Opowiadanie policyjne

24 września 2009

7 min

Najpiękniejsze dziewczyny do zaspokojenia swoich żądz, mówiło się już od dawna. Policja była bezradna, gdyż większość zhańbionych dziewczyn i kobiet nie chciała składać na niego doniesienia.

Z nieznanego seksualnego intruza po kilku miesiącach bezskutecznego ścigania policyjnego zrodził się w główkach niezaspokojonych samiczek mit o tajemniczym pogromcy naładowanych cipek, spełniającym swoim ofiarom każde życzenie. Specjalna policyjna grupa operacyjna, wzmocniona przez wykwalifikowanych fachowców, bezskutecznie zastawiała pułapki na tajemniczego uwodziciela wbrew zdecydowanej opozycji kobiet, które odmawiały współpracy ze stróżami porządku i z niezrozumiałych powodów kibicowały nieznanemu lubieżnikowi. Kiedy mężczyźni domagali się głowy tego bezwstydnego rozpustnika, niezaspokojone dupy wszystkich mężatek, panien i rozwódek wilgotniały z podniecenia na samo wyobrażenie gorących chwil spędzonych w brudnej kabinie spedycyjnej ciężarówki. Już się wydawało, że ten lump będzie miał na odludnych parkingach zasłużoną tablicę:

Tu Uszczęśliwiał Nieznany Junak Nasze Kobiety Na Chwałę Ojczyzny. Cześć Jego Penisowi!!

Policyjni specjaliści wpadli jednak na pomysł, żeby wybrać spośród swoich koleżanek tę najbardziej ponętną i najbystrzejszą, i w kusej sukienczynie wysłać ją w teren jako ponętną przynętę. Tę przynętę kapitan Polańczyk zobaczył właśnie we mnie, gdyż chciał się na mnie zemścić. Kilka razy próbował mnie przewrócić na kozetkę w swoim gabinecie ze słowami: - Musimy razem, kotku, przejrzeć pewne dokumenty policyjne. Od jego wilgotnych, lepiących się rąk robiło mi się niedobrze. Za każdym razem go odtrącałam. Uraziłam tym jego próżność kapitańską, za co teraz miałam odpokutować. Z jakiegoś dziwnego funduszu na reprezentację otrzymałam całkiem pokaźną sumę na wizyty w wybranych butikach. Kupiłam sobie króciutką, srebrną minisukienkę, czerwoną spódniczkę mini, bluzeczkę z dużym dekoltem i kilka komplecików wyjściowych majteczek, które bardziej odsłaniały niż zakrywały. Kiedy w jednej z tych nowo nabytych kreacji stanęłam pewnego piątkowego wieczoru przed kapitanem Polańczykiem, wytrzeszczył na mnie gały jak na doprowadzoną ulicznicę, a przy tym pod szerokim naczelnikowskim biurkiem gniótł stężałego palanta. - Małgosiu, całkiem ci w tym dobrze - mruknął jak dziki kocur.- Musisz uważać na siebie, żeby ci się coś nie stało. Mimo całego zabezpieczenia, ta akcja jest dość ryzykowna i do pewnego stopnia niebezpieczna. Aparat nadawczy masz przy sobie, nasze samochody będą czekać na twój sygnał radiowy. Błądziłam po ulicach nocnego miasta aż do drugiej w nocy, ale żaden Casanowa nie porwał mnie do kabiny swojej ciężarówki.

Zaczepiło mnie tylko kilku łobuzów wracających z kasyna, machali na mnie grubymi portfelami i gdybym była bardziej rozmowna, zarobiła bym przez jedną noc tyle, co w policji za cały miesiąc.

Takiej pokusie oparła by się tylko święta albo frigidna. Muszę się zastanowić nad sobą. Wyglądało już na to, że nasz szkodnik opuścił rejon, ale niedzielny wieczór wszystko zmienił. Prowokująco ucharakteryzowana spacerowałam po cichych ulicach. Chłodny wiaterek przedmuchiwał mi sukienkę, aż mi brodawki spiczastymi grotami szarpały delikatną tkaninę. Szlag by trafił taką pracę! - zaklęłam w duchu. Obok mnie przeszła grupka podpitych młodych ludzi, którzy w upojeniu alkoholowym musieli widzieć wszędzie tylko białe myszki. Kiedy ich mijałam, usłyszałam za plecami cichy dźwięk silnika. Poczułam w podbrzuszu silne napięcie. Nagle przestało mi być zimno. Nawet się nie odwróciłam, byłam pewna, że tajemniczy uwodziciel wolno jedzie za mną. W ogóle nie czułam strachu. Raczej drżałam z podniecenia i oczekiwania na to, co miało nadejść.

