Perwersje - Powrót (z szuflady)
14 stycznia 2022
19 min
Zapraszam na nowy pod adresem https://tumblrowycz.blogspot.com/
Nie ma tam starych treści i nie będzie duplikacji.
Na dzień dzisiejszy jestem w trakcie walki o powrót do formy pisarskiej sprzed lat.
- Trzysta dwadzieścia dwa. Pokój dla palących – powiedziała recepcjonistka i uśmiechnęła się mechanicznie. – Proszę.
- Dziękuję – odpowiedziała niewysoka, szczupła brunetka i odebrała kartę. Skierowała się w stronę windy, którą miała za plecami i jej nastrój zaczynał się diametralnie zmieniać. O ile w drodze do hotelu była pewna siebie i bardzo pozytywnie nastawiona na to co się miało dzisiaj wydarzyć, o tyle teraz, w windzie, zaczynała nabierać wątpliwości.
„Co ja wyprawiam?” pomyślała, kiedy światła na fotokomórkę rozświetliły korytarz „To szaleństwo.”
Przekroczyła drzwi pokoju i brązowymi oczami dokładnie zlustrowała pomieszczenie. Większość wypełniało potężne łóżko dwa na dwa metry, było też jedno krzesło, biurko i szafa. Niewielki bagaż położyła na pościeli, wyciągnęła kosmetyczkę i weszła do łazienki. Spojrzała sobie w oczy.
- Jeszcze możesz zrezygnować – wyszeptała.
„Nie” pomyślała. „Chcę tego, należy mi się.”
Wyciągnęła telefon i załadowała Facebook’a. Żadnej wiadomości od niego od wczoraj. Sprawdziła godzinę – 16:48. Teraz powinien być już w drodze. Napisał, że kończy o szesnastej, jeszcze kogoś tam musi odebrać z Wrocławia, około 16:30 powinien być na autostradzie i już „cisnąć”, jak to sam powiedział. Zadeklarował, że o dziewiętnastej trzydzieści powinien być w Toruniu. Wariat.
Dotknęła klawiszy i zawahała się znowu…
„322” wstukała i wcisnęła „wyślij”.
- Niech się dzieje co chce – powiedziała i wyciągnęła slima z paczki.
Zanim odpaliła namierzyła jeszcze wzrokiem popielniczkę. Kiedy się zorientowała, że pokój nie ma odpowiedniej wentylacji uchyliła okno. W końcu, mimo zamiłowania do „dymku”, nie zamierzała siedzieć w oparach tytoniu. Nie chciała też, żeby cały pokój śmierdział jak on już będzie na miejscu. Niby on też palił, ale zawsze tak lepiej.
Po długim gorącym prysznicu, nie ubierając się, zaczęła się malować. Kiedy ostatecznie uznała, że makijaż jest idealny wróciła do swojej torby i sięgnęła do środka. Nie domknęła okna i jej ciało od razu pokryło się gęsią skórką a sutki stwardniały. Wyciągnęła szybko z torby małe zawiniątko i w pośpiechu wróciła do nagrzanej łazienki. Zatrzasnęła drzwi i natarła ramiona ciepłem.
Z zawiniątka wysunęła czarne koronkowe figi, dopasowane samonośne pończochy oraz stanik. Dokładnie sprawdziła czy na bieliźnie nie ma żadnych „oczek”. W końcu miało być idealne. Dla niego, dla siebie. Chciała dla siebie samej, żeby on (mimo, że prawie go nie znała) był zadowolony.
Ubrała się i stanęła przed lustrem. Front, lewy profil, prawy, tyłek. Poprawiła piersi. Dziwne, ale kiedy po nich przejechała, poczuła delikatny dreszcz. Sutki ciągle jej sterczały.
„Boże, jaka jestem napalona.”
Przewiązała się ręcznikiem i weszła do pokoju. Szybko zamknęła okno i podkręciła klimatyzację.
Podniosła telefon. Nic, żadnego znaku życia. Nawet nie „wyświetlił.” Może zrezygnował? Cholera.
