Ostatni rok (X) Wycieczka, dzień drugi
31 października 2022
Ostatni rok
38 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Miłej lektury.
Małgorzata miała dość wyjazdu, zanim jeszcze ten na dobre się rozpoczął. Już jak się szykowała, czuła wszechogarniające zdenerwowanie, które tylko się pogłębiło, gdy dotarła na miejsce zbiórki. Stojąc przy autobusie, bez przerwy wodziła wzrokiem po swoich uczniach, próbując zgadnąć, który z nich odwiedził jej mieszkanie, gdy obchodziła urodziny. Niestety wspomnienia tych chwil nie były na tyle silne by z fragmentów obrazów i emocji poskładać jakąś spójną wizję pozwalającą na zidentyfikowanie tajemniczego gościa. Zresztą ciężko się było tego dziwić, bo połączenie upojenia alkoholem i emocjami sprawiło, że wstając była święcie przekonana, iż wszystko to jej się przyśniło. Dopiero zajrzenie do skrzynki mailowej udowodniło niezbicie, że to było aż za bardzo prawdziwe.
Ku swojemu przerażeniu nie tylko mogła prześledzić wymianę maili z uczniem, ale dostała też kilka zrobionych przez niego zdjęć. Na nich rudowłosa historyczka występowała albo „w akcji” albo praktycznie naga z twarzą pokrytą nasieniem. Może w innych okolicznościach takie zdjęcia byłyby przyjemną pamiątką, jednak w tej sytuacji rozbudzały jedynie przerażenie.
Skutkiem tych zdarzeń było to, że teraz stojąc przy autobusie ze swoją czerwono-czarną walizką przyglądała się każdemu z uczniów, zachodząc w głowę czy to nie jest właśnie „ten jeden”. Zwłaszcza że ów uczeń dał jasno do zrozumienia, że nie tylko będzie brał udział w tej wycieczce, ale ma zamiar się podczas niej ujawnić. Kobieta oczywiście próbowała wyciągnąć od niego coś więcej, jednak on całkowicie zbywał jej zaczepki. Sam też nie przedstawiał żadnych żądań, a wymiana wiadomości między nimi ograniczała się do rozmów o codzienności w szkole i komplementowania jej stroju danego dnia. Niestety Małgorzata zaczynała lubić te rozmowy, do czego bardzo ciężko było jej się przyznać nawet samej przed sobą. Co gorsza, to lubienie było na tyle duże, że kilka razy ubierając się, zastanawiała się, czy spodoba się to jej tajemniczemu znajomemu.
Oczywiście ciągle udawała niezadowoloną z konieczności pisania z nim i z jego komentarzy jednakże z każdą kolejną wiadomością chłopak powoli stawał się czymś w rodzaju korespondencyjnego przyjaciela. A przynajmniej mogłaby go za takiego uznawać, gdyby nie to, w jaki sposób ich znajomość się rozpoczęła.
W końcu poszukiwanie podejrzanych pośród zbierającego się tłumu znudziło rudowłosą nauczycielkę, bo pomimo analizowania każdego szczegółu nie zauważyła niczego podejrzanego. No może oprócz tego, że jeden z chłopaków przed wyjazdem jakoś dziwnie śmiało kokietował Gwiazdę, ale ona w tym momencie jej nie obchodziła. Zrezygnowana oddała walizkę do bagażnika i zajęła swoje miejsce, licząc na to, że podczas podróży trochę uspokoi emocje.
Niestety nie stało się to w taki sposób, na jaki liczyła. Domyślała się, że siadając obok Julii, uniknie wszystkich kontrowersyjnych tematów, jakie na pewno poruszyłaby Dominika. Nie spodziewała się jednak, że drobna nauczycielka geografii będzie całą drogę gadać na przemian o ostatnich radach pedagogicznych i swoim ślubie, który miał się odbyć w sierpniu. Już po godzinie podróży Małgorzata w duchu stwierdziła, że wolałaby zostać zerżnięta przez każdego z uczniów biorących udział w tej wycieczce niż wysłuchiwać rozważań o wyborze wzoru zaproszenia dla gości.
Po przyjeździe czas Małgorzacie minął błyskawicznie. Wycieczka i późniejszy turniej siatkarski dały jej wiele radości i sprawiły, że praktycznie zapomniała o swojej grze w znalezienie sprawcy. Również podczas ogniska bawiła się dobrze, mimo że w pewnym momencie miała wrażenie, jakby była jedyną nauczycielką na tej imprezie. Może bardziej by to rozpamiętywała, gdyby nie to, że całość przebiegła dość spokojnie, a z czasem wszystkie jej koleżanki się odnalazły. Co prawda zwróciła uwagę na dość dziwne zachowanie Julii i Anny, jednakże nie miała jednak czasu tego analizować.
Do łóżka położyła się z głową pozbawioną natrętnych myśli, jednak rano stres powrócił. Mimo tego, że nie snuła już wielopoziomowych intryg, mających wytłumaczyć kto mógł ją wtedy nawiedzić, to w dalszym ciągu pamiętała, że on również jest na tej wycieczce. Żeby trochę oczyścić głowę i skorzystać z przedpołudniowego czasu wolnego postanowiła zabrać książkę i przejść się na plażę. Pogoda już od rana była wspaniała, więc podobnie jak duża część uczniów i uczennic miała zamiar spędzić trochę czasu wśród kwitnącej, wiosennej zieleni.
Po wyjściu z hotelu rudowłosa historyczka przeszła alejką pośród drzew przez placyk, na którym poprzedniej nocy odbywało się ognisko. Minęła dwie altanki stojące, bo obu stronach schodów i niespiesznie zeszła w dół, by po chwili zająć miejsce na jednej z ławeczek postawionych przy chodniku ciągnącym się wzdłuż brzegu jeziora. Stąd miała doskonały widok na jezioro i otaczające je lasy oraz na wszystkich podopiecznych, którzy też wybrali poranny relaks w otoczeniu natury.
Delektując się porannym słońcem, rozłożyła zabraną książkę i zaczęła czytać, od czasu do czasu spoglądając na grupki tegorocznych maturzystów, stojących na piasku. Nie zdążyła jednak doczytać do końca rozdziału gdy zauważyła, że w jednej z grup uczniowie zaczynają rozmawiać coraz głośniej, a z czasem do jej uszu zaczęły dochodzić też wykrzyczane wyzwiska. Małgorzata wiedziała bardzo dobrze, jak to wszystko może się skończyć, więc czym prędzej zamknęła książkę i powoli ruszyła w kierunku tej rozkrzyczanej grupy uczniów.
Instynkt nie zawiódł kobiety, jednak wydarzenia potoczyły się szybciej, niż mogła przewidzieć. Ledwo zdążyła odejść od ławki, a jeden z chłopaków już popchnął drugiego. Jak często w takich przypadkach pozostali natychmiast zrobili kilka kroków w tył, oczyszczając tym dwóm pole walki. Nie mieli zamiaru się włączać, ani tym bardziej przerywać przedstawienia. Historyczka była już na tyle blisko, że mogła rozpoznać, kto bierze udział w tej coraz bardziej rozkręcającej się bójce. Zaczął Grzesiek z klasy Julii, a atakowanym był Bartek z klasy Anny. Słyszała, że chłopcy nie darzą się wielką sympatią, więc mogły odżyć jakieś ich stare porachunki podsycone wynikiem turnieju siatkówki z poprzedniego dnia.
