Oni
17 grudnia 2020
4 min
Widywali się od czasu do czasu, raczej z dystansu, rzadko zamieniając ze sobą kilka słów. Mimo zjadającego świat ekshibicjonizmu, udało im się pozostać dla siebie zagadką.
Znacie takie miejsca do których chce się wracać? A takie, które wydają się piękne, ale nieosiągalne? Chyba zgodzicie się ze mną, że w obu przypadkach można bez nich żyć. Są również takie miejsca przed dotarciem do których nic Was nie powstrzyma, wrażenia, które musicie posiąść. Zapominacie o nich na jakiś czas, a potem pojawiają się w waszej głowie ze zdwojoną mocą.
Podobnie było z nimi. To przyciąganie znikało, a potem uderzało znienacka. Oboje mieli przekonanie, że pewne rzeczy po prostu się wydarzą, są tylko kwestią odpowiedniego momentu.
Ona wierzyła w moc słów, dlatego słysząc banalne „Zawsze chciałem Cię pocałować”, pomyślała o każdej absurdalnej, niespodziewanej chwili, w której mogło się to wydarzyć. Jej myśli wędrowały wokół momentów, kiedy pragnęła pocałunków. Poczuła powiew wiatru i igły sosen na wilgotnym mchu, kiedy minionego lata w krótkiej sukience czytała Millera, zatracając się w wyzwaniach, które rzucał wartościom. Jak tylko pogoda na to pozwalała, chodziła bez bielizny. Podniecała ją delikatność tkaniny – cienka warstwa oddzielająca ją od świata. Słowa w książce rzucane były jak wyzwania – do dotyku, do przyjemności, do zatracenia się. Jej ręka mimowolnie znalazła się między udami. Poczuła jak wyprężone ciało opiera się o pień drzewa, sprawiając jej delikatny ból – wtedy właśnie marzyła o pocałunku. Wtedy bardzo chciała, żeby jego usta pocałowały ją mocno, a ręce dotknęły piersi. Tego popołudnia chciała mieć go na własność. Było to jedynie wspomnienie, wywołane jego słowami.
Stanęła jednak przed realną decyzją – teraz mogła ulec pokusie, ale czy będzie warto? Wino. W takich sytuacjach uśpienie rozsądku może pomóc. Zapasy wina przywiezione z Włoch były na wyczerpaniu, dlatego ubrała się szybko i wyszła na nocne zakupy.
Perspektywa czasu potrafi płatać figle – na ogół dobrze postrzegana, może również przynosić rozczarowanie. I właśnie przez pryzmat rozczarowań zaczęła analizować sytuację w jakiej się znalazła. Dlaczego miałaby nie odrzucić ograniczeń? Dlaczego nie ulec pokusie? – zastanawiała się, idąc Nowogrodzką. Miała zimne dłonie – koniec listopada sprawił, że chciała mieć kogoś, kto ogrzewałby jej ręce.
W pewnym momencie, tuż pod jej domem pojawił się on. Chęć wpłynięcia na jej decyzję okazała się silniejsza niż myślał. Wychodząc na spacer nogi same poniosły go w tym kierunku. Nie spodziewał się, że ją zobaczy, jednak jej reakcja bardzo go zaskoczyła. Odwróciła się w przeciwnym kierunku i zaczęła się szybko oddalać. Ulice nosiły jeszcze ślady minionych manifestacji – energia miasta udzielała się wszystkim. Skręciła w podwórko, mając nadzieję, że uniknie konfrontacji.
Dogonił ją. Słowa, które cisnęły im się na usta, nie znalazły ujścia - po prostu zaczęli się całować. Napastliwie i niecierpliwie. Poczuł wreszcie miękkość jej włosów i zapach perfum. Odczuł ulgę, że oboje pragną tego samego. Przycisnął ją do siebie, a ona wpadła w jego ramiona tak mocno, że wreszcie zrozumiał, jak bardzo go pragnęła.
Nie wiedząc co robić, chwycił ją za rękę. Przypomniały mu się momenty, kiedy tak bardzo chciał to zrobić, ale z jakiegoś powodu nie był w stanie przemóc nieśmiałości. Obok nich znajdowało się ogrodzenie, oddzielające teren starego boiska i kamiennicy przeznaczonej do rozbiórki. Przeszli przez płot, cofając się w czasie o jakieś dwadzieścia lat. Ściany pokryte graffiti, trochę potłuczonego szkła i puste budynki, wyglądające na wymarłe. Wziął ją za rękę. Zatrzymali się między drzewami, pod ścianą kamienicy naznaczoną jeszcze bardziej zamierzchłą historią.
Wreszcie byli sami. Chociaż przez chwilę mogli się dotykać. Kiedyś chcieli poznawać swoje ciała, teraz zaślepiała ich zachłanność. Kiedy dotknął jej piersi, całując ją jednocześnie, poczuł, że w tym momencie należy tylko do niego. Zimno przestało mieć znaczenie. Zdjął jej bluzkę, a delikatna, koronkowa bielizna nie była żadną przeszkodą. Zaczął całować jej szyję, schodząc w kierunku piersi i brzucha. Jego dłonie zaledwie w kilka ruchów znalazły drogę do jej wnętrza. Usłyszał westchnienie. Zbliżył usta do jej łechtaczki i delikatnie zaczął pieścić językiem. Zaledwie kilka chwil wystarczyło, żeby ogarnęła ją fala gorącego orgazmu.
W końcu nie wytrzymał i poprowadził jej rękę w kierunku swojego nabrzmiałego penisa. Przycisnął ją do ściany, a ona zaczęła go pieścić. Powoli, całując jednocześnie – chcąc maksymalnie przedłużyć przyjemność jaką chciała mu dać. Uklękła na mokrej ziemi. Nie przejmując się niczym, rozpięła mu rozporek i delikatnie objęła jego członka ustami. Jej język pieścił go delikatnie, a dłonie poruszały się miarowo. Nie wytrzymał i wszedł głęboko w jej usta, trzymając za włosy, wyznaczał rytm. Oboje pragnęli już tylko jednego – pełnego zespolenia. Odwrócił ją niemal siłą. Pierwsze pchnięcie i westchnienie ulgi. Był w niej, a ona była wokół niego. W tym momencie nie chcieli się już powstrzymywać. Zatracili się w chwili, żeby połączyć się we wspólnym uniesieniu. Jego ruchy stawały się coraz szybsze i mocniejsze.
Jej ciało należało do niego i reagowało właśnie tak, jak o tym zawsze marzył. W końcu poczuł jej intensywny orgazm, który wyzwolił w nim upragnione spełnienie. Jednocześnie dotarło do niego, że więcej jej nie zobaczy. Przytulili się do siebie, całując po raz ostatni.
Jak Ci się podobało?