Bing!
„Wyjechaliśmy z Łodzi. Powinienem być do 1,5 h”
„Heh. Coś naokoło jedziesz.” Nie omieszkała skomentować i zapaliła kolejnego papierosa. „Muszę to rzucić.” pomyślała.
Bing!
„Daj mi godzinę.”
Założyła wierzchnią część „kreacji” (koszulę w kratkę z dużą ilością guzików oraz piaskową opinającą spódnicę). Jeszcze raz przejrzała się w lustrze, że szczególnym uwzględnieniem pupy, majtki delikatnie rysowały swoją krawędź pod materiałem.
Postanowiła, że się zdrzemnie. Z torby wyciągnęła białe wino i nalała sobie do małej hotelowej szklanki. Położyła się na łóżku, włączyła telewizor i przeleciała po kanałach. Nawet się nie zorientowała kiedy zasnęła.
****
Obudziła się i spojrzała na telefon. Było grubo po „daj mi godzinę”.
„Może coś się stało?” pomyślała zaniepokojona, ale szybko wpisała wiadomość, po której nie chciała dać nic po sobie poznać. Odpaliła papierosa. „Może mnie wystawił?” przeszło jej przez myśl.
„Długo jeszcze?” wysłała.
Nie minęła minuta.
„Za chwilę jestem na górze.”
- O Jezu. – Przez chwilę nie wiedziała co zrobić. Poprawić pościel? Zgasić fajkę? Otworzyć okno? Zostawić? Poprawić makijaż? Zdecydowanie należało sprawdzić, czy tusz się nie popsuł podczas snu!
Rzeczywiście był za chwilę. Nie słyszała jego kroków na wykładzinie w korytarzu. Dopiero pukanie do drzwi uświadomiło jej, że to wszystko się dzieje już teraz. Jeszcze zdążyła umieścić papierosa w popielniczce i uchylić okno.
Szybko wsunęła stopy w czarne wysokie szpilki, podeszła do drzwi i położyła dłoń na klamce. Wzięła głęboki oddech.
Otworzyła drzwi i jej oczom ukazał się wysoki, szczupły (może trochę chudy) mężczyzna. Szatynowe włosy świetnie współgrały z brązowymi oczami i orlim nosem. W dłoni trzymał butelkę białego wina.
- Cześć. Wybacz, że tak długo – powiedział wchodząc. Po zapachu wiedziała, że właśnie wyszedł spod prysznica. – ale na dole musiałem się jeszcze wódki napić z resztą delega…
- Nic się nie stało – przerwała mu. Skłamała, w gruncie rzeczy była zniecierpliwiona i trochę zła, że musiała tak długo czekać.
- Widzę, że zaczęłaś beze mnie. – Wskazał napoczętą butelkę na biurku.
- Tylko jedną szkla… – zaczęła się tłumaczyć zastanawiając się dlaczego.
- Nie wiedziałem, że w tych hotelach wolno palić – teraz on jej przerwał zaciągając się nosem.
- Wzięłam dla palących. To problem?
- Oczywiście, że nie. Też mogę? – i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki paczkę zielonych Lucky Strike’ów.
- Ależ bardzo proszę – powiedziała z uśmiechem. Jakoś dziwnie się rozluźniła i ostatecznie utwierdziła w przekonaniu, że gaz pieprzowy z torebki nie będzie jej jednak potrzebny.
****
Długo rozmawiali, o cholera, bardzo długo. O wszystkim, o filmach, o książkach, o jego pracy, o jej studiach. Opowiadał jej o tym, że Avengers to wcale nie jest głupi film tylko cały pasjonujący głęboki wymyślony wszechświat. Ona mówiła jak teraz wygląda Toruń i jak bardzo się rozwinął od czasu, w którym on tu studiował. Słuchała o tym jak bawi go ta cała sytuacja, jej absurd. Kilkukrotnie starał się upewnić, że ona wie czego chce tej nocy. Wiedziała. Chciała.
