Porwanie (I). Prolog
19 marca 2015
5 min
Pozdrawiam, W.
Każdy zna ten cudowny okres, początek wakacji. Ciocia zaproponowała mu przyjazd do siebie, od razu się ucieszył i pomyślał, że będzie fajnie, w końcu to nadmorska miejscowość, atrakcji nie zabraknie. Rodzice zajmowali się sam w sumie nie wiedział czym „praca biurowa” jak to określali, nie zagłębiał się, wychodzili rano i wracali wieczorem, standard. Miał dużo znajomych, sam rzadko bywał w domu. Lubił uprawiać sport, jakoś po tamtych wakacjach wkręcił się w siłownie, co dało mu wyrzeźbioną sylwetkę. Był przystojny, takie połączenie dawało mu spore powodzenie, lecz aktualnie był wolny, oglądał się za dziewczynami, kusiły go te lekko starsze. Często imprezował, lecz znał umiar, nie zatracał się. Przyjeżdżając tu liczył się z tym, że trochę go może ominąć. – To tylko dwa tygodnie – tak wtedy myślał. Parę dni po zakończeniu roku szkolnego zakupił bilety na godzinę siedemnastą, całkiem wygodny autokar z dostępem do internetu i klimatyzacją, dało się przejechać te 7 godzin, które dzieliły go od morza. Jeszcze wtedy nie wiedział, że jest śledzony. W autokarze było luźno nie brakowało miejsc, najbardziej ucieszyło go, że te ostatnie cztery były wolne. Usiadł wygodnie na środkowym i wyjął tablet, spojrzał na zegarek.
– Jeszcze 15 minut do odjazdu – stwierdził pod nosem.
Wtedy zobaczył ją, wsiadła pewnym krokiem, szukając wolnego miejsca, dosiadła się na tylne miejsca, pod same okno uroczo przed tym pytając.
– Wolne?
– Pewnie – odparł z uśmiechem, spodobała mu się nieznajoma pasażerka.
Podczas podróży nie działo się nic ciekawego, obejrzał parę odcinków serialu, trochę porozmawiał z pasażerką i dokładnie jej się przyjrzał. No właśnie, była niesamowicie piękna, wiek między 25 a 30, wysoka szatynka z niebieskimi oczami. Usta miała pomalowane czerwoną szminką, a wokół oczu ciemny makijaż, wyglądała lekko mrocznie, choć sprawiała wrażenie miłej. Piersi średniej wielkości, idealnie uwydatnione przez jasną bluzkę z dekoltem. Odebrała parę dziwnych telefonów, w których rozmawiała jakoś sztywno, przekazywała informacje jakby szyfrem, po czym zawsze z uśmiechem mówiła.
– Eh, ta praca.
On jeszcze nie pracował, dopiero w tym roku skończył gimnazjum, nastoletnie życie, najpiękniejszy okres w życiu, jak to większość mówi. Po przyjeździe na miejsce każdy rozszedł się w swoją stronę, on czekał na przystanku, zadzwonił do cioci.
- No hej Ciociu, jestem już na miejscu, tylko nie widzę ciebie, ani twojego samochodu, coś się stało?
- Bardzo przepraszam, właśnie jestem pod blokiem i za nic nie chce odpalić, wysłać po ciebie taksówkę?
- Nie, poradzę sobie, dojadę nocnym, przecież już nie raz tu byłem, za jakieś półgodziny powinienem być.
- No dobrze, czekam, do zobaczenia
- Do zobaczenia
Nacisnął czerwoną słuchawkę na ekranie swojego smartfona, złapał za torbę i założył plecak na ramię, nie podobał mu się głos cioci, jakby się czegoś bała, dziwiło go to, ten fakt, że dopiero teraz chciała po niego wyjechać, przecież wiedziała na którą będzie i czemu go wcześniej nie uprzedziła? Rozmyślał, po czym stwierdził, że może zaspała i to tylko przypadek, czasem tak bywa.
Ruszył przez ciemną uliczkę na przystanek autobusowy, nagle usłyszał za plecami znajomy głos.
