Przygoda na polu namiotowym

3 grudnia 2011

16 min

Była to gdzieś połowa lat siedemdziesiątych. Pamiętam spełniło się wtedy moje marzenie, wiosną kupiłem sobie motor MZ ES 250 Trophy, nie był nowy, ale jeszcze w dobrym stanie. Biała lampa, białe siedzenia, osłony na nogi. Były to czasy, gdy na taki motor podrywało się dziewczyny, ale nie miałem wtedy żadnej stałej. Ciągnęło mnie, by wyjechać gdzieś dalej w Polskę. Wtedy już pracowałem, ale i się jeszcze uczyłem w technikum wieczorowym. Miałem kumpli, którzy też mieli motocykle, planowaliśmy latem wspólny wyjazd, gdzieś pod namiot. Kupiłem sobie namiot i cały potrzebny sprzęt. Jednak moi koledzy w wakacje nie dostali urlopu. Więc pojechałem sam.

Właściwie, to kierowałem się do Bieszczad nad jezioro solińskie, jechałem już jakiś czas w upale. W czasie postoju na mapie zobaczyłem, że będę przejeżdżał niedaleko jeziora rożnowskiego i postanowiłem je zobaczyć, wykąpać się i jechać dalej. Nie było zbyt dobrze oznakowane jak dojechać do jeziora, jechałem w jego kierunku tak trochę na wyczucie. Jechałem, jechałem, a jeziora ciągle nie było widać, ulicą szła dziewczyna, zatrzymałem się i zapytałem:

- Przepraszam, jak dojechać do jeziora?

- Na pole namiotowe? - zapytała się patrząc na mój obładowany motor.

- To tam prosto, a później trzeba odbić w prawo, jest tam tabliczka ośrodek wczasowy, ja tam właśnie idę, a pole namiotowe jest obok.

- To może pojedziesz ze mną i wskażesz mi drogę? - zaproponowałem.

Uśmiechnęła się mówiąc;

- Chętnie.

Wdrapała się na siedzenie pomiędzy mną a zapakowanym ekwipunkiem. Kazałem jej się mocno trzymać, ona jednak zlekceważyła to i gdy ruszyłem, to gdyby nie wysoko zapakowany bagażnik z tyłu, to spadłaby z motoru. Zatrzymałem się i kazałem jej, by objęła mnie w passie, jeżeli nie chce spaść. Teraz poważnie potraktowała moje polecenie, czułem jak mnie objęła i przytuliła się do moich pleców. Poczułem jej jędrne piersi, czułem, że pod bluzeczką nie miała na sobie stanika. Nie spodziewałem się, że od razu pierwszego dnia poderwę taką laskę.

Jadąc ulicą z prawej strony pomiędzy drzewami widziałem już jezioro. Z przodu była brama do ośrodka wczasowego z jakiegoś zakładu pracy z Tarnowa, a z prawej łąka, strome zbocze. Kazała mi się zatrzymać, przed bramą był dosyć duży parking. Tutaj jest to pole namiotowe wskazała na łąkę. Poniżej na dosyć płaskim jej skrawku stały namioty. Brzeg jeziora był oblężony przez ludzi.

- Przyjdę później zobaczyć do ciebie - pokiwała mi i pobiegła do bramy.

Śliczna była, nie znałem nawet jej imienia, pomyślałem - zostanę, poznam ją bliżej.

Zszedłem ku jeziorze, rozejrzeć się za miejscem na postawienie namiotu. Łąka była dosyć duża, ale w wielu miejscach stroma. Poszedłem zobaczyć z lewej strony, tam gdzie stało większość namiotów, nie, tam mi się nie podobało.

