Pisałem już kiedyś o tym... (III)
27 czerwca 2012
Pisałem już kiedyś o tym
6 min
Kiedy znajomość mojej Lubej z pierwszym kochankiem dobiegła końca, przez pewien czas panował spokój. Ale niezbyt długo. Jacek, tak go nazwę, przeżywał wówczas kryzys małżeński. Jego żona była na krańcu Polski i tylko czasami do niego zaglądała. On zaś był naszym kumplem, choć czasami zaglądał też do naszej sąsiadki. Ta jednak nie miała dla niego czasu gdyż miała ognisty romans z innym facetem. Dlatego też Jacek trzymał się mojej Lubej.
Pewnego razu moja Luba powiedziała mi, że pojedzie do Jacka posprzątać mu chałupę, bo jak była tam z nim ostatnio, to panował syf z malarią. Pobyła tam kilka dni, ponoć nic nie było, tak twierdziła jak ją pytałem, ale chyba nie do końca, tak sądzę. Przekonało mnie o tym kilka późniejszych wydarzeń.
Pierwsze z nich miało miejsce gdy byliśmy na imprezie u sąsiadki. Pod koniec imprezy, gdy większość uczestników już słabo kontaktowała, moja Luba zaczęła się z Jackiem ostro ściskać i całować. Byli już dość mocno napici, nawet nie zauważyli, że zrobiłem im zdjęcia (bez lampy, słabe, ale są!), jak Jacek ściska moją Lubą za cycki (gołe zresztą, bo bluzka się jej gdzieś "zapodziała"), a później trzyma ją za cipkę (majtki też gdzieś "zginęły"). Najciekawsze jest to, że to nie Jacek wylądował wówczas z moją Lubą w łóżku, tylko ktoś inny. Wspomniana wcześniej nasza sąsiadka, korzystając z całkowitego "zamroczenia" swojego męża, zaanektowała Jacka, zaś "opiekunem" mojej Lubej, na ten jeden raz, stał się Wojtek, który ostrożnie (podobnie jak ja) dawkował alkohol i doskonale wiedział co robi. Był dobry "w te klocki", bo po ostrym kochaniu i głośnym orgazmie, moja Luba prawie natychmiast zasnęła, nie dbając o to, aby się ubrać. Biedny Wojtek, musiał wrócić jeszcze po swoją kompletnie pijaną żonę i doholować ją do domu.
Kolejne wydarzenie, to wizyta u nas (z noclegiem, bo do domu miał kilkanaście kilometrów kiepską, leśną drogą) Jacka. Trochę wypiliśmy, później poszedłem spać, bo rano jechałem na delegację (taka praca). Zmęczony przysnąłem, jak się rozbudziłem
w nocy, usłyszałem w sąsiednim pokoju cichą muzykę i rytmiczne skrzypienie łóżka. Inne odgłosy dochodzące z pokoju nie pozostawiały żadnych złudzeń, podobnie jak również (gdy już nastała cisza) szum wody w kabinie prysznicowej w łazience (otwartej zresztą). Chwilę potem koło barku w naszym pokoju pojawiła się moja Luba, owinięta tylko w ręcznik, która wzięła kilka piw. Chwilę później z sąsiedniego pokoju (drzwi obu pokoi na korytarz były otwarte) dochodziły ciche śmiechy, zaczepiania, chichot (robienie "malinki", co było później aż nazbyt później widoczne) i wszechobecne trzeszczenie łóżka. Później znowu zapadłą cisza, którą przecięło głębokie westchnienie mojej Lubej, oznaczające orgazm po udanym "francuziku". Później znowu cisza, następnie było krótkie westchnienie i kroki dwóch osób maszerujących do łazienki – domyślałem się, że po to aby wypłukać usta i umyć fiutka.
Chwilę potem miałem niespodziankę. Moja Luba pojawiła się po raz kolejny koło barku, tym razem całkiem naga. Widziałem ją dobrze jak otworzyła barek, skąd wzięła wzięła kolejną porcję alkoholu (tym razem wino) i spokojnie wróciła do sąsiedniego pokoju. Przez następne kilka kwadransów sporo się tam działo. Łóżko mocno skrzypiało, słychać było pojękiwania i tłumione okrzyki.
Na koniec moja Luba pojawiła się w naszym pokoju, oczywiście całkiem naga. Pomimo, że cały czas "spałem", dostrzegłem, że ręką trzyma się za cipkę – zawsze tak robiła gdy była po stosunku, jak wstawała z łóżka i szła pod prysznic. Teraz jednak zamiast pod prysznic weszła do naszego łóżka, położyła się na wznak i delikatnie zaczęła mnie zaczepiać. Udawałem "wyrwanego z głębokiego snu", choć mój fiutek, na wskutek tego co się wokół mnie działo, był napięty do granic możliwości. Spałem oczywiście nago, bo tak lubię i najczęściej sypiam, to że "byłem gotowy" też nie mogło być dla mojej Lubej zaskoczeniem, bo często jak spałem potrafiła "rozładować" mnie przez sen, budząc przy tym oczywiście. Gdy "już się rozbudziłem", na początek daliśmy sobie namiętne buzi. Całując się poczułem w ustach mojej Lubej smak wina i "obecność tego drugiego" (musiała mu zrobić kolejnego "francuzika"!), jak w nią wszedłem, też było tam mokro i ślisko, wszystko dosłownie "płynęło", do tego rozmiar cipki mojej Lubej zdecydowanie był większy niż zazwyczaj. Z tego właśnie powodu, pomimo "erotycznych podtekstów" długo nie mogłem dojść do finału. Dlatego moja Luba po raz kolejny tej nocy się wydarła, co prawda dość subtelnie, ale wątpię żeby Jacek tego nie słyszał. Ja też po dłuższej chwili osiągnąłem orgazm, a po krótkim czasie już słodko spaliśmy.
