kto chciałby cię dla jednego razu jeszcze się nie poddał.

- Nie zostawisz mnie?

- Nie mam dokąd pójść. I to nie tylko przez śnieżycę.

Oboje zbliżyliśmy do siebie swoje usta. Ten pocałunek nie mógł się równać z żadnym innym. To jak wiele dla niego musiałem znieść dopełniało jeszcze jego smak.

Jeszcze tego wieczora znalazłem pudełko zapałek koło kominka. Nic nie mówiąc zebrałem drewno zebrane z boku schroniska i rozpaliłem w kominku. Ostrożnie zakradłem się za Olą gdy otwierała puszkę herbaty i dłońmi zasłoniłem jej oczy.

- Janek, co ty...

- Ciii... Choć do salonu coś ci pokarzę – zaprowadziłem ją na tyle daleko od kominka by nie domyśliła się niczego po cieple i trzaskach.

- Och! Udało ci się – nie spodziewałem się po niej takiej spontaniczności. Rzuciła mi się na szyję i chciała ucałować – poczekaj zaraz wrócę.

O co jej może chodzić?

Wróciła z dwiema butelkami wina i dwoma kieliszkami, przez ramię miała przerzuconą kołdrę. Położyliśmy się na dywanie przed kominkiem. Sącząc powoli wino opowiadaliśmy sobie swoje historie i przeżycia. Gdy skończyła się pierwsza butelka Ola opadła nagle na moje ramię.

- Wiesz, ja nie piję za często.

- Mnie też się nie zdarza – odparłem.

Znów wyciągnęła głowę do moich ust. Odwzajemniłem pocałunek. Powoli w szale namiętności chwyciła za swoją bluzę i ściągnęła razem z koszulką i bluzką.

- To nie w porządku – powiedziała.

- Co takiego jest nie w porządku? – spytałem.

- To, że poznałam cię dopiero tak późno.

- Buntownik z wyboru? – spytałem poznając dialog.

- Mhm –mruknęła ponownie całując.

Zaczęła zdejmować mój sweter by zająć się guzikami koszuli, gdy ja rozpinałem biustonosz. Teraz ja ją pocałowałem. Wino już mocno pulsowało w mojej głowie, gdy Ola położyła się na plecach pozwalając, bym zaczął rozpinać jej spodnie. Po chwili została prawie w samych majtkach.

- Nie zdejmuj butów – poprosiłem.

- Tak ci się bardziej podobam? – spytała.

- Nie wiem. Tak mam – odpowiedziałem, a Ola zaczęła rozpinać mi moje spodnie. Na chwilę znów się pocałowaliśmy przytulając do siebie nawzajem.

- Na pewno chcesz to zrobić? – spytałem.

- Masz gumkę?

- Nie mam. Ale nie zostawię cię samą z dzieckiem tylko, czy go chcesz.

Popatrzyła się na mnie przez chwilę. Mrugnęła powoli znów łącząc się w pocałunku.

- Chcę.

- Wiesz gdzie mieszkam.

Zaśmialiśmy się. Ostrożnie zacząłem zsuwać jej majtki. Alkohol dodawał mi śmiałości wobec kobiety, której przez tak długi czas się bałem.

- Nie muszę. Nie złamałeś słowa gdy poprosiłam byś nie dotykał mnie w nocy rękami.

- Ale teraz mogę? – spytałem uśmiechając się, kiwnęła lekko, a moje dłonie zaczęły delikatnie masować jej piersi. Po chwili położyłem się koło niej i przewróciłem na plecy by mogła zająć się moją bielizną. Gdy zsunęła moje slipy zaczęła masować mojego członka aż całkiem nabrzmiał. Usiadła na moich biodrach i wsadziła mojego członka do siebie. Jęknęła cicho by powoli zacząć się unosić i z powrotem opadać. Trwało to chwilę aż znów położyła się na mnie odnajdując ustami moje usta. Teraz ja przewróciłem ją na plecy a jej czarne włosy rozrzuciły się promieniście wokół głowy. Gdy wsadziłem w nią swojego członka głośno jęknęła podkurczając ręce i odchylając głowę mocno w tył. Uderzając co chwila biodrami patrzyłem w jej rytmicznie skaczące pełne piersi, gdy wreszcie doszedłem uwalniając w nią cały ładunek spermy. W tej właśnie chwili Ola krzyknęła głośno i oboje padliśmy koło siebie. Jeszcze przez chwilę oddychając ciężko leżeliśmy przytuleni do siebie. Powoli pozbieraliśmy swoje rzeczy, sprawdziliśmy kominek i poszliśmy się opłukać. Po chwili znów leżeliśmy razem w łóżku w pokoju Oli przy butelce wina. Nie mogąc się nacieszyć tą chwilą pocałowałem ją w czoło. Wtuliła się w moją nagą pierś i zasnęła.