Trochę dalej na stromym zboczu przy drzewach stała drewniana budka, gdy wyszła z niej kobieta zostawiając otwarte drzwi zobaczyłem, że to była ubikacja. Za rozłożonymi na kocach osobami, którzy przyjechali tutaj pewnie tylko się poopalać i wykąpać, stało też parę namiotów, poszedłem tam zobaczyć. Przechodząc przy ścieżce zobaczyłem rurkę z kranem wystającą z ziemi. Ta budka i ten kran, to było całe wyposażenie sanitarne tego pola namiotowego. Z tej drugiej strony łąki mi się bardziej podobało, było spokojniej, było tylko parę namiotów. Gdy przynosiłem moje rzeczy, to zjawiły się dwie takie paniusie, mogły być z 4 lata starsze ode mnie, a może i trochę więcej. Z wyglądu były nawet ładne. Tej jednej to ciałka nie brakowało, miała śliczną dużą pupcię, o dziwo w tali nie było widać zbytniej otyłości, miała śliczne duże piersi i miłą buzię. Prawdziwa piękność z rubensowskiego obrazka. Ta druga miała ładną figurkę, była szczuplutka, ale miała malutki biust i wyglądała na starszą od jej koleżanki. Ta szczupła bardzo wyniośle oznajmiła mi, że to miejsce jest zajęte. Wskazała mi inne miejsce, bardziej oddalone od jeziora, bliżej drzew. Poszedłem parę metrów pod górkę, gdzie mi wskazały, tam też było nieźle. Pomyślałem, na jedną, albo dwie noce, mogę tutaj postawić namiot.

Jeszcze nie byłem całkowicie gotowy ze stawianiem namiotu, a już się zjawił gospodarz, żądając zapłaty.

Gdy go postawiłem, to od razu poszedłem do jeziora się wykąpać. Przechodziłem obok namiotu tych dwóch, teraz siedziała tylko ta puszysta, uśmiechając się powiedziała mi:

- Nie gniewaj się, ale ma przyjechać chłopak Sylwii z kolegą i dlatego ona rezerwuje mu miejsce na postawienie namiotu obok nas.

Zatrzymałem się na chwilę rozmawiając z nią. Pytała się skąd jestem, przedstawiła się, że ma na imię Basia i obie są z Tarnowa, była milsza od tamtej.

W wodzie było sporo osób, nie ma się co dziwić, w takim upale każdy szukał ochłody. Popłynąłem wzdłuż brzegu w kierunku tego ośrodka wczasowego, w którym była ta śliczna dziewczyna. Na zboczu pomiędzy drzewami stały drewniane domki, każdy z nich miał taras, na niektórych z nich byli wczasowicze. Wypatrywałem w nadziei, że zobaczę gdzieś moją ślicznotkę. Gdy tak z wody obserwowałem ten ośrodek, to poczułem, że z tyłu ktoś mnie dotyka. To była ona - Gosia miała na imię, zaproponowała, by popłynąć w stronę pola namiotowego, chciała zobaczyć gdzie stoi mój namiot. Parę ruchów i zostawiła mnie w tyle, ależ ona pływa. Gdy przechodziliśmy obok tamtych dwóch dziewczyn, było tam dosyć wesoło, siedziało już dwóch facetów i popijali chyba jakiś alkohol, bo widać było, że już są lekko wstawieni. Gosia zobaczyła mój namiot, ale do środka nie chciała wejść, bo jest mokra, a też nie może teraz tutaj zbyt długo być, bo jej mama będzie się martwić. Powiedziała, że już wie gdzie jestem, więc przyjdzie później. Odprowadziłem ją do wody trochę z nią popłynąłem, ale ona zostawiła mnie w tyle.

Zbliżał się wieczór, łąka opustoszała, wiele osób przyjechało nad jezioro tylko na jeden dzień i już poszli. Namiotów, które stały obok tych dziewczyn też nie było. Stała tam tylko ich malutka dwójeczka, było tam teraz dosyć wolnego miejsca, ale mnie nie chciało się już tam przenosić. Cały dzień był bardzo duszny, przydałby się deszcz - pomyślałem. Obszedłem mój namiot w koło, okopałem go tak, by w razie deszczu woda spływająca z wzniesienia ominęła mój namiot. Wcześniej też ktoś tak zrobił, widziałem stary ślad, jak stawiałem namiot.

Czekałem na Gośkę, powoli nadchodził zmierzch, myślałem, że już nie przyjdzie. Przyszła, wyglądała ślicznie, miała cieniutką letnią sukieneczkę w kwiaty, widziała jak się jej widokiem zachwycałem:

- Ślicznie wyglądasz - powiedziałem

- Usiądziesz? - chciałem by weszła do namiotu

- Przejdźmy się - zaproponowała.

Poszliśmy ścieżką wzdłuż brzegu. Był śliczny bezwietrzny wieczór, było już widać pierwsze gwiazdy. Szukaliśmy miejsca by gdzieś usiąść, bała się, że pobrudzi sobie sukienkę. Usiadłem na pniu ściętego drzewa, wskazując moje kolana powiedziałem:

- Tutaj sobie jej nie pobrudzisz.

