Prezent
18 września 2015
11 min
Kim starannie i cicho przemykała korytarzem. Był ciasny i ciemny, ale o wiele lepszy niż kanały, przez które musiała się przeciskać, aby tu dotrzeć. Nienawidziła takich miejsc. Były brudne i śmierdzące, wszędzie było jakieś robactwo i inne obrzydlistwa. No i jeszcze szczury. Była już dorosłą dziewczyną, miesiąc temu skończyła osiemnaście lat, w swoim życiu przeszła już przez niejedno, ale ciągle nie znosiła kanałów. Dobrze, że to już był koniec. Otworzyła dużą, metalową klapę i pchnęła ją mocno przed siebie. Wskoczyła do środka i zamknęła ją natychmiast, zostawiając za sobą kanały, korytarze i wszystko, co w nich było. Gdyby nie musiała, pewnie nigdy by tamtędy nie poszła. Niestety, musiała. Długo szukała w Internecie, ale to była jedyna droga, żeby dostać się do zamkniętego od kilkudziesięciu lat schronu atomowego. Wszystko wskazywało na to, że właśnie tam Drakken ulokował swoją bazę, w której coś knuł. Musiała go więc powstrzymać.
Westchnęła. Powinna już to zostawić. Dać spokój, wycofać się i zająć tylko tym, czym wszystkie normalne dziewczyny zajmują się w jej wieku. No dobra, lubiła emocje, których takie życie dostarczało jej nader hojnie. Dobrze się bawiła podczas tych wszystkich pościgów, walk i śledztw. Adrenalina była fajną sprawą. Ale wszystko w nadmiarze potrafi zmęczyć. Dlatego coraz częściej ostatnio zastanawiała się, czy nie lepiej by było, gdyby teraz zostawiła za sobą całą swoją nastoletnią przeszłość. Problem polegał na tym, czy ta przeszłość byłaby skłonna zostawić w spokoju ją.
Gdy znalazła się po drugiej stronie włazu, szybko zrzuciła z siebie obcisły, lateksowy strój, który nosiła w kanałach i który zdążył już mocno zaśmierdnąć od ich zapachów. Z plecaka wyjęła szare spodnie i czarną bluzkę. Na ręce założyła rękawiczki. Sprawdziła jeszcze sprzęt przy pasie. Wszystko działało jak trzeba. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła szybko przez korytarz. Widziała na ścianach ostrzeżenia przed promieniowaniem i dawne plakaty sprzed wielu lat. Kiedy budowano ten schron, ludzie bali się wojny atomowej. Potem, kiedy okazało się, że jednak nie ma się czego bać, wejścia zalano betonem a o schronie zapomniano. Jednak znalazł się ktoś, kto o nim sobie przypomniał. Kiedy Kim odkryła ślad prowadzący w to miejsce i okazało się, że prawdopodobnie zaszył się tu Drakken, nie czekała długo. Nie wiedziała, co doktorek knuł tym razem, ale na pewno nic dobrego. No właśnie, co by się stało z tą całą bandą lunatyków, gdyby Kim nagle powiedziała sobie "koniec?".
Schodziła właśnie po metalowych, zakurzonych schodach, kiedy nagle usłyszała ze znajdującego się nad nią głośnika głos.
- Witaj, Kimmie w naszych progach. Super że wpadłaś!
Kim poznała ten głos od razu. Głosu Sheggo nie można było nie poznać. Przywarła całym ciałem do ściany, ostrożnie patrząc na wszystkie strony. Skoro przeciwnik wiedział, że tu jest, mógł przygotować jakąś pułapkę. Rudowłosa agentka sięgnęła po broń i powoli, krok po kroku, szła przed siebie, szukając zagrożenia. Ale nic się nie działo. Kim była zaskoczona, bo spodziewała się jakiegoś kolejnego wariackiego pomysłu Drakkena. Przeszła prawie cały korytarz i dalej nic się nie wydarzyło. Może czekali na nią na końcu?