- Co tu się dzieje?! – krzyknęła, jej głos albo zniknął w ogólnej wrzawie, albo wszyscy postanowili go zignorować, widząc że jeszcze jest dość daleko. Popchnięty Bartek zdążył już złapać równowagę i postanowił uprzejmie wytłumaczyć Grześkowi, że nie życzy sobie takiego traktowania, waląc go z całej siły pięścią w szczękę. Nauczycielka wstrzymała na chwilę oddech, po czym przyspieszyła kroku, chcąc przerwać to wszystko jak najszybciej. W tym czasie na twarz wyglądającego na zaskoczonego Grześka spadło kolejne uderzenie, które sprawiło, że ten przewrócił się na piasek. Bartek jednak nie miał zamiaru przestawać. Dopadł do kolegi z innej klasy, usiadł na nim okrakiem i ze stoickim spokojem wymierzył mu jeszcze kilka ciosów pięściami.
Małgorzata w końcu dopadła do pierścienia otaczającego bijących się. Odepchnęła dwóch chłopaków, a pozostali rozpierzchli się na boki, chcąc uniknąć konieczności tłumaczenia się później. Niepotrzebnie, bo rudowłosą nauczycielkę w tym momencie interesowali tylko ci dwaj, którzy się ze sobą bili. Chociaż bili się nie było właściwym określeniem, bowiem walka w tym momencie była jednostronna.
- Przestań! – krzyknęła stanowczo, kładąc dłoń na ramieniu Bartka. O dziwo ten od razu wykonał jej polecenie, odsunął się od Grześka, który wykorzystał tę chwilę po to, by wytrzeć krew z rozciętej wargi i lekko rozbitego nosa. Nie wyglądało na to, żeby miał jakieś poważniejsze obrażenia, co jednak nie znaczyło, że można to tak zostawić.
- Grzesiek! Idź do gabinetu w hotelu! – rzekła stanowczo – A ty Bartku… Oj będziesz musiał się z tego wytłumaczyć. Za mną!
Idąc do hotelu, Bartek był z siebie bardzo zadowolony, bo jego mały spisek udał się dokładnie tak, jak sobie życzył. Tłukąc Grześka, nie tylko zwrócił uwagę swojej nauczycielki historii, ale też dotrzymał obietnicy danej Agnieszce. Dodatkowo teraz szedł za Rudą prosto do hotelu, wpatrując się w jej pośladki zakryte ciasnymi getrami. Można powiedzieć, że to był plan maksymalny, bo już od początku wyjazdu zastanawiał się jak bez wzbudzania podejrzeń sprawić, by znaleźli się sami w miejscu, gdzie nie dosięgną ich wścibskie spojrzenia. To przedpołudnie mogło być ostatnim takim momentem, bo po obiedzie wszyscy mieli odwiedzić znajdujący się niedaleko skansen, a na wieczór miał już zupełnie inne plany.
Gdy zadowolony z całej sytuacji, ale z pozornie z niezadowoloną miną szedł za Małgorzatą, przypomniał sobie, o obietnicy danej innej nauczycielce. Szybko wyciągnął telefon i wystukał na ekranie wiadomość. Wiedział, że Gwiazda by mu nie przepuściła, gdyby nie dał jej znać, a ze względu na nadchodzący wieczór chciał by polonistka, była bardzo zadowolona.
W momencie, gdy dotarli do drzwi hotelu, chłopak zauważył, że nauczycielka niema żadnego planu, bo zatrzymała się przed samym wejściem, jak by nie widziała co z chłopakiem zrobić. Najrozsądniejsze byłoby wydanie go, jednak ta była w tej chwili zajęta. Dodatkowo w hotelu nie zorganizowały jakiegoś „pokoju zwierzeń”, w którym możliwe byłoby dyscyplinowanie uczniów. Jedynym miejscem, które przychodziło jej do głowy, był pokój zajmowany przez nią i Dominikę, która w tym momencie była nad jeziorem z kilkoma uczennicami.
Po krótkich przemyśleniach historyczka ruszyła przed siebie, prowadząc Bartka do windy, a później prosto do pokoju 302. Chłopak posłusznie szedł za nią, ciągle trzymając telefon w dłoni. W głowie już układał sobie, jak to wszystko rozegra. Wiele będzie zależało od zachowania Rudej, ale co by nie zrobiła, to musiał wykorzystać tę okazję.
Jak tylko dotarli do drzwi, kobieta otworzyła je i weszła do środka. Po przejściu krótkiego przedpokoju, z którego odchodziły drzwi do łazienki, weszła do głównego pomieszczenia i położyła książkę na stojącym w kącie, niewielkim stoliku zabierając przy okazji butelkę niegazowanej wody. Wzięła kilka łyków i usiadła na łóżku na prawo od drzwi prowadzących na balkon, który wychodził na otoczone lasem jezioro. Westchnęła głośno i poprawiła włosy. W końcu rzuciła butelkę na poduszkę i spojrzała na stojącego w wejściu do pomieszczenia chłopaka.
- Wytłumaczysz mi, co się tam wydarzyło? – spytała stanowczym głosem, patrząc mu prosto w oczy. Z jakiegoś powodu chłopak nie okazywał ani cienia skruchy.
- Sprałem Grześka, ale nie za mocno. Nic mu nie będzie – rzekł, wzruszając ramionami jakby to, co zrobił nie, było niczym złym. Kobieta zagryzła dolną wargę i spojrzała na ucznia w taki sposób, jakby miała go zaraz zamordować.
- Nie wiem, czy robisz debila z siebie, czy ze mnie chcesz zrobić idiotkę. Wiesz o co pytam – wycedziła, a Bartek przytaknął. Wiedział, jaka powinna być odpowiedź na poprzednie pytanie, jednakże z jakiegoś powodu chciał się delektować tym przesłuchaniem.
- Specjalnie go sprowokowałem, chociaż wiele nie było trzeba. Chciałem, żeby zaczął i wtedy mogłem przywalić mu bez wyrzutów sumienia.
Małgorzata otworzyła usta, jakby miała coś powiedzieć i w pół drogi zapomniała co. Nie lubiła, jak uczniowie kręcą, gdy zrobią coś złego, ale takie bezczelne przyznanie się do tego, że sprowokowało się bójkę, to była zupełnie inna kategoria. Po kilkunastu sekundach ciszy z jej ust padło tylko jedno pytanie:
- Dlaczego?
- W obronie czci niewieściej – odpowiedział, znów wzruszając ramionami, a Małgorzata nie mogła się zdecydować czy jest zirytowana jego bezczelnością, czy zaczyna jej się ona podobać.
- Bartek co ty pierdolisz? Jakiej czci? Której niewiasty? O co Ci chodzi do cholery?
Rzadko zdarzało jej się przeklinać przy uczniach, a w tym wypadku ledwo się pohamowała, by nie użyć słów znacznie mocniejszych.
- Agnieszki. Grzesiek pieprzył o niej głupoty, a że lubię Agnieszkę, a tego chujka nie… Sama pani widzi.
- Bartek! – krzyknęła z oburzeniem, wstając z łóżka – Sprowokowałeś tego głupka po to, żeby wyglądało, jakby to on zaczął, a teraz chwalisz się tym swojej nauczycielce? Jak chciałeś się wpakować w kłopoty, to mogłeś mu po prostu wpieprzyć! Ciekawe co powiedzą twoi rodzice, jak ich o tym zawiadomię. Założę się, że zadowoleni to oni nie będą.
Nie była dumna ze swojego wybuchu, ale gdy Bartek spuścił na chwilę głowę uznała, że przyniósł on właściwy efekt i chłopak zdał sobie sprawę z tego, w jakie kłopoty się wpakował. Jednak już po chwili chłopak spojrzał nauczycielce prosto w oczy i rzekł stanowczym głosem:
- Nie powie im pani.
