Plaża prawie prywatna
30 sierpnia 2012
16 min
"Psia krew, przecież to musi być tutaj..." mruknąłem pod nosem wycofując się kolejny raz ze ścieżki kończącej się kolczastymi krzakami blokującymi jakiekolwiek przejście. Za wioską w prawo, strumyczek, skały po prawej stronie... Wszystko było jak osiem lat temu, tylko nie mogłem się dostać na plażę. Wróciłem do głównej ścieżki, wzruszyłem ramionami i postanowiłem spróbować o kawałek dalej.
Osiem lat temu... jak ten czas leci. Skończyłem wtedy właśnie liceum, dostałem się na studia i stwierdziłem, że fajnie by było mieć jakieś ciekawe wakacje, żeby móc się pokazać z najlepszej strony w nowym towarzystwie. A jako że parę miesięcy wcześniej usłyszałem o Interrailu, to postanowiłem spróbować. Idea jest piękna. Bilet kolejowy na wybrany region, albo całą Europę, nieograniczona ilość przejazdów, ważny miesiąc. Spać można w pociągu jak się złapie nocny, więc wystarczy mieć kasę na jedzenie. Kupiłem więc bilet na strefę od Polski w dół aż do Turcji - i pojechałem. Było co opowiadać, kiedy już wróciłem do Polski, a jeden z epizodów tamtej podróży właśnie próbowałem sobie dokładniej przypomnieć. I nie wychodziło mi to zbyt dobrze.
Okazało się wtedy, że w Turcji jeżdżenie na stopa jest lepszym pomysłem niż pociągi. Poznawałem więc ten kraj, jako pasażer mniej lub bardziej szalonych kierowców - serdecznych, przyjacielskich i opowiadających mi historie ich życia za pomocą trzech niemieckich słów, jakie znali. Fajnie było.
Jeden z nich właśnie, kiedy się dowiedział, że śpię czasem w hotelach a czasem nie, odskoczył ponad 80 km od kierunku, w którym jechał, żeby mi pokazać małą plażę niedaleko swojej wioski. Właśnie za wioską w prawo, strumyczek, skały po prawej stronie - wszystko się zgadzało. Morze też było blisko. Tylko dojść się nie dało.
Ta plaża to było najpiękniejsze miejsce na nocleg, jakie w życiu widziałem. Zasypiałem tam wtedy z mocnym postanowieniem, że kiedy już będę miał dziewczynę, to muszę ją tu zabrać i spędzić z nią tu noc. No cóż – z pierwszymi dwoma się nie udało, ale teraz byłem przekonany, że to jest właśnie ta jedna jedyna. Poznawałem to również po tym, że łaziła ze mną od pół godziny po skałach rozgrzanych po gorącym dniu do czerwoności i ciągle jeszcze nie ukręciła mi głowy.
- Dobra - powiedziałem. - Wracamy do tej drugiej ścieżki, co się kończyła strumieniem. Jeśli tam nic nie będzie, wracamy.
Wróciliśmy do drugiej ścieżki, i ta znów, tak jak za pierwszym razem kończyła się strumieniem. Rrrrrrwa mać. Hmmm... Strumień był dość szeroki, ale nie wydawał się jakoś szczególnie głęboki. Nawet nie po kostki, a dno wyglądało na pewne.
- Poczekaj na mnie - poprosiłem Kasię i ruszyłem do przodu. God bless tego, co wymyślił buty z goretexu. Po kilku metrach dotarłem do drugiego brzegu a tam ścieżka biegła dalej. Wystarczyło zrobić kilka kroków i... Plaża!!!
- Ha! Znalazłem! - Przybiegłem z powrotem do Kasi. Podałem jej rękę i razem przeszliśmy strumień. Puściłem ją przodem, dogoniłem już na plaży gdzie się zatrzymała i z zachwytem rozglądała dookoła.
Na szczęście nic się nie zmieniło. Ciągle była to malutka piaszczysta plaża, ograniczona z obu stron rdzawymi skałami tworzącymi zatokę z wąskim przesmykiem naprzeciwko plaży. Po prawej stronie do morza wpadał strumień, który towarzyszył nam w wędrówce, a z tyłu plaża była odgrodzona murem krzaków rosnących na szybko wznoszącym się zboczu. Nigdzie ani śladu człowieka.