I wtedy właśnie ściany ożyły, wyrzucając ze schowków stado metalowych macek zakończonych uchwytami. Zanim Kim zdążyła coś zrobić, pierwsza z nich chwyciła jej bluzkę i szarpnęła, rozdzierając ją. Pistolet w ręku Kim strzelił, rozwalając dwie macki, ale właśnie wtedy następne ruszyły w kierunku jej spodni, rozrywając ich materiał na kawałki. Któraś zacisnęła swój uchwyt na jej pasku i zerwała go. Kim skakała i strzelała, starając się unikać kolejnych macek. Jej strój był już w kawałkach. Z każdym kolejnym trafieniem miała na sobie coraz mniej. Jej stanik padł ofiarą jako jeden z kolejnych, tak jak i jej majtki. Wstyd sprawił, że Kim poczerwieniała. Strzeliła jeszcze raz, rozwalając kolejną mackę, ale wtedy inna złapała za pistolet i wyrwała go. Kim skoczyła w jego stronę, bo wiedziała, że nie może zostać bez broni. Ale nie zdążyła, macka zniknęła w ścianie, razem z jej pistoletem. Szybko zniknęły też inne macki. Kim została na korytarzu sama, zupełnie goła, nie licząc butów.
- Dobrze się bawisz, Kimmie? – znowu usłyszała głos Sheggo. – Podobno niedawno skończyłaś osiemnastkę. Czemu nas nie zaprosiłaś? Ha ha ha!
- Zapłacisz mi za to – Kim zakrywała jedną ręką piersi a drugą łono, bo czuła, że ta zła kobieta patrzy na nią przez jakąś kamerę. – To jest molestowanie seksualne!
- To? Ha ha ha!!! – usłyszała w głośniku głos Drakkena. – To jeszcze nic!!!
Nagle ze ściany wystrzeliła jeszcze jedna macka. Nie miała ona jednak zakończenia z uchwytem, jak poprzednie, ale coś okrągłego i szerokiego, przypominającego maskę. Zanim Kim zdążyła zrobić unik, macka znalazła się naprzeciwko jej twarzy, przyciskając się do niej. Usta i nos rudowłosej agentki wypełnił jakiś gaz. Kim starała się zerwać to coś, ale nagle poczuła się bardzo słaba i po chwili upadła na ziemię. Zanim dotknęła podłogi, pogrążona już była w kamiennym śnie.
Kiedy Kim odzyskała przytomność, odkryła że leży przywiązana do czegoś podobnego do biurka. Jej twarz i piersi były przyciśnięte do blatu, nogi przywiązane do nóg biurka a ręce do uchwytów na jego rogach. Była oczywiście cały czas goła, nie licząc butów. Zaczęła szybko szarpać się, jednak sznurki nie chciały puścić. Starała się rozejrzeć, ale w tej pozycji niewiele mogła dostrzec. I wtedy usłyszała kroki. Zaraz potem śmiech. Przez jej plecy przeszedł dreszcz, bo znała ten śmiech aż za dobrze.
- Witaj, Kimmie – głos Shego był nieprzyjemną niespodzianką. Kim szukała sposobu, żeby się uwolnić, ale nie mogła. Poczuła, jak ręka asystentki Drakkena przesuwa się po jej plecach, wzdłuż kręgosłupa.
- Odwal się ode mnie! – krzyknęła.
- Oj, jaka niegrzeczna z ciebie dziewczynka... Smack! – Kim podskoczyła, kiedy coś uderzyło w jej tyłek. Shego, trzymając w ręce cienką witkę, zamierzyła się jeszcze raz.
- Smack! Smack! Smack! Smack! – kolejne uderzenia spadały na pośladki Kim, która zaciskała zęby, żeby nie krzyczeć z bólu. Nie chciała, żeby Shego słyszała jak ją to boli. A bolało bardzo, bo uderzenia były ostre i zadawane ze znaczną siłą. Poza tym Kim czuła się rzeczywiście jak dziewczynka karana przez rodzica albo nauczyciela. Co jeszcze pogarszało sytuację - zwłaszcza, że jej rodzicom nigdy do głowy nie przyszło podnieść na córkę ręki.
- Smack! Smack! Smack! – Kim przeklinała własną pewność siebie i to, że nie powiedziała o tej wyprawie Ronowi. Był może i łamagą, ale przydawał się przecież. Niestety, musiał na kilka dni wyjechać. Kim spieszyła się tak, że nawet nie wysłała mu SMS o tej akcji.
