Pierwszy
13 października 2013
7 min
Dworzec autobusowy przywitał ją gwarem podróżnych, chłód skurczył ją nieco, cofnęła się z drzwi wyjściowych jakby pchnięta kopniakiem.
- Boże jak zimno - otuliła się rękawami kusej, czarnej kurteczki. Pończochy pod cienkimi spodniami, ani nie wyglądały dobrze, ani nie ogrzewały nóg.
- Idiotka - pomyślała spoglądając na siebie z politowaniem - jak mogłam tak się ubrać?
Marzyła o gorącej kawie, lecz wiedziała, że to nie najlepszy pomysł
- Espresso proszę. Mała, może nie zaszkodzi, wmawiała sobie usprawiedliwiając nałóg. Usiadła pod oknem by widzieć drzwi wejściowe. Ciepło i zapach zapiekanek odprężyły ją trochę.
- Nie jest źle - pomyślała, zauważając jak facet z boku taksuje ją wzrokiem. Uśmiechnęła się półgębkiem do siebie poważniejąc za moment. Było już dość późno.
- Gdzie on jest? Chyba mnie nie wystawił?! - gorączkowo zaczęła obmyślać plan awaryjny.
- Gdzie jesteś? - głos w słuchawce wprawił ją w dygotanie.
Stało się... - pomyślała ze zgrozą, panicznie rozglądając wokół.
- Siedzę w barze dworcowym, znajdziesz mnie bez trudu.
- No co ty... - w tej samej chwili żartobliwa ironia zemściła się na nim, potknął się i wpadł do środka razem ze szklanymi drzwiami.
Zachichotała cichutko.
No to jest nas dwoje idiotów pomyślała i od razu poczuła się raźniej.
Pozbierał się z gracją i podszedł do niej lekko zakłopotany. Dopiero teraz spojrzała jak wygląda. Miał na sobie długi płaszcz i buty w kolorze camel, niebieskie dżinsy i koszulę, brązową chustkę zawiązaną pod szyją
Artysta, cholera... zaśmiała się w duchu.
Cmoknął ją. Wilgotne wargi schłodziły policzek, a zapach korzennych perfum rozbudził w niej głód erotyczny.
Zmieszany zaproponował obiad w restauracji. Wyszła z nim posłusznie. Sunęli obok siebie nie dotykając się jeszcze.
Kulawa kobyła - myślała o sobie ze wstydem, przeklinając los za zgubiony fleczek.
W restauracji czuła się nieswojo, wysoki standard onieśmielał ją, pół życia spędziła pracując w podrzędnych spelunach. On opowiadał o sobie bez skrępowania spokojnie wsuwając śledzika, na co ona patrzyła zdumiona. Sama wybrała pierogi, uznając potrawę za najbezpieczniejszą w tych okolicznościach. Wyglądała dziwnie słuchając o jego dokonaniach a myśląc tylko o penisie między swoimi udami. Zauważył, że jest nieco nieobecna i poprosił o jej dłoń. Podała nieśmiało. Jego ciepłe, delikatne ręce tuliły ją teraz zawstydzając trochę. Łechtanie w podbrzuszu oznaczało rosnące podniecenie i lęk jednocześnie.
- Właśnie spełniło się moje marzenie - wyszeptał patrząc w jej zakłopotane niebieskie oczyska. Opuściła wzrok próbując cofnąć rękę
- Nie uciekniesz mi już - uśmiechnął się prowokacyjnie, ale łagodnie, by jej nie spłoszyć. Obserwowali się wzajemnie wyobrażając pierwsze zbliżenie. Wychodząc z restauracji natychmiast wskoczyła mu pod pachę.
- Zimno mi - zachichotała, podziwiając się za ten niebywały akt odwagi. Nie oponował wcale, zapach jej włosów, w które wtykał swój wydatny nos, przyjemnie pobudzał zmysły.
