Opowieść grudniowa - epilog. A nawet dwa
10 marca 2025
Opowieść grudniowa
8 min
Rok później, szóstego grudnia, Aniela mogła wyspać się do dziesiątej. Wykład z geografii turystycznej zaczynał się w południe, miała więc jeszcze czas na długi, gorący prysznic, który tak polubiła od czasu, gdy niegdyś zapyziała łazienka zmieniła się nie do poznania. Arek zrobił jej niespodziankę; gdy ona w wakacje pracowała na obozie młodzieżowym, odmalował ściany na piękny błękitny kolor. Wymienił też zużytą armaturę i rozlatującą się starą szafkę na kosmetyki na większą, aby pomieścić swoją całkiem pokaźną, jak na faceta, kolekcję wód kolońskich, dezodorantów i kremów.
Dziewczyna zrzuciła nocną koszulę i zasunęła za sobą kabinę. Stanęła pod strumieniem gorącej wody, której teraz nigdy już nie brakowało; chłopak dorzucał się do rachunków, więc zawsze były opłacone w terminie. Pomyślała, że choć nadal nie jest łatwo, nie na wszystko starcza pieniędzy, a studia są trudniejsze, niż się spodziewała, to przed rokiem z pocałowaniem ręki zaakceptowałaby taki scenariusz.
Zanim zdążyła się namydlić, drzwi od kabiny rozsunęły się i stanął w nich Arek. Musiała mocno się zamyślić, bo nawet nie usłyszała, że wrócił do domu, wszedł do łazienki i pozbył się ubrania.
– Posuń się trochę! – zakomenderował. – Odwołali mi ćwiczenia z prawa sportowego, więc uznałem, że prysznic po porannym treningu wezmę już w domu.
– To bardzo dobra decyzja! – odparła z uśmiechem. – Przynajmniej będzie mi miał kto umyć plecy.
Młodzieniec ochoczo zabrał się do dzieła. Aniela wiedziała, że na tej części ciała się skończy. Szczególnie lubiła, gdy bardzo starannie wcierał żel w jej biust. Zawsze robił to niezwykle delikatnie, ale i dokładnie, dbając o to, aby nie ominąć żadnego miejsca.
– Co masz w planie na dzisiejszy dzień? – zapytał młody mężczyzna, słysząc cichutkie pomruki zadowolenia swojej dziewczyny.
– Za godzinę biegnę na jeden wykład. Potem obiecałam Pani Dorocie, że jej pomogę. Zostanę pewnie u nich dłużej, bo Mikołaj ma mi wytłumaczyć coś ze statystyki.
– A ja? Robię się zazdrosny.
Aniela przywarła piersiami do jego ciała, wspięła się lekko na palcach i bardzo śmiało pocałowała w usta. Z satysfakcją poczuła, że coś bardzo twardego mocno gniecie ją w brzuch.
– Mama pracuje dziś na poranną zmianę, więc jeżeli szybko skończymy prysznic…
– Nie! – Arek chwycił ją mocno w pasie i obrócił tak, że teraz ona stała oparta o ścianę. – Nie zamierzam znowu zatykać ci ust ręką, aby cały blok nie słyszał twoich krzyków.
Aniela oblała się rumieńcem. Faktycznie, ostatnio coraz trudniej było jej zapanować nad sobą, gdy byli bardzo blisko.
– Mam lepszy pomysł! – oznajmił chłopak, przyciskając ją coraz mocniej do błękitnych fliz. Sięgnął do kurka i odkręcił go do oporu. Szum wody stał się jeszcze głośniejszy. – Teraz możesz sobie krzyczeć do woli, nikt cię nie usłyszy.
– Arek! – westchnęła, udając oburzenie. Ale nie zamierzała się wcale bronić. Nie miała przed czym. Przez ostatnie miesiące jej facet bardzo się zmienił, także w łóżku. Zaczął zwracać wielką uwagę na jej potrzeby i chociaż czasami, gdy się zapomniał, nadal bywał troszeczkę zbyt gwałtowny, wystarczyło jedno słówko do ucha, aby poskromić jego seksualny temperament.
Teraz więc zrelaksowana oparła się o ścianę i pozwoliła, aby chłopak osunął się na kolana. To były naprawdę przyjemne doznania. Chłód ściany za plecami. Gorący strumień spadający na rozpuszczone włosy i nagie ramiona. Miękkie opuszki palców drażniącej sutki. Wilgotne wargi, znaczące pocałunkami drogę od pępka w stronę przystrzyżonego paska włosów na łonie. Lekko chropowaty język, odnajdujący między płatkami to miejsce, które jest tak wrażliwe na pieszczoty.
