Pod dębem
7 stycznia 2013
7 min
Był późny, jesienny wieczór. Dochodziła dwudziesta trzecia Bartek zmęczony po kilkugodzinnej pracy przy komputerze, postanowił, wyjść na spacer po parku. Szybko ubrał kurtkę, buty i wyszedł z domu. Mieszkał nieopodal parku więc po chwili spacerował już ciemnymi alejkami wśród drzew. Doszedł do swojej ulubionej ławki w cieniu wielkiego rozłożystego dębu. Postanowił usiąść na niej i pooddychać trochę świeżym powietrzem. Po chwili dostrzegł ciemną postać siedzącą na ławce nieopodal.
- Pewnie jakiś bezdomny albo pijak - pomyślał i przestał zwracać na niego uwagę.
Postać jednak zauważyła Bartka. Wstała z ławki i ruszyła w jego kierunku. W tym momencie chłopak spostrzegł, że to wcale nie jakiś pijak tylko młoda dziewczyna w wieku około dwudziestu lat.
Sam Bartek był dwudziestotrzyletnim studentem politechniki. Studiował informatykę. Jego pasją były komputery. Uwielbiał zagłębiać się w tajniki świata cyfrowego i niejednokrotnie przekonał się, że można na tym także zarobić. Przed wyjściem na spacer pracował właśnie nad dość skomplikowanym programem na zajęcia dodatkowe na uczelni.
Gdy dziewczyna zbliżyła się do Bartka zobaczył że jest zjawiskowo piękna. Miała długie sięgające prawie pośladków kruczoczarne włosy. Była wysoka i szczupła. Jej figura skryta pod czarną kurtką i dżinsami wydawała się idealna. Jej uroda była czysto naturalna.
Usiadła na ławce koło chłopaka.
- Cześć. - Zaczęła rozmowę. Jej głos był wprost anielski.
- Hej - odparł
- Co robisz o tej godzinie w takim miejscu? - zapytała nieśmiało.
- Wyszedłem na spacer trochę się przewietrzyć. Ale to ja powinienem spytać się o to ciebie, bo park o tej porze to mało bezpieczne miejsce dla tak atrakcyjnej dziewczyny jak ty.
- Musiałam przemyśleć kilka spraw odnośnie swojego życia - odparła w zamyśleniu.
- Rozumiem. Każdy ma czasem potrzebę odetchnąć chwilę w samotności, przemyśleć pewne sprawy, uporządkować...
- Pocałuj mnie - powiedziała szeptem, ale dość wyraźnie.
- Co?!
- Nie słyszysz? Pocałuj mnie - powiedziała i zbliżyła swoje pełne wargi do jego ust.
Bartek oszołomiony sytuacją w pierwszej chwili odsunął się i chciał uciec. Po chwili jednak, która nie trwała zbyt długo, doszedł do wniosku, że nie ma nic do stracenia. Nigdy nie miał dziewczyny, nigdy też się nie całował. Nie była to wina jego wyglądu, bo wcale nie był brzydki jednak od dziecka był raczej zamknięty w sobie i nie potrafił nawiązać kontaktu z płcią przeciwną.
Zbliżył swoje usta, delikatnie musnął jej wargi potem trochę mocniej, zaczął nabierać pewności siebie. Po chwili całowali się już namiętnie. Chłopak wyczuwał swoim językiem kolczyk na języku dziewczyny. Nie przeszkadzało mu to w ogóle. Wręcz przeciwnie, potęgowało doznania.
- Daleko mieszkasz? - zapytała
- W bloku naprzeciwko parku - odparł nie mogąc uwierzyć w to co się stało.
- Zabierz mnie do siebie.
- Ale ja nawet nie wiem jak masz na imię.
- Kinga. Możemy już iść?
- Ok.
Doszli do klatki bez słowa. Gdy początkowe podniecenie minęło Bartek zaczął zastanawiać się o co w tym wszystkim chodzi. Jakaś dopiero co poznana dziewczyna każe mu się pocałować później zaś wprasza się bezceremonialnie do jego domu. Coś tu jest nie tak. Właśnie miał się jej pytać kim jest i czego od niego chce gdy Kinga znienacka rzuciła się na niego i zaczęła go namiętnie całować nie oszczędzając przy tym swojego języka. Wepchnęła go do klatki schodowej, popchnęła na ścianę. Przywarła do niego w napiętym uścisku.
- Pod którym numerem mieszkasz?
- Pod dwójką - wysapał nie mogąc dojść do siebie.
Jego zawsze trzeźwo myślący, racjonalny mózg nie dawał rady. Podniecenie brało górę. Zaczynał myśleć kroczem a nie głową. Pragnął Kingi, pożądał ją. Dotarli do drzwi mieszkania cały czas się całując.
- Otwórz - szepnęła.
Trzęsącymi się z podniecenia rękoma wyciągnął z kieszeni klucze. Włożył klucz do dziurki. "Cholera nie ten". Włożył następny. Zamek puścił.