Jednakże oboje do tej pory nie wiedzą, dlaczego tak przedłużali tę grę wstępną.
***
W pewnym momencie zapadła niezręczna cisza. Wyczekiwanie. Tematy do rozmowy się nie skończyły. Wręcz przeciwnie. Jedno i drugie potrafiłoby wymienić jeszcze kilka tuzinów.
Po prostu spojrzał jej w oczy a ona zaniemówiła. Siedziała na krawędzi łóżka z nogą założoną na drugą i odwróciła wzrok. Niezręcznie starała się jeszcze opróżnić i tak prawie już pustą szklankę wina. W tym czasie on położył na podłodze butelkę, z której wcześniej pił duszkiem ze względu na brak drugiej szklanki. Wyciągnął też puste naczynie z jej palców i odłożył na szafkę nocną. Ich oczy znów się spotkały. Zaraz potem usta.
Po chwili całe ciała.
Uklęknął przed nią. Jego wargi były delikatne, ale dłonie już mniej. Jednym ruchem rozszerzył jej nogi, podciągnął spódnicę i przysunął do siebie. Ona odruchowo na niego naparła i przez koronkę majtek poczuła, że on jest tak samo napalony jak ona.
Czuła dłoń na karku, jak przysuwa ją do siebie wplatając palce we włosy i dusi ustami. Niewyraźnie czuła drugą dłoń jak wędruje przez plecy, po jej talii, do biustu. Przez tkaninę stanika palce zaciskają się na sutku, ściskają całą pierś. Kilka razy masują. Usta wędrują na szyję, kąsają w czułe miejsca, jej ciało zaczyna drżeć. Odruchowo chce się odsunąć, ale on przyciąga ją bardziej do siebie.
Czuje dotyk między nogami, jego palce wsuwają się pod boczną krawędź majtek. Kciuk (chyba kciuk) dotyka miejsca gdzie jest cała mokra, wchodzi dokładnie w to miejsce, wędruje delikatnie po „łączeniu”. W górę i w dół. Kilka razy. Bardzo powoli.
Brutalnie wchodzi do środka, a jej plecy wyginają się łuk. Twarz kieruje się w sufit. Usta otwierają w małe „o”. Zachłysnęła się powietrzem.
Dłoń z karku przeszła na szyję, dotknęła twarzy, drugi kciuk wylądował na jej wargach. Pocałowała go. Zaczęła ssać Tak bardzo teraz chciała pocałować inną jego część, inny element ciała. W końcu go poczuć.
Pchnął ją na plecy i pochylił się nad nią. Złożył jej nogi i podciągnął wyżej spódnicę, by zerwać z niej majki. Po sekundzie nie miała już na sobie bielizny. Była tak wilgotna, że miała wrażenie, że figi się od niej odklejają.
Przez chwilę się zezłościła, że nawet nie będzie miał okazji podziwiać zestawu, który dla niego przyszykowała. Wybierała go przecież tak długo. Przeszło jej kiedy znów rozszerzył jej uda a jego twarz wylądowała między nimi.
Poczuła jego usta na sobie. Język wchodził w nią gwałtownie tylko po to by znów skupić się na ulubionym punkcie. Miejscu które doprowadzało ją do drżenia i które teraz było napęczniałe. Wyczuł to i odnalazł jej rytm. „Drążył” ją w ten sposób do momentu, w którym była już „prawie”, tylko po by zmienić rytm i oddalić ją od eksplodowania. Wyginała się pod nim, tak że miał wrażenie, że sprawia jej ból. Szarpała palcami pościel.
Tymczasem on ciągle trzymał dłoń na jej twarzy. Nie mogła się już skupić na tym by ssać jego kciuk. Wysunęła go i znów zachłysnęła się powietrzem. Dłoń powędrowała niżej. Przez chwilę poczuła jak dotyka podudzia.
Wszedł w nią palami drugiej dłoni, od razu dwoma. Docisnął. Aż do wewnątrz. Aż dotknął czegoś w jej wnętrzu co rozlało po niej falę gorąca.