Historyczka spodziewała się w tym momencie próśb i błagań o litość, ale nie czegoś takiego. Krew uderzyła do jej głowy i teraz już była pewna, że buta chłopaka cholernie ją irytuje.
- Nie powiem? – spytała, a jej głos stopniowo stawał się coraz wyższy – A dlaczego miałabym nie mówić? Nie wiem, czy zauważyłeś, ale moją rolą tutaj jest zapobieganie takim sytuacjom. A jeśli coś się stanie, to wyciągam konsekwencje. Zaraz przejdziemy się do pani Anny, a później…
- Nikomu pani nie powie! – chłopak prawie krzyknął, gdy tylko zrobiła pierwszy krok w kierunku wyjścia. Kobieta zatrzymała się. W jego głosie było coś niepokojącego.
- Słucham? – spytała, a Bartek tylko patrzył na nią zimnym wzrokiem. Przez chwilę w pokoju panowała cisza grobowa cisza, którą chłopak przerwał, mówiąc:
- Specjalnie zrobiłem to przy pani, bo wiem, że pani nikomu nie powie. Po powrocie cała szkoła będzie mówić, że to Grzesiek zaczął i dostał wpierdol jak frajer. Nie zrobiłem mu krzywdy, więc o sprawie będzie można zapomnieć, a konsekwencje dla mnie skończą się na naszej rozmowie. Może pani później gadać innym nauczycielkom, jak panią przepraszałem i bardzo żałowałem.
Nauczycielka wzięła głęboki wdech próbując patrzeć chłopakowi w oczy. To nie on powinien tutaj rządzić, a jednak mimo wszystko pozwalał sobie na takie zachowanie. Niepokoiło ją to coraz bardziej, bo nie wiedziała, w jakim kierunku to się potoczy. Po kilku sekundach uspokoiła się na tyle, by spróbować nadać swojemu głosowi pewne brzmienie i cicho spytać:
- Dlaczego? Dlaczego niby miałoby być tak, jak mówisz?
- Po pierwsze, dlatego że nic się nie stało i ucierpiała tylko duma Grześka. Nie oszukujmy się. Pani też go nie lubi. Żadna z nauczycielek nie trawi tego idioty. A po drugie – zawiesił głos jakby to właśnie była „ta” przyczyna – dlatego, że nie będzie to nasza pierwsza wspólna tajemnica.
Małgorzata już chciała coś powiedzieć, ale tylko poruszyła wargami, co wyglądało jakby jakieś zaklęcie, nagle zabrało jej głos. W myślach zaczęła dochodzić jakie tajemnice chłopak może mieć na myśli. Nigdy z uczniem nie dzieliła żadnego sekretu. Z jednym wyjątkiem…
Jej oczy otworzyły się szeroko, a kolana ugięły. Oddech przyspieszył, a serce zaczęło walić jak młot pneumatyczny. Wszystko nagle stało się jasne.
- Czy wtedy, to ty? – wydukała, patrząc mu w oczy. Bała się tej odpowiedzi, prawie tak bardzo, jak chciała ją poznać. Bartek pokiwał głową.
- Tak. To ja dałem prezent i wtedy przyszedłem. Widzę, że już pierwszy tom pani łyknęła – mówiąc ostatnie zdanie, wskazał palcem na leżącą na stoliku książkę.
- Czego chcesz? – spytała głosem tak cichym, że sama nie była pewna czy wypowiedziała te słowa, czy tylko o nich pomyślała. Bartek jednak milczał. Podszedł do niej i bez słowa pocałował w usta. Na tyle mocno, że natychmiast powróciły do niej wszystkie wspomnienia tamtej nocy.
Początkowo poddała się pocałunkowi, a nawet przez chwilę go odwzajemniała, jednak w pewnym momencie jakby odzyskała panowanie nad sobą. Zaparła się dłońmi o klatkę piersiową chłopaka i odepchnęła go na tyle, że ich usta oderwały się od siebie.
- Co robisz? – spytała, patrząc mu głęboko w oczy. Jej oddech był ciągle szybki i niespokojny, a serce cały czas biło tak mocno, jak by chciało się wyrwać z klatki piersiowej.
- Biorę to, czego chcę – odpowiedział chłopak, łapiąc nauczycielkę za włosy i ciągnąc w dół. Kobieta odchyliła głowę do tyłu i syknęła z bólu. Wiedziała co się stanie, jednakże nie chciała tak po prostu ulec. Chłopak nie przestawał, pociągnął je włosy jeszcze raz, na tyle mocno, że jej trzęsące się nogi delikatnie się ugięły.
- Będziesz mnie szantażować? – spytała, gdy jej kolana dotknęły podłogi. Sama nie wiedząc, dlaczego skierowała dłonie do jego rozporka. Czuła podniecenie tą sytuacją, ale nie chciała się mu oddać, musiał ją wziąć sam.
- Tak – odpowiedział krótko- a pani doskonale wie co zrobić. Jak będzie pani grzeczna, to nikt się o tym nie dowie.
Historyczka przytaknęła i przełknęła głośno ślinę. Drżącymi dłońmi rozpięła spodnie chłopaka i wsunęła pod nie dłoń. Jego męskość była już gotowa, do tego co zaraz nastąpi. Chwilę masowała penisa pod spodniami po to, by w końcu wyjąć go na wierzch. Nie patrzyła Bartkowi w oczy, tylko do razu wzięła jego przyrodzenie do ust. Miała zamiar załatwić to jak najszybciej, bez okazywania jakichkolwiek emocji.
Chłopak miał jednak inne plany. Gdy tylko jego penis znalazł się w ustach Małgorzaty, od razu złapał ją za głowę i mocno wepchnął całego do środka. Nauczycielka chciała zaprotestować, jednakże w tej pozycji nie miała za wiele do powiedzenia. Złapała chłopaka za biodra i próbowała odepchnąć, ale ten brutalnie docisnął jej głowę do krocza tak, że penis wszedł w usta do końca i zaczął je mocno pieprzyć. Kobiecie wydawało się, że czuje swojego ucznia aż w gardle. Nie mogła skutecznie oddychać, a z jej ust wylewało się coraz więcej śliny. Gdy pokój wypełniły dźwięki jej mlaskania i charczenia, w głowie kobiety zaczynało wirować. Ten brutalny gwałt na jej ustach i sprawiał, że z każdą sekundą miała coraz mniej siły.
W końcu, jej wzrok stawał się coraz bardziej rozmazany, a ona sama zaczynała być coraz bardziej bierna, przyjmując chłopaka, tak jak tylko chciał. Jeszcze chwila i pewnie straciłaby przytomność, kiedy Bartek nagle opuścił jej usta i popchnął tak mocno, że aż upadła na podłogą. Leżała teraz na boku ciężko oddychając i próbując poskładać w całość chaotyczne myśli. Bartek jednak nie miał zamiaru jej na to pozwolić. Stanął za kobietą i zsunął jej getry razem z majtkami na tyle, by odsłonić jej zgrabne pośladki. Nie marnując ani sekundy podkulił nogi kobiety i wszedł w nią z całej siły, gdy była tak wypięta.
- Chyba nie mogła się pani doczekać – skomentował, gdy jego ruchy szybko stawały się coraz mocniejsze. Nauczycielka tylko zacisnęła powieki. Wiedziała, że jest mokra, ale dalej nie chciała okazać przyjemności, by nie dać chłopakowi żadnej satysfakcji.
Jednak Bartek niewiele sobie robił z jej udawania. Korzystając z braku oporu, sprawnie zsunął z niej bluzę, pod którą miała jedynie czarny stanik i dalej wbijał się w rudowłosą historyczkę, chcąc zaspokoić swoje wszystkie żądze. Jego jęki i westchnienia wypełniały pokój, a po chwili dołączyły do nich ciche westchnienia nauczycielki.