Epilog

Rano było jakoś dziwnie cicho. Janka bolała lekko głowa. Jednak głównie szumiało mu od wspomnień wczorajszej nocy. Schronisko wciąż było nagrzane od wczorajszego ognia kominka i dwóch ciał. Więc niczym się nie przejmując wstał z łóżka i goły zszedł po kolejną butelkę. Gdy przetrząsał barek łupnęły otwierane drzwi.

- No to chyba to schronisko! – Janek schował się za ladą. Gdyby to byli Włosi, chociaż obcy ludzie. Ale to z całą pewnością był głos Kacpra.

- No chyba nie! To tutaj to po włosku. Dobrze, że mam paszport – odparła Aśka

- A tam paszport jesteśmy w Schengen – odparła Marta.

- Ważne, żeby ci którzy rozpalili tu wczoraj dali zadzwonić na pogotowie – podsumował Kuba.

- To chcesz żeby cię stąd zabrali? Myślałem, że dopiero teraz zaczniesz się zabawiać – powiedział Kacper.

- O czym ty mówisz? – spytał Kuba.

- Nawet jak wiało to w naszym namiocie słyszeliśmy Aśkę: Och! Och tak Kuba! Mocniej! – powiedział Kacper naśladując Aśkę.

- Zamknij ryj! Wszystko przez ten twój durny dowcip z liną.

- Jaki dowcip?

- Chciałeś się pobawić w bohatera przed Martą. Że taki dzielny jesteś, że w zamieci dasz radę.

- Odmroziłem sobie palec ty idioto!

- Kacper jest zły, bo pewnie coś innego sobie odmroził i mu odpadło bo nie trzymał w spodniach – zażartowała Marta. A Janek nie wytrzymał i parsknął śmiechem.

- Halo? Kto tu jest? – spytała Marta podchodząc do barku za którym się schował.

- Ach to wy! – krzyknęła Ola zbiegając ze schodów – cała czwórka. Bardzo się o was martwiliśmy.

- My mniej. W końcu to ty się znasz na górach i... - chyba Aśka kopnęła Kubę – no trochę o Janka. W końcu...

- Ale jesteście cali i zdrowi. To najważniejsze.

- Nie cali. Odmroziłem sobie palec.

- Daj zobaczę – musiała się mu chwilę poprzyglądać bo odparła – nie wygląda na odmrożony raczej przeciwnie. Co z nim zrobiłeś?

- Kacper obudził się pierwszego dnia i stwierdził, że nie czuje palca, więc przez cały czas trzymał go w cieple a podczas posiłków trzymał jak najbliżej palnika.

- No to sobie go poparzyłeś. Myślałeś, że jak boli to wraca ci czucie? No, nic ci nie będzie. Zamieć się skończyła więc możemy wracać. Chcecie coś do picia? – spytała podchodząc do barku.

- Może jest gorąca herbata?

- Jak ci się uda ugotować wodę.

- Co ona taka miła? – spytał szeptem Kacper.

- Cieszy się, że żyjemy – odparła Aśka.

Ola weszła za barek i uśmiechnęła się rozbawiona patrząc na bezradnego Janka. Po chwili wyciągnęła z torby jego sweter i spodnie.

26,261
9.68/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.68/10 (36 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (3)

Incroy · 20 marca 2013

+1
0
Hah, całkiem niezłe jak na debiut! Nie czepiam się, od krytyki są tutaj inni. 😀 Poza tym, jeżeli coś jest w miarę sensownie napisane, a błędy ortograficzne nie rzucają się w oczy to już jakiś sukces. 😀 Powodzenia w dalszej twórczości.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

lola · 20 marca 2013

0
0
ujmę to tak : nie dostalam erekcji, a się bardzo staralam

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

laid_back · 21 marca 2013

+1
0
Za dużo harlekina,za mało seksu;-)żartuję.Bardzo ładne,powodzenia!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.