Dziewczyna oparła dłonie na jego ramieniu i lekko uniosła jedną nogę, aby umożliwić mu lepszy dostęp do swojego skarbu. Nie minęła jednak nawet pełna minuta, gdy poczuła, że nie wytrzyma długo w takiej pozycji. Pod wpływem intensywnych oralnych pieszczot świat zaczynał wirować, traciła równowagę. Serce waliło jej jak młot, a palce zaciskały się kurczowo na skórze młodzieńca.
– Nie przestawaj, proszę, nie przestawaj! – poprosiła. – Tylko trzymaj mnie mocno!
Arek wsunął dłonie między jej ciało a ścianę i zdecydowanie objął za krągłe, nagie pośladki. Aby jeszcze wzmocnić doznania, odchyliła się nieco do tyłu na tyle, na ile pozwalała kabina, dzięki czemu strumień wody spadał teraz wprost na piersi. Była akurat w takim momencie swojego cyklu, że taka stymulacja była znacznie przyjemniejsza, niż bezpośredni dotyk. Było jej tak cudownie, zwłaszcza że usta chłopaka nie próżnowały; pieściły guziczek, przygryzały wargi, całowały wzgórek łonowy. Czuła, że Arek jest w pełni skoncentrowany na celu, tak samo, jak w czasie występów na boisku. Wtedy prowadził swoją drużynę do zwycięstwa, a teraz ją do orgazmu.
– Jesteś mistrzem!
To były jej ostatnie zrozumiałe słowa. Potem zaczęła krzyczeć.
Nie miała najmniejszych szans usłyszeć, że telefon, leżący na łazienkowym blacie, lekko zawibrował. Przyszła wiadomość od Mikołaja. Odwoływał dzisiejsze korepetycje. „Moja matka po latach zaczęła mnie szukać.” – wyjaśnił. „Muszę natychmiast wyjechać z miasta”.
– Wszystkiego najlepszego z okazji imienin! – Aniela delikatnie musnęła swoimi wargami usta przyjaciela i wręczyła mu niewielką paczuszkę. – Ode mnie, ale od babci też.
W środku była ręcznie uszyta apaszka z wyhaftowanymi najważniejszymi gwiazdozbiorami i piernikowe serduszko, tym razem upieczone specjalnie dla niego, o czym świadczył dobitnie napis „Mikołaj” z lukru.
– Ja też mam coś dla ciebie – odpowiedział chłopak, próbując przygładzić swoją jak zwykle rozwichrzoną czarną czuprynę. Aniela wiedziała już, że ten gest oznacza niepewność. A także to, że gdy spojrzy mu głęboko w oczy, na pewno szybko się uspokoi.
Nastolatek wręczył jej grubą kopertę.
– Postanowiłeś wreszcie odpisać na tamte listy? – zapytała, ale z góry znała odpowiedź.
– Ojciec Adam mnie do tego namówił. Ten, do którego pojechałem wtedy na terapię. Nadal czasami rozmawiamy online.
W pokoiku na poddaszu na dłuższą chwilę zapanowała cisza. Aniela łapczywie pochłaniała każde słowo, nakreślone starannym charakterem pisma. Jeszcze niedawno była bliska zwątpienia. Mimo że wykazywała anielską wręcz cierpliwość dla tego chłopaka i starała się w żaden sposób nie narzucać, on wciąż nie był w stanie wytrzymać w jej towarzystwie więcej niż kilka godzin. Miesiąc temu, kiedy zaproponowała wspólny wyjazd na weekend, najpierw się zgodził, choć z oporem, a potem nagle się rozchorował.
Była absolutnie pewna, że ją lubi. Ba, czasami dostrzegała u niego oznaki pożądania, tak, jak wtedy na basenie w willi Wróblewskich. Ale gdy tylko próbowała się bardziej do niego zbliżyć, zawsze znajdował pretekst, aby się usunąć. Pamiętała kilka milszych chwili przed rokiem w objęciach Arka, więc chciała mieć przy sobie mężczyznę, który nie tylko wytłumaczy jej, co to jest undulacja geograficzna i zrobi pyszne tosty, ale zaspokoi także bardziej cielesne potrzeby młodej kobiety.