Kobieta zaciskała usta, najmocniej jak mogła i starała się z całych sił, myśleć o czymkolwiek innym jednak nie była w stanie. Każdy z mocnych i równomiernych ruchów chłopaka sprawiał jej tak wielką przyjemność, że w końcu się poddała. Jej usta otworzyły się gwałtownie, wydając z siebie głośny jęk. Zaraz po nim można było usłyszeć kolejny i kolejny. Każdy z nich głośniejszy od poprzedniego.
Wody przyjemności wezbrały tak bardzo, że tama jej oporu puściła. Rozkosz rozlała się po jej ciele i nie mogła już jej ignorować. Nie było miejsca na opieranie się. Nie było miejsca na udawanie. Oddawała się swojemu szantażyście, bez reszty zapominając o tym, gdzie są i kim on jest.
Dominika usłyszała ciche mruczenie telefonu i sięgnęła po niego leniwie, nie odrywając przy tym wzroku od wiersza, który czytała na głos grupce uczennic. Gdy padło ostatnie słowo poematu zerknęła na wiadomość pochodzącą od jej ulubionego ucznia.
- Wszystko w porządku proszę pani? – spytała zaniepokojonym głosem jedna z dziewcząt przy stoliku, drobna blondynka o brązowych oczach.
- Tak… Tak, oczywiście – powiedziała zmieszana, odkładając urządzenie. – Gdzie my… A tak. Chciałabym, żebyście zrobiły analizę tego wiersza. Może to być praca grupowa. Powinno wam to zająć jakieś pół godziny, może czterdzieści minut.
Po tych słowach schowała telefon do kieszeni spodni i podniosła się z drewnianej ławki.
- Nie zostanie tu pani z nami? – spytała druga z uczennic. Wysoka, ruda dziewczyna o zielonych oczach.
- Agnieszko jak będę tutaj siedzieć, to będziecie się mnie co chwile o coś pytały. Chcę, żebyście zajęły się tym same, bez mojej pomocy – odpowiedziała pewnym głosem. Agnieszka pokiwała głową i spojrzała na pozostałe trzy dziewczyny, które umówiły się z Dominiką, na te ostatnie przed maturą konsultacje na łonie natury.
- A pani co będzie robić w tym czasie? – spytała znów blondynka. Polonistka wzruszyła ramionami i spojrzała na swoje uczennice. Nie miała zamiaru się jakoś mocno przed nimi tłumaczyć.
- Skorzystam z pogody i połażę po okolicy – powiedziała w końcu. – A wy lepiej bieżcie się do roboty. Czas szybko mija.
Na szczęście dziewczyny wzięły sobie jej słowa do serca i skupiły się na danym zadaniu, a polonistka niespiesznie ruszyła chodnikiem ciągnącym się wzdłuż brzegu, jakby faktycznie miała zamiar się delektować szumem drzew i promieniami słońca. Jednak gdy tylko skręciła w wydeptaną ścieżkę między drzewami, która byłą drogą na skróty do hotelu, jej krok wyraźnie przyspieszył. Po drodze dostała od Bartka informację, że już wchodzą do pokoju. To oznaczało, że zaraz się zacznie, a ona nie chciała się spóźnić na pokaz.
Jak tylko dotarła do placu przed hotelem, musiała zwolnić, by nie wzbudzić podejrzeń. Wcześniej już prawie biegła więc gdy doszła do schodów, jej oddech był delikatnie przypieczony. Szybkimi susami wbiegła po schodach, by na trzecim piętrze z radością stwierdzić, że korytarz był, tak jak się spodziewała, całkiem pusty. Ostrożnie stąpając podeszła do pokoju o numerze 302. Z zewnątrz nic nie wskazywało, co się dzieje w środku, jednak gdy tylko przyłożyła ucho do drzwi, to usłyszała stłumione kobiece jęki.
„Już zaczęli” – pomyślała i tak cicho, jak tylko umiała, uchyliła drzwi po to, by ostrożnie wślizgnąć się do środka. Jęki Małgorzaty stały się coraz głośniejsze, co oznaczało, że jej koleżanka wraz z ulubionym uczniem zdążyli się już nieźle rozkręcić. Polonistka uśmiechnęła się pod nosem i zamykając za sobą drzwi, powoli ruszyła przez krótki przedpokój.
Jak tylko minęła drzwi do łazienki, wychyliła się zza rogu ściany. W tej pozycji mogła obserwować cały pokój i wszystko, co się w nim działo. A działo się wiele. Na samym środku, zaraz naprzeciwko drzwi balkonowych Bartek pieprzył jej śliczną koleżankę z pracy, mocno uderzając biodrami o wypięte pośladki. Małgorzata opierała się o swoje łóżko trochę bokiem do korytarza, w którym stała Dominika, dzięki czemu polonistka, pozostając niezauważoną, mogła obserwować jasną, chociaż lekko zaczerwienioną pupę i jędrne piersi wyjęte ze stanika, które kołysały się w rytm każdego mocnego pchnięcia. Musieli robić to już jakiś czas, bo Ruda wyglądała na bardzo podnieconą, a Bartek wbijał się w nią naprawdę mocno, ciągle trzymając kobietę za włosy. Ciągnął za nie mocno tak, że ciało kobiety wyginało się w seksowny łuk. Jej jęki były coraz głośniejsze i coraz bardziej nieregularne. Dominika domyślała się, że opór Małgorzaty został złamany, przez co coraz bardziej wpada w spiralę wstydu, złości i przyjemności. Polonistka cieszyła oczy tym widokiem, ledwo powstrzymując się od tego, by nie zacząć się teraz pieścić. Czuła, że ten bardzo przyjemny pokaz powoli dobiegał końca. Ruda nauczycielka w pewnym momencie wydała z siebie bardzo głośny krzyk, a jej ciało się usztywniło. Dominika wiedziała, że historyczka przeżyła potężny orgazm, który dobrą chwilę trząsł jej ciałem. W końcu wyczerpana Małgorzata opadła bezwładnie na łóżko, ciężko dysząc. Bartek jednak nie przestawał i pieprzył ją jeszcze kilka minut po to, by w końcu trysnąć spermą na wypięte pośladki kobiety.
- Jak rozumiem, jesteśmy dogadani. Prawda proszę pani? – rzekł, uspokajając oddech i poprawiając spodnie. Historyczka nawet nie próbowała się podnieść.
- Wyjdź… – powiedziała cicho, nie patrząc na chłopaka. Bartek najwyraźniej uznał, że to potwierdzenie i wstał, po czym odwrócił się w kierunku wyjścia z pokoju. Uśmiechnął się, gdy jego oczy spotkały się z oczami Dominiki. Polonistka odpowiedziała uśmiechem i zanim Małgorzata mogła ją zauważyć, opuściła pokój.
- Jak ci się podobało? – spytał Bartek cicho, gdy oboje wyszli na placyk przed hotelem.
- Bardzo, Gośka ma świetne ciało – stwierdziła polonistka. – Żałuje, że nie byłam od początku.
Chłopak przytaknął i razem ruszyli w kierunku jeziora.
- Ze Świętoszką robimy tak, jak ustaliliśmy? – spytał, gdy mijali miejsce, w którym dzień wcześniej odbywało się ognisko. Dominika zamyśliła się, jakby układała sobie w głowie ich cały plan jeszcze raz od samego początku.
- Tak… – rzekła w końcu z wahaniem. – Porozmawiam z nią, jak tylko wrócimy z wycieczki do skansenu.