Uśmiechnęła się, chwilę zastanowiła i usiadła, przytrzymałem ją za ramię, lekko przytuliłem, rozmawialiśmy. Spojrzała na mnie, pocałowałem ją w usta, odwzajemniła pocałunek. Nagle wstała, jak by się czegoś przestraszyła.

- Chodźmy już - powiedziała.

Przechodziliśmy koło mojego namiotu, nie chciała jednak wejść do środka, powiedziała:

- Następnym razem, dzisiaj już jest późno.

Odprowadziłem ją w kierunku bramy ośrodka wczasowego. W pewnym momencie ucałowała mnie i szybko pobiegła do bramy. Patrzyłem za nią jak radośnie biegnie, tak ślicznie falowała jej sukienka. W bramie obróciła się jeszcze, machając mi ręką i zniknęła. Wróciłem rozmarzony do namiotu.

Było już ciemno, słyszałem plusk wody w jeziorze i dochodzące głosy. Byłem spocony, pomyślałem dobry pomysł się wykąpać. Ubrałem kąpielówki i poszedłem też do wody. W oddali przy tamtych namiotach w wodzie było słychać głosy. Z tej strony łąki był tylko namiot tych dziewczyn i mój trochę wyżej przy drzewach. Zauważyłem, że moje sąsiadki z tymi facetami, też są w wodzie. Woda była wspaniała, nawet cieplejsza niż w dzień. Popłynąłem, gdy byłem trochę dalej, to oni wychodzili z wody. Oni kąpali się nago, ale z tej odległości niestety niewiele widziałem. Gdy przechodziłem koło ich namiotu, przez szparę zaglądałem do środka, byli tam chyba wszyscy czworo, na ich namiocie było widać wypukłości. Ktoś siedział, od góry namiotu było wyraźnie widać dwie głowy. Jak oni się tam mieszczą - pomyślałem. Wprawdzie to też jest dwuosobowy tak jak i mój, ale on jest mniejszy, niższy i bez przedsionka, i nie ma tropiku. Przed namiotem leżały ich torby i porozrzucane rzeczy.

Była ciepła, wręcz parna, letnia noc. Położyłem się spać, słyszałem jeszcze ich głosy, wyobrażałem sobie jak tam leżą jeden przy drugim, na pewno się dotykają, było słychać śmiechy. Wyobrażałem sobie, co oni tam robią. Kąpali się nago, pewnie i nago weszli do namiotu - wszyscy czterech - chciałbym to zobaczyć. Aż się tym podnieciłem. Prawie już zasypiałem jak usłyszałem pojedyncze krople deszczu spadające na mój namiot. Usłyszałem szum drzew, w momencie mocniej zawiało, nareszcie nie będzie tak parno, idzie burza, to wisiało już cały dzień w powietrzu. Otworzyłem wejście, by wpuścić do środka świeżego powietrza. Spojrzałem na zewnątrz, przy jeziorze, tam gdzie stało więcej namiotów, parę osób wyszło na zewnątrz, widziałem światła latarek. Sprzątali coś na wietrze. W namiocie moich sąsiadek było cicho, a może to silny wiatr i padający już deszcz zakłócał odgłosy ich igraszek. Błysk i w momencie było słychać uderzenie pioruna. Momentalnie puściła się nawałnica. Widzę jak z góry coraz większy strumień wody mknie ścieżką obok mojego namiotu. Po chwili razem z odgłosami natury słyszę krzyki dziewczyn. Patrzę w dół i widzę, że woda z góry ścieżką w kierunku jeziora płynie prosto przez miejsce, gdzie stoi ich namiot. Oni biegają wyciągają z wody swoje rzeczy. W świetle błyskawicy widzę, że ich namiot na wietrze trzepoce jak podarta szmata. Sylwia, wynosiła rzeczy na wyżej położone miejsce niedaleko mojego namiotu, zauważyła, że się im przyglądam. Przybiegła z torbą mówiąc:

- Widziałeś, co ten palant zrobił z moim namiotem, podarł mi go.

- Czy możemy przyjść do ciebie?