- Daleko to mieszkanie? - spytała raczej ze strachu niż ze zniecierpliwienia.
- Zaraz będziemy na miejscu - odpowiedział przygarniając ją mocniej.
Winda zgrzytnęła złowieszczo rozsuwając przed nimi drzwi. Patrzyli na siebie w ciszy. Objął jej szyję i przytulił.
- Boisz się?
- Nie - skłamała.
Powoli przesuwał dłoń wzdłuż jej ud, uniosła głowę i musnęła jego wargi. Były miękkie, ciepłe, lekko drżące. Dotknęli się językami badawczo. Czuła jak cała jej kobiecość pulsuje pożądaniem a on twardnieje na jej udzie. Wyobraziła sobie, że prowadzi jego dłoń do zamka w spodniach, a on rozpina je szybkim ruchem i wsuwa w nie rękę, brak jej było jednak śmiałości by to zrobić.
Winda szarpnęła zatrzymując się na czwartym piętrze. Wytoczyli się na korytarz całując coraz śmielej.
- Trochę kultury moi państwo! – starsza pani krzywiąc się z niesmakiem ostudziła ich temperamenty
- Przepraszamy - rzucił beznamiętnie i szybko wsunął klucz do zamka, przez dłuższą chwilę siłując się z nim zanim drzwi ustąpiły. Wpadła za nim do środka rumieniąc się jak nastolatka.
- Wszędzie te mohery, spokoju nie ma, Ojciec Dyrektor byłby z niej dumny - zachichotał cmokając ją w szyję.
Zostawili w przedpokoju wierzchnie ubrania, poczuła wreszcie odprężające ciepło.
- Kawa, herbata, czy drink? - spytał czując się gospodarzem.
- Może najpierw prysznic - zadrwiła sama z siebie czując wilgoć w spodniach.
- Jest potrzebny nam obojgu - dodał z przekąsem.
Zesztywniała wyobrażając sobie, że będzie chciał wziąć z nią kąpiel.
Wystarczyła chwila ciszy z jej strony, by zrozumiał, że jeszcze nie czas.
- Odśwież się, ja przygotuję drinki na rozgrzanie.
Odetchnęła z ulgą.
- Poproszę również o kawę - rzuciła krótko znikając za drzwiami łazienki.
Gorąca woda podziałała jak balsam na jej zmarznięte członki. Uważała bardzo by nie zniszczyć fryzury, chciała wyglądać dobrze do końca, cokolwiek miałoby to oznaczać.
Pukanie do drzwi przeraziło ją.
- Może chcesz ręcznik?
Mało wydumany pretekst - pomyślała z dezaprobatą i lękiem, że mógłby tam wejść.
- Dam sobie radę - odpowiedziała, zauważając że na haczyku wisi mikroskopijny ręczniczek. Musiała przytkać usta by powstrzymać śmiech.
Taak, dam sobie radę... tym bardziej, że koszulki też nie wzięłam! – nie wierzyła, że można być taką gapą. Nie płacz babo, giń jak mężczyzna, pomyślała przekornie i wyszła z łazienki w pełnym rynsztunku. Nie zrobiło to na nim dużego wrażenia, wiedział że tak będzie, chociaż myśl, że pod ubraniem tkwi jej mokre ciało, rozświetliła mu oczy.
Usiedli na wersalce naprzeciw siebie, popijając drinki prowadzili rozmowę, która miała ich do siebie zbliżyć. Oboje czekali na odpowiedni moment.
Oparł się prowokacyjnie o łóżko, kocim ruchem weszła na niego obejmując udami. Znów dotykali się ustami, językami, rękoma. Ocierała się o niego coraz śmielej, a on twardniał z każdą sekundą bardziej. Czuła go spragniona nagości. Włożył ręce pod jej bluzkę, umiejętnie rozpiął stanik, dotykał i ssał powoli piersi, a ona po raz pierwszy czuła rozkosz z tej pieszczoty. Była wilgotna i gorąca.