Kinga znów rzuciła się na niego. Wpadli do mieszkania. Teraz to Bartek zaczynał przejmować inicjatywę. Ściągnął z niej kurtkę, miała na sobie śliczną czarną bluzeczkę z dekoltem z pod której widać było ramiączka stanika. Zrzucił z siebie kurtkę i bluzę. Kinga wskoczyła na niego całując go namiętnie. Zaniósł ją do sypialni, padli na łóżko spleceni w uścisku namiętności. Zaczął ją całować po szyi. Wygięła się do tyłu. Ściągnął z niej bluzkę. Została w samym staniku i dżinsach, bo adidasy zrzucili z siebie jeszcze w przedpokoju. Z szyi przeszedł niżej zmierzając w kierunku idealnie kształtnych, powabnych piersi. Nosiła miseczkę C. "Idealnie". Taki rozmiar jaki lubił.
Kinga nie zostawała dłużna. Podciągnęła koszulkę chłopaka do góry. Delikatnie ściągnęła mu ją przez głowę. Bartek jednak nie dał jej jeszcze dobrać się do swoich spodni. Sam zaś rozpiął jej rozporek i zdarł z niej idealnie dopasowane rurki. Nosiła koronkowe majteczki. Pocałował ją w zagłębienie między piersiami.
- Ściągniesz w końcu ten stanik czy ja mam to zrobić? - zapytała
Sięgnął za jej plecy. Palcami natrafił na zapięcie. Puściło. Zdjął stanik. Jego oczom ukazały się dwie jędrne krągłe piersi. Sutki miała wprost cudne. Jasne, idealnie okrągłe, nie za duże ale też nie za małe, nabrzmiałe z podniecenia. Zaczął ją masować najpierw delikatnie, później coraz mocnej. Pocałował najpierw jedną pierś potem drugą. Jeździł językiem po jej biuście kreśląc nim najróżniejsze esy i floresy. Kinga wiła się z rozkoszy. Cicho pojękiwała. Nagle jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Przeżyła pierwszy orgazm tej nocy.
Po dokładnym wypieszczeniu obu piersi Bartek zjechał językiem w dół. Złapał zębami krawędź jej koronkowych majtek. Kinga uniosła biodra do góry aby ułatwić mu zdjęcie bielizny. Zsunął majtki w dół. Jej dolina rozkoszy była idealnie wygolona. Miała tylko delikatny pasek zostawiony nad wargami sromowymi. "Doskonale. Dokładnie tak jak lubię"
Pocałował ją w muszelkę. Zaczął ją wylizywać. Była cała mokra. Kinga jęknęła z rozkoszy. Nagle wśliznął się językiem pomiędzy jej delikatne wargi.
- O tak! - wyrwało się dziewczynie
- Jeszcze.
W tej chwili nie obchodziło jej nic poza spełnieniem seksualnym. Bartek czynił cuda między jej nogami i tylko to się liczyło. Nagle poczuła w sobie jego palec. Wstrząsnął nią drugi dzisiaj już orgazm.
- Choć tutaj, teraz twoja kolej - powiedziała, gdy doszła do siebie po przeżytym orgazmie.
Bartek posłusznie podniósł się z pomiędzy jej nóg i położył się koło niej. Kinga natychmiast podniosła się i usiała na nim okrakiem. Pocałowała go. Jedną ręką podparła się koło jego głowy drugą zaś, unosząc własne biodra, rozpięła mu rozporek. Chłopak podniósł swoje biodra i ściągnął dżinsy. Jego nabrzmiały członek napinał bokserki do granic wytrzymałości. Kinga pocałowała go w usta, zeszła na szyję i wodząc językiem poprzez jego brzuch dotarła do spodenek. Ściągnęła je. Jej oczom ukazał się dość duży napięty i gotowy do działania członek. Po całej jego długości pulsowały wyraźne żyły.
Bartek golił się gdyż uważał, że jest to higieniczne, a poza tym jego penis wydawał się wtedy dużo większy.
Kinga wzięła go w usta. Bartkiem wstrząsnął dreszcz rozkoszy. Delikatnie lizała jego prącie przesuwając się to w górę to w dół, liżąc samego żołędzia. Jej kolczyk przyjemnie drażnił.
Po jakimś czasie Kinga stwierdziła, że Bartek jest już wystarczająco rozgrzany. Oderwała usta od jego nabrzmiałego do granic penisa uklękła okrakiem nad nim i powoli nabiła się na jego pal. Zaczęła poruszać biodrami w górę i w dół, w górę i w dół, raz wolniej, raz szybciej. Pochyliła się nad nim, sutkami rysowała wzory na jego piersi w takt swoich ruchów. Po chwili Bartek obrócił ją pod siebie. Teraz to on był na górze i to on nadawał tempo. Kinga zaczęła pojękiwać.
W momencie kiedy Bartek wystrzelił dawką nasienia w jej wnętrze, dziewczynę ogarnął kolejny orgazm. Udało dojść im się w tym samym momencie.
Zdyszany Bartek położył się obok swojej partnerki.
- Byłeś cudowny.
- Dzięki, ty też byłaś wspaniała.
W tym momencie Bartek uświadomił sobie co właściwie się stało.
- Muszę ci coś powiedzieć. To był mój pierwszy raz. Byłaś moją pierwszą.
- W takim razie podwójne gratulacje. Poradziłeś sobie śpiewająco. Ja też ci muszę coś powiedzieć.
- Co takiego?
- W życiu piękne są tylko chwile...
Tamtego wieczoru Kinga poszła do parku z zamiarem powieszenia się na gałęziach starego dębu.
Jak Ci się podobało?