Nie zdążyłem jeszcze nic powiedzieć, ona wrzuciła swoją torbę do przedsionka mojego namiotu i pobiegła do nich. W świetle błyskawicy widziałem, że Sylwia kłóci się z jednym z nich, po chwili widziałem, że on w tym deszczu z plecakiem na plecach szedł w górę, w stronę ulicy. A oni trzej szli ze swoimi rzeczami w moim kierunku. Oświeciłem latarkę wiszącą na rurce w moim namiocie. Gdy byli blisko znowu błysnęło. Widziałem, że Sylwia miała ubraną cieniutką sukienkę, która ściśle przylegała do jej ciała, wyglądała bardzo seksownie. Basia miała ubraną tylko koszulkę i była bez majtek, a facet był w spodniach. Wrzucili swój majdan z boku do przedsionka i chcieli wejść dalej. Ociekała z nich woda. Wszystko mi tutaj pomoczycie powiedziałem zastawiając im wejście. Podałem Basi mój suchy ręcznik, ona stała pierwsza. Sylwia wysłała tego faceta po materac, a Basi powiedziała:

- Zdejmuj to z siebie - sama też się rozbierając.

Basia goła z ręcznikiem w ręce ocierając się o mnie weszła do środka, siadając na moim materacu. Facet stał już obok Sylwii, wciskał do środka ich mokry materac. Ciekła z niego woda zatrzymałem go, Sylwia schyliła się wzięła jakąś szmatę z ich torby i przecierała ten materac. Nie był suchy, ale już aż tak nie ciekło z niego. Ściągaj te mokre spodnie powiedziała Facetowi. Wzięła drugi ręcznik, który trzymałem dla niej i całując mnie w policzek przeszła obok mnie do Basi. Facet też wszedł dalej. Słychać było, że burza powoli się oddala, ale ciągle jeszcze mocno padało. Zamknąłem namiot na zamek i zauważyłem, że oni mój śpiwór położyli na ten ich mokry materac. Basia leżała na moim materacu pod kocem, a facet wycierał się ręcznikiem, który dałem Basi. Wcisnąłem się od strony ściany, koło Basi na mój materac. Facet zgasił latarkę. Wszedłem pod koc czując gołe puszyste ciałko Basi. Drżała z zimna, przytuliłem się do niej. Czułem jak Sylwia ciągnie koc, przytrzymałem go.

- Ty przykryj się ręcznikiem - powiedziała do faceta.

Czułem, że Basia się trzęsie, objąłem ją przytulając się mocno do jej gołego ciała. Z drugiej jej strony dotknąłem Sylwię. Chciałem Basię złapać za pierś, ale tam przylegała do niej Sylwia. Na pewno się domyśliła, o co mi chodzi, bo się odsunęła kładąc moją rękę na dużej piersi Basi.

- Ale nie bez gumki - powiedziała Sylwia. Facet wziął latarkę i szukał czegoś w ich rzeczach leżących w przedsionku.

- Weź dwie - powiedziała Sylwia.

Zgasił latarkę, a Sylwia szturchając mnie podała mi prezerwatywę. Czułem rytmiczne ruchy, jęczenie i szybszy oddech Sylwii. Basia sięgnęła ręką do tyłu dotykając przez slipki mojego uwierającego ją kutasa, wzniosłem nogi do góry, by zdjąć slipki, nałożyłem prezerwatywę, Basia się wypięła, na tyle, na ile to było możliwe. Sylwia przylegając do Basi, ręką złapała mnie za ramie. Jej oddech jeszcze przyspieszał, a uścisk jej ręki był coraz silniejszy. Zluzowała rękę i jej oddechu też już nie słyszałem, ale czułem, że on ją jeszcze popychał. Trzymając moją rękę na piersi Basi z drugiej jej strony poczułem pierś Sylwii, one się chyba całowały. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej, tak waliłem, że trząsł się cały namiot. Wystrzeliłem i byłem wykończony tą jazdą i nawet nie wiem, kiedy tak przytulony do pulchniutkiej Basi zasnąłem.