Wplotła mu palce we włosy i zacisnęła paznokcie na skórze. Nie panowała nad tym.
Jego język przyspieszył i wibrował dotykając teraz już tylko jednego miejsca. Palce zaczęły się poruszać rytmicznie w tył i w przód.
Gra wstępna chyba się skończyła
{zmiana perspektywy}
Czuję jak się zbliża. Jej biodra zaczynają poruszać się wprzód i w tył, próbując wyrównać do rytmu moich palców i języka. Nie jest to możliwe, robię jej to za szybko. Wiem, że aby teraz szczytowała muszę zwolnić i się do niej dopasować.
Ale nie chcę jej “kończyć” teraz. Chcę żeby…
- Zaraz… – Słyszę jęk nad głową. – Zaraz do… Ooooo. – Nie dokończyła, kiedy ją ugryzłem w najczulsze miejsce.
Po czym zassałem się.
„Rozwaliło” to ją, oddaliło.
Wcisnąłem w nią palce jeszcze głębiej. Poruszyłem w środku dotykając pewnych miejsc. Poczułem jak całą nią szarpnęło. Podniosła się gwałtownie i pociągnęła mnie do siebie.
- Wejdź we mnie – wydyszała.
Przejechałem jej dłonią, pod koszulą (z miliardem guzików) między piersi i pchnąłem do pozycji leżącej. Przycisnąłem do pościeli.
- Leż.
Znów nią rzuciło kiedy zacząłem poruszać palcami wewnątrz. Jeszcze raz kiedy ponownie dotknąłem ją językiem. Była wilgotna, ciepła, śliska… Zaczynało być gorąco. Mi również.
Miałem ochotę w nią wejść, poczuć ją, spełnić tę prośbę. Ale jeszcze nie teraz. Chciałem, żeby ta noc była dla niej niezapomniana, a pominięcie kilku ważnych punktów „dramatu” i przejście od razu do sedna, mogło uczynić z tego zwykłe bezceremonialne rżnięcie. Bylibyśmy tylko dwojgiem ludzi umawiającymi się na seks.
Zacisnęła się na moich palcach, zaczęła szarpać, usłyszałem zdyszany krzyk. Poczułem jak palcami dociska mnie do siebie z całej siły.
Zaraz dojdzie. Albo już doszła.
Albo jest w trakcie.
Czuję paznokcie na ramionach.
Zdecydowanie jest w trakcie.
Przyśpieszyłem. Wszedłem w nią głębiej. Mocniej.
Podwinęła nogi do góry.
Teraz na pewno jest w trakcie.
Czułem jak drżą jej łydki. Cała drżała.
Poczułem, że „już”. Usłyszałem nawet.
Wtedy się w niej zassałem.
I wtedy też eksplodowała.
Drapała moje plecy, kark, próbowała chwytać za krótkie włosy i przycisnąć do siebie. Poczułem jak stopą zapiera się o moje ramię. Plecy jej się wyginają, by za chwilę całe ciało próbowało się skulić.
Dłonią znów sięgnąłem do jej szyi, spróbowałem ją unieruchomić i docisnąć do pościeli. Przez kilka chwil jak się szarpała, ledwo ją utrzymałem. Nadszedł ten moment, że nie mogła już dłużej.
Podniosłem się, spojrzałem na nią z góry. Dłonią przejechałem na kark i pociągnąłem do pozycji siedzącej, do siebie. Wtedy pocałowaliśmy się po raz kolejny. Czułem jak się rozpływa, jak jest w tym stanie, jednocześnie że potrzebuje chwilę odetchnąć, ale ciągle ma ochotę na więcej.
Zjechałem ustami na jej szyję , potem ramię. Wtedy po raz pierwszy znalazłem jej miejsce na ramieniu, które uwielbia. Niestety wtedy je tylko musnąłem (nadrobiłem to kiedy indziej).
- Teraz wstanę – szepnąłem.