Przecież faceta ze względu na obowiązki służbowe widziałam tylko niczym papierową tarczę na naszej strzelnicy.

- Do licha, ja płynę! To jest prawdziwa fala powodziowa - pomyślałam, kiedy kilka kropel ściekło mi na dół między udami. Biała ciężarówka powoli mnie wyprzedziła i zatrzymała się na pobliskim skrzyżowaniu. Stuk czółenek mieszał się z moim podnieconym oddechem. Brodawki stwardniały i zaostrzyły się, a rozgrzana cipa wylewała swoje wzruszenie do maleńkich majteczek.

Jeszcze parę kroków i będę jego. Zdążyłam jeszcze wyłączyć aparacik. Drzwiczki nagle się otworzyły na chodnik i wyskoczył ubrany na czarno czterdziestolatek. Mój Fanfan Tulipan -

zdążyłam pożądliwie wyszeptać, kiedy on mnie chwycił na ręce i obrotowym ruchem miotacza kuli rzucił na stary materac, zerwał ze mnie w milczeniu sukienkę i jedną ręką zaczął miętosić mi cyce, kiedy druga odważnie zaatakowała zroszoną bramę między udami. Palec zanurzył się w torciku nabrzmiałych warg sromowych i kolistymi ruchami zaczął budzić śpiącą łechtaczkę. Cóż to była za błogość! Rozłożyłam się na materacu jak gęś na straganie. Rozszerzyłam uda i ręką odgarnęłam

satynowe majteczki, które ziębiły mnie jak lód. Wargi sromowe z mlaśnięciem odkleiły się od siebie i obnażyły różowe falbanki małych warg i spęczniała łechtaczkę oraz czerwoną dziurą do nieba.

- Cóż za wspaniałość - zachrypiał błogo atrakcyjny Casanowa i językiem pogładził rosnącą fasolkę.

- Jeszcze - jęknęłam rozpalona.

Z każdym dotykiem jego języka stawałam się coraz dziksza. Nieznany oszust lizał mi drżącą łechtaczkę, a palcem szlifował w głębi naładowanej cipy, pomlaskującej w rytm jego ruchów. Przez chwilę ściskałam palcami wrażliwe brodawki, ale potem pomogłam pogromcy rozewrzeć żądne drzwi mojego żywota. Nagle poczułam silne mrowienie w podbrzuszu, które rozlało się po całym ciele. Potężny skurcz na chwilę sparaliżował wszystkie organy, zapadałam w nieskończenie słodką agonię. Taki orgazm kobieta przeżywa tylko kilka razy w swoim życiu. Przez długie minuty wczuwałam się w niezwykły żar w moim kroczu, który przygwoździł mnie do materaca. - Rób coś, rozbieraj się, bo ci odstrzelę jajka - rozkazałam zaskoczonemu facetowi, kiedy opadła za mnie fala podniecenia. Bez słowa rozebrał się i podsunął mi do buzi pachnący smakołyk w postaci długiej, twardej pałki. - Złapałam ją aż u nasady wyćwiczonym policyjnym chwytem i w zamkniętej dłoni drażniłam wrażliwy napletek, póki na fioletowej żołędzi nie pokazała się pierwsza kropelka rozkoszy. - Nieznany erotoman mocnymi przybiciami wsadzał mi lufę głęboko w gardło, aż się chwilami dusiłam. Obiema rękami przytrzymywał się ścian samochodu, żeby w ciasnej przestrzeni utrzymać równowagę. Wyćwiczonym ruchem zwaliłam swoją ofiarę na materac i lizałam niezwykle twardą kość, zaokrągloną na końcu pachnącym woreczkiem pełnym nasienia. - Ja tu rozkazuje - huknął na mnie i dłonią mocno ścisnął mi brodę, żebym nie mogła się uchylić. Przywarł swoimi wargami do mojego ryjka i przecisnął się językiem przez nieprzystępne ogrodzenie zębów. Był to pocałunek pełen emocji. Namiętny i wściekły. Chciałam i nie chciałam równocześnie, i on to wyczuł. Ze zdecydowaniem, siłą rozwarł mi uda, odepchnął je od siebie, aż zabolało i jednym pchnięciem wbił swój penis w cipę. Zajęczałam z rozkoszy i ulgi. Po długim czasie znów poczułam żywego pasożyta w swoim wnętrzu, który karmił się moim podnieceniem i z każdym jękiem troszkę podrastał. Nieznany sprawca był dla mnie bezlitosny. Mocnymi dobiciami ładował mi go do cipy aż po sam korzeń. Jęczałam jak wiatr. Założyłam ręce pod głowę i pozwoliłam się jego rękom i kutasowi urabiać jak martwa, bezkształtna masa. Przy każdym posuwie napierał na mnie całym ciałem i swoim ciężarem rozkołysał samochód. Po jakimś czasie przekręcił mnie na bok i ręką gładził obłe biodro i mocne piersi. Całował mnie za uchem i szeptał coś o bajecznej dziewczynie.