Jak się przebudziłem, to już był świt, w namiocie było już jaśniej. Czułem jakieś dziwne pieczenie penisa, dotykam go, miałem jeszcze założoną prezerwatywę. Wszyscy jeszcze spali, ja musiałem wyjść za potrzebą. Nie potrafiłem znaleźć moich majtek, przy nogach leżał ręcznik, owinąłem się nim i wyszedłem z namiotu. Na zewnątrz było jeszcze zupełnie cicho, i świeże, rześkie powietrze. Zapowiadał się znowu piękny dzień. Poszedłem w krzaki, wracając spojrzałem na resztki ich namiotu, był rozdarty na pół, w wodzie przy brzegu leżały jeszcze ich rzeczy. Nikogo na polu namiotowym nie było widać, wszyscy jeszcze spali, zdjąłem ręcznik i wszedłem do jeziora się umyć. Zrobiło mi się chłodno. Pozbierałem to, co było w wodzie i powiesiłem przy moim namiocie. Szybko wszedłem do środka, by przytulić się do puszystego ciałka cieplutkiej Basi. Gdy mnie nie było, to Basia obróciła się i miałem mało miejsca by się położyć, wpychałem się na nią całując jej duże gorące piersi. Na moich wargach poczułem jej sutek, zacząłem go ssać, Basia ręką przytrzymała mi głowę, przesunęła się trochę robiąc mi koło niej miejsce, położyła na mnie swoją nogę, poczułem jej włosy łonowe i gorącą szparkę. Wtedy momentalnie się rozgrzałem. Było mi tak dobrze w jej objęciach, że jeszcze zasnąłem. Mocno spałem, bo nie słyszałem, kiedy Basia wychodziła z namiotu. Nie było jej, gdy się przebudziłem, a ci dwoje z boku przy mnie się pieprzyli. Sylwia uśmiechała się do mnie, zauważyła, że już nie śpię. Patrzyłem jak podskakują jej małe cycuszki. Wyciągnęła do mnie rękę nie przerywając jazdy, zbliżyłem się do niej, dotykając jej piersi zwolniła, całując mnie w usta, a on się nam przyglądał. Przyszła Basia ubrana w moje majtki i owinięta w ręcznik. Teraz ona mnie soczyście pocałowała na dzień dobry, a Sylwia całowała się z leżącym pod nią facetem. Basia zaczęła głaskać i całować wypięte pośladki Sylwii, językiem wbijając się w rowek. Przyglądałem się temu. Sylwia wsparta na kolanach leżała na nim, on ze spodu podnosząc swój tyłek, ładował kutasem w jej cipkę, a Basia paluszkami mieszała w pupci Sylwii. Sylwia jęczała z rozkoszy. Obracając twarz do mnie z zaciśniętymi zębami powiedziała:

- weź mnie od tyłu.

Basia słysząc to się odsunęła robiąc mi miejsce, ale cały czas była przy nas. Najpierw pośliniła, naprowadzając mi go do jej pupci, a potem całowała, dotykała, głaskała mnie. Czułem w środku uderzenia od dołu. On zwolnił tępo, był już pewnie zmęczony, a ja przyspieszyłem i szybko dochodziłem, co zauważyła Basia. Pchnęła mnie mocno, przewróciłem się na drugi materac wraz z Sylwią. Wyszedłem z niej, a Basia od razu przygniatając mi nogi wzięła go do ust, oni z boku przyglądali się tej niespodziewanej akcji Basi. Jej usta wypełniłem spermą. Złapała powietrza i znowu go włożyła. Sylwia ją przyciągnęła do siebie, pocałowały się. Ten facet uśmiechnął się, pieścił Sylwię. Ta obróciła się do niego całując go w usta. Odepchnął ją od siebie miał skrzywioną miną. Basia mnie przygniotła sobą, wbijając swój języczek w moje usta. Poczułem nieprzyjemny smak spermy. Obie się śmiały.

Facet zapytał się, która jest godzina, ubrał swoje mokre jeszcze rzeczy, bardzo się spieszył, bo miał od południa dniówkę.

Dziewczyny pytały się, czy mogą parę dni jeszcze u mnie zostać. Zgodziłem się. Później dopiero pomyślałem o ślicznej Gośce. Gdy jechałem do sklepu, kazały mi też kupić prezerwatywy.

Gdy wróciłem powiedziały mi, że była tutaj ta moja dziewczyna z ośrodka wczasowego.

- Jaka ona moja, poznałem ją jak tutaj jechałem, wskazała mi drogę - odpowiedziałem.

Pomyślałem sobie; gdy Gosia te dwie zobaczyła w moim namiocie, to pewnie już i tak nie przyjdzie. Trochę było mi żal, bo na prawdę mi się podobała. Ale perspektywa spędzenia znowu nocy z tymi dwoma laskami zrekompensowała mi to.