- Jest... perfekcyjna. Zupełnie taka jak opowiadałeś - Kasia ciągle jeszcze nie mogła dojść do siebie z zachwytu. Zrzuciłem z ramion plecak i zakomenderowałem:
- Do zachodu słońca jeszcze z pół godzinki, więc teraz idziemy się wykąpać. I nie próbuj szukać kostiumu kąpielowego, bo po pierwsze się obrażę, a po drugie i tak zostawiłem w pensjonacie – uśmiechnąłem się szeroko.
Przez chwile widziałem w jej oczach wahanie, ale nie trwało długo. Z widoczną radością zdjęła z siebie ciężkie buty i resztę ubrania. Nie miała już nic na sobie, kiedy zauważyła, że ja ciągle stoję bez ruchu i patrzę na nią.
- Ej, uważaj żebyś się nie poślinił przypadkiem - zarumieniła się uroczo i zasłoniła ręką piersi. - Ty też się rozbieraj.
To była cała ona. Z jednej strony - odważna, czasem wyzywająca, skłonna próbować nowych podniecających rzeczy. Nigdy nie zapomnę jak w środku dnia wyszliśmy na balkon, gdzie ona usiadła mi na kolanach, zasłaniając tylko sukienka fakt, że jestem w niej w środku i powoli się na mnie kołysała, doprowadzając się do orgazmu, podczas gdy pod naszymi oknami, dwa piętra pod nami chodzili ludzie niczego się nie domyślając. Z drugiej strony, nieśmiała, wstydliwa - tak jak teraz, kiedy zasłaniała swoje piękne piersi, mimo, że widziałem je już tyle razy. No i seksowna. Cholernie seksowna stwierdziłem po raz kolejny, rozbierając się. Okrągłe biodra, duże, ciężkie piersi, wysportowana sylwetka. Kiedy była ubrana, byłem w stanie docenić także jej uroczą buzie z wielkimi brązowymi oczami, figlarnym uśmiechem i pięknie wykrojonymi ustami. No, ale na to musiałaby być ubrana.
Chwyciłem ją za rękę i powoli weszliśmy do wody. Dno było kamieniste, więc już po paru krokach zaczęliśmy płynąć. Woda miała idealna temperaturę. Odświeżała po pieszej wędrówce, ale była tak ciepła, że nie robiło się chłodno. Gładko jak aksamit ślizgała się po naszej rozgrzanej skórze. Płynęliśmy spokojnym tempem, nie oddalając się zbytnio od brzegu. Po chwili zatrzymałem się i przyciągnąłem Kasię do siebie. Wielką zaletą naprawdę słonego morza jest to, że można się utrzymywać w pionie tylko delikatnie ruszając nogami. Całowaliśmy się przytuleni w wodzie smakując słoną wodę z naszych warg. Kontakt z wodą spowodował, że skora stała się wrażliwsza i wyraźnie czułem jak jej twarde sutki lekko wbijają się mi w klatkę piersiowa. Na chwile odsunęła się na odległość wyciągniętych ramion pozwalając mi jeszcze raz spojrzeć na jej piersi unoszące się lekko tuż pod powierzchnią wody.
- Utrzymałbyś nad wodą i mnie i siebie? - zapytała.
- Jeśli miałbym właściwą motywację... - uśmiechnąłem się szeroko, zgadując do czego zmierza.