Szybko zjechała pośladkami z łóżka i kucnęła przede mną. Sięgnąłem jeszcze do jej koszuli i szybko przemęczyłem się kilkoma guzikami pod jej szyją po czym całość ściągnąłem przez głowę. Nie miałem ochoty walczyć z tym milionem (miliardem) zapięć.
Kiedy uwolniłem jej ręce i głowę z koszuli, spod materiału wyłoniły się jędrne piersi przyozdobione koronkowym stanikiem. Spojrzała na mnie tymi swoimi pięknymi brązowymi oczami. Potem położyła dłonie na kolanach i skierowała wzrok w stronę mojego krocza.
Wplotłem jej place we włosy. Drugą dłonią rozpiąłem rozporek i obniżyłem spodnie razem bokserkami, prezentując, to jak bardzo jestem napalony.
Nie wiem czy coś jest ze mną nie tak, ale zastanawiałem się co powie. Nie ten kształt? Niesymetryczny? Za gładki? Za bardzo żylasty? Za mały? Za duży (haha)?
Nic nie powiedziała. Otworzyła usta.
Podstawiłem się jej, a ona okrążyła wargami mój koniec. Wtedy to moje kolana się ugięły.
Zamknąłem oczy. Poczułem jej ślinę i ciepło. Język okrążył mnie wewnątrz ust. Dotknął dokładnie każdego centymetra tego co znajdowało się wcześniej pod skórą. Zamierzała się odwdzięczyć, a ja wiedziałem, że za to co dostała wcześniej mogłem sobie dziś pozwolić na wiele.
Zacisnąłem mocniej palce na jej włosach i przysunąłem do siebie.
{zmiana perspektywy}
Klęczę przed nim na miękkich kolanach. Dopiero co przed chwilą językiem doprowadził mnie do eksplozji… a już nie pozwala mi na chwilę wytchnienia. Tuż przed twarzą mam jego członka, jest… niemały. Cholera! Jest duży! Nie ogromny, ale duży. Przyłapałam się na myśli, czy wezmę go całego w usta… Raczej nie.
Położyłam dłonie na kolanach, otworzyłam usta i wysunęłam język. Starałam się wyglądać, jak najbardziej ulegle. Podniosłam wzrok do góry, by spojrzeć mu w oczy. Były zmrużone. Nie wiem co wyrażały. Pożądanie? Podniecenie? Chuć? Zniecierpliwienie?
Miał taki wzrok już wcześniej. Kiedy rozmawialiśmy patrzył na mnie w podobny sposób. Ale nie aż tak.
Na pewno był podniecony. Inna część ciała dawała temu wyraz.
Chwycił siebie dłonią i skierował w moje usta. Poczułam aksamitny dotyk na policzku i jego smak w kąciku warg. Teraz dopiero do mnie dotarło, że ładnie pachniał. Po całym dniu w trasie i w pośpiechu znalazł jeszcze kilka chwil na prysznic i perfumy.
„Czy jemu podoba się mój zapach?”
Otoczyłam go ustami, sam czubek, przejechałam po nim językiem. Smakował równie świetnie.
Zacisnęłam wargi i zassałam się. Usłyszałam jak syczy, miałam nadzieję, że z rozkoszy, że nie sprawiam mu bólu, że to lubi. Poczułam jego palce we włosach.
„A więc lubi dociskać…”
Nie docisnął. Chwycił tylko mój kucyk. Poczułam jak zaciska palce na gumce do włosów aby się jej pozbyć.
Niech się pozbywa, ja mam teraz inne rzeczy do roboty. Już wcześniej chciałam, żeby ta noc była dla niego niezapomniana. Po tym co mi zrobił… To było coś… mhm… miałam nadzieję, że to nie koniec na dziś.
Wtedy mnie przysunął do siebie. Pod zaciśniętymi wargami poczułam jak powoli przesuwa się każda żyłka jego napęczniałego członka.
Docisnął mnie głęboko, przez chwilę się zakrztusiłam. Wyczuł to. Trzymając mnie za włosy, równie powoli mnie odsunął. Kiedy znów miałam w ustach sam czubek jego członka, zobaczyłam, że cały błyszczy od mojej śliny.