- Czyżby wątpliwości? – spytał chłopak, patrząc na zamyśloną Dominikę. – Jeżeli zmieniłaś zdanie lub boisz się, że to nie wypali to nic na siłę. I tak mam tutaj sporo atrakcji.
Dominika uśmiechnęła się i pocałowała chłopaka w policzek.
- Nie wiem, czy wypali. Jak nie to będzie straszna awantura – powiedziała, patrząc mu w oczy – ale gra jest warta świeczki. Zresztą ty nie masz czym się przejmować. To twój ostatni rok.
Chłopak tylko przytaknął. Nie sposób było odmówić nauczycielce racji. On niedługo będzie miał matury, a później, jeśli nie będzie chciał, to nie będzie musiał nigdy oglądać Świętoszki. Chwilę trwała cisza, aż w końcu polonistka uśmiechnęła się tajemniczo i rzekła:
- W takim razie omówmy nasz plan. Skoro to robimy, to zróbmy to dobrze.
Julia nie spała za dobrze tej nocy, ciągle myśląc o tym, co zrobiła. Niestety wraz z nastaniem kolejnego dnia myśli wcale jej nie opuściły. Nigdy nie przypuszczała, że przytrafi jej się coś takiego, a tym bardziej że zrobi to już jako zaręczona nauczycielka i to jeszcze z inną nauczycielką. Wiedziała, że złamała tak wiele zasad, iż od samego myślenia o tym kręciło się jej w głowie. Jeszcze rano wmawiała sobie, że nie miała wyboru i to się tak po prostu stało, jednak z każdą godziną docierało do niej, że przeżywała wtedy przyjemność. Ogromną przyjemność.
Instynktownie przez cały dzień starała się unikać Dominiki, jakby bała się, że kontakt z tą kobietą sprawi, iż od razu rzuci się na nią i zacznie ją całować. Na śniadaniu nie odzywała się ani słowem, a później kręciła się po całym ośrodku udając, że pilnuje swoich podopiecznych. Wiedziała jednak, że nawet jeśli kogoś by na czymś przyłapała, to nie mogła z czystym sumieniem skarcić go za nieodpowiednie zachowanie. Sama bowiem nie czuła się wzorem do naśladowania. W tym momencie jedynym czego pragnęła, było dotrwanie do końca dnia i następnego poranka powrót do domu.
Spokojnie przetrwała obiad, a następnie wycieczkę do niedalekiego skansenu. Czuła, że już niedługo dzień się skończy i uda jej się go przeżyć bez żadnych przygód. Wmawiała sobie, że już przecież jest za mało czasu, by coś się wydarzyło. Nawet nie przypuszczała, jak bardzo się myliła, bo zaraz po powrocie z wycieczki ostatnia osoba, z którą chciała tego dnia rozmawiać.
- Julka, mamy problem – oznajmiła poważnym głosem Dominika. Nauczycielkę geografii aż przeszedł dreszcz. Słowo „problem” nie było tym, które najbardziej chciała usłyszeć z jej ust.
-Problem? – spytała drżącym głosem – Jaki problem?
Dominika westchnęła ciężko, jakby chciała podkreślić powagę sytuacji. Chwilę trzymała Julię w niepewności, idąc z nią w kierunku hotelu. Gdy zauważyła, że otacza ją coraz mniejsza grupa uczniów, szepnęła do swojej koleżanki:
- Jak byłyśmy wczoraj razem, to jeden uczeń nas zobaczył. Dowiedziałam się przed obiadem.
- Jezus Maria! – westchnęła Julia, czując jakby jej serce, na chwilę się zatrzymało po to, by zaraz przyspieszyć. – Czy komuś mówił? Ile osób już wie? Ile widział? Ma dowody?
Dominika słuchała tego gradobicia pytań z pewnym zadowoleniem. Było oczywiste, że przy tak grzecznym i tradycyjnym wizerunku wszelkie wyskoki były dla Julii o wiele bardziej ryzykowne. Każdy z grzeszków, których się obie dopuściły, ciążył na jej sumieniu, o wiele bardziej niż na sumieniu czarnowłosej polonistki.
- Julia uspokój się – rzekła w końcu Dominika, widząc że jej koleżanka zaczyna się miotać jak osaczone zwierzę.– Jakby komuś powiedział, to by już na wszyscy o tym trąbili. Rozmawiałam z nim. Na szczęście można z nim negocjować.
- Ale, ma jakiś dowód? Czego chce? – spytała znów zaniepokojona szatynka, nerwowo rozglądając się na boki.
- On wtedy musiał to nagrać. Pokazał mi wszystko. Ciemno było, ale da się nas rozpoznać. Szczególnie ciebie.
Julia zrobiła się blada jak ściana, a jej oddech drastycznie przyspieszył. W oczach kobiety było widać wyraźne przerażenie. Jakby cały jej świat miał się właśnie zawalić.
- Ja wiedziałam, że to się stanie- powiedziała drżącym głosem, mając już łzy na końcu nosa. – Wiedziałam, że się wyda. Teraz za karę i pracę i ślub szlag trafi.
- Julka nie dramatyzuj. Jeszcze nic się nie wydarzyło. Dogadałam się z nim. Nikomu nie powie, ale… Będziemy musiały coś zrobić.
Julia spojrzała na swoją młodszą stażem koleżankę z pracy wzrokiem skazańca, który czeka na wymierzenie kary.
- Co takiego? – spytała płaczliwie- Nawet nie wiem, kto nas widział.
Dominika wzięła głęboki oddech i spojrzała na Świętoszkę.
- To Bartek, ten z klasy Ani – powiedziała, starając się nie okazać irytacji, płaczliwym tonem nauczycielki geografii. Julia przytaknęła. Wstydziła się tej myśli, ale w głębi serca cieszyła się, że nie trafiła na nikogo z jej klasy. Zwłaszcza, na kogoś takiego jak Grzesiek, chociaż ten po swoich porannych przygodach raczej nie stawiałby żadnych żądań.
- To, co chce żebyśmy zrobiły? – spytała, coraz bardziej oswajając się z myślą, że słowo „proszę” nie wystarczy.
- Musimy się z nim spotkać – zaczęła Dominika – dzisiaj w nocy na stołówce. Jak już nikogo tam nie będzie. Zaraz Ci wszystko wytłumaczę.
Julia weszła do swojego pokoju skołowana i roztrzęsiona. Bała się, że Anna zauważy kłębiące się w niej uczucia, jednak ta na szczęście nie zadawała wielu pytań pozostawiając nauczycielkę geografii
wraz z jej myślami. A myśli w tym momencie było całe mnóstwo. Kobieta miała świadomość, że nie ma żadnej innej opcji jak postąpić zgodnie z szalonymi wskazówkami szantażującego ją i Dominikę chłopaka.
Sam przymus i konieczność poddania się cudzej woli było okropne, ale najbardziej dobijał ją fakt, że czuła się w tym kompletnie sama. Jedyną osobą, z którą w tym momencie mogła się podzielić swoimi wątpliwościami, żalem i rozgoryczeniem była Dominika. Nie była to osoba, której chciałaby wyznawać tego typu emocje. Owszem siedziały w tym razem, ale polonistka nie tylko zadziwiająco szybko oswoiła się z koniecznością ulegnięcia Bartkowi, ale też była sprawczynią tego nieszczęścia.