Dziewczyny posprzątały resztki swojego namiotu wyprały i porozwieszały swoje rzeczy. Zauważyłem, że to Sylwia rządzi, a Basia posłusznie wykonuje jej polecenia. Jest przez nią wykorzystywana. Sylwia jak jest tak, jak ona chce, to jest miła, ale jak jest coś nie po jej myśli, to pokazuje swoje różki. One opalały się przy jeziorze, gdy do nich dochodziłem słyszałem podniesiony głos Sylwii, ale nie wiem o czym rozmawiały. Basia wstała, poszła do namiotu, długo nie wracała, poszedłem do niej, leżała z wtuloną głową, chyba płakała, ale gdy mnie zobaczyła, to uspokoiła się. Pytałem się, o co chodzi, ale mi nie powiedziała, przytulając się do mnie.

- Czy o chłopaka Sylwii? - zapytałem

- Nie, jemu Sylwia kazała się wynosić jak zniszczył jej namiot.

A ja myślałem, że ten, który został na noc to był jej chłopak. Pocałowała mnie, pociągnąłem za sznurek jej piersi zakołysały, uśmiechnęła się, położyłem ją zanurzając w nich swoją głowę, rękami przytrzymując je. To była cudowna zabawa. Poczuła, że mam go twardego, złapała go i powiedziała:

- Kładź się

Położyłem się obok, spojrzała na mnie uśmiechnęła się, nie było już śladu tego smutku, który przed chwilą był na jej twarzy. Zdjęła mi kąpielówki i wzięła go do ust, po chwili zdjęła swoją dolną część stroju kąpielowego, a mnie założyła prezerwatywę. Usiadła nabijając się na niego, kręciła swoją dużą pupcią, czułem jak on się wygina w środku we wszystkie strony. Nachyliła się nade mną swoimi dużymi piersiami. Pieściłem jej kołyszące się piersi, wydawały się jeszcze większe i śliczniejsze.

- Sami się zabawiacie - przyszła Sylwia.

Basia się podniosła nadal mnie ujeżdżając. Sylwia pocałowała ją w usta pytając:

- Już wszystko w porządku?

- Już się nie gniewasz na mnie - prawda! - Sylwia chciała od Basi potwierdzenia.

Nie słyszałem odpowiedzi Basi.

Sylwia rozebrała się siadając przed Basią na moim torsie, lekko się uniosła wciskając swoją broszkę na moje usta. Przyciągnęła do siebie Basię i chyba się pieściły i całowały.

Dwa dni jeszcze była śliczna pogoda. Między nimi chyba coś nie grało, ale przez dwa dni jeszcze zabawialiśmy się w trójkę. Gdy pogoda się popsuła, to one pojechały do domu.

Widziałem potem raz Gosię jak szła z jej mamą, gdy mnie zobaczyła, to od razu odwróciła się do mnie plecami. Pewnie i tak nic by z tego nie było, mieszkaliśmy zbyt daleko od siebie.

Nigdy więcej nie byłem nad tym jeziorem.

Ps.

Dziewczyny jak wy to przypadkiem czytacie, to nie gniewajcie się na mnie, że napisałem o was, zmieniłem wasze imiona. Może nie wszystko napisałem tak dokładnie jak to było, ale minęło już tyle czasu od tej wspaniałej przygody na polu namiotowym.

Piszę dziewczyny, bo takie młode i piękne, jak byłyście wtedy, ja was ciągle pamiętam, a wy teraz może już jesteście babciami. A babcie chyba raczej rzadko zaglądają na takie strony.

36,720
6.65/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 6.65/10 (19 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (4)

Przemek · 3 grudnia 2011

0
0
Opowiadanie świetne... jeżeli to sie naprawdę zdarzyło to zazdroszczę ci młodości. i motoru oczywiście.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

NapalonyNaRudą · 4 grudnia 2011

0
0
HAhahaha! Ten PS mnie rozwalił! Ale jeśli chodzi o całość to... jak dla mnie kiepskie. Sorry.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Ktoś · 5 grudnia 2011

0
0
Ich było czworo, a nie czterech (czterech, to może być facetów).

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Andrzej · 12 grudnia 2011

0
0
to chyba najgorsze z twoich opowiadań co?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.