- To ja się postaram o motywacje, a ty nas nie utop. Sięgnęła pod wodę, łapiąc mnie za penisa. "Kolejna wielka zaleta niezimnej wody" - pomyślałem czując jak jest twardy. Kasia najpierw wsadziła go sobie tylko między nogi drażniąc swoją łechtaczkę, ale po paru chwilach przestało ją to satysfakcjonować. Jedna ręką złapała mnie za szyje, a drugą pomogła sobie wprowadzić mnie do swojej pochwy. Kiedy wślizgnąłem się zupełnie gładko aż do samego końca, przestałem się dziwić, że nie potrzebowała się dalej stymulować. Trzymała mnie teraz za ramiona, pod wodą oplotła się nogami wokół mojego pasa, a ja regularnymi ruchami nóg utrzymywałem nas na powierzchni, jednocześnie ruszając się w jej wnętrzu. Woda delikatnie falowała między naszymi ciałami i znów zaczęliśmy się całować. W takiej pozycji byłem w niej praktycznie cały czas zasunięty do końca i tylko na chwile wysuwałem się o kawałek, żeby po chwili z powrotem przesunąć się do przodu, ale bodźce, które odbieraliśmy z całej reszty naszych ciał w zupełności nam to wynagradzały. Tak przynajmniej wnioskowałem z tego, że Kasi pocałunki robiły się coraz intensywniejsze, oddech płytszy a uchwyt wokół moich ramion silniejszy.
Po dłuższej chwili przerwałem pocałunek, na co odpowiedziało mi pełne wyrzutu spojrzenie.
- Nie patrz się tak - uśmiechnąłem się - po pierwsze za chwile będzie zachód słońca, a tego na pewno nie chcesz przegapić, a po drugie wbrew obiegowej opinii ja też jestem tylko człowiekiem i tak bez końca nas na wodzie nie utrzymam.
- Na plaży jest piasek - udawała, że się dąsa.
- Kochanie, myślisz, że dopuściłbym do tego żeby cię coś drapało w pupę? W tym plecaku mam miedzy innymi koc. Złapałem ją za tyłeczek i z żalem ściągnąłem ze swojego penisa. - A teraz bądź grzeczną dziewczynką i płyń. I nie zapomnij umyć się w strumieniu, bo inaczej sól ci na skórze zostanie. Woda jest czysta.
Popłynęliśmy razem w stronę plaży. Tym razem tempo było zdecydowanie szybsze.
Woda w strumieniu była zimna, a perspektywa kontynuowania tego, co zaczęliśmy w wodzie - atrakcyjna, więc tylko się szybko ochlapaliśmy. Już mieliśmy iść rozkładać koc, kiedy w krzakach coś nagle silnie zaszeleściło. Kasia aż pisnęła ze strachu, a przyznaje, że i ja się przestraszyłem, bo po łomocie, który się stamtąd wydobywał, to mógłby być niedźwiedź, albo krowa albo... Para turystów.
Strach na chwile ustąpił miejsca uldze, która z kolei już po chwili przerodziła się w zawstydzenie Kaśki, która zasłaniając się na tyle na ile było możne uciekła w kierunku naszego plecaka, i moją wściekłość z zepsutego wieczoru. W ogóle nie miałem ochoty zakrywać mojej erekcji i idąc w kierunku Kasi, plecaka i koca rzucałem w duchu kurwami aż się jasno robiło.
- No ja pierdole, przyjdą takie zjeby i wszystko spierdolą - mruczałem wściekły ubierając szorty.
- Oj nie denerwuj się. Może sobie za chwile pójdą – Kasia stara się łagodzić mój zawód, ale wyraźnie też by wolała kontynuować to, co zaczęliśmy. Spojrzałem w ich stronę, ale niestety nie wyglądało na to żeby dokądś szli. Wyglądali wprawdzie na trochę speszonych, i trzymali się drugiej strony plaży, ale zdjęli z ramion ciężkie plecaki i po cichu rozmawiali.
"Studenci, psia krew, też pewnie na stopa przyjechali i albo ktoś im powiedział albo mieli niesamowitego farta." Z satysfakcja zauważyłem, że są cali podrapani, czyli ścieżki przez strumień nie znaleźli. Ich gorączkowa rozmowa chyba doszła do jakiegoś konsensusu, bo odsunęli swoje plecaki najdalej jak się tylko dało od nas i zaczęli się rozbierać, wyraźnie chcąc się wykąpać.
- No przynajmniej coś - trochę się pocieszyłem, ale natychmiast poczułem silne uderzenie w ramie.
- Ej uważaj sobie! Ja, twoja najukochańsza prawie żona siedzę tutaj, a nie tam.
- No co ty, przecież sama rozumiesz, na nią się patrzę wyłącznie z nienawiścią i na jej... małe, ale jędrne piersi... - Trochę mnie przytkało, bo najwyraźniej nasi niechciani towarzysze postanowili się iść wykąpać nago.