Rano nie podejmowaliśmy tematu nocnych wydarzeń, bo niby po co. Ona mogła to robić z innymi, bo miała na to moją zgodę, a że dobierała się do mnie przez sen, to też żadna nowina. Jedynie wepchnięte do pralki prześcieradło z łóżka Jacka, z kilkoma dużymi plamami, było świadectwem nocnych wydarzeń.
Z Jackiem moja Luba już się chyba nie kochała, to był tylko przelotny kochanek, na kilka spotkań. On sam wolał naszą sąsiadkę, a później wróciła do niego własna żona – kobieta trochę nijaka, choć całkiem nieźle zbudowana i lubiąca seks, ale tylko z aktualnym chłopem. Miała ona przed Jackiem kilku innych facetów, ale nigdy nie próbowała kręcić z dwoma naraz. Teraz chyba miała ochotę (ze mną!), bo Jacek się jej "wyspowiadał" z mojej Lubej. Nie skorzystałem, bo dziewczyna zdecydowanie nie jest w moim typie (oglądałem ją nago na zdjęciach).
Kilka lat później się rozwiedli. Trochę szkoda, bo była z nich chyba dobra para.
***
Na temat ostatnich kochanków mojej Lubej wiem już stosunkowo niewiele. Jak pojechała na Węgry, to "zgwałciła" jednego, prawie 25-letniego prawiczka. Facet był całkowitą niezdarą, w grupie studenckiej (był to obóz studencki) miał opinię, że cierpi na "ostry zespół kobiety", nieuleczalny w jego przypadku.
Moja Luba go jednak "wyleczyła". Jak małe dziecko zaciągnęła pod prysznic, rozebrała, nauczyła tego i owego. Facet stracił cnotę na stercie materacy leżących w magazynku obok prysznica. Okazało się, że ma niezły "sprzęt" i szybko się uczy, największe postępy uczynił z "francuskiego". Był dobrze wysportowany i "pompki" robił na zawołanie.
Jako fryzjer-amator doskonale się spisał przy goleniu cipki mojej Lubej, jak wróciła z do domu, to miło było popatrzyć na jej "rajfurkę". Meldował się on codziennie rano (prysznic z "niespodzianką") i wieczorem. W nagrodę dostał ostatniego dnia uroczego "francuzika" ze spustem do ust.
Luba wspominała bardzo miło Maćka, zostało kilka zdjęć, które jej zrobił, bardzo artystycznych. Trafił mu się dzień, gdy cycuszki mojej Lubej były duże i nabrzmiałe, świetnie wyszły na zdjęciu, a wygolona cipka, z wąziutkim pasmem włosków, leciutko była otwarta. Luba też się postarała – zrobiona z ręki fotka (ona trzymała aparat) jak ssie mu żołądź fiutka, wyszła pod względem technicznym doskonałe. Fajne są też fotki jak siedzi mu na kolanach, niedbale ubrana w rozpiętą koszulkę, on zaś trzyma ją palcami jednej ręki za sutek, a palcami drugiej penetruje jej cipkę. Jest też, lekko niedoświetlone zdjęcie, na którym się kochają – uruchomili samowyzwalacz, on szybko wszedł w nią, następne zdjęcia robili już "po wszystkim".
Po Maćku już nic większego się nie wydarzyło. Kilka pozowanych toplessów znajomym i nieznajomym fotografom, kilka pobytów nad jeziorem, w towarzystwie naturystycznym, co zaowocowało wieloma pozowaniami oraz dwie-trzy imprezy, co do których nie miałem pewności, czy coś było, czy też nie.
Ja sam niewiele skorzystałem i chyba już nie skorzystam (brak ochoty na głupoty) na naszej umowie. Pozostały jednak ciekawe wspomnienia, trochę moich zdjęć sprzed lat, kilka cudem ocalonych przed zniszczeniem fotografii "innych autorów" oraz kilka fotografii mojej Lubej w objęciach innych facetów, które sam zrobiłem. Myślę tylko o takich fotach, na których moja Luba zachowuje się bardzo odważnie i nie jest do końca ubrana, a raczej – bardziej rozebrana niż ubrana.
Nie powiem, trochę poszalałem sobie z cudzymi kobietkami, ale na nagim pozowaniu do zdjęć oraz jednym "francuziku", który zrobiłem znajomej, wszystko się skończyło.
Jak Ci się podobało?