Skierowałam wzrok do góry. Podnieciło mnie to, że patrzy i jak na mnie patrzy Znów stawałam się wilgotna i ciepła tam na dole. Znów zacisnął mocniej palce we włosach i znów skierował mnie do siebie.
Bez siły. Po prostu powoli i stanowczo.
Ponownie miałam wrażenie, że się zadławię.
Kiedy poczułam, że już głębiej nie dam rady…. odsunął mnie gwałtownie. Równie gwałtownie przysunął z powrotem. Za czwartym razem nie mogłam już na niego spojrzeć. Nadał mi rytm, a ja mogłam tylko zacisnąć oczy.
Zwolnił uścisk. Teraz poruszałam się sama. Usłyszałam przeciągłe westchnięcie.
Na dole poczułam, że ciepło się ze mnie wylewa.
- Bosko… – mruknął. – Nie przestawaj teraz.
- Mhm… uh.
- Skup się.
Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz robienie loda sprawiało mi taką przyjemność. Czułam jak pulsuje w moich ustach, czułam jak… rośnie? Pęcznieje jeszcze bardziej, staje się większy i twardszy. Jego czubek się odkształca i uderza o moje podniebienie. Pracuję językiem by pokryć go całego śliną.
Znów kładzie mi dłonie na głowie. Jedną na potylicy, drugą na czole. Porusza mną. Steruje. Sam też zaczyna się ruszać w przód i tył. Mam wrażenie, że nie panuje nad tym już teraz.
- Nie ruszaj się. – Słyszę.
Sam unieruchamia mi głowę i przyspiesza. Wchodzi za głęboko, krztuszę się. Znów się wysuwa. I znów wpycha się cały.
Jednak nie wezmę go całego!
- Ugh…
To moje, czy jego stęknięcie?
- Uh…
Wpycha się głębiej. Za głęboko. Znów się krztuszę. Podnoszę dłonie z ud. Będę musiała…
Zauważa to i gwałtownie się odsuwa, dłonią wyciąga go ze mnie. Zaczynam kaszleć, zasłaniam dłońmi usta i czuję jak ślina cieknie mi po brodzie. Od moje dolnej wargi do czubka jego członka ciągnie się gęsta strużka śliny.
Zaciska palce we włosach i odsuwa mi głowę do tyłu. Dłonią znów kieruje się w stronę mojej twarzy. Przesuwa mnie lekko w bok i przystawia się do policzka.
- Liż.
Wysuwam język i przejeżdżam po jego dolnej krawędzi. Wracając do góry obejmuję go z boku ustami, tak jakbym to robiła ze zwykłym lodem na patyku, kiedy zaczyna się roztapiać.
Przesuwa mnie tak w górę i w dół. Mogę spojrzeć na jego twarz. Widzę, że jest zadowolony. Uśmiecha się nawet… nie mam pewności w tym świetle.
Zlizuję z niego własną ślinę. Wyjątkowo mnie to podnieca. Nie wiem czy powinno.
Odsuwa mnie.
- Wysuń język.
Robię to.
Czuję jak mnie uderza mokrym członkiem w policzek.
Drugi raz.
Teraz w wysunięty język. Dwa razy.
W czoło.
Boże. Jak mnie to jara.
Znów wchodzi we mnie gwałtownie. Znów się krztuszę. Jest głębiej niż wcześniej. Zaraz nie…
Zwalnia uścisk. Opadam gwałtownie. Muszę wypluć gęstą ślinę. Albo przełknąć.
Po chwili czuję jego dotyk na karku. Ciągnie mnie do góry.
- Wstań.
Patrzy mi w oczy kiedy już stoję. Mam wrażenie, że jest teraz wyższy niż w rzeczywistości. Góruje nade mną.
Uśmiecha się.
Kładzie mi ręce nie biodrach i odwraca stanowczo. Czuję jego dłoń między łopatkami. Pchnął mnie na łóżko.
- Teraz się wypnij.