- Mmmmmm... - zamruczała Kasia wychylając się zza mnie, aby lepiej widzieć - Moja nienawiść koncentruje się chyba na jego zgrabnym tyłeczku... - teraz była moja kolej żeby ja trzepnąć w ramie.
- No nic. Z figlowania nici, ale przygotuj się na innego rodzaju fajerwerki. Położyliśmy się wygodnie na kocu, otworzyliśmy wino i spojrzeliśmy na wylot zatoczki. Właśnie zachodzące słońce wyszło zza jednej ze skał i powoli zanurzało się w wodzie zalewając wszystko dookoła pomarańczem i czerwienią.
- Niezły kicz, co? - skomentowałem
- Oj przestań już ze swoim cynizmem na pokaz. To jest naprawdę wyjątkowo piękne miejsce, i bardzo się cieszę, że mnie tu zabrałeś. Jej pocałunek był długi i ciepły. Pod jego wpływem już nawet bez negatywnych emocji spojrzałem na wychodzącą z morza parkę. Pewnie też chcieli obejrzeć zachód słońca. Po chwili wszyscy leżeliśmy na plaży - oni w jednym rogu a my w drugim. Nie dzieliło nas więcej niż parę metrów, ale w zapadającym zmierzchu znów wytworzył się nastrój intymności.
Nie zwracaliśmy uwagi na to, co robili oni, tylko zajęliśmy się sobą. Do głębokich pocałunków dołączyły szybko pieszczoty, w tej temperaturze ubrania były siłą rzeczy cieniutkie, tak więc musieliśmy się starać, żeby po jakimś czasie nie było słychać naszych pojękiwań, kiedy moje palce przejeżdżały po jej sterczących sutkach albo, kiedy jej ręka pieściła przez materiał szortów mojego członka. Staraliśmy się wyglądać jak najmniej podejrzanie, co tylko wzmagało nasza pomysłowość. Co jakiś czas przestawaliśmy żeby trochę uspokoić oddech i napić się wina. W trakcie jednej z takich przerw zorientowałem się, że widzie kieliszki dużo wyraźniej niż ostatnio.
- I ty skur... to znaczy Brutusie przeciwko mnie? - szepnąłem teatralnie wznosząc rękę w stronę księżyca, który pojawił się praktycznie w pełni i rozświetlił wszystko srebrnym światłem. – Ja dziś nie chcę już romantycznie, tylko dyskretnie do jasnej cholery. Przecież teraz wszystko... widać. - Dziś był najwyraźniej dobry dzień na gubienie oddechu w trakcie zdania. W nowym oświetleniu widać było jak na dłoni, że nasi towarzysze nie ubrali się po wyjściu z wody. No chyba, że się ubrali, ale już zdążyli się rozebrać. On leżał na plecach z kutasem sterczącym do góry, a ona klęcząc nad nim robiła mu loda. Jedną rękę opierała na piasku, a drugą trzymała jego pałkę. Jej z-drugiej-strony-znowu-nie-takie-małe piersi kołysały się swobodnie, potwierdzając, że i ona nie ma nic na sobie.
- Kochanie zobacz - szepnąłem i już po chwili Kasia z fascynacją patrzyła na rozgrywającą się scenę.
- Nie powinniśmy się przypadkiem odwrócić? – zapytała dość retorycznie, bo jej oczy ani na chwile nie oderwały się od głowy dziewczyny powoli pochylającej się i podnoszącej nad ciałem chłopaka.
- Myślę, że mam to w nosie, co powinniśmy – odpowiedziałem. – Myślę wręcz, że powinniśmy iść ich przykładem.
- Mowy nie ma - Kasia stanowczo zakręciła głową - przecież tu jest jasno jak w dzień.
Rzeczywiście, księżyc rozświecił wszystko, także z odległości, w jakiej leżeliśmy, mogliśmy praktycznie przeczytać markę ich plecaków. Gdybyśmy oczywiście mieli czas i ochotę patrzeć na plecaki. – Ja nie będę ci obciągać w towarzystwie innych ludzi. Zapomnij.