Bał się, że zaraz eksploduje, musiał to powstrzymać, bo ona była tego dnia najważniejsza.
- Jeszcze chwilę i odlecę - wyszeptał powstrzymując ją delikatnie.
Rozbierali się powoli. Przyglądał się temu z podziwem. Jej nogi sięgały nieba, a nieduże piersi z drobnymi sutkami, aż prosiły o pieszczotę. Czuł jakąś erotyczną schizofrenię, chciał ją delikatnie pieścić i gwałcić jednocześnie, być we wszystkich jej miejscach na raz.
Chłodna, satynowa pościel wywołała gęsią skórkę, czuł ją wyraźnie pod palcami wodząc po jej plecach i pupie. Ta subtelna i zmysłowa pieszczota sprawiła, że czuła się mniej skrępowana nagością, skóra stawała się gładsza i cieplejsza, odprężyła się na tyle by przejąć inicjatywę. Leżał na plecach, ona gładziła czule jego tors prowadząc dłoń co raz niżej, by objąć jego twardy, odginający się lekko ku górze członek. Zasyczała cicho i jak żmija ciągnąc po nim ciało, sunęła ustami po brzuchu. Dotknęła go najpierw czubkiem języka, szarpnął nim skurcz, fala gorąca uderzyła w skronie i miał ochotę wepchnąć jej siebie głęboko w gardło, podczas gdy ona powoli pochłaniała go w buzi obejmując językiem i wargami. Uniósł się chcąc sprawić jej tą samą przyjemność, zdecydowanym ruchem ręki powstrzymała go. Zrozumiał, że teraz ona rządzi. Jej ruchy stawały się szybsze i mocniejsze, każda część jego ciała była napięta, przymknięte oczy i szybki oddech oznaczały zbliżające się spełnienie. Podglądała go ukradkiem ciesząc się tym widokiem. Zapragnęła go posmakować, lecz nie pozwolił na to.
Była zawiedziona, nie wiedziała, że w ten sposób chciał opóźnić wytrysk. Nie udało się, podniecenie było zbyt silne. Orgazm trwał niewiarygodnie długo konwulsyjnie szarpiąc jego ciałem. Sperma pociekła mu po brzuchu, palcem zaczęła się nią bawić jak dziecko patyczkiem w piasku. Uśmiechnął się na ten widok błogo spełniony
- Jesteś cudowna, nie mogę w to uwierzyć... - bełkotał coś oszołomiony. Marzył o seksie oralnym, ale na niego nie liczył przy pierwszym zbliżeniu.
Próbowała podtrzymać wzwód stymulując członek dłonią, by mogli kochać się dalej. Okazało się to w tym momencie niemożliwe
- Potrzebuję trochę czasu - szepnął zakłopotany.
Wykazała zrozumienie, ale natychmiast zaczęła szukać w sobie winy.
- Posmutniałaś - zauważył.
- Wydaje ci się - skłamała uwodzicielsko się uśmiechając.
Podał jej drinka, zamaczała w nim usta kiedy zaczął pieścić jej kobiecość. Palce wibrowały po niej wprawiając w drżenie całe ciało.
- Weź mnie - zaskomliła błagalnie.
Drżącą ręką w pośpiechu wepchnął w nią siebie bez żadnego oporu tak głęboko, że jęknęła z rozkoszy. Szybkimi, mocnymi uderzeniami doprowadził ją do zapomnienia. Nie wiedziała co się dzieje i jak, była w niebie. Usiadła na nim dziko ujeżdżając. Przygryzł wargi i mocno przyciągał jej pupę do siebie, aż poczuł jak ciepły sok płynie mu po biodrach. Orgazm odebrał jej siły, opadła na niego wilgotna i zmęczona. Głaskał jej plecy i szyję, aż zasnęła spokojna.
- I co teraz z nami będzie sarenko? - pomyślał wąchając jej włosy
Jak Ci się podobało?