- No, dalej, krzycz! – Shego na chwilę przerwała, żeby znowu uderzyć kilka razy. Kim czuła, że po jej policzkach płyną łzy, że jej pośladki są już całe czerwone od uderzeń, ale dzielnie walczyła z chęcią krzyku i błagania o litość. Nie chciała dać przyjemności tej maniaczce.
- Tylko na tyle cię stać?
- Oj, czekaj! Czekaj! Ja cię zaraz...
- Spokojnie, Shego, spokojnie – w pokoju rozległ się głos Drakkena, który wszedł do pokoju. Shego odwróciła się od przywiązanej do biurka Kim i spojrzała na swojego szefa.
- Myślę, że źle do tego podchodzisz – mówił Drakken. – Tu potrzeba więcej finezji.
- Co?
- No zobacz – podszedł do związanej Kim. – Myślę, że lepiej by wyglądała, jakby ją ubrać w czarne obcasy, kabaretki...
- Hmmm... - Shego oblizała się. – Chyba rozumiem. Do tego pas do pończoch, gorset...
- Odwalcie się, palanty! Kupcie sobie lalkę, jak chcecie się bawić w przebieraaaaauaa!!!
- Zamknij się! – Shego uderzyła ją jeszcze raz, mocniej niż poprzednio. – Jesteś w naszych rękach i to my decydujemy, czym jesteś.
Bardzo szybko Kim została przeniesiona do pokoju wyżej. Shego przebrała ją tak, jak wcześniej planowała. Do pokoju wszedł uśmiechnięty Drakken.
- Doskonała robota, Shego, w tym jej bardzo do twarzy.
- Pojebani zbole! Debile! Zobaczycie, ja was... ghmmmmm!!!
- Za dużo gadasz – powiedziała Shego, wciskając Kim do ust plastikową kulkę i zamykając linkę wokół jej twarzy. Zaraz potem zrzuciła z siebie zielono czarny strój i wyjęła z szuflady długie, zielone dildo. Przyczepiła je sobie i podeszła do drżącej ze strachu rudej agentki.
- Twoja dupa jest moja, Kim – powiedziała.
- Mmmmm!!!!
- No to jazda!!!
Kim krzyczała, kiedy długi, gruby plastikowy dildos wszedł między jej pośladki. Kulka w ustach sprawiała, że zamiast krzyków słychać było tylko zduszone jęki. Shego śmiała się głośno. Zielony przedmiot wsuwał się coraz głębiej. Drakken patrzył na to z uśmiechem. Dłoń Shego spadała na wypięte pośladki Kim, czerwone po poprzednim biciu. Drakken podszedł do Kim i złapał ją za jej duże, kształtne piersi, ściskając je mocno.
- Śliczne cycuszki Kim, dobrze, że wreszcie mogę się nimi pobawić. A co powiesz na to, żeby wziąć mojego wacka do buzi?
- Ngggghnnnn!!!! – Kim zaczęła kręcić przecząco głową.
- Nie tak, Kimmie! – Shego złapała ją za rude włosy – Jestem pewna, że ona marzy o tym!
- Tak? No to sprawdzę... - Drakken wyjął knebel z ust Kim.
- Skurwysyny, ja was... hghmmmmm... gulp!!!
Dalsze słowa Kim zostały zablokowane przez penisa Drakkena, który wcisnął się do ust Kim. Doktor złapał ją za głowę, zmuszając agentkę do robienia mu laski.
- Auuuaaa!!! – cofnął się, gdy poczuł na nim jej zęby.
- Co się stało?
- Ta dziwka próbowała mnie ugryźć!
- Czekaj, zaraz to rozwiążemy – Shego sięgnęła po witkę i z całej siły uderzyła Kim w plecy.
- Auuuuuu!!!!
- Przeproś doktora Drakkena, Kimmie i poproś go, żeby pozwolił ci ssać swojego fiuta!
- Nigdy! Auuuuu!! Auuuuuu!!! Auuuuuu! Auuu!!!! Niiieeeeee!! Już dobrzeeeee! Przepraaasszaaaam!!!!
- A teraz poproś – Shego cały czas nie przerywała rypania jej zielonym dildosem.
- Proooszę... Drakken, pozwól mi ssać swojego fiuta...
- Powiedz „Mistrzu Drakkenie, pozwól swojej dziwce Kim zrobić sobie laskę!”