Teraz, z każdą kolejną przeczytaną stroną, serce biło jej coraz mocniej. Listy były dość odważne, choć zdawkowe, bo Mikołaj nigdy nie był mocny w formułowaniu słów (wolał równania i wykresy). Pierwsze trzy arkusze stanowiły spóźnioną o dobrych parę lat odpowiedź na to, co ona mu napisała pod koniec pierwszej klasy liceum. Pomyślała, że gdyby dostała je wcześniej, zapewne zupełnie inaczej potoczyłyby się te lata.
Był jednak także czwarta kartka. Aniela rozwinęła ją zaciekawiona. Nakreślone na niej było tylko kilka zdań, które odnosiły się do znacznie późniejszych wydarzeń, a dokładnie do wigilijnej nocy prawie rok temu. Takich zdań, które sprawiły, że momentalnie zrobiło się jej bardzo gorąco.
– Naprawdę chcesz, abyśmy powrócili do tamtej nocy? – zapytała. Na pewno jesteś na to gotowy?
Mikołaj tylko skinął głową. Wpatrywał się w nią jak w anioła.
Dziewczyna wstała. „Gdybym wiedziała, co się dziś wydarzy, ubrałabym się inaczej” – pomyślała. Gdy rozbierała się pierwszy raz przed Mikołajem, wystarczyło, że zsunęła ramiączka sukienki. Teraz przez dłuższą chwilę mocowała się z guzikami bluzki i paskiem od jeansów. Siedział tak jak wtedy, na wersalce, skulony w kącie, ale nie spuszczał wzroku. Odważył się patrzeć.
Pokazała mu więc to, co najlepszego miała do zaoferowania: swoje ciało. Czarny biustonosz bezszelestnie wylądował na miękkiej wykładzinie. Po chwili obok spoczęły figi w tym samym kolorze. Słyszała, że Mikołaj oddycha szybciej. W słabym świetle małej nocnej lampki widziała, że jego czoło zrosiło się potem. Ale nie odwrócił głowy. Obserwował ją w milczeniu; nie musiał nic mówić, bo jego wzrok wystarczył, aby poczuła, jak bardzo jej pragnie, mimo że wciąż nie może do końca wyzbyć się strachu.
– Tyle na to czekałam – szepnęła i naga klęknęła przed nim na łóżku. Wzięła jego dłonie w swoje ręce i położyła na swoim biuście. – Nie każ mi czekać dłużej, Mikołaju.
Nie cofnął rąk. Znowu patrzył jej w oczy. Oddychał spokojniej.
– Wiesz, chociaż umiem obliczyć całkę nieoznaczoną i znam wszystkie wzory chemiczne z cyklu Krebsa, nie mam pojęcia, jak kochać się z dziewczyną.
Aniela uśmiechnęła się do niego najcieplej, jak potrafiła.
– To niedopuszczalne – stwierdziła, unosząc do góry jego granatową koszulkę polo z logo NASA. – Przecież to podstawowa umiejętność, dzięki której ludzkość przetrwała do dzisiaj. Ale nie martw się, pomogę ci nadrobić zaległości.
Mikołaj miał już w sobie tyle siły, aby jej zaufać. Nie protestował, gdy rozpinała jego spodnie. Nie przeszkadzał jej, gdy ściągała bokserki. Nie zamknął oczu, gdy składała pocałunki coraz niżej na jego torsie, aż dotarła do nabrzmiałego penisa. Nie oponował nawet wtedy, gdy lekko pchnęła go tak, aby usiadł pod ścianą, a sama siadła na nim i nakierowała męskość do swojego wnętrza.
Aniela poczuła, jak ją powoli wypełnia. Było zupełnie inaczej niż z jej pierwszym chłopakiem. Spokojniej. Delikatniej. Ale nie mniej ekscytująco. Mimo że po chwili jej kochanek odważył się sięgnąć do falujących piersi, a potem zaczął wychodzić biodrami na jej spotkanie, potrzebowała znacznie więcej czasu, aby dojść do szczytu. A gdy orgazm nadszedł, był dużo intensywniejszy, niż którykolwiek z poprzednich.
W tym samym czasie, kiedy w pokoju na poddaszu leżała wtulona w Mikołaja, czując, jak nasienie powoli wypływa z pochwy na prześcieradło, kilkanaście ulic dalej jej mama weszła do mieszkania z plikiem listów w ręce. Jeszcze w przedpokoju, w płaszczu, zaczęła otwierać koperty. W jednej z nich, eleganckiej, zdobionej kwiecistym wzorem, znajdowało się zaproszenie, adresowane do Anieli Świątek. Państwo Nowakowscy zapraszali ją na uroczysty bankiet z okazji zaręczyn ich syna z panną Polą Jabłońską.
Jak Ci się podobało?