Wiedziałem, że nie ma sensu z nią dyskutować, więc wybrałem inny sposób. Odwróciłem się (z żalem) od studentów, położyłem Kasię na plecach i pochyliłem się nad nią. Szeptałem jej do ucha, a jednocześnie moja ręka rozpinała guziki jej koszuli. Była zasłonięta mną i mocno podniecona, więc nie protestowała.
- Chcesz żebym zapomniał o tym - szeptałem dotykając delikatnie jej rozgrzanej skóry - że mogłabyś teraz mieć mnie w ustach? – Przejechałem palcem po jej wargach, potem po szyi przesuwając się w stronę dekoltu - że mógłbym teraz leżeć na plecach czując twój język kręcący się wokół mojej główki? Pieściłem jej piersi wiedząc dobrze, jakie są czułe i jak bardzo ją to podnieca. Przesuwałem rozsuniętymi palcami dłoni nad jej sutkiem, tak, że każdy palec z osobna go dotykał, następnie lekko go wyginał, a po chwili uwalniał tak, że wracający do wyprostowanej pozycji guziczek lekko uderzał w kolejny palec. Oczy miała zamknięte a z jej ust wydobył się lekki jęk.
- Myślisz, że nie wiem jak podnieca cię ta para, która zaraz się zacznie obok nas kochać? - kontynuowałem, teraz już kierując moja rękę miedzy jej nogi – że nie widzę, jak starasz się usłyszeć, kiedy któreś z nich jęknie jako pierwsze? Jak bardzo chciałabyś popatrzeć jak to będą robili? Że liczysz, że będą się kochali mocno i głośno, bo sama tak lubisz? Moja ręka dojechała do jej nóg, a te bez żadnych oporów rozsunęły się pozwalając moim palcom przesunąć się najpierw po łechtaczce a następnie wsunąć do środka. Oba te ruchy były przyjęte głośniejszym westchnieniem i wbiciem mi w ramie palców, które do tej pory spoczywały luźno na moim barku. Jej cipka była zupełnie mokra, więc włożyłem w nią od razu dwa palce. Zagiąłem je do góry, wiedząc, że tam właśnie jest to miejsce, które odpowiednio stymulowane powoduje najmocniejsza reakcje.
Tym razem odpowiedzią było nie westchnienie, ale okrzyk. Podniosłem się tak, że klęczałem wzdłuż jej boku, z palcami ciągle w środku, ale teraz już nic nie przeszkadzało Kasi w widoku na sąsiadów. Jak również im nic nie przeszkadzało w widoku na nas. W trakcie naszych pieszczot studentka przestała oblizywać swego towarzysza, usiadła na nim. Musieli nas już dawno zauważyć, ale po okrzyku Kasi spojrzeli oboje w naszą stronę. Patrzyli na to, co robimy sami nie przerywając.
Kontynuowałem moje pieszczoty jej punktu G, obserwując jednocześnie na zmianę moją dziewczynę albo ich. Twardość mojego kutasa stała się aż bolesna, na szczęście Kasia musiała się tego domyśleć, bo wyciągnęła go ze spodenek i złapawszy cala ręką ściągała mi delikatnie skórę z wilgotnej od podniecenia główki. Ciągle miała zamknięte oczy i postanowiłem coś z tym zrobić. Wiedziałem, że to, co robię palcami jest wyjątkowo intensywne, świadczyły o tym choćby reakcje jej ciała, które co jakiś czas całe się zatrzęsło i jej głośne oddechy, ale z doświadczenia wiedziałem, że żeby dojść tym sposobem potrzebuje sporo czasu.
- Wiesz, że się na ciebie patrzą?
- Niee... - jęknęła próbując wykonać gest jakby chciała zasłonić swoje piersi, ale ja jej na to nie pozwoliłem.
- Tak - mówiłem z rosnącym podnieceniem. Jej ręka ani na chwilę nie przestawała mnie pieścić, a drżenie przechodzące przez jej ciało powodowało cudowny taniec jej piersi - Patrzą się na ciebie. Patrzą się na twoje cycki, na to, co robię z twoja cipka. Na pewno jego kutas, którym się w nią wbija zrobił się od tego widoku jeszcze twardszy. Kasia w miarę podniecenia lubiła wulgaryzmy, których na co dzień nie znosiła. Teraz tylko zagryzła wargi, a jej twarz stężała w kolejnej fali podniecenia.