{zmiana perspektywy}
Zrobiła to co jej powiedziałem. Wypięła się zgodnie z życzeniem i dłońmi zaparła o powierzchnię łóżka.
Moment trwało zanim przestałem się gapić na ten piękny tyłek tuż pod moim penisem. Przed chwilą miała go głęboko w ustach, prawie w gardle, więc błyszczał się od śliny. Kiedy spojrzałem niżej, między jej pośladki, zobaczyłem, że cały czas (lub ponownie) jest mokra. Skóra po wewnętrznej stronie jej ud błyszczała w delikatnym świetle hotelowej lampki nocnej.
Pod dłonią na jej plecach czułem jak oddycha głęboko i drży. Jakby czekała na coś.
Stęknęła, kiedy moja druga dłoń wylądowała z trzaskiem na prawym pośladku. Klaps, który wymierzyłem ją zaskoczył.
Zacisnąłem palce na pośladku i poczułem, jaki jest twardy. Przez plecy zjechałem drugą dłonią na drugi i również go ścisnąłem odsłaniając widok, który potrafiłby spalić z pożądania niejednego faceta. Mnie również podjarał.
Pchnąłem ją do przodu, by wgramoliła się na czworaka na łóżko. Od razu klęknąłem za nią dając jej jasność, co zaraz się wydarzy.
Czubkiem palców przejechałem między udami, sprawdzając jak bardz jest wilgotna. Kiedy dotknąłem sromu, jej ciało przeszedł dreszcz, który był widoczny gołym okiem.
- Wej…
- Cicho – szepnąłem.
Trzymanego w dłoni penisa skierowałem w stronę punktu, który oboje pożądaliśmy. Poczułem jej ciepło, kiedy nasza wilgoć się spotkała. Pchnąłem delikatnie do przodu trafiając idealne tam gdzie chciałem. Jej ciepło zaczęło mnie otaczać i otulać. Mój czubek wszedł do środka rozsuwając ją na boki.
Poczułem jak moja podrażniona żołądź pulsuje w jej wnętrzu. Wcześniej ustami sprawiła, że byłem w chuj wyczulony i miałem wrażenie, że każdy nerw na moim penisie płonie.
Pchnąłem biodrami w przód i od razu byłem cały w środku.
Ona chyba wtedy krzyknęła, a ja… JA? Jestem pewien, że gdyby nie te dwie wypite wcześniej butelki wina, to bym wtedy doszedł.
Od razu bym eksplodował.
Wymierzyłem jej kolejnego klapsa. Zacisnąłem dłoń na jej pośladku tak, że moje palce zostawiły na skórze cztery czerwone smugi. Odepchnąłem ją od siebie i położyłem drugą dłoń na karku, by ponownie do siebie przyciągnąć.
Kiedy nasze ciała się spotkały, w pokoju rozległo się charakterystyczne klaśnięcie. Za trzecim razem zaczęliśmy dyszeć. Złapaliśmy swój rytm.
Palcami z karku przejechałem po szyi w jej kasztanowe włosy. Pociągnąłem ją do siebie i wykręciłem głowę tak, żeby spojrzeć na profil. Próbowała zerknąć w moją stronę, ale za kolejnym moim pchnięciem zamknęła oczy. Otworzyła szerzej usta.
Przyśpieszyliśmy. Ona napierała na mnie, ja na nią. Kiedy się wybijała z rytmu, przyciągałem ją do siebie.
Czułem jak się podniecam, jak pęcznieję w jej wnętrzu, kiedy si ę na mnie zaciska.
Włosy zagarnąłem w prowizoryczny kucyk, by nie zasłaniały jej twarzy. Pociągnąłem do góry tak, żeby straciła równowagę w ramionach i wtedy pchnąłem ją mocniej. Opadła na poduszki zginając łokcie.
Położyłem się niej, przylgnąłem do jej ciała całą pokrywając.
- Lubisz to? – szepnąłem do ucha.
- Taak – wyjęczała.
- Dobrze… – Machnąłem biodrami. – Cieszę się.