A przynajmniej Julia chciała to widzieć w taki sposób. Od chwili, gdy pod tamtym drzewem osiągnęła najmocniejszy w życiu orgazm, starała się obwiniać za wszystko śliczną nauczycielkę polskiego. Niestety im bardziej próbowała zrzucić odpowiedzialność na Dominikę, tym oczywistsze stawało się to, że sama do tego doprowadziła. Gdyby tamtej nocy postąpiła zgodnie z regulaminem, zamiast bawić się podglądaczkę, to nic złego by się wydarzyło. Ponura prawda była taka, że tamtego wieczoru wielokrotnie mogła przerwać to wszystko i z żadnej z tych możliwości nie skorzystała.
Jak opuszczała stołówkę po kolacji myślała tylko, co w nocy będzie miało się w tym miejscu stać. Była tak spanikowana, że przez chwilę chciała nawet zadzwonić do swojego ukochanego Roberta. Chciała przyznać mu się do wszystkiego i błagać o wybaczenie jednak gdy już miała telefon w dłoni, zrezygnowała. Zadała sobie sprawę, że nie ma to żadnego sensu. Robert, podobnie jak do niedawna ona, miał dość jasny pogląd na tego typu przygody i samo usłyszenie o tym, że zrobiła to z kobietą, doprowadziłoby go do białej gorączki i uniemożliwiło wytłumaczenie czegokolwiek. Nie miałaby z tego nic oprócz awantury, której wynikiem mogłaby być nie tylko infamia w rodzinie, ale i zerwanie zaręczyn.
Im dłużej nad tym myślała, tym bardziej do niej docierało, że jedynym dobrym wyjściem jest kupienie sobie milczenia chłopaka. Tylko to pozwoliłoby jej jutro rano wejść do autobusu i zapomnieć o tym wszystkim. Czuła, że to, co proponowała Dominika, było jedynym wyjściem. Czuła, że musi zrobić wszystko, aby chronić swój związek i swoją reputację.
Powoli dochodziła północ. Anna smacznie spała już od jakiegoś czasu, a Julia nawet na chwilę nie zmrużyła oka. Zbliżał się moment, w którym trzeba było się podporządkować temu, co powiedziała jej Dominika. Nauczycielka geografii wsłuchiwała się kilka minut w oddech swojej koleżanki. Gdy miała całkowitą pewność, że Anna twardo śpi powoli, opuściła łóżko. Tak cicho, jak tylko mogła podeszła do swojej torby i pośpiesznie wygrzebała z niej klika rzeczy, po czym ruszyła do łazienki.
Dominika przekazała jej, że chłopak chce, aby obie ubrały się seksownie, jednak Julia nie wiedziała, na ile uda jej się tę prośbę spełnić. Nie była z tych, które ubierały się przesadnie wyzywająco, a na wycieczkę nie zabrała nic specjalnego. Ot zwykłe ubrania, które miały być po prostu wygodne. Na szczęście miała kilka rzeczy, które w odpowiednich okolicznościach mogły być uznane za seksowne.
Po wejściu do łazienki zapaliła światło i zaczęła się szykować. Najpierw rozplotła brązowy warkocz i rozczesała włosy, które teraz sięgały jej prawie do pasa. Następnie zrobiła delikatny makijaż i założyła bieliznę, którą przygotowała. Nie było to nic specjalnego. Biały, koronkowy stanik z niewielką, białą kokardką między miseczkami i wycięte figi do kompletu. Nie było to przesadnie wulgarne, ale na pewno ładne i eleganckie. Takie jak lubiła. Do tego włożyła na siebie obcisłe dżinsowe szorty i luźną bluzkę, na ramiączkach, którą zwykle zakładała tylko do ćwiczeń.
Już miała ruszyć na korytarz, kiedy nagle się zatrzymała i dotknęła opuszkami palców niewielkiego krzyżyka, który zawsze wsiał na jej szyi. Chwilę trwała w tej pozycji, zastanawiając się, co ma zrobić, po czym westchnęła i na palcach wróciła w głąb pokoju. Podeszła do szafki nocnej i ostrożnie, by nie
zbudzić Anny zdjęła krzyżyk z szyi po to, by po chwili westchnąć i zsunąć z palca pierścionek zaręczynowy. Ostrożnie odłożyła przedmioty na szafkę i tak cicho, jak tylko umiała, wyszła z pokoju.
Dominika czekała na swoją koleżankę, ubrana w obcisłe, czarne szorty i bluzkę na ramiączkach, która odsłaniała jej zgrabny brzuch.
- Myślę, że Bartek będzie zadowolony – powiedziała, jak tylko zobaczyła swoją uczącą geografii koleżankę. – Teraz chodźmy na miejsce. Lepiej, żeby nikt nas nie zauważył.
Julia jedynie przytaknęła. W tym momencie była zbyt zrezygnowana, by się opierać, a jedynym czego chciała, było sprawienie, aby to wszystko jak najszybciej się skończyło.
Dwie kobiety po cichu ruszyły w kierunku schodów i w milczeniu zeszły na sam dół. Tam Dominika pewnie ruszyła w stronę stołówki, a Julia ze spuszczoną głową poczłapała za nią, jakby zmierzała na swoją egzekucję.
- Dominika, musimy? – spytała, gdy podeszły do drzwi. Polonistka spojrzała na nią krytycznym wzrokiem.
- Muszę Ci przypominać, że on to uwiecznił? – spytała lodowatym głosem. – Jak chcesz, żeby zrobił z tym, to co mu się podoba, to możesz zawrócić i iść do łóżka. Tylko mi nie płacz, jak jutro każdy uczeń z twojej klasy to zobaczy.
Julia przełknęła ślinę, gdy jeszcze raz usłyszała o istnieniu filmu. Wiedziała, że jeśli chłopak ma coś takiego, to może całkowicie ją pogrążyć.
- Po prostu nie wiem, czy nie przesadzamy – rzekła, bezskutecznie próbując nadać swojemu głosowi, chociaż odrobinę pewności. – Było ciemno i nie mógł za wiele zobaczyć. Zresztą szantaż jest nielegalny. Powinnyśmy iść na policję.
Dominika westchnęła cicho, udając zniecierpliwienie. Spodziewała się, że Julia będzie się opierać do samego końca, ale to było częścią zabawy.
- Dobra. Możemy tak zrobić – powiedziała, zdecydowanie patrząc nauczycielce geografii w oczy. – Możesz iść na policję. Pomyślałaś o tym co im powiesz?
- Nooo prawdę… – zaczęła, ale Dominika nie miała zamiaru jej dawać dokończyć.
- Czyli rozumiem, że chcesz powiedzieć im ze szczegółami, o tym co robiłyśmy wtedy przy drzewie? Oczywiście dlatego, że nie chcesz, żeby ktokolwiek się dowiedział?
Julia zwiesiła głowę. Nie spojrzała na to wcześniej w taki sposób i liczyła, że sama groźba wmieszania w to policji załatwi sprawę.
- Poza tym, jak nie zrobimy czego chce to, jak już mówiłam, ten film na pewno zobaczy każdy z twojej klasy – kontynuowała zdecydowanym szeptem. –Ja widziałam ten filmik i jestem na nim tyłem. Pewnie nikt by nie rozpoznał. Za to ty Juleczko byłaś dobrze widoczna i do tego jęczałaś na całe gardło. Jak chcesz, to możemy się wycofać. To i tak ja tutaj się bardziej poświęcam.
Julia konsekwentnie wbijała wzrok w podłogę. Słowa Dominiki dobijały ją, ale czuła tym mocniej, że sama się z nimi zgadzała. Teraz jedynym co mogły zrobić, było zamiecenie tego wszystkiego pod dywan i ochrona swojej reputacji.
- Przepraszam – odpowiedziała cicho. – Wejdźmy do środka.