Nie słuchałam jego słów, skoncentrowałam się wyłącznie na wspaniale umięśnionym ciele, pachnącym potem i wodą korzenna po goleniu. Jego wysuwający się i wsuwający tłok przyciągał mnie jak magnez. Ciągle musiałam go palcami szczypać i gładzić, a przy każdym dobiciu złapać woreczek. Uda miałam oblepione nektarem miłosnym.

- Oooh! Grzmoć mnie! Widzisz, jak tego chcę?

- Nooo, jesteś porządnie rozpalona. Kiedy ostatni raz miałaś chłopa? - wykrzykiwał tajemniczy zdobywca dup i miętosił mi palcami twarde brodawki.

- Co ci do tego, chcę jeszcze raz popłynąć - domagałam się swojego przydziału rozkoszy.

Długie, posuwiste ruchy jego majestatu znów wprowadziły mnie w trans. Brzuch mi wibrował z niezwykłą siłą, a cipka ściągała się w mocnych skurczach. Całym ciałem przeżywałam kolejny orgazm. Pogrążałam się w bezpiecznej błogości.

- Pokaż mi gębę, chcę ją popryskać! Jak we śnie otworzyłam buzię i poczułam krople białej spermy spadające na język i zęby. Nie nadążałam jej nawet połykać i tak parę kropli zostało mi nawet na brodzie. Przeżyta rozkosz wyczerpała naszą energię do końca. Oboje byliśmy spoceni i zasapani jak po długim biegu.

Oddychaliśmy ciężko nabierając nowych sił. Uchwyciłam w rękę jego więdnący penis i wrażliwego jeszcze żołędzia, rozcierałam nasienie na brodzie i szyi. Z nienasyconej tygrysicy zmieniłam się w potulną owieczkę. Powoli wciągnęłam majteczki, które natychmiast przylgnęły do mokrej cipki.

Spod oka obserwowałam nieznajomego mężczyznę, jak niezdarnie wciąga spodnie i zapina koszulę. Teraz mogłabym wezwać posiłki - przemknęło mi po głowie.

- Ale jak go zapudłują, nie będę mogła ponownie porządnie się wygrzmocić - perswadowała policyjnemu móżdżkowi rozgrzana cipa.

- Przecież nie możesz wszystkich kobiet w okolicy pozbawić takiego przeżycia - tłumaczyła sama sobie.

- Podobało się? - zapytał tajemniczy uwodziciel.

- Tak, bardzo - szepnęłam i wyskoczyłam z samochodu.

- To może kiedyś.....

- Tak, kiedyś... może ... - uśmiechnął się do mnie.

W poniedziałek rano zostałam wezwana na dywanik do kapitana Polańczyka. Wrzeszczał na mnie, że podobno naruszałam przepisy służbowe i miałam mu wyjaśnić, dlaczego między dwunastą a drugą w nocy nie zameldowałam mu się w ogóle. Pomyślałam tylko zaskoczona: to aż tak długo myśmy się grzmocili? Patrzyłam bezwiednie tylko gdzieś na białą ścianę i starałam się przywołać tylko twarz sprawcy. Ku mojemu zaskoczeniu ujrzałam przed oczyma wielki penis. Twardy i szlachetny, jak z przedniego marmuru. Długi i żylasty jak pień stuletniego drzewa. Sen wszystkich

dziewcząt i kobiet. No, sami powiedzcie czy na podstawie tego portretu pamięciowego można rozesłać list gończy?

38,075
8.81/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.81/10 (20 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (2)

Krystyna · 10 października 2016

0
0
Mam pytanie... Skoro lubieżnik, oprawca, pogromca naładowanych cipek dawał kobietom tyle przyjemności, zaspokajał je, spełniał każde ich życzenie... za co był ścigany przez policję? Powiedziałabym nawet: zła, niedobra policja 🙁 Aaa, zapomniałabym... to gdzie grasuje ten... bezwstydny rozpustnik 😉 ? Może i ja coś bym dodała do "portretu pamięciowego"... Ech... gdzie ci mężczyźni? - miałoby się ochotę zapytać. A poważnie... opowiadanie lekkie, łatwe i przyjemne 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · 26 grudnia 2017

0
0
Brawo, to jest to! Bardzo fajna historyjka, ode mnie 9/10 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.