- Ja... auuuuu!!!! Już dobrze, powiem, auuuu!!!! Proszę, mistrzu Drakkenie, pozwól swojej dziwce Kim zrobić sobie laskę!
- To rozumiem, masz! – Drakken podszedł do niej i stanął przed nią. Kim posłusznie otworzyła usta i wzięła jego długiego członka między wargi. Shego na chwilę przerwała pieprzenie i patrzyła z ciekawością, jak jej największa i najgroźniejsza przeciwniczka liże członka Drakkenowi. Upokorzona i złamana Kim robiła, co jej kazano, całując, liżąc i ssąc go. Shego wróciła do pracy i ciało Kim zaczęło znów podskakiwać od kolejnych ruchów zielonego przedmiotu w jej dupie. Drakken westchnął głęboko, kiedy doszedł w jej ustach, wypełniając je swoim nasieniem. W tym czasie Shego skończyła. Oboje zeszli z łóżka, patrząc na leżącą nim, ledwie przytomną agentkę.
- Czas na zmianę miejsc – powiedział Drakken – Jej cipka będzie moja.
- A ja sprawdzę tę wiecznie niewyparzoną buzię... – Shego odpięła dildosa.
- Co? Co!? Nie, proszę! Nie tam, ja mam chłopaka!!!! – Kim krzyczała, kiedy Drakken siadł między jej nogami i rozsunął je.
- No to chłopak zobaczy, że nie traciłaś czasu – uśmiechnął się Drakken.
- Błagam, wszystko, tylko nie to!
- Tutaj, Kimmie! – Shego złapała ją za włosy i przyciągnęła do siebie, wciskając jej twarz między swoje nogi. – Liż mnie!
- Ughmmmmm!!!!! Auuuuuu!!! – jęknęła z bólu agentka, kiedy członek Drakkena wszedł w nią.
- Ohhhh... - Shego westchnęła z przyjemności, czując język Kim zanurzony w jej łonie i zlizujący jej soki. Schwytana agentka była bez szans, zmuszona przez swoich przeciwników do wszystkich rodzajów seksu. Drakken penetrował ją mocno, zaciskając ręce na jej piersiach, podczas gdy Shego zmuszała ją do lizania swojej cipki. Ręce Shego były zanurzone w rudych włosach Kim.
- Miałeś rację, doktorze, to działa – powiedziała, prostując się z przyjemności. – Ta dziwka ma naturalny talent.
- Żebyś wiedziała, jaka jest ciasna.
- Robiłaś to już kiedyś z dziewczyną, Kim? Czuję, że wiesz, jak lizać.
- Mghmmmm!!!! – Kim nie mogła odpowiedzieć.
- Ohhhh!!! Ohhhhh!!! – Drakken doszedł drugi raz, wypełniając tym razem jej cipkę swoim nasieniem. Soki Shego spryskały jej twarz. Kim ciężko oddychała, leżąc na łóżku spocona i mokra.
- Co z nią zrobimy? – spytał Drakken, wstając z łóżka.
- Chyba mam pomysł... - uśmiechnęła się Shego.
Gdy Ron wrócił do domu i zadzwonił do Kim, był zdziwiony, że jej nie ma. Jeszcze bardziej zdziwił się, gdy w pokoju znalazł wielkie pudło, przysłane trzy dni temu pocztą i zaadresowane do niego. Otworzył je i jego oczy prawie wyfrunęły z orbit. W środku znajdowała się Kim, ciągle ubrana w te same ciuchy, w które przyodziała ją Shego. Była zakneblowana i związana, a z dupy i z piczki wystawały ciągle działające wibratory...
- Mmmmm!!!! Ghmmmm!!! – jęknęła głośno, widząc nad sobą twarz swojego chłopaka.
- Wow – Ron spojrzał na kartkę, która wisiała na szyi Kim i przeczytał jej treść:
„Cześć Ron, teraz już wiesz, co mnie kręci. Jestem twoja i zrób ze mną co chcesz, tylko mnie nie rozwiązuj ani za żadne skarby nie wyjmuj knebla.
Twoja ukochana i całkowicie uległa Kim Possible”
Ron uśmiechnął się szeroko i spojrzał na Kim w sposób, który sprawił, że po jej plecach przebiegł dreszcz...
Jak Ci się podobało?