Gwiazda tylko pokiwała głową i delikatnie otworzyła drzwi i po chwili obie weszły do środka. W pomieszczeniu światła były zgaszone, jednakże przez odsłonięte okna do środka dostawało się blade światło, ustawionych na zewnątrz latarni, zmieniając ciemność w półmrok. Z początku stołówka wdawała się pusta, jednak po krótkim rozejrzeniu się obie zauważyły, że przy jednym z najdalszych od wejścia stolików ktoś siedzi.
Obie doskonale zdawały sobie sprawę, kto na nie czeka. Dominika zdecydowanie złapała dłoń swojej koleżanki i pewnym krokiem ruszyła w kierunku ukrywającego się w ciemności chłopaka. Gdy zbliżyły się dostatecznie, Bartek uśmiechnął się i odezwał się, zanim one jeszcze cokolwiek zdążyły powiedzieć:
- Miło panie widzieć. Zgodnie z umową nic nikomu nie powiem. Jak będą panie grzeczne. Nie chcę zbyt wiele. Mała powtórka z tego, co było wczoraj i będziemy kwita.
- Najpierw skasujesz ten film! – wypaliła nagle Julia. Dominika nie uznała za konieczne się odzywać, a jedyne co zrobiła to spojrzenie na Bartka pytającym wzorkiem.
- Nie będę nic teraz kasował – powiedział stanowczo chłopak, patrząc zimnym wzrokiem prosto w oczy długowłosej szatynki. – Mogę najwyżej skasować go po tym, jak panie grzecznie zrobią wszystko, co każę.
Julia trochę się zmieszała. Sama nie wiedziała, czego się spodziewała po tym wybuchu, ale stało się jasne, że od chłopaka nie będzie łatwo uzyskać jakiekolwiek ustępstwa.
- Dobra, ale chcę się upewnić, że nie masz go w telefonie – rzekła Julia, chcąc postawić jakikolwiek warunek, który tym razem spotkał się z cieplejszym przyjęciem.
- Oczywiście, że tak, ale to jak mówiłem, dopiero gdy grzecznie zrobicie wszystko, czego chcę. Bez dyskusji – powtórzył chłopak. To małe targowanie się trochę go bawiło. Wiedział, że co by teraz nie powiedziała, to Julia zrobi wszystko, co jej każe. Kobiety przytaknęły, a Bartek uśmiechnął się szeroko.
- Dobra, rozbierajcie się do bielizny – rozkazał stanowczo. Nauczycielki spojrzały na siebie jakby chciały dojść do porozumienia, która zacznie. W końcu Dominika pokiwała głową ze zrozumieniem, po czym podeszła do Julii i delikatnie dotknęła jej policzka.
- Musimy to zrobić – rzekła cicho i lekko pocałowała swoją koleżankę w usta po to, by za chwilę się odsunąć i chwycić dłońmi swoją kusą bluzkę. Bez wahania zdjęła ją przez głowę, odsłaniając czerwony, prawie przezroczysty stanik idealnie opinający jej piersi. Nie czekając na dalsze polecenia, zsunęła z siebie szorty. Julia patrzyła zauroczona, powoli odsłoniły się kształtne pośladki przedzielone czerwonym paskiem stringów. Nie mogła oderwać oczu od praktycznie idealnego ciała Gwiazdy, któremu poprzedniej nocy nie miała okazji się przyjrzeć.
„Faktycznie zasługuje na to przezwisko” – pomyślała nauczycielka geografii, przez chwilę nawet nie zastanawiając się w jakim celu Dominika spakowała na wycieczkę tak skąpą bieliznę. Ta tymczasem z gracją tancerki obróciła się i spojrzała na ucznia zalotnym wzrokiem.
- Podoba się? – spytała bez cienia nieśmiałości w głosie.
-Bardzo – odpowiedział chłopak, wyciągając dłoń i kładąc ją na pośladku polonistki. – To teraz czekam na panią Julię.
Po tych słowach oboje spojrzeli na stojącą obok długowłosą szatynkę, a ta przełknęła głośno ślinę. Wiedziała, że teraz nadeszła jej kolej. W głowie kotłowały jej się wspomnienia z poprzedniej nocy, doprawione myślą o tym, co by jej narzeczony pomyślał, gdyby ją teraz zobaczył.
- Julka… – rzekła ponaglającym głosem Dominika, a Świętoszka doskonale wiedziała, do czego jest wzywana. Wzięła głęboki wdech i drżącymi dłońmi sięgnęła do koszulki. Zdjęła ją, a następnie zsunęła z siebie szorty. Dopiero po tym wypuściła powietrze, chociaż ciężko było to nazwać oddechem ulgi.
- Widzę, że pani Julia nie zostaje w tyle – pochwalił Bartek, wyciągając dłoń w kierunku nauczycielki geografii i po chwili już masował pośladki obu nauczycielek. Julka zadrżała, gdy poczuła ten dotyk. Nawet nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła na sobie dłoń nienależącą do Roberta. Jeszcze wczoraj rano była gotowa przysiąc, że nigdy w życiu nikt inny jej nie dotknie, a teraz była macana przez ucznia jednej z klas maturalnych.
- Wiecie, co chce teraz zobaczyć. Zróbcie to! – rozkazał Bartek i zanim Julia zdążyła zaprotestować, Dominika zbliżyła się do niej, objęła ramionami i wbiła usta w usta swojej koleżanki. W tym pocałunku nie było czuć ani grama przymuszenia. Jakby polonistka nie mogła się doczekać, aby ponieść się tej namiętności. Julia za to ciągle była spięta. Stała sztywna jak pal, gdy odrobinę wyższa Dominika całowała ją, jeżdżąc dłońmi po plecach.
Stopniowo zaczęły się jej przypominać emocje rozbudzone poprzedniej nocy,dotykotyk Dominiki był zarówno śmielszy, jak i bardziej czuły niż wtedy. Do tego doszło wrażenie, jakie dawała jej należąca do chłopaka dłoń ugniatająca jej pośladki. Jej ciało reagowało bez względu na to, co kłębiło się w jej głowie i po chwili narastająca przyjemność sprawiła, że zaczęła odwzajemniać pocałunek.
Bartek widział, że nauczycielki się coraz bardziej rozkręcają, przez co jego dłonie jeszcze mocniej ściskały ich pośladki. Szczególnie podniecona wydawała się być Gwiazda, która drapieżnie całowała Julię, pieszcząc jednocześnie jej plecy zgrabnymi palcami. Świętoszka nie miała już głowy do opierania się, co chłopak wykorzystał, wsuwając dłoń pod cienki materiał białych majtek. Zacisnął palce na przyjemnym w dotyku pośladku. Pupa Julii nie była tak wysportowana, jak ta Dominiki, jednak chłopakowi ani trochę to nie przeszkadzało.
W tym czasie nauczycielka polskiego rozpięła biały stanik, odsłaniając niewielkie i delikatnie szpiczaste piersi z twardymi jak kamyki sutkami. Jednocześnie Dominika oderwała usta od ust Julii, pochyliła się i chwyciła jeden z sutków wargami. Świętoszka zajęczała rozkosznie, jakby zachęcała do dalszych pieszczot, na co polonistka ochoczo odpowiedziała, całując i liżąc piersi swojej koleżanki.
Bartek patrzył na ten piękny widok, zsuwając z przyszłej mężatki majtki. Jeszcze zanim opadły na podłogę przesunął dłoń między uda kobiety i zaczął delikatnie masować jej mokrą cipkę. Julia próbowała zacisnąć uda, jednak w tym momencie było już na to za późno. Nie była już w stanie skutecznie bronić się przed tym atakiem z dwóch stron. Jej świadomość tonęła w morzu przyjemności, a z ust zaczęły wydobywać się coraz głośniejsze jęki.