– Hej, zaczekaj!
Odwrócił się i ujrzał pasażerkę z autobusu, zdziwiony zerknął na nią i odpowiedział
– Hej
Ona od razu wyjęła portfel, wydał mu się znajomy
– Musiał ci wypaść - wyciągnęła do niego dłoń wręczając mu zgubę.
Uśmiechnął się. – Ojej, nie wiem jak mam ci podziękować, należą ci się znaleźne.
- Daj spokój, nie ma o czym mówić
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuję. – Podszedł do niej i lekko ją objął, poczuł cudowny zapach jej perfum, ona też go przytuliła, o to jej chodziło, szybkim ruchem wyjęła paralizator z tylnej kieszeni i poraziła go w plecy, stracił przytomność, po czym podjechał średniej wielkości czarny bus z przyciemnionymi szybami, wysiadło dwóch facetów, jeden kierowca, otworzyli tylne przesuwne drzwi i wpakowali tam chłopaka.
Obudził się w ciemnym pomieszczeniu, okna musiały być zasłonięte od zewnątrz ponieważ nie przedzierał się nawet promyk słońca, choć mogła być noc, sam nie wiedział. Chciał przetrzeć oczy, wtedy poczuł kajdanki, które skutecznie krępowały jego dłonie.
– O co tutaj chodzi? – zaczął rozmyślać i powoli łączył w całość to co się wydarzyło przed tym. Zaczął krzyczeć, po chwili weszła jego znajoma z autobusu.
– Co się tutaj dzieje? – spytał przestraszony całą sytuacją. Podeszła do niego podnosząc bluzkę, tam była ukryta kabura z pistoletem
– Nawet nie próbuj uciekać – powiedziała poważnym tonem, podeszła do niego i przejechała mu paznokciem po twarzy, robiąc mu rysę na policzku, lekko zasyczał z bólu.
– Taki przystojny chłopak, dopiero nastolatek, no cóż, to nie ja wybieram zlecenia. Stała przed nim, on siedział na kolanach na wygodnym łóżku, choć w trochę nie wygodnej pozycji.
– Jakie zlecenie, o czym ty mówisz?!
– Zamierzasz mnie zabić? – Był bardzo przerażony...
Ze stoickim spokojem usiadła na krawędzi łóżka.
– Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to nie stanie ci się żadna krzywda.
– No może lekko ucierpisz, zależy jak bardzo będziesz mnie wkurzał. Był w szoku, w jednej chwili ta urocza istota jaką wcześniej poznał zmieniła się w zimną i ostrą sukę. – Mogę cię o coś prosić? - spytał drżącym głosem.
– Ależ słucham, odparła ironicznie.
– Uwolnisz mi ręce? Drętwieją mi, obiecuję nie będę próbował uciekać. Usiadła mu na kolanach, sięgając za plecy rozpinając kluczykiem dłonie, kajdanki odznaczyły mu się na nadgarstkach, mimo, że nie zapinała ich za mocno. Gdy to robiła miał głowę między jej piersiami, bardzo go to podnieciło, mimo zaistniałej sytuacji, mimo wszystko poczuł erekcję. Bał się, żeby ona tego nie poczuła, za chwile wstała, odetchnął z ulgą, musiała nie poczuć, z pokoju rzuciła mu butelkę wody mówiąc
– Powinieneś się przespać, jest druga w nocy, ale to jak już chcesz, zaśmiała się i posłała mu ironicznego „buziaka” gestem.
Sprawdził kieszenie, nic w nich nie było, do przewidzenia, nie widział także nigdzie swojej torby ani plecaka, w pokoju było ciemno i nie znajdowało się tu nic oprócz łóżka, przeszedł się, sprawdził drzwi, zamknięte, wolał nie krzyczeć, bał się nieznajomej, nawet nie poznał jej imienia. Położył się na łóżku, był roztrzęsiony, w głowie krążyło mu tysiąc pytań, leżał z zamkniętymi oczami, w końcu zasnął.
Ciąg dalszy nastąpi
Jak Ci się podobało?