Pod namiotem
23 maja 2021
4 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
To było jeszcze w narzeczeństwie, miałam chyba ze dwadzieścia lat. Wraz z ówczesnym narzeczonym wybraliśmy się pod namiot, do Niesulic, nad jezioro Niesłysz. Dołączył do nas najlepszy kumpel mojego Jarka - Sławek. Ów kolega nosił ksywkę Rasputin, jako że w naszej okolicy znany był z niezwykłego przyrodzenia, nieziemskiej potencji, jak również licznych, miłosnych podbojów.
Pierwszy dzień we trójkę spędziliśmy beztrosko na kąpielach, opalaniu, pływaniu, żartach, dowcipach etc. Wieczór spędzaliśmy w namiocie pijąc browary. Towarzyszył nam radosny nastrój, a przede wszystkim pogoda ducha. Patrząc z boku, wyglądało to wszystko niewinnie.
Po pewnym czasie Jarek wyszedł z namiotu za potrzebą. Rasputin momentalnie wystawił na wierzch swojego kindybała. Był po prostu imponujący! Mieszanka niezwykle silnych emocji opanowała moją duszę i ciało. Strasznie bałam się, że Jarek zaraz wejdzie i dojdzie do tragedii. Z drugiej strony ogarnęła mnie gorąca fala podniecenia, której nie są w stanie opisać żadne słowa. Pragnęłam, po prostu kurewsko pragnęłam najzwyczajniej w świecie dać mu dupy. Doprowadzić go do ekstazy kosztem swojego bólu, a nawet cierpienia. Choć te wszystkie uczucia pojawiły się dosłownie w ciągu milisekund, zdawały się one targać moim wnętrzem całkowicie wyłączywszy poczucie czasu.
Niejako bez udziału świadomości objęłam swoimi mięciutkimi ustami jego lśniące, królewskie berło. Fakt, że sprawiam rozkosz takiemu mężczyźnie spowodował, że byłam już mokra do granic możliwości, a doprowadzenie mnie do ekstazy zajęłoby może kilka minut.
Na szczęście strach przed Jarkiem przywrócił poczucie czasu. Momentalnie schowałam rasputinowy miecz męskości w jego spodenki, sprawnym ruchem nakryłam go kocem, po czym wzięłam głęboki oddech, aby zakamuflować swój niezwykły stan skrajnego podniecenia.
Jarek wszedł do namiotu, a ja poprosiłam go o papierosa, żeby tylko nie miał szans niczego się domyśleć. Zaciągając się dymem nikotynowym starałam się emocjonalnie okiełznąć, a raczej stłamsić swoje niecne namiętności.
Kiedy z kolei Rasputin udał się za potrzebą, momentalnie przylgnęłam ustami do dobrze mi znanych warg ówczesnego narzeczonego, a obecnie męża. Gdyby miał świadomość, że całuje usta, które jeszcze przed chwilą sprawiały niebiańską rozkosz Sławkowi...
Po niedługim czasie postanowiliśmy grzecznie zakończyć nasze namiotowe party. Spałam po środku obydwu panów wtulona głową w mężną klatkę piersiową mojego pana. Natomiast pupcię wypięłam w kierunku naszego gościa, który na początku,dla niepoznaki ułożył się na wznak tyłem do mnie.
Dłonie na mojej talii sprawiły, że wyswobodziłam się z objęć Morfeusza. Dobrze wiedziałam, że nie mogę dać po sobie czegokolwiek poznać. Nastawiłam się lepiej pupą, aby zapewnić mu lepszy dostęp. Już po chwili poczułam na swoich pionowych wargach pocałunek nabrzmiałej główki, a właściwie głowicy naszego gościa Rasputina. Potężny miecz męskości zdawał się rozrywać moją ciaśniutką cipkę. Trzymając głowę na klacie mojego mężczyzny zacisnęłam zęby, choć w jakichkolwiek innych warunkach złamałabym ciszę nocną pola namiotowego. Niezwykła rozkosz spotęgowana przez ból, jak również obawę przed obudzeniem Sławka nie mogła odzwierciedlić się w jakimkolwiek jęku. A szkoda, bo moje miłosne odgłosy byłyby dla kochanka najpiękniejszą muzyką eksalującą jego doznania.
Najtrudniej było podczas orgazmu. Choć niezmiernie się starałam, jęknęłam. Jarek powolutku, leniwie podniósł nisko powieki. Ucałowałam go w usta szeptając mu do ucha, że miałam zły sen. Ucałował mnie, objął ramieniem i znowu zasnął. W międzyczasie olbrzym Rasputina opuścił moją jaskinię rozkoszy. Zrobił to z wyczuciem wiedząc, że każdy gwałtowny ruch mógłby zamienić tę ekscytującą przygodę w tragedię.
Narzeczony położył się na brzuchu, co znacznie zwiększyło możliwości manweru naszych miłosnych igraszek. Objęłam dłonią jego ramię wtulając twarz w jego szyję. Teraz już spał całkowicie spokojnie błogim, bezpiecznym snem, w objęciach swojej ukochanej. Przytulona do niego podniosłam pupcię opierając się na kolankach, co mój kochanek bez namysłu wykorzystał. Ponownie poczułam to samo, co na początku, czyli wrażenie rozpychania ciaśniutkiej, niemal dziewiczej cipeczki przez potężny miecz męskości. Znowu zacisnęłam zęby przyjmując bezgłośnie pulsujący krwią żywioł. Ból i rozkosz to dwie strony tej samej monety, czego właśnie doświadczałam.
Właśnie w ten sposób Rasputin pierdolił mnie ładnych parę godzin. Przez cały czas trzymałam posłusznie wypiętą pupę, choć już dosłownie nie mogłam z bólu. Moja wąziutka myszka nie była przyzwyczajona do takich końskich rozmiarów, a jedynie do malutkiego peniska mojego wybranka. Nie wiem już, kiedy jego palec znalazł się w mojej drugiej dziurce. Chyba zrobił to w momencie, kiedy byłam nieco bardziej rozluźniona.
Wraz z upływem lat wspomnienie tamtej nocy oddala się ode mnie, choć nigdy nie zapomnę tego, co wtedy czułam. Tak samo jak nigdy nie zapomnę kobiecego wytrysku, którego nie miałam już nigdy więcej.
Nadszedł ranek. Zakończyłam swoje harce z Rasputinem, który zasnął wykończony doznaniami, jakimi obdarzyła go moja cipka. Za to narzeczony obudził się do życia. Nie zwracając uwagi na mój sen, obrócił mnie na plecy rozszerzając kolanami moje gładkie nóżki. W cipce miałam jeszcze pełno spermy kochanka. Jarek wszedł we mnie swoim maleństwem,choc zrobił to ostro, twardo i zdecydowanie. Napewno wydawał się wtedy sobie niezwykle męski. Niczego nieświadomy jechał po spermie kolegi dziwiąc się jak bardzo jestem mokra. Tym razem jęczałam nie dlatego, żeby nie sprawić mu zawodu, lecz dlatego, że moja cipka sponiewierana ponadwymiarowym drągiem domagała się odpoczynku i nie była już w stanie zaspokoić nikogo więcej. Każdy mój jęk stanowił dla Jarka potwierdzenie jego męskości.
Cóż, widocznie rolą kobiety jest zaspokojanie mężczyzn, nawet kosztem jej bólu.
Jak Ci się podobało?