Gdy Bartek poczuł, że cipka Julii jest odpowiednio wilgotna, dał klapsa nauczycielce polskiego. Ta wiedziała co robić. Oderwała się od piersi Julii i znów pocałowała ją w usta, jednocześnie delikatnie kierując ją na stojący za jej plecami niewielki stolik. Świętoszka najpierw usiadła na nim, a później pod naporem Gwiazdy całkowicie się położyła, co polonistka wynagrodziła, chwytając dłonią jej pierś i ciągle mocno całując.
Bartek wstał z krzesła, podziwiając to smakowite danie. Nie miał zamiaru się zbyt długo wstrzymywać z jego skonsumowaniem. Zbliżył się do obu kobiet i rozsunął nogi Julii, która nie stawiała żadnego oporu. Chłopak rozpiął spodnie i po chwili główka jego penisa otarła się o mokrą cipkę. Ciało nauczycielki geografii zadrżało, a po chwili wyprężyło się, gdy chłopak wsunął się w nią do końca.
Dłonie Dominiki ściskały drobne piersi szatynki, czasem ciągnąc sutki, a języki obu nauczycielek splatały się ze sobą w namiętnych pocałunkach. Bartek czuł, że nie musi się przesadnie powstrzymywać i zaczął mocniej poruszać biodrami, z każdym pchnięciem pobudzając nauczycielkę coraz bardziej. Po całym ciele Julii rozlewało się obezwładniające ciepło, a jedynym co ledwo zachowująca świadomość kobieta mogła zrobić, było jeszcze mocniejsze przywarcie do Dominiki. Jednocześnie instynktownie jedną dłonią chwyciła pierś polonistki i ścisnęła ją mocno.
Opustoszała i ciemna stołówka wypełniła się stłumionymi jękami trzech osób. Bartek cały czas pieprzył Julię, jednocześnie jedną dłonią masując przez materiał stringów cipkę Dominiki. Dodatkowo obie nauczycielki całowały się i pieściły nawzajem, z każdą sekundą coraz bardziej rozgrzewając swoje ciała. Julia już dawno straciła panowanie nad sobą. Delikatna, nieśmiała i trochę pruderyjna kobieta, którą znała na co dzień jakby gdzieś odeszła. W tym momencie czuła, że jest zwykłą dziwką, która nie pragnie niczego oprócz przyjemności i coraz bardziej kochała to uczucie. Całowała namiętnie i pieściła swoją koleżankę, jednocześnie poruszając biodrami, tak by umożliwić Bartkowi, jak najgłębszą penetrację.
W końcu nadeszła kulminacja. Kobieta wygięła się w łuk i jęknęła przeciągle w usta swojej koleżanki, przeżywając drugi na tej wycieczce orgazm. Wiedziała, że gdyby jej Robert o tym wiedział, to chyba by ją zabił, ale teraz się tym nie przejmowała.
Bartek i Dominika od razu zauważyli szczytowanie swojej ofiary. Brunetka odsunęła się od leżącej na stoliku Julii, a chłopak wyszedł spomiędzy ud, zostawiając ją ciężko oddychającą z nieprzytomnym wzrokiem wbitym w sufit.
- Wygląda na to, że lekcja geografii się skończyła – oznajmił z zadowoloną miną, uspokajając nieregularny oddech – pora zająć się językiem polskim. Rozbieraj się!
Dominika przytaknęła i z gracją pozbyła się bielizny.
- Obiecujesz, że ten film zniknie? – spytała dla zachowania pozorów, jednocześnie opierając się o krzesło i wypinając się bokiem do swojej koleżanki.
- Obiecuję – potwierdził chłopak, po czym zdecydowanie wbił się w nauczycielkę polskiego. Wiedział, że kobieta oczekuje ostrzejszego traktowania i nie miał zamiaru jej tego odmawiać. Złapał ją za biodra i od razu zaczął ją pieprzyć, na co Gwiazda zareagowała głośnymi jękami. Nie chciała się hamować, a krzyki jej rozkoszy obijały się echem po pustym pomieszczeniu.
Dalej nie do końca przytomna Julia podniosła głowę, by zobaczyć z profilu piękne ciało Dominiki pracujące przy mocnych pchnięciach. Polonistka miała zamknięte oczy i z każdym ruchem chłopaka wydawała z siebie słodkie jęki, a jej biust kołysał się w rytm jego bioder klaszczących o pośladki.
Ten widok zadziałał na przyszłą mężatkę, jeszcze bardziej niż teatr cieni, który mogła oglądać poprzedniego wieczoru. Niezgrabnie podniosła się, by móc dokładniej widzieć każdy ruch spoconego ciała Gwiazdy, a jedna z jej dłoni sama powędrowała do łechtaczki i zaczęła ją intensywnie masować. W końcu jęki Julii i Dominiki zaczęły się ze sobą przeplatać, podniecając Bartka jeszcze bardziej.
- Co, podoba się wam? – spytał, dysząc i przyspieszając rżnięcie swojej polonistki.
- Taaaak….. – wyjęczały obie praktycznie jednocześnie, na co uczeń zareagował, wymierzając Dominice mocnego klapsa. Polonistka gwałtownie podniosła głowę, odrzucając włosy w tył. Zerknęła na Julię i uśmiechnęła się do niej. Świętoszka już nie masowała cipki, a pracowała w swoim wnętrzu palcami, jednocześnie drugą dłonią pieszcząc na zmianę sztywne sutki. Coś w nią wstąpiło i nie potrafiłaby powiedzieć co, ale bez wątpienia dawało to przyjemność i jej i osobom na nią patrzącym.
Teraz już nic nikt nie mówił. Cała trójka skupiła się na przeżywaniu przyjemności. Z każdą minutą jęki i westchnienia nauczycielek stawały się coraz głośniejsze, aż w prawie w tym samym momencie obie krzyknęły, dochodząc.
Nogi pod Dominiką ugięły się i kobieta opadła na kolana jak tylko Bartek z niej wyszedł. Chłopak od razu złapał czarne fale po to, by po chwili wbić penisa w usta polonistki. Nie trzeba mu było zbyt wiele. Ledwie kilka ruchów wystarczyło, aby Dominika poczuła na języku jego nasienie.
- Wiesz co robić – powiedział cicho, a kobieta przytaknęła. Podpierając się o krzesło, niezbyt zgrabnie wstała i na drżących jeszcze nogach zbliżyła się do dyszącej na stoliku Julii. Gdy ich wzrok się spotkał, uśmiechnęła się i natychmiast pocałowała Świętoszkę w usta.
Nauczycielka geografii nie miała siły się opierać, mimo że zaskoczyło ją to, czym Gwiazda chciała się z nią podzielić. Nigdy wcześniej nie smakowała spermy i nie przypuszczała, że ten pierwszy raz kiedyś nastąpi , tym bardziej że będzie to sperma jej ucznia podana ustami drugiej kobiety. Normalnie pewnie by ją natychmiast odepchnęła, ale teraz nic nie było normalnie.
Przez chwilę obie kobiety całowały się namiętnie po to, by na końcu zlizać ze swoich warg resztki nasienia. Bartek obserwując to, zdążył się już ubrać i podejść do Dominiki z telefonem. Ta w końcu oderwała się od Julii i uśmiechnęła ciepło.
- Skasował – powiedziała spokojnym głosem. Jednak do Julii już to nie docierało. Kompletnie zapomniała o tym, co miało być skasowane. W tym momencie nie liczyło się dla niej nic, oprócz tego, co miało miejsce w ciemnej stołówce. Tej nocy coś się w jej życiu zmieniło, chociaż nie do końca rozumiała co.
Jak Ci się podobało?