- Spójrz na nich - poleciłem, ale jej oczy zostały zamknięte.
- Spójrz na nich albo... - w tej chwili odsunąłem palce od ścianki jej pochwy i w ogóle przestałem nimi poruszać. Było to na tyle niespodziewane, że otworzyła oczy, a jako że jej głowa była obrócona w odpowiednia stronę, od razu zauważyła scenę rozgrywającą się kilka kroków od nas. Naprawdę patrzyli na nią, na nas, facet trzymał dziewczynę za pośladki, nabijając ją na siebie jak najmocniej, a ona jedną rękę opierała na jego klacie, drugą pieszcząc się między nogami.
Ale cały czas patrzyli.
Kasia teraz już nie mogła oderwać od nich wzroku, a ja kontynuowałem moje pieszczoty.
- Podnieca cię to? - spytałem
- Tak - tym razem nie próbowała zaprzeczać. Jedną ręka zaczęła gładzić swoją pierś, a druga powędrowała miedzy nogi, gdzie zaczęła się gwałtownie poruszać.
- Co cię podnieca? – spytałem
- Przecież wiesz... - próbowała nie odpowiadać, ale powtórzyłem pytanie, mocniej przyciskając palce do jej czułego punktu.
- Powiedz, co cię podnieca, chcę to słyszeć - poprosiłem.
- Podnieca mnie... - jej głos był drżący i zachrypnięty, jej oczy ani na chwile nie oderwały się od drugiej pary - podnieca mnie to, co widzę, to jak się pieprzą tuż obok nas. Podnieca mnie to jak oni na nas patrzą. Jak na mnie patrzą, to że widzą moje cycki, to że widzą jak mnie bierzesz – oblizała wargi - Podnieca mnie to... że będą się patrzyć... na to... jak mnie wyruchasz.
Nagle jej twarz obróciła się w moją stronę, w jej oczach było czyste zwierzęce podniecenie.
- Weź mnie! - wyjęczała przez zaciśnięte wargi.
Nie musiała czekać ani chwili. Natychmiast przesunąłem się miedzy jej nogi, podniosłem je wysoko do góry i zacząłem ją pieprzyć najmocniej jak byłem w stanie. Rękami złapałem ją za biodra i wbijałem się w nią raz po raz, wychodząc aż prawie do końca i znów wchodząc na pełną głębokość. To, jak była podniecona powodowało, że była wilgotna i na zewnątrz, więc przy każdym uderzeniu słychać było lekkie klaśniecie, kiedy moje biodra uderzały w jej tyłeczek. Jej piersi podskakiwały w rytm moich ruchów, podniecając mnie, o ile to było możliwe, jeszcze bardziej. Spojrzałem jeszcze krótko na drugą parę, która najwyraźniej też już finiszowała. Twarz Kasi skrzywiła się w dobrze mi znanym grymasie, rozłożyłem jej nogi szeroko i wbijałem się jak najgłębiej się dało.
- Krzycz! – rozkazałem. - Chcę żebyś była głośna, żeby cię wszyscy słyszeli!
Odpowiedzią był jeden długi nieartykułowany okrzyk, jej ciało wypięło się w łuk tak, że dotykała ziemi tylko głową i biodrami, a całym ciałem przechodziły dreszcze. Ja kończyłem w tym samym momencie i chyba też nie byłem zbyt cicho. Po dłuższej chwili jej okrzyk ucichł a Kasia leżała na kocu z otwartymi ustami ciężko oddychając.
Jej oddech powoli spowalniał, twarz uspokajała się po tym długim i intensywnym orgazmie.
- Co to za dźwięk? - zapytała Kasia.
Rozejrzałem się dookoła i zlokalizowałem jego źródło.
- Myślę, że mogłabyś sobie zapisać dzisiejszy dzień w jakimś kalendarzyku. Jako pierwszy raz, kiedy twój orgazm spotkał się z oklaskami publiczności. Kochanie.
Uroczo wyglądała, kiedy się rumieniła.
Jak Ci się podobało?