Próbowała podnieść się pode mną, kiedy poczuła moje palce na łechtaczce. Zaparła się łokciami. Syknęła, kiedy ją uszczypnąłem.
- Ooooch! – Kiedy zacząłem jeździć palcem w górę i w dół.
Czułem ją pod opuszkiem palca. Twarda kulka wyraźnie się odznaczała od miękkiego otoczenia.
Przyśpieszyłem rytm biodrami. Może się uda.
Chyba się uda.
Tak. Uda się.
Czuję jak jej biodra zaczynają falować gwałtownie wybijając się z nadanego rytmu. Przyśpieszam palce, używam więcej siły w kolanach i zwalniam ruchy w biodrach. Wchodzę w nią równo, stanowczo i konsekwentnie. Widzę jak zaczyna zapierać się ramionami o pościel. Po chwili jedną dłoń zacisnęła na krawędzi łóżka. Wbija palce w prześcieradło.
Nagle machnęła ramieniem do tyłu i zacisnęła dłoń na moim pośladku. Przyciągnęła do siebie. Wbiła we mnie paznokcie. Chciała, żebym tak w niej został.
Przejechałem dłońmi po jej ramionach i splotłem nasze palce. Przez chwilę było romantycznie. Mogłoby być. Gdyby nie to, że podniosłem się i wykręciłem jej ręce do tyłu.
Upewniłem się, że nie protestuje.
Zacisnąłem palce na jej nadgarstkach i pociągnąłem w swoją stronę. Nadziałem na siebie.
- Jezu…
Z prześcieradła podniosłem koronkowe majtki. Przeciągnąłem je dookoła połączonych nadgarstków. Zerknęła wtedy na mnie. Trochę niepewnie.
Spojrzałem jej w oczy i zacisnąłem supeł. Upewniłem się, że nie puści.
Chwyciłem powyżej łokci i podniosłem do góry. Pociągnąłem do siebie z całej siły… tak, żebym wszedł jeszcze te kilka milimetrów głębiej.
Jej ramiona naprężyły się, plecy wygięły, łopatki próbowały połączyć.
I zacząłem poruszać się baaardzo szybko. Gwałtownie, bez rytmu i bez taktu. Pokój wypełnił dźwięk „klaskania”, kiedy obijałem się o jej pośladki.
Nie wiem ile to trwało. Pewnie, krócej niż pamiętam. Nie rejestrowałem już normalnie.
Coś zaczęło we mnie narastać. Byłem blisko.
Poczułem, że za chwilę nie będę w stanie się powstrzymać. Nie opóźnię się.
Wtedy ona wybucha. Jej kolana się rozjechały. Pochyliła głowę i opadła czołem na poduszki. Krzyknęła.
Opadłem na nią całym ciałem. Musiałem zwolnić uścisk na łokciach i oprzeć się o łóżko. Wszedłem głęboko i poczułem, jak ja wybucham. Jak się w nią wlewam.
Chyba ją zaskoczyłem, kiedy odsunąłem się tak, żeby został w niej tylko mój czubek. I znów w nią wszedłem. Trysnęło ze mnie drogi raz.
Krzyk (mój albo jej) zapewne obudził sąsiadów. Pokoje w hotelach B’n’B to nie klatka Faradaya. Ściany może nie były z tektury, ale jak dało się słyszeć cudzy telewizor, to ten rozkoszny krzyk na pewno też.
Zrobiłem to drugi raz. Również krzyk się powtórzył.
Za trzecim, już przywarłem do niej z całej siły. To był już jęk, a nie krzyk.
Pulsowałem jeszcze pół minuty w jej wnętrzu zanim zacząłem mięknąć.
****
Wysunąłem się delikatnie. Bardzo intensywnie czułem, jak jej ciało się za mną zamyka.
- O fak – powiedziała, kiedy zacząłem rozplątywać majtki na jej nadgarstkach.
- O fak, indeed.
***
Była pierwsza. Spać poszliśmy o czwartej.
Jak Ci się podobało?